Witarianskie ciasto o smaku malin.

Ostatnio u mnie wiecej slodkosci z racji tego, ze moja Zuzia zaprasza znajomych przed naszym wylotem na Floryde. Wiec mama czyli ja ;)- sie dwoi i troi aby pokazac, ze nasz swiat witarianski jest smaczny.
Ostatnio kolega Zuzi krzyknal zagladajac do naszej kuchni: „Mozecie otworzyc sklep warzywny” !
Dobrze, ze nie widzial kuchni w Hiszpanii, tam wielkie glowy salat byly umieszczone wszedzie, w koszach mnostwo burakow i  kolorowych owocow, aj, tesknie za tym cieplem. Kocham rowniez zime i jestem wdzieczna, ze moge przed wylotem lapac platki sniegu na jezyk. Tak dobrze i tak wspaniale.
Co do ciasta.
Jesli jestescie surojadkami niczym Was nie zaskocze, jesli nie-witajadkami koniecznie wyprobujcie przepis.

Smacznie! 😉

Głównym składnikiem ciasta  sa  nerkowce, migdaly i maliny.
Narkowce i migdaly moczymy w wodzie minimum 4 godziny, kiedy beda miekkie bedzie je mozna uzyc. Osobiscie mocze orzechy dluzej, nawet do 2 dni, ale jesli jestescie niecierpliwi 4 godziny wystarczy.
Nie uzylam cytryny poniewaz maliny sa juz dosc kwskowate, natomiast olej kokosowy jest pomocny gdyz tezeje w niskiej temperaturze i masa sie lepiej utrzymuje.
Spod ciasta
  • 1 szklanka namoczonych nerkowcow
  • 1 szklanka namoczonych migdalow ( kupilam obrane ze skorki)
  • szklanka  nienamoczonych swiezych daktyli
  • wanilia lub jej aromat
  • 2 kopiaste lyzki oleju kokosowego
  • szklanka mrozonych malin

gora ciasta

  • 1 szklanka namoczonych migdalow

  • 1 szklanka namoczonych nerkowcow

  • 5 lyzeczek  wiorkow kokosowych

  • 3 dojrzale banany

Jak przygotowujemy spod?  Wyzej wymienione skladniki miksowalam kilka minut- bardzo powoli do uzyskania masy.  Mase na spod wsadzilam do blachy  i ugniotlam, aby byla rowna– podane proporcje wystarczą, aby wypełnic pieknie spod spod foremki o srednicy 20 cm.

Skladniki nie musza byc gladkie, moje dzieci bardzo lubia delikatny smak orzechow w ciescie. Wszystko zalezy od tego co komu odpowiada

Gora ciasta zostala wykonana w taki sam sposob jak spod.

Ciasto mozna udekorowac czym sie chce, ja uzylam owocow.

Ciasto wlozylam do lodowki na noc.

Smacznego.
Na koniec przypomnial mi sie cytat:
Smieszne ile trudu zadaja sobie zwierzeta aby urozmaicic jadlospis czlowieka.
Stanisław Jerzy Lec

Bez udzialu zwierzat, cukru, pieczenia.

Jest smacznie, lepiej i przyjemniej 😉

Slicznego wtorku, jutro juz luty, gdzie uciekl styczen? 😉

Wasza witarianka

Tagi: ciasto bez glutenu , ciasto bez pieczenia , , rawfood , , , witarianskie ciasto , zdrowe desery ,

komentarzy 185

  1. Agata 31 stycznia 2017 at 23:28 Reply

    Piękne i łatwe w wykonaniu 🙂 Jak mi się jeszcze zacznie jeść smakołyki, to na pewno zrobię, przynajmniej spodnią warstwę – banany mi się trochę obrzydziły, a do wiórków kokosowych po diecie wysokotłuszczowej/niskowęglowodanowej chyba już nigdy nie wrócę 😀 to jeden z nielicznych produktów pochodzenia roślinnego, którym mogłam się wtedy zajadać (orzechy były be w większej ilości bo za dużo łatwo utleniających się kwasów tłuszczowych, owoce be bo cukier).

    Nerkowce kupujesz jakąś specjalnie oznaczone RAW czy zwykłe sklepowe albo sklepowe eko? w Polsce jest mały wybór RAW orzechów i owoców suszonych (w niskiej temperaturze), tzn. da się dostać ale trzeba zamawiać przez internet. Stacjonarnie to chyba tylko niełuskane orzechy włoskie, laskowe, a z suszonych owoców to ostatnio pojawiły się w Rossmanie owoce „suszone chłodnym napływem powietrza, żeby zachować wszystkie wartości odżywcze”, więc myślę że to RAW, no i niektóre eko są „suszone na słońcu”… Jeśli chodzi o suszone owoce to nie zależy mi tak bardzo, żeby były RAW (byle nie siarkowane), ale orzechów i nasion ze zjełczałym tłuszczem wolałabym nie jeść… 🙂

    • Joanna Balaklejewska 1 lutego 2017 at 08:27 Reply

      Agato- Takie ciasta jemy naprawde rzadko haha
      Trzeba uwazac aby nie przedobrzyc.
      Narkowce kupuje raw, w specjalnym sklepie. Tutaj w Niemczech maja sklepy, ktore sa przyjazne nie tylko dla zwierzat, ale i dla ludzi.
      Dla mnie wazne sa z jakiego kraju pochodzi produkt, aby nikt nie cierpial.
      Opakowania takie maja specjalne oznaczenia. Wiem, ze przez internet rowniez mozna zamowic surowe nerkowce i inne orzechy.
      W Rossmanie mozna ostatnio zakupic kilka ciekawych produktow 😉
      Pieknego dnia 😉

  2. Ania 1 lutego 2017 at 10:08 Reply

    bardzo fajne przepisy bede odwiedzać twoją stronę .witarianskie ciaso wymiata napewno wypróbuje .olej kokosowy uzywam na co dzien zamiast masła . …pozdrawiam serdecznie

  3. Pawel Jonasz 1 lutego 2017 at 11:27 Reply

    My rowniez kupujemy surowe orzechy, ale trzeba dokladnie patrzec. Eco nie znaczy surowe, musi byc wzmianka, ze sa raw.

  4. Kinga 1 lutego 2017 at 13:16 Reply

    Joasiu ,bardzo apetycznie wyglada,i napewno dzieciaki to chetnie zjedza.
    Co do orzechow,to mysle ze surowe sa drogie.Narazie kupujemy w Lidlu.Moze ktos bedzie wiedzial,czy te z Lidla sa bezpieczne?
    A Joasiu,co takiego gotujesz dla Ziuzi?Bo niestety ,moja reszta rodzina,oprocz mnie i Ziemowita,chca tak czasami spozywac,miedzy innymi chleb czy jajka.To ciasto To ciaasto by bylo dobrym pomyslem na sniadanie zamiast jajecznicy dla kolezanek corki.Jeszcze Joasiu,co dajesz Zuzi do szkoly,bo czasami Łucja sie zlosci,kiedy nie daje kanapki,tylko ciagle owoce,suszone owoce,orzechy.Bo jak wiemy reszta dzieci w szkole dostaja biale kanapki z nutrella czy batony ,albo zapiekanki szkolne.
    Joasiu,chcialabym dala czasem mi znac na rozne listy.
    Sciskam serdecznie

    • Agata 1 lutego 2017 at 14:40 Reply

      Kinga, orzechy z Lidla nie są ani eko, ani raw. Czy bezpieczne? Na pewno lepsze niż Snickersy i wiele innych przekąsek, ale ja nie polecałabym ich jeść w dużych ilościach – kwasy tłuszczowe Omega 3 i 6 są niestabilne (dlatego na olejach roślinnych, poza kokosowym, się nie smaży), a orzechy sklepowe są suszone, nie wiem w jakiej temperaturze, ale pewnie nikt nie dba, żeby była szczególnie niska, byle szybki i sprawnie szło. Zdaje się, że w Biedronce mieli ostatnio orzechy włoskie w łupinach, na wagę – może ich cena byłaby dla Ciebie ok? Ale chyba najpewniej kupować na rynku, bo jak ja kupowałam na rynku to musiałam sama sobie potem rozłożyć włoskie pod kaloryferem żeby nie zapleśniały, bo orzechy na wilgotnej ziemi leżały przed wycieczką na ryneczek. Te z Biedronki mogą być podsuszane w wysokiej temperaturze, tylko niełuskane. Ale to i tak lepsze niż łuskane z paczki bo one nie dość że podpieczone to jeszcze tłuszcz się utlenia – łupina chroni przed tym.

      Jak porównasz świeżo łuskane orzechy włoskie czy laskowe z tymi łuskanymi z paczki, to od razu zobaczysz różnicę. Świeżo łuskane są z reguły białe w środku, a nie żółte, a laskowe to już w ogóle smakują inaczej (niekoniecznie lepiej, zależy co kto lubi, nie mają takiego mocnego „klasycznego” orzechowego smaku, który ludzie mogą kojarzyć ze słodyczami czekoladowo-orzechowymi z marketu). Dla mnie takie sklepowe orzechy to nic dobrego niestety, lepiej nie jeść, niż jeść, ale sama mając tą świadomość dosyć często potrafiłam sięgać po masło orzechowe, bo bardzo lubię. Są dużo gorsze rzeczy niż trochę syfnego tłuszczu ze starych orzechów 😉

    • Joanna Balaklejewska 2 lutego 2017 at 18:01 Reply

      Kingo kiedy moja Zuzia je gotowane to przewaznie sa to bataty, fioletowe ziemniaki, czasami kasza, bardzo lubi fasole czarna.
      Uwielbia pierogi z kapusta i grzybami- po nich zawsze ma bole brzucha, ale nie potrafi im sie oprzec. Zjada je rzadko, gdyz nie wiecej jak 2 razy w miesiacu.
      To po ich zjedzeniu zawsze mowi: „Mamus, tak wspaniale czuje sie na witarianizmie, ktoregos dnia bede taka jak Wy” Pozwalam jej na eksperymenty, to dzieki nim dochodzimy tam gdzie pragniemy. 😉 Lubi kazdego rodzaju soczewice.
      Ostatnio wszystko co gotuje przypalam. 🙂 Zuzia twierdzi, ze bycie surojadkiem jest moim powolaniem haha.
      Moja pannica jest juz w takim wieku, ze woli dostac pieniadze i kuic sobie cos w sklepiku wazywno-owocowym.
      Wczesniej do szkoly zabierala daktyle, pokrojone w slupki marchewki, papryke czerwona, zolta,mini pomidorki, banany.
      Batony, kanapki stwarzaja pozorne uczucie sytosci. To puste kalorie, nie martw sie co inni mysla.
      Moja Zuzia od dawna nie lubi sniadan, zaczyna o 13, czasami mowi, ze nie jest glodna w szkole.
      Ktoregos dnia pani nauczycielka zwrocila mi uwage -dlaczego moja corka nie chce jesc o 12. Wtedy w szkole nastepuje dluga przerwa. Nie jest glodna!
      Dla wielu ludzi to nie jest pojete. Kiedy wstaja zaczynaja dzien od kawy, platkow na mleku, lub zajadaja sie tostami, nie jesc? To szalenstwo! 😉

      • Kinga 4 lutego 2017 at 15:32 Reply

        +karze /////////////+ey cz Joasiu.Moje dzieciaki tez przewaznie nie chca jesc w szkoleJak czasami nie dawalam,to znowu zdarzalo zz sa glodni.Jakby mieli cos kupic to przewaznie niezdrowe.Unas w Polsce zaszla nakaz wprowadzania do sklepu szkolnego zdrowa zywnosc,ale jak widze u nas ma wciaz nie te.
        To swietnie,ze Zuzia jest swiadoma,co wklada do buzi.Dzieki Wam ,rodzicow.
        A synkowi nie ciagnie do jedzenia ,,innosci,,poza wasza tradycja zupelnie surowego?Bo moj ,kiedy widzi innych jedzacych cokolwiek chce tego jesc.Np.co ostatnio sie wspanikowalam ,widzac jedzacego z babcia kaanapke z bialego chleba z maslem i szynka.Twierdzila,ze dala szynki.Niestety nie mam do niej zaufania co do jedzenia.Poza plecami przekarmia moich starszych dzieci.Najgorsze,ze bardzo blisko mieszkamy.
        Joasiu,mam pytanie,np.fasole dajesz jeszcze z czyms,albo batatyczy kasze,czy oddzielnie?
        To prawda,nauczyciele czy lekarze i itp.to sie czepiaja tych niepotrzebnych.Zastraszaja nas ,ze jedzace wegetariankso ,beda odebrane z prawa rodzicielskiego.To porazka.
        Sciskam Cie mocno

      • Not Milk 4 lutego 2017 at 21:25 Reply

        Droga Asiu, rozumiem Twoją córkę doskonale, bo sam będąc w jej wieku i później w liceum oraz na studiach jadłem dopiero po powrocie do domu 😉 Kanapki przeważnie przynosiłem nienagryzione i poduszone 😉 Teraz jadam z rana jedynie wtedy, gdy zdaje sobie sprawę, że będę długo poza domem.

        Przesyłam mocny owocowy ścisk!!! 🙂

        • Joanna Balaklejewska 7 lutego 2017 at 08:21

          Not Milku wyobraz sobie, ze jako dziecko robilam to samo i zupelnie nie rozumialam, o co tyle krzyku z tym sniadaniem haha

          Usciski 😉

        • Not Milk 18 lutego 2017 at 15:35

          A jednak trzeba przyznać, że nasze ciała Joasiu wiedziały co dobre. 😉 Obecnie robię czasami taki długi IF i odczuwam same pozytywne rezultaty – lepsza pamięć, samopoczucie, trawienie, a nawet ostatnio spostrzegłem, że mam na ciele mniej znamion (zmniejszyły się te, które mam na torsie, brzuchu i rękach), a to, które mam na czole od 2011 (skutek nadmiernego opalania i jedzenia wówczas dość obficie chleba/mącznych) po ostatniej kąpieli przy wycieraniu twarzy prawie odpadło, dosyć mocno krwawiąc przez około minutę. Teraz mam tylko czarny strupek, który powinien wkrótce zniknąć 🙂

          Planuję w przyszłym tygodniu pierwszy raz zroibic jednodniowy suchy post i mam pytanie. Czy po jednym dniu postu na drugi dzień trzeba jakoś zważać, na to, co się je, czy po tak krótkiej przerwie w odżywianiu nie ma to znaczenia? Nie chciałbym sobie zaszkodzić, a zawsze słyszałem, że okres wychodzenia z postu jest tak długi, jak długo on przebiegał. Za odpowiedź będę bardzo wdzięczny.

          Również mocno ściskam!!!

  5. Kinga 2 lutego 2017 at 13:18 Reply

    Ozesz,ale sie narobilo Agato.Ale dzieki za porady.Przed moim balkoniem jest wielkie drzewo wloskie.Co roku obserwuje, i staram sie na nie polowac.Dwa czy trzy lata temu ,udalo mi sie uzbierac cala skrzynie orzechow.Bylam taka szczesliwa.Teraz jesienia widzialam ze to drzewo mialo sporo orzechow niz zeszlym roku.Ale,no wlasnie ALE…Nie wiem co sie stalo ,w ciagu dwoch nocki zniknely.Nie zdazylam je uzbierac.Miedzy czasie ciagle odganial wrony.Bylo wtedy wesolo,bo Ziemowitus nasladowal mnie.
    Ztego wynika ze w naszym polskim rynku ,latwo dostepne by bylo i taniej kupowac orzechy wloskie i laskowe w lupinkach.Pestki slonecznika kupuje juz w sklepie ekologicznym.Zalezy mi na tym ,aby bezpiecznie kupowac orzechy tkj.nerkowce,gdyz reszta rodzin ma jeszcze potrzeby ,kiedy nie ma w domu produktow odzwierzecych.Moze ktos bedzie mial link do kupna orzechow w przystepnej cenie?

    • Joanna Balaklejewska 2 lutego 2017 at 17:44 Reply

      Droga Kingo, oczywiscie najlepiej kupowowac orzechy w lupinie.
      Jesli nie ma takiej mozliwosci warto zobaczyc jakiej jakosci jest produkt, nigdy nie kupowac na kilogramy.
      Orzechy sa drogie, jedyne pocieszenie, ze nie potrzeba ich wiele.
      Sciskam 😉

  6. Pawel Jonasz 2 lutego 2017 at 18:10 Reply

    Czasami kupuje tutaj i naprawde polecam. http://www.aleeko.pl/kategoria/176-orzechy.html
    Teraz w sklepie jest duzo orzechow w lupinie. W zimie potrzebuje tluszczu, kilka sztuk wystarczy. W lato jest troche inaczej, nawet mniej jem kiedy cwicze.

  7. Jasia 2 lutego 2017 at 18:20 Reply

    Nie ruszają mnie słodycze, czekolada mogłaby dla mnie nie istnieć, ciasta jako połączenie mąki, tłuszczu i cukru wydają mi się obrzydliwe, mdli mnie na myśl o słodkiej herbacie, a latem dla ochłody zamiast lodów na bank wybiorę piwo. Za to wszelkiego rodzaju dania mięsne, pieczone schaby, rolady, kotlety, zrazy, szaszłyki, potrawy z grilla, spaghetti carbonara i inne tego typu pyszności powodują u mnie ślinotok. Jak mam się oduczyć? 🙁

  8. EWCIA 2 lutego 2017 at 20:04 Reply

    JOASIU KUSZĄCO WYGLĄDA TO TWOJE CIACHO. OJ ZJADŁOBY SIĘ ;).JA NIESTETY KIEPSKO ZNOSZĘ MIESZAKI TŁUSZCZ-CUKIER , CHYBA, ŻE ODROBINĘ. ALE PRZYNAJMNIEJ DLA MNIE NA MALUTKIM KAWAŁECZKU CIĘŻKO SKOŃCZYĆ…

  9. EWCIA 2 lutego 2017 at 20:06 Reply

    AGATKO CO TAM U CIEBIE SŁYCHAĆ?

    • Agata 3 lutego 2017 at 08:02 Reply

      Hej Kochana! Niejedzenie ogarnęłam już zupełnie (ale to wiedziałam, że u mnie to głównie kwestia nastawienia – musiałam przeformatować mózg).

      Był dzień z jednym tylko posiłkiem ale poza tym lemoniada i surowy sok warzywny. Nie podobało mi się, chociaż fizycznie bardzo dobrze się czułam, bo nie lubię mieć ciągle smaku jedzenia w ustach (pić jednak lubię tylko wodę i zieloną herbatę).

      Wczoraj cały dzień nic nie jadłam, tylko woda i herbata. Tutaj z kolei super psychicznie, ale pod wieczór bardzo zaczęły boleć mnie jelita, takie skurcze jakby. Pewnie lewatywę powinnam robić w takie dni bez jedzenia. W każdym razie nie zniechęciłam się, jak leżałam na prawym boku z podkurczonymi nogami to było ok (grałam sobie w Disney Magical World 2 więc nawet bardzo ok 😛 ). Jutro znowu robię głodówkę, może będą lewatywy.

      Sraczka ustała, ostatnio miałam w ten dzień z sokiem i lemoniadą, ale taką inną trochę, bardziej pienistą. lol sorry, pewnie za dużo o moim gównie nie chcesz czytać 😀

      teraz muszę ogarnąć jedzenie, jeszcze nie znalazłam idealnego rozwiązania

      schudłam kolejne 1,5 kg, (prawie 5 kg w miesiąc schudłam a byłam szczupła) robi się niewygodnie, wolę przystopować (mogę schudnąć więcej, nie przeszkadza mi nawet jak będę ważyć mniej niż jak miałam anoreksję, o ile będę się dobrze czuła, ale nie chcę zbyt gwałtownie, żeby rodzina nie jęczała za dużo), więc same owoce i warzywa odpadają jak rzadko jem. Hmm chyba że bym spróbowała sugerowanej diety-detoksu Tonyo Zavasty, ona z kolei pisała, żeby jeść same surowe warzywa. No ale sorry, nie wierzę że niejedzenie owoców samo w sobie tylko przystopuje spadek wagi, wiem jak wyglądały niektóre anorektyczki żywiące się głównie sałatkami i selerem naciowym. Czyli chyba musi też być śluzotwórcze. Zresztą tak radził Ehret – pisałam wcześniej o regule „surowe potem gotowane”, o której wspomina ten Tonya, ale ze strony Ehreta dokładniej chodzi o śluzotwórcze. Czyli jeśli zbyt szybko chudniemy to na koniec posiłku jemy chleb czy ziemniaki (w sensie, że nie jakiekolwiek gotowane, bo nie wszystko co przetworzone termicznie jest śluzotwórcze). Ja chleba i białych ziemniaków nie lubię, ale może kupię sobie ryż kiełkujący Leo Gaba – ten lubię akurat a ryż jest bardzo śluzotwórczy.

      nie wiem czy coś jeszcze mogę teraz napisać… może dodać że pisałam, że piłam sok warzywny – jakby co to Ehret pisał o owocowych a warzywnych to z gotowanych buraków i marchwi, żeby był cukier nie skrobia (mój sok marchewkowo pietruszkowy miał większość węgli ze skrobii, ale to celowo wybrałam taki bo cały czas myślę o hamowaniu oczyszczania, które rozkręca się przy niejedzeniu)

      ostatnio znowu jadłam suszone owoce eko daktyle i śliwki, po tym nie muszę zmywać 😉 na pewno na razie zostaną w diecie. dalej nie wiem, eksperymentuję. może zamiast ryżu wystarczą bataty na parze (nie pieczone), ale są lekko śluzotwórcze. Większość surowych owoców (tak jak i pieczonych) przestała mi smakować zupełnie: jabłka, gruszki, banany.. Z warzyw zawsze lubiłam tylko bataty, surową paprykę, zieleninę i letnie pomidory, więc też jest kiepsko. Innymi słowy nie bardzo mam ochotę cokolwiek jeść. Zamówiłam kolejną porcję japońskiej zielony herbaty, strasznie od jakiegoś czasu chodzi za mną matcha, czyli na razie jeszcze nie rzucam (planowałam już nie zamawiać jak wykończę co mam w domu, ale cóż, jakieś przyjemności trzeba w życiu mieć 😛 )

      buziaki!

      • Kinga 4 lutego 2017 at 15:04 Reply

        Agatko.Swietnie ,ze masz zapal na skupieniu twojego ciala i ducha.Mysle,ze to bedzie dobra gwarancja na przyszle lata.Nawet twoj organizm Cie odwdzieczy.Zachwycam sie Toba,pomimo twojego mlodego wieku,masz dobra dojrzalosc i madry umysl.Takze pisz i podziel twoim doswiadczenie,nawet te najbrzydsze.Wiemy,ze kal tez ma bardzo wazna role.Ja tez z checia,wykonam taka diete,ale zdecydowalam czekac na taka okazje ,kiedy organizm bedzie gotowy .Przejde stopniowo,bo wciaz karmie.Wydaje mi sie kiedy bede drastycznie sie oczyszczac,to toksyny moga wplynac na laktacje.
        Jestem szczesliwa,ze napotkalam na drodze Was.Mozna z wami porozmawiac ze szacunkiem na takie tematy.Jestem wielkim odzwiercieniem dla bliskiej rodziny i nie rozumieja mnie,kiedy mowie o diecie.Wczoraj tesciowa ledwo doszla do nas,malo tego ma otylosc,to ostatnio spuchla jej stopa,kiedy nie wie co sie staloPodobno najpierw paprala sie rana i nie chciala sie goic.Poszla do lekarza,bierze antybiotyk,nie widac efektu,i ma miec zabieg chirurgiczny.Wspomnialam o odstawienie produktow zwierzecych i nabialowych,ona ,,co mam jesc?Wlasciwie juz sie brzydze,kiedy slysze ich wypowiedzi.
        Ach,marzy mi sie byc tylko bardzo blisko w swiecie zupelnie naturalnym,takich jak ma sie przygotowac COHABITAT,czyli wspolne spedzanie na lonie i budowanie naturalnego domu.
        Agato ,widzialam ulotke Lidla, i kilka z nich sie przydadza.
        Trzymaj sie mocno,chociaz juz w sobie jest moc.

        • Agata 5 lutego 2017 at 14:46

          Nie znam się na karmieniu, czy tą drogą organizm też może się oczyszczać, wyrzucać toksyny, ale może rzeczywiście lepiej teraz nie kombinować – mi np. przez kilka dni bardzo przetłuszczały się włosy, nagle musiałam myć codziennie. Ale już się uspokoiło i myję co drugi

          Wczoraj znowu robiłam głodówkę (planuję robić co drugi dzień, na razie się tego trzymam, wtedy też nie biorę tabletek od psychiatry, sama je odstawię, porcję którą brałam ok. 18 już zupełnie olałam, teraz tylko muszę w miarę stopniowo odstawić tą przed popołudniową) i już było bez bólu brzucha. Tym razem piłam wodę z syropem klonowym – może to pomogło. Albo roztwór soli gorzkiej, też wypiłam, bo pomyślałam że będzie alternatywa dla lewatywy (nie chce mi się jej robić hehe), ale tak dawno tego nie brałam, że zupełnie zapomniałam, że dawka rekomendowana 10-15 g zupełnie na mnie nie działa. Nic. Może za to coś pomogło „poluzować” syf w jelitach, bo chociaż nie srałam znowu cały dzień, ale brzuch też mnie nie bolał. Kupa była dopiero dzisiaj po pierwszym posiłku, jeszcze jeden mi został ale nie chce mi się jeść na razie, może oleję.

          Znam to „a co ja mam jeść jak nie mięso/chleb/coś tam”, też mam w rodzinie takie osoby, do tego bardzo chętne do pouczania innych na temat „poprawnej” diety mimo że same mają kłopoty zdrowotne, nadwagę. Nie rusza mnie to na szczęście, ani jak krytykują moje odżywianie, ani też nie martwię się o nich – ich życie, ich wybór, ja sobie strzępić języka nie będę 🙂

          Dziękuję za miłe słowa, ale naprawdę nie ma mną zachwycać – moja „zabawa” w oczyszczanie nie ma nic wspólnego z rozwojem osobistym, miłością do własnego ciała, czy poszukiwaniem harmonii 🙂 Chcę po prostu być możliwie wolna od pokarmu, żeby chociaż trochę pożyć na odludziu, tylko wśród natury, zupełnie niezależna od cywilizacji, chcę doświadczyć tego „raju”, bo inny dla mnie nie istnieje 🙂 Ale potem nie planuję powrotu, nawet kiedy moje ciało będzie domagać się jedzenia czy wody. Także moje oczyszczanie to nie gwarancja czy inwestycja na przyszłe lata, bo jeśli wszystko pójdzie tak jak planuję to za ok. 1,5 roku już mnie nie będzie. Zero żalu czy smutku. Jestem bardzo zmotywowana i gotowa tymczasowo poświęcić komfort i samopoczucie, żeby doświadczyć tego, potem mogę odejść spełniona i szczęśliwa 🙂 Czuję wielki spokój i szczęście kiedy o tym myślę.

          Buziaki!

  10. EWCIA 3 lutego 2017 at 08:30 Reply

    A JAK SIĘ MAJĄ TWOJE PÓŁKSIĘŻYCE? OBSERWUJESZ JE? ZAZDROSZCZĘ CI , ŻE MASZ CZASOWĄ MOŻLIWOŚĆ, BY ZOSTAĆ W DOMU. JA NIESTETY PRACUJĘ I MYŚLĘ ŻE WYGLĄDAŁABYM DOSYĆ NIECIEKAWIE WIĘC NA RAZIE MUSZĘ ODPUSCIĆ Z OCZYSZCZANIEM W TAK SZYBKIM TEMPIE.
    CAŁY TWÓJ KOMENTARZ PRZECZYTAŁAM Z OGROMNYM ZAINTERESOWANIEM, NAWET TE NIECIEKAWE WG. CIEBIE WSTAWKI. P.S. PRZECIEŻ KAŻDY ARTYSTA OGLĄDA POTEM SWOJE DZIEŁO;)

    • Agata 3 lutego 2017 at 13:20 Reply

      ja poza sensacjami jelitowymi już się dobrze czuję, nawet jak nic cały dzień nie jem, więc myślę, że na etacie też się da (w moim przypadku – o ile jest stały dostęp do kibla haha), ale to wiadomo, każdy inaczej przechodzi

      po dzisiejszym jedzeniu znowu sraczkowanie powróciło, i to z hukiem lol ale tym razem się nie przyglądałam, bo tak śmierdziało, mega dziwny zapach, że zaraz spłukałam żeby się nie zrzygać 😀 ale to się cieszę, bo wczoraj i dzisiaj rano obleśnie się czułam psychicznie, bo wiedziałam od czego mnie skręcają te jelita – chciałam się tego pozbyć

      półksiężyców nie obserwuję 🙂 po pierwsze ani mi przez myśl nie przeszło, że mogłyby tak szybko zacząć znikać, a po drugie to szczerze mówiąc mi nie zależy, żeby się ich pozbyć. Rozumiem, że jak się pozbędę to będzie znaczyć że się dobrze oczyściłam, ale myślę, że i z półksiężycami można się super czuć i osiągnąć to na czym zależy mi najbardziej = masa energii przy minimalnej ilości pokarmu. Linkowałam wcześniej do zdjęcia chłopaka z instagramu, napisałam że jego post mnie zachęca, a Eryk, że jego nie bo ma półksiężyce – ale chłopak (21 lat tylko, możliwe że od niedawna na ehretowej diecie; podopieczny Spiry) pisał, że w czwórkę włazili na górę, tylko on wytrwał na szczyt (stamtąd zdjęcie), a po drodze zjadł 2 jabłka, 1 banana i kilka daktyli. Dla mnie to jest fajny post i zachęca żeby spróbować diety Ehreta. Ja planuję jeść jeszcze mniej niż ten chłopak, niezależnie od szczytu który mam zdobyć 🙂 a w niektóre dni nic, bo mam ambitne plany co do mojej „ucieczki w świat” 😀

      buziale

  11. Agata 3 lutego 2017 at 13:25 Reply

    pozwolę sobie wrzucić dla zainteresowanych

    od poniedziałku w Lidlu Tydzień BIO i kilka produktów, które mogą zainteresować wegan

    http://www.lidl.pl/pl/oferta.htm?id=1493

    ja chyba się przejdę po syrop klonowy, olej kokosowy, chipsy warzywne i płyn do mycia naczyń 😀 no i Lidl ma w stałej ofercie jakieś eko owoce i warzywa (pamiętam, że marchewki, pomarańcza, cytryny i banany, może coś jeszcze)

  12. Magda 4 lutego 2017 at 07:19 Reply

    Joasiu ratunku!
    Przepraszam od razuz gory,ze napisze niesmaczny post pod Twoim przepysznym ciastem.
    Chcialabym zapytac Ciebie o porade. Duzo czytam na temat enem.
    Zakupilam sobie taki oto sprzeat https://www.amazon.com/HealthAndYoga-Enema-Bag-Kit-Suspension/dp/B008DEZEZQ/ref=sr_1_9_s_it?s=hpc&ie=UTF8&qid=1486192523&sr=1-9&keywords=enema dzis dotarl.
    Natomiast mama nastraszyla mnie,ze jej kolezanka takie cos robila i zmarla…
    Co robic? Nie sadzilam,ze ta rura taka dluga. Boje sie nawet ja aplikowac. Myslisz,ze moge nabawic sie perforacji jelit i innych dolegliwosci? Prosze o rade kochana!
    I co sadzisz nt henien do wlosow? Kupilam dzis naturalna,ale teraz wyczytalam,ze henna ma tyllko kolor rudy,a jesli producenci proponuja inne kolory,to znaczy,ze dodaja inne barwniki wyprodujowane chemicznie lub sole metali,o ktorych nie informuja w skladzie,bo w tych panstwach,w ktorych prosujkuje sie henne jest to zakazane.

    • Joanna Balaklejewska 7 lutego 2017 at 08:02 Reply

      Witaj Madziu.
      Oczyszczanie jelit przeprowadzalam dosc dawno i juz wtedy nie mialam zbyt wielu zlogow, jednak brzydkie rzeczy „wyszly”. Jesli nie masz doswiadczenia w tym temacie to moze lepiej udac sie w miejsce gdzie taki zabieg sie przeprowadza. Poczytaj o tym tutaj http://www.med-bertarogus.pl/hydrokolonoterapia-oczyszczanie-jelit . Wiem, ze nie mieszkasz w Polsce, ale to wyglada wszedzie podobnie i jestes pod opieka specjalistow. Teraz chyba sama balabym sie wprowadzic taka dluga rure.. Tutaj ciekawostki na temat lewatyw http://lewatywa.info/Opinie-lekarzy-lewatywa.html .
      Jednak zbyt czeste wykonywanie lewatywy moze przyczynic sie do wyplukania soli mineralnych jak i do odwodnienia organizmu. Nie wiem dlaczego ta znajoma zmarla, ile razy przeprowadzala zabieg, czy to byl jednorazowe podejscie? Musiala cos sobie uszkodzic. Jesli do plukania uzywa sie wody z kawa, moga wystapic problemy kardiologiczne, takie jak niewydolnosc serca. Nastepnie niewydolnosc nerek – stan, w ktorym nerki nie filtruja odpowiednich ilosci toksyn oraz odpadow z krwi.

      Ponadto zabieg taki moze zakonczyc sie uszkodzeniem sciany jelita lub nawet perforacja, spowodowana nieumiejetnie uzytym sprzetem. Niebezpieczenstwo stanowi rowniez zanieczyszczona woda uzywana w zabiegu.
      Tak to prawda co wspominasz o hennie. Napisz mi jaki kolor wlosow pragniesz uzyskac, a postaram sie pomoc 😉
      Pozdrawiam slicznie, jeszcze z Niemiec.

  13. EWCIA 5 lutego 2017 at 18:38 Reply

    AGATKO, A MI SENS ŻYCIA NADAJE WIARA! SERIO, TAK SOBIE MYŚLĘ, ŻE GDYBY NIE ONA TO JUŻ DAWNO MIAŁABYM POTĘŻNĄ DEPRESJĘ ALBO W PSYCHIATRYKU WYLĄDOWAŁA. DODAM , ŻE KATOLICZKĄ NIE JESTEM, UWAŻAM, ŻE AKURAT TEN RUCH WYZNANIOWY JEST ZBYT WYPACZONY.
    I DODAM, ŻE TO WSPANIAŁE UCZUCIE ŻYCIE ZE ŚWIADOMOŚCIĄ , ŻE KTOŚ SIĘ STALE O CIEBIE TROSZCZY I KOCHA CIĘ MIŁOSCIĄ BEZGRANICZNĄ! I TEN KTOŚ POZBAWIONY JEST JAKICHKOLWIEK WAD I JEGO MOC JEST NIEOGRANICZONA!
    A JEŚLI PRZEJDZIESZ PRZEZ TO ŻYCIE KIERUJĄC SIĘ MIŁOŚCIĄ, PRAWDĄ I WIARĄ TO CZEKA CIĘ NIEWYOBRAŻALNIE WSPANIAŁĄ NAGRODA!

    • Agata 5 lutego 2017 at 20:21 Reply

      Super Kochana że znalazłaś „swój” sens! 🙂 Życie, kiedy się tego nie czuje jest straszne. Ja miałam takie okresy w życiu, że nawet oddychanie wydawało mi się strasznym wysiłkiem, chłodziłam ciągnąc nogi po chodniku (takie przynajmniej miałam wrażenie) – „po co oddycham? po co idę? po co jem?” Wszystko wydawało mi się strasznym wysiłkiem i totalnym bezsensem. Teraz naprawdę jest super, dużo działam, wczoraj nawet z przyjemnością wyszorowałam moje Crocsy XD (i przy okazji odkryłam, że pasek który myślałam, że jest szary, tak naprawdę był oryginalnie biały haha dawno je kupiłam, polecam, bardzo trwałe i wygodne w podróży, bo nadają się i pod prysznic i do chodzenia jak jest ciepło, o ile nie ma się nic przeciwko wyglądaniu hmm średnio stylowo 😉 )

      Buziaki!

  14. EWCIA 5 lutego 2017 at 20:38 Reply

    JOASIU CZY TY MASZ MOŻE ZAPISANY TEN TEKST ERETA, DO KTÓREGO LINK ZOSTAWIŁ ERYK? PRZECZYTAŁAM GO DOSYĆ POBIEŻNIE, A KIEDY CHCIAŁAM DOKŁADNIEJ ZGŁĘBIĆ TO OKAZAŁO SIĘ , ŻE TA STRONA JEST NIEDOSTĘPNA! JEŚLIBYŚ MIAŁA TO BARDZO PROSZĘ O PRZESŁANIE NA MAILA.

    • Joanna Balaklejewska 7 lutego 2017 at 08:08 Reply

      Ewciu niestety nie potrafie sie doszukac, moze Eryk przesle jeszcze raz.

  15. Ladybonafide 6 lutego 2017 at 13:34 Reply

    Witam serdecznie, to witariańskie ciasto z orzechów i owoców wygląda bardzo smakowicie, chętnie bym spróbowała 🙂 nie lubię i nie jadam tradycyjnych tortów z mąki i masy, brr okropne. Z tradycyjnych nie witariańskich ciast zostałam tylko przy szarlotce 🙂 pół cm kruchy spód z mąki kokosowej i gryczanej + 3-4 cm tarte jabłka. Latem czasem zrobię sernik na zimno z owocami lub warzywami. Ale z uwagi na to co Pani poradziła, odchodzę od nabiału by sprawdzić czy będę miała mniej śluzu i czy będzie mi cieplej zimą 🙂 Letnie serniki na zimno odpadają, w zamian pojawią się czasami ciasta surowe. Ale szukam takich co by nie była całe na bazie z orzechów. Orzechy lubię chrupać same ! I nie chcę zjadać takiej ilości orzechów w cieście na raz. Co można przyjąć za bazę inną niż orzechy takiego ciasta owocowego ? Oczywiście nie będę często jadła takich witariańskich ciast, ale od święta.

    Zauważyłam na różnych witariańskich blogach, które przeglądałam, że najwięcej przepisów witariańskich to właśnie słodkości, witariańskie ciasta, torty, ciasteczka itp. Ja bardziej się skłaniam do witarianizmu ale takiego naturalnego bez udziwnień, i przedkładania każdej tradycyjnej potrawy na wersję witariańską.

    Co do łączenia orzechów z owocami to uważam, że chyba powinno się jadać osobno, bo owoce to cukry a orzechy to tłuszcze i chyba nie powinno się ich łączyć w jednym posiłku ze względu na enzymy trawienne ? W sumie to najczęściej owoce jadam same lub w surówce warzywnej, a orzechy jem osobno ewentualnie z musli, suszonymi owocami i jogurtem lub z bananami. Czy to właściwe ? Może jednak lepiej jeść orzechy i owoce same oddzielnie ?

    • EWCIA 6 lutego 2017 at 20:45 Reply

      LADYBONAFIDE JA PRZEZ WIELE LAT CIERPIAŁĄM NA PROBLEMY TRAWIENNE. DZIŚ WIEM, ŻE PRZEZ WŁASNIE NIEODPOWIEDNIE ŁĄCZENIE I ZA DUŻO SKŁADNIKÓW NA RAZ. OD KIEDY NIE MIESZAM OWOCÓW Z TŁUSZCZAMI CZUJĘ SIĘ O NIEBO LEPIEJ. ZRESZTĄ ASIA NAPISAŁA, ŻE TAKIE SMAKOŁYKI SPOŻYWA BARDZO RZADKO.

    • Joanna Balaklejewska 7 lutego 2017 at 08:19 Reply

      Oczywiscie dziewczyny, ze nie powinno sie laczyc owocow z tluszczami, takie ciasta to tylko od swieta. Jakiekolwiek inne mieszanki rowniez. Najlepiej odzielnie i mono-posilki. Niestety bardzo duzo osob proponuje mieszanki caly czas. Tak jakby „Im wiecej, tym lepiej” bylo odpowiednim stwierdzeniem. Na poczatku przygody z witarianizmem jestem w stanie zrozumiec, ze probujemy roznych smakow, polaczen, eksperymentujemy. Jednak doswiadczenie pokazuje, ze „Im mniej, tym lepiej” sprawdza sie tutaj idealnie.
      Tluszcz komponuje sie i pasuje do zieleniny, wiec jesli przygotujecie salatke, mozna spokojnia ja posypac namoczonymi orzechami, pestkami slonecznika, nasionami Hemp czy innymi ulubionymi.

    • Agata 7 lutego 2017 at 08:29 Reply

      Ja potwierdzę, co napisały Joasia i Ewcia – po połączeniu owoców z orzechami mam wzdęcia i puszczam bąki. Nawet po połączeniu, które rekomenduje Ehret (i dalej, Spira), czyli orzechy z suszonymi owocami, dokładnie razem rzuć. Bo świeżych owoców z orzechami nigdy nie łączyłam – żeby tego absolutnie nie robić Ehret też pisał, również Tonya Zavasta.

      ale jestem przekonana że wiele osób toleruje połączenie orzechy + suszone owoce, kwestia indywidualna, po gdyby u większości wywoływało to sensacje żołądkowo-jelitowe to Ehret i Spira by tego nie rekomendowali – takie rzeczy bardzo łatwo zaobserwować (i poczuć 😉 )

  16. EWCIA 6 lutego 2017 at 20:53 Reply

    ROBIŁAM DZIŚ MAMIE SAŁATKĘ JARZYNOWĄ (ONA JE GOTOWANE), ALE W WERSJI WEGAŃSKIEJ I MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ , ŻE WYSZŁA PYSZNA. TO CHYBA ZASŁUGA MAJONEZU, KTÓRY TEŻ SAMA ZROBIŁAM. DO MIELONYCH PESTEK SŁONECZNIKA DODAŁAM SOKU Z CYTRYNY, TROCHĘ SOLI, WODY DO ODPOWIEDNIEJ KONSYSTENCJI I ODROBINĘ MUSZTARDY. SMAK PRZERÓSŁ MOJE NAJŚMIELSZE OCZEKIWANIA- SMAKOWAŁ JAK MAJONEZ ZE SKLEPU! POLECAM!

    • Joanna Balaklejewska 7 lutego 2017 at 08:07 Reply

      Ewciu jak to sie mowi: „Przez zoladek do serca” 😉
      Usciski.
      Pieknego dnia.

  17. EWCIA 6 lutego 2017 at 20:55 Reply

    AGATKO CO U CIEBIE?

    • Agata 7 lutego 2017 at 08:40 Reply

      Nic nowego nie jestem w stanie teraz napisać 🙂 Kontynuuję plan, dalej kombinuję z surowymi i przetworzonymi owocami i warzywami, czasami spożywam celowo śluzotwórcze produkty (ale nigdy zwierzęce, one są zresztą ropotwórcze, co precyzuje Spira, i powinny być odstawione od razu po rozpoczęciu diety przejściowej, nawet w przypadku otyłych wychowanych na fast foodach Amerykanów – bo Spira uzupełnia nauki Ehreta ze względu na gorszą dietę przeciętnego człowieka w dzisiejszych czasach, tutaj może być konieczny mniej radykalny okres przejściowy, czyli nawet nie same warzywa i owoce ale też spożywanie innych wegańskich produktów jak zboża i strączkowe, chodzi oczywiście o osoby naprawdę mocno zatrute, głównie po SAD = „smutnej” diecie, skrót od Standard American Diet = typowa dieta amerykańska)

      Może z rzeczy o których chyba jeszcze nie wspominałam, to że w niektóre dni bardzo śmierdzi mi pot i/lub mocz, w inne zupełnie nie. Żadnych dezodorantów już nie używam, nawet tych z oleju kokosowego i sody, właśnie żeby zapach potu łatwo obserwować.

      Mam wrażenie, że bardzo szybko zaczęły mi rosnąć włosy (te na głowie tylko, tak dla sprecyzowania 😉 ), ale może mi się wydaje.

      buziaki

      • Basia 7 lutego 2017 at 17:29 Reply

        Witam,

        Kto to jest Spira?

  18. EWCIA 7 lutego 2017 at 19:03 Reply

    AGATO A NAPISAŁABYŚ KRÓTKO WŁAŚNIE O SWOICH WŁOSACH? JA KIEDYŚ MIAŁAM GĘSTE I PIĘKNE LOKI, ALE WIEM ŻE Z WŁASNEJ WINY ZACZĘŁY MI WYPADAĆ EHH… A JAK BYŁO U CIEBIE? PISAŁAŚ, ŻE CIERPIAŁAŚ NA ANOREKSJĘ, CZY TO JAKOŚ WPŁYNĘŁO NA STAN WŁOSÓW?
    I JESZCZE CHCIAŁAM SPYTAĆ CZY WAGA NADAL CI SPADA?
    Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA SWOJĄ UPIERDLIWOŚĆ, JEŚLI NIE CHCESZ TO OCZYWIŚCIE NIE ODPOWIADAJ. POZDRAWIAM

    • Agata 8 lutego 2017 at 09:09 Reply

      nie wypłynęło – włosy zawsze miałam grube i gęste, i odporne na zniszczenia (bo miałam okresy katowania ich farbowaniem na inny kolor co 2 tygodnie, rozjaśnianiem – teraz mam swój kolor, kasztanowy tzn. średni brąz z ciepłym rudawym odcieniem, od słońca włosy płowieją do takich rudawych właśnie, ale nie lubię tego, lepiej się czuję w zimnych odcieniach i na takie farbowałam, mój największy „sukces” to była zgaszona brudna lawenda, stałam przed lustrem i kwiczałam ze szczęścia, tak mi się podobało, ale wyszło przypadkiem i kolor szybko zszedł oczywiście, takie są trudne w utrzymaniu)

      bardzo ucierpiały za to paznokcie, układ odpornościowy i mięśnie (w tym serce)

      pół kg chyba jeszcze spadło z wagi, ale nie ma sensu ważyć się co kilka dni, raz w tygodniu w zupełności wystarczy. Już mi to w sumie wisi, jeśli dalej waga będzie szybko spadać, nie będę się na siłę opychać syfem, żeby rodzina nie jęczała – najwyżej przyjmę postawę pasywnie agresywną, powiem że moje ciało = moja sprawa i jeszcze jedno słowo na ten temat to przestanę z nimi gadać albo że przez nich zaraz zupełnie stracę apetyt haha. wredne i dziecinne, ale nie mam nic przeciwko bycia wredną i dziecinną

      upatrzyłam sobie w nocy na zalando sukienkę z kolekcji dziecięcej, miłość od pierwszego wejrzenia, może sobie zamówię. to jest właśnie fajne w byciu bardzo szczupłym (o ile nie jest się też bardzo wysokim), że można kupować fajne ubrania dużo taniej, tylko dlatego że wiszą na dziale dziecięcym, sama mam sporo z Zara Kids (jakością nie odbiegają od tych „dla dorosłych”, te większe rozmiary dziecięce to właściwie damskie XXS-XS; zresztą niektóre firmy robią też naprawdę duże dziecięce ciuchy, np. rozmiar 170 cm w H&M to chyba jak damski M)

      buziaki

      • EWCIA 8 lutego 2017 at 12:54 Reply

        A NAPISAŁABYŚ ILE TERAZ WAŻYSZ I ILE MASZ WZROSTU?

        • Agata 8 lutego 2017 at 16:32

          wolałabym nie tzn. nie chcę żeby mnie ktoś oceniał na podstawie tych parametrów (wygląd, stan zdrowia), ani siebie z nimi porównywał, bo to nie jest żadna miara. Każda osoba ma inną budowę ciała, masę kości, rozmiar cycków, poziom tkanki mięśniowej, itd. Dwie kobiety w tym samym wieku, o takiej samej wadze i wzroście mogą wyglądać zupełnie inaczej.

        • EWCIA 8 lutego 2017 at 18:10

          ROZUMIEM. CHOCIAŻ NIE TYLE CHCIAŁAM SIĘ PORÓWNYWAĆ CO ZOBACZYĆ DO JAKIEJ WAGI ORGANIZM DOCHODZI PODCZAS OCZYSZCZANIA

        • Agata 8 lutego 2017 at 18:20

          myślę, że tutaj lepiej gadać z Erykiem, on ma większe doświadczenie, ja dopiero zaczęłam się oczyszczać, półksiężyce mam piękne 🙂 sama jestem ciekawa kiedy/jak Eryk przestał tracić na wadze/przytył po tych 40 kg po pobycie w szpitalu

        • Agata 8 lutego 2017 at 18:35

          aha, i dzisiaj oglądałam na youtube najnowszy filmik Spiry, on wywalił z systemu leki, które kiedyś brał dopiero jakąś po 5 latach od kiedy zaczął się oczyszać (źle się czuł, poczuł ich smak w ustach) – takźe mój „staź” jest naprawdę śmieszny 😀 jeszcze leki biorę (najpóźniej za miesiąc będę wolna, nie mogę się doczekać kilkudniowych głodówek 😀 )

          ja oczyszczam się szybciej niź Spira, tak myślę, nie bawię się w tak delikatną dietę przejściową jak on rekomenduje, i nigdy nie byłam otyła źywiąca się fast foodami a on tak zaczynał, ale do hardcore’a Eryka mi bardzo daleko, raczej mało takich co by ryzykowali źyciem dla oczyszczenia się, więc jego doświadczenia są tym cenniejsze, na pewno ciekawsze niź moje

  19. EWCIA 7 lutego 2017 at 19:06 Reply

    AGATO PISAŁAŚ , ŻE CHCIAŁABYŚ W JAPONII PRACOWAĆ NA EKOLOGICZNEJ PLANTACJI, A MOŻE W POLSCE MOGŁABYŚ SAMA ZAŁOŻYĆ TAKĄ PLANTACJĘ? OCZYWIŚCIE NIE MÓWIĘ ŻE AKURAT HERBATY. MYŚLĘ ,ŻE Z TWOJĄ KREATYWNOŚCIĄ I POTENCJAŁEM OSIĄGNĘŁABYŚ SUKCES! SERIO!

    • Agata 8 lutego 2017 at 09:16 Reply

      Dziękuję, ale nie chce mi się bawić w zakładanie i prowadzenie działalności gospodarczej, wg w Polsce nie ma do tego przyjaznych warunków. Kiedyś już planowałam zająć się importem i sprzedażą online azjatyckich lalek, duże ryzyko popadnięcia w długi. Znam dziewczyny, które prowadzą działalność gospodarczą a mimo to zatrudniają się na pół etatu, „żeby na ZUS jakby co było” i inne kombinacje.

      buziaki

  20. Artiss 8 lutego 2017 at 02:44 Reply

    A ja myślę że Agata myśli o śmierci przez zaglodzenie sie w przyszłości i zacznie to robić za 1,5 roku jak sama napisała. Uważam że droga którą obralas jest oczywiście twoja, ale jest zaglodzeniem sie celowym by zniknąć. Napisałas że nie będziesz jadła nawet jak twój organizm będzie tego potrzebował wcale i tak znikniesz. I czym w takim razie różnisz się od przeciętnej anorektyczki i gdzie ta choroba niby z ciebie zniknęła. To co planujes uważam za okrutne i tchurzliwe.

  21. Joanna Balaklejewska 9 lutego 2017 at 19:32 Reply

    Kochani a ja Wam dziekuje za te konwersacje, gdyz jest bardzo wartosciowa. Specjalnie sie tutaj duzo nie wypowiadam. Jestem troche z boku, gdyz czuje, ze tak lepiej. Kazdy z Was wnosi tutaj wiele i potrafie zrozumiec Wasze znuznie tematem. Odzywianiu poswiecilam wiele lat. To fascynujacy temat, ale nie tylko jedzeniem czlowiek zyje.
    Dlatego wciaz bede tutaj, celowo nie kasuje mozliwosci komentowania, aby inni mogli sie uczyc, gdyz kazdy czlowiek to ksiega, z ktorej mozna cos uczknac dla siebie.
    Wkrotce bede nagrywala vlogi z pieknej krainy. Nie zawsze to bedzie zwiazane z jedzeniem, po prostu ot -tak, cos innego. Obiecalam wczesniej, ale wciaz jestem w Niemczech. Dajcie mi jeszcze troche czasu. Nie zawiode Was 😉
    Agatko, Eryk napisal do mnie i obiecal, ze pojawi sie po glodowce, to splecie sie pewnie z moimi vlogami. Wyglada fantastycznie. Jego oczy blyszcza, wyglada bardzo zdrowo.
    Grzegorzu dziekuje Tobie rowniez za obecnosc. W swoim komentarzu wspominales cos na temat marihuany, ze gdzies zachwalalam? Moze zle zrozumialam, popraw jesli niewlasciwie przeczytalam. Nigdy nie polecalam ziolek do palenia, nie mam nic przeciw, kazdy robi co chce. Nigdy nie palilam i nie bede. Nie potrzebuje. Czyste odzywianie, medytacje, joga i milosc daja mi pozadnego kopa haha. Zachwalam za to olej cbd, ktory bardzo pomogl najblizszym mi osobom. Nie jest to Sunny czy Matt, jednak w rodzinie meza sprawdzil sie doskonale. Nie ukrywam rowniez, ze korzystam z listkow marihuany i korzeni, z ktorych jak tylko moge przygotowuje smoothie, zuje lub zalewam woda i pije.
    Usciski dla Was serdeczne.

    • Agata 9 lutego 2017 at 22:31 Reply

      Super Joasiu, dziękuję za informację!

  22. Grzegorz P 9 lutego 2017 at 21:32 Reply

    Joanno. Wiem co pisałaś o marihuanie, ale nie wiem czy wszystko zostało napisane co się robi, bo to nielegalne. Ale teraz jest już jasne . Mi bardziej też chodzi o charakter bloga, bo masz autorytet i ktoś może pomyśleć że jednak marihuana jest ok i nawet dojść do pośredniego wniosku że palenie zioła jest ok. Ja kiedyś paliłem w 1994-1995 roku, jako muzyk reggae i rastafarianin, więc znam „zioło”[w tym argumenty zachwalające i każda nawet aluzja u trawiarzy jest „dowodem” dla nich] i dlatego mam swój uraz i mam swoją opinię nawet o używaniu w celach leczniczych[dla mnie może to być otwarcie furtki do nałogu, najpierw ładnie a potem komplikacje, podobnie jak terapie z psychotropami ;czysta medytacja nie ma skutków ubocznych a jest bezgraniczna: „Czyste odżywianie, medytacje, joga i miłość dają mi porządnego kopa”- u mnie zamiast jogi rower, miłość w pewnym sensie i reszta podobna]. Było to tam pisane jako takie jakby prokuratorskie dochodzenie, badanie[właśnie analizuję komisję śledczą „Amber Gold” i mi się udzieliło], w celach oczywiście naukowych[jak pisała też Agata oceniając wygląd Shojin] ,czyli czy mamy niezbity dowód na zdrowie na niskokalorycznej diecie, bo wówczas ja mam twarde dowody na błędy szkółek, które badam już od ponad 20 lat, nie darząc ich zaufaniem, jak było słychać[niby jest demokracja i mogę się różnić w poglądach]. Jeśli Eryk jest zdrowy to super, bo to kolejny dowód w sprawie. Jeszcze by się przydał mąż[ jak się on ma po tym szpitalu?]. W przypadku indedi, ta schorowana katoliczka Marta Robin i Prahlad Jani to jedyne ślady empiryczne. Co by tworzyło 3 poziomy, wegan/witarian takich ja i Shojin z suplementami[B12/D zimą ], wy z Erykiem kasta druga i hipotetycznie inedycy. A to już kłóci się z oficjalnym stanowiskiem szkolnym, bo nawet ja nie powinienem żyć, jakby poważnie traktować różne argumenty[żelazo, białko, wapń ,omega3]. Co do istnienia witamin i minerałów, bo był tu atak „wszechwiedzących” i „nieomylnych” po studiach, to jest trochę jak z fizyką Isaaca Newtona, dziś przedawniona w porównaniu z fizyką kwantową . Witaminki to jakieś wycinkowe opisy świata kwantowego, schemaciki i regułki szkolne nałożone na nieskończenie skomplikowaną rzeczywistość fotonów. Jest to tak względne, jak teoria o grawitacji i jak nasze rozsądne widzenie płaskiej ziemi która się nie obraca co faktycznie dostrzegamy, a co nauka w końcu podważyła. Kto z nas doświadcza kręcenia się ziemi, będąc na ziemi? Czyli uproszczono świat atomów, protonów, kwantów do jakiś regułek i gdzieś się to potwierdza np przy badaniach produktów, ale jest to nasza wiedza, nasze słownictwo, nasza projekcja i nic więcej. By zrozumieć jak darwinowska nauka rozjeżdża się z rzeczywistością ,wystarczy zastanowić się z czego składa się człowiek. W ciele mamy komórki życiowe[skomplikowane nieredukowalne twory przypominające miasta mistrzowsko uporządkowane i skonstruowane] , składające się z atomów, a atomy zbudowane są z fotonów/kwantów ,czyli badanie organizmu człowieka i tego jak on funkcjonuje , to faktycznie badanie fotonowego ciała ludzkiego. Fotonowy człowiek nawet nie został tknięty przez uniwersytety, bo wiadomo że jest to nieskończenie skomplikowany twór i profesorki nie chcą się z tym zjawiskiem zmierzyć, co oznacza zupełną ignorancję w zrozumieniu jak działa fotonowe ciało energetyczne człowieka[temat próbował badać między innymi profesor Bruce Lipton, ale jest on wyklęty przez środowiska uniwersyteckie]. Foton jest w wielu miejscach naraz i nigdzie, jest umieszczony w pustce, nie jest w czasie , choć się w czasie przejawia, nie jest cząsteczką /kuleczką lecz falą ,która potrafi się zamanifestować jako kuleczka gdy obserwator mierzy jej położenie i foton z innym fotonem ma łączność niezależnie od odległości przestrzennej, ignorując przestrzeń oraz czas i to samo można powiedzieć o człowieku-zlepku niezliczonej ilości tych właśnie fotonów. To oznacza że fotonowy człowiek a człowiek obecnych lekarzy i profesorków, to skrajnie różne osoby, jedna to falujący wielo wymiar poza przestrzenny i poza czasowy, zgrywający się z mistycznym pojmowaniem świata [z medytacyjną pustką ], bardzo elastycznie funkcjonujący na zasadzie przekonań i wierzeń, a drugi to sztywniacki prymitywny twór przyrodniczy, podlegający grawitacji i czasowi na zasadzie 17 wiecznej fizyki Newtona[człowiek w ich ujęciu to zwykła agresywna i zboczona małpa , tyle że od jedzenia mięsa mózg jej urósł]. Dopóki ludzie nie zrozumieją swej głębszej fotonowej struktury, dopóty człowiek będzie zagadką i medycyna konwencjonalna w najlepszym przypadku „niedźwiedzią przysługą” , opierająca się jedynie na krojeniu, wycinaniu ,wyrywaniu , niszczeniu ,wymienianiu ,szyciu i ostatecznie na skutek swych inwazyjnych metod działania, powodująca [po wyssaniu z wszelkich pieniędzy] zabicie pacjenta, jak ich chemioterapia , zabijająca w przeciągu 5 lat ok 98% pacjentów i ich zabiegi są trzecią przyczyną zgonów, po chorobach serca i nowotworach, które oni też wywołują zwalczając profilaktykę zdrowotną opartą na diecie roślinnej. To co teraz napiszę można wyrzucić z komentarza . Jako że Agata napisała że ją trochę poniosło i za dużo osobistych informacji podała publicznie, to się zastanawiam czy nie usunąć tych i moich wpisów za jakiś czas ,tym bardziej że są tam wątki nie na temat tego bloga. Chętni mogą sobie skopiować te wpisy, a reszta według uznania Pani i Agaty może być ocenzurowana[sama Agata może zgłosić swoje zastrzeżenia i możecie się wymienić korespondencją ,by jej też poradzić co ma robić z dietą , postem, depresją , lekami itd, bo ja się starałem, ale jak widać poniosłem totalną klęskę{choć ona nie chce porad, więc nie wiem}; może by chciała popisać z Erykiem prywatnie{moja porada do niej choć nie chce słuchać: jeśli piszesz komentarz to nie rób tego tu w okienku internetowym ,bo jak przerwie łącze to stracisz cały wpis, rób to w notatniku z częstym zapisem treści i potem wklej tu}]. Ja jestem człowiekiem walki i „lewakiem” i to nie zawsze jest popularne w takich środowiskach[tylko „miłość i pokój”]. Wiele czytelników tego bloga to jednak ludzie majętni, mający czas i pieniądze na zabawy w diety, często powiązani emocjonalnie ze szkołami i systemem. Ja trochę jak kukułka wmontowałem tu trochę „jajek”[ i tak łagodziłem by nie były to „bombki”]. Podałem tam nazwiska ludzi kwestionujących system szkolnictwa i pokazujących alternatywy, co może się przydać w edukacji dzieci wegańskich, już będących poza systemem żywienia, a często i medycyny np szczepień, więc szkolnictwo to kolejny element kontrowersyjny[nazwiska to{od razu zaznaczam że nie jestem powiązany reklamowo z nimi, ani z nikim i na niczym tu nie zarabiam, są oni dostępni za darmo w sieci} : Marzena Żylińska, Gerald Hüther z Niemiec gdzie neurodydaktyka jest popularna, Angleika Talaga ,filmik YT Adam Skibiński: „Edukacja możliwości i koniec szkoły (jaką znamy)”; ruch edukacji domowej znany jest w USA z ok 30% lepszymi wynikami niż w szkole zwykłej] . Opisałem też w rozmowie z Agatą metody działania mediów i moją opinię o artykułach szkalujących wegan, jako zwykłe prowokacje[wiem ,teorie spiskowe{tyle lat zajmuję się analizą mechanizmów władzy, że muszę mieć taki a nie inny pogląd(na wszystko mam „kwity”)}]. Wcześniej jak Obama/Clinton[semi weganin] byli u władzy[2008-2016], nie było od strony rządu USA ataków a wręcz przeciwnie[ i nawet WHO podało że mięso jest rakotwórcze ku rozpaczy wielu] , ale teraz może się to zmienić, gdy do władzy doszli republikanie[Trump] powiązani często z przemysłem mleczno mięsnym. I tyle . Piszę to z wdzięczności, bo lubię tu zaglądać. Mam propozycję, by książka Luby „Żywe jedzenie, albo dlaczego krowy są drapieżnikami” była i tu jakoś dostępna w całości, skoro jest w sieci, bo to mocny materiał dla ludzi inaczej myślących niż Ehret[ja kiedyś kupiłem wersję papierową ,a teraz ludzie nie mają możliwości] . Choć nie wiem jak to wygląda od strony praw autorskich, więc tylko napisałem ot tak. I na koniec napiszę że podejrzewam, iż macie tu chyba jakieś finansowe zależności, czy też blog musi spełniać „kryteria internetowe”[nie znam na tym od środka], więc uszanuję cenzurę komentarzy dla dobra sprawy.

    • Agata 9 lutego 2017 at 23:02 Reply

      Dziękuję za troskę, jeśli chodzi o moje komentarze 🙂 Mi nie zależy, żeby je usuwać, bo jestem za ponoszeniem konsekwencji swoich czynów więc jak mi teraz głupio bo za dużo paplałam to bardzo dobrze, należy mi się, a inni nie powinni zawracać sobie głowy sprzątaniem po mnie

      ale jeśli Ty albo Joasia chcecie coś schować to też dla mnie ok, bo jako partner rozmowy masz prawo decydować a Joasia jako właścicielka bloga tym bardziej, mi po prostu obojętnie co się stanie ale sama o usuwanie nie proszę

      i porad/pomocy naprawdę nie chcę, ale dziękuję, chyba że będą dotyczyć zmniejszenia rozmiaru stóp metodą autosugestii, bo nie ma mojego rozmiaru

      https://www.spartoo.pl/Irregular-Choice-x3985798.php

      (boskie są 😀 )

      • Agata 9 lutego 2017 at 23:05 Reply

        w sumie to ten komentarz lepiej by było usunąć, bo jak jakaś drobno stopiasta czytelniczka bloga kupi sobie teraz te buty i się pochwali to chyba nie zniosę tego psychicznie i zamorduję nas obydwie haha

        sorry, już uciekam 😉

        (ale serio są boskie 😀 )

        • Artiss 11 lutego 2017 at 00:46

          Buty suer. Ja mam rozmiar 40 i wiem co to za ból jak rozmiarze ładnych nie ma, bo do 39 np produkują… lipa straszna a płetwy niewygodne na bal xD

        • Agata 11 lutego 2017 at 11:32

          Artiss, ja mam 41 przy wzroście 167 cm i do tego szerokie! wyglądam jak hobbit! 😀

          Kinga, nie wiem czy powinnam Ci w takim razie pokazywać, w których się jeszcze bardziej zakochałam, po tym jak zajrzałam na brytyjską stronę Irregular Choice 🙂 również z kolekcji Alice in Wonderland (uwielbiam Alicję, ale tylko oryginalne książki, szczególnie Po Drugiej Stronie Lustra, i adaptację Disneya właśnie – tych popularnych ostatnio adaptacji aktorskich Burtona, z Deepem jako Kapelusznikiem, które odświeżyły „modę” na Alicję i nawet w popularnych odzieżowych sieciówkach można było przez jakiś czas znaleźć ciuchy z motywami z Alicji, nienawidzę z pasją tzn. widziałam tylko pierwszą część, ale zgorszyła mnie jak żaden film haha zwłaszcza te romantyczne podteksty między Alicją a Kapelusznikiem wtf to już pornole wolę oglądać)

          ok, wracając do butów 😀

          http://www.irregularchoice.com/collections/alice-in-wonderland/my-cup-of-tea-b.html

          będę stalkować stronę i jeśli pojawi się rozmiar 41 albo 42 to kupuję, cena mnie nie interesuje (zresztą człowiek potrzebuje do życia tylko jedną nerkę a ja cały czas mam dwie). Publicznie nie będę raczej nosić, nie po to je chcę żeby świecić przed innymi ludźmi (i przy okazji świecić pustkami w uzębieniu bo ja nawet w płaskich butach potrafię się wywalić i to na prostej drodze, nie raz się z siebie śmiałam, ze potknęłam się o liść albo powietrze haha), zawsze też mogę potraktować jak dzieło sztuki i postawić na półce. Buty mają w sobie dużo motywów, które uwielbiam (Alicja, herbata, cermika/porcelana, bajkowy klimat ale jednocześnie są piękne, szczegółowo wykonane, nie „dla dzieci”), więc czuję bardzo pozytywne emocje kiedy na nie patrzę, aż ryczeć mi się chce ze szczęścia

          i jeszcze miło, bo Ciotka zlitowała się nad mną biedną nieszczęśliwą pełną tragedii życiowych z powodu tamtych butów z Alicji i kupiła mi trochę pierdół z UK sklepu Irregular Choice (mają mega słodką biżuterię też, m.in.) tzn. kazała sobie wybrać i zamówić a ona zapłaci, więc humor mam przedni

          na razie nie uciekam, ale mniej zaglądam bo tłumaczę książkę z koreańskiego (na własny użytek, w innym języku jej nie wydali z tego, co mi wiadomo), nauka koreańskiego to akurat przy japońskim/mandaryńskim (zakuwanie kanji, nie żebym nie lubiła, ale jest to dużo pracy, trzeba ciągle powtarzać, niektóre kanji są serio upierdliwe) prościzna więc sama przyjemność, staram się koncentrować na przyjemnych czynnościach bo postanowiłam że będę kozak i zupełnie już odstawiłam leki, ostatni raz brałam w środę chyba, a zejście z 300 mg wenlafaksyny do 0 mg w przeciągu miesiąca to średnia frajda (chociaż momentami jest zabawnie)

          a z tym tłumaczeniem książki to zabawny zbieg okoliczności, bo przeczytałam co Joasia napisała o Sunnym (jak dużo już wie), w tv leciała jakaś reklama gdzie można było usłyszeć powitanie po koreańsku (chyba linii lotniczych, ale nie jestem pewna), przypomniała mi jaki to fajny język, i do tego ostatnio śledzę jap. serię o kolesiu, który postanawia się zmienić (z grubasa popychadła na super idealnego przystojniaka) żeby zemścić się na dziewczynie, która dała mu kiedyś kosza i wyśmiała (fabuły nie oceniam, ale determinacja z jaką chłopak podchodzi do tematu, jak ciężko pracuje na swój cel, może inspirować). Także dzięki tym trzem czynnikom/impulsom postanowiłam zrobić coś produktywnego, czym jest właśnie dla mnie przetłumaczenie tej książki, na której treści bardzo mi zależy

          na takie poważniejsze tematy nie będę więcej pisać, bo zauważyłam że negatywnie to na mnie działa czasami, taka niepotrzebna strata czasu i energii („co ja robię ze swoim życiem?”), rozmowa z Grzegorzem mnie zniechęciła zupełnie do jakiś tam głębszych dyskusji (tzn. nie cała rozmowa, bo fajnie też było, ale jedna wzmianka pod koniec), ale na bloga w ogóle to muszę zaglądać bo nie mogę się doczekać kiedy Eryk zamieści swoje zdjęcia, oczu szczególnie jestem ciekawa

          pozdrawiam 🙂

      • Kinga 10 lutego 2017 at 13:56 Reply

        Agato.Ale masz przebojowy stylTe buty jak gwiazdorskie w stosunku do twojego temperamentu,zaskoczylo mnie.No i wlasnie ,ludzi do konca nie znamy.Ale ,dziekuje Ci Joasiu,ze dzieki twojemu blogowi poznajemy tez.
        Agato,a ta cena łał! to moja praktycznie renta,haha.Ale coz,kiedy masz takie pragnienie,mysle ze mozna zdobyc czy spelnic.
        Agato nie uciekaj.Akceptuje takich wszystkich ,jacy sa.
        Pozdrawiam

      • Joanna Balaklejewska 16 lutego 2017 at 08:43 Reply

        Agato bardzo piekne te rzeczy, cos mi sie zdaje, ze i ja sobie cos zamowie z tej strony. Mojej Zuzi rowniez sie spodobaly. Jak sie czujesz?Pozdrawiam Cie pieknie.

        • Agata 16 lutego 2017 at 14:56

          😀 Dla mnie buty Irregular Choice są jak wyjęte z bajki, i do tego małe dzieła sztuki. Nie wiem kiedy oglądałyście z Zuzią ofertę, ale na dniach pojawiły się nowości, ja wczoraj zauważyłam. Dużo bardzo mi się podoba, można chodzić na co dzień, bo nie mają wysokich obcasów. Pewnie skończę z królisiami – turkusowa i czarna wersja kolorystyczna z tego modelu strasznie mi się podoba 😀 (ale czarna już nie ma rozmiarów, chyba trzeba szybko decydować, nie wiem czy oni restockują rozmiary czy jak któryś jest wyprzedany to można jedynie liczyć na zwrot Kupującego, muszę do nich napisać i zapytać, żeby jakby co nie zwlekać ani sekundy jeśli jakiś model totalnie rozłoży mnie na łopatki 😉 )

          http://www.irregularchoice.com/womens/new-arrivals/bunny-hop-a.html

          Na powrót Alicji w rozmiarze 41-42 już nie liczę, bo po tych nowych dodatkach na stronie mam wrażenie że te rozmiary wyprzedają się szybko, szczególnie 41- to jest bliżej 41 chyba, czytałam opinie, że buciki tej firmy wypadają trochę mniejsze, ale ja mam takie 40,5 więc z 41 Irregular Choice bym ryzykowała. Jeśli nosisz połówki, albo Zuzia, to chyba lepiej zaokrąglić w górę. Albo może jesteście w stanie kupić/poprzymierzać gdzieś stacjonarnie 🙂

          Bardzo dobrze się czuję, dziękuję 🙂 teraz tylko klasyczne objawy oczyszczania: taki jakby stan przed gorączkowy, jakieś tam bóle i zawroty głowy, nic ciekawego 😉 jak odstawiałam tabletki to czułam się tak jak Venellope z Wreck it Ralph wygląda kiedy glitch-uje tzn. objawy, które na forach psychiatrycznych opisują jako „prądy w głowie”, ja je miałam też w kończynach, taka utrata czucia na ułamek sekundy, co prowadziło do zaburzeń równowagi, chwytu (stresowałam się trochę jak wyprowadzałam pieska, że mi ucieknie, a to nie mój nawet, ja tylko go wyprowadzam na spacery, ale poza tym humor mi dopisywał, nie miałam jakiś psychicznych objawów typu lęki) i wg mnie trafniejsze określenie to „zwarcia napięcia” – ja tak sobie to nazywałam zanim zdecydowałam się wejść na forum, żeby sprawdzić czy to normalne i co mnie jeszcze czeka. Ale z perspektywy czasu nawet fajne to było, śmiesznie tak glitch-ować 😀

  23. Grzegorz P 9 lutego 2017 at 21:47 Reply

    aha mam pytanie,czy spożywanie tych listków marihuany wpływa jakoś na psychikę ,bo wiem że np herbatka czy placki „kręciły” tak samo jak palenie? Stąd mój niepokój był

    • Joanna Balaklejewska 10 lutego 2017 at 09:26 Reply

      Grzegorzu spozywanie listkow marihuany nie powoduje zadnego „haju”. Zreszta nie spozywam ich wiele, jak mam roslinke to jeden czy dwa listki dodam do szejka- kilka razy w miesiacu.
      Dla mnie to piekna roslina, traktuje ja raczej jak liscie salaty.
      Powracajac do Twoich przemyslen na temat marihuany to bardzo jestem Ci wdzieczna.

      Olej Cbd pomogl siostrzencowi mojego meza. Dziecko doznalo poszczepiennych obrazen, bylo katowane tabletkami. Siostra meza zwlekala z podaniem oleju, jednak kiedy widziala jak dziecko cierpi zgodzila sie. Chlopiec ma 11 lat, od 7 lat nie bierze zadnych medykamentow, oprocz oleju. Stan zdrowia bardzo sie poprawil, Casper potrafi znowu mowic, po szczepionce nie potrafil. Oczywiscie, ze wiele osob naduzywa leczniczej marihuany czy oleju. Nie powinno tak byc.

      Sunny uczy sie w domu, na Florydzie bedziemy kontynuowac jego nauke w domu rowniez. Jesli zmieni zdanie posle go do dobrej szkoly.
      Poki co ma 5 lat i chetnie uczy sie ze mna. Jego ulubione przedmioty to przyroda, matematyka i medycyna. Lubi grac na pianinie. Uwielbia czytac.
      Piszac o medycynie mam na mysli nie leki, lecz jak funkcjonuje czlowiek. Fajnie to wyglada kiedy pieciolatek sprawdza czy w kartonach, ktore bedziemy przesylac na Floryde znajduja sie wszystkie jego czytadla. Ostatnio interesuja go nerki i serce. Rowniez ogrod. Sunny zna setki odmian roslin, wie jak je sadzic, w jaki sposob o nie dbac. Nie pisze tego aby sie chwalic (no, moze troszke) 😉 Pragne zachecic rodzicow aby nie zamykali sie tylko w schemacie szkoly, aby uczyli dzieci, aby pozwolili dzieciom rozwijac swoje pasje. Swiadectwo z czerwonym paskiem wprawia rodzicow w dume, jednak wazne aby cos poza tym paskiem bylo jeszcze.
      Nie neguje szkoly, moja Zuzia bardzo ja lubi, Sunny juz dzisiaj twierdzi, ze on chce sie uczyc w domu. Zobaczymy co czas pokaze.

      Jestem za tym aby komentarze zostawic Grzegorzu. Nie sa obrazliwe, za to swawolne, porywajace i szczere.

      Milego dnia zycze, usciski przesylam 😉

      • Kinga 10 lutego 2017 at 21:33 Reply

        Joasiu.To ciekawe ,z olej cbd ma takie dzialanie,gdyz mysle,czy przypadkiem nie dac mojej corce.Łucja byla szczepiona 2-krotnie wiecej niz syn starszy(to przerazajace,kiedy widze ksiazeczki zdrowia 13 lat temu ,9 lat temu a teraz,)Teraz mnie uswiadomilo,kiedy corka miala bardzo nieprzyjemne objawy(a my wtedy szukalismy winy u nas czy u niej np.zachowania)Bardzo cierpiala na bol kolana,w tej chwili mniej ,ale czasem sie zdarza.Mysle ,ze corka musi byc mocno zatoksyczniona(poza szczepieniami ,jeszcze zywienie)Aby miala przejsc na surawke(co z tego chcialabym)nie zmusze,to jest za trudne.Skoro prawdopobnie jest jeszcze w organizmie te toksyny szczepienne,to trzeba w jakis sposob je usunac.Czy ten olej miedzy moglo byc pomocne?

      • Kinga 10 lutego 2017 at 22:00 Reply

        Asiula.Jestem bardzo ciekawa ,ta szkola domowa.Coraz bardzej poglebiam sie edukacja domowa .Dwojka starszych dzieci codza tradycyjnie.Milosz w pierwszych latach szkoly,bylo w miare ok.(nauczycileka byla w miare empatyczna).Z koleji Łucja trafila fatalnie.Obowiazek od 6 lat ,i w dodatku nauczycielka wredna.Łucja ucierpiala psychicznie.W dodatku poza szkola nie czasu na nic nie robienie.I dlatego ,myslac onajmlodszym chcialabym zdrowo psychicznie edukowac.Zainteresowaly mnie przedszkola lesne,ale mam na mysli czy samemu tak prowadzic z chetnymi innymi matkami z dziecmi.
        A jeszcze co wazne .Ze Ziemowit moglby wtedy uniknac zywienia przedszkolne czy szkolne.Tak moglby przynosisz ze soba,ale i tak jest przewaga tradycyjnego jedzenia,i on moglby to widziec.
        Byla kiedys na kilka miesiecy pomocniczka w prywarnym przedszkolu.Byla tam dziewczynka ,ktora miala ze soba posilki wegetarianskie.Przedszolanki dawaly jej jesc dopiero po posilkach inych dzieci na stolowce.Zal.Dziewczynka jadla sama wsrod bawiacych dzieci.Dzieci na stolowce byly zmuszone do spozycia.Prywatne przedszkole kosztuje za przyjecie dziecka 800 zl.Czy to nie paranoja!
        Rozmawiajc z moimi dziecmi,ktore chodzily do panstwowego przedszkola,co dopiero sie dowiedzialam,jak byly zmuszone do posilkow.Zabolalo mnie.
        Wie na dzis nie ma przedszkola i szkoly ,aby zupelnie spelnialo sposobem naturalnym.(wymagania zbyt duzej dysypliny od dzieci poza normy ich naturalnosci)

  24. Magda 10 lutego 2017 at 04:55 Reply

    Joasiu wiem,ze mojej mamy znajomej mama zmarla,bo ciagle robila sobie lewatywy, ale jak to sie stalo,to i mama nie napisala.Zapytam sie.
    Dziekuje Ci za pomoc. Nie skorzystam z tej maszyny.Kupilam za to mala eneme dla niemowlat w postaci gruszki z dozownikiem krotkim.Moze bedzie bezpieczniejsza.
    Potrzebuje miec kasztanowy kolor wlosow.Pomozesz? 🙂

    • Joanna Balaklejewska 16 lutego 2017 at 08:41 Reply

      Madziu jaki Ty masz teraz kolor? Jesli chcesz poglebic ich kolor stosuj plukanie orzechowka. Taka plukanka nada im piekny, brazowy, kasztanowy odcien. Stosowana na ciemne wlosy – nie zmieni bardzo ich koloru, ale nada cudnego polysku i puszystosci.

      Nalewka orzechowa.
      Okolo 10 gr zielonych lupin orzecha wloskiego drobno poszatkuj nozem. Ro to w rekawiczkach, poniewaz lupiny bardzo farbuja skore dloni. Nastepnie zalej rozdrobnione lupiny 100ml 60-procentowego spirytusu. Taki spirytus kupisz w aptece lub rozrob go sama, rozcienczajac 90-procentowy spirytusu woda (w stosunku 3 do 1). Taka miksture odstawiamy do spizarni, nie przykrywamy. Po tygodniu nalewke przecedzamy i mieszamy z gliceryna, w proporcjach 100ml nalewki / 100ml gliceryny. Plynną gliceryne kupisz w aptece (50g ok. 3zł). Nalewka gotowa. Po myciu wlosow szamponem, plucz je nalewka, wcierajac przez kilka minutplukanke we wlosy. Efekt moze juz byc po pierwszym zastosowaniu.

      Dobry jest rowniez wywar: 2 lyzki rozdrobnionych galazek lub kory orzecha wloskiego, 2 lyzki kory dębowej zalac ok. 750 ml wody i gotowac 10 minut. Odstawiamy na 30 minut do wystygniecia, przecedzamy i pluczemy wlosy. Ten wywar jest slabszy i trzeba go wykonac kilka razy w miesiacu aby zauwazyc efekt. Moja babcia od lat stosowala dwie metody, nigdy farb nie kupowala. Milego dnia Magdo, przytulam i sle buziaki.

  25. Kasia 10 lutego 2017 at 08:52 Reply

    Nie kasujcie tych komenatrzy! Czy Grzegorz, Eryk, a nawet Agata zdaja sobie sprawe ilu ludzi jest w podobnej sytuacji? Te komentarze sa terapia dla mnie. Lubie do nich powracac, bo sa dlugie, nie wszystko przyswajam od razu. Dla mnie to bardzo ciekawe tresci.
    Wiem, ze przemyslenia Grzegorza i Eryka moga pomoc nie tylko mi.
    Wlasnie pokazalam mamie co pisal Grzegorz o szkole, Eryk o witaminach. Zgadzam sie w wielu kwestiach. Nie kasujecie!

  26. Kinga 10 lutego 2017 at 14:42 Reply

    TAK,TAK.NIE KASUJCIE.ZAGLADAM CODZIENNIE DO WAS.UCZE SIE I WYCIAGAM Z TEGO WNIOSKI.A NAWET W ZUPELNOSCI SIE ZGADZAM Z WAMI.SZKODA ,ZE MALO LUDZI JEST SWIADOMYCH..
    KOCHAM WAS ZA TO.

  27. Grzegorz P 10 lutego 2017 at 20:36 Reply

    dzięki za miłe słowa .Piszę w skrócie dlatego nie wiem czy wszystko będzie zrozumiałe. O kasacji komentarzy decyduje Joanna i Agata, która stwierdziła że chce ponieść „konsekwencje za czyny”, co oznacza że być może nie poniosłem kompletnej klęski w mojej rozmowie z nią . Ja sobie te komentarze skopiowałem do notatnika, potem wypalę na płytce DVD gold i mam do końca życia, bo poszło fajnie, co oczywiście było zasługą kolorytu Agaty-osoby która nawet zawodówki nie skończyła[jej zawdzięczacie moje wpisy]. Joanna pokazała jak zwykle klasę , wyczuwając że ja chcę być z Agatą na solo w rozmowie, gdy zrobiłem sobie z bloga Joanny jakby prywatnego maila[ „Jestem trochę z boku, gdyż czuję, że tak lepiej”]. Ja mieszkam w Kluczborku, byłej stolicy reggae i marihuany[nawet teraz Marley leci w tle], więc nie piszę o niej powierzchownie. Myśmy byli wychowywani w kulcie do niej, były gazetki itd. Można podać przypadki medyczne, gdy ktoś dzięki LSD doznał uwolnienia z bólu. Tylko chyba lepiej o tym nie pisać na blogu promującym zdrowie, bo dla młodych może to być zachęta do spożywania nałogowego[wielu moich kolegów poszło z dymem przez najpierw marihuanę ,potem inne narkotyki]. Trawka jest 10 razy mniej szkodliwa od alkoholu i ma pozytywne elementy, które jednak moim zdaniem są bardziej jak boczek na pułapce na myszy, nie dając korzyści w skali długofalowej. Dlatego ja bym nawet jednego listka na rok nie jadł, by nie kusić innych do „zakazanego owocu”. Ale to mój osąd. Nie wszyscy rozumieją że szkolnictwo jest toksyczne, podobnie jak mięso, czy spora część niepotrzebnych szczepień. Szkoły w Nowej Zelandii mogą być mniej toksyczne. Są dzieci które lubią nawet szkoły polskie i czasem gdy są kujonami, wyrastają z nich ciężkie przypadki urzędników np skarbowych, czy sędziów , belfrów, robiących potem dużo krzywdy społecznej i ogólnie życie takich ludzi jest tragiczne[chodzi o kwestie mistyczne, psychiczne i trudno utworzyć im dobrą rodzinę, pojawia się alkohol]. Minusem edukacji domowej jest wpajanie programu szkolnego, który nie jest dobry. Widzę że z Sunnego to już „dzikus” ,je surowiznę[monotematycznie], od szkoły ucieka, co z niego wyrośnie? Chyba geniusz na miarę Thomasa Edisona, albo saksofonisty Johna Coltrane. Nie polecam nauki na instrumencie muzycznym, ale kupienie dziecku instrumentu gdy zechce i pozwolenie mu sobie grać, jeśli go nie wciągnie pasja, zostanie muzykantem numer 1000000…, zapełniając niepotrzebnie rynek. Trzeba patrzeć jak najwięksi się stawali największymi, byli samoukami, luźno korzystając z uwag innych. Szkoła muzyczna uczy klepać nutki i muzyka staje się matematyką . 98% wykonań w filharmoniach to chałtura, gorsza od disco polo. Ja mogę na palcach jednej ręki policzyć pianistów z muzyki poważnej których mogę posłuchać[same panienki: Sa Chen, Khatia Buniatishvili, Yuja Wang, Alice Sara Ott]. Dopiero jazz i muzyka współczesna rozwinęła formę muzyczną . Melodyk Fryderyk Szopen był w istocie samoukiem, który przez szkołę się prześlizgnął. Jedna z najlepszych wokalistek Mariah Carey, w szkole była nazywana widmem, bo jej tam nigdy nie było widać[na studia się nie wybrała]. Najlepsi muzycy i inni, to „fanatycy”, czyli ludzie zaangażowani na 100%[szkoły tworzą harcerzyków i chałturników]. Jeśli Pani sama nie nauczy pisać dziecka i czytać, szkoła zrobi to na opak, źle[Angelika Talaga to wyjaśniała]. Jeśli ktoś jest samoukiem to nawet jak przejdzie przez szkołę , to coś tam potrafi, ale stracił czas[potem się pokazuje takich profesorów i mówi że „jednak system się sprawdza”{propaganda}, a 95% profesorków się chowa pod dywan, bo straszą {osobiście znam środowisko nauczycielek przedszkolnych, bo matka była dyrektorką przedszkola}]. Dla mnie jako „lewaka” najgorszą rzeczą magisterki jest jednak niesprawiedliwy system awansu, czyli np ktoś kto potrafi dużo, nie może dostać pracy, bo stworzono przepisy że papierek potrzebny. I pisząc w skrócie, to tworzy system dyskryminacji ludzi którzy z różnych powodów do szkoły nie poszli. Jeśli więc się uczestniczy w czymś, co nie jest sprawiedliwe, ponosi się konsekwencje za czyny[ale to dla mistyków napisałem{jest zło pośrednie np wspieranie złego systemu awansu, wspieranie partii politycznych krzywdzących ludzi, wspieranie ferm, farm poprzez kupowanie produktów mięsno nabiałowych, kupowanie produktów wyzysku(np made in China), wspieranie vatykanu który od 4 wieku prześladuje ludzi innej wiary itd. i za to wszystko przychodzą kłopoty życiowe według mnie(„co wysyłasz to wraca”)}]. Weźmy np Joannę , której niejednokrotnie zarzucano że jak śmie nauczać o dietach, skoro studiów dietetycznych nie skończyła[i Ta jako pokorny duszek nie napisała prawie żadnej książki{a powinna napisać nie tylko o macierzyństwie, ale potrzebna jest najpierw książka o witarianizmie ogólnie, z rozdziałem o macierzyństwie}] . Jako mistyk z ponad 20 letnim stażem, muszę być obrońcą najsłabszych i dlatego ustawiłem się w tej roli nie kończąc studiów, by nie być hipokrytą [ci ludzie głosu nie mają w przestrzeni publicznej i medialnej, panuje jednogłos propagandy szkolnej, na co idzie miliardy$]. Magistry tworzą „mafię”[jeden drugiego ciągnie na stołki], a inni ludzie utalentowani są pokrzywdzeni. W Finlandii udało się to trochę zniwelować podział społeczny i np drwal nie ma o wiele gorszej sytuacji od magistra[„lewacka” solidarność socjalna]. Generalnie jest spora nierówność społeczna, gdy ok 8 osób ma tyle samo majątku co połowa ludzkości i 1% ludzkości tyle co 99%. Jeśli więc weganie troszczą się o zwierzątka, niech zrozumieją że „ludzkie zwierzątka”-miliardy ludzi cierpi z głodu każdego dnia, wyzyskiwani przez bogaczy z USA/Kanady/zachodu/Japonii/Australii itd, w ramach polityki rabunkowej kapitalizmu. Dopóki jest kapitalizm, to mało jest prawdopodobne, że weganizm zapanuje bo mięso i mleko to biznes. Są ludzie którzy pokazują alternatywę gospodarki opartej na zasobach[np Jacques Fresco]. Ale to oznacza że trzeba ruszyć cały system tradycji, który utrzymuje koryto dla 10% ludzi[w tym magistrów] i wyzysk dla 90%. Trzy filary wychowawcze tradycji, to szkolnictwo, kler i media, trzymające nas w niewoli mentalnej i na skutek tego biedy i tragedii. Czyli to między innymi szkoły na zachodzie utrzymują biedę w Afryce którą okrada zachód z surowców i wykorzystuje niewolniczą siłę roboczą[np koltan z Konga]. Dlatego ja jestem systemowym przeciwnikiem szkół, nawet jeśli komuś uda się przejść przez sito szkolne bez większego szwanku[myślę że ja mógłbym zrobić 10 fakultetów w Polsce i żyć{wiele osób myśli że nie zostało uszkodzonych przez szkoły, bo jest samo zaślepiona(ja wiem że nawet podstawówka spowodowała „ciemności”, ale to w medytacji wychodzi)}]. Zła wiadomość dla oprawców jest taka, że „tama” gniewu ludzkiego wzbiera i na dłuższą metę nie da się utrzymać takiego rozwarstwienia społecznego, tłum ruszy i wtedy nie będzie litości. Ja sam wiem że ludzie są źli, ale elity mnie o wiele bardziej obrzydzają . W końcu jedni drugich zniszczą , co pokazuje historia upadających imperiów, rewolucji np francuskiej ,hiszpańskiej, radzieckiej, usunięcie szlachty ,osłabienie pozycji kleru[poza Polską ]. I wtedy może się poprawi i taki „aligatorek” jak Agata będzie mogła sobie siedzieć w świątyni i pisać książki ubogacające całą ludzkość. Ja nie mam wpływu na rewolucję, bądź jej brak, ale kibicuję ludowi, bo jednak elity sobie za dużo pozwalają [badam przekręty od lat]. Niewola tkwi w umysłach, nie tylko ta żywieniowa, ale też w innych dziedzinach, a to również szkoły robią z nas to czym jesteśmy. Gdy zburzy się system, trzeba będzie alternatyw i może wtedy moja osoba się przyda[o ile nie zginę], bo obecnie nie widzę przestrzeni do publicznej działalności, a Internet jest podejrzany, kontrolowany przez elity[nie będę tworzyć blogów w takim układzie]. Można stworzyć nowoczesny system edukacji, oparty na poprawionym Internecie i technologii. 5 lat by zajęła międzynarodowa „burza mózgów” niezależnych ludzi takich jak ja, połączonych Internetem i w końcu stworzyłoby się faktyczną edukację , czyli warunki do samo edukacji samorodnych talentów, ludzi którzy tak dalece rozwinęli by technologię że praca jakakolwiek byłaby tylko pasją . Widać więc że teoretyczne możliwości są , ale zło w ludziach siedzi, zaślepia ich i dlatego nie widzą wyjścia z ekonomicznej niewoli. Rewolucja zaczyna się od każdego z nas, „chcesz zmienić świat zacznij od siebie”, znany frazes, ale prawdziwy. Oddolnie się zmieniajmy, a znajdziemy sposób by zrobić porządek z „korytem” i wtedy wyślemy Agatę na wyspę Okinawa z 20 tonami prowiantu by żyła sobie tam wśród przyrody i pisała nam swoje pocieszne komentarze przez Internet. Oddolnie znaczy, alternatywnie się wychowujmy, uciekając od mediów, kleru i szkoły która ogłupia, żyjąc inaczej. Co by nie powiedzieć, to wśród wegan taki przekaz nie powinien brzmieć obco, mimo wszystko. Szanujmy takich ludzi jak Eryk bo to w nich jest przyszłość[tylko niech nie każe pić innym wody z rzeki, co szczególnie zimą gdy pozamarza jest trudne]. Od razu napiszę że nie odpisuję na agresywne komentarze, bo wiem że nieprzekonanych się nie przekona, podobnie jak Wietnamczyk nie dogada się z Polakiem, inna mowa, albo jakby prawić kazania do komarów, które niestety nie rozumieją ludzkiej mowy. Niech Asia usuwa „hejt”, który może być sponsorowany przez przemysły. Pozdrawiam

  28. Kinga 10 lutego 2017 at 22:09 Reply

    Grzegorzu.Masz niesamowicie rozwoj slownictwa i wiedzy.To powinno byc glosno powiedzane do ludnosci.Jesli moge ,chce przekazac.
    Grzegorzu,a czy mozesz zdradzic co jadasz?Z tego co dotyczylam,spozywasz od rana do popoludnia.Ostatnoi dopadl mnie wieczorny apetyt.A juz czuje,ze mam zasmiecione jelita(psi,baki cuchnace)
    Pozdrawiam

  29. Grzegorz P 10 lutego 2017 at 22:53 Reply

    Darmo wziąłem ,darmo daję jestem lewakiem. Róbcie co chcecie z tymi wpisami ,zrzekam się wszelkich praw .Tylko nie zarabiajcie na tym ,bo wypaczycie treść. Wkleję opis z lata , w zimie trochę inaczej ale podobnie ,rano o ok 7:00 najpierw piję przegotowaną wcześniej zimną wodę ok litra ,potem ok 7:40 jem ok 1,5 kilo owoców licząc bez skórek np pomarańcze ,grejpfruty ,kiwi i jabłka i wcześniej[nim zjem owoce po 40 minutach od wypicia wody] przygotowuję owsiankę na obiad z 250 gram płatków i dodatków[z sezamu ,nasion Chia ,siemienia lnianego ,orzechów, kminku], potem o ok 12:00 wylewam wodę np z kaszy jaglanej , nalewam nową [rano też wylewam wodę z octem jabłkowym i nalewam nowej by nie drażnić zębów] i gotuję kaszę ok 200 gram [którą przygotowałem dzień wcześniej, płukając i nalewając wodę z octem jabłkowym i lekko podgrzewając by osłabić substancje odżywcze], przygotowuję surówki na tarce z warzyw np osobno surówka z marchwi z ok 150 gram i osobno z jarmużu[np 130gram] , i myje pomidora ok 180 gram , oraz ścieram na tarce surową cebulę ok 100 gram [można do warzyw użyć mikser/blender{ja nie mam}], po czym wyciągam kaszę po ok 25 minutach na moje duże naczynie szklane, by wystygło i jem surówki warzywne, do których raz na trzy dni wkładam jedną tabletkę z witaminą B12[raz na trzy dni z witaminą B12 jem po surówce witaminę D{taką w tłuszczowej powłoce},wkładając ją do ust i mieszając z resztką surówki by organizm nie potraktował tabletki jak ciała obcego] i jem surowe warzywa[np pomidora krojonego na części w trakcie jego jedzenia{dobrze gryzę}] i czasem dodaje kiszonki własnej roboty, potem jem owsiankę, następnie jem dużą porcję kaszy, do której dodaję surową cebulę[potem w ustach jest zapach cebuli , co w pewnych „sztucznych” towarzystwach może być źle widziane{cebula jedzona na końcu chroni zęby, które ok 3 godziny muszą poczekać na delikatne szczotkowanie, ale jeśli komuś przeszkadza zapach cebuli , powinien albo zmieszać ją z połową kaszy najpierw jedzoną ,albo dodać ją do surówki , by przynajmniej jedną cebulę białą/czerwoną dziennie zjeść, ze względu na ochronę jelit/zębów i neutralizację substancji fitynowych i ze względu na działanie anty rakowe(cebula nie pasuje do diety Eryka bo on ma inną filozofię żywieniową ,może lepszą od mojej i niewykluczone że i ja ją wyrzucę jak mi się znudzi)}] i potem nie jem już nic do rana[jeśli niektórzy nie wcisną na raz dużej porcji warzyw, owsianki i posiłku gotowanego , muszą poćwiczyć ,lub przełożyć owsiankę lub posiłek gotowany na później, z tym że do gotowanego lepiej dodać jakieś surowe warzywa lub surówki/szejki zrobione tuż przed jedzeniem] i po obiedzie np groch przepłukuję w sitku, wsypuję do garnka i zalewam wodą , dodając sok z cytryny czy trochę octu jabłkowego, kręcę garnek ,by się wymieszało i przykrywam pokrywkę , lekko podgrzewam i rano o 7:00 wkładam groch na piecyk gazowy [po wylaniu starej wody i nalaniu nowej] i groch gotuję i gotuję wodę w czajniku i gdy groch zacznie kipieć z takim białym nalotem, wylewam tą wodę i zalewam wrzątkiem z czajnika i gotuje się , a ja myję owoce[zanim groch zacznie kipieć] i robię owsiankę i jem owoce i gaszę palnik z grochem po ponad godzinie i później jem groch na obiad po warzywach i owsiance ok 13:00[groch można ok 12:00 jeszcze doprowadzić do wrzenia] .Nie jem posiłków odgrzewanych ,wszystko jest pierwszej świeżości i bez produktów z E- dodatkami i częściowo bez pestycydów[las ,działka ,donice , kiełkownica]. Jem owoce warzywa surowe ,zioła ,pokrzywę leśną i owsiankę czyli płatki odmoczone z dodatkami jak pestki słonecznik orzechy i gotowane.

  30. Grzegorz P 10 lutego 2017 at 22:57 Reply

    druga cześć.Z gotowanych jeśli już trzeba to soczewica czerwona[wypłukana i odmoczona kilkanaście godzin w ciepłej wodzie z dodatkiem soku z cytryny czy octu jabłkowego{by wypłukać z niej substancje anty odżywcze(fitynowe)} i wylać wodę po odmoczeniu i nalać nową {soczewica zielona ma kamyczki więc trzeba ją dobrze przejrzeć}; przed zjedzeniem soczewicę ugnieść np widelcem , by lepiej się wchłonęła i jeść powoli dobrze ją gryząc i mieszając ze śliną {by cytryna czy ocet jabłkowy nie podrażniał zębów , można po ok 8 godzinach wylać wodę i nalać nową i zostawić na kilka godzin by przed ugotowaniem wylać i tą wodę i nalać nowej do gotowania}] ,świeży bób ,fasolka szparagowa ,nasiona soi ,fasola biała [wypłukana i odmoczona kilkanaście godzin w ciepłej wodzie z dodatkiem soku z cytryny czy octu jabłkowego {by wypłukać z niej substancje anty odżywcze} i wylać wodę po odmoczeniu i nalać nową i gdy się zagotuje , wylać wodę z tym białym nalotem i nalać wrzątku i gotować 2 godziny na małym ogniu i zostawić we wrzątku na ok 2 godziny{by cytryna nie podrażniała zębów , można po ok 8-15 godzinach wylać wodę i nalać nową już bez cytryny i zostawić na kilka godzin by przed ugotowaniem wylać i tą wodę i nalać nowej do gotowania , podobnie robimy z innymi gotowanymi ,jeśli odmaczamy je ok 20 godzin i jest czas na wymianę wody , bo jeśli wymienimy wodę tuż przed gotowaniem to nie za wiele daje , skoro tamta woda z cytryną wsiąkła głęboko w fasolę i może zmiękczać szkliwo zębów ,co robione dzień w dzień może nie być korzystne(dodatkowo starajmy się nie dawać za dużo cytryny);gdy dodamy ciepłej wody do odmaczania to proces fitazy nastąpi szybciej jak przy kiszonkach, gdy można np nalać wody do garnka ,lekko zagotować jak będzie ciepła ale nie gorąca i wtedy wsypać produkt gotowany przepłukany w sitku i dodać sok z cytryny lub ocet jabłkowy ,a niektórzy twierdzą że w przypadku strączków pomaga też soda oczyszczona }] ,cieciorka[wypłukana i odmoczona kilkanaście godzin w ciepłej wodzie z dodatkiem soku z cytryny czy octu jabłkowego{sody oczyszczonej} i wylać wodę po odmoczeniu i nalać nową{i nalać nową do gotowania}] ,groch[wypłukany i odmoczony kilkanaście godzin z dodatkiem soku z cytryny czy octu jabłkowego i wylać wodę po odmoczeniu i nalać nową {i nalać nową do gotowania} i gdy się zagotuje , wylać wodę z tym białym nalotem i nalać wrzątku i gotować godzinę na małym ogniu i zostawić we wrzątku na ok godzinę ; przed zjedzeniem groch ugnieść np widelcem , by lepiej się wchłonął i jeść powoli dobrze go gryząc i mieszając ze śliną] ,kasza jaglana[wypłukana na sitku zimną wodą{mniej kamienia niż w ciepłej wodzie ogrzewanej piecykiem} i odmoczona kilkanaście godzin z dodatkiem odrobiny octu jabłkowego czy cytryny, a wodę po odmoczeniu można odlać i nalać nowej by pozbyć się substancji fitynowej{choć wylejemy też inne składniki wsiąknięte w wodę(coś za coś)} ; niektórzy podają że kaszę po wypłukaniu należy zalać na ponad 7 godzin wodą z dodatkiem soku z cytryny , octu jabłkowego czy witaminy C ,by lepiej usunąć tą substancję fitynową utrudniającą ,gdy jest w większych ilościach wchłaniane takich pierwiastków jak, magnez, cynk , żelazo czy być może wapń{niektórzy uważają że wapń nie do końca ,więc tu dane są sprzeczne} i blokującą enzymy trawienne{substancję fitynową zawierają też soczewica(0,44-0,50) , ciecierzyca(0,56) , soja(1,00-2,22) , ryż brązowy(0,84-0,99) ,młode ziemniaki(0,18-0,34) ,płatki owsiane(0,89-2,40) , orzechy brazylijskie(1,72-6,34) , migdały(1,14-3,22) , orzechy laskowe(0,65), orzechy włoskie (0,98) ,siemię lniane (2,15-2,78), czyli jedząc często te produkty ,starajmy się zmniejszać przez odmaczanie/fermentację , substancję fitynową(odmaczanie polega na tym że ziarna zawierają fitazę , czyli substancję usuwającą substancję fitynową i aby ten enzym aktywował się w ziarnie , potrzebna jest woda; ludzie zdrowsi mogą mieć fitazę we florze jelitowej podobnie jak inne zwierzęta , więc u nich proces neutralizacji nastąpi samoistnie , choć pochłania on dodatkową energię i może zwiększać ilość gazów-wyniku fermentacji) również witamina D , cebula i czosnek, osłabia negatywne działanie substancji fitynowej}, oraz kasza jaglana może zawierać również substancje goitrogenne, hamujące wchłanianie jodu ,które podane w rozsądnych ilościach{np 200 gram kaszy raz na kilka dni} nie stanowią żadnego zagrożenia{wystarczy spożywać troszeczkę więcej glonów morskich czy soli kuchennej bogatej w jod} , a wcześniejsze moczenie kaszy, wylanie po tym wody i ugotowanie zmniejsza ilość szkodliwych substancji o ponad 30%; by uczynić kaszę bardziej strawną można ją dłużej gotować ponad godzinę i zostawić na ponad godzinę pod przykryciem, choć wystarczy ok 20 minut a nie rozgotowana może mieć więcej pozytywnych składników lub gotować ją 5 minut i zostawić na ok 20 minut by wsiąkła w nią woda {można obwinąć garnek , by utrzymać ciepło} ; niektórzy mielą kaszę w ręcznym młynku do kawy lub moździerzu, a następnie namaczają zmieloną kaszę jaglaną przez jeden lub dwa dni dla fermentacji; kasza jaglana robiona z łuskanego ziarna prosa zwyczajnego łatwo chłonie wilgoć oraz obce zapachy i nie nadaje się do zbyt długiego przechowywania ze względu na wysoką zawartość tłuszczów, które łatwo jełczeją, nadając jej gorzki smak{trzeba pilnować okresu przydatności i liczyć że market nie sfałszował późniejszej daty} ; kasza jaglana posiada 11,0 % białka, 4,2 % tłuszczów, 72,9% węglowodanów – a w nich 8,5 % błonnika ,potem witaminy B1 , B2 , B3 , B5 , B6 , B11 , miedź ,magnez , fosfor ,żelazo , cynk ,potas , selen{po odmaczaniu i gotowaniu składniki te są w jakimś stopniu zniszczone} i kasza nie zawiera glutenu] , kasza jęczmienna gruboziarnista[wypłukana i odmoczona kilkanaście godzin podobnie jak kasza jaglana i możemy podać ją z surową cebulą lub dodać czosnek do niej podczas gotowania ; kasza ta zawiera gluten ; kasza jęczmienna łamana/wiejska jest to kasza otrzymana z oczyszczonego, obłuszczonego, pokrajanego ziarna jęczmienia; czas przechowywania od chwili wyprodukowania wynosi ok dziewięć miesięcy; najlepiej kupować w papierowych opakowaniach] , kasza gryczana nie prażona zwana też zwykłą lub białą [wypłukana i odmoczona kilka godzin lub dłużej {ta jeśli jest nie prażona ma dużo fitazy-związku usuwającego substancję fitynową którą uaktywniamy podczas odmaczania(niektórzy dodają tą kaszę do innych kasz podczas odmaczania , by wzmocnić proces fitazy)},wodę można odlać przed ugotowaniem i jeść kaszę z surową cebulą , lub dodać czosnek do niej podczas gotowania; kasza gryczana wytwarzana jest z obłuskanych nasion gryki {czas przechowywania od chwili wyprodukowania wynosi ok dziesięć miesięcy} i posiada niestety nierozpuszczalny błonnik{w małych ilościach zazwyczaj nieszkodliwy} , ale nie zawiera zazwyczaj glutenu i zawiera 11,7 %białka, 2,7% tłuszczów, 75% gramów węglowodanów złożonych, a w nich 10,3% błonnika , potem flawonoidy, witaminę E , B1, B2 , B3 , B5 , B6 ,B11 , selen , wapń ,cynk, miedź, mangan, potas, fosfor i dużo magnezu i żelaza , ma niski indeks glikemiczny54 ,jest lekko zasadowa lub neutralna {PH6,5 lub 8} i może rzekomo wpływać pozytywnie na nadciśnienie tętnicze i wzrost „dobrego” cholesterolu HDL , oraz wpływa pozytywnie na kontrolę poziomu glukozy we krwi i chroni przed rakiem np jelita grubego {poprzez ograniczenie proliferacji komórek} oraz raka sutka{poprzez obniżanie poziomu estradiolu w surowicy krwi}] ,ryż brązowy[wypłukany i odmoczony kilka godzin; niestety ryż brązowy, zawiera białka podobne do glutenu{co nie każdemu przeszkadza} ,oraz dużo substancji fitynowej i praktycznie wcale nie ma w nim fitazy neutralizującej substancję fitynową ,więc niektórzy moczą ok 10 godzin , potem oddzielają zewnętrzny otrąb od ziaren w którym znajdują się substancje fitynowe i zalewają wodą z cytryną czy octem jabłkowym na dłuższy czas do fermentacji{więc myślę że można sobie odpuścić ten proces(chyba że ktoś ma alergię) , bo substancja fitynowa w niewielkiej ilości jest dobroczynna i właśnie z ryżem jedzonym raz na dwa tygodnie(ok 200 gram) można sobie ją dostarczyć(dodając cebulę lub czosnek) ,a usuwać ją z innych produktów zawierających fitazę(ekologiczny ryż brązowy dobrej jakości jest dobrym produktem z niskim indeksem glikemicznym50 i w umiarkowanych ilościach powinien być dołączony do produktów gotowanych jeśli ktoś lubi ,szczególnie jeśli nie ma zniszczonej flory jelitowej antybiotykami i może sam wytwarzać fitazę)ryż można odmaczać i jeść z kaszą gryczaną nieopaloną bo ta ma dużo fitazy} ;ryż najlepiej kupować w papierowych opakowaniach by nie śmierdział plastikiem] , kalafior[mogący być jedzony w niewielkich ilościach na surowo{starty na drobnej tarce np korzeń} lub gotowany/duszony w niewielkiej ilości wody na dnie garnka] ,brokuł[mogący być jedzony w niewielkich ilościach na surowo{starty na drobnej tarce np korzeń} lub gotowany/duszony w niewielkiej ilości wody na dnie garnka] ,brukselka ,kapusta[mogąca być jedzona w niewielkich ilościach na surowo{starta na drobnej tarce}], ziemniaki [gotowane/duszone w niewielkiej ilości wody na dnie garnka ; przed zjedzeniem ugnieść np widelcem , by lepiej się wchłonęły i jeść powoli dobrze je gryząc i mieszając ze śliną ; pojawiające się czasem zielone elementy odciąć , bo to substancje anty odżywcze] ,pełne ziarno orkiszu ,żyta i pszenicy [wypłukane i odmoczone kilkanaście godzin{można dodać trochę cytryny/octu jabłkowego} ,po czym wylać wodę i po nalaniu nowej gotować ponad 50 minut i zostawić we wrzątku na ponad godzinę by zmiękły] ,potem inne zdrowe produkty wysokiej jakości jeść powoli, dobrze je gryząc i mieszając ze śliną [te co wymieniłem są dostępne nawet w małym miasteczku w przystępnych cenach]. By dietę uznać za profilaktyczną ,zdrową ,minimalnie powinno się jeść 51% produktów na surowo[bez obróbki termicznej ,maksymalnie mogące być podgrzane do 40 stopni Celsjusza]

  31. Grzegorz P 10 lutego 2017 at 22:58 Reply

    trzecia część Olej jedynie kokosowy tłoczony na zimno[może też być świeży lniany{z lodówki(nie z marketów , bo bez lodówki jest utleniony)} ,ale lepsze jest siemię lniane zmielone w ręcznym młynku do kawy tuż przed zjedzeniem lub odmoczone ok 12 godzin{tłuszcze omega3 ma też olej rzepakowy}] ,a awokado[avocado] ,oliwki ,szpinak ,orzechy ,warzywa i owoce mają zdrowe tłuszcze . Do zera powinny być ograniczone roślinne tłuszcze utwardzone uwodornione „trans”[ serco żylno niszczące{zwiększające zły cholesterol LDL} i według niektórych rakotwórcze] , używane masowo w gastronomii i zawarte w margarynach i prawie wszystkich produktach przetworzonych ,chipsach , zupkach i sosach w proszku ,czekoladach ,słodyczach ,ciastach, lodach[uwaga ,czasem brak informacji na etykietach!]. Potem robimy „owsiankę” czyli odmoczone [od 4 do 12 godzin{uważać na pleśń}] w przegotowanej wodzie [może z odrobiną cytryny{uważać na zęby}] płatki owsiane zwykłe, orkiszowe ,gryczane ,jaglane , amarantusowe ,żytnie ,pszeniczne[niektórzy twierdzą że muszą uważać na gluten i czasem poleca się odmaczać płatki żytnie i pszeniczne ponad 12 godzin dla fermentacji, poleca się też płatki owsiane odmaczać 12 godzin z niewielką ilością cytryny i potem wylać tą wodę ,jeśli nie wsiąkła{jeśli jednak płatki zostały mocno poddane obróbce termicznej w fabryce , to proces fitazy może nie nastąpić} , lub inni płatki zalewają wodą z dodatkiem zakwasu chlebowego na ok kilka dni i po tym gotują płatki w wodzie w której były fermentowane , albo można dodać „rejuvelac” ,czyli płyn z fermentowanych kiełków orkiszu czy innego zboża , co potem dokładniej opiszę ,ale uważać na zęby (może są inne metody których nie znam , bo nie opisuje dogmatów i przykazań , ale obecną wiedzę z 2016 roku)} ; płatki owsiane nie nadają się do zbyt długiego przechowywania ze względu na wysoką zawartość tłuszczów{7%}, które łatwo jełczeją , nadając gorzki smak{czas przechowywania płatków owsianych od chwili wyprodukowania wynosi od czterech do sześciu miesięcy i lepiej przechowywać je w chłodniejszym miejscu{jeśli można} ; obróbka hydrotermiczna i płatkowanie uprzednio oczyszczonego ziarna owsa polega np w płatkach zwykłych na czyszczeniu wstępnym ,suszeniu lub prażeniu ,łuszczeniu , czyszczeniu końcowym , rozdrabnianiu, parowaniu, płatkowaniu, odsiewaniu i pakowaniu ,a płatków górskich na krojeniu obłuskanych ziaren , odsiewaniu mączki z otrzymanej kaszy , sortowaniu na sitach , dodatkowym czyszczeniu ,parowaniu , leżakowaniu w celu wyrównania wilgotności , płatkowaniu i pakowaniu ,a w płatkach błyskawicznych stosuje się intensywniejszą obróbkę hydrotermiczną przy użyciu pary o ciśnieniu wyższym niż 0,05hPa i w czasie parowania stosuje się „żywą parę” w celu zwiększenia jej temperatury i wilgotności itd , więc płatki owsiane zwykłe poddane najmniejszej obróbce hydrotermicznej , są o najniższym indeksie glikemicznym i do ich przygotowania konieczne jest dłuższe kilku godzinne odmoczenie lub/i gotowanie {spożywanie płatków owsianych zwykłych na surowo pozwala na zachowanie ich wartości odżywczych ,najmniej też utraconych przez delikatniejsze w procesie produkcji parowanie i prażenie , obłuskiwanie i „płatkowanie” ,gdy ziarno owsa przechodzi liczne procesy przetwarzania polegające na działaniu wody i ciepła w określonych warunkach ciśnienia {gotowanie płatków niszczy zawarte w płatkach witaminy z grupy B(chyba że już proces produkcyjny je zniszczył) ,więc ja nie gotuję , jem tylko odmoczone ; jeżeli ktoś ma trudności z trawieniem namoczonych płatków , może je chwilę podgotować kilka minut i pozostawić na pół godziny do zmięknięcia} ,a płatki owsiane górskie mają większy stopień przetworzenia{mają słabszy smak i wydają się być bez wartości odżywczych} i w celu przygotowania do spożycia wystarczy je zagotować czy zalać wodą podobnie jak płatki zwykłe ,a płatki owsiane błyskawiczne gotowe są do szybkiego spożycia na zimno{bez odmaczania}, odznaczają się niższą wilgotnością {poniżej 10%} i są bardziej lekkostrawne i łatwiejsze do pogryzienia{płatki zwykłe trzeba powoli jeść by je rozdrobnić}] ,czasem możemy dodać też niewielkie ilości otrębów[słabo się wchłaniają nie odmoczone odpowiednio kilkanaście godzin}] ,orzechy[niektórzy polecają odmaczać orzechy osobno i wylewać po nich wodę w której znajduje się substancja fitynowa wypłukana z orzechów(w małych dawkach potrzebna , w większych może utrudniać wchłanianie składników pokarmowych w ok 60%} , co można wówczas robić razem z płatkami owsianymi , żytnimi ,pszennymi ,sezamem ,słonecznikiem , migdałami i niewielką ilością otrębów] ,słonecznik , łuskane pestki dyni ,sezam czarny lub nie łuskany[można zmielić w ręcznym młynku do kawy lub odmoczyć osobno kilkanaście godzin i wodę wylać] ,siemię lniane ,ostropest plamisty[trzeba zmielić w ręcznym młynku do kawy] , sproszkowana trawa jęczmienna ,pszeniczna[lepszy byłby sok na świeżo wyciskany ,ale jak nie ma to trudno] ,czarnuszka , kminek , nasiona Chia[drogie{nawet po odmoczeniu bez mielenia są strawne , bo miękną }] ,czy nasiona konopi[drogie- sam ich nie próbowałem]. Za każdym razem można inaczej łączyć składniki ,kupować składniki owsianki osobno[starając się taniej kupić jak można] i potem przed spożyciem dodawać luźno .Owsiankę przyrządza się tak ,że najpierw wkłada się twarde składniki , bo woda zleci na dół i gdyby były na górze to mogą się gorzej odmoczyć ,np czarnuszkę ,sezam i nie zmielone siemię lniane, pestki dyni ,sproszkowaną trawę ,potem zasypuje się to płatkami owsianymi ,a na górę otręby , bo te[otręby] kleją się do zębów i mogą je podrażniać ,a jeśli zjemy potem płatki owsiane będące poniżej , to zmyjemy otręby[niektórzy odradzają otręby ,bo nie dość że się nie trawią to jeszcze zawierają niepotrzebne już ilości błonnika i to w gorszej formie ,niepotrzebnej już na diecie wegańskiej] . Owsiankę zalewamy zimną przegotowaną wodą , i dolewamy kilka razy , jak zobaczymy że jest na górze sucho[nie dolewać wody tuż przed zjedzeniem , bo woda się nie zmiesza ze składnikami i owsianka może wydawać się mdła dla ludzi lubiących kaprysić smakowo ,co się często zdarza] . Gdy mamy owsiankę zjedzoną w ok połowie ,wymieszać z dołu czarnuszkę ,sezam i siemię lniane ,orzechy pokrojone, pestki dyni ,po potem trudno jeść tylko twarde. Powoli gryźć ,bo połknięte twarde elementy mogą się nie wchłonąć i na nic cała robota ,poza tym że jelita będą miały dużo niepotrzebnej pracy ,tracąc energię życiową[to dotyczy też wszystkich pokarmów] .Chyba najlepsze są orzechy włoskie[tłuszcze omega3] i brazylijskie[z selenem dla ludzi mających kłopoty z tarczycą] i migdały[dużo wapnia] . Orzechy włoskie kupować w łupinach i przed zrobieniem owsianki umyć łupiny i potem dziadkiem do orzechów powyciągać orzechy i umyć je w sitku i pozwolić trochę obeschnąć z tej wody kranowej i potem nożem pokroić i wsadzić na dno owsianki .Siemię lniane mieli się tuż przed zjedzeniem [do 20-30 minut] i dosypuje do surówki warzywnej [nie warto kupować siemienia mielonego fabrycznie, bo związki zawarte w siemieniu łatwo się utleniają]. Siemię lniane posiada niewielkie dawki związków cyjanowych[kwas pruski], które organizm ludzki potrafi neutralizować ,więc 2-3 łyżeczki mielonego siemienia lnianego dziennie są zupełnie bezpieczne [w tak małej dawce substancje te działają na nasz organizm przeciwzapalnie i odkażająco] ,szczególnie jeśli je zjemy w obecności surowej cebuli/czosnku[np surówki warzywnej z cebulą lub surowym czosnkiem{czosnek na surowo jeść tylko delikatny(np z działki) , bo np ten z Chin jest zazwyczaj za ostry na surowo}].

  32. Ania 11 lutego 2017 at 12:14 Reply

    Podziękowanie dla Was

    „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada,
    lecz przez to, kim jest;
    nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.”

    Jan Paweł II

  33. EWCIA 11 lutego 2017 at 15:29 Reply

    JOASIU CZY WEDŁUG CIEBIE W CZASIE SNU ORGANIZM GROMADZI ENERGIĘ?

    • Joanna Balaklejewska 16 lutego 2017 at 08:52 Reply

      Witaj Ewciu, tak- uwazam, ze gromadzi. Spokojny i niezaklocony sen jest najwazniejszym czynnikiem prozdrowotnym. W trakcie naszego nocnego wypoczynku w organizmie zachodzi wiele waznych procesow fizjologicznych oraz psychicznych. Sen przeciwdziala apatii i przygnebieniu. Reguluje stany emocjonalne, zmniejszajac uczucie napiecia. Dochodzi do regeneracji uszkodzonych komorek. Podczas snu, nasz układ odpornosciowy sie wzmacnia.;)
      Pieknego dnia Ewciu i wybaczcie mi, ze tak malo mnie tutaj. Buziaki.

  34. Szczypior 13 lutego 2017 at 14:22 Reply

    Pani bloga i rozwijające się tu dyskusje podglądam od sierpnia zeszłego roku. Jestem w trakcie zmian sposobu odżywiania i w trakcie drogi/nauki własnego ciała. Postanowiłam się w końcu odezwać, bo mam z tym trochę problemów, a od początku była Pani Joanno dla mnie niesamowitą inspiracją.
    Na zmiany zdecydowałam się, bo miałam dosyć wzdęć, gazów, wypadających włosów, czyraków na skórze i funkcjonowania w wiecznym zmęczeniu i odorze własnego ciała (co musieli czuć ludzie wdychający moje ustne wyziewy – tego nawet wolę nie myśleć).

    Zdecydowałam się na Post Dąbrowskiej, a po nim przeszłam na dietę roślinną z okazyjną rybą, nabiałem i jajkiem. Oczywiście popełniłam mnóstwo błędów, całe kilometry koków do tyłu i metry czołgania się do przodu. Na dzień dzisiejszy jestem przeszczęśliwa, że wytrwałam i nie cofnęłam się, bo np. jak można żyć bez białka (w domyśle mięsa), przecież od tego dostaje się niedoborów w kilka chwil etc. Dążę do weganizmu, choć stwierdziłam, że to będą małe kroki – na dzień dzisiejszy wyeliminowałam całkowicie nabiał i wiem, że już na pewno do niego nie wrócę!

    Do rzeczy, a więc do problemu – jem zbyt dużo, nie mogę się opanować. Po prostu czuję się jak psiak zerwany z łańcucha. Całe życie musiałam się ograniczać do małych porcji, niewielkich ilości owoców itd. To wszystko jest takie pyszne, a ja tak uwielbiam jeść! Moimi słabymi punktami są owoce – dzisiaj spałaszowałam 8 bananów. Dostaję głupawki na widok daktyli. Dodam tylko, że zawsze tak miałam, od dziecka, ale oczywiście na siłę szprycowano mnie mięsem i nabiałem, a nawet pozwalano na góry słodyczy, ale oczywiście nie na owoce, tak jakby czekolada była bardziej pełnowartościowym posiłkiem niż jabłko.
    Pomimo opychania się ne tyję, ale też czuję, że czasem jem „pod kurek”. Czy to się z czasem unormuje? Jak przyśpieszyć normalizację apetytu. Dodam, że raz w tygodniu robię ograniczenie kaloryczne w stylu doktor Dąbrowskiej. Może powinnam robić pełny post? Jak jestem na poście, to nie mam zachcianek, czy coś w tym rodzaju, ale jak już spróbuję tego świeżego daktyla, to zwykle kończy się na wszamaniu 0,5 kg. To chyba nie jest normalne, zwłaszcza, że nie jestem maratończykiem żeby spalić tyle kalorii.

    • Szczypior 13 lutego 2017 at 14:26 Reply

      Jeszcze tylko chciałabym dodać, że podobnie jak Agata tak „uśliczniłam” swój organizm dietą wysokotłuszczową, w stylu paleo. Zdaję sobie sprawę, że każdemu służy co innego, a jednak nie mogę zrozumieć jak ludzie mogą propagować zjadanie takich ilości mięsa i smalcu…

      • Agata 13 lutego 2017 at 21:23 Reply

        Szczypior, z tego, co wiem większość osób na diecie wysokotłuszczowej/niskowęglowodanowej nie je jakiś wielkich ilości tłuszczu/mięsa, łatwiej im kontrolować apetyt (mniejsze wahania cukru we krwi, brak napadów „wilczego głodu”). Białko i tłuszcz długo się trawią, co też wpływa na to, że spora część osób na tej diecie nie ma ochoty na obżarstwo. Niektórym osobom dopiero taka dieta pomogła uporać się z nadwagą. Osoby przechodzące na paleo z reguły mają jakąś tam wiedzę dietetyczną, są świadome jak niezdrowe dla organizmu jest „przebiałczenie”, a sam tłuszcz ciężko jeść. Sama zresztą dwa razy rzygałam po posiłku, który miał zbyt wysoki stosunek tłuszczu do białka (ale może to ja – nie mam woreczka żółciowego). Paleo nie demonizuje ani warzyw, ani owoców, ani orzechów (w ograniczonych ilościach, bo Omega 6 w nadmiarze be), dużo mówi się o korzyściach oleju kokosowego, zieleniny.

        Paleo to jedno, można kombinować, ale już Żywienie Optymalne dr Kwaśniewskiego na pewno nie propaguje jedzenia dużych ilości mięsa (którego można zresztą w ogóle nie jeść, bo wg Kwaśniewskiego najlepszym źródłem białka dla człowieka są żółtka jaj i podroby, ale przede wszystkim żółtka – „pokarm idealny”), i tym samym nie propaguje jedzenia wielkich ilości tłuszczu, bo na tej diecie ściśle wylicza się proporcje między makroelementami.

        Po okresie przejściowym je się 0,6 g białka na kilogram masy ciała, a tłuszczu 2,5-4 x tyle ile białka (ale tłuszcze mają być nasycone, bo to właśnie takie dają ponoć więcej energii, która pochodzi z utleniania wodoru, i pozwalają na ograniczenie ilości pożywienia i kaloryczności). Węgle tylko do regeneracji i żeby ciał ketonowych nie było w moczu, z reguły 40-100 gram, w zależności od organizmu i aktywności fizycznej (więcej przy aktywnym trybie życia, żeby uzupełnić glikogen mięśniowy/zregenerować mięśnie). To są malutkie objętościowo ilości pokarmu, kaloryczność też dużo niższa niż przeciętnego wszystkożercy czy wegetarianina/weganina. „Optymalni” jedzą 2-3 małe objętościowo posiłki dziennie.

        Znam osoby, którym Żywienie Optymalne pomogło na stwardnienie rozsiane i bielactwo – to tak bardziej z pierwszej ręki, bo w internecie można poczytać o wielu przypadkach poprawy stanu zdrowia. Lektura Ehreta pomogła mi zrozumieć, dlaczego ta dieta tak pozytywnie wpływa na organizm (a po latach przypadki raka układu pokarmowego…), bo mimo że Optymalni jedzą skrajnie śluzo/ropotwórcze pokarmy (nawet te węgle mają być ze skrobii, nie z cukru – owoce w minimalnej ilości, dla witaminy C) to wiele aspektów tej diety pokrywa się z tym o czym pisał Ehret, czyli IF, mała ilość posiłków, nie objadamy się, dokładnie żujemy. No i Optymalni mimo że jedzą niemal tylko śluzo/ropotwórcze pokarmy to w porównaniu do osób wszystkożernych czy nawet wegan, zasyfiają się mniej, bo weganin spożywający 3,5 tys. kalorii dziennie, kiedy duża ich część pochodzi ze zbóż, strączków, orzechów, awokado (czyli nie z owoców i warzyw) zanieczyszcza swój organizm bardziej niż osoba na diecie Optymalnej, która je 1200 kalorii dziennie, nawet jeśli pochodzą one niemal tylko „od zwierzaków”.

        Przepraszam, chyba się za bardzo wkręciłam w temat i niepotrzebnie rozgadałam, chociaż nawet o Ehreta i Żywienie Optymalne nie pytałaś ^^; ale nie będę mazać, może ktoś skorzysta.

        • Romanoo 14 lutego 2017 at 11:14

          1200kcal to Ja na tluszczowce w jednym posilku jadlem… znam bardzo duzo osob na tej diecie i wszyscy jedza spore ilosci jedzenia. Moi znajomi z silowni na lchf jedzą po 4000kcal na redukcji… i diety tluszczowe i te wymysly ehreta to bardzo duze skrajnośći szkodliwe dla czlowieka.

        • Eryk 15 lutego 2017 at 21:44

          Romano- Zanim coś skrytykujesz, kogoś skrytykujesz(Ehreta) najpierw włóż to w praktykę wtedy możesz coś stwierdzać… Taka moja mała rada. Najbardziej niesmaczne dla mnie jest to jak ktoś neguje coś czego nie doświadczył, nie sprawdził. Ktoś taki nigdy nie dojdzie do prawdziwych i słusznych wniosków. Człowiek którego krytykujesz osiągnął MEGA zdrowie tak, wielkie i cudowne o jakim wielu uznających się za „zdrowych” spożywających wiele kcal może jedynie pomarzyć.

        • Agata 15 lutego 2017 at 23:24

          Romanoo, jeśli Ty i Twoi znajomi jedliście po 4000 kalorii to albo jesteście naprawdę duże bydlaki, albo nie stosowaliście Żywienia Optymalnego dr Kwaśniewskiego bo tam są wyznaczone proporcje białka i tłuszczu: żeby jeść 4 tys. kalorii trzeba zjeść dużo tłuszczu, a żeby zjeść dużo tłuszczu trzeba zjeść dużo białka, a żeby zjeść dużo białka trzeba być dużym. Inaczej to nie jest Żywienie Optymalne

          Ja o tych 1200 kaloriach pisałam tylko w kontekście diety dr Kwaśniewskiego (nie jakiejkolwiek wysokotłuszczowej), mając na myśli przeciętnych rozmiarów człowieka

          możesz podać mi dzienne makro Twoich kumpli + waga mniej więcej? z ciekawości. Podejrzewam, że ich dieta wcale nie była wysokotłuszczowa/niskowęglowodanowa, bo wpieprzali białka dużo jak to większość pakerów z siłowni, a organizm nadmiar białka przerabia na węgle. Ciężko mi wyobrazić sobie jak inaczej mogli jeść 4 tys. kalorii dziennie na niskowęglowodanowej, chyba od rana do wieczora popijając śmietankę 36%

  35. Agata 13 lutego 2017 at 18:25 Reply

    Eryku, piszę w nadziei że zaglądasz i poczytujesz bloga, ale może nie, żeby się nie rozpraszać… W każdym razie jeśli przygotowujesz jakiś dokładniejszy wpis o swoich doświadczeniach, to chciałam prosić o więcej informacji na temat wstrzymywania oddechu (czy regularnie sprawdzasz ile możesz wytrzymać, czy wynik się poprawia? kiedy po raz pierwszy zauważyłeś, że jesteś w stanie wytrzymać zaskakująco długo, jak długo się wcześniej oczyszczałeś, czy było to przed zniknięciem półksiężyców czy przed? itp.), to mnie w sumie najbardziej zainteresowało, a mało się o tym mówiło.

    Druga sprawa – kiedy zacząłeś pić wodę z naturalnych źródeł? Mnie kusi żeby spróbować, chociażby żeby sprawdzić jak smakuje taka woda z leśnego stawu, ale nie wiem kiedy mój organizm będzie gotowy tzn. podejrzewam, że jeśli chodzi o wodę naturalną to jest podobnie jak z trującymi (dla przeciętnego Kowalskiego) jagodami i grzybami – nieprzegotowana woda z jeziora/rzeki (w którym może być wszystko: różnego rodzaju śmieci, rozkładające się trupy) może osobie nieoczyszczonej bardzo zaszkodzić, ale dla oczyszczonej jest lepsza niż taka „czysta” z butelki, bo ma energię, a to energią człowiek oczyszczony żyje. Tak sobie gdybam.

    Kwestię wstrzymywania oddechu będę sama badać, kiedyś zresztą uwielbiałam się w to „bawić”, bo od dziecka kochałam być pod wodą (dla mnie tam jest idealnie, takie odcięcie od bodźców, hałasu przede wszystkim), ale z tą wodą trochę się boję. Zrzygać się mogę, ale wolałabym nie trafić do szpitala z powodu silnego zatrucia czy jakieś choroby wywołanej piciem takiej wody. Hmm może lepiej odpuszczę skoro i tak nie mam takich ambitnych celów jak Ty.

    Trochę głupio prosić mi o informacje nie dając nic w zamian, więc jeśli chciałbyś żebym Ci coś przetłumaczyła z angielskiego (byle nie całą książkę haha) albo wysłała nagie zdjęcia (w sumie to wolę bo leniwa jestem) to daj znać.

  36. EWCIA 14 lutego 2017 at 12:51 Reply

    AGATO UWIELBIAM TWOJE POCZUCIE HUMORU ;)!

    • Agata 14 lutego 2017 at 23:06 Reply

      hehe większość osób ono brzydzi i gorszy ;P

      trafiłam na ciekawy wywiad ze Spirą, jeśli chce Ci się rozszyfrowywać angielski

      http://nicolelana.com/mucus-free-diet-ultimate-immunity-diet-podcast-episode-2/

      o łączeniu przetworzonych termicznie warzyw inaczej śluzotwórczych z zielskiem chyba nie wspominałam, ale sama już nie pamiętam o czym wspominałam, o wielu rzeczach pewnie chciałam ale wyleciało mi z głowy… Myślę, że najlepiej samemu poczytać, uporządkować informacje, jeśli chcemy stosować się do zaleceń Ehreta (oczywiście można też uczyć się obserwując swój organizm, ale bardzo różnie może się to skończyć, no i bardzo prawdopodobne że zmarnujemy dużo czasu popełniając błędy, źle interpretując reakcje organizmu, itp.)

      ja cały czas na temat odżywiania się dokształcam, rozważam inne opcje tzn. nie uważam, że wszystko co powiedział Ehret jest idealne. Moja idealna wizja diety na dzień dzisiejszy (bo jutro może być zupełnie inna – jeszcze miesiąc temu o Ehrecie nie wiedziałam nic) to bezśluzowo i surowo, chociaż wg nauk Ehreta nie musi być na surowo. Ale jednak jako witarianka się nigdy identyfikować nie będę, bo gdybym miała wybrać między awokado a suszonymi (niekoniecznie w niskiej temperaturze) owocami bez tłuszczu to wybieram tą drugą opcję (jako weganka też nie będę się identyfikować, bo nawet gdyby wszystkie ubrania z elementami odzwierzęcymi jakimś cudem zniknęły z mojej garderoby, na co się nie zanosi, to nie z powodu ideologii). To tak „na przyszłość” bo teraz przetworzone termicznie jeszcze jem (ale ograniczam, widzę że po surowym fajniej się czuję, może głównie przez poczucie większej więzi z naturą, a może nie – na jedno wychodzi 🙂 ) i przy okazji odkryłam super paćkę oczyszczającą po której nie spałam całą noc – szpinak i suszone morele duszone razem na parze, jakiś tydzień temu to jadłam, teraz już tak nie kombinuję.

      pozdrawiam 🙂

      • EWCIA 15 lutego 2017 at 16:01 Reply

        A JAKIE ILOŚCI JEDZENIA JADASZ NA CHWILĘ OBECNĄ?

        • Agata 15 lutego 2017 at 18:06

          prawie nic, głównie soki (i herbatka oczywiście 😉 ). przez 2-3 dni na odwyku lekowym jadłam duźo, prawie non stop, bo objawy fizyczne się wtedy zmniejszały a chciałam zapewnić sobie maksimum komfortu źeby się nie złamać, tabletki mam w domu – odstawienie leków było 1000 x istotniejsze, jadłabym nawet McDonalds od rana do wieczora jakbym musiała (ale tak serio to poza podwójnym espresso, flat white, bekonem i ewentualnie lodami nic tam mi nigdy nie smakowało), ale najgorsze minęło, leki odstawiłam, i od dwóch dni prawie nie jem. Jestem z siebie mega dumna, czuję się euforycznie, bosko wręcz (psychicznie), źe wytrwałam, teraz nic juź mnie nie złamie (nieprzyjemności związane z oczyszczaniem się organizmu są niczym w porównaniu do nagłego odstawienia duźej dawki wenlafaksyny), no i teraz mogę szaleć z głodówami

          pozdrawiam

        • Eryk 15 lutego 2017 at 21:38

          Agato, uważaj lepiej na siebie, ja Cię proszę i dobrze Dziewczyno radzę, naprawdę uważaj… Zaglądnąłem tu i widzę ogrom komplikacji w Waszych pisanych słowach. Elokwencję zostawcie na „j. polski”(Grzesiu), tu istotna jest prostota w słowie gdyż tak prosto wyraża się w naszym kierunku sama NATURA, a my niepotrzebnie wszystko komplikujemy. Odłóżmy na bok schematy, „dowody” naukowe wszelkie wykresiki wszelką naukę, a wraz z nią każdy przedmiot szkolny bez wyjątku, gdyż każdy bez wyjątku jest zakłamany i służy tylko jako zagłuszacz naszego umysłu, naszego rozsądku i jasności myślenia, samo-myślenia(!) Moja złota zasada Agato- Im bardziej zbliżysz się do NATURY CAŁĄ SOBĄ, tym więcej zyskasz, tym więcej ona Ci ofiaruje DOBREGO. Nie bój sie jej(wody) ona zawsze wie co robi, a robi dobrze dla nas ZAWSZE i BEZ ŻADNEGO WYJĄTKU.
          Woda zniszczona termicznie NIGDY nie oczyści Waszych organizmów, powtarzam NIGDY. A skoro ona nie oczyści, to tym bardziej herbatki zioła i inne barwione płyny, które tylko niepotrzebnie obciążają nasz organizm, zwłaszcza nerki. Wszystko co martwe umartwia nasze ciała, wszystko co żywe ożywia je. Życie pochodzi tylko od życia, a od śmierci (Ognia śmierci) zawsze przychodzi śmierć.
          PS. Ogień to zło-śmierć, woda to DOBRO(Bóg)- ŻYCIE. Postawcie na prostotę, zarówno w działaniu jak i we wnioskowaniu.

        • Agata 15 lutego 2017 at 23:03

          Eryk, fajowo że się odezwałeś 😀

          kontakt z naturą planuję wielki, czekam na cieplejsze dni 🙂 ostatnio temperatura była tak niska, że nawet ślizganie się po lodzie nie było frajdą. Zima ma swoje uroki, ja osobiście uwielbiam widok promieni słonecznych odbijających się od lodu, ścieżynki na łące, gdzie chodzę z psem wyglądają wtedy na złote. Ale jak tak zimno że zamarzają mi dłonie w dwóch parach rękawiczek to mam gdzieś naturę i chcę po prostu wracać do domu 😉 wiosnę kocham najbardziej, dzisiaj ją wreszcie poczułam, że nadchodzi

          ja herbaty nie piję dlatego, bo liczę, że mi pomoże w oczyszczaniu. piję, bo uwielbiam 🙂 herbatę, ceramikę, porcelanę, japońską ceremonię picia herbaty jako formę medytacji. soków bym wolała nie pić, ale już je wolę od pokarmu stałego bo mi się nie chce gryźć a potem wydłubywać z zębów, ale jeśli chodzi o herbaty to nawet gdybym była wolna od pokarmu (soki też uznaję za pokarm, tyle że płynny) to pewnie herbatę piłabym dalej. Tylko woda i herbata to dla mnie wizja raju 😉 ale jako że nie wierzę że osiągnę inedię, to się nie napalam

          i taki mały wykład na temat herbaty i Ehreta, dla zainteresowanych. wg Spiry każda herbata jest zła bo zakwasza, ale wg Ehreta zielona alkalizuje. W internecie dużo sprzecznych informacji na ten temat, chyba najczęściej pojawia się taka, że zielona herbata ma kwaśny odczyn ale w organizmie działa alkalizująco. Anyway, ja myślę, że nawet zielonej herbaty lepiej przy oczyszczaniu nie pić bo to stymulant, tenina (herbaciana kofeina) może podrażnić żołądek, wywołać mdłości, możemy mieć ochotę zabić je jedzeniem, do tego podkręca przemianę materii = większa ciągota do jedzenia. Ale na mnie akurat to tak nie działa – picie herbaty sprawia mi przyjemność, wycisza, poprawia nastrój, który może się psuć od nieprzyjemnych fizycznych objawów oczyszczania. Myślę, że koniec końców gorzej bym wyszła na nie piciu, a jeśli zielona herbata jest taka szkodliwa to myślę, że organizm sam w końcu zacznie się dopraszać odstawienia, przestanę mieć na nią ochotę. A jeśli nie to trudno, nie samym oczyszczaniem człowiek żyje 😉 Niektóre typy zielonej herbaty mają mniej teiny niż inne, tak jak kukicha, jakby ktoś potrzebował, bardzo dobrą można dostać w polskim sklepie galeria nagomi

          druga droższa, bo eko

          http://www.nagomi.pl/-karigane-isecha-o_l_2_612.html
          http://www.nagomi.pl/-kukicha-ekologiczna-isecha-o_l_2_223.html

          ja szlachetniejsze typy herbaty wolę importować prosto z Japonii bo taniej wychodzi i większy wybór, ale nagomi ma bardzo dobrą oolong i matchę (poza tą „do potraw”, ale ona jest do potraw a nie do domowej ceremonii herbacianej hehe byłam kiedyś zdesperowana to ją tak użyłam), te na pewno mogę polecić. Jakby ktoś był ciekawy, które jeszcze to niech da znać

          wow… miałam się tylko przywitać z Erykiem a rozpisałam się o herbacie oops

        • Agata 15 lutego 2017 at 23:28

          odpisałam Ci Eryku (żeby nie było, że odpisałam Romanoo, a Ciebie olałam chociaż sama miałam interes), ale znowu dowaliłam linki i mój komentarz oczekuje na moderację, będzie jak Asia przepuści 🙂

          pozdrawiam

  37. Kinga 15 lutego 2017 at 21:30 Reply

    Witajcie.Ostatnio zaczelam czytac ,,Anastazja,dzwoniace cedry,,Jest wedlug mnie wspaniala,gdyz ona tylko jest mocno powiazana z natura.Marzy mi sie zdobyc siedlisko rodowe kolo mojego miasta.Abym mogla praktycznie codziennie dojezdzac i pielegnowac czy zbierac owoce ,warzywa ,ziola itd.Dzis pod moim oknem balkonowych,ktore rosnie drzewo orzechowe wloskie,ktore prawie zakrywalo caly balkon,robotnicy pol drzewa ucieli.Wpierw Ziemowit zobaczyl,i wydawal odglos smutku i zalu.A ja plakalam. Teraz widze blok i jedna mala galaz.Dla mnie jest to zabieranie naszego zycia.To jest nasza czastka zycia.

    • Agata 16 lutego 2017 at 15:16 Reply

      Ja ostatnio ryczałam ze wzruszenia oglądając Merida Waleczna, super bajka wg mnie, piękna animacja. Jedna z najfajniejszych Disneya, w moim obecnym rankingu, chociaż tych nowych z reguły tak bardzo nie lubię, wolę te z okresu „renesansu Disneya”, szczególnie Pocahontas i Mulan.

      Anastazji nie znam, poczytam dokładniej o czym to, czy nie ma wątków, których nie trawię, i może kupię. Coraz cieplej się robi, przydadzą się nowe, nastrojowe lektury do poczytania w lesie, na łące. Dziękuję za przypomnienie, że warto się zaopatrzyć w jakieś książki (do których czytania nie potrzebuję komputera) 🙂 w sumie to od dłuższego czasu chciałam kupić pewną książkę (nie powieść, a propos moich hobby), teraz mam pretekst 😉

      • EWCIA 16 lutego 2017 at 16:46 Reply

        A ja polecam książkę Paisjusza Hagioryty Słowa tom 1. wszystkich tomów jest 5

        • Agata 16 lutego 2017 at 20:15

          dobrze rozumiem źe ta ksiąźka jest o rozwoju duchowym, jak źyć, myśleć, czuć? mnie akurat takie poradniki ludzi „oświeconych” nie interesują (chętniej przeczytam „1000 sposobów na idealną lewatywę” haha czyli praktyczne porady pomagające udoskonalić ciało –> umysł). Wolę sama siebie oświecić i „napisać” własną historię niź czytać cudze 😉 Myślę, źe jednego wzoru „oświecenia” nie ma, a z tym Panem raczej bliski przyjaciółmi nie zostalibyśmy, bo zerknęłam na spis rozdziałów – dzieci i ich wychowywanie nie interesują mnie w najmniejszym stopniu, o swoich poglądach na temat ludzi jako gatunku wspominałam wcześniej, więcej tutaj, jeśli ktoś jest ciekaw, moźe nie spotkał się wcześniej z takimi „wybrykami natury”, ma ochotę poszerzyć horyzonty

          https://pl.wikipedia.org/wiki/Antynatalizm

          na stronie jest opisanych wiele form/przyczyn antynatalizmu, co pokazuje, źe nawet tutaj moźna się bardzo róźnić 🙂 moje akurat odczucia najlepiej przedstawia „Człowiek jako biologiczny paradoks” (minus wzmianka o śmierci, nie wiem co ludzie mają z tą śmiercią, jako czymś negatywnym), „Imperatyw praktyczny Immanuela Kanta” i – przede wszystkim – „Wpływ człowieka na środowisko”

          jeśli znasz jakieś ksiąźki w klimacie baśni spisanych przez braci Grimm albo powieści gdzie duźą rolę odgrywają lalki, to bardzo proszę o rekomendacje <3 lubię teź o kobietach samotniczkach, które gdzieś mają męźczyzn (romanse, kopulacja, macierzyństwo), ale jednocześnie są kobiece (nie feministki lesbijki) i wizje postapokaliptyczne… haha właśnie przypomniałam sobie o filmie, który chciałam obejrzeć, wygląda jak totalna szmira ale jestem ciekawa, lecę szukać 🙂

          http://www.filmweb.pl/film/Ostatnia+kobieta+na+Ziemi-1960-144931

          ps. czasami w moich postach jest "ź", zamiast wiadomej literki, bo na jednym kompie klawisz "z" mi nie działa – "z" wklejam ale nie chce mi się na zmianę kobiować dwóch liter, więc pomagam sobie "ź" 😉

        • EWCIA 17 lutego 2017 at 10:53

          AGATO WYDAJE MI SIĘ, ŻE TĄ KSIĄŻKĘ NALEŻY PRZECZYTAĆ I WTEDY OCENIAĆ. MNIE SPIS TREŚCI RÓWNIEŻ ZNIECHĘCIŁ, ALE PRZECZYTAŁAM I NIE ŻAŁUJĘ!

        • Agata 17 lutego 2017 at 15:30

          no właśnie nie jestem pewna o czym ona jest, dlatego w pierwszym zdaniu pytam czy dobrze rozumiem 🙂 czyli nie jest o tym, o czym mi się wydawało, że jest…? w takim razie jeśli będę kiedyś mieć okazję, to przejrzę, ale coś wątpię, żeby takowa się trafiła, a wydawać pieniądze w ciemno wolę jednak nie – bo wychodzi na to, że nie mam najmniejszego pojęcia, co kupuję 😉

          (ps. feministki lesbijki powinno być w cudzysłowiu, bo chodziło mi o stereotyp, wiem, że nie każda lesbijka, która jest też feministką jest niekobieca)

  38. Kinga 15 lutego 2017 at 21:39 Reply

    grzegorzu.Dziekuje bardzo za duze poswiecenie na pisaniu bardzo waznych info.Musialam kilka razy je przeczytac.Ja po fasolowych produktach niestety mam wzdecia,pomimo kiedy nie laczylam kiedys z innymi pozywieniem.Iporostu przestalamje jesc.Staram zastepowac nimi np.kielkami,kielkami fasolowymi.Uwielbiam jesc suszone owoce.Ale zastanawiam sie czy to przypadkiem po nich mam cuchnace baki.Czy one faktycxznie moga zalegac na jelitach?

    • Agata 16 lutego 2017 at 15:22 Reply

      Kinga, a może spróbuj dzień, albo lepiej dwa, o samych suszonych owocach? To powinno rozjaśnić czy to one akurat powodują pierdy. Wg mnie nie powinny, ale każdy jest inny. Trzymaj się też wtedy zasad dokładnego przeżuwania i nie picia do posiłków (taka „złota reguła” to zdaje się „pół godziny przed posiłkiem, godzina po”, ale każdy jest inny, ja u siebie nie widziałam negatywnych skutków jak piłam niewielkie ilości zielonej herbaty do posiłków, ale naprawdę niewielkie, w japońskiej czarce lub filiżance, nie kubku), bo jeśli tego nie robisz to wyniki eksperymentu mogą być „zafałszowane” 😉

    • agata 11 kwietnia 2017 at 08:06 Reply

      Kingo, chciałam sprostować tą moją sugestię (przypomniało mi się o tym jak zobaczyłam Twój komentarz w nowym wpisie), bo teraz wiem, że bzdury napisałam – jak już zdecydowałam się Tobie dawać poradę, to czuję się w obowiązku teraz sprostować jak wiem, że mogła być szkodliwa. Jeśli stosujesz konwencjonalną dietę wegańską (ze zbożami, orzechami, strączkami), to owoce/cukier rzeczywiście mogą powodować problemy. Nie one same w sobie, co prawda. Ja latami winiłam słodycze i słodkie owoce za problemy skórne (zawsze po tym wychodziły mi syfy i to spore, nawet zapalanie mieszków włosowych mogłam dostać i ropne gule na owłosionej skórze), a po jabłkach obleśnie pierdziałam. Teraz nawet jak wleję w siebie na pusty żołądek cukier w skoncentrowanej formie i to w sporej ilości (syrop daktylowy np.) to cera dalej bez skazy. Innymi słowy, olej co wcześniej napisałam.

      Pozdrawiam

  39. Grzegorz P 15 lutego 2017 at 22:56 Reply

    Kingo: już nie będę się wypowiadał już tutaj .Ale napiszę Ci jeszcze na pytanie. Wcześniej Ci wkleiłem fragment moich notatek o mej diecie, gdzie opisałem też jakie gotowane można jeść i oczywiście komuś strączki mogą nie służyć i dlatego jest tam wymienione 19 gotowanych. Jeśli soczewicę dobrze odmoczysz np z odrobiną sody oczyszczonej, ugotujesz ok 30 minut, zgnieciesz i podasz z surowymi warzywami to jest ona najmniej męcząca, podawana nawet małym dzieciom. Tylko zależy ile jesz surowych, bo ja po owocach i warzywach mogę spokojnie jeść nawet groch, który dobrej jakości ma na mnie dobre działanie. Wzdęcia mogą wynikać ze słabego układu pokarmowego[niektórzy się tacy rodzą ], złej flory jelitowej, braku ruchu, nadmiaru jedzenia, braku luzu stresu , itd.[stres nie oznaczy napięcie tylko fizyczne ale brak harmonii mistycznej i myśli negatywne np samobójcze ,co jest stresem głębszym i gorszym]. Łączenie wzdęć z suszonymi owocami może być hipotetyczne[jeśli tak masz to jest to możliwe, ale pamiętaj też o działaniu swej sugestii placebo/nocebo]. Dla mnie suszone owoce nie są preferowane, bo mam świeże lepsze cały rok, a te kleją się do zębów, niszcząc je i nic nie dają , a marketowe bywają kiepskiej jakości. Ja odradzam, chyba że ktoś sam sobie ususzy i nie ma dostępu do świeżych owoców. Nie wiem czy mogą zalegać w jelitach, ale możliwe, jeśli są twardawe i niepogryzione. Napisałaś : „Uwielbiam jeść”. Lepiej mieć zasadę lubię żyć, a jedzenie tylko towarzyszy jak oddech i słońce. To ważne by znaleźć pasje poza żywieniowe, bo żywienie które staje się obsesją , staje się szkodliwe. Ogólnie napiszę do wszystkich, że zdrową dietę poznaje się nie po tym jak się ją zaczyna[połechtanie kubków smakowych], ale po tym jak się kończy, gdy po wypróżnieniu jelita dają poczucie błogości 10 razy przyjemniejsze niż prymitywne podrażnianie kubków smakowych przesłodzonymi, zasolonymi, ostrymi i kwaśnymi produktami, co jest tandetne i patologiczne, bo kubki smakowe służą do oceny czy dany produkt jest zepsuty czy właściwy i tu ich rola się kończy, a jeśli ktoś jest uzależniony od ich podrażniania, to nie będzie jadł tyle ile potrzebuje jego organizm, ale będzie się napychał ponad miarę tylko po to, by połechtać swe kubki smakowe, tkwiąc w wyniszczającym nałogu i ma raczej pewne, że jego dieta będzie przeładowana[trzeba w wyciszeniu zobaczyć że podrażnienie kubków smakowych nie jest przyjemne, a tylko przyjemnym się wydaje, jest to powierzchowne i większą radością dla całego organizmu jest zdrowa dieta]. Ja po przestawieniu myślenia o kubkach smakowych, mam elastyczny stosunek do smaku i jeśli coś organizmowi służy, to smak się zmienia i np wcześniej mi nie smakowała kapusta pekińska, ale organizm ją polubił i kubki smakowe się zmieniły. One są bardzo elastyczne, jeśli nie jesteśmy zafiksowani na jedzeniu i dostarczymy wartościowego pokarmu. Więc muzyka, medytacja itd. jest potrzebna ludziom, do wyrośnięcia ze „zwierzęcego życia”. Jako że układ pokarmowy zasadza się na mięśniach trawiących pokarmy, dobrze jeść w rozluźnieniu medytacyjnym, uspokojeniu, bez hałasu, bo napięte mięśnie nie wykonają pracy właściwie i dojdzie do nie strawienia resztek pokarmu i z czasem gnicia[ale weganie jedzą dużo błonnika i wypróżniają się często, więc resztki są najczęściej szybko wydalane]. Podobnie przy wypróżnianiu liczy się spokój i czas, by dokładnie wypróżnić zawartość przygotowaną przez jelita[tu jest test, czy dana dieta jest dobra czy zła, gdy wąchając i widząc jak wygląda to co wypróżniliśmy, możemy ocenić jakość pokarmów{u mięsożerców jest „kaplica” i „cmentarz” ,czerń , kamienistość , ból , i paskudny zapach „trupa”}, podobnie ma się sprawa z moczem i obrzydliwym zapachem potu i z ust, wyglądem skóry bez makijażu i kolorem włosów itd , u mięsnych szkarada i karykaturalny wygląd zdrowia, przypominając wyszminkowanego klauna z cyrku{są chorzy, śmierdzą i w sensie zdrowotnym są brzydcy i nie ma w ich serach litości dla mniejszych istot, co też negatywnie odbija się na zdrowiu}] . Częste wypróżnianie [dużo błonnika] ok raz dziennie, to usuwanie toksyn rakotwórczych z organizmu[inaczej toksyny wychodzą przez oddech, pot i mocz, co zwiększa smród]. Bąki mięsożerców śmierdzą o wiele mocniej. My wychowani w kulturze oszustwa, staramy się nie puszczać bąków wcale, co jest chore i jeśli np kozie zakleimy tyłek, to zachoruje szybko, więc organizujmy sobie tak życie, by można było puszczać gazy, będące oznaką fermentacji jelit i produkowania przez nie substancji niezbędnych do życia[np hormonów szczęścia]. No chyba że jest przerost, to kombinujemy z połączeniami produktów[nie słodkie, z tłustymi itd], eliminujemy niektóre np fasolę, wywalajmy chemikalia z żywności itd , pilnujmy zakwaszenie i indeks glikemiczny, nadmiar białka , i na końcu jak już zrobimy wszystko, co wiemy że można, to uznajemy że skoro się urodziliśmy schorowani jako produkt tej toksycznej cywilizacji, to jakieś schorzenia mogą być przyrodzone i nie zawsze wszystkie Absolut chce usunąć, by trzymać nas w pokorze, bo każde zmaganie uszlachetnia psychikę i niektóre cierpienia ciała działają pozytywnie na myśli i ich brak, tak byśmy stawali się Absolutem w odczuciu[kto cierpi, ten mniej chce czynić zła]. Jak niektórzy mawiają , wszystko jest doskonałe, bo wszystko kreuje Absolut, w tym naszą walkę o poprawę życia. Czyli z jednej strony nie chcemy być cierpiętnikiem, ale szukać wyjścia, a z drugiej jeśli cierpienie już jest, to i ono czemuś ma służyć, przynajmniej do czasu uwolnienia. Ktoś kto żyje tylko dietą , staje się prymitywny jak małpa, bez głębszego celu, nabiera cech nie korzystnych, zamyka się w materializmie ateistycznym, wpada w pułapkę chciwości i walki o pieniądze, traci kręgosłup moralny, jest paskudny, zły, a zło jest złe-chore nie zdrowe i mózg tym opanowany ustawia organizm na złe funkcjonowanie i wtedy choroby jako kara się mnożą [te nie uszlachetniają ] .Trzeba znaleźć balans ,bo z jednej strony weganie atakowani muszą otoczyć dietę większą troską , ale w drugiej nie popaść w obsesję . Dla mnie nasze starsze pokolenia są już przegrane, cała ufność w dzieciach, że inaczej wychowane[poza szkołami ,klerem i mediami], staną się nadzieją na uratowanie świata przed zagładą . O ich dobro walczmy nadrzędnie, skoro o nasze nikt nie zadbał . Pa

  40. Grzegorz P 15 lutego 2017 at 23:24 Reply

    Eryku napisałeś: „Ogień to zło-śmierć” -słońce to wielki ogień, bez niego nie ma życia. Nie każ pić komuś wody ze stawu o którym nic nie wiesz, bo jeśli jakaś firma składuje tam odpady toksyczne i rakotwórcze to możesz zabić człowieka. Ja swego czasu zwoziłem wodę z kraniku leśnego i woda ta była lekko zapiaszczona i mi nie służyła, choć przyznaje że nasza kluczborska karnówka jest dobrej jakości, nie chlorowana i czyszczona z piachu, dlatego my mieszczuchy lepiej ją tolerujemy. Zbieram latem w lesie jagody, ale i tu problem bo robią opryski samolotem na korniki i czasem takie leśne znaleziska mogą być bardziej toksyczne niż marketówka. Zgodzę się z Tobą że ostatecznie wyjście poza myśli, genialna prostota to właśnie Absolut, a szkolne regułki to kłamstwa ludzkie, które zostaną ośmieszone za 5 czy 100 lat ,tak jak dziś nie wierzy się że dżumę i tyfus przenosiły wróżki ,tylko roznosiły ją szczury. W medytacji nie ma myśli i regułek ,wszystko jest takie jakie piszesz. Ty idziesz niezależną drogą ,tak jak ja i może 5% ludzi, ale jesteśmy rozproszeni i wydaje się nam że jesteśmy jedyni na świecie i może to dobrze, bo samotnia to bycie jeden na Jeden z Absolutem, więc nikt nam nie przeszkadza w tym co najważniejsze. Powiem Ci, że ci którzy idą szeroką drogą są tylko kurduplami koryta i kończą 1000 razy gorzej od nas, ale tego nie dostrzegą , bo zło zaślepia dożywotnio. Nasza porażka jest 1000 razy lepsza niż ich wszystkie sukcesy. Żyj po swojemu i nie bój się tych którzy atakują Cię na drodze, bo są jak psy na łańcuchu, szczekają ale nie mogą pogryźć, jeśli jesteś wierny Absolutowi i nie stchórzysz. Dobrej krytyki nie unikaj ,bo tylko ten się nie myli, kto nikt nie robi ,ja jej zawsze szukam by się poprawić
    Pa

    • Eryk 15 lutego 2017 at 23:42 Reply

      Spokojnie, najpotężniejszego słoneczka z ogniem śmierci nie mieszam. Po drugie nie „każę” nic nikomu, ja tylko dobrze radzę… W oparciu o swoje tylko i wyłącznie pewne przekonania które wyłoniły się z praktyki a nie z przysłowiowego powietrza. Nie używam pojęcia „absolut”, wolę sprowadzać wszystko i upraszczać do energii, gdyż wszystko jest na tym Świecie właśnie nią. I właśnie ‚Życie’ jest jakby jej manifestacją, Piękna manifestacją. A co do wody jeszcze… darujmy sobie jakąś wodę z „leśnego kraniku”, ja tu piszę o wodzie która płynie naturalnie utworzonym korytem bądź naturalnie stworzyła ją sama natura i koniec kropka. A zanieczyszczenia natura zawsze „filtruje”, zawsze.

      • Agata 16 lutego 2017 at 14:25 Reply

        Mnie Eryku do picia wody z jeziora/rzeki nie przekonałeś tzn. nie zgadzam się, że jest to bezpieczne dla każdego człowieka – zasyfiony, oczyszczony, jest to bez znaczenia. Nie odpowiedziałeś na konkretnie postawione pytanie: kiedy zacząłeś taką wodę pić? tzn. na jakim etapie oczyszczania byłeś (znowu dużo dogmatów, a mało konkretów). Z tego, co wiem picie zanieczyszczonej wody może mieć negatywne skutki, może być nawet przyczyną epidemii choroby. Mój kot nie lata po dworze bez nadzoru, nie pije z kałuży, w domu dostaje od zawsze wodę źródlaną z butelki – i nigdy nie miał sraczki, nawet jak mu nagle zmieniam karmę, a jest ze mną od lat. Wiem, co potrafią pozostawiać po sobie koty, które do domu wracają głównie po to, żeby się najeść i wygodnie wyspać 😉

        Ale nie musisz się ze mną zgadzać, nie twierdzę że to ja na pewno mam rację, jednak wolę sama sprawę zbadać (nauki na bok nie odłożę, bo lubię i szanuję, mój Dziadek na przykład specjalizuje się w badaniach nad biologicznymi metodami ochrony roślin – biologia to nie tylko darwinizm, Grzegorzu – cholernie to pożyteczne i ciekawe dla mnie, uwielbiam oglądać jego kolekcje pleśni w probówkach i potwory pod mikroskopem). Za to zgadzam się z Tobą, że nikogo do niczego nie zmuszasz, nie każesz, wody z jeziora do ust na siłę nie wlewasz. Każdy ma wolną wolę i sam odpowiada za swoje decyzje, w tym ewentualne negatywne konsekwencje. Jak bezmyślnie słucha innych i skutki są opłakane, jak daje się zmanipulować, nawet jak daje się obrazić (nad naszymi emocjami też mamy kontrolę, a przynajmniej możemy mieć), to sam jest sobie winien.

        • Eryk 22 lutego 2017 at 11:20

          Pije nieustannie taką wodę od 4 lat i to była moja najmądrzejsza decyzja w życiu zaraz obok zaprzestania jedzenia mięsa. Wystarczająco długo piłem by dojśc do słusznych wniosków… Też swego czasu był taki krótki okres(kilka miesięcy) gdy ,myślałem że woda taka mi szkodzi robiłem nawet badania i rzeczywiście wyszedł jeden element w nadmiarze niby szkodliwy- mangan(norma kilkukrotnie przekroczona). Jednak po jakimś czasie stwierdziłem obserwując siebie że to nie ta woda była powodem mojego „wycieńczenia” lecz stare odłożone(od dziecka) złogi cholernie szkodliwego zleżałego śluzu w jelicie.- I ot cała PRAWDA ! Przypominam że niekorzystne objawy po zjedzeniu czy wypiciu nie są jedynie przyczyną spożywania danej rzeczy ale główną przyczyną są śmieci które człowiek nosi w sobie. Czy to jest już zrozumiałe??? Bo wspominałem o tym kilka razy. Woda NATURALNA czyli z rzeki z jeziora, ze śniegu, deszczu, po burzy, z morza – TYLKO TAKIE ŹRÓDŁA OFERUJĄ NAM WODĘ KTÓRA MA NAJSILNIEJSZE WŁAŚCIWOŚCI OCZYSZCZAJĄCE CAŁE NASZE CIAŁO OD STÓP DO GŁÓW,zwłaszcza MORSKA którą piłem już w ciągu dwóch sezonów bez przerwy w ciągu wiosny i lata przez kilka miesięcy i przekonałem się o jej wręcz niezwykłych własciwościach. I nei jest wcale szkodliwa jak nam wmawiają. Nadal wierzysz jak i inni w te „badania” itd tych opłacanych naukowców. Wierzysz nadal w to czego nauczono Cię w szkole i przykro mi ale abyś doszła do tej słuszności w postępowaniu i myśleniu musisz zapomnieć o tym WSZYSTKIM czego Cię nauczono- i taką radę miałbym dla wszystkich. Trzeba zacząć samemu uczyć się od nowa … WSZYSTKIEGO 😉 Wmówiono nam strach przed naturą a ja się pytam DLACZEGO w te BREDNIE wierzymy nadal!?Natura świetnie sobie radzi z każdym rodzajem zanieczyszczeń w objegu, wszystko jest neutralizowane jej potężną siłą. A my??? My sobie już nie radzimy bo się od niej odsunęliśmy nie dostarczając sobie EnErGII niezbędnej do życia proste. Powodzenia i pozdrawiam…

        • Agata 22 lutego 2017 at 13:22

          „Przypominam że niekorzystne objawy po zjedzeniu czy wypiciu nie są jedynie przyczyną spożywania danej rzeczy ale główną przyczyną są śmieci które człowiek nosi w sobie. Czy to jest już zrozumiałe??? ”

          Tak, zrozumiałe 🙂 Że ludzie nieoczyszczeni nie powinni pić/spożywać pewnych rzeczy, bo jako że „noszą w sobie śmierć”, to mogą wystąpić niekorzystne objawy 😉

          Nie będę Ciebie więcej Eryku męczyć o informacje, bo już ich nie potrzebuję – wszystko, co chciałam wiedzieć już wiem, a czego nie wiem a będę chciała wiedzieć, to sama zbadam. Nie stosuję się ściśle do zaleceń Ehreta i przeprowadzam własne eksperymenty. O to mi chodziło, kiedy nalegałam, żebyś przestał się kłócić, że książki Ehreta są sfałszowane, bo coś Ci w jego wnioskach/metodach nie pasowało. Wszyscy mamy takie same możliwości „odkrywania prawdy”, w teorii, reszta to siła charakteru, jak bardzo nam zależy, ile jesteśmy w stanie zaryzykować. Tutaj pozwolę sobie zacytować Armina Arlerta, albo raczej Hajime Isayamę, bo to on stoi za tą fikcyjną postacią: „ktoś, kto nie jest w stanie porzucić czegoś cennego, nie jest w stanie nic zmienić”. Ja takich „wariatów” jak Ty i Ehret lubię, zresztą nawet jak pisałam, że mnie wkurzasz i wytykałam różne rzeczy to dodawałam, że podziwiam Twoją determinację i oddanie sprawie. Może nie wiesz (nie pamiętam czy o tym wspominałam), ale Ehret przeprowadzał takie eksperymenty jak pociął się nożem, żeby sprawdzić jak krzepnie mu krew, a następnie zjadł mięso i powtórzył eksperyment, albo pojechał w rejon, gdzie panowała malaria, żeby sprawdzić czy jest na nią odporny. Ja tak samo jestem głodna wiedzy, a ciało jest dla mnie narzędziem, nie „świątynią”. Na to całe oczyszczanie nie patrzę już jak na „oczyszczam się”, pojęcie nie wydaje mi się adekwatne, myślę raczej „oczyszczanie ciała fizycznego, żeby nie przeszkadzało, nie ingerowało w umysł”, ciężko to ubrać w słowa, zresztą mniejsza o to.

          Ja o swoich doświadczeniach, metodach, efektach więcej publicznie pisać nie będę, żeby siebie ochraniać. Informacji już od nikogo nie chcę, więc nie mam żadnych korzyści w pisaniu, nie mam potrzeby pisać licząc że sprowokuję dyskusję (w odróżnieniu od Ciebie zbawianie ludzkości, obalanie systemu czy udowadnianie czegokolwiek nigdy nie było moim celem), ponoszę za to ryzyko – bardzo różni ludzie chodzą po świecie. Nie leży mi na sercu los bezmyślnych kopiarek, liczących na gotowe rozwiązania podane na tacy, nie będący w stanie samemu wziąć odpowiedzialności za swoje decyzje (tacy ludzie są dla mnie w najlepszym razie niesmaczni, a jak jeszcze do tego uważają się za coś lepszego, wartościowszego niż inne gatunki, mimo że zachowują się jak krowy zapędzane do zagrody, to już w ogóle porażka jak dla mnie), nie boję się też „złej karmy” lol Jednak nieprzyjemne dla mnie konsekwencje pisania publicznie na pewne tematy mogą wystąpić. Bardzo się sobie dziwiłam po tym jak zapytałam wprost Joasię czy zna ludzi żyjących praną – bo ja na takie pytanie publicznie bym nie odpowiedziała twierdząco.

          Mój dziadek nie jest ani opłacony, ani zakłamany (nie przypomina też w żaden sposób wizji Grzegorza a propos wykształconych ludzi z masą „bezużytecznych” papierków). Nie znasz go, więc się nie wypowiadaj – sam lubisz to powtarzać. O mnie myśl, co chcesz, wali mnie to, ale dziadka mojego obrażać nie pozwolę. Dziadek ma więcej miłości i szacunku dla przyrody niż niejeden weganin, który swój weganizm traktuje głównie jako narzędzie, żeby się wywyższać nad innych ludzi, rok temu sam jeszcze wpieprzał mięso, a teraz stawia siebie na piedestale, poucza i krytykuje innych. O weganach, którzy spożywają zboża i jednocześnie uważają się za lepszych niż wegetarianie jedzący jajka z ekologicznych hodowli nawet nie chcę wspominać – tak jakby gryzonie mieszkający w polach przenosiły się do swoich domków letniskowych na czas zbiorów.

          Nauka nie ogłupia, to od człowieka zależy czy da się ogłupić nauce.

          Anyway, bo się rozpisałam i zgubiłam wątek. Chciałam Ci jeszcze tylko napisać, Eryku, że czuję się Twoją dłużniczką, bo to Ty poinformowałeś mnie o istnieniu Ehreta i o tym, że warto zwracać uwagę na swoje paznokcie (gdyby nie Ty, to pewnie bym nie zauważyła nawet gdyby półksiężyce zrobiły mi się różowe w kwiatki – tak „wielką” wagę przywiązywałam do tej części swojego ciała 😉 ). Nie wiem czy mogę się Tobie jakąś odwdzięczyć, nie lubię mieć długów wobec ludzi… Pomyślałam, że podzielę się swoją jedną obserwacją, może skorzystasz na tym, oczywiście nie musisz się zgodzić, na nikogo „na swój wzór” nie mam zamiaru zmieniać. O co mi chodzi…

          Wydaje mi się, że być może, za bardzo psychicznie uzależniasz się od jabłek z lasu, wody z natury – możesz sam sobie sabotować w ten sposób, coś na wzór efektu placebo. Bo kiedy nie masz z jakiegoś powodu dostępu do swoich jabłek, wybierasz inny pokarm, to wierzysz że on jest zły i Twoje ciało tak to też odbiera. Dla mnie siła umysłu to ta największa potęga. Energia jest w nas. Ty to rozumiesz, bo już Ciebie kiedyś pytałam dlaczego każesz jeść koniecznie, tylko i wyłącznie jabłka z lasu, kiedy swojego „oświecenia” największego doznałeś po zjedzeniu jabłka z rynku – odpowiedziałeś, że jabłko tylko poruszyło śluz, uwolniło energię, Twoją energię. O to mi właśnie chodzi – nie potrzebujesz energii od jabłek, wody, bo ona jest już w Tobie. Myślenie o energii z innych źródeł jako czymś niezbędnym, może spowodować, że Twoje ciało będzie to tak odbierać. Oczywiście, że jabłka z lasu są lepsze niż ze sklepu, nawet ekologicznego (nawet jeśli eko jabłka rzeczywiście nie były niczym sypane, to naturalny nawóz tzn. pozbawiony niepożądanych dodatków chemicznych niekoniecznie nawozi naturalnie, bo proporcje substancji w nich nie są naturalne; naturalny nawóz to zwłoki i odchody, zbutwiałe liście, itd. w natężeniu w jakim występują w naturze), ale myślę, że takie stawanie na głowie, żeby je akurat jeść to gra nie warta świeczki, więcej szkody niż pożytku. Może źle odbieram Twój stosunek do tych spraw, bo w sumie to z jeden strony piszesz, że jeśli ludzie nie będą jeść takich jabłek to się nie oczyszczą, jak będą pić soki to się nie oczyszczą, jak będą pić wodę z innych źródeł niż te naturalne zbiorniki to też się nie oczyszczą… ale piszesz też, że jesz czasami gotowane jedzenie, ale i tak się oczyścisz, bo dobrze gryziesz. No i wiesz o istnieniu Joasi, która zdaje się pije soki, wodę z butelki czasami(?) chyba też (przepraszam Joasiu, jeśli się mylę co do Twojej obecnej diety, nie chcę się wymądrzać co Ty i jesz i pijesz, tak jakbym wiedziała lepiej od Ciebie – dużo skakałam po postach na Twoim blogu, te najstarsze też czytałam, więc mogło mi się dużo pomieszać, być może o piciu soku czy wody, chyba Evian to była, ostatni raz wspominałaś dawno temu), a jej półksiężyce są w lepszym stanie niż Twoje. W każdym razie z moich obserwacji, doświadczeń wynika, że potęga umysłu niesamowita (jestem przekonana, że to dzięki niej, temu jak silnie potrafię wierzę i chcę, efekty „oczyszczania” przychodzą u mnie tak szybko – jeśli mi zależy, to nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych), jest wielką mocą, a źle użyta może zaszkodzić, bo ciało jest jej podległe.

          Jeśli nic nie zrozumiałeś, z tego co napisałam, albo uznałeś, że pierdolę głupoty, to ok. Ja to napisałam dla siebie bardziej niż dla Ciebie, bo tak jak wspomniałam nie lubię się czuć dłużna wobec ludzi, chociaż spróbowałam podrzucić Ci coś – być może – przydatnego.

          Pozdrawiam i powodzenia!

        • Agata 22 lutego 2017 at 13:48

          ugh przeczytałam, co napisałam i rzeczywiście pogubiłam wątki (a nawet pojedyncze słowa –> „potęga umysłu JEST niesamowita”)… spróbuję jeszcze rozjaśnić tą część „dla Ciebie”, Eryku, mniejsza o resztę

          z tym, że jabłka z lasu są lepsze niż eko, mimo że energii z żadnych nasze ciało nie potrzebuje, bo ma własną (czyli bez tego wyjaśnienia wychodziłoby na to, że to bez znaczenia co jemy), chodziło mi o to, że musimy jak najmniej zanieczyszczać ciało, tak żeby nie przeszkadzało umysłowi w funkcjonowaniu. Pokarmy o nienaturalnych proporcjach minerałów (ie. nienaturalny, nie zgodny z prawami natury nawóz) również zanieczyszczają ciało –> dlatego lepiej jeść z natury. Ale nie chodzi o to, który pokarm ma więcej energii. No i zanieczyszczenie się ekologicznymi jabłkami jest tak znikome, że nie ma sensu się stresować, stresować ciała negatywnymi myślami. To już duże gorsze niż zjedzenie takiego jabłka (być może nawet gorsze niż zjedzenie kotleta) – nasz umysł jest wielką potęgą. Nie chodzi tylko o zabawy w oczyszczanie, życie praną. Ja teraz przypomniałam sobie o zdarzeniach z przeszłości (przypadki niesamowitej intuicji, wizje wręcz, i inne, z czasów kiedy jako nastolatka bardzo dużo medytowałam, godzinami dziennie, ale o tym publicznie nie będę pisać), które pokazały potęgę mojego umysłu, wtedy się ich bałam, nie byłam gotowa, wypchnęłam z pamięci. Wszystko wróciło jak zabrałam się za posprzątanie ciała. Ciało i umysł są nierozłączną całością, ale to umysł rządzi – ciało służy jako narzędzie i ma działać sprawnie, nie przeszkadzać.

          ok, kończę zanim znowu się rozpiszę

        • Eryk 25 lutego 2017 at 00:30

          Mała poprawka co do „uwolnienia energii po zjedzeniu jabłka z rynku”- to nie było tak do konca Agato. Byłem mimo wszystko mocno wyczerpany i czułem to. Ono owszem zadziałało powiedzmy to jabłko ale organizm robił to głównie kosztem własnej życiowej energii i to trzeba pojąć jak należy. wyostrzyły się przede wszystkim w sekundę wszystkie zmysły(to było najistotniejsze)- wzrok, słuch i węch oraz pojawiło się przy tym jednocześnie niesamowite uczucie głodu, które nigdy wcześniej nie było mi znane( starałem się je powstrzymać przy łapczywym wręcz prawie jedzeniu marchewek i jabłek po szybkim powrocie do domu), moim oczom ukazał się niezwykle barwny świat takiego jak ludzie nie widzą na codzień. wtedy właśnie pragnąłem wykrzyczeć całemu Światu – „Ludzie !! jest piękniejszy lepszy Świat ale go nie widzicie!!! Jest lepszy świat!” obudźcie się błagam” Niemalże po krótkiej chwili od tej „transformacji” nagle w moją stronę tak jakby lgnęli obcy ludzie, odzwywali się do mnie tak o po prostu z uśmiechem na twarzy pytając o coś itd mówiąc coś (ale nie pamiętam już co) a ja uśmiechając się do nich najszczerszym uśmiechem jaki możliwy odwdzięczałem się im rownież miłym słowem i radością oraz tym PRAWDZIWYM SZCZĘŚCIEM którym poczułem że mogę się dzielić z innymi : ))))))) Cudowne to było jak sobie przypomnę… Poczułem miłość taką naprawde prawdziwą do całego wszechświata do ludzi i temu wszystkiemu towarzyszyło szybko rozpogodzone wcześniej błękitne niebo ukazując moje kochane słoneczko które to właśnie swą naturą pokierowało energię do całego mojego ciała, energia jest potężna na tyle że nawet przez pomieszczenia przechodzi a co dopiero przez odzież, choć oczywiście odzież niewskazana ; ) Czułem jeszcze wtedy szczególny swój wpływ w tamtej chwili na rynku zaczepiany przez pewne starsze Panie że mam swą osobą wpływ na aktualny obraz Świata jakby że swym szczęściem tworze rzeczywistość- tylko tą DOBRĄ rzeczywistość bez zła. Hmmm to było tak jakbym transformował wszystko dookoła w … DOBRO. Naprawdę coś niezwykłego. Poczułem że KOCHAM WSZYSTKO CO ŻYWE. No ale… Nikt przy tym nie był, nikt do dziś nie zrozumiał tego, nie mam z kim się podzielić tym:( 😉 Bo zdaję sobie sprawę że nikt tego nie zrozumiałby bo nikt czegoś takiego nie poczuł co ja. Jest tylko jedna jedyna osoba która by mnie zrozumiała i zaakceptowała prawdę. Jest nią Kobieta. Wyjątkowa znana mi Kobieta z którą razem podążałem dobrą drogą lecz z potyczkami. Mam jeszcze wiele do zrobienia w swoim życiu i wiem, że muszę to należycie wykonać…. Nie chcę niczego udowadniać nikogo na siłę pouczać, bowiem prawdziwa wiedza płynąca z natury nie wymaga tego, lecz pragnę wszystkim i wszystkiemu dookoła POKAZAĆ. Pokazać czym jest ten piękny Świat razem z nami i wszystkimi istotami żywymi które krzywdzimy każdego dnia…. Chrystus mawiał że jego droga to cierpienie- i tak właśnie jest przy oczyszczaniu ciała i duszy(poczułem to i tak jakbym poczuł osobę chrystusa i jego drogę poznał nie widząc go-niezwykłe uczucie), trzeba to przetrwać jak pisał Arnold Ehret „wytrwać do końca inaczej możemy nie ujrzeć mety”. „Dopiero po wydaleniu wszystkich trucizn każdej ohydnej i szkodliwej substancji natura zaczyna budowac i regenerować na fundamentach pozostałych komórek nowego NIENARUSZONEGO CZŁOWIEKA, ciało podczas oczyszczania i detoksu wygląda staro i okropnie lecz gdy wytrwamy czeka nas wspaniała nagroda”. I ode mnie jeszcze dodam- NAJWSPANIALSZA NAGRODA W ŻYCIU 🙂 I zaznaczam Ci Agato na koniec choć będziesz się z tym kłócić… Pozmieniali w książkach słowa Ehreta jego zapiski uwierz pozmieniali:/;/;/ Jak we wszystkich książkach które pierwotnie miały zawierac prawde głoszoną przez swych autorów. Nie bez powodu ktoś zamieścił artykuł a stronie http://www.arnoldehret.pl akurat zdania zawierające prawdę; ) Nie moją prawdę tylko po prostu własniwą przekazywaną przez niego prawdę ! Skąd mam pewnośc np. ? Przeczytaj w wikipedi o ehrecie pt. „pisma”. Wpisz w google Arnold ehret i w wikipedii przeczytaj jak jeden człowiek stwierdził że pozmieniano jego zapiski w książkach ! Ja już dawno to wiedziałem nie musiałem o tym czytać. wyodrębniałem z jego słów i tak tylko prawdę. I pamiętaj rusz rozsądkiem… Człowieka o tak doskonałym zdrowiu nie może uśmiercić jakiś zwykły upadek i uderzenie głową o krawężnik przepraszam bardzo nie wierzmy w bajki nam przekazane o nim. Jestem pewny że lekarz który stwierdził jego zgon w karetce która przyjechała(odziwo) bardzo szybko(!) był podstawiony ! 😐 Ja jestem tego pewny i już. Po śmierci częśc jego pism została skonfiskowana przez konkretne osoby. Tak jak w przypadku Nikoli Tesli. Wiem i rozumiem tak wiele że nie sposób bym tu o tym pisał. Mogę Cię lecz zapewnić ogólnie w jednym stwierdzeniu- WSZYSTKO NA TYM ŚWIECIE JEST JEDNYM WIELKIM PODŁYM OSZUSTEM, pamiętaj WSZYSTKO BEZ WYJĄTKU CO NAM SIĘ PRZEKAZUJE. WSZYTKO WSZYSTKO WSZYSTKO po prostu…. Nie wierz w nic co nie ma potwierdzenia w naturze(najpierw trzeba jej „dotknąć” i poczuć) Tak więc czytasz ksiązkę Ehreta lecz przykro mi … musisz sama pozmieniać słowa na prawdziwe niczym w biblii. Powodzenia ; ) A ja naprawdę już muszę uciekać wybacz:) Naprawdę mam coś szczególnego do zrobienia a cały czas tu jakąś siłą wyższą wracam i piszę ze wszystkimi… Najpierw ja, potem wszyscy inni- to wcale nie przejaw egoizmu proszę mnie zrozumieć jak wiem do czego dążę i rozumiem. „Postanowił że w przyszłości będzie kochał więcej”- mówił Ehret, I ja także tego pragnę… KOCHAĆ WIĘCEJ… A szczególnie…. 🙁 (tu pominę wyjaśnienia wybaczcie kochani…)

        • Agata 25 lutego 2017 at 05:09

          haha, co do tego niesamowitego poczucia miłości, to chyba wiem o czym mówisz, ale ja tak mam ze zwierzętami. Zawsze do mnie lgnęły, ale ostatnio to już wariactwo 🙂 Ciągle jakieś obce pieski, wyprowadzane na spacer przez właściciela, podbiegają do mnie na tulkanie, żebym patyczek rzuciła… kilka dni temu właścicielka pewnej suczki stanęła jak wryta, bo „jej pies do nikogo nie podchodzi”. Ale ja to raczej interpretuję jako nie poczucie miłości do wszystkiego co żywe, a poczucie jedności ze światem. Myślę, że zwierzęta to czują, że ja wiedzę siebie jako człowieka a nie Człowieka. Jestem częścią natury, nieistotną kropelką w morzu, nie uważam się za lepszą niż pies czy małpa – mam większe możliwości kreowania rzeczywistości, jestem inteligentniejsza, tak, ale to nie czyni mojego życia cenniejszym (jeśli to jakaś miara to równie dobrze można upośledzonych umysłowo ludzi i dzieci pociąć na organy zamienne). Miłości do ludzi nie czuję i nigdy nie czułam – my również jesteśmy częścią natury, ale jesteśmy też zagładą dla planety, eko systemu, innych gatunków, a ja stoję po stronie świata, nie ludzi, nie jestem w stanie stawiać danego gatunku na pierwszym miejscu tylko dlatego, bo sama do niego należę, ludzie mnie brzydzą i tyle (oczywiście uogólniając, są jednostki, które uważam za fajowskie, podziwiam z takiego czy innego powodu… inaczej by mnie tutaj nie było – Joasia jest dla mnie fajowska właśnie, oczywiście nie znam jej osobiście, a nawet gdybym poznała to bym nie poznała haha ale przeczytałam prawie wszystkie jej słowa na blogu, także odpowiedzi w komentarzach, i z wielu powodów zrobiła na mnie duże wrażenie). To nie tak, że dopiero teraz się tak poczułam, uświadomiłam sobie te rzeczy, ale teraz „czuję bardziej”, bo już wiem, nie muszę wybierać między w miarę sielankowym życiem wśród ludzi w kłamstwie, nie wypowiadając się na wiele tematów żeby tej sielanki nie zaburzać, udając że mam takie same wartości jak większość, robieniem dobrej miny do złej gry, albo życiem w ciągłym konflikcie z innymi, jeśli pokażę swoje prawdziwe ja, i brakiem możliwości ucieczki przed tym konfliktem. I tak źle, i tak niedobrze.

          Ta piosenka fajnie oddaje jak się czułam i czuję teraz (ale wizerunek ja sobie tutaj kreuję XD w rzeczywistości moje ulubione „bajeczki” to m.in. Berserk i Shingeki no Kyojin – oglądam właśnie Grę o Tron, żeby się mentalnie przygotować na kwiecień i nowe sezony adaptacji animowanych yupi). anglojęzyczny oryginał lepszy imho

          https://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk

          a pomyliłeś się, że będę się kłócić co do Ehreta 😉 temat już mnie nie interesuje, więc myśl i pisz co chcesz

  41. Stokrotka 16 lutego 2017 at 09:15 Reply

    Nie mam mozliwosci pic ze zrodla, a pije z kraniku. Eryk troche przesadzasz i moze to byc niebezpieczne. Z wieloma Twoimi przkazami sie zgadzam, ale jednak staje po stronie Pana Grzegorza. Twoje pomysly moga niektorych sprowadzic na manowce, doprowadzic do wycienczenia. Wypowiadales sie na temat anoreksji, przeszlam przez nia i wiem czym jest. Rowniez moja kuzynka chorowala przez 5 lat. Teraz jestesmy zdrowe, jemy wegansko, w wiekszosci na surowo i nie martwie sie woda zrodlana. Kupuje w butelkach szklanych, bardzo mi smakuje i czuje sie dobrze jak nigdy. Pozdrawiam 🙂

    • Eryk 22 lutego 2017 at 11:06 Reply

      Nie do wycieńczenia lecz do całkowitego pełnego oczyszczenia. Nie jesteście zdrowe. Ludzie jedzący wszystko także uważają się za zdrowych a wewnątrz maja niewidzialna ruinę. Tyle na szybko z mojej strony. Woda zniszczona termicznie nie ma energii i jest pozbawiona poprzez to właściwości oczyszczających. Ma zniszczoną strukturę i tyle. Wierz jeśli chcesz że to co oferuje przemysł po oczyszczeniu jesli chodzi o wodę jest dla nas dobre, wierz bo tylko tu wiara pozostała jedynie… Przepuszczają ją przez filtry pod wysokim (nienaturalnie) ćiśnieniem, płynie i ma styk z materiałami syntetycznymi które same w sobie sa zanieczyszczające dla takiej wody proste sensowne wystarczy ruszyć głową. Pozdrawiam.

    • Eryk 25 lutego 2017 at 01:09 Reply

      Anoreksja to żadna choroba, żadna choroba powtarzam…. Zrozummy co to choroba najpierw. Tak naprawdę słowo „choroba” jest czystym wymysłem mającym na celu wzbudzenia u nas poczucia strachu przed tym stanem. I o to właśnie tu chodzi bysmy wiecznie się bali tych niby „chorób”.

  42. EWCIA 16 lutego 2017 at 14:07 Reply

    A CZY WODA ZE STUDNI ZALICZA SIĘ DO TYCH NATURALNYCH?

  43. EWCIA 16 lutego 2017 at 18:52 Reply

    ERYKU KIEDY DO NAS WRACASZ?

  44. Eryk 22 lutego 2017 at 11:27 Reply

    Dlaczego zaprzeczacie czemuś czego na sobie nie sprawdzało żadne z Was??? Odpowiedzcie sobie na to pytanie. Wrócę na dobre gdy skończę tak jak juz wczesniej wspominałem. Nie mam zamiaru tu na siłę nikogo przekonywać do słusznego działania. Ja jedynie piszę czystą prawdę zgodną z nauką płynącą wprost z natury a nie z oszukańczych książek wraz z badaniami naukowców, którzy o zdrowiu pojęcia nie mają po sami borykają się z chorobami. Położę temu kres albo przegram z własnymi słabościami, które pragnę wyeliminować na zawsze… Do „zobaczenia” ; ))

    PS. Gdyby człowiek był idealnie czysty nie musiałby pić wody. Organizm ludzki sam produkuje wodę z powietrza… H2+O 😉

  45. Kinga 16 marca 2017 at 22:30 Reply

    O rany Joasiu,udalo sie wreszcie pojawic ten blog.Czyzby ktos byl zlosliwy.
    Wazne ze juz jest,i czekam dalej na pogawedki i/lub nowy wpis tekstu Joasi.

  46. agata 28 marca 2017 at 13:10 Reply

    test ……………………………………………………………………………………………………………………

  47. agata 28 marca 2017 at 13:39 Reply

    sprawdzałam czy z tego kompa coś wyślę, źeby się nie rozpisywać bez sensu (po update bloga z preferowanego netbooka nie chciało mi puścić komentarza, coś tam java script i cookies)

    chciałam tylko rzucić, źe jeśli ktoś chce stosować oczyszczanie wg Ehreta, niech oleje wszystko co pisał Eryk i przeczyta ksiąźki. Rekomendowana wersja oczyszczania w nich jest mocno złagodzona (Ehret wydający ksiąźki, prowadzący sympozja, klinię, nie mógł ryzykować, źe chociaź jeden pacjent odwali mu kitę), ale i tak skuteczniejsza niź metody Eryka. Eryk wcale nie oczyszał się intensywnie przez 3 lata, kisił się głównie we własnym syfie, dlatego doprowadził się do takiej ruiny (40 kg) i wylądował w psychiatryku. Te informacje, co tłumaczyłam (a Eryk bezczelnie oskarźył mnie o pisanie „kaszany”) są bardzo dobre, metody Eryka wcale nie są lepsze

    innymi słowy posty z lemoniadą + warzywa o najlepszych właściwościach wymiatających to duźo efektywniejsza i bezpieczniejsza metoda niź woda + jabłka z lasu. posty trzeba umiejętnie kończyć – to bardzo waźne. jak ktoś nie sra, to lewatywy

    ja półksięźyce mam juź tylko na 4 palcach, nie mam niedoborów, masa energii, jak mam czas wszędzie chodzę piechotą, nawet w odwiedziny do babci w innym mieście (wyrabiam kondycję), chwilę odpocznę i mogę iść dalej, nigdy nie miałam zakwasów czy długo utrzymujących się bólów mięśni. Są oczywiście złe chwile, trucizny siedzą głęboko, ale po kaźdej wywalonej porcji jest coraz lepiej

    Eryk nie osiągnął nic niezwykłego. kaźdy tak moźe, duźo szybciej (nawet stosując tylko metody łagodne z ksiąźek) i bez wakacji w psychiatryku

    tyle ode mnie, więcej nie piszę bo na tym kompie nie mam klawisza i mi niewygodnie, zresztą nie ma o czym – wszystkie info o metodach Ehreta są w sieci, jak dla kogoś podszlifowanie angielskiego to zbyt duźa cena za zdrowie i witalność to niech sobie dalej słucha Eryka. Ja stosuję własne metody, ale szczerze mogę napisać, źe informacje z ksiąźek Ehreta to świetna wiedza wyjściowa, dalej kaźdy sam musi decydować jak szybko chce się oczyszczać, ile jest w stanie zaryzykować, poświęcić (chwile wyłączenia
    z źycia, dobre samopoczucie itd.)
    aha, i Grzegorzu, chciałabym myśleć źe masz w sobie chociaź tyle pokory, źeby dojść do pewnych wniosków i następnym razem ugryźć się w język zanim zaczniesz kogoś pouczać. Chociaź pewnie cięźko z tym będzie – ktoś, kto pisze „moje komentarze czyta się jak mantrę buddyjską” musi mieć na siebie chory wręcz wlew (nie, nie czyta się – mi czytało się jak paplanie przemądrzałego, zgorzkniałego pierda, bardzo ograniczonego człowieczka)

    pozdrawiam wszystkich

    • Kill Bill 29 marca 2017 at 19:43 Reply

      Agata – dzięki za info o Eryku. 40 kg powiadasz? W ogóle nie jestem zaskoczony. To co on wypisywał to stek bzdur. Nawet białko mu szkodziło…

      • agata 30 marca 2017 at 10:02 Reply

        hej,

        chyba powinnam sprostować: to wcześniej było, co teraz robi Eryk nie wiem (miał wrócić jak osiągnie swój cel – o nieśmiertelność chyba chodziło i jakąś światową rewolucję), wspomniałam o tym bo Eryk tak się załatwił stosując metody oczyszczania, które nazywa metodami Ehreta i tym samym faceta oczernia. Dalej te metody propaguje i dalej upiera się, źe to Ehret a nie jego własne pomysły (jeść same owoce – potem dodał, źe 2 tygodnie warzywa jak sie jadło „duźo słodyczy”, absurd pozbawiony jakiegokolwiek sensu, mniejsza o Ehreta: ile to /duźo/ słodyczy? tyle samo dla drobnej kobiety i byczka faceta? dlaczego akurat 2 tygodnie? tyle samo niezaleźnie od wieku, stanu zdrowia danej osoby?…), o innych błędach Eryka (m.in. przekonanie źe jak dobrze źuje śluzotwórcze źarcie to wszystko cacy), sam Ehret pisze, Spira teź porusza pewną kwestię, która świadczy o błędach Eryka, Eryk wcale nie jest źadnym specjalistą od oczyszczania – to nie tylko kwestia niepotrzebnie wyboistej drogi do celu, on nie jest bardzo oczyszczony

        niech sobie Eryk propaguje co chce i niech sobie osoby chętne bezrefleksyjnie kupują wszystko, co pisze – nie mój problem, napisałam bo poczułam się w obowiązku obronić spuściznę Ehreta, mam dla faceta szacunek, pięknie mnie pokierował

        pozdrawiam

  48. Grzegorz P 31 marca 2017 at 09:27 Reply

    Agato-maleńka zerwałaś rozmowę a teraz dalej chcesz rozmawiać, bądź konsekwentna. I nie przekręcaj moich wypowiedzi które dotyczyły mistycznego elementu moich komentarzy. Jak można czytać inaczej niż mantrę tych słów: „Myśli są jak chmury na niebie, przychodzą i odchodzą ,ty nimi nie jesteś, jesteś poza nimi i czy są i jakie są , ty je tylko obserwujesz z dystansu i faktycznie nie mają one wpływu na twój los, nie ma wolnej woli, jesteś obserwatorem świata i myśli, one znikają i pojawiają się ,raz te dręczące , raz lepsze np: ‘jest możliwość, że wszystko skończy się inaczej, taką [możliwość] też biorę pod uwagę’, ale ty jesteś ponad to, jako Absolut-Który nie umiera i nic Go nie ruszy.”

    Ja z kolei miło wspominam naszą pogawędkę . Ale jeśli szukasz konfrontacji to jestem gotów, tylko jest problem z twoją depresją i mam związane ręce .Ale muszę patrzeć na dobro czytelników, którzy przez moment mogą pomyśleć że mówisz dobrze i będziesz ich prowadzić na manowce. Uważam że ty fałszywie odebrałaś moje wypowiedzi o swym dziadku którego chyba bronisz. Nie znam kolesia i nic osobiście nie napisałem o nim. Może należy do tych 5% lepszych profesorów, nie wiem. Czytaj uważnie bo nerwicowo odbierasz co piszę[odstawiasz leki chyba za szybko] . Faktem jest że darwiniści atakują ludzi mistyki, ale nie pisałem że twój dziadek to robi, bo nie znam gościa. Opisałem patologie szkolne, co się tobie nie spodobało, ale ja poglądy o szkole wyrobiłem zanim z tobą pogadałem o dziadku, więc i to nie dotyczyło jego osobiście. Przedstawiasz tak świetlistą jego postać, że chce się uznać iż zbyt piękne aby to było prawdziwe, ale to twój problem. Nie atakuj też Eryka bo i on nic o twoim dziadku nie napisał. To że profesorki są skorumpowane i biorą kasę za swoje kłamstwa , to rozumieją dobrze weganie których szaklowano i szkaluje się na polskich uczelniach itd. Ale ty ze swoją chorobą i myślami samobójczymi zajmuj się chorobą a nie poważnymi ocenami rzeczywistości.

    Owocem pozytywnej diety jest poprawa psychiczna, a ty pokazując nam swoje paranoje i wylewany jad, pokazujesz że coś jest nie tak z twoją dietą [ja ci nie wierzę]. Joanna napisała że na początku trzeba jeść dużo by błonnikiem wypłukać toksyny, a ty za jaką dietę się nie weźmiesz to anoreksja z tego wychodzi. W diecie pseudo „paleo” miało być według ciebie 1200 kalorii, teraz wybrałaś znowu najbardziej skrajną odmianę weganizmu i nawet chciałaś pić szczochy z miejskiego stawu, gdzie byle pijak może narzygać i naszczać. Atakujesz też nieświadomie Joannę która podaje zbożowe płatki owsiane dziecku, czyli jest obłudna bo giną gryzonie, a zamiast tego jajka powinna podawać dziecku z ekologicznej farmy. Twoje filozofie [Antynatalizm] to jakaś próba racjonalnego uzasadniania choroby psychicznej i myśli samobójczych stworzona przez wyjałowionych ateistów[jako inteligentna osoba choć chora na nerwicę ,potrafisz znajdować na swoje objawy chorobowe piękne „maseczki” filozofii Petera Wessela Zapffego i na anoreksję masz tym razem dietę Ehreta]

    A tak poza tym [że manifestujesz nam wszystkim swoją fanatyczną miłość do dziadka i terroryzujesz nas byśmy i my go tak samo kochali jak ty], to o co tobie chodzi?

    • agata 1 kwietnia 2017 at 13:55 Reply

      nie chcę dalej rozmawiać – wyrzucałam tylko to, co powinnam wcześniej wyrzucić, ale wtedy bawiłam się jeszcze w poprawność polityczną i słodko pierdzenie, a teraz mi to wisi, bo nie potrzebuję, źeby gadano ze mną na blogu Joasi 🙂 Ty nie raz nawiązywałeś do mnie w swoich późniejszych komentarzach, sugerując np. źe to dzięki tobie nauczyłam się brać odpowiedzialność za swoje decyzje (nie, nie dzięki tobie), więc nie widzę powodu, źeby nie rzucić czegoś na twój temat jak mam potrzebę

      po raz kolejny pokazałeś, źe nie potrafisz czytać ze zrozumieniem m.in. twierdząc, źe atakuję Joasię – pisałam o weganach, którzy jedzą zboźa i jednocześnie /uwaźają się za lepszych/ od wegetarian, którzy jedzą jajka. Nie znam Joasi osobiście ale przeczytałam prawie wszystko na jej blogu i ani razu nie odczułam, źeby się wywyźszała. Oni edukuje, informuje, nie poucza – w odróźnieniu od ciebie. Na instagramie pisała ostatnio, źeby kochać swoje dzieci niezaleźnie od tego jaki styl odźywiania wybiorą – nie wydaje mi się, źeby gardziła kimkolwiek. Ty obraźasz na kaźdym kroku – pouczasz chociaź nikt cię o radę nie prosi (czyli uwaźasz, źe wiesz lepiej, jesteś mądrzejszy/lepszy), wrzucasz do jednego worka grupy ludzi, krytykujesz kobiety malujące się chociaź nic ci do tego co obce osoby robią z własną twarzą, „Japonia to kraj rybą cuchnący”, itd. no ale nie pierwszy raz pouczasz mnie zarzucając, źe zrobiłam coś, czego nie zrobiłam, a za to ty to włśnie robisz lol („powinnaś się ostroźniej wypowiadać bla bla bla napisałaś źe Eryk na pewno jest hipokrytą” – napisałam „wg mnie” i podałam powody dlaczego tak uwaźam, nie napisałam „Eryk jest hipokrytą, przejrzyjcie na oczy ludzie”, Ty za to ciągle wyraźasz się jakby twoje subiektywne opinie były obiektywnymi prawdami)

      nigdy teź nie planowałam pić brudnej wody, jaja sobie robisz? pisałam, źe jestem zainteresowana wodą prosto ze źródła jeśli znajdę takie z dala od ludzi, byłam po prostu ciekawa doświadczeń Eryka dlatego drąźyłam temat

      nic nie wiesz ani o mojej depresji (jej przyczynach, co ją nasilało – nie, nie nawiedzenie Japonią, które teź jest twoim wymysłem na mój temat, ani magazyny, których treści nie znasz, bo jak sam pisałeś, trzymasz się z dala – co poprawiało mi nastrój, i czy ją jeszcze mam), ani o moim ciele, ani o mojej diecie

      wcześniej podrzuciłam link z myślą o tobie, myślałam źe moźe pomoźe ci zrozumieć, źe samobójstwo niekoniecznie jest złe, zaleźy od emocji z nim związanych, to one mogą być złe, ale najwyraźniej jesteś na to zbyt ograniczony jeszcze

      nic się ode mnie nie nauczyłeś – cóź, szkoda 🙂 jak miło wspominasz naszą rozmowę to dobrze dla ciebie, ja jedynie jej początek bo byłam szczerze zaintrygowana, źe ktoś moźe być tak zainteresowany „naprawianiem” jednostki, zupełnie obcej osoby z internetu, jesteś pierwszą taką osobą, którą spotkałam

      pozdrawiam

    • agata 1 kwietnia 2017 at 15:44 Reply

      aha, i nie mapisałeś tych kometarzy z troski o czytelników bloga (bo chyba nie próbujesz powiedzieć, źe to jednak metody Eryka są lepsze i bezpieczniejsze niź samego Ehreta, prowadzącego klinikę człowieka z wieloletnim doświadczeniem, samego inwentora diety – naprawdę chcesz brać za takie stwierdzenie odpowiedzialność?), napisałeś je tylko i wyłącznie, źeby mnie ośmieszyć i zdyskredytować (próba przedstawienia mnie jako znerwicowanej histeryczki, bo wiesz źe odstawiłam niedawno leki – nie mam skutków ubocznych juź, przykro mi – jest szczególnie źałosna), bo zabolała ciebie dupa od tego kawałka o tobie samym. Rzeczywiście bardzo to szlachetne z Twojej strony 😉 nic szkodliwego dla nikogo (poza tobą i twoim ego) nie pisałam, bo zaznaczałam, źe ja stosuję własne metody ale nie pisałam jakie

      pozdrawiam 😉

  49. Grzegorz P 31 marca 2017 at 09:28 Reply

    Teraz napiszę do innych[ty Agato nie czytaj]. Trochę komentarzy napisałem na innych portalach , wykonując „krecią” robotę , która może nie jest popularna w kręgach wegańskich[tylko miłość i pokój] , ale jest potrzebna by weganizm mógł się rozprzestrzenić na cały świat.

    https://wolnemedia.net/roslinozercy-rozmawiajcie-nie-wykluczajcie/

  50. Grzegorz P 31 marca 2017 at 09:31 Reply

    napiszę że nie mogę dawać komentarzy z mojego kompa bo mi java wyskakuje i teraz piszę z obcego komputera.
    Dlatego Agato nie wylewaj już swojego jadu ,bo ja ci nie pomogę .Ja starałem się pomóc dietą i mistyką ,a ty mnie uznałaś za wroga i z mściwości[za dziadka i mistykę] atakujesz bez sensu. Skoro odrzucasz pomoc mistyczną to pozostaje ci ta świecka np
    porcelanoweaniolki.pl/

  51. Grzegorz P 31 marca 2017 at 09:38 Reply

    Kill Bill -nie atakuj tak agresywnie Eryka nawet jeśli ma inne poglądy ,bo jak się odstraszy Eryka ,a któremu była przychylna sama Joanna, to znikną stąd tacy mistycy jak on.I z tego bloga zrobi się portal głównego nurtu ,czyli bieda z nędzą ,licznie kalorii ,ilości białek ,B12 i nic z tego dobrego nie wyniknie, „weganizm na kolanach” ,który nie przeszkadza lobby różnego typu. Ja się sam nie zgadzam z jego tezami[np woda z rzeki dla mieszczuchów] ,ale trzeba pisać o konkretach a nie uogólniać na podstawie wpisu osoby która go nienawidzi za mistykę i chyba dziadka.

  52. Grzegorz P 31 marca 2017 at 18:13 Reply

    by nie być źle zrozumianym ,krecia robota u mnie znaczy coś innego niż znaczenie ze słownika ,bo kret nie jest negatywną postacią dla mnie . Dla ludzi uważany jest za szkodnika[co jest po części prawdą bo zjada dżdżownice i może czasem uszkodzić korzenie roślin]. Ale moja sąsiadka mająca działkę mówi że kret dla niej jest pożyteczny, bo niszczy on intruzy[ślimaki, pędraki, drutowce oraz larwy i poczwarki wielu innych gatunków owadów, turkucia podjadka, drobne gryzonie np norniki i myszy] i jego działania są w sumie pozytywne[kopiąc korytarze przyczynia się do napowietrzania gleby]. Krecik działa pod ziemią wykonując ciężką niedocenianą robotę, a te jego górki to w sumie folklor i w Polsce należy do gatunków chronionych. Norniki są o wiele gorsze a szybko się namnożą jak wypędzimy kreta[podobnie jak ślimaki]. Krecik może być lubiany przez muzyków ze względu na świetny słuch. Była też czeska bajka o sympatycznym kreciku.

    Kret to również płyn do oczyszczania rur.
    Kret może symbolizować kogoś kto znając się na manipulacji wroga ,potrafi się poruszać na jego salonach i umiejętnie „kopać kanały” i osiągać swoje cele w ukryciu, nie będąc postacią medialną z przyklejonym uśmieszkiem i głoszącym tylko miłość i pokój. To oznacza że wykonuje on niewdzięczną lecz konieczną robotę na trudnym terenie. Kret wciśnie się tam, gdzie nikt inny nie wejdzie. Kret psuje wypielęgnowany trawniczek przez ludzi, którzy stworzyli zło i chcą tylko by było jak jest, bez zmian.
    Choć ja użyłem w mym komentarzu tego wyrażenia w formie żartu, bo tam gdzie pisałem komentarze  ,było spokojnie , nawet jeśli opinie były odmienne.
    Podobno kret gromadzi zapas dżdżownic na zimę , czyli jak ludzie magazynuje pokarm.

    Pozdrawiam ,szczególnie matki weganki

  53. Artiss 31 marca 2017 at 21:03 Reply

    Pozdrawiam Grzegorzu.

    Joanno pozdrawiam. Mam prośbę. Napisz kolejnego posta, bo pod tym miejsca brak… to może i zmiana tematu rozgorączkowanym czytelnikom ulży jak napowietrzanie gleby przez kreciki:)

    PLIIIIIISSSSSSS!!!

    Chyba nie tylko ja się stęskniłam za nowym postem.
    Artiss

  54. Grzegorz P 1 kwietnia 2017 at 17:05 Reply

    Agato-uważam że Artiss ma rację i brakuje już miejsca na teksty które nie są potrzebne czytelnikom tego bloga, którzy czasem po pracy zerkną i chcą coś konstruktywnego[ja już dwa miesiące temu skończyłem]. Kręcisz wałki w swym wywodzie i nie chce mi się już brnąć w labiryntach twej projekcji i tłumaczeń[mówiłaś o wodzie ze stawu ,znajdź sobie swoje wywody i tak wolę kobiety nie „malowane”, tylko zdrowe, nie ja jeden]. Boję się że za kilka miesięcy zaczniesz latać po forach i skarżyć się jak to weganizm zniszczył ci zdrowie, tak jak Angelina Jolie swego czasu. Niszczysz to co wspólnie [ty i ja w pogawędce]wypracowaliśmy w tekstach i ludzie mogli sobie tu wejść i na poprzedni artykuł i mieć frajdę ,a tak ten twój finisz to psuje. Mogłem dawać linka do tej strony a teraz moja robota jest zniszczona. Ja cały czas cię lubię i darzę sympatią[znajomi śmiali się ze mnie że jesteś moją „kochanką”], bo uważam że masz przebłyski geniuszu i to w tekstach było korzystne dla mego pisania. Ale masz też ciemną stronę i ona tu wyłazi w całej pełni[ i dobrze bo ja ostatecznie lubię prawdę]. Mówisz że oceniam, atakuję ,a każdy to robi tylko nieświadomie i ja mam prawo do swojej opinii i oceny. Japonia to kraj obrzydliwie rybami cuchnący, jedno z największych spożyć ryb na mieszkańca w świecie i jedzą wieloryby i czasem delfiny co jest odrażające również dla Joasi . Kraj okrutny który pokazał podczas 2 wojny światowej swoje oblicze w Chinach podczas masowego ludobójstwa . Badałem dietę i wiem jak jest z rybami i targami ryb i się nie wycofuję.
    Uważam że weganie jedzący zboża nie są źli a jedzenie jaj jest złe pod każdym względem .Asia podaje dziecku zbożowe płatki i też pośrednio podchodzi pod twój sąd ,nawet jeśli się tego wypierasz. Co w innych widzisz w tobie jest. Atakowałaś Eryka za obłudę a sama pisałaś najpierw obłudnie wobec mych tekstów że ci się podobają mimo iż był to „bełkot pierda”, więc jak ci ufać, skoro i teraz możesz prowadzić z nami jakąś grę[bo nie chcesz być dobra i prawo karmy masz w nosie i wszystko masz gdzieś łącznie ze zdrowiem, skoro planujesz samobójstwo ,co oznacza że możesz kłamać w żywe oczy jak ci to pasuje do jakiegoś zamiaru]. Jeśli chodzi o te rzekome filozofie o śmierci[Antynatalizm] to nie jestem ograniczony, ale widzę ograniczenie tamtych tekstów jako niedorzeczność napisaną przez jakiś frustratów bez znajomości czegokolwiek[np fizyki kwantowej] . Ty nie widzisz tych ograniczeń i myślisz że ja jestem ograniczony. Potrzebowałbym na wyjaśnienie tego bełkotu trochę miejsca a tu nie pasuje to do tematu. Dzięki za linka, bo w swym piśmie prywatnym o mistyce wkleiłem te niedorzeczne poglądy jako przykład obłędu darwinistów/ateistów i opisałem głupotę tych stwierdzeń[ „jesteśmy zwierzętami którym przypadkowo rozwinęły się myśli”]. A o etyce mnie nie pouczaj bo sama twierdzisz że nie chcesz być dobrą osobą ,więc nie masz mądrości do pouczania np. o pokorze ,której ode mnie wymagasz. W twoich ocenach mojej osoby ośmieszyłaś się doszczętnie, ale nie zobaczysz tego , a mi na tym nie zależy.
    Musisz się leczyć, bo planowanie samobójstwa na wyspie za 1,3 roku nie jest zdrowe i twoje leki na depresję powodują też[oprócz myśli samobójczych] anoreksję . Pomagam ci od początku do końca jak widzisz, a ty mnie opluwasz błotem. Ja już w jednym z pierwszych postów wywróżyłem że będziesz mnie atakować i sama widzisz że nie jestem taki zły i głupi jak mnie malujesz. Co do wpływu Japonii na twoją chorobę podałem tylko obszary które mogą być brane pod uwagę jako tło ,gdy te bajki i filmy są napełnione szkodliwymi treściami, ale ty do tego nie dojdziesz ani psychiatra nie będzie drążył, bo większość z nich chce tylko leki wcisnąć. Pisałem do osoby mistycznej chcącej robić sobie psychoanalizę w medytacji, ale ty pokazałaś nienawiść do mistyki ,opluwając to czego nie pojmujesz.
    Dałem ci linka do bloga

    porcelanoweaniolki.pl/

    i tu będzie ci lepiej w twych świeckich problemach[choć ja w ich metody nie wierzę] , a dietę tak ustaw by nie była to anoreksja, bo ostatnią rzeczą jako potrzebuje anorektyczka , to dieta oparta na wielodniowych głodówkach i „oczyszczeniach”. Ty zapomnij o tym i zacznij od porządnego najadania się zdrową wegańską żywnością ,wywal herbatę i dodaj suplement B12/D. Ja powyżej opisałem dietę zdrową dla Kingi i to wprowadź. Bo nie będę potem po sądach latał i tłumaczył się jak pomogłem zagłodzić anorektyczkę biorąca leki na depresję. Oczyszczenie i post jest dobry dla ciebie może za 5 lat ,teraz błonnik ma wykonywać swoją robotę .Jesteś tak chuda że głodówki i restrykcyjna dieta to zbrodnia na twoim ciele. Jak mi nie wierzysz to spytaj innych[poza Erykiem].
    Pisałem że pomagam nie magistrom i weganom,więc spróbowałem cię wybadać i badania wyszły jak wyszły, bo ja prowadzę do mistyki a ty tego nienawidzisz i nazywasz nas pyszałkami jako ateistka. My się wywyższamy kiedy mówimy o Absolucie ,wiem jak wy pojmujecie . Nie można też nic stanowczo twierdzić o diecie i weganizmie bo to też pycha . Daruj takie uwagi.
    W sumie to wyjaśniliśmy wszystko i poszukaj sobie innego kompana skoro mnie tak nie lubisz i zrobiłaś potwora i wroga . Malutka mi nie zaszkodzisz bo ja już mentalnie umarłem i zmartwychwstałem i nic mnie ruszy, mogę umrzeć każdego dnia. Absolut mnie milion razy przeczołgał i nie ucz mnie pokory, On zrobił to jak należy. Pokora to nie gesty i słowa ,to stan mentalny ,to wiedza o pełnej zależności od Absolutu.
    Myślę że wylałaś już z siebie wszystko na mnie co chciałaś i po temacie. I nie wklejaj tu linków ze sklepami, bo ludzie pomyślą że coś na tym zarabiasz , a gadka z nami to pic na wodę .
    Artiss- trzeba założyć „Komitet Obrony Dobrego Imienia Krecików” bo uważam że nie są szkodnikami, jak niektórzy próbują sugerować. Musiałem tu dopisać parę przykrych słów, bo młoda się nie leczy i bawi w diety które mogą jej zaszkodzić i potem my będziemy robić w jej opowieściach za czarne charaktery, jako ci którzy weganizmem zniszczyliśmy jej zdrowie, a ja szczególnie po przetworzeniu w jej umyśle stanę się potworem. Wiedziałem że ludzie są niewdzięczni i jeśli ty im pomożesz to jeszcze wyleją swój jad na ciebie i tu na młodej mam potwierdzenie, ale wiedziałem że tak będzie i że biorę to na klatę .
    Pozdrawiam i obym nie musiał już pisać łamiąc chęć zrobienia jak Artiss napisałaś że będzie dobrze, koniec oskarżeń i jątrzenia nie na temat.

    • agata 2 kwietnia 2017 at 04:21 Reply

      to jest blog Joasi i to ona decyduje, co ma prawo tutaj się znajdować (i za wklejanie linków sama teź moźe mnie opieprzyć, jak będzie chciała), co jest wg niej ciekawe dla jej czytelników. jak mi powie, źe mam przestać się tutaj udzielać to przestanę. ty nie decyduj za innych. tamta rozmowa była dla ciebie fajna i wartościowa i dobra do chwalenia się przed znajomymi, bo na to pozwoliłam – pozwoliłam ci się (niemal) do woli wymądrzać i pouczać, milczałam jak mi nie pasowało. Teraz poruszamy podobne tematy, ale jak juź nie jest to tylko pokaz twojego geniuszu to juź nie fajnie? jeśli nie chcesz tej bezwartściowej paplaniny kontynuować, to nie odpisuj po prostu, bo twoje komentarze zajmują więcej miejsca niź moje 🙂 więc bez absurdów źe to ja tylko spamuję bloga. co więcej – nie tylko odpisujesz, źeby się obronić, coś sprostować, ale dalej próbujesz mnie pouczać, więc wręcz prowokujesz źebym odpisała. ale kwestii diety z tobą dyskutować nie będę, bo jest to dla mnie absurd totalny, źeby zalecać komuś syntetyczne suplementy, kiedy nie ma on niedoborów i pakowanie w siebie na siłę kupy jedzenia, kiedy nie jest głodny i ma energię bez tego. Joasia zaleca głodówki raz w tygodniu i pisała jak 40 dniowy bodajźe post (m.in.) uzdrowił brata jej męźa, więc jak musisz podpierać swoje wypowiedzi autrytetem Joasi to chociaź bądź obiektywny a nie wybierasz, co ci się podoba. Nie masz teź pojęcia czy jestem teraz „tak chuda że głodówki i restrykcyjna dieta to zbrodnia”, nie wiesz ile waźę

      po blogach skarźyć się, źe weganizm zniszczył mi zdrowie latać nie będę, nie martw się. nie raz pisałam o swoich poglądach a propos brania odpowiedzialności za własne decyzje, dziwi mnie ten pomysł

      Josia moźe nie lubić Japonii, ma prawo, mogło jej się tam nie podobać, mogła być w miejscach, gdzie śmierdziało jej rybą – to zupełnie co innego niź publicznie pisać „X kraj cuchnie X” , to jest obraźliwe

      1. to czy ryba cuchnie czy pachnie morzem (świeźa) czy apetycznie (pieczona) to kwestia subiektywna. nieświeźa to wiadomo, większości ludzi śmierdzi, tak jak i gnijące ekologiczne owoce zresztą

      2. nie wszędzie w Japonii czuć rybę, trzymaj się z dala od wybrzeźa i restauracji/barów/stoisk ź rybami i powinno być ok. w Polsce w wielu miejscach teź czuć mięsem

      ale nie wiem czy ty rozumiesz dlaczego uogólnianie jest złe, skoro pouczałeś mnie źe mam nie atakować Eryka, bo on nic o moim dziadku nie pisał. To tak jakby napisać „kobiety to dziwki” i potem się burzyć, źe jakaś kobieta była niezadowolona a „to przecieź nie o tobie pisałem, wymieniłem cię z imienia czy co?”

      skoro jesteśmy przy kobietach to one nie isteniają po to, źeby ci się podobać – naturalne/wytapetowane, zdrowe/źywiące się gównem, to ich sprawa

      i po raz ostatnio ci tłumaczę, źe nie atakowałam Joasi ani innych jedzących zboźa (gryzonie giną podczas koszenia pól, to jest fakt – jeśli ktoś samo wytknięcie tego faktu uwaźa za atak, to jego problem), nie pisałam, źe jest to złe ani źe oni są źli. odnosiłam się do postawy ludzkiej, lubowania się w wywyźszaniu, nie diety. rozumiem źe drąźysz wątek bo ciebie zabolał – uwaźasz źe jesteś lepszy niź ktoś, kto czasami podbierze jajko kurze z własnego ogródka czy wolnego eko wybiegu. ty jesteś „niewinny” a oni nie

      potem zajrzę na tego bloga, medytacja mnie interesuje, znam i lubię

      pozdrawiam

    • agata 2 kwietnia 2017 at 04:48 Reply

      ah ok, juz załapałam, źe to ten link do „świeckiej pomocy dla mnie” buuuu chciałam o medytacji, jakiś super duper technikach

      ps czytałeś moźe ksiąźkę tego faceta, co przeźył śmierć klinicźną: „Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo”? kiedyś próbowałam ją czytać, mam w domu, ale mnie nudziła/irytowała. jestem ciekawa czy wg ciebie tak to wygląda. i nie, nie pytam, źeby się mentalnie przygotować na śmierć, twoja odpowiedź nie pomoźe mi w samobójstwie itd. itp., więc bez takich proszę – pytam ciebie jako mistyka, jakie masz poglądy na wizję źycia po śmierci, czy wierzysz w reinkarnację. Jeśli za duźy off topic wg ciebie to teź nie odpisuj

  55. Grzegorz P 1 kwietnia 2017 at 17:15 Reply

    Agato Ehret to 19 wiek chyba i od tego czasu wiele się zmieniło. Co myślę o Eryku poczytaj w moich komentarzach. Szkodliwe są twoje opisy diety która może być nierzetelna . No atakujesz treści mistyczne które zawarłem i mi to nie zaszkodzi , inni stracą ufność i nie będą mogli skorzystać. Ale już niż stracą ,bo napisałem co trzeba. Nie promowałem swojej osoby więc jak możesz twierdzić że moje ego ucierpiało . Dla mnie jestś małym aligatrokiem ,który choć wściekły i agresywny to nie może mi nic zrobić .Ja cię lubię i mam nasze teksty w PDF jako fajna sprawa do poczytania

  56. Grzegorz P 1 kwietnia 2017 at 17:16 Reply

    kończę bo nie mogę pisać ze swego kompa
    pa

  57. Maciej 1 kwietnia 2017 at 23:04 Reply

    Agato co piszesz na temat Ehreta to prawda. Eryk przeinacza i dodaje od siebie zbyt duzo, on chce widziec inaczej zeczywistosc. Ja rowniez mam polksiezyce na palcach, wiec i posiadanie ich i nie rowniez swiadczy o zdrowiu, bo ja chory nie jestem. Od 15 lat na scislej diecie weganskiej, w wiekszosci surowka. Jednak polksizyce mam.

    • agata 2 kwietnia 2017 at 03:35 Reply

      hej, wierzę Ci źeś zdrowy mimo półksięźyców, widziałam je teź na zdjęciu Ehretisty, podopiecznego Spiry, który – bazując na jego postach, doświdczeniach tam zawartych – powinien być juź mocno oczyszczony. Do samego Spiry pisałam czy ma półksięźyce ale mnie olał 😀 myślę, źe organizm ludzki to duźa zagadka, wiele róźnych czynników wchodzi w grę, takźe psychicznych. Nie wszystko trzyma mi się kupy np. Joasia po latach na surówce zaspokaja się mniejszą ilością pokarmu, a Shojin – o ile dobrze pamiętam – właśnie na początku jadła mniej; RawKristina chyba teź cały czas duźo je, mimo wieloletniej 100% surowej diety. Duźo zagadek 🙂

      pozdrawiam

  58. Joanna Balaklejewska 2 kwietnia 2017 at 05:24 Reply

    Ciekawa ta sprawa z polksiezycami, a moze one nie maja wcale znaczenia?
    Jesli chodzi o jedzenie to uwazam, ze pomimo, iz jestesmy do siebie bardzo podobni, roznimy sie. RawKristina zjada olbrzymie ilosci pozywienia, mieszka w cieplym kraju, wyglada idealnie. Sluzy jej to co zjada. Shojin drobna, jednak pomyliby sie ten kto nazwalby ja chucherkiem. Dziewczyna biega, robi doskonale pompki, podciaga sie na drazku, ma sile! 😉 Sluzy jej zycie na roslinnej diecie. Shojin rowniez wyleczyla sie z chorob, o ktorych wspominala.
    Ja- raz potrzebuje wiecej, czasami mniej, teraz mniej. Jednak rowniez i styl jedzenia sie zmienil, co uwazam za normalne. Dlaczego? Zmiana klimatu robi swoje, my rowniez sie zmieniamy i mamy rozne zapotrzebowanie na pewne skladniki. Czego u mnie teraz najwiecej a na co moj organizm zle reaguje napisze dzisiaj wieczorem mojego czasu. Mysle, ze kazdej z nas surowa dieta dala bardzo duzo. Agatko masz racje organizm ludzki to olbrzymia zagadka. To co nam odpowiada to kwestia wielu czynnikow. Przebytych chorob, srodowiska, w ktorym dorastamy , uzaleznien, higieny zycia, kontaktu z zewnetrznym srodowiskiem, rowniez z klimatyczno- pogodowymi czynnikami, istotne jest miejsce, w ktorym mieszkamy, w jaki sposob na nas odzialowuje. Jest dziesiatki innych czynnikow.. Dobranoc, czas na drzemke. Slicznego dnia, w Polsce juz piekna wiosna, u mnie 1 w nocy 😉

    • agata 2 kwietnia 2017 at 09:08 Reply

      Joasi, dla mnie mają znaczenie, bo zupełnie odechciało mi się malować paznokcie 😉 płytka bez półksięźyców jest optycznie wydłuźona i wysmuklona – bardzo ładnie to wygląda. No i zawsze lubiłam obserwować zmiany zachodzące w moim ciele, co mogę zmienić, na co mam wpływ – dietą, masaźami, ćwiczeniami, wizualizacją, dla mnie to bardzo ciekawe. Dlatego teź tak dopytywałam o tęczówki 🙂 Inna ciekawa sprawa u mnie to, źe zagęściła mi się linia włosów przy czole, mam taką uroczą (ok, tak naprawdę dosyć durną) grzywkę z baby hair 🙂 a nie cierpiałam bynajmniej na łysienie androgenne, nie miałam jakiś zakoli wielkich. To chyba jednak kwestia poprawy funkcjonowania układu hormonalnego.

      jeśli u mnie półksięźyce znikają z powodu, pozytywnego, to nie ma to związku z raw food, bo jem głównie wielkie porcje zielska duszonego w soku własnym – wspaniale przeczyszcza mi jelita – aczkolwiek być moźe gdyby to było zielsko surowe to byłoby jeszcze lepiej, więc nie wykluczam przewagi surowego nad gotowanym 🙂

      cieszę się na nowy post o jedzeniu i o wpływie klimatu i stylu źycia na zapotrzebowania dietetyczne – bardzo mnie to ciekawi 🙂

      pozdrawiam 🙂

  59. Grzegorz P 2 kwietnia 2017 at 09:21 Reply

    Mam chwilę więc dopiszę o pokorze. Władze nauczyły ludzi że pokora to brak własnego zdania, to odrzucenie niezależności , tak by tylko ślepo wykonywać rozkazy i być tym samym kurduplem systemu i niewolnikiem elit. Dziś ludzie są jak guma, nie mają już poglądów, ale biznes i pod biznes podciągną swoje wywody i pseudo poglądy.  Każdy kto wyłamuje się ze „stada” i jest inny, uznany jest za osobę pyszną wyniosłą . Takiego się niszczy, bo przeszkadza.Tak robiono i robi się również z weganami, którzy są „pyszni”, bo podważają zdanie polskich lekarzy i profesorów, stojąc w sprzeczności z tym co głoszą polskie uniwersytety dietetyczne. Weganie też lubią „oskarżać” innych, twierdząc że to co się dzieje hodowli to horror i ci którzy jedzą mięso współ odpowiadają za to jako sponsorzy. „Pyszni” są też mistycy kierowani „żarem” mający wyraziste poglądy, sprzeczne z vatykanem.  Koniec końców pokorny jest ten, kto daje zarabiać miliarderom, którzy trzymają pod sobą media, kler i szkolnictwo i takie poglądy wtłaczają w tłumy, które potem bierne mierne godzą się na każde łajdactwo, np udział w ich wojnach, w  ludobójstwie, czy masowej produkcji 70 miliardów zwierząt. My nie takich potrzebujemy dziś ludzi, ale tych którzy wyprowadzą społeczeństwo z zapaści poprzez zmiany, poprzez przekorę i „pychę”, bo inaczej zagłada planety pewna.

    Pokora to uwolnienie się z przekonania że jest wolna wola. Jesteśmy napędzani energią Absolutu i co się dzieje, jest nam dane. Nic nie możemy bo wszystko się dzieje samo. My obserwujemy życie, w tym życie naszego ciała i nasze wybory. Wiemy że życie jest mignięciem i szybko znika. Łączymy się w jedno z najsłabszymi i prześladowanymi, będąc ich orędownikami i walcząc przeciwko opresji władzy. W trosce o zwierzęta przyłączamy się do prześladowanej mniejszości żywieniowej, czyli do wegan i stajemy się weganami. Stajemy się mistykami poza molochem vatykańskim. Piętnujemy  w ostrych „pysznych” słowach prześladowanie mniejszości seksualnych[gejów i lesbijki], prześladowanie niepełnosprawnych i innych. Nie czujemy się nieomylni i wszechwiedzący do czasu aż nie osiągniemy nirwany. Jesteśmy elastyczni w poglądach ,poprawiając się .                          Ale nie rezygnujemy z walki o słuszną sprawę i potrafimy zawalczyć jak nieraz pokazała Joasia np : „Dorcia Twój tok myślenia jest niepojęty. Podajesz dziecku niezdrowe pokarmy aby je uodpornić? To sie nazywa ‘opieka’ na szóstkę. Kiedyś królowie zjadali arszenik aby uodpornić sie na jego działanie, chociaż i tak nie dożywali sędziwego wieku.” A w komentarzu do artykułu Wąsowskiego ‘Dzieci dręczone sałatą . Rodzicu! Nie katuj dziecka swoją wegańską i wegetariańską dietą’ Asia 27 maja 2013 napisała: „Miałam sobie darować pisanie tego komentarza. Jednak jako matka witarianka wychowująca dwójkę zdrowych dzieci witarian jestem zobligowana aby jednak ‘szepnąć słówko’. Artykuł jest obraźliwy i kłamliwy. Czuje się zniesmaczona czytając go. Mogłabym polemizować z każdym zdaniem tutaj napisanym. Bzdura, goni bzdurę. Herezja, brak wiedzy, totalny gniot. Zacznijmy od tego, że jeśli jakiekolwiek dziecko jest zagłodzone to rodzice są nieodpowiedzialnymi sadystami. Nie ma to nic wspólnego z dietą , kolorem skory, wyznaniem, to skąd pochodzą. Takie przypadki zdarzają się nagminnie wśród ‘śmieciojadów’ . ‘Śmieciojad’ gwałci, bije matkę, kopie dziecko. Wina diety? Może za dużo miecha, może za dużo chemii, wódki, za dużo MC Donaldsa, chipsów. Wystarczy włączyć TV. To co spożywają ludzie zamienia ich mózgi w papkę. Witarianin strzelał, weganin?? oj, oj to by się dopiero działo. Nie, to ktoś kto miłuje się w hamburgerach, steku, mleku, chemicznych przekąskach, bo jedzenie to narkotyk. Przecież to ludzie na diecie pełnej chemii popełniają największe przestępstwa i zbrodnie. Więc spożywanie supermarketowego ‘żarcia’ mleka, serków i chemikalli powinno być zakazane. Zacznijmy dobierać się do tych, którzy tak kochają własne dzieci, ze zabijają je powoli zaprowadzając do barów szybkiej obsługi, kupują foliowane jedzenie, frytki niezdatne do spożycia gumowe jadło. Może zacznijmy wreszcie pomagać matkom, które chcą zdrowo odżywiać swoje dzieci a nie je straszyć????? ‘Nie katuj dziecka sałatą’ Co to za tytuł? Prowokacja? Jeżeli w domu znajdują się świeże warzywa, owoce, orzechy, nikt nikogo nie katuje. Katuje się dzieci i okłamuje jak wygląda wyrób mięsa, mleka, Czym są danonki, słodkie czekoladki, żelki. To jest oszustwo !! Do zdrowej diety nie trzeba nikogo przymuszać jeśli jest to naturalne i w taki sposób żywi sie rodzina. Cytuję bzdury- ‘Oczywiście, równie ważne, co dieta w ciąży, jest to, jak potem karmimy dziecko. Tutaj Ewa Ceborska-Schreiterbauer nie ma wątpliwości: weganizm nie jest dla najmłodszych. – U dzieci od roku do trzech lat produkty mleczne w diecie są niezbędne. Inaczej zabrakłoby mu wapnia niezbędnego do rozwoju – przestrzega dietetyczka.’ –  Dietetyczko czy Pani wie, ze nasz organizm potrzebuje jedynie 2,4% wapnia. Spożywanie dużych ilości wapnia powoduje m.in. zwapnienie żył, ponieważ wapń osądzając się na ściankach tworzy wapniowa narośl, stale powiększającą się? Rośliny, owoce, orzechy, dzikie rośliny, warzywa mają wszystko czego potrzeba do budowy mocnych kości! Jedzenie witarianina to nie miska sałaty, to nie kij marchewki. To zróżnicowany kolorowy pokarm, bogaty we wszystkie potrzebne składniki. Za niedługo będę w Polsce, chętnie się przebadam ja i moje dzieci, na zawartość wszystkiego! Chętnie służę radą ja jak i moje 11 letnie dziecko. Myślę, że mój syn Sunny chętnie panią również poduczy w jaki sposób można się odżywiać. Moja ciąża pierwsza była wegańska, kolejna witariańska. Nie brałam suplementów, ani w jednym ani w drugim przypadku. Moje dzieci są piękne, silne i zdrowe. Nie chorują. Zapraszam na blogi poświecone weganizmowi i witarianizmowi aby zgłębić wiedze a nie czerpać ją z patologicznych źródeł. Mimo wszystko pozdrawiam i życzę więcej obiektywizmu”

    Myślę że jakbym wkleił powyższy tekst i podpisał się pod nim, to Agata by twierdziła że jestem pyszny i oskarżam[zresztą przyznaję się do pisania podobnych tekstów]. Nie wiem dlaczego Agato nie zauważyłaś u Joasi tej wojowniczej strony, robiąc z niej lalusia i przeciwstawiając ze mną .  Wiem że jej słodzisz by móc funkcjonować na tym blogu[bo nie powinno ci imponować to że jest dobra, skoro ty sama taka nie chcesz być gdy chyba uznajesz to za naiwność i frajerstwo choć nie wiem], a co o niej myślisz, wyjdzie może kiedyś jak gdzieś ci się zbierze na szczerość, bo już wyłożyłaś nam swój kodeks etyczny, czyli jesteś „pragmatyczna”, zarobić na wszelkie sposoby na wyjazd na wyspę i tam dokonać samobójstwa a dieta i głodówka ma tylko wydłużyć agonię , by sobie tam trochę pożyć wśród przyrody. Tak też obłudnie robiłaś ze mną gdy pisałaś :„a do Twoich komentarzy będę jeszcze wracać, bo tak jak napisałeś, wymagają skupienia żeby je zrozumieć. Miło mi, że ze względu na mnie się tak naprodukowałeś, na pewno coś z tego wyciągnę” , a myślałaś: „paplanie przemądrzałego, zgorzkniałego pierda, bardzo ograniczonego człowieczka”[widać że jeśli nie rozumiesz kogoś, uznajesz go od razu za ograniczonego i głupiego i tu właśnie zachowujesz się pysznie]. Są i inne sprzeczności np: „Druga sprawa[Eryku] – kiedy zacząłeś pić wodę z naturalnych źródeł? Mnie kusi żeby spróbować, chociażby żeby sprawdzić jak smakuje taka woda z leśnego stawu” a potem: „pisałam, że jestem zainteresowana wodą prosto ze źródła”. No i oferowałaś [dla żartu] Erykowi rozbierane fotki za informacje w sprawie tej wody.                                                                           Możliwe że to co robisz to tylko nerwowe wyskoki i jesteś lepsza niż się przedstawiłaś lub przynamniej chcesz być lepsza. Bo jak przeczytałem w ulotce o wenlafaksynie skutki uboczne mogące utrzymać się też po nagłym odstawieniu i mogą wystąpić: „Myśli samobójcze, pogłębienie depresji lub zaburzeń lękowych. Osoby, u których występuje depresja lub zaburzenia lękowe, mogą czasami mieć myśli o samookaleczeniu lub o popełnieniu samobójstwa(…)Jeśli u pacjenta występują myśli samobójcze lub myśli o  samookaleczeniu, należy niezwłocznie skontaktować się z lekarzem lub zgłosić do szpitala. Pomocne może okazać się poinformowanie krewnych lub przyjaciół o depresji lub zaburzeniach lękowych(…)[inne skutki uboczne to]Zaburzenia żołądka i jelit: bardzo częste: zaparcia, nudności; częste: anoreksja [jadłowstręt], biegunka, niestrawność, wymioty”[koniec]                                                                                                                            Wiem że teraz będziesz nerwowo wyszukiwać moich komentarzy by znaleźć jakieś „haki” i przedstawić mnie w złym świetle, ale znając ciebie zaczniesz mocno przekręcać moje wypowiedzi doszukując się treści których nie było, np zakaz malowania kobiet, gdy ja pisałem tylko że malowanie ma zamaskować niedobory/nadmiary dietetyczne mięsożerców, a weganki tego nie muszą robić i często się nie malują lub robią to delikatnie, może poza występami przed kamerą ,gdy potrzeba mocniejszych kontrastów[zresztą ja nie lubię malowania dlatego że jest to przeważnie chemia niszcząca zdrowie kobiet i mi się to nie podoba estetycznie{choć kobieciarzem nie jestem i nie chodzi mi o szukanie piękności}] . Przekręciłaś więc mój wywód o malowaniu tylko po to by mi przywalić dla przywalenia, jako zemsta za urojone krzywdy jakie miałem ci spowodować.                                                                                                  Malutka niepotrzebnie weszłaś w tą konfrontację myśląc że jesteś mądrzejsza i to była właśnie ateistyczna pycha a ja to jakiś pierd, weganin naiwniak/frajer i mistyk fantasta bo mistyki nie ma.

    • agata 2 kwietnia 2017 at 10:34 Reply

      Joasia jest dla mnie dobra bo nie widzę o niej tych cech, którymi gardzę u ludzi – dlatego ją lubię, i nie nie, słodzę jej „źeby móc funkcjonować na tym blogu”, słodzę jej bo jest słodka 😀 rozumiem, źe dupa znowu zabolała, bo Joasia pojawiła się na blogu i nie „ustawiła mnie do pionu”. Wojownicza natura mi nie przeszkadza. zupełnie nie rozumiesz, co mi w tobie przeszkadza i nie nie, uwaźam siebie za lepszą od ciebie (ani nikogo innego), błędnie teź mnie oceniłeś myśląc, źe będę teraz nerwowo szukać jakigoś haka na ciebie, ani razu nie wracałam do twoich komentarzy i nie mam zamiaru

      nie wiem po co cytujesz ulotkę leku – chyba sama wiem jaki jest stan mojego umysłu (czy mam depresję, czy czuję się negatywnie) i czy jestem nerwowa. Nie jestem ani wściekła, ani nie pluję jadem – nie piszę i nie pisałam z negatywnymi emocjami, to ty tak odbierasz moje posty.

      tak, zachęcałam ciebie wtedy do rozmowy bo mnie zaintrygowałeś (widzę, źe to ty wracasz do moich komentarzy, źeby znaleźć haki 😉 ). i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia bo to ty mnie zaatakowałeś wtedy – ja miałam prawo zrobić z tym, co chcę

      jeśli to źe napisałam źe chciałam pić wodę z leśnego stawu (potem pomyliłam się, źe napisałam „prosto ze źródła”) jest dla ciebie dowodem, źe chciałam pić z miejsca, gdzie mogą sikać i rzygać pijaki, to no comment wklejasz wyjęte z kontekstu fragmenty, które ci pasują, dlaczego tego nie wkleiłeś? „Mnie Eryku do picia wody z jeziora/rzeki nie przekonałeś tzn. nie zgadzam się, że jest to bezpieczne dla każdego człowieka” poraźka

      mogłabym ksiąźkę napisać z dowodami na twoją głupotę, brak pokory (wydaje ci się, źe zjadłeś wszystkie rozumy np. likwidowałbyś naukę medyczną bo szkodliwe szczepionki a wiele dzieci umarłoby juź przy porodzie, mój kuzyn np. owinął się w pępowinę, potrzebna była cesarka, ciekaawe teź kto ci rączkę przyszyje jak będzie trzeba; chciałbyś, źeby w Korei przestali uczyć angielskiego skoro robią to nieefektownie, i w ogóle likwidowałbyś bezpłatną państwową edukację, która z załoźenia przynajmniej ma dawać dzieciom równe szanse, niezaleźnie jakich mają rodziców, czy ich wogóle mają, a jednocześnie twierdzisz, źe wszyscy powinniśmy mówić jednym językiem j. angielski staje się właśnie takim globalnym językiem, no ale oczywiście prościej snuć utopijne nierealistyczne wizje jak wszyscy od razu mówimy jednym, jaki świat będzie idealny bez szkół – nigdy nie będzie bo ludzie są nieidealni – niź się uczyć i reformować wadliwy system), to jak ty przeinaczasz moje teksty, wyolbrzymiasz niektóre kwestie, nadinterpetujesz, nie ma sensu, tak jak pisałam na początku, jesteś cięźkim przypadkiem strasznego wlewu na siebie

      mistykiem nie jesteś skoro jesteś zaleźny od suplementów – ci teź jelita nie wytwarzają B12. taka jest twoja logika (rozwaź jeszcze moźe to czy bezpłatną państwową edukację trzeba likwidować, czy z przemysłem medycznym trzeba się rozprawić, bo ktoś ci je musi dostarczać)

      uraduję ciebie, źe juź kończę więc ty teź nie będziesz „zmuszany” do pisania 😉

  60. Grzegorz P 2 kwietnia 2017 at 09:22 Reply

    Skoro napomknąłem to dopiszę o darwinistach.  Według fizyki kwantowej „nie ma księżyca bez obserwatora”. Wszelkie nazewnictwo, idee, pojęcia, konstrukcje i kategorie są tylko iluzją /wytworem/projekcją obserwatora istniejącą jako wynik obserwacji, nie mając faktycznej substancji bytowej, będąc pustką [tak jak fotony w swym pierwotnym stanie nie są nigdzie]. Więc i koncepcja „zwierząt” z punktu widzenia fotonów/mistyki jest iluzją , którą sobie obserwator wymyśla-postrzegając jako byt to, co bytem nie jest i potem co śmieszne, wymyśla że jego wymysł stworzył jego jako obserwatora, czyli że z wymyślonych zwierząt rozwinął się on sam jako obserwator. To jakby matka twierdziła że powstała z dziecka które urodziła, lub malarz utrzymywał że stworzył go obraz który on sam stworzył. Według nauki kwantowej nie ma zwierząt bez obserwatora, a więc zwierzęta-jako konstrukcja umysłowa obserwatora nie mogła stworzyć obserwatora, bo bez obserwatora nie ma zwierząt. Jest Nieskończoność i iluzja fotonowego wielo-świata[nie ma nawet matki, która mnie urodziła, bo to część projekcji obserwatora, mogąca być zanegowana przez bardziej trzeźwą obserwację , posiłkując się medytacją , filozofią i fizyką kwantową ]. Zwierzęta to nazwa, kategoria wytworzona na skutek procesu myślowego i bez tego procesu nie ma zwierząt. Można to zaobserwować u ludzi starszych pozbawionych pamięci, czy niektórych dzieci niepełnosprawnych umysłowo, u których te pojęcia nie istnieją i ich świat staje się inny od tego który postrzega zbiorowość mająca halucynację powszechną świata wraz z pojęciem zwierząt podzielonych na kategorie ssaków, owadów, kręgowców, dużych/małych, sympatycznych/brzydkich itd. Wielo-wymiar kwantów nie zna pojęcia zwierząt[składających się z małych cząsteczek-kuleczek atomowych], chyba że jest obserwator który robi cielesną /cząsteczkową nakładkę na falowy wielo-świat, upraszczając go np do kategorii zwierząt, ludzi i środowiska[są to kategorie szkolne z Sumeru, służące do nauki czytania i pisania już ok 2050 roku pne]. Przykładem takiego niedorzecznego odwrócenia obserwatora niby stworzonego przez to co obserwowane=nazwane[„najpierw sobie coś wymyślę , a potem powiem że to mnie stworzyło”], może być teoria Petera Wessela Zapffego i innych, według których obserwująca świadomość człowieka-jednego ze zwierząt, rozwinęła się przesadnie i przez to obserwator nie jest w stanie funkcjonować normalnie tak jak inne zwierzęta, bo ma przeszkadzające myśli i sztuczne pragnienia, zmyślone potrzeby duchowe i dziwną etykę , oczekując sprawiedliwości od życia, której nie ma i której zwierzęca rzeczywistość materii nie jest w stanie zaspokoić, co oznacza że lepiej mu przestać myśleć i zamienić żywot w zwierzęce bytowanie, by uzyskać tym spokój i lepsze życie bez niepotrzebnych duchowych oczekiwań, za którymi nic nie stoi, bo istnieje tylko przypadkowy chaotyczny świat zwierzęcy i przyrodniczy. Śmieszny w tym rozumowaniu jest fakt, że świat zwierząt widziany przez tych darwinowskich teoretyków, to tylko wojna zwierząt o przetrwanie[koszmar/horror], a faktycznie przyroda to nieskończoność zjawisk z dominującą symbiozą słońca dającego wszystkim życie i powietrza, których nie trzeba mordować, a ci widzą jedynie okrucieństwo i walkę o byt[wycinając wyselekcjonowane fragmenty rzeczywistości przyrodniczej], co oznacza że ta „ich przyroda” jest faktycznie tylko odbiciem ich chorych myśli, z których rodzi się ateistyczny obłęd i całkowite zamknięcie się na przestrzeń mistyczną [zło zaślepia obserwację mistycznego wymiaru], co oczywiście powoduje degradację moralną i czyni z nich odpychające gadające niedorzeczne bzdury „okrutne” typy, z tendencją do samobójstwa [często ich omamy to wytwór alkoholu, seksoholizmu, narkotyków, leków psychotropowych i ciężkiej choroby psychicznej wywołanej między innymi złą dietą mięsno nabiałową zanieczyszczającą jelita nie mogące produkować hormonów szczęścia itd.]. Według darwinistów, to życie jak i wszystko nie ma żadnego sensu i zaistniało jako ślepy los, w tym my ze swymi myślami i chaotyczną świadomością przypadkiem stworzeni. I dlatego bez sensu jest cokolwiek rozważać za pomocą tego przypadkowego zlepka urojeń myślowych i ludzkiej świadomości. My myśląc,  odruchowo nadajemy czemuś sens i znaczenia, a gdy przyjąć darwinowską wizję świata trzeba to odrzucić, bo nasze myśli to jedynie przypadkowo uformowane, pozbawione znaczenia i prawdy, urojenia które się przypadkiem rozpadną , tak jak przypadkiem się skleiły, tworząc ludzką świadomość-złudne poczucie istnienia, którego nie ma, a jest jedynie chaos bezsensownych przypadków wyłonionych z wielkiego wybuchu i nie ma nas, tylko wszechobecne atomy fruwają w bezładzie[chaos atomowej „zupy”], tworząc czasem pozory sensownych bytów, zaraz zanikających, podobnie jak wosk lany na wodę tworzy kształty przypominające coś czym nie są . Bez sensu jest w ogóle żyć[depresja i klaustrofobia mentalna] i perspektywa trwania nas jest taka, że skoro wszystko to jedynie ślepy los, chaos przypadków, to w każdej sekundzie może dojść do katastrofy biologicznej na skutek innego przypadku w kosmosie, więc bez sensu jest planować cokolwiek, czyli w darwinizmie-ideologii „przypadkowego bezsensu”, bezsens bezsensem pogania. „Cud przypadków” też nie ma najmniejszego znaczenia, podobnie jak przekazywanie genów kolejnym pokoleniom, bo przypadek życia biologicznego/genów jest bez żadnej wartości i można być pewnym że bez podtrzymywania nieskończoności niezbędnych warunków dla istnienia biologicznego życia,  po czasie musi stworzyć się jakiś przypadek doprowadzający do braku utrzymania tego życia,  bo skoro potrzeba nieskończoności cudownych zbiegów okoliczności by życie trwało, to wystarczy że jeden z tych zbiegów okoliczności w ślepym losie zawiedzie i nie ma biologicznego życia na ziemi. Konsekwentny darwinista musi mentalnie stać się wyjałowiony z sensów i znaczeń, jako istota bezrozumna, bez inteligencji i mądrości[której po zastosowaniu jego teorii o „bezsensie przypadków” nie ma], postacią skrajnie głupią i bezmyślną , gdyż charakterystyka myśli ludzkiej opiera się na sensie, na poszukiwaniu porządku i bez tego myślenie i rozważanie traci rację bytu, więc darwinista w „chaosie przypadków” staje się bezrozumnym zwierzakiem miotającym się od przypadku do przypadku który niechybnie kończy jego życie w ok 80 lat[choć nawet idea „lat”, „roku”, to sensowne uporządkowanie iluzji w czasowe odcinki, co znaczy że darwinista żadnych „lat” nie ma, wyjałowiony kompletnie ze wszystkiego]. My mistycy możemy szukać wyjaśnień i sensu oraz porządku który funkcjonuje tylko na platformie mistycznej, z Projektantem-„Źródłem” sensu, Kreującym nasze wyobrażenie jako obserwatorów iluzji i po urzeczywistnieniu mistycznym stajemy się odwiecznymi obserwatorami siebie samego jako Absolutu. Nauka polega na odnajdywaniu sensu i znaczenia, a skoro dziki darwinista zaprzecza istnieniu sensu, głosząc „bezsens przypadków”, jest mimowolnie najbardziej zajadłym wrogiem nauki. Darwinista nie powinien w ogóle mówić, bo myśli i słowa zbudowane są ze znaczeń, logiki i sensu, co też oznacza, że konsekwentny „bezsensowny” darwinista musi przestać rozmawiać[bo wtedy udaje że słowa mają sens i znaczenie] i nie powinien niczego już robić[w tym głosić swoje dyrdymały anty mistyczne i przestać uprawiać seks, pić alkohol, zażywać narkotyki i nawet jeść, sikać, robić kupkę i oddychać{bo po co?}], bo to przeczy jego teoriom życiowym [choć on jako zaślepiony kłamca nie potrafi tego dostrzec że sam sobie przeczy]. Darwinista powinien tylko stać w całkowitym bezruchu jak stary drewniany martwy słup wbity sztywno w ziemię i czekać na śmierć, jeśli jest szczery, uczciwy i konsekwentny w tym co głosi. Sens jest łaską uporządkowania wielo-świata fotonowego przez obserwatora. Absolut-źródło sensu podaje mistykowi nieskończenie skomplikowany układ pojmowania prawdy/kłamstwa , dobra/zła, jako tymczasowe ułożenie iluzji do czasu nirwany czy śmierci biologicznej. Taki porządek staje się dla świadomości i psychiki „światłem”. Ludzie wychowani przez media/szkolnictwo/martwy kler,  pozbawieni tego „światła”, wchodzą w mroki i dlatego obecnie depresja dopada młodych tak często w komercji kapitalizmu i liczba samobójstw rośnie. Do tego dieta niszcząca jelita, powodująca że hormony szczęścia się nie tworzą .Psychiatrzy zamiast leczyć dietą przepisują leki które mają tylko wzmocnić działanie tej małej ilości hormonów szczęścia, a owo wzmocnienie powoduje deregulację mózgu, powodując mocne skutki uboczne, jak apatia i po czasie nasilenie objawów choroby która na chwilę przymulona jak tama wzbiera i uderza ponownie. Bez mistyki/diety roślinnej depresja to oczywisty stan dla ludności i nerwica społeczna to ukrywany standard[ludzie zakładają społeczne maseczki a piekiełko odgrywa się w zaciszu rodzinnym]. My weganie otwarci na mistykę nie musimy już ani brać leków, ani narkotyków, bo sami z siebie jesteśmy zadowoleni. Np Shojin twierdziła że dieta witariańska/mistyka wyleczyła ją w dużej części z depresji. To że zwierzęta/ludzie/środowisko są iluzją nie znaczy[jak zaraz zaczną atakować ateiści], że nie są rzeczywistością wobec której nie trzeba stosować etyki i porządku znaczeń.  Materia/świat jest to rzeczywistość względna i dopiero na głębszym poziomie Absolutu uznana za iluzję , gdy w medytacji poznajemy poziomy rzeczywistości i świat tworzony jest przez Absolut jako chwila nie mająca bytu, mająca tworzone porządki i prawo konsekwencji za czyny i ten który ma łaskę wchodzi w czyny dobre[reszta czyni źle i po czyśćcu wchodzi jak reszta w Absolut].

    • agata 2 kwietnia 2017 at 12:20 Reply

      a wiesz co jednak na wszelki wypadek przeproszę, bo juź się złamałam i przeczytałam ten komentarz jeszcze raz, chociaź przed chwilą pisałam, źe nie mam zamiaru nic od ciebie czytać 2x. ciekawy dla mnie był i pocieszył mnie, źe być moźe nie będę musiała po śmierci oglądać durnych ryjów członków mojej rodziny, znajomych czy jakiegoś nudnego, oklepanego tunelu. takźe na wszelki wypadek przepraszam, bo kiedyś mogę uznać, źe to ty miałeś rację i wtedy będzie za późno/nie będzie okazji, a jak pisałam nie lubię czuć długu wobec innych. chociaź oczywiście, jeśli to ty masz rację, to ‚przepraszam’ niewiele znaczy

      takźe przepraszam źe nazwałam Ciebie głupim pierdem

      (nie przyznaję ci bynajmniej racji we wszystkim, źebyś sobie nie wyobraźał 😛 uwaźam, źe do nirwany ci daleko, mocno tkwisz w świcie fizycznym i często rządzą tobą bardzo ludzkie, brzydkie emocje)

  61. Grzegorz P 2 kwietnia 2017 at 09:24 Reply

    Innych przepraszam za śmietnik , ale mogą po prostu przewinąć mój nudny komentarz[dopiszę parę sprostowań tak by powyższe komentarze uratować].                                                                                                                                                                     Agato- napisałem komentarz zanim ty napisałaś więc go wkleiłem dla ciebie/innych. I tu dopiszę na twoje pytania. Nie mogę pisać komentarzy u siebie i chcę już skończyć komentarze ogólnie. Piszę bo mam sympatię do ciebie i nie mam żadnych osobistych animozji[broniłem tekstów mistycznych i dietetycznych, które zaatakowałaś podważając  etykę i kompetencje ich autora, a mnie osobiście nie znasz więc nie rozumiem jak możesz atakować]. Ostatni raz o śmierdzącej Japonii. Nie wiem czy Asia ją lubi, ale podejrzewam że zjadanie delfinów jej się nie podoba. Śmierdząca Japonia w tym sensie że zjada się tam potwornie ilości ryb. Chyba celowo szukasz dziury w całym, bo jak ktoś mógł zinterpretować mój wywód że według mnie wszędzie w Japonii śmierdzi rybami[każde moje zdanie przerabiasz, tylko po to by mieć haka i uciec tym samym od twych błędów jak twierdzenie że uważam siebie za mantrę buddyjską i stałem się wrogiem twego dziadka]. Śmierdzi metaforycznie, skoro obrońcy praw zwierząt skarżą się za te zabijane wieloryby itd. Ale ty drążysz ten temat z powodu nawiedzenia tym paskudnym krajem[nie pisz że Polska gorsza, bo wiem o tym]. Co do zbóż to napisałaś ogólnie że lepsze są jajka. Argument o zbożach jest ogólnie znany podobnie jak czujące roślinki. Mogłaś po prostu napisać że wkurzają cię weganie którzy cwaniakują , a zostawić zboża w spokoju które jedzą również ci którzy nie cwaniakują[Sunny od Asi]. A tak pośrednio też ich atakujesz, nawet jak tego nie widzisz. Poza tym skup się bardziej na podłych mięsożercach którzy cwaniakują i atakują wegan, bo wegan którzy czasem mówią głośniej jest mniej[głównie aktywiści walczący o prawa zwierząt]. Mi napisałaś:„drążysz wątek bo ciebie zabolał”- nie baw mnie ,jak mnie to mogło zaboleć[temat zbóż został już dawno rozważony]. Czy ty myślisz że ja się mentalnie wywyższam dietą [ mi wystarczy tylko to że Absolut to moja najgłębsza istota]. Chodziło mi o młodych wegan którzy czytają ten blog i przestaną jeść zboża[nie pisz mi że ludzie nie słuchają porad i nie są naśladowcami bo to nie prawda]. Więc wyszłaś na wielką obrończynie gryzoni, które ja polecam zwalczać jeśli niszczą ludziom plony.                                                                                                                                                                                                            Mówisz że każe ci jeść ponad miarę , a to kolejne przekręcenie mojej wypowiedzi. Tylko twierdzę że ty mając anorektyczce skłonności za wystarczające uznasz np 400 kalorii wraz z kilkudniowymi głodówkami . Ja tylko cię dyscyplinuję jako byłą  anorektyczkę byś jadła więcej co jest korzystne nawet jak jesz już ile trzeba[dla ostrożności piszę].  Oto co Asia mówiła o B12: „Namawiam jednak do suplementacji ludzi których dieta jest wysoko przetworzona i naprawdę uboga w składniki odżywcze.” Niestety jesz marketowy syf[nie z własnych upraw] i masz depresję ,nie jesteś mistykiem ,więc jak ci jelita  wytworzą B12 nie wiem[Shojin nie wytworzyło B12].  Ja B12 spożywam i jestem zarazem wrogiem nakazywania wszystkim weganom spożywania co robi szkolnictwo i biznes medyczny[oni nie uznają za możliwe by Asia bez suplementacji nie miała niedoborów]. Pisałem o B12/D na innych portalach co podałem linka.

    Co do wklejania linków z komercyjnymi sklepami nie pisałem że masz zakaz od gospodyni bloga ,ale zasygnalizowałem jak ludzie mogą odbierać twoją obecność tutaj ,czyli obawiać się , czy czasem nie grasz rólki by potem linki komercyjne wklejać[ja cię o to nie posądzam bo nie wiem jak jest i nie twórz potem nadinterpretacji mych wypowiedzi jak będziesz miała gorszy psychiczny stan, bo potem z tego afera w stylu dziadka wyjdzie]. Ale nie wiem dlaczego  o tych linkach tak się rozpisałaś, skoro ja tylko w jednym zdaniu napomknąłem. Bądź transparentna  i nie budząca podejrzeń, to będzie  lepiej się rozmawiać. Sam wkleiłem linka więc nie jestem wrogiem totalnym jak co[twoje buciki za 1000 zł były sympatyczne, choć chyba taniej sobie wydrukować ich zdjęcie i powiesić na szafce skoro i tak nie chciałaś w nich chodzić, a 1000 zł przeznaczyć książki itd.{Alec nie krzycz że ci zabraniam kupować, bo dziwnie odbierasz moje teksty jako rozkazy}].                                                                                                                                   Co do reinkarnacji to uznaję to za mitologię hinduską , szkodliwą dla medytacji i praktyki[dopadają człowieka „sny” o przeszłych wcieleniach i to zajmuje jego uwagę a nie nirwana]. Śmierć kliniczna to też halucynacja na wskutek wstrząsu, ale mogą jej towarzyszyć mistyczne doświadczenia. Buddyści widzą buddę po śmierci a katolicy Jezusa z katolickich obrazków stworzonych w średniowieczu i pokazujących białego europejczyka z brodą [według biblii Iesus był Żydem]. Są to mityczne postacie, wytwór halucynacji jak sen. Czyli co jest po śmierci? Nic z tych rzeczy. Książki nie czytałem bo uznaje to za biznes i mogą sobie napisać tam co im się podoba, by zarobić . Mi to nie potrzebne. Po śmierci/medytacji świat okazuje się iluzją i wchodzi się w Abstrakcję poza iluzyjną niewyrażalną ,a zarazem rozpoznaną jako Swojość. Podobne stany osiąga się medytacją  i za życia można doznać nirwany. Ja nie mam nirwany, ale me ego jest już dobrze roztrzaskane przez Absolut i jego skrawki powoli się kończą i potem nirwana. Możliwe że nirwana zbiegnie się z męczeńską śmiercią , z powodu walki z obecnym systemem. Śmierć to zerwanie ze starą tożsamością ,nie jesteś Agatą ,nie jesteś z rodziny ,nie masz dziadka , nie masz domu, nie masz nic. Śmierć jest piękna bo kończy epizod kłamstwa ziemskiego. Jest to wejście po czyśćcu w Absolut, odwieczność, pełnia szczęścia. My mistycy czyściec cierpienia przechodzimy za życia. Samobójca to chory człowiek, który żyje śmiercią której nie ma, a powinien żyć życiem i poczekać aż śmierć sama przyjdzie, wtedy kiedy jej przeznaczenie i przyjąć dar śmierci jako coś najwspanialszego. A ty dusisz się frustracją samobójczą od lat i masz przytłumione wszystko. A wtedy i twoja dieta i reszta będzie parodią czegokolwiek, mimo iż potrafisz ładnie nam tu kolorować, bo masz inteligencję i geniusz nie zniszczony przez szkolnictwo. Czasem jak masz dobry humor, potrafisz wytworzyć piękne teksty choć jesteś okrutna jak ta twoja przyroda-piękna i okrutna. Pomyślałem kiedyś, że jakby wyplenić u ciebie tego samobója, anoreksję i wprowadzić w medytację poprawiającą twoją etykę ,to niezły nabytek byłby dla wegan, bo brakuje takich pisarzy, którzy jako wegańska kosa wycinali by w pień mięsożerną propagandę robioną za grube pieniądze i często lepiej brzmiącą niż wegańskie wypociny pisane przez biznesik wegański mający wegan w nosie a chcący tylko zarobić na suplementach, wyciskarkach, książkach, poradach dietetycznych, knajpach  itd.  Weganizm trzeba stworzyć od nowa, wycinając patologię, mitologię i biznes wegański. Chronić matki weganki, bo bez tego weganizm nie zaistnieje[cała siła w obronę matek i ich dzieci]. Potem trochę utemperować aktywistów chroniących praw zwierząt, bo gdy robią to zbyt agresywnie, to mięsożercy mają pretekst do ataku wszystkich wegan[to jest szwindel mięsożerców, by atakować wszystkich za wybryki nielicznych].  I prowadzić stanowczą kampanię, kończąc z weganizmem na kolanach[tłumacząc się tylko z białek, B12 i D]. Szkoda że ty Agato masz inne plany, bo tu bym cię widział. Inaczej weganie będą stanowić może 5%, bo zjadacze trupów mają sposoby ośmieszania wegan i trudno o rozwój. A ty jak się skapniesz że „weganizm zniszczył ci zdrowie”, to możesz nieźle zarobić na szkalowaniu wegan w mediach głównego nurtu [sponsorowanych przez lobby mięsno nabiałowe], może nawet film nakręcą o tobie i będziesz gwiazdą i tak zarobisz sobie na ten wyjazd na Okinawę . Czyli tak czy owak robisz tu na blogu Joasi karierę . Chyba że zrobisz o co cię proszę od samego początku mego pisania , bo uparta jesteś jak osioł, co może i dobre, bo potem będziesz tak uparta w obronie weganizmu.   Piszesz że nie chcesz świeckiej pomocy[szpital psychiatryczny, leki dożywotnio], to dobrze. Ja tylko jakby władza szukała na mnie haka i chciała umoczyć w „głodzenie anorektyczki”, to wolałem podać tego linka[PIS może mnie nienawidzić za moje komentarze na portalach, ale nie ma za co zniszczyć i wtedy ty byś się im przydała, a tak ja mam alibi-podałem linka do „świeckiej” pomocy psychiatrycznej{żart}]. Pomoc to dieta którą stosujesz[choć trzeba poprawek] i mistyka którą znieważyłaś, ale może poszukaj innej mistyki skoro ci moja śmierdzi „pierdem”. Poczytaj moje stare komentarze, tam podałem nazwiska. I nie kop się z koniem, bo wtedy faktycznie stajesz się samobójcą .

  62. Grzegorz P 2 kwietnia 2017 at 17:15 Reply

    Agatko- jeśli ty czy ktokolwiek przeanalizuje moje komentarze, nie znajdzie ani jednego wpisu który miałby ci zaszkodzić . Proszę o cytat jak co. Zrobiłem porównanie komentarzy na takiej zasadzie jak ty robiłaś z Erykiem[co wysyłasz, to wraca]. Ja uważam że etyka i zło które czynisz ma wpływ na depresję czego nie dowiesz się w szpitalu psychiatrycznym. Nie możesz knuć, kręcić i oskarżać oraz fałszywie oceniać[lepiej mów: „nie wiem i nie mam obowiązku wiedzieć”]. Tak samo tłem depresji  jest wszystko co dociera do nas np bajki/filmy, które przetworzone w umyśle tworzą nastrój życiowy. Więc nie atakowałem Japonii przypadkiem, tylko wiem ile syfu tam potrafią zmieścić. Twoja matka zajmowała się magią  i to też mogło mieć wpływ[bo wiele dzieci tych osób ma potem jakieś lęki]. Badanie przyczyn i skutków depresji to temat trudny, dostępny w medytacji i mistyce.  Zamiast brać leki wzmacniające receptory czuciowe dla hormonów, lepiej poprawić ich ilość poprzez czyste jelita i węglowodany roślinne/tryptofan roślinny. Ale nie możesz się głodzić jedząc za mało. Bo twoja rodzina może w końcu zrobić jak z Erykiem i zamknąć w psychiatryku jak zaczniesz chudnąć za bardzo. Na pewno cię to nie oczyści, skoro masz stany depresyjne, co pisałem. Niech ci Asia napisze czy teraz dla ciebie „oczyszczenie” i głodówka jest ważna, kiedy nie masz nadwagi i masz skłonności do anoreksji z powodu leków[ale nie traktuj Asi jako osoby wszechwiedzącej, bo sama się za taką nie uważa]. Asia robi głodówki jeden dzień w tygodniu i 10 dni raz do roku, ale była gotowa na to i nie ma silnej depresji.  Pisałaś że atakuję innych a jeśli Asia atakuje nie przeszkadza ci[my działamy w samo obronie i wyrwanie naszych wypowiedzi z kontekstu może być  fałszywie oceniane jako atak ,bo nie jesteśmy frajerami którym można pluć w nieskończoność w twarz ,to nie pokora jak uczy władza to tchórzostwo, a to weganie są mniejszością prześladowaną]. Pisałem że trzeba brać suplement B12 przy marnym jedzeniu i Asia też to napisała. „D” masz teraz od kwietnia do września ze słońca od 10  do 15. Reszta z roślin, szczególnie  zieleniny którą dobrze że jesz nawet gotowaną , choć możesz ścierać jak najwięcej na tarce  by jeść na surowo. Owoce to druga rzecz. Masz mój komentarz dla Kingi. Jeśli miałaś kłopoty z glukozą to może faktycznie miałaś komórki obtłuszczone i cukier się tam nie wpychał , ale jeśli będziesz jeść tylko tłuszcze zdrowe i nie za dużo, to się ustawi. Orzechy avocado olej kokosowy starczy. Ja nie mam własnych upraw, a mistyka nie polega na jedzeniu i nie każdy mistyk musi energią wytwarzać B12 czy być inedykiem[też już pisałem o tym]. Pisałem też na tym blogu że 15% medycyny jest dobra[wkleję linka w następnym komentarzu].O szkolnictwie pisałem na innych portalach co dałem ostatnio linka do „Wolne Media”. Napisałaś : „dlaczego tego nie wkleiłeś?Mnie Eryku do picia wody z jeziora/rzeki nie przekonałeś tzn. nie zgadzam się, że jest to bezpieczne dla każdego człowieka” poraźka”- bo to napisałaś po mojej burdzie z Erykiem o ten staw co mu pisałem: „Nie każ pić komuś wody ze stawu o którym nic nie wiesz, bo jeśli jakaś firma składuje tam odpady toksyczne i rakotwórcze to możesz zabić człowieka.” Ale nie twierdzę że to mój komentarz cię ostatecznie zniechęcił. Chodzi mi o to że kiedy napisałem ostatnio o wodzie ze stawu, pisałaś że nie chciałaś pić wody ze stawu, a jednak  wyszło ze stawu ,co teraz potwierdzasz i zaraz uciekasz ze zmieniłaś decyzję co przecież wiem dobrze.  Czyli chyba się zgadzasz z tym: „i nawet chciałaś pić szczochy z miejskiego stawu, gdzie byle pijak może narzygać i naszczać.” Miejski oznacza leżący gdzieś w pobliżu twego miasta, bo jak inaczej byś dostarczała tej wody stale.

    Nie wygrasz mała ze mną w potyczce, bo ja się samo edukuję ponad 20 lat i szczególnie ostatnie 7 lat zajmuję się swoimi badaniami. Mam ok 4000 stron swoich notatek elektronicznych. A twoje   ateistyczne fundamenty są miałkie i bez rozwojowe. Podobnie jak diety mięsne czy wegetarianizm[choć ty już chyba jesteś poza tym, jeśli piszesz szczerze].  Ale jak pisałem nigdy z tobą nie walczyłem, bo jestem sługą dla takich jak ty.   Pisałaś :„do nirwany ci daleko, mocno tkwisz w świecie fizycznym i często rządzą tobą bardzo ludzkie, brzydkie emocje”- nie wiem jak jest, robię co mogę by nirwanę zdobyć , nie kłócę się bo Absolut oceni. Czy rządzą mną ludzkie emocje nie oceniaj pochopnie, bo wiesz że każdego widzisz przez pryzmat twych własnych myśli i jeśli te myśli są wypełnione błędem, to wówczas i innych tak będziesz widzieć. Ja szukam samo krytyki ale mądrej i taką znajduję , koryguję się każdego dnia, nie jestem nieomylny i wszechwiedzący, wiem że nic nie wiem.

    Jeśli nazwałaś mnie pierdem i przeprosiłaś, to oznacza że nie masz już żadnego problemu, jesteś czysta.  Ty możesz sobie pozwolić na więcej, bo jesteś „małą dziewczynką”, a one mają prawo broić. A jako osoba z chorobą masz zawsze duży kredyt. Na mnie można psy wieszać i mi to zwisa, tu broniłem przekazu dla ludzi dobrej woli, którzy będą to czytać. Mój przekaz to suma przekazów pokoleń, więc nie jest on mój, ale to łaska Absolutu z której sam się uczę . Moje teksty mistyczne są podobne do innych, to przekaz uniwersalny[adwajta].
    Mistyka jest dla ciebie otworem, nie zrobiłaś kariery, studiów i chyba nie jesz trupów[choć nie wiem]. Jak pisałem w mych komentarzach dla ciebie wszystko możliwe i że przyjdzie może czas że inaczej będziesz to czytać.                                                                                                           Tylko przestań być krętaczem [typowym obywatelem] i stań w prawdzie i wtedy zostaniesz naszym wojownikiem.  Mistyka to kończenie się stanu świadomości utożsamiającej się z myślami w ciele, łaska prowadzenia do bez czasowej niedwoistości w Absolucie , rozluźnianie świadomości w nieskończenie przestrzenną wszechobecność Pełni[Przestworze Wszech], bez fikcji. To ściąganie iluzji z postrzegania. To przenikanie do tego co jest. To nauka.  Bez tego jesteś w mroku i masz depresję jak wszyscy ateiści.

    Ja ślę ci dużo miłości.

    Czytaj wolniej i dokładniej moje rzeczy i nie pisz od razu komentarza, bo zbyt szybko potrafisz nabazgrać . Skopiuj sobie moje komentarze do notatnika[Worda czy jak], bo nie wiesz czy kiedyś nie będziesz chciała wrócić, a Internet to lotne miejsce.

    • agata 2 kwietnia 2017 at 19:27 Reply

      Grzegorzu, twoje komentarze zaszkodziły mi bardzo (z twojego punktu widzenia) – od kiedy do mnie zagadałeś pierwszy raz o wiele silniej chcę zniknąć (przeraźają mnie tacy ludzie jak ty, uwaźam źe gdybyś miał władzę to byłbyś dyktatorem). Po przeczytaniu tej odpowiedzi chce mi się rzygać, serio. Nie mogę uwierzyć, źe tak sobie wszystko przetłumaczyłeś, bo przeprosiłam ‚na wszelki wypadek’, źe uwaźasz, źe nie masz sobie nic do zarzucenia. A „uciekłam”, bo juź mi się znudziło prostowanie kaźdej pierdołki, nie z powodu wody ze stawu (nie, nie chciałam pić wody z rzygami i sikami, a ‚spróbować’ nie znaczy ‚dostarczać stale’)

      nie mogę uwierzyć, źe zarzucasz mi faworyzowanie Joasi, kiedy sam zaciekle bronisz Eryka – który pije brudną wodę i radzi to innym (ze mnie chciałeś zrobić wariatkę za samą rzekomą chęć), który propaguje ryzykowne metody oczyszania organizmu, niby metody Ehreta (moje posty przedstawiające prawdy o diecie Ehreta uznałeś, źe potencjalnie szkodliwe dla czytelników bloga, bo dieta podejrzana)

      twoim/waszym wojownikiem nigdy nie będę, nawet jakbym się nie zabiła to zrobiłabym zamiast tego liceum zaocznie, potem poszła na studia i nauczyła się jeszcze 10 języków. ludzi, poza jednostkami, zawsze będe mieć w dupsku głęboko, niezaleźnie czy jest darwinizm cz absolut

      pozdrawiam

  63. Grzegorz P 2 kwietnia 2017 at 17:16 Reply

    Mój debiut na blogu Joasi w komentarzach , gdzie pisałem o medycynie itd

    http://chooselife.pl/2016/07/07/witarianski-foodbook-co-je-witarianin-skoro-odmawia-sobie-drozdzowki/

  64. Grzegorz P 2 kwietnia 2017 at 23:18 Reply

    Agato-naszym wojownikiem, czyli też Asi, chodzi o obronę naszej prześladowanej diety.

    „waszym wojownikiem nigdy nie będę”- twój wybór, na twoje miejsce miliony innych.
    „liceum zaocznie, potem poszła na studia i nauczyła się jeszcze 10 języków.”- powodzenia.
    „o wiele silniej chcę zniknąć”- jeśli zniknąć ze świata samobójczo, to znaczy że uświadomiłem ci może wyraziściej, że masz te zamiary, a jeśli się obejrzy/naświetli to dokładniej , to łatwiej się tego pozbyć[przed mym pisaniem miałaś dokładny plan powiązany z wyspą Okinawa] . Jeśli zniknąć z bloga, to ja ci nie przeszkadzam tu być, tylko już nie pisz atakujących komentarzy wobec mych wpisów co porobiłem dla ludzi i znikam chętniej niż ty, w niczym ci nie przeszkadzając . Nie pisałem, mimo iż parę razy atakowałaś mnie. Ale jak po miesiącu zniknięcia bloga, znowu nie omieszkałaś wypisywać bzdur na mój temat zwracając się osobiście , to sobie pomyślałem że chyba tak bardzo mnie kochasz, że nie możesz bez mnie żyć i prowokujesz mnie do riposty i stało się .
    Zaszkodziłem ci w planach samobójczych i w restrykcyjnej diecie z głodówkami i w ateizmie który ci nie pomaga, podobnie jak inne czynniki opisane przez mnie[kompleks braku szkoły, wróżby matki, obsesja na punkcie Japonii{pisałem że nie jestem wrogiem Japończyków z zasady, bo są też tam i dobre rzeczy}].
    „gdybyś miał władzę to byłbyś dyktatorem”- nie merytoryczny wpis, atak dla ataku, bez poparcia. Może wkurza cię to że wprowadziłbym wtedy powszechny weganizm, zlikwidował szkolnictwo i wprowadziłbym nowoczesny system edukacji, rozliczyłbym kler katolicki za zbrodnie przeciwko ludzkości i stworzył nowe media, wysyłając starą gwardię propagandystów na przymusową emeryturę .Korporacje i miliarderzy zostaliby z niczym. Politycy osądzeni i pozbawieni jakiejkolwiek władzy. Ucierpiały by elity a zyskał każdy biedny człowiek, zwierzęta i środowisko. Ja jako muzyk nie chcę władzy, tylko spokoju dla twórczości, więc piszesz z nienawiści bez sensu, nie trafiając kompletnie w mą osobę . Ty czasem sympatyzujesz ze złem i dlatego bez powodu ci się nie podobam.Ty wyznajesz zasadę: „ludzi, poza jednostkami, zawsze będę mieć w dupsku głęboko”, bo jesteś zaprogramowana przez japońskie i inne bajeczki stworzone przez propagandę elit ,a elity właśnie mają ludzi gdzieś. Ja ci nie każe kochać wszystkich ludzi ,bo wiem że ludzie są najczęściej źli ,ale myślałem że może poprzesz weganizm ,skoro chcesz być na tej diecie[inaczej i ty będziesz prześladowana z nami]. Bez determinacji, za jakiś czas[jak pojawi się jakiś problem np z B12/D] możesz okazać się mięsożerczynią nienawidzącą wegan. A wtedy dla ciebie chyba pozostaje tylko to

    http://porcelanoweaniolki.pl

    skoro uznajesz jako bzdury moje analizy o wpływie na chorobę magii matki[kontakt z duchami] i kultury Japonii[gdzie panuje czasem kult samobójstwa{Seppuku} i wyuzdana seksualność]. Albo poszukaj sobie innej terapii. Jeśli ktoś zgłasza na blogu chęć samobójstwa i mówi że przyjmuje leki, to naszym obowiązkiem jest poinformować policję[bo ona może ustalić adres zamieszkania by lekarz i szpital ci pomógł według ulotki] , ale ja wolałem inaczej do ciebie podejść, tak jak się dało i ty odrzucasz takie metody i twój wybór.
    Co do Eryka to napiszę jeszcze, że nie twierdziłem nigdy że Ehret na pewno nie został sfałszowany.  Jest to możliwe, bo często robi się korekty późniejszych wydań. Tylko podejrzewałem że Eryk czytając fragmenty po polsku i nie znając oryginału, nie był w stanie tego wykryć. Ale jeśli gdzieś przeczytał że były robione poprawki , to nie wiem . Gdy o tym napisał jakiś znawca, to możliwe. Ja badałem latami biblię i np „Nowy Testament” miał ok 400 000 wariantów w swych różnych kopiach.
    Eryk ma coś czego ty Agato czasem nie masz, niezależność, miłość, bezinteresowność i szczerość i sam uznał że Ehret błądził nie zakazując jedzenia mięsa . On ma swoją drogę i może lepsze źródła wody niż staw. Oczywiście taka woda jest lepsza niż kranówka, ale  musi być człowiek przystosowany. Znowu masz nerwowy wyskok, skoro twierdzisz że bronię jego metody, ale nie będę już wklejał swoich komentarzy krytycznych o tym, zerknij na nie, i twe słowa zostaną znowu obnażone. Eryk według Joasi wygląda na zdrowego, więc może jako mistyk należy do niskokalorycznych, a to jest dieta przyszłości. Nie planuje on też samobójstwa. Poddałem krytyce jego metody i wniosłem zastrzeżenia do twoich metod, czyli pomijania stanu psychicznego na dietę , co jest niedorzeczne, plus kwestia anoreksji i zbytniego głodzenia się przy twym silnym wychudzeniu. A tu na blog wchodzą młodzi ludzie i mogą naśladować takie metody. A mafia mięsno nabiałowa tylko czeka na anemików wegan, by nas zniszczyć prawnie, jak próbowano we Włoszech wprowadzić zakaz karmienia wegańskiego dla dzieci do 18 roku życia, bo kilka matek popełniło błędy w diecie małych dzieci. Ale wiem że los weganizmu w Polsce i na świecie cię nie obchodzi. Choć napisałem to do innych, by też pilnowali naszej wspólnej sprawy.  Nie tylko ja jako krecik, ale też i inne kreciki niech drążą rury, by by woda płynęła jak trzeba.
    Nigdy nie miałem zamiaru skłócać cię z Joasią ,skąd ten wniosek. Ona cię lubi i nie mogę temu zaszkodzić.  Pisałem tylko o twoim cukrowaniu jej, czyli ukrywaniu jej cechy wojowniczki, która potrafi walczyć o prawa witarian do wolności, co i ja popieram. Ale chyba to piszesz, by mnie skłócać z Joasią , na próżno. Nie musisz jej słodzić bo i tak jesteś u niej mile widziana, bo masz talent pisarski i piszesz dużo fajnych rzeczy. Wiem że ją cenisz, nie twierdziłem że to co napisałaś o niej to blef. A jest ją za co cenić, która jako „niepokorna” pokazała Polakom jak dba się o siebie i o dzieci ,na  przekór rożnym biznesom i lekarzom. Trochę z powodu braku czasu jest niesłowna, bo obiecała filmiki i artykuł z Erykiem i nie widać go.
    Ja uznaję za sukces że choć na chwilę udało mi się okiełznać ciebie jako małego aligatora ,który tylko gryzł i atakował , chyba że miał jakiś interes, to wtedy potrafił dla innych być miły[np dla Eryka gdy chciałaś się dowiedzieć o tej wodzie ze stawu ,w zamian za swoje fotki i miłe słowa i dla mnie by nie było draki na blogu]. I nie przeszkadza mi , gdybyś mnie nazywała pierdem ,mam  luz i umiem się śmieć z siebie. Pisz tak o mnie jeśli chcesz, pozwalam ci
    Pa malutka

    • agata 3 kwietnia 2017 at 02:03 Reply

      nie wiesz czym jest dieta Ehreta, skoro jest dla ciebie tylko restrykcyjną dietą z głodówkami, piszesz, źe mam się suplementować się, jeść więcej (jem tyle, ile potrzebuję, kaźda ilość ponad jest zbędna i szkodliwa)

      „Nie możesz knuć, kręcić i oskarżać oraz fałszywie oceniać[lepiej mów: „nie wiem i nie mam obowiązku wiedzieć”].”

      nie musisz znać nauk Ehreta, ale mnie nie pouczaj, co mam jeść, bo „tak jest lepiej” i nie sugeruj, źe z czymś tam ściemniam a propos mojego własnego ciała, energii, bo nie wiesz jak jest

      nie chcę cię skłócić z Asią, co za absurd, więc ponownie fałszywie nie oceniaj. nie wyciągnęłam teź źadnego wniosku, źe to ty mnie dla odmiany próbujesz skłócić ź Joasią – jedno wielkie WTF

      „gdybyś miał władzę to byłbyś dyktatorem”- nie merytoryczny wpis, atak dla ataku, bez poparcia ”

      nie jest to atak dla ataku. dlaczego takie odnoszę wraźenie, pisałam wcześniej, przykłady twoich radykalnych poglądów, dlaczego uwaźam źe są nie do końca przemyślane (20 lat to chyba jednak trochę mało, źeby super przebudować coś na co inni pracowali przez wieki). jak chcesz teź nową, swoją telewizję to cenzurką pachnie. ale moźe rzeczywiście wiesz najlepiej, moźe masz taki kontakt z absolutem – nie wiem. wiem tyle, źe zdanie innych niewiele ciebie obchodzi, albo przynajmniej moje, bo kaźde moje zdanie odmienne niź twoje dyskredytowałeś (np. „typowa propaganda”), i mimo źe nie raz wyraźałam niechęć do pouczania innych kiedy o radę nie proszą, pisałam źe odbieram to jako atak („ja mądry, ty głupi, słuchaj mnie, bo wiem lepiej”), to ty dalej namiętnie mnie pouczasz. ale uwaźam, źe fajnie źe chcesz coś zamiast szkół (chociaź nie wiem co… inne szkoły?) a nie róbta co chceta bo nie kaźdy ma dzieci z miłości a i miłość niekoniecznie musi oznaczać sensowne prowadzenie dziecka. idealnie nie będzie, chyba źe będą roboty zamiast nauczycieli – takie jest moje zdanie. ktoś pisał, źe jedno dziecko ma ok ze szkołą a drugie cierpi m.in. bo nauczycielka się wyźywa

      w świat dalej się wybieram, bawić w Pocahontas 😀 to nie samobójstwo, chociaź kwestia interpretacji bo róźnie się moźe skończyć (najpierw planowałam, źe fajnie by było chociaź miesiąc w totalnej samotności poźyć, ale teraz wiem, źe mogę więcej), moźliwe źe wrócę jak mi się znudzi i potem w inne miejsce, moje horyzonty się poszerzają cały czas. „nawet jak się nie zabiję” , jaśniej by było napisać „nawet jak nie umrę” – z dala od cywilizacji to wiadomo, byle wywrotka i złamana noga moźe ciebie załatwić. szkołę juź teraz zaczynam robić, bo bardzo zainteresowałam się geografią (doszedł kolejny przedmiot, który mogę zdać bez wysiłku większego) i moźe, dzięki tobie akurat, fizyką, ale to jeszcze nie wiem. papierki są waźne – potwierdzają zdobyte umiejętności/kwalifikacje, więc jeśli ktoś chce mieć konkretną, ciekawą dla niego pracą to mogą się przydać

      akurat na Okinawę nigdy nie planowałam jechać – rzuciłam ci tą lokacją, bo mądrowałeś źe zamarznę, zwierzaki zjedzą itd. itp. miałam filmik pod ręką jako dowód, źe są miejsca względnie bezpieczne/komfortowe, Okinawa to oczywiście nie jedyne

      pierdem nazywać ciebie juź nie będę, bo tamten post nie stracił dla mnie na wartości 🙂 chciałabym więcej nawet na ten temat (za próby mojej psychoanalizy za to podziękuję, są nietrafne, ale oczywiście wolność słowa i ty teź masz prawo pisać co tam masz chęć), moźe jakieś ksiąźki polecisz? ale jak mnie atakujesz (pouczając czy w inny sposób) to będę się do tego odnosić jeśli będę mieć potrzebę (ale mam coraz mniejszą, duźo odpuszczam, bo jak pisałam nie chce mi się kaźdej pierdołki poprawiać, np. „na paleo ma być 1200 kalorii”), ale pewnie nie będę bo za tą pierwszą rozmowę juź się wyźyłam, a teraz karty poszły na ławę więc nie będzie dla mnie sensu wracać do tematu.

      sorry jak mało składnie, ale idę biegać bo w nocy najfajniej, pusto i kwiatki mocno czuć 😀 a potem nie miałabym czasu odpisać, duźo planów na dzisiaj

  65. Joanna Balaklejewska 3 kwietnia 2017 at 05:38 Reply

    Agato pisalam o tych kiezycach z przymrozeniem oka, tak wszystko ma znaczenie, ale organizm jest jedna wielka zagadka. Najlepiej siebie obserwowac i uczyc sie co nam odpowiada, a nie slepo isc za kims. Mam na mysli tych, ktorzy sobie wybieraja jednego „guru”, a przeciez nikt nim nie jest w 100%. Nawet najlepsi moga sie pomylic. Jednak to dzieki pomylkom dochodzimy tam gdzie chcemy, jesli je analizujemy 😉

    Grzegorzu wyobraz sobie, ze przez ta cala przeprowadzke mialam naprawde malo czasu, do tego sami wiecie co sie stalo z moim blogiem, mialam problemy aby na niego sie dostac, grozono mi zamknieciem za nieodpowiednie tresci. Dlugo walczylam aby nikt go nie usunal. Bede teraz na nim czesciej dla Was.

  66. Grzegorz P 3 kwietnia 2017 at 10:15 Reply

    Innych przepraszam za meczące komentarze[nie czytajcie jak co]
    Joanno- ja ci o tych obiecankach napisałem bym nie wyszedł na „słodzika”. Ale też po to, by zamiast mówić „obiecuję wam filmiki w styczniu” , lepiej powiedzieć :„jeśli czas pozwoli, to mam nadzieję że uda mi się zrobić filmiki może nawet w styczniu” lub podobnie[choć wiem że jakbym to napisał Agacie ,to uznała by to za rozkazywanie, bo ona ma taki sposób odbierania moich wypowiedzi, „dyktatora który ustawia wszystkich po kątach, a szczególnie uwziął się na mnie biedną”]

    Agato-nic nie pisałem o diecie Ehreta[nie znam], ale ty masz swoją wersję Ehreta z głodówkami jak pisałaś wcześniej, chyba że się zmieniło. O przejadaniu też pisałem, ale widać że szybko czytasz i szybko ci wylatuje z głowy i szybko wypisujesz w nerwach śmieszne komentarze. Napisałaś wcześniej :„Ja o tych 1200 kaloriach pisałam tylko w kontekście diety dr Kwaśniewskiego”- więc niech ci będzie, chodziło o Kwaśniewskiego, co na jedno wychodzi. Ale paleo też miało być niskokaloryczne, czyli dobre dla anorektyczki. A teraz dieta Eryka/Ehreta z długimi głodówkami[chyba że podczas przerwy bloga wprowadziłaś poważne zmiany]. Problem w rozmowie z tobą jest taki, że ja piszę o faktach a ty o swych projekcjach które bierzesz za rzeczywistość i nie dojdziemy do ładu.

    Z picia wody ze stawu zrobiłaś wielką aferę , a ja tylko wspomniałem tak dla żartu w jednym zdaniu i pokazałem tylko że jednak pisałaś o stawie a nie źródle. Ale po co pisałaś o tym stawie i męczyłaś Eryka o porady, skoro jak obecnie twierdzisz, chciałaś sobie ot tak jednorazowo spróbować tej wody[na to ci wytyczne Eryka nie potrzebne]. Moim zdaniem chciałaś mieć restrykcyjną anorektyczną dietę i myślałaś że woda ze stawu jak u Eryka ci w tym pomoże.

    Pisałaś o tym że ci zalazłem za skórę i zaszkodziłem bardzo mocno w komentarzach. A według mnie zaszkodziłem tej twojej złej energii, która w tobie planuje samobój i głodzenie i powoduje stany nerwicowe i ten twój „wewnętrzny potworek” cię nastawia przeciwko mnie. Choć nie zawsze skoro czasem miło się gadało. Co w tobie wygra, czy potworek czy Absolut, nie wiem. Ja rezygnuję już z pracy nad tobą , skoro wybierasz szkołę[takie mam zasady, ty  może spróbuj z Partycją Próchnik, Nitya na YT]. Wiem że np alkoholicy mnie nie cierpią tylko na sam widok i tworzą sobie urojenia ostrzegawcze, tak bym nie zniszczył ich „potworkowi” życia w żywicielu-człowieku[nałóg się personifikuje w żywicielu i przejmuję nad nim władzę] .

    Uważaj też na fizykę bo ci oszuści w szkółkach nawet z mechaniki kwantowej zrobili totalną nudę[ co jest prawdziwym osiągnięciem].

    Twoje poglądy na temat szkoły, medycyny, polityków to powtarzanie banałów, które możemy usłyszeć w TVP i nie dziw się, że nie mogę tego słuchać. Ty chcesz mnie sprowadzić do pionu jako osobę „pyszną”, która „nie chce słuchać zdania innych”, więc działasz jak aparatczyk reżimowy, który tylko dlatego nie zrobił studiów i nie dopchał się koryta [by wtedy gnębić mniejszości takie jak ja], bo noga ci się powinęła z chorobą a ten system jest bezlitosny, jesteś chora-giniesz[chyba że rodzina ci pomoże]. Ale nie twierdzę że musisz się znać na szkolnictwie itd . Choć wtedy nie mów nic. Ludzie którzy chcą poznać moje poglądy na ten temat mogą sięgnąć do linka z Wolnych Mediów co podałem wcześniej. Ty sobie poczytaj onet/wp.

    Twój „samobój na wyspie” skończyłby się zapewne tym, że jako intelektualistka i wychudzona anorektyczka szybko byś wróciła z płaczem z wyspy po 2 dniach, gdy przygrzało by słońce i użarł by cię pająk w nogę , bo nie wierzę że miałaś byś „jaja” sobie tam coś zrobić, skoro tu w Polsce nie  potrafiłaś. Ale myśli samobójcze cię dręczą i niszczą psychikę ,więc i dietę . Ale nie będę tego pisał więcej, skoro czytasz po łepkach i tworzysz sobie reinterpretację .Ale może czytelnicy zmagający się z depresją poznają tropy poszukiwań w wyjściu z problemu.

    Książek ci nie polecę , bo mówię o swoich własnych doświadczeniach i było trochę fajnych filmów na YT, ale nie będę tu wklejał ich linków.

    Umówmy się tak, że ty nie będziesz już pisać o mnie i ja znikam. Wtedy moje teksty będę mógł linkiem dawać ludziom chcącym słuchać moich opinii[by się nie powtarzać], a tak z tym twoim zajadłym finiszem nie mogę ich wysyłać na takie „trucie” i muszę to czyścić raz za razem, mimo iż pewnie większość czytelników puka się po głowach i nie chce słuchać tego jadu.

    Ty będziesz mogła tu spokojnie funkcjonować i ja nie będę ci więcej zawadą . Chyba że zależy ci bardzo na tym by mi psuć robotę , choć nie wiem po co.

    I pamiętaj moja sympatia do ciebie nie ustanie nigdy, ze względu na teksty które potworzyliśmy.

    Żegnam

    • agata 4 kwietnia 2017 at 15:50 Reply

      ‚Ale po co pisałaś o tym stawie i męczyłaś Eryka o porady, skoro jak obecnie twierdzisz, chciałaś sobie ot tak jednorazowo spróbować tej wody[na to ci wytyczne Eryka nie potrzebne]. Moim zdaniem chciałaś mieć restrykcyjną anorektyczną dietę i myślałaś że woda ze stawu jak u Eryka ci w tym pomoże.’

      szczerze mówiąc myślałam, źe po mojej mamie parającej się magią nic lepszego juź nie wymyślisz 😀 (horoskop lubiła sobie przeczytać, we wspomnianych magazynych były takie dłuźsze niź w kobiecych pisemkach)

      przykro, ale nie poddam się tej źałosnej próbie manipulacji. Chcesz mieć jakieś tam komentarze do chwalenia się przed kumplami, to schowaj dumę w kieszeń, zaakceptuj źe nie masz ostatniego słowa (mogłeś mieć, gdybyś odpuścił juź bzdurne wywody na mój temat i to źałosne ‚jak mi odpiszesz /bo wtedy ja nie mogę się powstrzymać, źeby teź nie odpisać/ to mi niszczysz coś tam i nie wiem po co’). w funcjonowaniu na blogu mi nie przeszkadzasz, więc ja nic z tego nie mam 🙂

      wczoraj na łonie natury, rozkoszując się przyrodą i światem, doznałam olśnienia, źe ciebie nie ma się co bać, wcale nie jesteś groźny, źaden człowiek nie jest, niezaleźnie jak głośno krzyczy, zawsze jest przyczyna, to tylko malutki człowieczek

      ja myślę, źe ty masz najgorszą depresję z nas wszystkich – wszędzie widzisz zło i na negatywnych stronach medalu się koncentrujesz, większość ludzi jest wg ciebie zła (chyba 85% to było), czujesz się gnębiony przez elity (której zazdrościsz, tobie się w źyciu nie udało), pocieszasz się, źe gnojków czeka kara (karma) i pocieszasz wizją nirwany za źycia – uwolnisz się wreszcie od tego całego shitu. Mógłbyś walczyć o to w co wierzysz, naprawdę walczyć – nie pisaniem mądrze brzmiących komentarzy na róźnych stronach w internecie, pocieszaniem podobnie sflustrowanych ludzi (‚to nie twoja wina, źe w źyciu jest źle, to te gnojki nas tak załatwiły’). Mógłbyś dopchać się do polityki, system moźna reformować, szczepionki nie muszą być obowiązkowe… ale ty wolisz mądrować, nic z tego nie wynika

      ty chcesz zmieniać świat, źeby był taki jak wg ciebie ma być a ja chcę zmieniać siebie, źeby znaleźć sobie na nim miejsce i jednocześnie być szczęśliwa (nic wbrew sobie)

      z depresji, nerwicy i anoreksji juź siebie wyleczyłam – sama, dzięki silne umysłu – teraz wyleczyłam się ze strachu przed ludźmi, sporo obrzydzenia do nich wraz z tym lękiem odpłynęło 🙂 chyba teraz niczego juź się nie boję, mogę osiągnąć w źyciu wszystko co chcę (moźe nawet jako profesorek skończę XD chociaź na tym akurat mi nie zaleźy, moźe się zdarzyć trochę przypadkiem, bo kocham zdobywać wiedzę )

      takźe za tą lekcję Ci dziękuję, tym razem szczerze. aź sama mam ochotę powiedzieć „nic się nie dzieje bez przyczyny” – to źe wtedy podkręciłeś we mnie negatywne uczucia co do ludzi, co motywowało mnie w cięźkich chwilach (chciałam jak najszybciej móc uciec jak najdalej od nich), potem źe zdecydowałam się napisać ten fragment do ciebie (akurat wtedy bo pisałam o oczyszczaniu a ty twierdziłeś wcześniej, źe ja z moim nastawieniem/poglądam coś tam nie mogę – jestem źywym dowodem na to, źe nie wiesz tak wiele jak ci się wydaje) i była ta rozmowa, która uwolniła mnie od lęku i – w duźym stopniu, bo jednak piękną przyrodę niszczymy(… moźe gdyby było nas mniej…? będę o tym myśleć ale przede wszystkim autorefleksja i samokrytyka, co ja mogę poprawić w swoim źyciu, źeby środowisko jak najmniej cierpiało przeze mnie a najlepiej wcale, inaczej lepiej źeby mnie nie było, chyba źe sobą zmotywuję innych do korzystniejszego postępowania, wtedy odciąźenie, jeśli powodują je moje działania, będzie warte źebym jednak była) – obrzydzenia do ludzi

      jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam

      ps moje odczucia wobec świata nie kłócą się z fizyką kwantową. w siłę wyźsza, jakąś tam wielką waźną energię zawsze wierzyłam

  67. agata 4 kwietnia 2017 at 16:56 Reply

    Grzegorzu, wydarzyło się właśnie coś co jeszcze bardziej wpłynęło na moje nastawianie do świata. Na Twój kolejny komentarz nie odpiszę – pisz tam co chcesz, jedź po mnie do woli. Będziesz mieć ostatnie słowo, niezaleźnie co odpiszesz. Dla mnie to juź nie ma najmniejszego znaczenia.

    Chciałabym przeprosić czytelników bloga za tą rozmowę, którą pewnie odbierali za trującą bloga i bardzo negatywną. Wspominałam wcześniej, źe w przeszłości moja intuicja szalała – i tutaj chyba znowu ona rządziła. Potrzebowałam coś od Grzegorza, nie wiedziałam, co, ale coś kazało mi wracać do tej osoby, i teraz kontynuować jałową „potyczkę”, a chociaź sama siebie pytałam „co ty wyprawiasz? kłócisz się czy był staw czy źródło, po co w ogóle dyskutujesz? ludzie czytają i myślą „tym to się nudzi”, ocknij się”. Teraz wiem, źe to była potrzebna lekcja dla mnie. Szkoda, źe tutaj, bo czytelnicy bloga mogli jednak ucierpieć, jako ‚przypadkowi przechodźcy’.

    Przepraszam i z mojej strony temat zamknięty.

  68. Grzegorz P 4 kwietnia 2017 at 17:08 Reply

    Agato[niby pisze do ciebie, ale faktycznie to już do innych]-Pisząc o twojej mamie podałem tobie obszar poszukiwań źródeł depresji a ty już samo robisz psychoanalizę w medytacji. To były tropy a nie dokładne dane[przeczytaj co pisałem ,używając prawdopodobieństwa].
    O wodzie w stawie napisałem by upewnić się że ten pomysł został całkowicie usunięty ,bo nie wiadomo czy znowu by ci nie przyszło do głowy, więc nie pisałem jak twierdziłaś by cię ośmieszyć[masz omamy robiąc ze mnie potwora i dyktatora]. Ja dojechałem temat i myślę że nie będziesz mieć takich pomysłów[oczywiście woda źródlana z dobrego źródła to co innego].
    Jeśli byś miała rozsądek cieszyłabyś się że sprawdzam czy za twoją kolejną dietą nie ukrywa się anoreksja, a skoro szczekasz, to co jest nie tak. Troskę nazywasz atakiem , nie jesteś wyciszona i spokojna.
    Twierdzisz że 85% ludzi nie jest zła , a ja widzę wszędzie zło, powodzenia w omamach[ja opieram się na badaniach i statystykach, a ty masz różowe okularki].
    Nie chcę mych komentarzy do chwalenia się jak znowu zmyślasz ,ale dla ludzi jeśli chcą słuchać , ty nie chcesz i mącisz i udajesz szczęśliwą.
    Uważam że to mi się udało, a nie zbrodniarzom którzy dopchali się koryta , ja bym się z nimi nie zamienił. Ty pchasz się do koryta jak ćma do ognia i tylko depresja cię zatrzymała. Ja zrezygnowałam dobrowolnie bo wiem jaką cenę płaci się za zło[nie, bogaczom nie udało się ,tak pokazują w filmach i ty w to wierzysz jak i w inna propagandę bo zło zaślepia twoje myśli]. Ja w każdej chwili mogę siedzieć w korycie show-biznesowym, ale mówię nie.
    „Mógłbyś dopchać się do polityki”- to są twoje porady, dla muzyka który nie chce władzy i do polityki się pchać nie będzie jak i do koryta ,które niszczy większość społeczeństwa i prowadzi do zagłady świata. Takie są fakty ,ale ty nie chcesz tego dostrzec, tylko tam się dopchać.
    „ ty wolisz mądrować, nic z tego nie wynika”- ja napisałem teksty na Internecie które ty np. tu niszczysz , a ty myślisz tylko o kasie i korycie i własnym tyłku[np. bucikach za 1000zł] i popadasz w depresję jak tamci[prawo karmy-nie licz wtedy na rozwój mistyczny bo to jak woda i ogień, kariera i nirwana]. Tutaj i Asia walczy bo np. napisała o tym że nie szczepi[na ślepo]dzieci. A ty co zrobiłaś? Atakujesz takich jak ja, którzy wprowadzają wizję zmian na lepsze[że jestem dyktatorem o radykalnych poglądach itd.]. Ja nie muszę być u władzy, ale dać idee ,które napisałem dla ludzi. Ty mówisz, że ktoś taki jak ja przez 20 lat badań nie będzie mądrzejszy systemu budowanego od pokoleń , a tak samo bandyci atakowali Galileusza/Kopernika, że gada głupoty i sprzeciwia się mądrości pokoleń i inni reformatorzy byli atakowani taki gadaniem jak twoje. Twój bełkot to program jaki ci wmontował system przez manipulację medialną . Jesteś jak laleczka nakręcana na kluczyk.
    Mówisz by nie widzieć zła, a jak np. wyciągniesz kleszcza jeśli nie będziesz dostrzegać że go masz . Nie da się poprawić niczego, chowając jak legendarny struś głowę w piasek i mówiąc „nie ma zła”. Koryciarze udają że nie ma zła , by potem ograbiać społeczeństwo z 99% majątku i udawać że nie są źli i dlatego wkleja się w tłum entuzjazm i optymizm totalny i ty to powtarzasz. Ale na próżno bo rewolucja się zbliża i nie zatrzyma tego ten psycho szwindel. „Chomiczki” w różowych okularkach, to ludzie wrzucający na wsteczny i w praktyce jak ty dbający tylko o własny tyłek. Jeśli nie dostrzeże się realnego zła i realne dobro będzie ukryte i niedostępne bo zło je zasłoni. Zło do zasłona do dobra tylko jego wyeliminowanie może dać dobro. Np. zbyt optymistyczny weganizm nie dostrzegający problemów, naprodukuje tylko anemików i mięsożercy mogą wykorzystać tych ludzi do zwalczenia diety wegańskiej jako niedoborowej, jak próbowano we Włoszech w 2016 roku . Dlatego ci weganie którzy chcą tylko „słoneczka” a nie poważnych dyskusji, prowadzą ruch do katastrofy. Nie można popdać ani w pesymizm ani nie udawać że są kłopoty ,droga środka jest cenna. Na nasz szczęście Asia jest na Florydzie ,a tam mogą się pojawić badania na weganach i ona z pierwszej ręki to nam tu przekaże niszcząc do końca mięsną propagandę w Polsce. Tylko niech węszy i się dzieli. Ja np. pokazałam weganom[wraz z innymi]wegan prehistorycznych z El Sidron , co niszczy poważnie mięsną propagandę . I tego nam trzeba faktów , zauważania zła wewnątrz ruchu ,a nie tylko „słoneczka” bo to daje biznes wegański i nic z tego nie ma. Asia już dała 5 letniego witarianina co jest ciosem dla kłamstw i umacnia weganizm w Polsce i w Europie. I to jest dojrzale pozytywne. Brak sukcesu na pewno nie.
    Twoje chwilowe wyskoki euforii są nieistotne , liczy się stabilność mentalna której nie masz[ja mam]. Więc głupoty wypisujesz.
    „ale przede wszystkim autorefleksja i samokrytyka, co ja mogę poprawić w swoim życiu”- tu dobrze piszesz .Kiedy z miłości ci pisałem o wadach [i źle], to właśnie po to, by usunąć przeszkody do nirwany- jedynego szczęścia[nie ma innego]. Ci którzy nie robią jak tu napisałaś, a tylko mają różowe okularki, nigdy nie osiągną nirwany, tylko będą żyć w plastikowym światku jak ty teraz[a który ja ci zabierałem i dlatego kwiczałaś jak inni czytelnicy]. Ja zabieram, bo „Ja” naprawdę daje.
    Jak pisałem ani jedno słowo wraz z powyższymi, nie były przeciwko twojemu dobru. To że chciałaś uciec od brudnego tłumu, to typowa cecha dla mistyków, a ty zrobiłaś z tego tragedię .Ale jak widać , ci nie dogodzę , bo robisz zawsze burzę w szklance wody, jak nastolatka której się odebrało lizaka. Mistyka to pokonanie swoich słabości, to krytyka i dlatego praca nauczyciela mistycznego, to nie słodzenie tylko walka z nagromadzeniem, z „ego”. Ale to piszę do czytelników, bo ty mnie uznajesz za człowieka wielkiej depresji, „bo zło widzę” .
    „żeby środowisko jak najmniej cierpiało przeze mnie”- kiedy chciałem zrobić z ciebie wojownika ,wrzeszczałaś że „nigdy!!” .Kiedy promowałem weganizm w tym wojnę z jajami/mlekiem, też ci nie pasowało \, a to jedyna droga do uratowania ekologii. Ale ty tego nie widzisz, bo nie masz wiedzy. Ja to przemyślałem i nie ma innej opcji. Pisałem o tym w komentarzach na innych portalach co podałem linka . A ty co? Jesteś tu mym wrogiem , nawet gdy mięsożercy na innym portalu zgodzili się ze mną ,prosząc tylko by mogli jeść te swoje kotlety do końca życia. Bronię wege dzieci, bo to w nich przyszłość. A ty? Wyzywasz mnie od pyszałków.
    „moje odczucia wobec świata nie kłócą się z fizyką kwantową”- teraz ci pokaże jaka jest cena za arogancję i pychę i agresję w stosunku do mnie. Proponowałem ci kiedyś byś wysłała mi maila i chciałem ci dać mój poradnik mistyczny, którego fragment o darwinistach wkleiłem i ci się spodobał ,a to nic, tylko mały odprysk, który dopiero coś daje gdy pozna się całość. Ale teraz nie dostaniesz, bo co wysyłasz to wraca. Ale dzięki tobie ludzie mogli poznać choć część i sami dojdą do prawdy jak będą szukać. Nie dostaniesz go nigdy, obiecuję ci.
    A ty widzę że jesteś szalona, bo każdy inny by skończył ze mną wojnę .

  69. Grzegorz P 4 kwietnia 2017 at 17:14 Reply

    Agato-wkleiłem to zanim napisałaś, ale wiedz że Absolut jest zawsze ze mną . Bo ja nie walczę o swoje sprawy ,to misja.
    Pisałem ci skarbie o mailu prywatnym kiedyś ,ale sama odrzuciłaś.
    Zawsze masz Absolut dla siebie ,nic ci go nie zabierze ,a ja byłem zawsze pokornym sługą twego dobra, mimo że dostawałem w pysk raz za razem.
    Chyba pokazałem ci i innym że mam pokorę i anielską cierpliwość .Jeśli zrozumiesz błąd będzie ci przebaczone wszystko. Od siebie ci przebaczam wszystko i nie przepraszaj mnie ,bo jesteś u mnie na czystym koncie.
    Jestem z tobą myślami
    pozdrawiam.

  70. Grzegorz P 5 kwietnia 2017 at 03:55 Reply

    Korzystam z przyznanego mi prawa ostatniej riposty.

    Agato napisałaś wcześniej :„jako nastolatka namiętnie czytałam gazety typu Wróżka i Gwiazdy mówią… bo mama kupowała ze względu na zainteresowanie astrologią , horoskopami”

    A ja ci odpisałem : „Wróżka i Gwiazdy -ja tam trzymam się z dala od magii ludowej i kto wie, czy oprócz szczepień i „opętania” japonistyką , ta ezoteryka jakoś nie wpłynęła na wzmocnienie Twej depresji, którą się usuwa mistycznie i psychicznie, oraz dietetycznie, a leki to na szarym końcu, w większości przypadków wykluczone.”

    I zobacz że napisałem „kto wie, czy”[co znaczy: „być może” , „prawdopodobnie”], czyli że trzeba zwrócić na to uwagę , w sensie, że ty sama w medytacji musisz to zbadać. Ja tylko podałem obszar analizy. Zrobiłem to z troski o ciebie. I matka[chyba magister psychologii] nie interesowała się tylko horoskopami ale i astrologią , chyba że i to zmyśliłaś jak Okinawę . Ja tego typu zabawy z horoskopami i astrologią nazywam ludową magią .

    A ty ostatnio: „szczerze mówiąc myślałam, że po mojej mamie parającej się magią nic lepszego już nie wymyślisz(horoskop lubiła sobie przeczytać, we wspomnianych magazynach były takie dłuższe niż w kobiecych pisemkach), przykro, ale nie poddam się tej żałosnej próbie manipulacji”.

    A na twoje oskarżenia o kolegach którym chcę imponować tymi komentarzami z tego  bloga[nie rozbawiaj mnie], mam powyższy komentarz który tu napisała Kasia 10 lutego 2017 at 08:52 „Nie kasujcie tych komentarzy! Czy Grzegorz, Eryk, a nawet Agata zdają sobie sprawę ilu ludzi jest w podobnej sytuacji? Te komentarze są terapią dla mnie.”                                 Kinga 10 lutego 2017 at 14:42 „TAK, TAK. NIE KASUJCIE. ZAGLĄDAM CODZIENNIE DO WAS. UCZĘ SIĘ I WYCIĄGAM Z TEGO WNIOSKI.”

    Ja mogę wysyłać kolegom PDF z wycinkami komentarzy, a tu ludzie chcieli czytać i dla nich to robię , plus mogę dawać linka innym zainteresowanym.

    Co do anoreksji to pisałaś tu  w komentarzach: „prawie [nie jem]nic, głównie soki (i herbatka oczywiście (…)i od dwóch dni prawie nie jem. Jestem z siebie mega dumna, czuję się euforycznie, bosko wręcz (psychicznie), że wytrwałam, teraz nic już mnie nie złamie (nieprzyjemności związane z oczyszczaniem się organizmu są niczym w porównaniu do nagłego odstawienia dużej dawki wenlafaksyny), no i teraz mogę szaleć z głodówkami(…)teraz tylko klasyczne objawy oczyszczania: taki jakby stan przed gorączkowy, jakieś tam bóle i zawroty głowy, nic ciekawego ”

    A to czytają młode dziewczyny zapatrzone w wychudzone modelki i piosenkarki.

    Romanoo o twej wersji Kwaśniewskiego 1200 kcal itd 14 lutego 2017 napisał: „1200kcal to Ja na tluszczowce w jednym posilku jadlem… znam bardzo duzo osob na tej diecie i wszyscy jedza spore ilosci jedzenia. Moi znajomi z silowni na lchf jedzą po 4000kcal na redukcji… i diety tluszczowe i te wymysly ehreta to bardzo duze skrajnośći szkodliwe dla czlowieka.”

    Pisałaś  że nie lubisz być nikomu nic dłużna, a długu jaki zaciągnęłaś u mnie nie spłacisz do końca życia. Ja tu specjalnie dla ciebie pojawiłem się[wcześniej tylko kilka wpisów w 2016 roku] , a gdy napisałaś : „rozmowa z Grzegorzem mnie zniechęciła zupełnie do jakiś tam głębszych dyskusji” ja zniknąłem by ci nie przeszkadzać, tylko odpisałem Kindze i Erykowi. Potem uderzyłaś znowu po prawie miesięcznej przerwie bloga i jestem, mimo iż większość czytelników chce słuchać tylko o „witariańskiej bezy” czy „Raw pierniczku” i traktuje mnie jak piąte koło u wozu tego bloga, mając rozwój weganizmu i faktyczne rozwiązywanie problemów gdzieś.

    Mnie funkcjonowanie w przestrzeni publicznej nie interesuje. Jeśli pojawią się ruchy rewolucyjne to jestem gotów pomóc[i zginąć w walce o wyzwolenie] i teraz podałem w komentarzach na różnych portalach idee, ale anonimowo, nie promując swej postaci, praw autorskich się zrzekłem, by te teksty przetworzone, żyły własnym życiem poza mną i moim interesem[jedyny mój „interes” to ryzyko że agentura{polska/USA} porwie mnie i po torturach zamorduje, za głoszenie rzeczy które nie są w interesie elit]. Na czystej mistyce niedualnej nie da się naprawdę zarabiać, bo każdy w sobie musi odkryć Absolut i to jest droga osobista i nauczyciel musi być wycofany by po pierwsze nie przeszkadzać. A Absolut nie znosi komercji i nie wierzcie nauczycielom adwajty[non-duality] którzy biorą pieniądze za nauki i sprzedają książki, bo to już chałtura.  Ja podaję niektóre postacie[np Nitya], ale traktujcie to jako tylko wstęp. I potem sami szukajcie w sobie i szukajcie kolegów mistycznych a nie guru. Jeśli mistyk nie wspiera weganizmu jest hipokrytą . Jeśli mistyk broni „koryta” jest kłamcą . Za pieniądze nic nie można kupić wartościowego, to co jest w przestrzeni publicznej jest brudne tak bardzo, jak suma ludności . Najlepsze rzeczy są schowane osobiście, prywatnie, intymnie, jak dziewictwo i monogamiczny związek. Nie kryształy do obory, bez oczyszczenia nie poznacie prawdy i będą was zwodzić religijni krętacze.

    Pozdrawiam ludzi dobrej woli mówiących po polsku.

  71. Maciej 5 kwietnia 2017 at 04:03 Reply

    Pani Agato i Panie Grzegorzu bardzo ciekawa konwersacja, nikomu niczego nie ujmujac.
    Pozdrawiam serdecznie.

  72. Grzegorz P 12 kwietnia 2017 at 12:22 Reply

    By wyleczyć candidę i inne choroby cywilizacyjne trzeba odciąć komercyjne informacje nastawione na zastraszenie i z tego płynący zysk. Uspokoić się i wyciszyć w medytacji. Czerpać mądrość ze swej najgłębszej istoty. Słuchać jak Joasia własnego ciała bo nikt tego nie zrobi lepiej o siebie samego. I w takim natchnieniu prowadzić selekcję informacji. Wiadome że ludzie nie chorują na przerost candidy, chyba że są jakieś minusy życiowe. Je trzeba usunąć na pierwszym miejscu bo farmacja to podleczanie objawów dożywotnie najczęściej. Gdy woda leci z kranu, szkolony lekarz ci poleca nadstawianie jednej miski za drugą i on jako monitorujący ten proces ma stałego klienta dla swoich usług. Jeśli taki ktoś jak ja powie ci, byś po prostu zakręcił kran, to ty masz po problemie, ale lekarz ma problem finansowy i zaczyna tworzyć atak na wegan zdrowo się żywiących. Ewelina Stępnicka wyjaśniła jak dieta na surowo wegańska bez żadnych leków leczy candidę. Najczęściej to lekarz spowodował candidę gdy przepisał antybiotyki na byle dolegliwość i zniszczył florę jelitową odpowiedzialną za to by candida się nie namnażała[jeśli ci zniszczą florę to otwierasz się na setki chorób na których oni zarabiają dożywotnio].

    Jeśli ktoś ma zniszczoną florę jelitową i złą dietę przecukrzoną [bo candida żąda cukru], to trzeba sprytnie podejść do tematu jak pokonać ten apetyt. Głodówka polecana przez Asię była by wskazana dla Kingi, tylko nie wiadomo czy to początkowo wykonalne, z powodu tego że candida żąda cukru. Trzeba znaleźć sposób na przełamanie tego nałogu. Absolut powoduje kryzys rozbijający starą równowagę np choroba czy podobnie i wtedy najłatwiej stworzyć nowy lepszy styl życia . Wtedy trzeba podmieć cukier rafinowany[i słodycze , czekolada], soki owocowe,  chleb biały, i biały ryż, ziemniaki[wysoki indeks glikemiczny] na węglowodany z owoców i płatków owsianych ,kasz[np gryczanej] czy strączków[jak kto woli i mu pasuje]. I oddzielić je od tłuszczy szczególnie owoce i sałatki warzywne/szejki. Do gotowanego ryżu brązowego dodawać kurkumę i używać do sałatek czosnek i imbir. Można kupić butelkę aloesu i olej z oregano i olej kokosowy zabijający nadmiar pasożytów. Florę odbudowują kiszonki i Rejuwelac[stosowane ok 3 miesiące], oraz błonnik surowy i pomaga też cebula/czosnek.

    I zastosować to co wcześniej pisałem i Asia. Post raz w tygodniu do wieczora na wodzie też wyrówna poziom candidy. Po zjedzeniu posiłków uprawiać sport na świeżym powietrzu. Znaleźć co najmniej 15 minut na medytację w ciszy jako kontakt z sobą samym i wewnętrzną mądrością . Nie wierzyć darwinistom, bo bzdury wypisują .

    Teraz napiszę dlaczego trzeba pisać o „ciężkich sprawach”, a nie tylko o „słoneczku”.

    Jeśli weganizm ma być dietą szczególną , stawiającą na etykę , to jak mamy nie pilnować tego, by nasi weganie dostali pomoc w problemach np depresji czy candidzie. Biznes wegański ma w nosie wasze problemy i wprowadza tym samym weganizm w ślepą uliczkę 5% społeczeństwa[95%mięsożerców], bo taki komercyjny weganizm staje się jedną z wielu diet obok paleo Kwaśniewskiego Atkinsa i trudno o rozwój masowy tego bezideowego syfu. A szkoda, bo widać że młodzi nie chcą już jeść powodujących choroby  trupów z upiornej rzeźni, co zrozumiałe. Ale efekt jest taki, że jeśli nie mają faktycznego wsparcia, to po kliku miesiącach rezygnują atakowani przez choroby. Ja oceniam wsparcie biznesu wegańskiego na tragiczne.

    Weganizm podobnie jak łańcuch w rowerze, będzie tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo. Jeśli nie zatroszczymy się o słabszych wegan, to będziemy hipokrytami prawiącymi frazesy o zwierzątkach a mający inne istoty w nosie.

    Weganizm powinien być czystą ideą poza systemem który krzywdzi dziś ludzi ,wywyższa jedynych a poniża innych, tworzy nierówności i wyzysk 90% ludzi na świecie. Do głosu powinni dojść ludzie którzy poza pracą i biznesem, bezinteresownie altruistycznie wbrew kapitalizmowi pomagają innym być weganami. To może pociągnąć młodych i zmienić świat. Bo gderający hipokryci w kitlach i garniturkach na pewno nie przekonają wielu. To co piszę obrazuje Freele, która tak pięknie propaguje weganizm i to miało oddźwięk, bo było szczere.  Trzeba tworzyć darmowe poradniki i pomoc, bo większość ludzi jest biedna i nie wie jak wprowadzić weganizm w życie. Nie atakować starych mięsożerców, bo są przegrani jak stara płyta gramofonowa raz wytłoczona, będzie do końca grać swoją smutną melodyjkę .Wychowywać młodych i dzieci. Stanowczo zwalczać dyskryminację wegan. I co najważniejsze pomagać najsłabszym, naszym weganom, tak by pokazać że my faktycznie tworzymy coś lepszego, etycznego, jako powrót do prehistorycznej diety zbierackiej. Powinno się stworzyć kodeks etyczny dla wegan. Jeśli ktoś chce zarabiać na usługach co nie jest przestępstwem w kapitalizmie,  to powinien szczerze napisać o tym że założył bloga po to by reklamować to lub tamto. Bo jeśli niby przypadkiem wkleja linki do komercyjnych sklepów, a za plecami nieświadomych wegan zgarnia kasę ,to jest to łajdactwo typowe dla obecnego kapitalizmu. Dlatego z powodu powszechnego zepsucia proponuję by nie wklejać linków komercyjnych czy reklamować określone produkty, bo istnieje obawa o biznes a nie o pomoc.

    Moje „jątrzenie” to troska o rozwój weganizmu i faktyczne dobro dla wszystkich wegan, a nie tylko uprzywilejowanej grupki czerpiącej zysk na wystraszonych i niedouczonych weganach, co prowadzi ruch do komercyjnej marginalizacji i upadku, gdy już „moda” przeminie. Nie bądźmy krótkowzroczni bo i biznes wegański nie mający zasad i etyki, straci ostatecznie, jak swymi praktykami niechcący wyniszczy wegan. Trzeba promować takie postawy jak u Eryka chcącego pomagać bezinteresownie. I prowadzić dyskusję gdy niektóre metody są kontrowersyjne.

    Niestety albo biznes, albo weganizm powszechny jako czysta idea, jak kiedyś pisała Shojin ,o prostej diecie, by jeść roślinki i nie szukać kasy.

    Nie jestem wrogiem zarabiania na weganizmie i np trener personalny to fajna sprawa[popieram Shojin]. Chodzi mi tylko o pełną uczciwość i brak knucia jak udawanie przyjaciela na blogu a faktycznie kombinowanie jak z reklam i swym marnych PDF wycisnąć jak najwięcej pieniędzy i potem wypisywanie bzdur w artykułach pod ten interes, jak np sprzedaż suplementu omega 3 i wmawianie weganom że bez niego się rozpadną . I według mnie tego typu łajdactwo nie pasuje do etyki wegańskiej[niech tak robią się w trąbę zwolennicy diety paleo czy Atkinsa].

    To co napisałem nie jest uzgodnione z Joanną ,dlatego proszę jej nie atakować, bo ona tylko pozwala się wypowiedzieć różnych ludziom, co nie znaczy że się z tym zgadza[jest demokratką ]. Próby niszczenia jej bloga i zastraszania, obrócą się przeciwko tym którzy to robią i to niezależnie czy są przedstawicielami przemysłów czy jako  „użyteczni idioci” niby w  dobrej wierze wrzucają na wsteczny, swoim obrzydliwym bełkotem.  Jeśli chcecie radykalizować wegan cenzurą i innymi poza kulisowymi machlojkami, wasz wybór. Chyba nie wygracie, bo my jako zdeterminowani jesteśmy lepsi od reżimowych aparatczyków pilnujących tylko pieniędzy. „Na każdego kij się znajdzie” i z czasem głupota i podłość przegrywa. Za łagodną Asią kryją się wege wojownicy i lepiej dbajcie o jej dobro, by było miło, bo gdybyście jej zaszkodzili to nas wypuszczacie na solo. Ja jestem za pokojem, ale nie za frajerstwem i tchórzostwem i dlatego proszę wegan o wsparcie dla Asi, gdyby ktoś próbował ją straszyć. Bądźmy facetami a nie tchórzami, którzy pozwalają jak w ich obecności bije się damę . Na to zgody nie będzie.

    Niech biznesik wegański zadba o wegan i wprowadzi standardy etyczne[brak podstępnej krypto reklamy i straszenia wegan], a wtedy można myśleć o współpracy i dbać o wspólne interesy. Bo ja jako weganin z małej prowincji, nie mam o was dobrego zdania. A pilnuję by „różowych okularków” nie nosić i wolę wyznawać „teorie spiskowe” niż uczestniczyć w budowaniu koszmaru dla biednych i osamotnionych wegan z małych miasteczek prześladowanych przez zjadaczy trupów. Mój mistyczny wzrok jest wpatrzony właśnie w nich i dopóki nie stwierdzę że ich problemy są rozwiązywane, będę krzyczał, bo taka jako mistyka jest moja funkcja.  Zróbcie co mówię ,  a jest szansa na rozwój weganizmu ponad te marne 5%.

    Na początek trzeba „pozamiatać” polskie szkolnictwo i polskich profesorków jak Dariusz Szukała z „dobry dietetyk” czy magister Małgorzata Krukowska, którzy publicznie głosili obrzydliwe kłamstwa wobec wegan i nie można tego tak zostawić, bo to sieje potem ferment u zwykłych wegan bojących się że mają „niedobory białka/żelaza/wapnia/jodu/omega3/D/B12”, gdy natkną się na filmiki czy portale  z tymi ludźmi. Ja nie mam możliwości do prowadzenia takiej polemiki, ale biznes wegański zamiast chować głowę w piasek powinien reagować. Podobna kwestia to artykuły atakujące matki weganki za „głodzenie dzieci”. Ruszcie tyłek, bo inaczej przepadniecie za te obrzydliwe zaniechania, gdy prości weganie jak ja, będą wam pluli w twarz.

  73. Grzegorz P 12 kwietnia 2017 at 12:37 Reply

    Jako podsumowanie mojej riposty do Agaty napiszę ,że większość osób na blogu jakby przeszła mój magiel, wypadła by o wiele gorzej[sam bym chciał być tak przemaglowany w wieku 29 lat]. Ona jest czysta, mimo iż ma kłopoty,grzeszki jak każdy z nas[kto bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień] i musi rozwijać wiedzę o społeczeństwie itd[możliwe że jest tak wychowana przez otoczenie i nie poznała innego sposobu myślenia]. Ja poświeciłem jej mój czas ,bo uznałem że warto. Oby jej talent do pisania posłużył dobrej sprawie. Uważam ją za „żywe srebro” bardzo fajną osobę i dlatego tak lubiłem się z nią przekomarzać i gaworzyć , co części czytelników mogło się podobać. Sens publicznego dyskursu był taki ,że wiele osób ma podobne problemy i dzięki temu i im się pomaga. Agata nie musi mnie lubić i się ze mną zgadzać, jest inna i ja to cenię. Fajnie że miała odwagę być sobą , a nie ulegać przed jakimś starszym „dziadem”. To rzadkość, bo wielu, to ludzie „gumy” bez poglądów, tylko z interesem.
    pozdrawiam

    • agata 14 kwietnia 2017 at 06:17 Reply

      Widzę, że poprawiłeś swój finish rozmowy – no, teraz to jest odpowiedź godna dojrzałego, miłującego mistyka 🙂

      ale naprawdę nie ma potrzeby, żebyś „nawoływał” o łaskę dla mnie. O swoich planach z ucieczką „na wyspę” napisałam po komentarzu Kingi „Zachwycam sie Toba,pomimo twojego mlodego wieku,masz dobra dojrzalosc i madry umysl.” – mimo że wiem jak większość ludzi patrzy na kwestie śmierci, samobójstwa i celowo się „oczerniłam” („Dziękuję za miłe słowa, ale naprawdę nie ma mną zachwycać”)

      W pełni świadoma konsekwencji przedstawiałam się jako „zła” – używałam brzydkich słów (m.in. „dupa zbolała”), żartobliwie oferowałam obcemu facetowi z internetu swoje zdjęcia, zdecydowałam się zalinkować do tamtej strony na wiki, która przedstawiała moje poglądy na pewne kwestie (nie wiem czy jeszcze aktualne), sprzeczne z tym co myśli większość ludzi (czyli wielu uzna, że jestem „dziwna” albo „chora”). Mój sposób wypowiedzi zmienił się na mniej delikatny od czasów tamtej pierwszej rozmowy z tobą. Nie chciałam, żeby ktokolwiek wrzucał mnie do swojego osobistego worka z napisem „dobrzy ludzie” (i taka mała prowokacja „jak szybko jesteś w stanie wyrzucić człowieka z worka z „dobrymi ludźmi” i wrzucić do tego ze „złymi”, na podstawie kilku słów przez niego napisanych w internecie, znając niewielki ułamek jego życia), bo ja takich podziałów nie znoszę. Dla mnie nikt nie jest albo czarny, albo biały – o czym zresztą chyba Ci wspominałam w tamtej pierwszej rozmowie. Nie zależy mi, żeby ktoś oceniał mnie jako dobrą, bo wg mnie znaczy tyle, że podoba nam się jak żyje/wzbudza w nas pozytywne emocje lub przytakuje naszym poglądom/utwierdza nas w przekonaniu że to my mamy rację, że to my jesteśmy „ci dobrzy”, czyli o mnie samej nie mówi mi nic i nie jest mi to potrzebne do szczęścia

      Zauważ, że o Joasi pisałam, że jest „dla mnie fajowska”, „dla mnie dobra”, nie że jest „uniwersalnie dobra”, że jest „z punktu widzenia wszechświata dobra” – wg mnie nie ma czegoś takiego. Nigdy nie kpiłam „z dobrych ludzi wegan”, że weganie to frajerzy czy coś – po prostu dla mnie „weganin” nie równa się „dobra osoba”, a „mięsożerca” nie równa się „zła osoba”. Dlatego też poruszyłam tą kwestię z jajkami (również celowo niedelikatnie, żeby dała do myślenia, ale zupełnie nie chodziło mi o kwestie dietetyczne). Wg Ciebie osoba jedząca jajka będzie zła… wg osoby jedzącej tylko warzywa i owoce to Ty jesteś zły bo pośrednio mordujesz gryzonie… wg frutarianina ta osoba z kolei jest zła, bo morduje rośliny… a dla lokalnego jajkożercy frutarianin może być zły, bo „gnojek” importuje sobie owoce tropikalne z drugiego końca świata i zatruwa środowisko bardziej niż on i pewnie dzieci na plantacji tyrały… nawet ktoś, kto żyje praną może być zły, bo podróżuje, chociaż nie musi, a tym samym truje środowisko, i w ogóle w innych kwestiach może być „gnojem”

      kwestie dietetyczne i ochronę środowiska na bok, bez końca można się tak na wzajem oceniać, „gnoić” innych np. za zakup „zbędnych” (niektórym taka poprawa nastroju może dać energię do działania) luksusów („daj kasę potrzebującym”), albo za to, że urodzili sobie dziecko („zaadoptował byś sierotę, wcale nie kochasz dzieci”, „geny chcesz tylko przekazać swoje własne, egocentryk”, „ziemia i tak jest już przeludniona, trujesz dodatkowo środowisko, egoista i egocentyk”) albo że nie urodzili („chcesz całe życie myśleć tylko o sobie, egoista i egocentryk”)

      „ty myślisz tylko o kasie i korycie i własnym tyłku[np. bucikach za 1000zł] ”

      widzisz, a Ciebie też ktoś mógłby ocenić jako złego – że jesteś zbyt dumny „na koryto”, a mógłbyś z łatwością zarobić kupę kasy (jak twierdzisz mógłbyś robić karierę w showbiznesie, ale nie chcesz, bo jest to sprzeczne z Twoimi osobistymi przekonaniami) i konkretnie pomóc innym, mógłbyś też głośno mówić o problemach wegan

      nie zrozum mnie źle – ja tak nie uważam, masz prawo nie chcieć „koryta”, bo to Twoje życie i Twoje sumienie. Tak jak każdy weganin, mięsożerca, każdy człowiek ma swoje.

      pozdrawiam

      • agata 14 kwietnia 2017 at 06:42 Reply

        Chciałam jeszcze sprostować, że nie znaczy to, że uważam, że nie należy walczyć o weganizm, bo to „mówienie innym jak mają jeść” – nie, to nie tak. Oczywiście, że dobrze walczyć (jak i wszystko, w co wierzymy), mówić prawdę o tym jak wpływa na organizm i oczywiście poprawiać ludzi, którzy głoszą nieprawdziwe informacji – niezależnie kim są (czy profesorem z dyplomem czy naszą sąsiadką), zachęcać własnym przykładem. Joasia to wg mnie pięknie robi. Do mniej jej metody i podejście przemawiają w zupełności.

        Moja dieta też jest obecnie wegańska czego przed nikim nie ukrywam, bo nie mam potrzeby, więc w sumie to sama o ten weganizm trochę „wojuję” 😉

        Pozdrawiam

  74. Grzegorz P 14 kwietnia 2017 at 15:20 Reply

    Agatko- jeśli chodzi o tych Japończyków to wiem dobrze że nie są wszyscy buddystami co wyraźnie napisałem, ale ci którzy są/deklarują i wierzą/udają że wierzą  w reinkarnację , sami sobie przeczą . To że jedzą ryby jest czynnikiem który wzmaga inne złe zachowania w tym wyuzdanie seksualne[mięso wprowadza deregulacje w mózgu i ten bez stabilności łatwiej ulega zwyrodnieniom i agresji, jak i otępieniu{ale tu tego nie wyjaśnię bo trzeba kilometrów} ].

    Bardzo ładnie napisałaś tu, co udowadnia moją tezę że masz geniusz. Choć wiedz że i tak nie spłacisz mnie do końca życia[jesteś za malutka].
    Ja uznaje wartościowanie dobra/zła za obiektywną sprawę Absolutu i ci którzy się wchłaniają w Niego poznają to prawo karmy. I wtedy jeśli jakiś wegetarian uzna mnie za złego z powodu zbóż/gryzoni, to jest to jego chore urojenie i mnie nie obchodzi jego osąd. Jeśli by uznać Twój pogląd o względności zła czyli stosować „relatywizm moralny”, to wchodzimy w czarną dziurę przestępstw, gdy wszystko można uzasadnić
    Pisałem o tym też tu

    http://365powodowdoszczescia.war-saw.pl/2017/03/21/powod-63-zdarzylo-mi-sie-zjesc-kurczaka-pierwszy-13/

    Choć wiem że dopóki nie „przejrzysz na oczy”[wejdziesz w medytację i uspokojenie by przeniknąć do pustki], to nie będziesz znać tego uniwersalnego prawa karmy, jak niewidomy nie wie co to kolory i mówi „nie ma kolorów”.
    Np według pedofila, porwanie małego dziecka gwałt i mord to dobro. I czy ja muszę uznawać jego „perspektywę”, bo każdy ma swój osąd? Nie znaczy to że kradzież zawsze jest zła podobnie jak zabójstwo, bo np dziecko żydowskie podczas wojny kradło by przeżyć, a ktoś zabił by ocalić rodzinę . Ale są pewne społeczne zasady współistnienia i jest obiektywna ich ocena. I tak sponsorowanie rzeźni ferm i farm i cały ten przemysł prowadzi do degeneracji mentalnej ludzi tak poważnie że to pociąga konflikty i wojny między ludźmi i zagładę świata. A jeśli ktoś „targnie się na życie” brokuła,  czy płatków owsianych[jak ostatnio Asia], to skutki społeczne tego przestępstwa są zerowe. Czyli trzeba uznać istnienie mniejszego i większego zła. I za każde zło jest inna kara, inna kara za zamordowanie banana[konieczność wypróżnienia po posiłku] a inna za zjedzenie zamordowanego delfina, konia, psa czy świni.
    Wkleję tu fragment mojego pisemka, które podesłałem innym i Tobie chciałem, ale zamiast być miła i dostać, to teraz by dostać musisz odbyć publiczną pokutę, choć nie musisz, bo moje pisemko ci może po nic[pokuta za niszczenie misji Absolutu którą czyniłem w mych tekstach np o szkolnictwie czy korycie].
    Międzynarodowy nieformalny ‘komitet obrony schabowego’, ma „poważny argument” ujawniający „hipokryzję” wegan, a mianowicie że krzywdzą oni rośliny jedząc je, a przecież one też czują . No i mają rację , weganie jedzą czujące istoty, które chcą żyć. Choć etyka wegańska nie widzi w tym nic złego tak jak nie ma w tym nic złego że nasz układ odpornościowy zwalcza zarazki, zabija je. W świecie dominuje walka i mamy obowiązek walczyć by żyć, zabijać by żyć, tak jest świat ułożony. Ale nie mamy obowiązku przesadnie zabijać, przesadnie walczyć zwalczać i dominować, musi być balans i równowaga pomiędzy obroną a nieuzasadnionym atakiem. Każdy z nas zabija bo inaczej by nie żył. Musi też zabijać zwierzęta bo te inaczej zabiłyby i zjadły nas. Taki jest świat. Ale mistycy uważają że umiar w zabijaniu jest konieczny, a farmy i rzeźnie przekraczają ten umiar, podobnie polowania skoro rośliny starczą do życia. Słowo „umiar” wydaje się obrońcom schabowego obce .To udowadnia, podobnie jak ich głupi argument o czujących roślinach, że faktycznie mózg jest niedożywiony i struty amoniakiem .Bo inaczej nie podawaliby tego argumentu który śmierdzi na kilometr. Bo teraz zastanówmy się , skoro nie my, a oni twierdzą że rośliny czują i jedzenie ich jest zbrodnią ,to według ich wartościowania nie powinni jeść roślin. A najbardziej nie powinni jeść schabowego bo do jego produkcji potrzeba o wiele więcej roślin[paszy zwierzęcej] niż zjadają weganie, a które oni zjadają pośrednio. Więc obrońcy kotleta powinni wejść na wyższy poziom mistyczny i osiągnąć stan bez jedzenia zwany „inedią”.  Przecież trzy letnie dziecko zauważy, że zjadanie trupów zwierząt a roślin to nie to samo, ale oni mają zaćmę na umyśle skoro podają taki argument. Bo jeśli to jest to samo, to nie powinni mieć żalu gdy ktoś im zabije dziecko, bo to jest takie samo przestępstwo jak zerwanie stokrotki z pola[prawo Kalego{oni zabić dziecko krowy i zjeść cielęcinę dobre, im zabić dziecko złe}]. Tu nawet nie chodzi o zwierzęta, a degenerację ludzi którzy zabijają i zjadają tak podobne ciała do ludzkich, ćwiczą się w okrucieństwie i bezwzględności i stają się tacy wobec siebie, zaczynają się nawzajem zabijać, podczas gdy od jedzenia roślin ta psychologiczna patologia nie następuje[prosty przykład to bydlęce wagony jadące do Treblinki i łatwość zamiany mięsnych ludzi podczas wojny w dzikie bestie gdy pozorna dobroć i uśmiechy znikają i zaczyna się ‘rzeźnia’, ludobójstwa, gwałty, grabież, kanibalizm, wystarczy poznać historię ]. Zabijanie zwierząt degraduje mentalnie, jedzenie roślin nie, bo następują odmienne stany psychiczne i wywołują odmienne skutki, co można porównać do jedzenia grzybów, gdy raz zjadamy trującego i co jest złe, a raz nie zatrutego co jest dobre, nie ma jednakości mimo iż zjedliśmy grzyby. Weganie też mogą być bestiami, ale mniejsze szanse. Kto szybciej zabije człowieka, rzeźnik czy ogrodnik ?Jaka praca jest bardziej stresująca na farmach/rzeźniach, czy w ogrodach przy powiedzmy takim samym kierownictwie nie wyzyskującym ludzi i tworzącym dobre warunki pracy i godną płacę? Czy małemu dziecku pokażemy obrazki z ogrodu czy może ubój zwierząt w rzeźni? Co bardziej nas boli, smutne oczy skatowanego zwierzęcia, czy jabłko leżące w kuchni i czekające na śmierć, gdy oboje czują? Dla nas 10000 bardziej degradujące jest zjadanie ludzi/zwierząt, niż dojrzałych roślin, przy których degradacja jest na poziomie 0.000000000000000000000000000001% tego co dzieje się z nami gdy uruchamiamy farmy i rzeźnie. A jeśli włączymy do tego post to już jesteśmy niczym dziewica, idąca w jak najlepszą stronę .Porównanie cierpienia zwierząt do roślin, to jak zrównanie czynu jakim jest raz muśnięcie przyjaciela piórkiem, a raz spuszczenie na niego dwu tonowy głaz, i potem głupie twierdzenie że to są dwa jednakowe czyny bo jedno i drugie to uderzenie przyjaciela. Ile trzeba wypić alkoholu by mieć takie prostackie poglądy? Dla nich łagodny flirt z ukochaną i gwałt z zabójstwem to jedno i to samo. Dla mnie zjedzenie dojrzałego jabłka, a zabicie psa i zrobienie z niego smalcu to co innego, bo myślę i widzę , oni mają z tym kłopot, by odróżnić. Powiedzmy tak, że lepiej wybrać mniejsze zło, 10000 bardziej niewinne np zjedzenie jabłka, niż katrupić po rzeźniach świnie, krowy, kury, konie, psy, koty, lisy, norki, wiewiórki i co bądź, jest różnica i inna kwalifikacja przestępstwa, my jedząc jabłko dokonujemy lekkiego wykroczenia i dostajemy od przyrody pouczenie w postaci konieczności wypróżnień itd, z kolei ich przyroda skazuje na ‘cmentarz’ ‘kostnicę’ w środku gdy im wnętrzności gniją i z japy wali niemiłosiernie. Oczywiście wymiar mistyczny inedii[nie jeść nic] jest najlepszy, ale nie każdy jest w stanie osiągnąć ideał, wystarczy gdy zrobi duży krok w stronę dobra i je rośliny, jest to dostateczna resocjalizacja[może jeść dojrzałe rośliny, które już kończą życie, co jeszcze zmniejsza stopień „przestępstwa”]. Niektórzy weganie żyjący w mrzonkach o nie zabijaniu nigdy nikogo, mogą być naiwni i śmieszni, trochę przesadzać, ale oni szukają i się rozwijają w stronę dobra, są jak diament który trzeba oszlifować, muszą dojrzeć, zrozumieć lepiej mechanizmy rządzące przyrodą i ekosystemem w którym walka jest częścią . No a mięsni żerują na ich nie do końca rozwiniętych poglądach, by móc bez wyrzutów wcinać schabowego, równocześnie unikając tych wegan którzy mają stanowisko wywarzone, bo ich plan bycia w porządku przed sobą by upadł. Weganie jedzą roślinki które czują i jest to dobre, dopasowane do ich układu pokarmowego i możliwości dla każdego czy to mistyka czy nie mistyka. Co wysyłasz to wraca i weganie dzięki temu uzyskują z łaski Absolutu spokój w sobie i równowagę umysłową i pozytywny efekt autosugestii uruchamia się , ‘placebo’ im działa na korzyść, bo 100% zdrowia to odpowiednie myślenie które za pomocą mózgu i układu nerwowego programuje organizm. A że Absolut preferuje inedię potem weganizm, to  pozytywne myślenie wegan wypływające z nie krzywdzenia zwierząt, jest w harmonii z rzeczywistością kreowaną przez Absolut, łącznie z układem pokarmowym człowieka, który [podobnie jak u goryli] jest przystosowany do zjadania roślin i wydalania zbędnych części pożywienia , jeśli jest umiar, post, brak zachłanności, pokora ,i to daje efekt psychiczny zwany zdrowiem, a częścią tego psychicznego samopoczucia jest dostrojony do tego fizyczny organizm, który jest wytworem myślenia-mającego taki a nie inny obraz ciała, tutaj widzi się ciało zdrowe i ono takie jest, choć na głębszym poziomie ciało fizyczne jest iluzją , bo tylko Absolut jest.

    • agata 15 kwietnia 2017 at 09:02 Reply

      Grzegorzu, wiem, że dieta wpływa na pracę mózgu a tym samym na nasze zachowanie. Może gdyby Japończycy byli weganami to nie byłoby ich zbrodni wojennych. Może gdyby wszyscy ludzie byli weganami to nie byłoby żadnych konfliktów zbrojnych, ani zabójstw, ani gwałtów. Może.

      „wiem dobrze że nie są wszyscy buddystami co wyraźnie napisałem”

      Przedstawiłeś dane w sposób dający zafałszowany obraz stanu rzeczy („sintoizm i buddyzm 85%” – kiedy większość czytających może nie znać zasad sintoizmu a buddyzm to zdecydowana mniejszość tej liczby), dlatego poprawiłam.

      Oczywiście, że Japończycy teraz to inni Japończycy niż Japończycy przed wojną, którą przegrali. Poczynania japońskie podczas II Wojny Światowej były silnie motywowane przez propagandę nacjonalistyczną i rzekomo boskim pochodzeniem cesarza (wg tradycji sintoistycznej). Niezłe narzędzie manipulacji w rękach władz, wojskowych, prawda? I niezły powód, żeby sodówka uderzyła do głowy – „Mój kraj ma za sobą Boga. Mój kraj jest wyjątkowy. Mój kraj musi mieć rację. Nawet jeśli czuję, że czynię zło to muszę odrzucić na bok te emocje, bo działam dla Wielkiego Nipponu”. Czy po wojnie, którą „Wielki Nippon” przegrał, Japończycy wychowywali swoich synów w podobnych nastrojach? Głównie cywile, którzy przez wojnę i przedłużającą się niechęć do kapitulacji władz cierpieli głód (wszystko szło na wojsko, ale trzeba było zacisnąć zęby, bo to w końcu dla dobra Wielkiego Nipponu), tracili mężów, ojców, synów, zrzucono im na głowy dwie bomby atomowe – nie zrzucono by, gdyby Japonia się poddała, dano im tą alternatywę, ale rząd był zbyt dumny, chociaż wiedzieli, że wojna jest już przegrana.

      In the final year of the war, the Allies prepared for what was anticipated to be a very costly invasion of the Japanese mainland. This was preceded by a U.S. conventional and firebombing campaign that destroyed 67 Japanese cities. The war in Europe had concluded when Nazi Germany signed its instrument of surrender on May 8, 1945, just after Hitler committed suicide. The Japanese, facing the same fate, refused to accept the Allies’ demands for unconditional surrender and the Pacific War continued. The Allies called for the unconditional surrender of the Japanese armed forces in the Potsdam Declaration on July 26, 1945—the alternative being „prompt and utter destruction”. The Japanese response to this ultimatum was to ignore it.

      Japonia poniosła masakryczną klęskę. Cesarz zrzekł się swojego „boskiego pochodzenia” – oficjalnie i publicznie (przez radio – także cywile mogli sobie posłuchać tej nowinki, siedząc na szątkach swoich miast i wspominając bliskich, których utracili dla Wielkiego Nipponu). Podpisano nową konstytucję.

      http://www.pl.emb-japan.go.jp/relations/konstytucja.htm

      „Wielki Nippon” stracił nawet armię ofensywną.

      Jeśli to wszystko Ciebie nie przekonuje, to Twoja sprawa. Fakty są takie, że obecnie wszelkie nacjonalistyczne nastroje wśród władz są ostro krytykowane przez opinię publiczną. Starzy ludzie, którzy pamiętają wojnę mają traumę – nie chcą powtórki tamtego piekła. Młodzi swój kraj nawet niekoniecznie lubią – idolizują Amerykę, fascynują się Europą. Jest internet, okienko na świat, przepływ informacji – ludźmi trudniej manipulować i wmawiać, że „Japonia najfajniejsza”. Oczywiście można znaleźć wśród Japończyków nacjonalistów, głównie wśród sfrustrowanych panów w średnim wieku, którzy potrzebują czegoś, co ich nakręca. Chyba podobnie jak u nas ze skrajnie prawicowymi dresiarzami-„patriotami” (nie wiem czy jeszcze się udzielają, ostatnio chyba o nich cicho, ale wiadomości rzadko oglądam)

      Przy okazji polecę film Grobowiec Świetlików, został nawet wydany w Polsce (jak i wiele innych animacji Studio Ghibli; dużo osób lubi Mój Sąsiad Totoro, więc też przy okazji polecę – chyba może być fajne dla każdego, niezależnie od wieku). Studio Ghibli to akurat taka „elita” wśród japońskich twórców animacji (reżyser Miyazaki Hayano uważany jest za żywą legendę), ale w ich filmach nie ma seksu czy gloryfikowania przemocy. Grobowiec Świetlików to bardzo poruszający film, jeden z najpopularniejszych od Ghibli, także wśród Japończyków, mimo że lat już trochę ma. Pokazuje stosunek (przynajmniej części) Japończyków do wojny – do jakich tragedii ludzkich prowadzi, jaka jest bezsensowna.

      Jeszcze wyjaśnię, bo może chcesz zapytać „to dlaczego Japończycy wybierają władze, u których występują nastroje nacjonalistyczne?”. Występują one głównie u premiera Abe Shinzo – japońscy obywatele nie wybierają go sami w głosowaniu, więc niewielki mają wpływ że sobie rządzi od dość dawna. Generalnie go nie lubią, nie tylko za afery nacjonalistyczne, ale przede wszystkim za to, że mało potrafi zrobić dla kraju, nieefektywnie reformuje. Z ciekawości wrzuciłam w google, co tam nowego u tego pana słychać i o, znowu afera była.

      https://www.theguardian.com/world/2017/feb/24/shinzo-abe-wife-akie-under-pressure-ties-ultra-nationalist-school-japan

      To taka „barwna” postać – to pojedzie po gejach i lesbijkach, to palnie, że starzy ludzie lepiej by już umarli (Japończycy obecnie niekoniecznie się cieszą z długowieczności narodu, bo przy niskim poziomie narodzin jest to duży problem społeczny – a od przyciągania turystów mają kwiaty wiśni, świątynie, festiwale, a nie starców na ulicach)

      https://www.theguardian.com/world/2013/jan/22/elderly-hurry-up-die-japanese

      Grzegorzu, ja od Ciebie nic nie chcę. Nie chcę Twoich materiałów o dowodzie fizyki kwantowej na to, że darwinizm jest bzdurą – nie potrzebuję ich. Nigdy nie upierałam się przy tej teorii ani jej tutaj nie propagowałam – jest mi to w sumie obojętne czy jest darwinizm, czy od razu zostaliśmy stworzeni tacy piękni i gładcy, czy przysłali nas tu kosmici. Po rozmowie z mamą nawet skłaniam się bardziej ku teorii stworzenia przez Boga/Absolut/Energię. I co? Ziemia dalej się kręci 🙂 Jeśli będę potrzebowała wgłębić się w ten akurat temat, to sama poszukam. Jeśli coś odbierasz jako moje publiczne kajanie się, to nie ma to związku z Tobą i Twoimi „tajnymi materiałami”.

      „Choć wiedz że i tak nie spłacisz mnie do końca życia[jesteś za malutka].”

      Nie mam wobec Ciebie długu (jeśli kiedyś poczuję, że jednak ma to dam znać 😉 ). Wtedy zupełnie źle zinterpretowałeś mój komentarz, z „chociaź oczywiście, jeśli to ty masz rację, to ‚przepraszam’ niewiele znaczy” chodziło mi wtedy o to, że skoro wszystko jest tylko iluzją i można się od tej iluzji uwolnić, to nasza rozmowa, kto ma rację, kto tutaj jest „gnojem”, jest mało istotna (teraz myślę trochę inaczej). Resztę też mogę wyjaśnić, jeśli chcesz (sam fakt, że napisałam „przepraszam” do Ciebie, wyrównał zobowiązanie, które czułam bo informacja była dla mnie wartościowa – to ja decyduję wobec kogo czuję się zobowiązana, jak duże jest to zobowiązanie, co muszę zrobić żeby go nie było, bo to są moje emocje; to, że przeprosiłam akurat za „głupiego pierda” też ma znaczenie)

      Ale z ciekawości chciałam zapytać, bo rozumiem że „za malutka” to analogia do mojego „wszyscy jesteśmy tak samo malutcy”. Rozumiem, że ja jestem dla Ciebie „za malutka”, bo nie należę do grupy Dobrych ludzi. Ale tutaj pojawia się pytanie, czy w tych 15% Dobrych ludzi są jeszcze jakieś dodatkowe podziały? Bo z jednej strony bierzesz pod uwagę, że mogę zaraz chcieć być Dobrym człowiekiem (ale napisałeś, że mogę chcieć „na takiego aspirować”, więc może wg Ciebie ja nie mogę być Dobrym człowiekiem…?), ale z drugiej jestem tak „za malutka”, że długu wobec Ciebie nie mogłabym spłacić do końca życia, nawet gdybym chciała. Ciekawa jestem po prostu czy każdy może być tak Dobry jak Ty – mieć taki kontakt z Absolutem, czy może Ty jesteś jego wybrańcem, pośrednikiem, coś w tym stylu.

      Pozdrawiam

      • agata 15 kwietnia 2017 at 11:52 Reply

        Grzegorzu, odpisałam Ci, ale wkleiłam linki i „komentarz oczekuje na moderację” więc będzie jak Joasi puści.

        Dodam jeszcze o moralności, bo do tego zupełnie się nie odniosłam a sporo się rozpisałeś (żebyś nie odbierał mojego milczenia jako przyznania Ci zgody albo próby ukrycia własnych błędów – nie mam potrzeby niczego ukrywać, właściwie to lubię zauważać swoje i błędy i je poprawiać, przepraszać, przypomina mi to jaka malutka jestem). Pójdzie szybko i gładko, bo sam podałeś przykład mojego podejścia.

        „zaczęłam znowu odwiedzać międzynarodowe forum dla osób z zaburzeniami odżywiania, szczególnie pod forum dla osób, które cierpią na kompulsywne objadanie się – zawsze mnie to odstręczało od jedzenia, straszna przypadłość (wiem, że to trochę świńskie motywować się cudzym nieszczęściem, ale cóż – ja na ‘dobrego człowieka’ nie aspiruję ;)”

        „Ja na ‚dobrego człowieka’ nie aspiruję ;)” – to było żartobliwie, dlatego puściłam oczko, bo wiem jak większość/wielu ludzi spojrzy na taką informację „inspiruje się nieszczęściem innych, co za świnia”, ale jak się nad tym chwilkę zastanowić, to czy ja wyrządzam jakąkolwiek krzywdę tej osobie? Nie, bo w żaden sposób nie ingeruję w jej życie. W ten sposób ja czuję zło – jest to ingerencja w życie osoby bez jej zgody. Gwałt, pobicie, zabójstwo, kradzież/włamanie (bo dobra materialne, która osoba uczciwie zdobyła, pieniądze, które ‚bez ingerowania w życie innej osoby bez jej zgody’ zarobiła należą do niej – dlatego też uważam, że to tylko i wyłącznie sprawa danej osoby czy kupuje sobie buty za 1000 zł, czy samochód za milion, chociaż nie są to rzeczy jej do życia niezbędne; jeśli wpadniemy w błędne kolo oceniania innych to „każdy jest zły” bo może pastę do zębów kupuje za drogą albo kupił swojemu dziecku za dużo zabawek). Ja ludziom generalnie nie współczuję, ale też nie ingeruję w ich życie (albo przynajmniej się staram, bo błędy też popełniam).

        Dzieci to osobny wątek, w ich życie trzeba ingerować, bo same się nie wychowają, co nie znaczy, że pedofil gwałcący w krzakach nie czyni źle, ale to już sobie odpuszczę, bo za dużo rozpisywania się. Chciałam tylko na krótko przedstawić swój punkt widzenia.

        I jeszcze jedno pytanie z ciekawości…

        „Po „wojnie” mamy miłość i przyjaźń, ale skutki karmiczne pozostały i one muszą wygasnąć .”

        Dlaczego na moją ofensywę wojskową nie patrzysz jako na swoją złą karmę? Że być może w jakiś sposób sobie na to zasłużyłeś, coś zrobiłeś nie tak, kiedy zagadałeś do mnie po raz pierwszy?

        Pozdrawiam

  75. Grzegorz P 14 kwietnia 2017 at 15:22 Reply

    Ostatecznie za zdrowie opowiada czynnik mistyczny/wierzenia/autosugestia i tylko Absolut ustala stan zdrowia mnie i ciebie i żaden człowiek tego nie zmieni, choć Absolut może się posługiwać również ludźmi dla zmian w naszym życiu, lecz kto stawia ludzi[szczególnie magistrów] ponad etykę i intuicję Absolutu, przegra[szkolnictwo darwinowskie pogrążone jest w głupocie i korupcji, a podawany przez uniwersytety chłam dla tłumu, to propaganda czyniąca z ludu chorych niewolników]. Absolut ustala stan zdrowia również za pomocą zasad odżywiania, które można łamać gdy On chce, i to działa jako Jego prawo konsekwencji za czyny . Skoro zdrowie jest wypadkową pozytywnej autosugestii, to czy jeśli ktoś ma głębokie przekonanie że jedzenie plastikowych kapsli czy mięsa daje zdrowie, to będzie zdrowy? Nie[poza jakimiś skrajnymi i powierzchownymi przypadkami]. Bo żeby wierzenia były faktycznie pozytywne, muszą mieć odpowiednie podłoże psychologiczne do tego. Absolut przez setki tysięcy lat wbudował w psychikę człowieka harmonię z przyrodą i jedzenie surowych warzyw i owoców daje właśnie idealne podłoże do budowania przekonania o zdrowiu. To przekonanie wzmacnia fakt że układ pokarmowy ludzi jest długi jak u roślinożerców i rośliny pasują do niego w sposób przyrodzony[gdy ktoś to obserwuje, wówczas wzmacnia przekonanie, bo ma podstawy empiryczne do swojego wierzenia]. Plastikowe kapsle nie pasują do układu pokarmowego ludzi i są negatywne dla autosugestii jako produkt zbrodniczej cywilizacji. Ale najważniejszym elementem budowania pozytywnej autosugestii jest etyka, czyli nie budowanie swojej korzyści na krzywdzie innych istot w tym zwierząt. Absolut nie wspiera takiej wiary[podszytej krzywdą ] i staje się ona powierzchowna i obłudnie deklarowana. Mięsożerca, faktycznie[już bez pozorów] mający w nosie los innych, tak ustawia swój mózg i układ nerwowy, że on zatwardziały i usztywniony, nie działa pro zdrowotnie. Mimo iż mięsożerca próbuje się oszukiwać nie widząc mordowania i okradania zwierząt i je podane w ładnym opakowaniu serki i kotleciki, to jego głębsza psychika dostrzega podprogowo więcej[jej się nie da oszukać] i przejmuję całą energię cierpienia jaka towarzyszy produkcji jego odzwierzęcego pokarmu i nasiąknięty tym złem ma podmywaną wiarę w swoje zdrowie i traci je[„buduje dom na piasku”]. Zdrowy jest ten, kto wierzy w zdrowie, a wierzy ten, kto czyni tak by to wierzenie powstało. Etyka i trzymanie się świata przyrody to wytworzenie pozytywnej wiary. Choć nawet gdy człowiek ma ograniczony dostęp do przyrody w miastach czy przy zniszczeniach przyrodniczych, ale trzyma się etyki i łaski Absolutu, może wytworzyć pełne zdrowie. Przy czym pamiętajmy że zdrowie nie jest celem nadrzędnym i Absolut może posługiwać się chorobami by uszlachetniać ludzi.
    To tyle Agatko z mych notatek, a ty zamiast być miła, jeśli faktycznie coś od mnie chciałaś dostać, niepotrzebnie weszłaś w publiczną wojnę, bo to najgorsza droga by otrzymać coś ode mnie. Po „wojnie” mamy miłość i przyjaźń, ale skutki karmiczne pozostały i one muszą wygasnąć .
    Jeśli faktycznie do końca chcesz poznać Japończyków, to zapoznaj się dokładnie z ich wyczynami 1937–1945 roku w Chinach z ponad 20 mln ofiar[w tym 17,5 mln cywilów] po stronie chińskiej. I wiedz że te ich Kamikaze[shinpū], to było instrumentalne traktowanie żołnierzy do samobójstwa, które nie miało już innego sensu niż rozgrywki polityczne we władzach Japonii[nie mieli szans, skoro Ruscy weszli do wojny].  I nie mów że to dawno i nie prawda, bo ci Japończycy wychowali potem synów i wnuki, a to właśnie podczas „próby” najlepiej wyłazi z człowieka to czym on faktycznie jest[gdy stół jest syty, bestia się chowa; zbadaj Eksperyment Milgrama]. Piszę Ci to, bo wiem że jesteś mądra i docenisz co piszę , nawet gdyby Ci zajęło to trochę czasu[nie jest dobrze jeśli tak mocno fascynujesz się czymś, bo wtedy masz różowe okularki i błądzisz w ocenach{ale nie pisz że ja konkretnie oceniłem Twoje „nawiedzenie” Japonią , ty sama rób analizę jak jest, podobnie jak z „magią matki”}].
    Co do żartu z rozbieranymi fotkami, to pisałem Ci o tym  dlatego, byś jednak tak nie żartowała, bo to już jakby otwierane swej sfery damsko męskiej na świat facetów mogących potem snuć fantazje po tym wpisie i stajesz się częścią ich seksu[wiem że brzmię jak dewotka, ale tak to rozumiem] .Chodziło mi o to, byś się szanowała pod każdym względem, bo wiem jak media i Internet traktują cielesność, jak towar i żart, a są to rzeczy bardzo poważne. Napisałem to z miłości i troski[choć wiem że w oczach czytelniczek stracę , jako dewota, fundamentalista i „Talib”{przyznam się nawet, że burki mi się podobają(plisss, nie zabijacie mnie; nie każe ich nosić, choć osobiście wolę skromne stroje)}].
    Gdy ci napisałem o dbaniu tylko o koryto/kasę i buciki za 1000 zł  to chciałem wywołać efekt odwrotny, bo wiem że lubisz być przekorna. I wtedy więcej będziesz chciała działać np dla dobra ekologii i weganizmu. Nie że ja cię zmuszam, ale tylko podjąłem próbę by zmotywować Cię na ile się da, do anty kapitalizmu.
    Jednak jesteś bardzo wrażliwa i delikatna, mimo iż kiedyś pisałaś że jak po kaczce ci wszystko spływa. To nie jest prawda, bo każdy jest wrażliwy jak źrenica swego oka, tylko może sobie wmawiać że tak nie jest i wypierać z siebie fakty, a wszystko przenika do świadomości i pamięci i odgrywa potem tło myśli i życia. Wszystko. Dlatego tak cię uwrażliwiałem byś uważała na to co oglądasz i czytasz, bo większość to propaganda ustawiająca Cię/innych do pozycji niewolnika[maleńka ja byłem swego czasu od środka w show biznesie i znam się na tych gierkach]. Powiem Ci tylko, że to co ja w Ciebie wmontowałem, to jakby „gorzkie zioła” które dają po czasie ozdrowienie i nirwanę . Może nie smakują jak „cukier puder” bajeczek Disneya, ale po czasie docenisz ich smak. Nie twórzmy „koła dialogu” i nie pisz ,że to pycha tak myśleć i że mam wlew na siebie, bo tu chodzi o natchnienie, a nie moje ciało i myśli. Ich czyli „mnie” nie ma, to jest iluzja. Zawsze i wszędzie jest tylko Absolut.
    Jak Ci pisałem wcześniej, nie wiesz co będzie za chwilę gdy pisałaś co ma być za ponad rok. A dziś już wiesz, że miałem jednak rację , bo w jednej chwili możesz przeżyć coś co zmieni wszystko. Ja znam ludzkie iluzje i urojenia, dlatego nie uznaję wolnej woli, bo to tylko projekcja. Bardzo bym marzył, byś faktycznie i dogłębnie się uwolniła z depresji i myśli samobójczych i anoreksji i jeśli się tak dzieje, to cieszę się[policji się nie bój, bo nikt nie doniesie, by „ratował” cię szpital i lekarz według ulotki tego leku{to był żart}] .
    Ty jesteś naszą weganką i dlatego traktuję cię bliżej niż rodzinę . Trochę popisałem na innych portalach, ale zawsze najmilej wspominam nasz dialog, bo jesteś „żywym srebrem”, oraz unikatem. Jesteś  jak ja i Asia „dziwolągiem”, a ja takich najbardziej lubię . Masz swoje zdanie i je zachowaj, bo inaczej zostaniesz jak inni kurduplem koryta.
    85% złych ludzi się nie bój, bo oni są napędzani energią Absolutu jak wszystko i Absolut ich odizoluje od Ciebie i otoczy 15% lepszych ludzi[tylko musisz być grzeczną dziewczynką , bo inaczej mogą cię karnie pokąsać{są oni batem Absolutu, by karcić niegrzeczne dziewczynki i chłopczyków jak mnie}]. Twoja depresja może ich pokazywać jako „przerażających”, podobnie jak nawet mnie widziałaś, ale wiedz że to nie ma nic wspólnego z moim poglądem na ich temat[wtedy to już urojenia{dla mnie oni są śmiesznie źli bardziej jak tragikomedia}]. Ale w końcu na łonie przyrody objawiło Ci się , że mnie bać się nie musisz bo to śmieszne, ani tłumu złych ludzi którzy są malutcy przy Absolucie. Bój się tylko złej karmy, bo tylko ona ściąga karę i wtedy nic Ci nie pomoże, ani ja, ani nikt.  Kiedyś pisałaś że nie boisz się złej karmy i :„zaczęłam znowu odwiedzać międzynarodowe forum dla osób z zaburzeniami odżywiania, szczególnie pod forum dla osób, które cierpią na kompulsywne objadanie się – zawsze mnie to odstręczało od jedzenia, straszna przypadłość (wiem, że to trochę świńskie motywować się cudzym nieszczęściem, ale cóż – ja na ‘dobrego człowieka’ nie aspiruję ;)”
    Może wtedy źle to zrozumiałem, ale pomyślałem że nie szukasz doskonałości. Ale wiem że i Ty i ja co chwila mamy inne myśli i one się zmieniają i w końcu napiszesz: „ja na Dobrego człowieka aspiruję”, ale dobrego nie w sensie obiegowej opinii jak słusznie napisałaś w Swoim pięknym komentarzu, ale będziesz dobra dobrem ukrytego Absolutu, poza ludzkimi wartościami i fałszem dobra. W medytacji i pustce to osiągniesz.
    Ślę Ci dużo miłości. Pa siostro.

  76. Monika 14 kwietnia 2017 at 18:50 Reply

    Asiu przepis inspirujący. Malinki uwielbiam. Zainteresowała mnie wzmianka o Hiszpani.
    Jaki region polecasz do zycia tam? Tzn. chodzi mi o miejsce w którym byłoby targowisko ze świeżymi lokalnymi warzywami i owocami. Marzy nam sie zmiana miejsca zamieszkania i to kolejny raz. Ale tym razem ze względu na jedzenie, takie lokalne nie tylko z marketu owoce i warzywa. Rozumiesz, żeby nie tylko wyglądały ale przede wszystkim smakowały. Obecne nasze miejsce zamieszkania nie sprzyja temu aby dostarczyć sobie przyzwoitych darów natury. Źle się z tym czujemy i szukamy podpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie

  77. Grzegorz P 15 kwietnia 2017 at 18:35 Reply

    Agatko-maleńka co do twej inspiracji chorymi  na objadanie to w żadnym wypadku nie czyniłaś źle. Mi chodziło o końcówkę jako deklarację że nie aspirujesz do bycia dobrą ,ale przeczytaj mój komentarz dokładniej, że przyznałem iż zrozumiałem to źle[bardziej jako ogólną deklarację]. Ja cię tak faktycznie nie oceniam, tylko te publiczne wpisy na blogu i do nich mogę się odnieść. A ile w tych komentarzach jest Ciebie to ty sam wiesz i sama sobie robisz ocenę . Ja nie wiem nawet jak wyglądasz jak masz na imię i nazwisko, więc odnoszę się do komentarzy. Jeśli nie widzisz w mych wpisach sympatii, to znaczy że masz gorszy dzień i musisz na spokojnie w pogodnym nastroju poczytać.Już pisałem dla mnie jesteś czysta i większość ludzi po moim maglu wypadłaby gorzej. Ja tak naprawdę nie mam się do czego u Ciebie przyczepić.  Buciki za tysiąc zł to wielki grzech i za to powinnaś się kajać z popiele jak weganin za płatki owsiane i gryzonie[żart]. Malutka poczytaj moje komentarze bo pisałem że nie zabraniam Ci kupować i że buciki były sympatyczne choć bezsensowne z mej perspektywy, bo ja bym wolał sobie wydrukować ich zdjęcie a kaskę przeznaczyć np na blender. Ale coś cię gryzą te buciki, nie wiem czemu, skoro nic złego, że mała dziewczynka je chciała i nawet Asia miała plany kupić córce.  W mym komentarzu o bucikach chodziło o to, że by mieć takie drogie rzeczy, trzeba dopchać się do koryta i należeć do kliki która za pomocą systemu pieniądza powoduje że oni mają 95% majątku, a reszta wykiwana przez system biedę klepie . Czyli ja wolę bucików i innych drogich rzeczy nie mieć i móc spojrzeć biednym ludziom w oczy. Są tacy ludzie jak ja, którzy spoglądają na tych biedaków grzebiących po śmietnikach i to według nich oceniają system w jakim przyszło nam żyć. To jest moja wiedza o społeczeństwie[ty też popatrz na nich i może serce ci się otworzy]. Najpierw trzeba zrozumieć jak działa dziś polityka i korporacje i jak ten system poniża jednych a wywyższa garstkę podłych cwaniaków. Nie piszmy tu o tym, tylko popatrz na kontekst mej wypowiedzi o bucikach za 1000zł . Niektórzy na blogu mogli poczuć się zniesmaczeni gdy u nich  1000zł jest na przeżycie miesięczne a tu takie zbytki, ale ja jako muzyk rozumiem że np kupno instrumentu za 10 000zł to nie zbytek ale coś niezbędnego i nie jestem wrogiem drogich rzeczy samo przez się[podoba mi się Maybach za 1,6 miliona].

    „pedofil gwałcący w krzakach nie czyni źle”- i tu sama wchodzisz w uniwersalne prawo karmy, bo np uznanie pedofila w krzakach za dobrego jest złe, podobnie jak mięsożerca wyzyskujący zwierzęta-inne istoty do tego, do czego nie są one stworzone . A „mord banana” to już wymysł nadwrażliwych ludzi i nie czyni to szkody społecznej. Ty sama uznajesz prawo karmy np by nie ingerować w życie innych, przeprosić kogoś np Kingę gdy uznasz że jakaś Twoja porada była zła itd.[jesteś karmistką pierwszej próby].  Bez tego prawa okazałoby się, że nic nie ma znaczenia i wszystko to ślepy los[darwinizm]. Ja sam poznaje to prawo i nie jestem nieomylny w jego interpretacji i nie czytaj mych wypowiedzi jako wyroczni boga. Ja przez swoją ułomność przetwarzam te uniwersalne prawo i mówię o nim tyle ile wiem. Ono jest nieskończenie skomplikowane i jeśli nie zostaniesz po nirwanie Buddą ,to nie znasz go nigdy poza zadatkiem wiedzy, co jest jak światełko w tunelu prowadzące do Pełni.  Gdy opisałem prawa karmy  np czy mordowanie banana jest straszną zbrodnią to wkleiłem me notatki i nie było to osobiste wobec Ciebie. Pomyślałem że zainteresuje Cię mój punkt widzenia dlaczego Eko jajko-żerca jest gorszy od wegańskiego cwaniaka. Skutki społeczne wege cwaniaka są takie , że najwyższej dostanie od mięso-jadów pstryczka w nos. A wegetarianin legalizuje niejako wyzysk zwierząt  i tu skutki społeczne tego niewinnego czynu są wielkie .

    „Dlaczego na moją ofensywę wojskową nie patrzysz jako na swoją złą karmę?” – to już osobny temat czyli tym razem patrzenie na mnie. Tutaj nie było wojny z mą osobą i w żaden sposób ani razu nie dotknęło mnie osobiście co pisałaś, więc na tej podstawie stwierdzam że moja karma nie była jakaś straszna że mi na głowę zwaliła fajną Agatę . Oczywiście jako osoba ze złą karmą też w jakimś sensie zawiniłem że muszę staczać jakieś tam potyczki. I ponosić konsekwencje swych czynów.  I zawsze jak dostaje od Absolutu dawkę cierpienia cieszę się że rachunki mej karmy są spłacane, bo gdy spłacę dług do zera, mam nirwanę , więc cierpienie to wyrównanie rachunków. Chciałoby się mieć takie wyrównywanie rachunków, tylko poprzez miłosne potyczki z Tobą . Pamiętaj , to była luźna publiczna pogadanka i nic osobistego tu nie ma, bo osobiście to ty sama robisz sobie analizę.  Osobiście to ja się boję tego Twojego biegania po nocy, by Cię nikt tam nie napadł, chyba że masz ochronę . Uważaj mała na siebie, by cię jakiś prostak gdzieś nie zaatakował i w lesie uważaj na kleszcze[musisz ubierać długie skarpetki i stosować olejek np cytrynowy i po lesie obejrzeć się czy nie masz i jak co wyciągnąć przyrządem z apteki{wiem , znowu matkuję , ale nie umiem inaczej}].

    Jak możesz to nie wklejaj po angielsku bo słabo znam, tylko przetłumacz. Ostatnio czytałem artykuł że nacjonalizm w Japonii się odradza [za  Autonom.pl]: „Japońskie władze zdecydowały się na przeprowadzenie zmian w podstawie programowej tamtejszych szkół, w których ponownie nauczany będzie cesarski reskrypt zakazany po II wojnie światowej jako jedno ze źródeł japońskiego nacjonalizmu. Decyzja ta nie spodobała się zwłaszcza sąsiadom Japonii, czyli Chinom i Korei Południowej.” Premier „to pojedzie po gejach i lesbijkach, to palnie, że starzy ludzie lepiej by już umarli”- oni robią badania opinii publicznej i może jest elektorat na takie gadanie.          Weganizm to jeden z czynników by być lepszym i mogą być wege mordercy i są  wege ździercy zarabiający na straszeniu innych wegan. Inne czynniki zła to szkolnictwo, kler i media oraz kapitalizm/system pieniądza i wrodzona ignorancja ludzka, taka jaką mają szympansy.       Jeśli chodzi o nacjonalistów w Polsce i na świecie to mają się coraz lepiej i jak pisałem grozi nam nowy Hitler.       „Grzegorzu, ja od Ciebie nic nie chcę.”-raz piszesz że jesteś głodna wiedzy i chcesz bym więcej ci o tych sprawach pisał, a teraz że ci zwisa np o fizyce kwantowej. Fizyka kwantowa i Absolut są zbieżne i w tym szkopuł.  „Bóg” to mężczyzna więc mitologia osobowego patriarchalnego boga, dla mnie magia ludowa. Energia to jedynie emanacja Absolutu , to właśnie energia kwantowa na poziomie fizycznym.       „nasza rozmowa, kto ma rację, kto tutaj jest ‘gnojem’, jest mało istotna”-  skarbie popełniasz błąd, bo by się uwolnić faktycznie od iluzji, trzeba wyrównać karmę i oczyścić się ze zła a jeśli czynisz zło to iluzja staje się coraz bardziej silna i uciążliwa i nigdy za życia się od niej nie uwolnisz. Nie wierz w swoje siły umysłu bo to dualizm ty-silna i świat/bóg i tak stajesz się magikiem ,a nie mistykiem uwalniającym się faktycznie poprzez nirwanę do „JA”.     „Malutka”- to jest zwrot oznaczający najbliższą zażyłość jak matka rozmawia ze swym maleństwem. To rodzaj sympatii. A „jesteś za malutka” to trochę co innego. To oznacza że choć jesteś fajna i w ogóle, to jednak musisz wejść w medytację i poznać pustkę i potem będziesz już nie malutka[już bez samobója, i planów wchodzenia w dziwne związki damsko męskie w Japonii, czy zabawy w konkursy bikini fitness lub fitness sylwetkowe czy obrażania publicznie mistyka za prowadzenie misji nazywając mnie zgorzkniałym pierdem i ograniczonym człowieczkiem który przegrał swe życie i z zazdrości atakuje ludzi bogatych którym się udało osiągnąć sukces życiowy i jedyne co mu pozostało to fantazje o nirwanie, a i Eryk kisił się w swym gówienku kilka lat doprowadzając się do 40 kilo, czy podobnie itd.{tylko nie pisz już o tym, bo ja tylko wspomniałem o luźnych planach i ocenach z których rezygnowałaś(gdybyś była mistykiem i nie była malutka , nie pisałabyś tego, łącznie z żartem o rozbieranych fotkach)}]. A wtedy gdy poznasz mistyczny wymiar, zobaczysz co ja ci dałem moimi tekstami itd. Naglę się okaże że ten „stary zgred” nie chciał źle. Ja myślę że poza Tobą [i ślepcami] nikt nie odbiera moich tekstów do Ciebie jako krzywdzące, a ty tak pisałaś. Ten mistyczny stan co ja mam, osiąga każdy po śmierci, a tu na ziemi Absolut powołuje jakieś 5% ludzi i ok 15% może luźno w to wchodzić. Wiesz po czym można poznać że ktoś jest powołany? Że chce i to robi. Może 2 miliardy ludzi medytuje więc i oni coś z tego mają . Nie mam monopolu na prawdę , nie jestem cesarzem Japonii. Co ja myślę o twych aspiracjach jest mało dla ciebie istotne, dla ciebie liczy się tylko jednia w Absolucie i moje wszelakie pisane teksty to nadzieja że wejdziesz w tą jednię . Ja sobie mogę wykluczać i co to zmieni? Ktoś jest sam na sam w Absolucie według prawa karmy. Bycie dobrym to pojęcie względne, ja nie jestem, dopóki nie osiągnę nirwany, ale aspiruję do tego i ja użyłem tylko twojego zwrotu zmieniając jego znaczenie, taka gra słów, zmieniająca twoje zrozumienia słowa dobry na to słowo  dobra ale z Absolutu . Ale to sama już powinnaś wyczytać, bo chyba zbyt szybko czytasz .

    • agata 16 kwietnia 2017 at 06:49 Reply

      Grzegorzu, ostatni raz już tylko odpiszę (i znowu masz ostatnie słowo jakby co ^^ ), bo tym razem nie rozmawiałam z Tobą „dla lekcji” (to nie moja podświadomość mną kierowała), a dla samej przyjemności pisania o sprawach które są dla mnie ważne (tolerancja, pokora, ludzka potrzeba bycia ‚tym lepszym’ – wg mnie te kwestie czynią więcej zła na świecie niż jedzenie mięsa, co też pokazuje przykład Japończyków podczas II Wojny Światowej, ale to taki przykład ekstremalny, może lepszym byłaby ‚plotkująca sąsiadka’ czy ‚rząd Kaczyńskiego, który w reformach nikogo nie chce słuchać’), ale doszło do mnie, że blog Joasi to chyba jednak nie miejsce do nawoływania o tolerancję – w tym dla osób jedzących niewegańsko – kiedy ona walczy z brakiem tolerancji wobec wegan, to może zostać niewłaściwie odebrane (powtórzę, że wg mnie o weganizm i prawdę walczyć trzeba, a i nawet, że wg mnie po jednostkach które nas atakują jechać można, bo to oni pierwsi zaatakowali więc mamy prawo do odwetu i wg naszych potrzeb sami decydujemy jak ostry będzie to odwet, żeby rachunek był wyrównany, także wrednym też można być 😉 ). Nie jest to też chyba miejsce na pogadanki o podłożu filozoficznym, o moralności ludzkiej tak ogólnie, ani długie tłumaczenie zjawisk w kulturze japońskiej (nie podobało mi się „nawoływanie” do pogardy tym narodem ze strony Grzegorza, chciałam też użyć ich przykładu, żeby pokazać jak „czarny” może być człowiek kiedy przemówi się do tej jego potrzeby „bycia tym lepszym” – nigdy nie broniłam Japończyków, jedynie prawdy).

      To Ci chciałam wyjaśnić, bo dziwi mnie bardzo, że nie zrozumiałeś 🙂

      „Mi chodziło o końcówkę jako deklarację że nie aspirujesz do bycia dobrą ,ale przeczytaj mój komentarz dokładniej, że przyznałem iż zrozumiałem to źle[bardziej jako ogólną deklarację].”

      Rozpisałam się, że dla mnie nie ma czegoś takiego jak bycie ‚dobrą’ – dlatego już wtedy było to w cudzysłowie („Ja na ‚dobrego człowieka’ nie aspiruję ;)” ). Wiem, że to nie jest prawidłowo napisany cudzysłów, ale chyba każdy tak odbiera…? Mi przydaje się taka forma, kiedy w jednym cudzysłowie stawiam kolejny, jest czytelniej, i weszło w nawyk – używam zamiennie.

      Może poczułabym się 100% dobra (a tylko wtedy mogę nazwać siebie dobrą), gdybym siedziała w lesie na golasa, żyła praną i medytowała – wtedy nikogo i niczego nie krzywdzę. A może nie, bo ja sobie siedzę na golasa i „nic nie robię” a 10 km dalej dzieciaki torturują psa – może zamiast siedzieć na tyłku powinnam walczyć dla dobra krzywdzonych (czy jeśli dzieciaki są dosyć duże/jest ich dużo i nie jestem w stanie odpędzić ich pokojowo, odstraszyć „autorytetem dorosłego”, to w gębę dać mogę…? tego ja sama nie wiem, jest to ingerencja w ich życie bez ich zgody, dla dobra zwierzęcia, które „stoi niżej niż człowiek”).

      „Jeśli nie widzisz w mych wpisach sympatii, to znaczy że masz gorszy dzień i musisz na spokojnie w pogodnym nastroju poczytać.Już pisałem dla mnie jesteś czysta i większość ludzi po moim maglu wypadłaby gorzej. ”

      Tak, napisałeś, że jestem „czysta” i że jestem „żywym srebrem” – dla mnie cały ten komentarz był jednak dosyć hmm… dziwny, w odniesieniu do tego, co pisałeś wcześniej (tak jak dziwne dla mnie jest, że piszesz, żebym się nie bała że naślesz na mnie policję, bo to był tylko żart – dlaczego zakładasz, że się przestraszyłam, chociaż tylko żartowałeś? przecież żartów nie mówi się w celu przestraszenia kogoś) Ale oczywiście tylko Ty wiesz, co miałeś naprawdę na myśli. 🙂 Ludzi w niebieskim ubraniu roboczym się nie boję, nawet jakby jakimś cudem odwiedzili mnie z powodu moich komentarzy (oni nie reagują na takie rzeczy Grzegorzu, co innego napisać w necie „mam wszystkiego dość, to już koniec, żegnajcie, żegnaj okrutny świecie” a co innego wyrazić myśli samobójcze – pół forum psychologicznego to ciągle robi – a i moje komentarze były bardzo niejednoznaczne, „zagrożeniem dla siebie” być może będę za półtora roku).

      Pozdrawiam Grzegorzu i Wesołych Świąt (o ile obchodzisz; u mnie w domu obchodzi się w ‚stylu japońskim’ czyli dla tradycji, frajdy, bez dogmatów religijnych 🙂 )

    • agata 16 kwietnia 2017 at 07:27 Reply

      Przepraszam, muszę jeszcze, bo przypomniała mi się ciekawa historyjka 😀 (tak a propos tych bucików za tysiąc złotych i patrzenia bezdomnym w oczy)

      Kiedyś chodził u mnie po osiedlu młody chłopak i żebrał – twierdził, że na buty (miał na nogach, ale może pożyczone albo się rozwalały – nie wiem), miał łzy w oczach, mówił bardzo cicho. Nie dałam mu, z reguły nie daję żebrakom, ale ten przypadek mnie trochę poruszył, bo chłopak wyglądał na zdesperowanego. Krótko potem szłam do fryzjera na umówiona wizytę, z wyrzutami sumienia przez tego chłopaka. No i siedzę u tego fryzjera, a ten chłopak tam też przyszedł żebrać. Fryzjerka zaoferowała, że mu zapłaci jak umyje w salonie szyby. Przeklął pod nosem i wyszedł.

      To była dla mnie ważna lekcja. Inny „ciekawy” przypadek żebraka miałam niedawno: pan, niesamowicie uprzejmy i mówiący głosem tak słodkim, że dostawałam próchnicy, chciał pieniądze lub jedzenie, twierdził, że ma dwójkę dzieci – znowu odmówiłam pomocy. Jego ton zmienił się o 360%, spojrzał na mnie z nienawiścią, przeklął i poszedł do domu obok – taka sama gadka, tym samym słodkim tonem, ale dodał tym razem „ta pani nie chciała mi dać”.

      Także Grzegorzu, ja niezależnie od tego, co robię z własnymi pieniędzmi, nie mam problemu, żeby patrzeć bezdomnym w oczy. Oni w zdecydowanej większości mogą zmienić swoje życie, mają wolną wolę i jest wiele osób, które im w tym pomoże (czy to z rzeczywistej troski o człowieka, czy żeby zaimponować innym – na jedno wychodzi). Postawa roszczeniowa jest bardzo częsta wśród patologii.

      • agata 16 kwietnia 2017 at 07:40 Reply

        przepraszam, napisałeś „biednym” – dla mnie to na jedno wychodzi, dlatego zamieniło mi się w głowie na „bezdomnych”. Ludzie w Polsce, w zdecydowanej większości, są w stanie poprawić swoją sytuację materialną, jeśli włożą w to pracę – takie jest moje zdanie. Są chętni do pomocy, bezpłatne kursy, dzięki którym można zdobyć zawód, bezpłatne szkoły zaoczne, gdzie można zdobyć wykształcenie jednocześnie pracując (ja akurat wybieram zaliczenie liceum przez egzaminy eksternistyczne, bo tak można szybciej, uczę się w domu) itd.

        Pozdrawiam i teraz serio już kończę bo mnie mama goni do pomocy 🙂

  78. Grzegorz P 16 kwietnia 2017 at 09:46 Reply

    Agatko-Chcę to jasno powiedzieć że nie dyskryminuje mniejszości Japończyków w Polsce[napisałem to przed twym ostatnim postem o tym]. Nigdy też nie pisałem że mają szczególną pasję do zabijania ryb i mięsożerstwa. Dla mnie kraj rybami cuchnący to również Islandia i Norwegia, potem inne. Ja widzę wady i zalety większości krajów i skoro ty skupiałaś się na zaletach, to ja opisałem ciemną stronę . A jej nie widzisz skoro opisujesz cudowne zmiany Japończyków po wojnie. Badałem holocaust[zagładę Żydów i Romów] i okrucieństwa wojny. Po tym ludzie wyłgali się , że to nie oni byli winni, tylko jeden był winny Hitler. Niestety ale Hitler wydał bardzo luźne rozkazy i tak naprawdę od osobistej inwencji zależało jaki stopień był wykonany lub nie. Cała europa mordowała z zimną krwią .Ale bestia ma to do siebie że nie tylko morduje ale potem się wypiera zbrodni. Człowiek skruszony przyznaje się do zła i nie zwala winy na innych[nie uprawia spychologii]. I widzę że Japończycy stosują te sztuczki wymyślając bajeczkę o jedynie winnym starym cesarzu i nacjonalizmie. Oczywiście jest to prawda że podły system i cesarz montowali to zło, ale bez złego ludu, cesarz by nie porządził nawet jednego dnia. Czyli wnioskuję , że ta ich[Japończyków] przemiana nie jest dogłębna. Można to zaobserwować po japońskim wyścigu szczurów[wojna o karierę i pracoholizm], gdy ludzie słabsi tam psychicznie wysiadają i dlatego liczba samobójstw jest taka wielka[wraz z innymi czynnikami]. Jest to zresztą cecha azjatycka, mrówcza robota bez dobrych efektów[harują jak mrówki bez przestanku i mało z tego jest, bo brak w tym mądrości która powstaje poprzez luz i spokój i przerwę w pracy]. Kobiety są traktowane źle[patriarchalnie]  np można w praktyce bezkarnie zgwałcić Japonkę i ta się nawet nie poskarży[twoje słowa]. Jest też sprawa tych delfinów i wielorybów. Większość narodów i ich tradycji jest zbrodnicza. Ruscy się wyrzekają Katynia ,Turcy ludobójstwa Kurdów, Polacy mordowania Żydów, Anglicy zbrodni w Indiach itd. O Polakach mógłbym napisać też wiele złych rzeczy. Dlatego ja polecam by nie trzymać się jakiegoś narodu ale tylko i wyłącznie Absolutu i wtedy najlepiej się na tym wyjdzie. Nie wiem czy znasz słowo kosmopolityzm, bo jeśli nie to dlatego moje opisy Japonii traktowałaś jak dyskryminację.

    Ostatnio „japońska” Shojin napisała fajny artykuł

    http://www.shojin.pl/dieta-811-zasady-surowy-weganizm/

    i w sumie jej dieta teraz jest już chyba całkiem zdrowa i godna dla polecania wszelkim ludziom[może trochę siemienia lnianego dla omega3 czy olej lniany z lodówki, lub jarmuż]. Ale ta jej wcześniejsza dieta też była jej potrzebna jako proces. Trochę się zniechęciła do tego B12 i bierze suplement. Bo mówi się że zdrowa flora jest w stanie stworzyć wersję B12[choć nie zgadza się z tym część profesorków]. Jej flora nie była zdrowa więc nie wiem dlaczego tak się zdziwiła że ma niedobory[chyba dlatego że jacyś witarjanie zbyt bajerowali w tej sprawie]. Najpierw trzeba mieć zdrową dietę taką jak ona teraz ,może poza tymi daktylami w większych ilościach[choć nie wiem czy ta marketowa żywność jest wystarczająca]. Potem dobrze sobie zrobić kolonoterapię lub lewatywę[tak przynajmniej podejrzewam, sam nie robiłem].Następnie pić Rejuvelac ok 3 miesiące. Potem jeść to co ona na surowo i powoli odstawiać suplement i robić badania krwi. Nie ma gwarancji że się wytworzy B12, skoro ludzie od pokoleń ją spożywali w postaci mięsnej czy z brudu. Ale wtedy jest przynajmniej szansa. W kilku pokoleniach wegan przy zdrowej diecie może być wytworzenie B12.

    Teraz pojadę sobie po Tobie skoro znowu mi przyznano prawo ostatniej riposty.

    Jesteś w jakimś sensie czysta, a te grzechy które ci napisałem to pikuś w porównaniu z innym ludźmi[np czynnymi koryciarzami  u władzy]. Odstawiłaś leki i możesz mieć stany emocjonalnie chwiejne, uznaj to. I dlatego czasem moje słowa o Tobie źle odbierasz.

    „ja sobie siedzę na golasa i „nic nie robię” a 10 km dalej dzieciaki torturują psa”- tu udowadniasz  że bez medytacyjnego wchłonięcia nie będziesz pojmować prawa karmy i prawa społecznej symbiozy. Prezentowany przez ciebie pogląd  że  mistyk nie pomaga bo medytuje są śmieszny. Medytacja to wgląd, a on jest dziś najbardziej potrzebny ludziom. Milion razy więcej robi ten kto siedzi 30 lat w ciszy i potem nam opowie o tym stanie, niż pajac który „pomaga” na lewo i prawo, a ta pomoc okazuje się potem „niedźwiedzią przysługą” z powodu głupoty[np ludzie którzy pomagali Hitlerowi wygrać wybory dla dobra Niemiec]. Życie i produkowanie zanieczyszczeń i nawet zabijanie nie jest złe, jeśli jest to robione z umiarem i z rozsądku . Tak jak gdy oddychasz zabierasz tlen, ale musisz to robić i nie ma z tego powodu problemu skoro przyroda produkuje go tyle że  wszystko się odnawia. Tutaj Absolut stwarza człowieka z jego potrzebami i sprawia że człowiek je zapewnia albo mądrze i ma nagrodę karmiczną ,albo głupio i ma karę .Nie trzeba popadać w skrajność tylko znaleźć równowagę , bo za mord na brokule ponosisz konieczność wypróżnień, a za mięso masz gnicie jelit i raka oraz choroby układu krążenia. Nie wiem dlaczego nie widzisz stopniowania zła i adekwatnej kary, czyli każdy jest jednakowo zły jeśli się spojrzy na to z jakieś tam strony. Wprowadzasz tym myśleniem chaos i potem sama jesteś zdezorientowana co robić i skora w rezultacie do zła. I potem masz depresję i leki się pojawiają itd. Jest porządek uniwersalny i chciej go poznać, to Ci pomoże. Wielu wegan ma takie dylematy psychiczne i pisanie tu u Joanny o tym jest wskazane. Asia np jest bardzo „zła” bo nie tylko morduje biedne maliny ale jeszcze publicznie nakłania do mordu malin przez innych[twierdząc : „jedźcie surowe warzywa i owoce”]. Właśnie do tego prowadzi brak porządku prawnego gdy nie wiadomo co jest dobre a co złe i łatwiej ci pogardzać ludźmi biednymi czy bezdomnymi.

    „sami decydujemy jak ostry będzie to odwet, żeby rachunek był wyrównany, także wrednym też można być”- a jednak młoda mam cię, że bełkoczesz. Bo właśnie gdy pisałem że chcę byś była wojownikiem jak tu opisałaś, to krzyczałaś „nigdy”. A jednak zostałaś nim, przynajmniej tak tu napisałaś. Nas wegan mięśni atakują a ty prosisz nas o tolerancję . Ich jest 95% i bez twej pomocy sobie poradzą . A nam weganom Twoja pomoc jako wojownika się przyda. Ale najpierw zrób z sobą porządek.

    Ja jestem zadeklarowanym przeciwnikiem katolickich świąt . Najwięcej wiem o religii np o biblii w tym o vatykanie, ale tu na blogu nie piszę o tym. To jest mój sprzeciw wobec tej organizacji. Te święta z jajami i kiełbasą to mitologia. To wspieranie kleru, który gnębi mistyków od 4 wieku.

    „w jednym cudzysłowie stawiam kolejny, jest czytelniej, i weszło w nawyk – używam zamiennie.”- to chyba ja poprawiłem tez cudzysłów bo ja tez tak robię jak ty.

  79. Grzegorz P 16 kwietnia 2017 at 09:47 Reply

    A teraz o bucikach za 1000zł. Kiedy Ci napisałem że potrzebna jest reforma społeczna i zmiana systemu między innymi przez odrzucenie szkolnictwa pruskiego, to ty twierdziłaś że to bzdura[co, jeden język?!], bo tobie w sumie ten system pasuje pod warunkiem że ty w nim jesteś bogata i możesz sobie zamieszkać na jakiejś pięknej wyspie i tam trzymać w domu na szafie 1000 par takich bucików. Ja wiem że małe niemowlaczki są bardzo egoistyczne i nie mają wrażliwości społecznej, bo do niej trzeba dojrzeć poprzez obserwację świata. Czyli nigdy nie atakowałem tego, że chcesz mieć te buciki, ale kontekstu w jakim chcesz je mieć czyli w systemie w którym 1% ludzi na ziemi ma tyle samo majątku co 99%. I nie dlatego to zdobyli że byli mądrzy jak ty niemądrze piszesz, ale dlatego że chciwość sprawiła taką nierówność. I wielu badaczy to mówi[ np raport Oxfam: „ośmiu mężczyzn ma tyle majątku, co połowa ludzkości”], są o tym książki. Ale wiem że malutka dziewczynka tego jeszcze nie chce zrozumieć[tu właśnie wchodzimy znowu w prawo karmy czyli że  nie może tak być że 90% Polaków jest biedna{pisałaś że ja  tworzyłem artykuły po jakiś portalach dla sfrustrowanych ludzi, którym się nie powiodło, a ich w Polsce jest 70%, plus 20% ogłupionych ludzi zadowolonych z tego że są wyzyskiwani, no i 10% niby zadowolonych koryciarzy, z którymi chyba się mocno identyfikujesz, być może z powodu tego że twoja rodzina nie jest biedna(twoje opisy ludzi biednych jako nieudaczników samych sobie winnych, są skandaliczne, powtarzasz propagandę neoliberałów w najgorszym wydaniu, gdy nawet oni opuścili ton w porównaniu z latami 90{bo się okazało że ich prognozy się nie sprawdziły}, a ty dalej wygłaszasz najgorszy bełkot na poziomie Leszka Balcerowicza i tym samym pokazujesz że twoje wywody o moralności to ściema, kręcisz ,wymyślasz, by w końcu żyć z rodziną na biedzie innych, bez wyrzutów sumienia- młoda to się leczy)}]. Jako mistyk musiałabyś nauczyć się oszczędności, bo mistyk nie ma możliwości zarabiać dużo[żyje z pomocy innych{postawa roszczeniowa}] i wtedy takie buciki wydały by się zbytkiem. A my o nirwanie pisaliśmy chyba. Te buciki to symbol czegoś więcej niż tylko buciki z bajeczki za 1000zł. Ta Twa bajeczka to świat ułudy i mistyk dąży do prawdy. A jak ci pisałem chciałem ci pomóc w depresji dietą i mistyką , dając gorzkie zioła i zielone warzywa, które nie smakują małej dziewczynce pijącej tylko mleczko i krzywi się bardzo i wybrzydza, ale jak się przyzwyczai to już nic innego jeść nie chce.     Twoja intuicja dalej szaleje, choć nie piszesz o tym, nie wiedząc co się z Tobą wyprawia. Twoje popdrogi czegoś chciały jak pisałem 5 lutego 2017 at 17:03:Agata napisałaś: ‘mogę odejść spełniona i szczęśliwa. Czuję wielki spokój i szczęście kiedy o tym[samobójstwie] myślę.’- gdybyś tak myślała w swej głębi, nie napisałaś tego, by się podzielić publicznie o tym na blogu. Piszesz to jako mimowolny krzyk o pomoc(…)Krzyk o pomoc, to nie zawsze krzyk rozpaczy[może być spokojny, wyważony i przemyślany]. Nie chodziło mi o wzbudzanie przez Ciebie sensacji[to nie główne media], ale o ukryte motywy, których Ty teraz nie dostrzegasz i nie rozumiesz, które się kryją za myślami nawet spokojnymi[właśnie dlatego Ci napisałem to, czego moim zdaniem o Sobie nie wiesz i może od razu to do Ciebie nie dotrze-skopiuj mój wpis jakby wyleciał i poczytaj potem , raz na jakiś czas]. Ja nie wierzę że to co myślisz obecnie, jest głębokie, bo jak piszesz ‘jest możliwość, że wszystko skończy się inaczej, taką też biorę pod uwagę’”.

    Ale ty zarzekałaś się że to nie prawda i nawet napisałaś 28 marca 2017 at 13:39 : „  Grzegorzu, chciałabym myśleć że masz w sobie chociaż tyle pokory, żeby dojść do pewnych wniosków i następnym razem ugryźć się w język zanim zaczniesz kogoś pouczać. Chociaż pewnie ciężko z tym będzie – ktoś, kto pisze ‘moje komentarze czyta się jak mantrę buddyjską’ musi mieć na siebie chory wręcz wlew (nie, nie czyta się – mi czytało się jak paplanie przemądrzałego, zgorzkniałego pierda, bardzo ograniczonego człowieczka)”

    Po tych wszystkich słowach w końcu potwierdziłaś: „Wspominałam wcześniej, że w przeszłości moja intuicja szalała – i tutaj chyba znowu ona rządziła. Potrzebowałam coś od Grzegorza, nie wiedziałam, co, ale coś kazało mi wracać do tej osoby, i teraz kontynuować jałową ‘potyczkę’, a chociaż sama siebie pytałam ‘co ty wyprawiasz? kłócisz się czy był staw czy źródło, po co w ogóle dyskutujesz? ludzie czytają i myślą „’tym to się nudzi’, ocknij się’. Teraz wiem, że to była potrzebna lekcja dla mnie.’”

    A teraz napisałaś: „Postawa roszczeniowa jest bardzo częsta wśród patologii” – ty jesteś tą patologią , bo żyjesz dzięki pomocy innych. Postawa roszczeniowa to małe dzieci, to matki je wychowujące na macierzyńskim, to starcy-emeryci i inwalidzi, to ludzie niezaradni w wyścigu szczurów. Twoja znieczulica jest obrzydliwa. I to jest najważniejsza lekcja jaką chciałem ci okrutnej przekazać . Dlatego tak trudno było ci pojąć weganizm z powodów etycznych[ to też jest twoja patologia znieczulicy i braku empatii; ale zrozumiałaś chyba, więc się da] . Takie myślenie jak twoje/Balcerowicza to właśnie świat rządzony pieniądzem i w takim świecie powstają dyktatorzy czyli i ty ich  pośrednio wspierasz. To że wielu biedaków to cwaniacy [jak wielu wegan to łajdacy] nie daje odpowiedzi na problem bezdomności[eksmisja całych rodzin na bruk za długi, gdyż mimo pracy nie są w stanie zrobić opłat]. Ty mimowolnie starasz się ich pokazać z jak najgorszej strony, wrzucić do jedno worka, to podłe. Tak samo się robi z gejami, Żydami, weganami, mistykami czy staruszkami w Korei południowej[nie wypracowały sobie dużej emerytury więc są same sobie winne, niech żebrzą i lepiej im nic nie dawać, bo szkoda]. To zmień, bo to jest twój problem[nie mój].  Twój opis biedy w Polsce, jako wyboru jest obrzydliwy. Tobie się wydaje że studia i kursy dają pracę . Obudź się z letargu, poczytaj coś więcej niż tylko brukowe gazetki dla mamienia tłumu[one są właśnie w klimacie twoich bucików za 1000zł]. Koryto jest dla 10% i nie ma jak się tam wklepać, nawet gdyby 100% Polaków skończyło politechnikę i „kursy”. Nie będę się powtarzał, opisałem to na innych portalach, poczytaj te teksty o „frustracji” 90% ludzi w Polsce i na świecie. I dopóki nie odrobisz tej lekcji, nie pisz już bzdur na ten temat.

    Nie traktuj mej końcówki osobiście, bo to walka ludzi biednych o swoje prawa i o nowy sprawiedliwy porządek, a ty stanęłaś na drodze i stajesz się oprawcą wraz z korytem .Ty jesteś prześladowcą tutaj[powtarzając propagandę telewizyjną którą karmiono Polaków 27 lat{Balcerowicz i neoliberalizm}], starając się nieświadomie mentalnie trzymać w upodleniu ludzi biednych z hasłem „sami sobie winni!!!”[jeśli tego nie widzisz, tym gorzej dla ciebie, bo to znaczy że psychologicznie się samo oszukujesz by ukryć przed sobą znieczulicę(i  nie pisz że tego nie powiedziałaś, bo może nawet nie wiesz co powiedziałaś)}].

    To oczyść i może wjedziesz w postrzeganie prawa karmy i będzie ci lepiej. Inaczej nawet jak dopchasz się do koryta, to tym gorzej, bo poniesiesz konsekwencje koryta. Bądź mądra i zrozum to, bo może ta twoja intuicja to chciała ci przekazać i uwolnić cię od samobója i depresji i leków i uczynić „wojownikiem prawdy”, a nie być typową w Polsce i na świecie wojowniczką o kasę na buciki za 1000zł, bo tak się kończą wasze dyrdymały i wygłaszanie szlachetnych słów, za którymi nigdy nie będą szły praktycznie dobre czyny. Asia się na coś zdecydowała i publicznie głosi o weganizmie w tym dla kobiet w ciąży i matek i nieraz dostała ciosy od „mafii przemysłowej” i tłumu i od niej się ucz, skoro cię ta twoja intuicja do niej tu doprowadziła[dla niej pieniądze nie są najważniejsze i pomaga wielu osobom bezinteresownie].  Pisałaś że ode mnie chciałaś lekcję , a ja innej nie mam, a bez wątpienia Twoja Intuicja Absolutu jest mądrzejsza od twoich powierzchownych myśli które się zmieniają co chwila jak powiew wiatru. Jako niepracująca, pożyj trochę bez domu pod mostem, żywiąc się na śmietniku i może to pozwoli ci lepiej poznać też świat w jakim żyjemy[nie traktuje tego dosłownie, bo nie chcę by cię ktoś skrzywdził pod tym mostem, a rzeczy ze śmietnika ci mogą poważnie zaszkodzić, ale wczuj się jak aktor w tą rolę medytacyjnie]. Tak smakują gorzkie zioła dla nas wszystkich, którzy tego czytamy i ja się z tego uczę[pochylania się nad najsłabszymi nie tylko zwierzątkami ale i ludźmi] .

    Agata to dobra osoba tylko wychowana przez mentalny rynsztok, powtarza zbrodniczą propagandę , ale widać że dziecko się wyrywa i ja wierzę że jej się uda. Bo ma dużo dobrych cech i poza „paplaniem” nic złego nie robi.

    https://youtu.be/IT1DlvCRP1k

  80. agata 16 kwietnia 2017 at 13:38 Reply

    Muszę jeszcze króciutko sprostować swój komentarz, bo Grzegorz nie pojechał po mnie za coś, co liczyłam, że pojedzie a tym samym zwróci uwagę na tą kwestię.

    A co z emerytami, rencistami, ludźmi, których stan zdrowia, wiek nie pozwala na poprawę swojej sytuacji?

    Takim ludziom żaden „Dobry” weganin mistyk, trzymający się z dala od koryta nie pomoże. Datki innych ludzi też nie poprawią trwale ich sytuacji, bo pomocy wymagają stałej (i czasami sporej – np. rehabilitacja dzieci) i jest takich osób zbyt dużo, a tym bardziej datki „Dobrych” mistyków, którzy nie mogą zarabiać dużo, bo to „złe”. Kto takim ludziom pomaga? Rząd, „źli” ludzie, i może pomagać bardziej, efektowniej, jak właściwi ludzie dopchają się do „koryta” i przeprowadzą korzystne reformy.

    Pozdrawiam

  81. Grzegorz P 16 kwietnia 2017 at 15:03 Reply

    „Takim ludziom żaden ‘Dobry’ weganin mistyk, trzymający się z dala od koryta nie pomoże.”- a tu już mówisz całkiem bez sensu. Nie odrobiłaś lekcji i nie poczytałaś moich komentarzy z innych portali. Mistyk w medytacji tworzy wizję zmian którą podałem . A ty nawet jak dopchasz się do koryta i zagarniesz wszelkie pieniądze to i tak zabraknie, bo kapitalizm jest bankrutem. Zmiana to usunięcie szkolnictwa, kleru i mediów, kapitalizmu i stworzenie gospodarki opartej na zasobach co opisałem . I wtedy dla wszystkich starczy a weganizm zminimalizuje liczbę chorych. Weganizmu i zdrowego stylu życia w kapitalizmie nie da się za bardzo wprowadzić, bo na tym się nie zarabia a władza nie potrzebuje zdrowych silnych i niezależnych ludzi których trudno upilnować.

    Mistycy oderwani od szarej codzienności mają wizję czegoś świeżego. Najpierw trzeba dojrzeć problemy i podałem to. Żeby Cię wychować wkleję tu trochę materiałów. Jeszcze tylko napiszę że dla twej resocjalizacji powinnaś pójść pod ten most i jadać po śmietnikach i właśnie ubrać te swoje buciki za 1000zł i choć wiem że to nie pasuje, ale przynajmniej na coś się one przydadzą ,bo leżenie ich na szafie to zbytek[żart-żebyś przypadkiem nie próbowała a tylko w wyobraźni zejdź do 90% ludzi, w tym bezdomnych].

    Lekcja wychowawcza dla nas wszystkich, bo Agata nie mówi czego innego niż spora część ludzi wychowanych przez media. To mój opis: „biedaku , jesteś pijak i leń”                       Bogacze uparcie dowodzą , że „ludzie biedni to ci, którzy są bardziej podatni na pijaństwo”[rynsztok pijacki powoduje biedę , bo człowiek od nałogu się stacza ekonomicznie]. Pijaczki, narkomani, osoby psychicznie chore i niepełnosprawni, czasem wpadają w długi i biedę , tu niby zgoda. Ale nędzarze, w 95% nie są ubodzy z powodu pijaństwa, nawet jak piją [jeśli jest wsparcie państwa to alkoholik nie musi głodować, jak w krajach skandynawskich]. Nędzarze, w 95% są ubodzy z powodu „systemu kastowego” bogaczy-szukających pretekstu, by się wykręcić od odpowiedzialności[którzy insynuują : „nie system, a jednostka jest winna bo pije”]. Bieda i brak perspektyw życiowych, bezrobocie, pogarda społeczna, kompleksy, prowokują depresję i alkoholizom/narkomanię/wyuzdanie seksualne[więc to bogacze doprowadzając biednych do depresji, pomagają im stawać się alkoholikami]. Ale nałogi u ludzi bogatszych są na mniej więcej tym samym poziomie, ale ci mają pieniądze, dzięki którym potrafią dość sprawnie funkcjonować i ukrywać swój nałóg, a u ludzi biednych od razu widać patologię, szczególnie że mocno uwypuklaną [patologię] przez bogaczy szukających wymówek. Bogacze kontrolujący media, starają się udowodnić, że to biedni i ludzie bez studiów częściej piją . Jednak według badań z Anglii 2010 roku[brytyjskiej publicznej służby zdrowia{NHS}], dobrze opłacani przedstawiciele klasy średniej, wykonujący wolne zawody, znacznie częściej piją niż młodzi ludzie o niskich dochodach. Według polskich badań, relatywnie najliczniej częste spożycie alkoholu obserwuje się u „mężczyzn legitymujących się wykształceniem wyższym”, natomiast często pijące alkohol kobiety to „głównie mieszkanki miast, w wieku 20-39 lat, dobrze wykształcone”.          A teraz omówmy problem pracy i bezrobocia/„lenistwa”. Bo w momencie, gdy rozwój technologiczny[maszyny/komputery] i globalna gospodarka[przeniesienie pracy do Chin, Indii itd.] sprawia że pracy nie ma, to co zrobić ze sporą częścią ludzi, skoro nie ma możliwości i sensu wszystkich zatrudniać. Nie może więc bytowanie ludzi zależeć od tego, czy w danym momencie będą mieć czy nie zatrudnienie, bo albo [powiedzmy to otwarcie] godzimy się na  eutanazję bezrobotnych, albo muszą oni dostać minimum socjalne i zająć się usługami, sprawami kultury, sztuki, czy wychowaniem dzieci, lub po prostu żyć i nie szkodzić działalnością przestępczą , nie zdobywając przez złodziejstwo jedzenia i ubioru[lepiej żeby jedli i spali niż kradli]. Nowoczesne społeczeństwo nie może zatrudniać na etacie 100% ludzi i nie może produkować przestępców, którzy bez pracy skazani są na kradzież[mafia np pruszkowska] lub śmierć głodową . Stosunek do pracy na etacie musi się zmienić, bo to nie ona buduje społeczeństwo dobrobytu, ale rozwój mistyczny, artystyczny, intelektualny i wynikający z tego rozwój technologiczny pozwalający dzięki wynalazkom zmniejszać ilość pracy fizycznej i dawać wszystkim tanie odzienie, jedzenie i inne rzeczy jak energię itd i sprawiać że ludzie będą się zajmować problemami wyższego rzędu[psychologią /mistyką ]. Co oznacza, że utrzymywanie archaicznej etyki wspieranej przez biblię i kler, staje się kłodą na drodze do rozkwitu społecznego[jedni chcą z Polski do USA płynąć kilka miesięcy statkiem, inni dostaną się tam w 6 godzin samolotem{zwycięstwo inteligencji nad materią }]. Nie praca[utopia kapitalistycznego dobrobytu], a wychowanie mądrych obywateli[stawiając na samo edukację ludzi rozwijających swoje pasje z pomocą państwa], mądra praca i precyzyjna organizacja pracy symbiotycznej[dbającej o dobro ogółu], dzięki inwestycji w niezależną inteligencję[pozaszkolną] jest jedynym rozwiązaniem problemu ubóstwa i chorób na świecie[do takiej nowoczesnej pracy wystarczy 20% obywateli{np 5% w rolnictwie}, a inni mogą zajmować się rozwojem intelektualnym, mistycznym i podobnie]. Im więcej obecnej przymusowej[bez pasji]„nerwowej” pracy[machania rękami], tym dalej od rozwiązania biedy i innych problemów[o co się starają krótkowzroczne elity, by zachować swój stan posiadania]. Kto więc głosi że bieda wynika z braku zatrudnienia 100% społeczeństwa, „wrzuca na wsteczny”, chcąc w praktyce niewolnictwa i głodu dla ludzi bez pracy, powodując mnóstwo krzywdy ludzkiej i albo taki ktoś jest tylko głupi i podły, albo żyje z wyzysku innych i głosi to co mu wygodne. Czyli za biedę i wykluczenie społeczne nie odpowiada jednostka na „rynku pracy”, która nie wiele może, ale niemal cała odpowiedzialność spoczywa na organizujących społeczeństwo i pracę elitach, które jeśli w kraju panuje ubóstwo i przestępczość, powinny być rozliczone i skazane na poważne kary[władze zwaliły całą odpowiedzialność na biednych ludzi, którzy atakowani taką propagandą , myśląc że są winni, wpadają w kompleksy, depresję i nałogi, po czym umierają przedwcześnie]. Tylko elity tworzą perspektywy życiowe dla jednostek, które mogą odpowiedzieć pozytywnie na te perspektywy, bądź nie. Jedynie uczestnictwo w budowaniu nowoczesnego społeczeństwa symbiotycznego jest czymś dobrym, a nie ilość machnięć rękami w pracy na akord rozumianej na sposób archaiczny. Jak policzyliśmy matematycznie, nie ma w europie i USA pracy dla każdego, więc nie ma perspektyw dla każdego i atakowanie każdego bezrobotnego że jest leniem to łajdactwo i rozważyliśmy argument pijaństwa[gdy nie wiadomo kto bardziej chleje i ćpa, elity czy biedacy nie mający pieniędzy na narkotyki, alkohol i papierosy], co znaczy że żyjemy w społeczeństwie strukturalnego bezrobocia, strukturalnej niewolniczej pracy, strukturalnego „koryta” dla 10% i strukturalnej biedy i właśnie takie perspektywy życiowe tworzą obecne elity. Czyli jedyna faktyczna perspektywa, jaką stwarzają zbrodnicze rządy miliarderów i ich kilki magistrów, to jakaś forma rewolucji, by wprowadzić po tym nowy porządek ogólnego dobrobytu. I nawet jeśli nie będzie lepiej po tej rewolucji[jak straszą bogacze, a czego nie wiemy], to przynajmniej jeden problem rozwiązany, kara dla potwornych elit. Nie można wykluczyć że będzie lepiej, dlatego na pewno należy skorzystać z szansy i spróbować zmian i nie bać się ryzyka, skoro chociaż pozbędzie się „głazu u nogi” ludzkości jakim są źli bogacze wyzyskujący społeczeństwo i krzywdzący zwierzęta oraz środowisko[bogacze jako ekonomiczne żarłoki, wyżerają nam prawie wszystko zostawiając nas z prawie niczym].  A obecny rozwój technologiczny powoduje, że można stworzyć gospodarkę opartą na zasobach[po usunięciu pieniądza i likwidacji systemu finansowego], w której minimum socjalne będzie dostępne dla wszystkich i skończy się bieda, gdy albo wszyscy mamy dostatek albo nikt, uniemożliwiając zamożność nielicznym, co sprawi że w interesie jednostki będzie ekonomiczny interes ogółu[więc siły wszystkich jednostek zjednoczą się w celu osiągnięcia dobrobytu powszechnego, co gwarantuje sukces] i wtedy gdyby w interesie jakiejś krótkowzrocznej jednostki stałby się ekonomiczny interes tylko owej jednostki, to ogół w swym interesie sprowadzi taką chciwą jednostkę do parteru, zgodnie z zasadą „albo wszyscy, albo nikt”.   Na stronie old.tzmpolska.org czytamy : „Gospodarka Oparta na Zasobach jest systemem, w którym wszystkie dobra i usługi są dostępne bez użycia pieniędzy, kredytów, barteru czy innego rodzaju długu lub niewolnictwa. Wszystkie zasoby stają się wspólnym dziedzictwem wszystkich ludzi, nie tylko grupy wybranych. Podstawą , na której opiera się ten system jest obfita w surowce Ziemia – nasza praktyka podziału zasobów przy użyciu pieniądza jest nietrafiona i przeciwstawia się wydajności potrzebnej naszemu przetrwaniu. Współczesne społeczeństwo posiada dostęp do wysoce zaawansowanej technologii i potrafi wytwarzać ogólnie dostępną żywność, ubrania, domy i zapewnić opiekę medyczną. Zmodernizujmy nasz system edukacyjny i stwórzmy nielimitowaną ilość odnawialnej, przyjaznej środowisku energii. Poprzez wprowadzenie skutecznie zaprojektowanej ekonomii, wszyscy moglibyśmy cieszyć się wysokim standardem życia ze wszystkimi udogodnieniami technicznie wysoko rozwiniętego społeczeństwa. Gospodarka oparta na zasobach wykorzystuje surowce ziemi i morza, zaplecze naukowe, zakłady przemysłowe, itp. by polepszyć życie ogółu populacji.”[koniec]

  82. Grzegorz P 16 kwietnia 2017 at 15:04 Reply

    Z matematycznego punktu widzenia , zasada jest prosta, jeśli nie usunie się wszelkich barier dzielących ludzi i nie sprawi że wszyscy bez wrogości/rywalizacji wspólnie podejmą trud zbudowania dobrobytu, to nie ma na to szans i będzie to co jest. Jeśli zjednoczymy siły i razem patrząc na dobro ogółu, będziemy się uczciwe starać stworzyć wspólne bogactwo i wykorzystamy w pełni mądrość do rozwoju technologicznego, jesteśmy w stanie przełamać kryzys gospodarczy i stworzyć lepszy świat. Dlatego kapitalizm ze swej definicji jako konkurencja i rywalizacja jest utopią , produktem chorej mentalności człowieka, która wytworzyła wiele błędnych konceptów, jak choćby specyficzne pojęcie „lenistwa”, które zostało wypromowane przez bogaczy, chcących zmotywować lud do wytężonej harówki, zarzucając im że się lenią , bo za mało pracują , a powinni tyrać ciężej, wydajniej, sprawniej, dokładniej, szybciej, więcej, dłużej[np wkładając w oczy zapałki między powieki, by nie tracić czasu na sen] i za mniej wynagrodzenia[można spać na ulicy i uprawiać długie posty, samemu sobie zęby wyrywać i nie chorować], jako poganiane batem woły robocze, bo dzięki temu zadowolonym bogaczom będzie lepiej, wygodniej i fajniej. Oczywiście pojęcie lenistwa nie dotyczy niby samych bogaczy, skoro oni są ulepieni z lepszej gliny i im się po prostu należy. W krajach gdzie wypromowano „mrówczą pracę”, zjawiskiem powszechnym stała się  śmierć spowodowana zbyt długą lub intensywną pracą . W Japonii takie przypadki określa się słowem „karoshi”. Rząd japoński postanowił wprowadzić program, który ma ograniczyć liczbę „karoshi[liczba osób pracujących ponad 60 godzin w tygodniu ma zostać ograniczona z obecnych 9% wszystkich zatrudnionych do 5% w 2020 roku]. W Japonii mamy ok 30 000 samobójstw rocznie i ponad 2000 jest związanych z „karoshi .  Lenistwo, leniuchowanie to bardzo dziwny stan i można go nazwać chorobą wywołaną przez obecny system. Bo jeśli szkoła katuje ucznia, to ten psychicznie nie wytrzymuje i zaczyna się według ich kryteriów „lenić”, czyli zwyczajnie uczeń energetycznie wysiada. I jeśli jeszcze belfer wyzywa nieustannie dziecko od leni i próżniaków, pogardzając i ośmieszając go przez grupą , to maluch ma wpojone że jest „leniwy” i wierząc w to, nadaje temu moc sprawczą [gdy przychodziło do szkoły, było pełne energii, po wyzywaniu i stresie jaki na niego nałożono, brakuje mu energii i staje się „leniem”]. Promocja niewłaściwej diety mięsno cukrowej pozbawionej zdrowych węglowodanów odpowiedzialnych za stały dopływ fizycznej energii, załatwia dziecko fizycznie i jeśli jeszcze do tego dojdzie kawa i potem alkohol, to zaburzenia zdrowotne pozbawiają człowieka energii i jest on po prostu chory. A jako że bogacze zarabiają na niezdrowej żywności, to ją promują i lud nie wie że jest załatwiony niewłaściwym odżywianiem. Jeśli taki wyzywany młody człowiek i chory z powodu złej diety oraz stresu, pójdzie do paskudnej pracy[co w systemie kapitalistycznym jest na 95% pewne], to system zamienia go w „lenia”, czyli człowieka któremu robić nic się nie chce, tylko zastraszony, zagubiony i załamany, spałby i jadł i patrzył w szybę , chcąc mieć tylko „święty spokój” i mając „wszystko gdzieś”, pozbawiony celu, sensu, czasem trapiony myślami samobójczymi. Czyli kapitalizm neoliberalny taśmowo produkuje właśnie takich chorych psychicznie „próżniaków”, co jest wyczynem, zważywszy na fakt że jeśli zamknąć przeciętnego człowieka do więzienia, to taki psychicznie nie wytrzymuje, bo musi coś robić. Małe dziecko to żywioł energii i mogłoby takie pozostać, gdyby system nie był taki, jaki stworzyli bogacze. Praca z pasją to właściwie problem z pracoholizmem, gdy np wielu artystów cierpi na przepracowanie i nie umie odpoczywać. Zdrowy człowiek jest pełen wigoru i pracuje spontanicznie i też spontanicznie ma okresy wypoczynku i medytacji, bo wszystko jest potrzebne, dla utrzymania zdrowia i pełnej kondycji. Ludzie medytacji, czyli zaprzestania działań też są niezbędni, niosąc społeczeństwu mistyczne uniesienie i moralne drogowskazy, tak ważne w wychowaniu społeczeństwa symbiotycznego[ale mistyków odosobnionych jest mało]. W znaczeniu jakie podają bogacze i szkoły, nie ma lenistwa, jest wadliwy system, produkujący ludzi bez pasji i celu, zagubionych i pozbawionych energii życiowej i tacy nauczeni są przez szkoły i rodzinę by kombinować i ulżyć sobie, stając się małymi cwaniaczkami, pijaczkami i pasożytami. Są też ludzie o niskiej energii życiowej, którym powinno się zapewnić minimum socjalne, bo i ich życie jest nam potrzebne, ucząc pokory i dając różnorodność rozwijającą kreatywność i pokazując nam jak dużo pracujemy w kontekście ludzi pracujących mniej. Stokroć lepszy jest ten kto nic nie robi, niż ten kto robi źle. Prawdziwe zaprzestanie działań[w tym mentalnych], prowadzi do mistycznego poznania pełni i taki człowiek staje się inspiracją z powodu mądrości jaka go ogarnęła gdy zostaje „buddą”[ale to rzadkość]. Jest więc miejsce na działanie i nie działanie i nie jest to lenistwo[dzisiaj ludzie pragnący żyć w klasztorach kontemplacyjnych uważani są za darmozjadów]. Leniami intelektualnymi są bogacze, którzy wymyślają najgłupsze argumenty, by móc leżeć i wyzyskiwać bezkarnie lud. A jako odpowiedzialni za  skutki rządzenia, są leniwi w sensie lekceważenia obowiązków, jakie spadają na rządzących. Tłum jest leniwy intelektualnie i nie chce się przemienić tak by wykonać pracę usunięcia zbrodniczego systemu.  Mogą się zdarzać dzieci które chcą się bawić i tylko bawić i mają jakieś skłonności patologiczne, ale to trzeba leczyć i mieć odpowiednie metody, a nie straszyć, wyzywać, bić i doprowadzić do wykluczenia. Dzieci i dorośli chorzy psychicznie i fizycznie to odrębny temat i tu go nie rozwijajmy. Jest też lenistwo rozumiane jako oszczędzanie energii życiowej, np poprzez postęp technologiczny, mądre działania i organizację pracy czy nawet nasz organizm stosuje minimalizm, starając się zoptymalizować energię , by wykorzystać ją do najpotrzebniejszych rzeczy i niepotrzebnie jej nie tracić, mając rezerwy na kryzysowe momenty. Czyli lenistwo nie może być uznane za pojęcie negatywne w 100%, bo zależy od kontekstu np sen jest w pewnym sensie lenistwem, lenieniem się , rozleniwieniem całkowitym, ale ci którzy chcieli go ominąć, mieli po czasie kłopoty[poza mistykami]. Dlatego ci którzy z powodu głupiej tradycji i zwyczajów oraz namnożenia dzieci są zaharowani, a więc nie leniwi, ci są raczej powodem śmiechu, uznani za głupich, bo sami swą głupotą narzucają kierat ponad siły i bez odpowiedniego odpoczynku wysiadają zdrowotnie. Jak mawiają kto nie ma w głowie, musi mieć w nogach. Natomiast zaniedbanie opieki nad bliskimi itd to lenistwo jako negatywny aspekt krzywdzenia istot. Brak walki z systemem, też jest krzywdą istot i lenistwem godnym potępienia.                               Sumując różne wymówki bogaczy, twierdzą oni że biedni na swą biedę sami zapracowali, bo byli mało pracowici, pili i nie chcieli się uczyć w szkołach, lub byli nieudacznikami, fajtłapami, ofermami, nie umiejącymi się ustawić, a więc mają to na co sobie zasłużyli, czyli biedę. Z kolei bogacze mieli być pracowici, trzeźwi i chętni do nauki w szkole i dlatego zasłużyli sobie na wielkie bogactwo. To że najbogatszym udało się zgarnąć większość majątku społecznego ma być sprawiedliwe i po prostu wynikające z cech biednych i bogatych. Biedni niby zasługują na biedę , bogaci na bogactwo. Historia pokazuje jednak że jest inaczej i bogacze raz na jakiś czas, zasługują na rewolucję i śmierć. A biedni są uciskani głównie z powodu chciwości i głupoty[nieuctwa ale nie szkolnego] i tylko dlatego pozwalają by bogacze ich okradali i jeszcze znieważali bzdurnymi oskarżeniami, równocześnie [bogacze] przedstawiając się jako ludzie poczciwi i sprawiedliwi. Można więc powiedzieć, że biedni są bardzo nierzetelnie oceniani przez bogaczy, tak by bogacze mieli moralne uzasadnienie swego łajdactwa, równocześnie nikt nie pokazuje biednym prawdziwego powodu ich biedy, przez co nie umieją uwolnić się z kieratu bogatych. Gdy biedni zaczną się samo edukować i wyzbywać chciwości, to wtedy nastaną okoliczności pomagające złamać jarzmo ciemięzców, by zbudować gospodarkę nowoczesnej technologii, w której bieda nie będzie miała możliwości zaistnieć. W 20 wieku wszystko bardzo szybko się zmieniało[skok cywilizacyjny] i nie ma możliwości by stary archaiczny po sumeryjski/pruski system bogaczy/urzędasów[magistrów] i biednych, mógł przetrwać.  Albo ten system nie przetrwa i nastąpi poprawa, albo ludzkość przepadnie, jedno z dwojga.
    I to jest właśnie próbka „medytującego mistyka”, który ma nic nie zmienić jak twierdzi Agata[a powinien dopchać się do koryta, by mieć pieniądze na ubogich]. I niech już lepiej nie pisze o biednych i bezdomnych bo dotyka źrenicy mego oka, a ja nie mam ochoty, jej atakować ,ale muszę reagować w publicznej rozmowie gdy poniża się biednych nawet gdy robi się to niechcący. I weganie czytający ten blog mogą być biedni i takie opinie które słyszą od lat w głównych mediach, mogą być bardzo krzywdzące i poniewierające[Agatko „wdeptałaś na minę” i nie rób tego więcej{mogłaś darować sobie „śmieszną anegdotkę o żebrakach”}]. Z korytem nie robi się dialogu, ale się koryto wymienia, ale Agatka jest za mała by to zrozumieć, bo tak jak nie da się zreformować mysiej kupki ale trzeba ją spuścić klozetem tak i te korytko jest tylko do usunięcia, by zamienić je na owocowy ogród dający światu owoce.

  83. agata 17 kwietnia 2017 at 09:19 Reply

    Joasiu, mam nadzieję, że wybaczysz mi, że jeszcze raz odpiszę Grzegorzowi. Zdaję sobie sprawę, że w komentarzach są pytania/odpowiedzi związane z weganizmem, a nasze pogawędki wprowadzają chaos i zakopują te treści i w niektórych mogą wzbudzać negatywne emocje. Staram się nad sobą pracować i powstrzymywać się od pisania, ale też wiem, że jeśli coś Ci będzie przeszkadzać to możesz pousuwać (chociaż to może niekomfortowe dla Ciebie, jako np. „wprowadzanie cenzury”), więc jestem trochę rozdarta 😉

    „Nigdy też nie pisałem że mają szczególną pasję do zabijania ryb i mięsożerstwa.”

    Oczywiście, że nie. Chciałam zwrócić uwagę, że tak „Dobrym”, „oświeconym”, „miłującym” ludziom jak Ty cały świat „cuchnie”. Dlatego zwróciłam uwagę na kwestię tego, że Japończycy jedzą podobną ilość białka zwierzęcego jak inne nacje – nie zrobiłam tego w obronie Japończyków.

    „Dla mnie kraj rybami cuchnący to również Islandia i Norwegia, potem inne.”

    Oczywiście, że tak. Przypominam, że nigdy nie broniłam Japończyków. Mój własny cytat:

    „Josia moźe nie lubić Japonii, ma prawo, mogło jej się tam nie podobać, mogła być w miejscach, gdzie śmierdziało jej rybą – to zupełnie co innego niź publicznie pisać „X kraj cuchnie X” , to jest obraźliwe”

    „Ja widzę wady i zalety większości krajów i skoro ty skupiałaś się na zaletach, to ja opisałem ciemną stronę .”

    Nie kłam, bo pójdziesz do piekła 😉 Co pozytywnego pisałam o Japonii? No, że fajnie segregują śmieci. Było to już po tym jak napisałeś m.in.:

    „Śmierdząca Japonia w tym sensie że zjada się tam potwornie ilości ryb. Chyba celowo szukasz dziury w całym, bo jak ktoś mógł zinterpretować mój wywód że według mnie wszędzie w Japonii śmierdzi rybami[każde moje zdanie przerabiasz, tylko po to by mieć haka i uciec tym samym od twych błędów jak twierdzenie że uważam siebie za mantrę buddyjską i stałem się wrogiem twego dziadka]. Śmierdzi metaforycznie, skoro obrońcy praw zwierząt skarżą się za te zabijane wieloryby itd. Ale ty drążysz ten temat z powodu nawiedzenia tym paskudnym krajem[nie pisz że Polska gorsza, bo wiem o tym].”

    (przyznaję, że wtedy nie zrozumiałam, że „cuchnie” to metafora, a nie Twoje przekonanie, że w Japonii prawie wszędzie roznosi się zapach ryb, którego weganin nie lubi – co właściwie było komplementem z mojej strony, nie szukaniem haka na Ciebie; po prostu wtedy jeszcze nie rozumiałam, że jesteś negatywny aż do takiego stopnia)

    „Kobiety są traktowane źle[patriarchalnie] np można w praktyce bezkarnie zgwałcić Japonkę i ta się nawet nie poskarży[twoje słowa].”

    Mniej więcej.

    „gwałt bardziej grozi mi w Polsce niż w Japonii, bo każdy „zdrowy na umyśle” Japończyk będzie wolał zgwałcić Japonkę, która najprawdopodobniej wróci do domu i będzie udawać że nic się nie stało niż gaijinkę, która może okazać się jakąś dziwną wariatką i zrobi aferę”

    Temat rzeka (wychowanie Japonek, jakie cechy są w Japonii uważane za atrakcyjne/pożądane u kobiet, pozycja kobiety w społeczeństwie, stawianie dobra grupy ponad dobro jednostki itd.), więc nie będę tłumaczyć, każdy sam może poszukać, jeśli jest zainteresowany. W Japonii jest wiele negatywnych zjawisk, jak i w każdym kraju. Z takich fajnych rzeczy wg mnie, poza segregacją śmieci (chociaż oczywiście koncentrowałabym się na mniejszej konsumpcji, nie chodzi tylko o Japonię), to w szkołach nie ma sprzątaczek, dzieci same sprzątają po sobie.

    Pisałam również:

    „Nie patrzę na Japonię ani na ewentualny związek z japońskim mężczyzną przez różowe okulary, mam dużo obaw i są one dużo poważniejsze niż że mojemu mężowi będzie capić z gęby rybą haha”

    To jest przedstawianie dobrych stron Japonii…?

    W Japonii chciałabym mieszkać (niekoniecznie zostać tam na zawsze) przede wszystkim ze względu na geografię tego kraju, przyrodę. Kraj wyspiarski (kocham morze/ocean), do tego góry (też kocham), ok klimat dla mnie. Gdybym patrzyła tylko na ten aspekt, to może wolałabym Grecję (nie wiem, bo w Japonii jeszcze nie byłam; w Grecji dwa razy, plus siostra trzeci, więc mam relację z pierwszej ręki, trochę jakbym odwiedziła trzy różne wyspy), ale Grecy strasznie zaśmiecili ten piękny kawałek Ziemi (może turyści im pomogli), a i mentalność Greków (a dokładniej greckich mężczyzn) mi nie odpowiada. Wolę uprzejmość i trzymanie się na dystans. Grecja jest piękna, ale już Grek jadący za mną na skuterze i głośno wychwalający jaka ze mnie atrakcyjna „sztuka” to dla mnie powód, żeby szukać sobie innego miejsca dla siebie. Z nacji, o których coś tam więcej wiem, odpowiadałaby mi mentalność Finów, ale z kolei klimat kraju trochę nie dla mnie. Dlatego moje dwa „plany na życie” zakładały Japonię – nie z powodu ślepej miłości do tego kraju czy nacji. Teraz jestem o wiele bardziej otwarta na ludzi, tolerancyjna, pozytywnie nastawiona do świata, więc myślę, że w wielu innych miejscach mogłoby mi być dobrze. W Polsce też źle nie jest 😉

    „Mistyk w medytacji tworzy wizję zmian którą podałem . […] Mistycy oderwani od szarej codzienności mają wizję czegoś świeżego. Najpierw trzeba dojrzeć problemy i podałem to. […] tak jak nie da się zreformować mysiej kupki ale trzeba ją spuścić klozetem tak i te korytko jest tylko do usunięcia, by zamienić je na owocowy ogród dający światu owoce”

    Tak, Twoja wizja świata idealnego jest bardzo sielankowa i fajna – przyznaję to. Dodałabym jedynie różowe pegazy na niebie, żeby było jeszcze fajniej (serio bym dodała). Szkoda, że nic nie piszesz o tym, jakimi konkretnie działaniami taki świat zbudować. Nie mówimy jednym językiem (więc mamy zamilknąć, bo lepiej nie robić wcale niż robić źle?) i w najbliższym czasie nie będziemy (chociaż fakt, rosnąca popularyzacja j. angielskiego nas do tego zbliża). Papierki nie są bezużyteczne. Osoba, która chce postawić dom szuka dyplomowanego architekta, żeby jej się nie zawalił na głowę. Nikt zdrowy na umyśle nie pozwoli poskładać swojego dziecka po wypadku na podstawie stwierdzenia „ja potrafię”. Przykłady można mnożyć. Rozumiem, że Ty, jako artysta, możesz się czuć pokrzywdzony przez ten układ rzeczy – w przypadku aspirującego do filharmonii muzyka papierek rzeczywiście może być „krzywdzącą głupotą”, pewnie nawet nie dostałby szansy, żeby się zaprezentować. Nawet jeśli dzięki weganizmowi i mistyce wszyscy staniemy się wspaniały ludźmi i nikt nie będzie świadomie kłamał, to powierzenia zadania osobie na podstawie samego „ja potrafię” może się skończyć kiepsko (sama nieraz myślałam, że znam już świetnie angielski czy dobrze japoński, a potem trafiłam na tekst, nawet nie specjalistyczny, który zbiegiem okoliczności zawierał wiele słów, których akurat nie znałam, więc nie rozumiałam z całości nic – nauka pokory od czegoś Wyższego? 😉 )

    „Jeszcze tylko napiszę że dla twej resocjalizacji powinnaś pójść pod ten most i jadać po śmietnikach i właśnie ubrać te swoje buciki za 1000zł”

    Lekcji takiej nie potrzebuję, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że pod mostem jest źle – dlatego pracuję nad tym, żeby tam nigdy nie wylądować, a jako że mam 29 lat i długo byłam zajęta mało produktywnym nielubieniem świata (chociaż niczego chyba w sumie nie żałuję, bo teraz jestem, gdzie jestem), to teraz muszę kombinować mocno.

    Twoje przeświadczenie, że chciałabym mieć wykształcenie, żeby mieć kupę kasy, że pcham się do koryta itd. jest kolejnym przykładem tego, że wydaje Ci się, że jesteś jakimś geniuszem – który nawet motywacje i myśli osoby siedzącej po drugiej stronie ekranu potrafi bezbłędnie odczytać na podstawie kilku słów. Tyle razy już się pomyliłeś w swoich interpretacjach, nie rozumiem dlaczego dalej to robisz, wymądrzasz się na mój temat. Chciałabym mieć wykształcenie, żeby móc mieć pracę, która byłby dla mnie interesująca i dawała satysfakcję – to takie złe? O kasę zupełnie nie chodzi.

    Grzegorzu, postawa roszczeniowa wśród patologii to nie mój wymysł, tak samo jak wyuczona bezradność. Na pewno znajdziesz na ten temat dużo materiałów w sieci. Kto chcesz dawać żebrakom, to jego sprawa – nie oceniam go. Ja jestem za pomaganiem im ale pod warunkiem, że sami chcą włożyć w to wysiłek. „Nie dawaj ryby, daj wędkę”.

    Pozdrawiam

  84. Grzegorz P 17 kwietnia 2017 at 14:57 Reply

    Jeszcze tylko dla sprostowania Turcy dokonali ludobójstwa Ormian [nie Kurdów z którymi mieli tylko wojnę,przepraszam].                Agatko-zbyt niski poziom jest twoich argumentów bym to komentował ale z miłości do wege wojowniczki zejdę. To już kabaret co głosisz w powyższym wpisie. Nie wiem dlaczego uparłaś się by mnie ekonomii i wiedzy o społeczeństwie uczyć .Już nawet bez twych robionych szkółek masz poziom profesora ekonomii, który niewiele więcej od ciebie powie[twój wpis usprawiedliwiam tym, że może ktoś oblał cię lodowatą wodą i zmarznięta piszesz szybko nerwowo swoje śmieszne komentarze].                                                       O dawaniu wędki w kapitalizmie słuchaliśmy od 1989 roku, gdy sytuacja wygląda tak że w stawie pływa 100 ryb i wędkarzy jest 1000000 i „trzeba sobie radzić”[chyba na zmywaku w Anglii, czy na pomidorach w Holandii]. Głosisz takie same kłamstwa jak Mordasewicz z Lewiatana, który twierdził nawet że renty dla niepełnosprawnych są niepotrzebne, bo można ich przeszkolić i niech sobie poszukają pracy[dać im wędkę a nie rybę]. Według tego ty powinnaś ubrać swoje buciki za 1000zł i iść pod most i stołować się na śmietnikach[więc musisz zmienić poglądy by móc mieszkać w domu]. My już w twoją i Balcerowicza „wędkę” nie wierzymy, wsadźcie ją sobie gdzieś, skoro wiadomo że to ściema. Potrafię odróżnić pusty bełkot niby pomocy który głosisz by nie wyjść tu na okrutnika, od faktycznej troski, której nie masz wobec biednych i bezdomnych[choć wyrzuty sumienia cię gryzły jak nie dałaś wsparcia, więc jednak czujesz „prawo karmy”], bo byś  mówiła coś bardziej namacalnego i np poważniej traktowała moje propozycje. I nie każe ci pomagać każdemu z nich, bo nie masz na to pieniędzy i nie można też dawać się naciągać[sam tego nie robię]. Ja jak ty twierdzę że potrzebne są przemiany systemowe i nie jak ty że podstawą jest zniesienie kapitalizmu, który ma tak „krótką kołderkę” że musi dla biednych zabraknąć na zasadzie 1% ludzi ma tyle co 99% i to są fakty do których się nie odnosisz, bo wyszłoby że twoja „wędka” to pic na wodę. Nie będę powtarzał tu tego co opisałem na innych portalach, bo albo nie odrobiłaś lekcji albo masz zaćmę. „Dodałabym jedynie różowe pegazy na niebie, żeby było jeszcze fajniej”- najpierw nas reformatorów się ignoruje, potem ośmiesza i drwi, potem zwalcza a potem wygrywamy .Widzę że następuje etap drugi, potem trzeci np moja śmierć i następnie zwycięstwo. Wam już nic innego nie zostało jak puste drwiny, bo intelektualnie wasze neoliberalne kłamstwa zostały już dawno rozbite przez intelektualistów, a ty mimowolnie jak klakier powtarzasz ich bełkot, co znaczy że masz zamontowanego kontrolera myśli i nie odrobiłaś lekcji na ten temat.                                                                                  Zwaliłaś winę zbrodni Japończyków na starego[nieaktualnego]cesarza i nacjonalizm[typowa spychologia], bo jak wiadomo sukces ma ojców wielu a porażka jest sierotą . Chwaliłaś kraj japoński za długowieczność. Japończycy mieli być fanami twojego typu urody np jasnej skóry[Grecy też szaleją]. Podobała ci się też japońska herbata, krem przeciwsłoneczny, kwiaty wiśni, świątynie, festiwale, sposób obchodzenia świąt, i bajki animacje[np Ghibl] które podałaś. Miało tam nie być prawie gwałtów , upodlenie japońskiej kobiety to takie tam uwarunkowania kulturowe[inne priorytety], a wulgaryzm ich animacji to takie tam nic nie znaczące odreagowanie, bo „co tworzą nie wynika to z ich złej/czarnej natury”[a mafia Yakuza porywająca kobiety itd., też pewnie jest dla zabawy].

    http://tokyopongi.com/bezpieczenstwo-w-japonii/

    I generalnie to ty uczyłaś się języka japońskiego, by tam zamieszkać bo musiałaś widzieć zalety[więc nie kręć że tylko o segregacji pisałaś i myślałaś skoro pisałaś: „co do zamarznięcia w nocy, to w mojej ukochanej Japonii{z powodu segregacji śmieci} da się tego uniknąć(…)gdybym miała możliwość życia w Japonii{z facetem}, w układzie, który mi odpowiada, ale pod warunkiem że mam znowu zacząć jeść ryby, to bym to zrobiła{tak bardzo mi się ta segregacja śmieci podoba}”]. Według twojej wersji Japończycy mieli być jak teflon gdy nic do nich nie mogło się przyczepić, nawet te ryby[delfiny i wieloryby] mieli jeść od niechcenia ,byliby weganami, ale nie mają warunków do uprawy roślin i są krajem wyspiarskim[w gorszym położeniu jest Szwecja z ok 10% wegetarian].  Mówi się że Japonia to kraj kwitnącej [i pachnącej] wiśni, więc ja bardziej dla żartu przerobiłem to na kraj cuchnącej ryby[na wegańskim blogu gdzie nam ryba cuchnie tak czy owak], co u ciebie oznacza moją nienawiść, podczas gdy chwaliłem ten kraj za wiele rzeczy np jedzenie pałeczkami wymusza umiar, buddyzm[z zastrzeżeniami], świeżość, nowoczesność, mniejsze nierówności społeczne niż w innych państwach itd.[każdy wyluzowany Japończyk uśmiechnął by się od tego mojego żartu o „kraju cuchnącej ryby”, a ty robisz z tego „wielką sprawę” tylko po to by stworzyć mój wizerunek jako hipokryty religijnego i nicponia].  „prawie wszędzie roznosi się zapach ryb”- jako że oni stosują wszędzie ten wywar rybny gotowany to faktycznie tego zapachu przy jadłodajniach unosi się wiele.                                                                                                                               Jeśli ci papierek „gwarantuje coś”, to udaj się po poradę do dietetyka magistra a nie Asię wypytujesz o to lub tamto. Idź do szpitala psychiatrycznego się leczyć i przyjmuj przepisane leki a nie rób coś przeciwnego[swego czasu to nawet po poradach nie magisterskich chciałaś {jednorazowo!}pić wodę ze stawu, czy chodzić po mieście nago i boso{choć to odrzuciłaś by po psich kupkach i szkłach nie latać}, co pokazuje że jesteś luzacka, ale sobie przeczysz{powinnaś jeść dietę z rybami, 4 szklankami mleka i pić 3 kawy dziennie i trochę słodyczy, kieliszek alkoholu i wylądować w szpitalu i kostnicy w wieku lat 77}]. A Asia by miała poharataną twarz przez twoich „fachowców” . Wiem  że jako osoba z chorobą nie wiesz że nastroje w Polsce się zmieniły i może w latach 90 by ludzie łykali takie banialuki jak głosisz, ale zbyt wiele przykrych doświadczeń z „fahofcami” papierkowymi mieli by przyjmować ten bełkot[nie wiesz chyba jak działają urzędy, sądy, szkoły, szpitale]. Zacznij myśleć, bo sama pisałaś że twoja matka psycholog nie potrafiła u własnego dziecka zwykłej nerwicy rozpoznać. Dziś ludzie budują domy Eko bez architekta po studiach.  „jako artysta, możesz się czuć pokrzywdzony przez ten układ rzeczy” – niestety ale branża muzyczna uwolniła się już od machania papierkami i utalentowany muzyk ma większe szanse zagrać w filharmonii, niż magister który nie ma talentu i pleców by się tam dostać[a ja robię sztukę sakralną i nie na sprzedaż, więc nic nie tracę, a filharmonia to obciach]. Ty też bez znajomości[i czasem u niektórych kobiet wskakiwania do łóżka szefom] jako zwykły magister skończysz na 80% w markecie na kasie. Rozumiem że masz problemy z chorobą , więc tym bardziej bądź otwarta na prawdziwą naukę , zamiast wymachiwać szabelką raz za razem. „na podstawie samego ‘ja potrafię’ może się skończyć kiepsko”- nie używaj żarówki Edisona ,nie słuchaj Asi i sama poucz się historii gdy setki tysięcy lat szkół nie było i ludzie byli mądrzy i samo wykształceni, o czym świadczy np prehistoryczna sztuka .                                                   Też wolę Grecję od Japonii[znam nawet trochę grekę pisaną biblijną]. Mi się też podobają Tybetańczycy i Palestyńczycy i trochę Skandynawowie. Pisałaś że nie wiesz jak wprowadzić mój „sielankowy różowy światek” a właśnie Finom i Skandynawom się to po części udaje, wysokie zasiłki socjalne, reformy szkolne[np brak ocen] i rozkwit państwa. Jak mam tu wklejać kilometry ustaleń co i jak? Najpierw trzeba zburzyć stary budynek by zbudować nowy i to jest konkret-usunąć szkolnictwo kler i media, korporacje itd.

    Jako że nasze wpisy są długie i wymagają od czytelnika dużego wysiłku, to proszę przygotuj się do następnej odpowiedzi i napisz coś z sensem mając coś do przekazania, bo nie szanujesz czasu ludzi muszących się przedzierać przez propagandę rodem z gazetek brukowych[lubię się z tobą droczyć, ale to nie jest prywatny email i musimy szanować czas innych „profesorze ekonomii]. Ja zaproponowałem konkrety ludziom i opisałem możliwości a ty na razie dałaś nam antynatalizm, „zbrodnię owsianych gryzoni” i może coś jeszcze. Latam koło ciebie jak przy niemowlaku, ale jeśli się okaże że na darmo, to się zdenerwuję że straciłem czas i energię i poproszę Asię o twego maila i na jego podstawie ustalę adres twego zamieszkania i wyślę ekipę z kijami by ci plecy obili jako me odreagowanie i by wyrównać prawo karmy[żart]. Skarbie, jeśli piszesz by mieć ze mną kontakt, to lepiej zrobisz jak będziesz miła i pogadajmy o czymś neutralnym, chyba że nie umiesz inaczej i swoje uczucia musisz wyrażać przez zadziorne „droczanki”[charakter wampirzycy”{myślę że Asia nie wywaliła nas do tej pory z jej bloga, bo jest litościwa wobec naszych miłosnych gierek}]. Dobrze że wydobyliśmy z ciebie te „kapitalistyczne” okrucieństwo wobec biednych, bo jak to i parę innych rzeczy wyczyścisz, to możemy się polubić bardziej. Teraz ci potrzeba jest pokuta za twe wybryki tutaj[coraz większa, bo dług rośnie]  i np oddaj na jakiś charytatywny cel swoje buciki za 1000zł, czy zestaw do parzenia herbaty, skoro ci nie będzie potrzebny, bo herbaty nie pij[ucz się minimalizmu od Shojin]. I nie przedzielaj moich komentarzy odpowiedziami ale pisz na samym dole, bo mi niszczysz ciągłość .

    • agata 18 kwietnia 2017 at 11:47 Reply

      Tą jedną kwestię chciałam sprostować, żeby mój ostatni komentarz (obiecuję, że ostatni – historię przeglądania usuwam, adres bloga zapominam 😉 ) był w temacie bloga i nawet weganizm będzie promował 🙂 Trochę nad tym myślałam (podczas porannego joggingu w lesie 🙂 ) jak ładnie napisać, bo wcześniej nie wszystko wyszło mi jak chciałam a teraz naprawdę już kończę, bo cel został osiągnięty. Grzegorz sam zwrócił uwagę, że może być fajnie, że kraj można reformować, żeby był a la np. Norwegia, gdzie również są politycy, że samo bycie politykiem/profesorem/X nikomu nie ujmuje; nie trzeba czekać aż z rzeczami, które nam się nie podobają rozprawi się zła karma czy jakaś rewolucja zrówna wszystko z ziemią, nie trzeba się stawiać w roli ofiary i nienawidzić.

      To akurat rzeczywiście napisałam i jest dla mnie ważne, żeby to akurat sprostować.

      „gdybym miała możliwość życia w Japonii, w układzie, który mi odpowiada, ale pod warunkiem że mam znowu zacząć jeść ryby, to bym to zrobiła”

      Mniejsza o to, dlaczego wtedy tak napisałam (w skrócie – „skoro tutaj tak długo mi źle, to dobrze mi być nie może i to nie moja wina, że jest mi źle, więc jeśli mogłabym żyć w jakimś kraju, który jest dla mnie fajniejszy/ciekawszy niż Polska to kwestia diety to mała cena”).

      Teraz wiem, że nie zapłaciłabym ceny jaką jest jedzenie ryb i to jak taki pokarm wpływa na organizm (w tym mózg), bo to przede wszystkim wegańskiej diecie zawdzięczam swoją przemianę. Dalej stawiam tolerancję i szacunek dla drugiego człowieka ponad weganizm i w teorii mogłabym okazjonalnie zjeść kawałek ryby czy mięsa, żeby nie urazić kogoś kto, np. ugościł mnie w swoim domu. Jednak najprawdopodobniej przeprosiłabym i wymówiła poglądami religijnymi (jeśli byłaby możliwość to przy innej okazji niż posiłek wyjaśniła dlaczego wybrałam dietę wegańską, w wersji, którą ja akurat stosuję, i jak korzystnie wpłynęła ona na moje ciało i nastawienie do świata), bo nie wiem czy byłabym w stanie przełknąć. Zdarzyło mi się wypluć do kosza kawałek czekolady 90% kakao, którą wcześniej uwielbiałam i mogłam zjeść całą tabliczkę na raz – czułam jedynie tłuszcz przelewający mi się między zębami, okropne obrzydzenie.

      Sprostuję jeszcze, że biednymi ludźmi nigdy nie gardziłam (pierwszy przykład był ważną lekcją dla mnie, a drugi był ciekawy jako, że pan miał świetnie opanowane wszystkie techniki manipulacji ludźmi, w tym „tamta pani mi nie dała” – ‚ czyli jak ty też mi nie dasz to poskarżę się przed kolejną sąsiadką a tego chyba nie chcesz?’). Postawa roszczeniowa występuje także wśród bogatych, czy klasy średniej – po prostu jest to stan prowokowany przez sytuację, kiedy dana osoba dostaje coś i sama nie musi wkładać pracy. Przyzwyczaja się do takiego stanu rzeczy. Tak samo wyuczona bezradność (wyuczona – można się oduczyć) występuje u różnych ludzi, może wystąpić u np. zamożnej ale nieszczęśliwej kobiety, której studia wybrali rodzice, w młodości musiała być taka jak wobec niej oczekiwali i nie potrafiła się sprzeciwić, w pracy jest jej źle – ale kontynuuje ten stan rzeczy, bo nie potrafi inaczej. U ludzi żyjących z zasiłków, datków takie nastroje można często spotkać, co jest faktem, a nie propagandą elit czy moim wymysłem mającym na celu oczernienie biednych (moja mama, jak i mama koleżanki, zajmowały się szkoleniami rozwijającymi/dokształcającymi, w tym opłacanymi przez Unię czy rząd szkoleniami dla pielęgniarek czy celników, było też szkolenie dla samotnych matek z marginesu społecznego mające na celu poprawienie ich sytuacji życiowej, w większości kobiet, które nigdy nie pracowały, przez wczesną ciążę przerwały naukę itd. – w każdej ze wspomnianych grup można było zauważyć charakterystyczne cechy, zachowania)

      Zmiana swojego życia nie jest łatwa, wiem to bardzo dobrze, ale wiem też, że się da i to nie tylko na swoim przykładzie. Ja jestem teraz tak szczęśliwa, że może nawet praca śmieciarza by mi odpowiadała…? Jeśli wg kogoś jest ubliżająca i nie do zaakceptowania, to zawsze mogę wytłumaczyć, że „ja jestem w stanie ją wykonywać, a ty nie, więc może jednak ja jestem w czymś „lepsza” od ciebie?” 😉 Każda praca, która jest potrzebna jest ważna. Jak i podniesienie najniższej krajowej jest ważne, żeby z każdej pracy dało się wyżyć/utrzymać rodzinę. Jeśli dało się zakazać kar cielesnych wobec dzieci to i to da się zrobić.

      Jeśli ktoś chciałby „celować wyżej” (ja sama nie mam pojęcia, „gdzie” skończę, bo podróże w nieznane i przyroda cały czas mnie pociągają, a żeby podróżować, trochę pieniędzy trzeba mieć), to po studiach można mieć pracę w Polsce inną niż w markecie, zależy to gównie od kierunku, który wybierzemy. Kierunki inżynieryjne, informatyk, programista komputerowy – tutaj jest zapotrzebowanie. Siostra po architekturze krajobrazu też nie ma problemu z pracą i pytałam – nikt ze znajomych po tym kierunku nie pracuje na kasie w sklepie, chociaż nie każdy pracuje w zawodzie (profesje powiązane).

      Jeszcze tylko przeproszę czytelników bloga za komentarz/e w stylu „poza jednostkami ludźmi się brzydzę, bo są jak zapędzane krowy a uważają się za lepszych od zwierząt” – jeśli ktoś poczuł się urażony to miał prawo i biję się w pierś. Zawsze drażniło mnie w ludziach że np. krytykują strój innych czy wyśmiewają go nie zastanawiając się nad tym, że ubranie to moda i nawet, gdyby jakaś pani wyszła z domu w sukience w stylu epoki barokowej to nie ma powodu, żeby uznawać ją za np. wariatkę, czy np. kobietę z nieogolonymi pachami potrafią uznać za zaniedbaną i odrażająca, chociaż nasze mamy nic sobie nie goliły i odrażające nie były itd. itp. Nie widząc takich rzeczy tworzymy brak tolerancji, „jestem lepszy od ciebie (bo mam ogolone pachy)”, co mnie dołowało. Żyłam zawsze tylko w tym ciele (w każdym razie innych wcieleń nie pamiętam) i zrozumiałam, że może inni ludzie nie potrafią dostrzegać takich rzeczy a nawet jeśli potrafią, ale nie chcą to też nie moja sprawa i sama mam 10 miliardów „wad” (w cudzysłowie na wszelki wypadek, bo co jest wadą a co zaletą można debatować bez końca tak jak co jest dobre a co złe, a już mi się nie chce).

      Trzymam kciuki za innych, którzy chcą zmienić swoje życie i świat na lepszy – da się. Pochwalę się jeszcze, że już dwie osoby zainteresowałam swoją dietą, nie robiąc właściwie nic – po prostu zauważyli, że mam ładnie lśniące oczy i jakieś takie większe, i w ogóle dużo energii.

      Pozdrawiam i dziękuję za rozmowę Grzegorzu

  85. Grzegorz P 17 kwietnia 2017 at 14:58 Reply

    By ludzie nie musieli się przedzierać tylko przez me droczenie się z małą , to wkleję tu jakiś fragment mej analizy. Doświadczenie ostatnich kilkudziesięciu lat kapitalizmu pokazało nam, że to co jest dobre dla wielkich firm[czyli „wolny rynek”, „wolny handel”, „liberalizacja sektora usług”, wspólna waluta, zniesienie praw ochrony środowiska, czy „deregulacje”], jest szkodliwe dla reszty społeczeństwa wchodzącego w niebyt ekonomiczny i zakamuflowane niewolnictwo, gdyż w praktyce powstaje wielki zysk jedynie dla właścicieli firm[stających się miliarderami], a dla reszty[99% ludzi] zostają minimalne zarobki dla ograniczonej grupy robotników[przy przenoszeniu fabryk do krajów totalnego wyzysku jak Meksyk, Brazylia, Indie, Etiopia, Polska czy Bangladesz] i następuje brak wpływów z podatków[gdyż albo miliarderzy załatwiają sobie u polityków ulgi i zniżki, albo po prostu nie płacą za pomocą sztuczek prawnych; największe amerykańskie firmy na potęgę unikały płacenia podatków, ukrywając dochody w rajach podatkowych, korzystając jednocześnie z finansowej pomocy publicznej, gdy według szacunków 50 korporacji ukrywało łącznie 1,4 biliona$; organizacja „Oxfam” wyliczyła, że w latach 2008-2014 największe amerykańskie korporacje zapłaciły łącznie bilion $ podatków, ale w tym samym czasie skorzystały z ok 11,2 biliona$ różnego rodzaju rządowej pomocy finansowej, w tym dofinansowań, pożyczek, gwarancji kredytowych i 50 największych firm przeznaczyło także w ciągu sześciu lat ok 2,6 miliarda$ na lobbing w amerykańskich władzach i na każdego dolara wydanego na ten cel uzyskały 130$ w ulgach podatkowych, oraz 4000$ w rządowych pożyczkach i dotacjach] i dla [pozostałej reszty, poza tanimi robotnikami] powstaje strukturalne bezrobocie i bieda, bo nie ma skąd brać środków finansowych na ich utrzymanie[państwa by nie doprowadzić do rewolucji społecznej wpadają wtedy w ogromne zadłużenie=drukowanie pustych pieniędzy i przerzucanie kłopotów finansowych na kraje trzecie]. A jak wiadomo to wielkie korporacje, banki i organizacje za pomocą lobbystów z Waszyngtonu, Brukseli, Londynu, Paryża, Berlina itd zarządzają politykami jak marionetkami, więc cały system polityczny i stojące za nim szkolnictwo[ministerstwo edukacji] oraz powiązane media, tworzą skorumpowany układ ekonomiczny, w którym[poza szefami i właścicielami dużych firm i opłacanymi politykami, klerem  i ludźmi show biznesu ogłupiającego medialnie tłumy dla utrzymania wiary w korporacyjny porządek] garstka po magisterce[5-10% ludzi] może dostać dobrze płatną ale haniebną społecznie pracę[dozorcy niewolników{„kapo”} i strażnicy wyzysku społecznego], reszta[poza drobnymi firmami{które mogą tworzyć uczciwi ludzie}] zostaje nie wykwalifikowanymi robotnikami opłacanymi skandalicznie nisko i już nic nie może powstać[co daje w kapitalizmie niskie zasiłki socjalne {bądź ich brak i śmierć głodową lub tworzenie szajek rabusi, co powoduje wzrost przestępczości i morderstw, gwałtów kobiet i przemocy ulicznej(tam gdzie kapitalizm, tam zaraz agresywne gangi przestępcze się tworzą , podobnie jak nad ogniem dym się pojawia i tak biedak ma do wyboru, albo dostać w pysk od gangstera, albo pałką w tyłek od policjanta czy doznać nalotu na chatę policyjnych oddziałów szturmowych, a wtedy ostre spałowanie całej rodziny łącznie z psami i kotami)}, potem wyzysk i strukturalne bezrobocie potrzebne dla korporacji by straszyć pracowników, że jak nie będą pracować za minimalne stawki, to na ich miejsce 100 innych pracowników za bramą czeka{2015 roku w Polsce 33% czyli 8 milionów ludzi w wieku produkcyjnym było bezrobotnych(choć część ludzi było zatrudnionych nielegalnie najczęściej za głodowe stawki), a pracę miało tylko 42% wszystkich Polaków(na 38 milionów ludzi, 16 milionów miało pracę), muszących utrzymać ok 50% reszty społeczeństwa, licząc też podatki na renty, emerytury, biznes medyczny, policję, vatykan(1% podatku), sejm, szkolnictwo itd(na podstawie sprytnego oszustwa podawało się tylko 6%-10% bezrobocie, licząc to jako proporcję zarejestrowanych w urzędzie pracy do ludzi „czynnych zawodowo”, co nie wiele mówi; dodatkowo bezrobocie zaniżało się, przez szachrajski sposób liczenia, np ktoś kto przepracował kilka godzin w miesiącu nie był liczony za bezrobotnego, czy pracował na roli itd)}]. Nic innego niż bieda i opresja większości nie jest opłacalne dla właścicieli najbogatszych organizacji, firm czy banków i oni po prostu do zmian nie dopuszczą i jedynie totalny rozpad lub rebelia większości społeczeństwa może ich usunąć od ukrytej czy jawnej władzy.                                                                                                            Każde społeczeństwo za pomocą wiedzy i możliwości generuje jakieś dobra trwałe czy majątek i teraz w zależności od wartości etycznych i wychowania oraz kultury, następuje podział tych dóbr, a obecny system ma takie zasady że ok 80% majątku trafia do 20% ludzi, a reszta społeczeństwa żyje w biedzie, co trwa już od czasów Sumeru/Egiptu od ok 3000 roku pne, ale teraz zostało to nasilone w wielu krajach dzięki możliwościom technologicznym. Ale nie zawsze tak jest i np inny system wartości mają kraje skandynawskie jak Norwegia, gdzie dobra są dzielone bardziej solidarnie ze względu na gospodarkę mieszaną czyli państwową lewicową , wraz z elementami kapitalistycznymi prywatnymi i ludzie tam czują się narodową wspólnotą traktującą symbiozę jako warunek do przetrwania w trudnych warunkach klimatycznych i co zmusza ich do wybierania lewicowej współpracy nad kapitalistyczną rywalizację i to im wychodzi na dobre, co pokazuje choćby norweska stacja paliw Statoil firma w 70% państwowa działająca z powodzeniem za granicą np w Polsce i która generuje dochody dla wszystkich obywateli, a nie jak w kapitalizmie tylko dla bogaczy mających dzięki temu cały dochód a dla ludzi wtenczas nie ma prawie nic[choć i w Norwegii chciwość ludzka przynosi tragiczne skutki]. Jak wynikało z raportu szwajcarskiego banku „Credit Suisse”, najbogatsze 1% ludzkości[z majątkami powyżej 798 000${dolarów}] posiadali ponad połowę światowego bogactwa, a biedniejsza połowa ludzkości w sumie posiada mniej niż 1% światowego bogactwa. Tak wysokich nierówności dochodowych nie było nigdy w historii według „Credit Suisse”, gdy od 2000 roku wartość bogactwa wzrosła ponad dwukrotnie, z 117 bilionów$ do 256 bilionów$ w 2014 roku. W raporcie brytyjskiej organizacji „Oxfam”, walczącej z globalnym ubóstwem obliczono, że 85 najbogatszych posiada tyle , co biedniejsza połowa ludzi na świecie[1,7 biliona$]. Niestety dane te pogorszyły się , skoro w późniejszym raporcie „Ekonomia na usługach 1%” z 2016 roku , 62 najbogatszych ludzi świata posiadało więcej, niż biedniejsza połowa populacji[5 lat wcześniej było to najbogatszych 338 osób w stosunku do biednej reszty]. Jak wykazała analiza, w ciągu 5 lat majątek najbogatszych 62 osób wzrósł o 44% do poziomu 1,76 biliona$, podczas gdy oszczędności drugiej połowy ok 3,6 miliarda ludzi spadły o 41% do 1 biliona$. Oznacza to, że przeciętny człowiek pierwszej grupy posiada majątek o wartości ok 28,4 miliarda$, podczas gdy średni majątek drugiej grupy to niecałe 500$ na jednostkę . Tendencja jest o tyle niepokojąca, że w tym samym czasie liczba ludzi na świecie wzrosła o 400 milionów. Zdaniem Oxfam dramatyczny wzrost poczucia niesprawiedliwości społecznej jest obecnie obserwowany niemal we wszystkich krajach. Oxfam ujawnił, że na 10 dużych koncernów, aż 9 posiada filie w co najmniej jednym kraju uchodzącym za raj podatkowy[nie płacą podatków].  „Oxfam” wskazał również na wyniki badań szwajcarskiego banku Credit Suisse „Weath Reports 2015″, który odsłania że 70 milionów[1%] najbogatszych ludzi na świecie posiada tyle samo, co pozostałe 7 miliardów[99%]. W 2017 roku Oxfam w raporcie „An Economy for the 99 Percent”,  podało że już tylko 8 najbogatszych osób na świecie, mieli majątek o wartości 426,2 miliarda$, co równało się łącznemu majątkowi biedniejszej połowy ziemskiej populacji[3,6 miliarda ludzkości]. Najbogatsi posiadali 50,8% całego światowego majątku. Były to nowe, zaktualizowane obliczenia o dane z Chin i Indii na temat ubóstwa. 36 najzamożniejszych Niemców, posiadało majątek wartości majątku połowy ludności Niemiec. Najbogatsi ludzie mający np korporacje odzieżowe, produkowali swoje produkty np w Wietnamie, gdzie ubrania szyły kobiety za głodowe stawki 12 godzin dziennie[czasem plus nadgodziny] 6 dni w tygodniu. Ponad połowa światowych miliarderów albo odziedziczyła swoje majątki, albo nagromadziła je w przemysłach, które są podatne na korupcję i kumoterstwo[więc nie wynikało to z osobistego talentu, przedsiębiorczości, wiedzy czy kreatywności ale sprzyjających okoliczności i zwykłego cwaniactwa{taka jest „promocja” w kapitalizmie, gdy zło pnie się na szczyty}]. Wielki biznes i miliarderzy wykorzystywali swoje pieniądze i wpływy, by rządy polityczne działały na ich korzyść. Na przykład miliarderzy w Brazylii starali się wpłynąć na wybory i skutecznie lobbowali na rzecz obniżenia ustaw podatkowych, podczas gdy korporacjom naftowym w Nigerii udało się uzyskać hojne ulgi podatkowe. Oxfam podał że dane są oczywiście szacunkowe, bo nie wiadomo dokładnie ile mają pieniędzy sprytni miliarderzy i nie wszystko można skrupulatnie obliczyć,  ale tendencja bogacenia się najbogatszych i biednienia najbiedniejszych jest oczywista.

  86. Grzegorz P 17 kwietnia 2017 at 14:59 Reply

    W wielu krajach elity tworzą pod siebie specjalne prawa i przywileje, tak by było możliwe i nawet wskazane wyciąganie ze społeczeństwa całego majątku poprzez niskie płace za jedną pracę, a płacenie wysokich stawek za pracę inną , czyli taką która jest korzystna dla władz, np dziennikarz ogłupiający lud może zarobić 12 milionów$ rocznie, a pracownik fizyczny wkładający o wiele więcej pracy w swoje działanie zarobi 12 000$ rocznie[1000 razy mniej!], bo elity traktują go jak niewolnika i mogą sobie pozwolić na taki nierówny podział płac, zgodnie z obowiązującym prawem i dzikimi przepisami. I tak w zależności od umów, zasad, wartości i prawa, za taką samą pracę w jednym kraju zarabia się dużo, a za inną mało lub wcale[prezydent USA zarabia poprzez rok w przeliczeniu na polskie złotówki ok 1 200 000zł, prezydent Chin 90 000zł rocznie, Indii 110 000zł rocznie, Polski 270 000zł rocznie, Brazylii 480 000zł rocznie, RPA 900 000zł rocznie] i jest to łaska systemu że ktoś ma lub nie ma dochodów za swoją działalność[dotyczy to też nierówności płacowych kobiet i mężczyzn za taki sam wysiłek{w azji zarabiają 60% tego co mężczyźni, w europie 80%}, inaczej zarabiają ludzie po szkółkach i bez nich, lub mamy nierówności płacowe w zależności od rasy, koloru skóry itd]. Czasem ktoś ma dochody nawet za brak działalności jak np milionowe odprawy dla dyrektorów korporacji państwowych w Polsce, czy wysokie i wczesne emerytury dla wysokich urzędników państwowych i tak cały majątek jest dzielony tak czy owak [dlatego w pewnych państwach próbuje ustalać się bariery, żeby np dyrektor mógł zarabiać maksymalnie 15 do 2 razy więcej od zwykłej płacy]. Każdy ma od systemu swoje „pieniądze” i nie są one jego w ścisłym sensie, skoro za jedną pracę mógł zarobić miliony$ lub nic. System amerykański jako „kowbojski dziki zachód” jest wyjątkowo bandycki i oszukańczy, pozwalający najsilniejszym zgarnąć większość majątku i innych uznać jako „śmieci” i traktować gorzej jak niewolników eksploatowanych za półdarmo[niewolnicy rzymscy mieli zapewniony dach nad głową , wyżywienie i opiekę medyczną ,a obecny robotnik musi sobie to załatwić sam i zazwyczaj nie starcza mu na to środków]. Obecnie spekulanci giełdowi siedząc w domu przed komputerem mogą się dorobić miliardów$ i potem na prywatnych wyspach szastać pieniędzmi, pijąc i bawiąc się do końca życia, lub wokalistka ogłupiająca tłumy by nie buntowały się przeciwko elitom, może zarobić 70 milionów$ rocznie, a niski rangą urzędnik państwowy nie zarobi tyle do końca życia, ciężko harując od świtu do nocy w stresie i tonach papierów. Założyciele firm komputerowych zarabiają miliardy$ całkowicie niesprawiedliwie, skoro są oni tylko ostatnim ogniwem myśli ludzkiej rozwijanej tysiące lat przez pokolenia, pozwalającej powstać technologii tworzącej komputery i internet, a oni zbierają tego korzyści tylko dla siebie, jako garstka cwaniaczków. Firmy komputerowe miliardowe zyski czerpią z reklamowania różnych korporacji, które czynią niezliczoną ilość krzywd wobec ludzi i zwierząt na świecie, więc tworząc im „maseczkę”, mają przez to krew na rękach[pieniądze zdobywają od korporacji, a korporacje mają je dzięki wyzyskiwaniu ludzi i zwierząt, oraz truciu ludzi np syntetyczną żywnością , czy ubraniami farbowanymi rakotwórczymi chemikaliami, czyli firmy internetowe są trybikiem machiny krzywdy]. Firmy internetowe zarabiają też na mafijnych układach z agenturami i służbami specjalnymi, inwigilując obywateli. W Polsce 75% pracujących na stanowiskach dyrektorskich mogło liczyć co miesiąc na 21,5 000 zł brutto[czyli trzeba jeszcze od tego zapłacić podatek] , a 25% dyrektorów zarabiało więcej niż 40 433 zł brutto, specjaliści mieli co miesiąc ok 4 889 zł brutto ,podczas gdy przeciętni pracownicy zarabiali często ok 1400zł netto[oficjalna średnia to ok 3600zł brutto i ok 2500zł netto], a czasem na pół etatu[umowie śmieciowej] mniej. Więcej niż pół miliona Polaków zarabiało na miesiąc ponad 7000 zł brutto i 78 000 Polaków miało majątek szacowany na ponad milion zł i co oczywiste, w tym samym czasie rosła liczba tych, którzy zarabiali płacę minimalną czyli ok 1200-1400 zł na rękę , czy na umowach śmieciowych od 200 do 1400 zł miesięcznie, jak i bezrobotni[ok 30% ludzi] nie mieli nic[ok 80% z nich było bez prawa do zasiłku, grzebiąc po śmietnikach itd]. Przeprowadzana corocznie analiza fundacji Bertelsmanna ukazała że 7,8% osób w krajach unii europejskiej mimo iż pracowało na pełnym etacie żyło w biedzie[tak zwani „working poor”], a według fundacji z Guetersloh 25% pracowników jest zagrożona ubóstwem[co wzrosło w europie i USA szczególnie po zmontowanym przez elity finansowe „kryzysie” w 2008 roku]. Na ulicach europy umierają bezdomni robotnicy. W Polsce ok 80% obywateli nie ma żadnych oszczędności i według różnych danych 30% dorosłych i dzieci żyje w ubóstwie[a media o tym milczały, pokazując tylko ładnie odnowione dworce i fontanny na rynkach czy w parkach i wybrane tabelki np ze wzrostem „PKB” ,głosząc propagandę sukcesu]. Według danych Eurostatu 22,85 milionów [27,4%] dzieci w europie poniżej 16 roku życia, żyło w 2014 roku w biedzie. Jest to w porównaniu z 2010 rokiem wzrost o ponad 200 000 dzieci. W latach 2013-2014 zarejestrowano w krajach unijnych 15 846 ofiar handlu ludźmi[67% osób wykorzystuje się seksualnie, 21% zmusza do pracy niewolniczej, potem mamy pobieranie ludzkich narządów{np nerki czy serca} i handel nimi, nielegalne adopcje oraz przymusowe małżeństwa i w zarejestrowanej grupie jest 76% kobiet/24% mężczyzn i ponad 15% to dzieci, szczególnie dziewczynki do burdeli dla pedofilii np księży katolickich ; kupieni ludzie pochodzą najczęściej z Bułgarii, Rumunii, Holandii, Węgier, Polski i Niemiec, potem poza europą kupuje się ludzi z Albanii, Chin, Maroka, Nigerii i Wietnamu], lecz liczba nieujawnionych przypadków jest znacznie wyższa[co najmniej setki tysięcy ludzi]. Ludzi w europie sprzedaje się, kupuje i wykorzystuje jak towary. W ręce handlarzy ludźmi wpada też coraz więcej niepełnosprawnych oraz osób pochodzenia romskiego. Panująca bieda i wykluczenie społeczne spowodowane przez chciwych bogaczy sprawia, że jeszcze bardziej wzrosła pogoń za jak najwyższym zarobkiem jak najmniejszym kosztem, a tym samym wzrosło zagrożenie ludzi.                                                                                      Ludzie wychowani od dziecka w kapitalizmie i jego niedorzecznym podziale dóbr, nie zauważają w jakim „smrodzie” oszustwa przebywają , gdy zło jest akceptowane jako coś normalnego, czyli jedni mają miliardy$ a miliardy ludzi nie ma nic, harując ciężko na ok 2000 osób, które mają miliardy$, czyli pieniądze których nigdy nie wydadzą i w sumie to na nic one im są ,jako zamrożenie kapitału i powiązanego z nim majątku społecznego[pewni ludzie wychowywani byli od pokoleń w obrządkach kanibalistycznych i dla nich pożeranie zwłok ludzkich to było coś normalnego i nie widzieli że to zło, podobnie jak z kapitalistycznym podziałem majątku społecznego, co oznacza że najpierw ludzie muszą się mentalnie przewietrzyć w mistycznym doświadczeniu, a potem powrócić ze świeżym spojrzeniem i zrobić porządek z kliką bogaczy, niszcząc zbrodniczy porządek i przez to mogąc zbudować ład powszechnego dobrobytu dla wszystkich ludzi]. Usunięcie milionerów i miliarderów jest konieczne z powodów wychowawczych, by uczyć społeczeństwa sprawiedliwości społecznej i zrównoważonego podziału dóbr, bo gdy prości ludzie będą widzieć jak garstka ma nieproporcjonalnie wysokie majątki do reszty, wówczas będzie to pobudzać tylko najgorsze instynkty ludzkie, jak pazerność, pożądliwość, zazdrość, zawiść, wściekłość, poczucie krzywdy, kompleksy, smutek, żal itp , powodując mentalną degradację tłumu, gdy etyka przestanie mieć dla nich faktyczną treść i nie będzie już wiadome co jest dobre a co złe. A jeśli będzie po równo dzielone, to będzie jeden problem mniej w wychowywaniu społeczeństwa na symbiotyczne, które współpracuje, zamiast się wyniszczać. Jedno jest pewne, ktoś kto widzi miliardy ludzi w skrajnej biedzie i sam gromadzi miliardy$, tak czy owak nie może być porządnym i uczciwym człowiekiem, nawet jeśli ucieka od faktów w świat iluzji, prowadząc np działalność filantropijną i tworząc akcje charytatywne, propagując ochronę środowiska i weganizm, a praktycznie oddając jedynie 0,00000000000000…1% tego co wyszarpał od społeczeństwa i uchodząc przez to u omotanego propagandą tłumu za „w sumie dobrego człowieka”. Rachunek ekonomiczny jest prosty, mamy w społeczeństwie wygenerowane 100% majątku i jeśli komuś przypadnie 95%, to innym tak czy owak przypadnie 5%, są ograbieni. A jak wiadomo w dzikim kapitalizmie[gdzie konkurencja to walka burząca zamiast budować], na zgliszczach takiej agresywnej gospodarki, powstaje niewiele dóbr trwałych i jeśli jeszcze tę drobinkę wyszarpią najbardziej cwani i najpodlejsi za pomocą różnych sztuczek, to faktycznie musi być to co jest, czyli bieda i oszustwo, co jest idealnym środowiskiem do namnażania rozlicznych tragedii ludzkich, gdy zaniedbania wychowawcze biednych rodzin produkują patologiczne schorowane społeczeństwo, skore do przestępstw i wzajemnego krzywdzenia jeden drugiego[ludzie w takim systemie, nie dbają o zdrowie, piją, ćpają , palą , żrą trupy zwierząt i niezdrową żywność, mało ruszają się i powszechnie wpadają w choroby psychiczne]. A jeśli są możliwości poprawy, a pewni ludzie to tamują , to są oni odpowiedzialni za skutki i powinni ponieść odpowiedzialność karną za krzywdę innych. Dziś na głębszym psychologicznym poziomie blokują ów rozwój, media ,szkolnictwo i kler, jako trzy filary wychowawcze, utrzymujące mentalnie myślenie patologiczne i ten archaiczny system myśli[króla, magnata, lorda, szlachcica, księdza, lekarza, cyrkowca, chłopa, robotnika] nie dopasowany jest do obecnych technologicznych czasów i możliwości, których przez to się nie wykorzystuje.
    A tu me komentarze na dole
    http://365powodowdoszczescia.war-saw.pl/2017/02/13/powod-44-rozmawiamy-o-szkole/

  87. agata 17 kwietnia 2017 at 16:33 Reply

    Zbieranie pomidorów w Holandii mogłoby mi odpowiadać. Dziękuję za inspirację, Grzegorzu. 🙂

    Jeśli chodzi o moją urodę to sodówka nie uderzyła mi do głowy. Nie jest to możliwe, bo mój kot każdego dnia mi przypomina, gdzie jest moje miejsce. Mężczyźni z krajów basenu Morza Śródziemnomorskiego (uogólniając dla żartu) chyba lecą na wszystko, co ma cycki i jest w wieku płodnym. Niektóre turystki to lubią, inne nie.

    Pozdrawiam

  88. Grzegorz P 17 kwietnia 2017 at 18:23 Reply

    Do pomidorów ci niepotrzebny gówniany papier[magisterka]. I nie nadajesz się , bo ty masz talent pisarski, a nie by szarpać się w domkach 5 osobowych z pijaczkami z Polski i tyrać jak wół na socjale Holendrów, aż Cię nie zajadą i wrócisz jako kaleka do Polski[smutna prawda  emigracji-Polacy po to byli unii potrzebni by robić jako tania niewolnicza siła robocza].

    Co do „szału chłopów”  z różnych krajów za tobą ,to jeślibyś nie wysyłała jakiejś energii do nich i ubierała się skromnie to nie byłoby odzewu, da się nie zwracać na siebie uwagi jak się chce[znam takie szlachetne kobiety, które są piękne ale tylko dla swego męża, a poza tym stają się aseksualne].

    Nie wiem po co te nasze utarczki skoro jako wege wojownik masz należeć do naszej paczki?

    Malutka te „artykuły” o „postawie roszczeniowej biedaków” sponsorowali zapewne ludzie pokroju Mordasewicza z Lewiatana, bo bogaczom zależy by wyciąć biednym wszelkie socjale, by dzięki temu rząd mógł bogatym jeszcze poobniżać podatki[teraz nie może bo budżet nie wytrzyma] i tak zamiast zarabiać rocznie np 5 milionów zł, mogli wyciągać 7 milionów, a biedak niech zdycha pod mostem. Najgorsze kłamstwo to takie w którym jest trochę prawdy. Biedak nie miałby postawy roszczeniowej gdyby od dziecka był odpowiednio wychowany, a nie jak dziś szkolnictwo, kler i media produkuje takie mentalne pokraki i mamy co mamy. W Szwecji czy Norwegii nie ma takiej patologii roszczeniowej bo jest lepsze wychowanie i socjal itd. Ja wiem że biedny tłum polski jest paskudny, ale bogacze to przekręcają i wyolbrzymiają tylko dla własnego interesu i ukrywają fakt że sami są 100 gorsi i nie należy im się nic poza karą.                                                                                                                                                  Nie wiem dlaczego bronisz te kanalie i atakujesz biednych argumentami bogaczy i ich propagandy, albo cię tak nauczono i da się tego oduczyć, a wtedy możesz na mnie liczyć, albo cóż, lubimy się tylko jako weganie i nic poza tym, bo ja z „mafią” zbrodniarzy z koryta nie trzymam, by nie współ odpowiadać za ich łajdactwa[ich karma].

    Pozdrawiam

    https://wolnemedia.net/ludzie-nie-widza-jak-szkoly-ich-wykastrowaly-bo-nie-poznali-niczego-lepszego/

  89. agata 17 kwietnia 2017 at 20:57 Reply

    Dzięki Grzegorzu, ale wolę zbierać pomidory 🙂 Lubię kontakt z roślinami bardziej niż z klawiaturą, a kasy dużo nie potrzebuję, więc zbieranie owoców może mi pasować w sumie (chciałam zbierać herbatę w końcu), chociaż czasami/sezonowo/jak się kasa skończy, ale to się nie dowiem dopóki się nie przekonam. Do „elitek” i „koryciarzy” nic nie mam, myślę że może być żal ludzi, którzy do szczęścia potrzebują luksusowych samochodów, złotych zegarków, podziwu innych itd. ale to nie moja sprawa, dla mnie współczucie im to taki brak pokory trochę, bo to jest ich życie i ich wybór i kim ja jestem żeby uważać go za godny pożałowania

    Skromniej mogę się jedynie ubierać jak narzucę na siebie burkę i za ten komentarz to zaraz serio możesz ode mnie oberwać. Nawet w gorącej Grecji chodziłam w spódnicy do kostek bo nie lubię się opalać (niech moje japońskie filtry będą Ci na to dowodem), do tego kapelusz ze szerokim rondem, bluzka zakrywająca ramiona bo je łatwo spiec, i to jakąś Grekom nie przeszkadzało, żeby się za mną wydzierać czy zachodzić drogę. Moja uroda czy jej brak też tutaj nie miał znaczenia, bo twarzy nie bardzo było widać przez ten kapelusz. Także jedź do Grecji czy Hiszpanii, przebierz się za kobietę, wyjdź na ulicę i potem się wypowiadaj czy to wina „kobiety” i energii, jaką wysyła (żart od kryptogeju Ci odpuszczę), że ją zaczepiają. Tam jest inna mentalność niż w Polsce i chyba większości turystek się podoba (dowartościowuje), że lokalni je zaczepiają a oni czerpią dużo z turystyki, ważne żeby turystki było zadowolone, no to zaczepiają na całego. Zresztą wielu facetów, tam czy w PL, żyje w przekonaniu, że kobiety szukają w nich potwierdzenia swojej atrakcyjności, że potrzebują tego, żeby czuć się wartościowe, i tym samym zainteresowanie lubią. Fakt, spora część lubi. Ja nie lubię.

    Pozdrawiam

  90. Grzegorz P 18 kwietnia 2017 at 08:58 Reply

    Agatko-nie odpisuję kiedy chcę , bo mi z mojego kompa nie działają komentarze. Jeśli tak było jak piszesz w tej Grecji to w porządku, są samce które spojrzą na damski kapelusz i mają sprośne myśli. O energii ci powiem, że Absolut daje moc ochronną przed chamskimi zaczepkami i ja o takich szlachetnych kobietach pisałem[trzeba mieć mistyczne rozeznanie by wiedzieć o energiach damsko męskich i czy wysyła się coś czy nie].  W takim razie pozostaje ci w Grecji afgańska burka[są nawet pokazy mody z różnymi typami burek więc sobie coś pod swój gust wybierzesz{żart}], albo medytacyjne wchłonięcie i nie latanie tam gdzie samce szukają tylko jednego. A tak na poważnie to twoje plany na przyszłość dotąd nie będą mi się podobać[np bikini fitness], dopóki nie wejdziesz w Absolut i On cię nie będzie prowadził. Wtedy mi się takie plany spodobają i nie będziesz musiała jechać jak jakiś frajer na wyzysk do Holandii[pracując za psi grosz na luksusy bogaczy] czy do Niemiec na szparagi [gdy potem niejedna Polka skończyła w domu publicznym bez paszportu], ale jak królowa Absolutu znajdziesz swe miejsce na ziemi, może to być i Holandia/Anglia/Polska,  ale nie na takich upadlających zasadach jak pierwszy lepszy wyjezdny z paskudną karmą ściągającą na niego obrzydliwy los[może była by fajna np jakaś wegańska farma EKO].                                                                                           Co do koryciarzy, to mówiłaś że chciałbyś się przysłużyć dla ekologii, a usunięcie systemu to jedyna opcja[gdy jest wojna o pieniądze to ekologia będzie na dalszym planie]. A tak poza tym, to czy nie chcesz mieć lepszego życia i możliwości niż paskudne teraz? Są one osiągalne po stoczeniu walki z systemem który zabiera ci szanse na cokolwiek gdy karty są już rozdane, miejsca dokładnie obstawione i rozplanowane z losem 85% niewolnicy i 10% zbrodnicze koryto[5% to mistycy{dla zwykłych Polek albo niewolnicza praca, albo małżeńska prostytucja , albo dzięki układom czy seksualności i dzięki magisterce czy bez niej, wbicie się w zbrodnicze koryto które czeka na rewolucję i gilotynę}]. I jeśli przeżyjemy i wygramy ten bój o faktyczne zmiany, to możemy sobie wybrać miejsce np wyspę i pisać o filozofii czy teksty medytacyjne jak i kulinarne wegańskie czy realizować swoje pasje[jak dziś po części mają Szwedzi czy Norwegowie].  I wtedy, żeby nie było, osobiście bym ci podarował  5 par bucików z nadrukami bajeczek które lubisz, bo same buciki to nic złego i sympatyczne to było że je chcesz a nie np 1000 sukienek. Jeśli będziemy walczyć o poprawę i zmiany, to karma pozytywna tak czy owak da nam szczęście i nirwanę , bo tak naprawdę nie od losów świata zależy twoje „JA”-ono jest poza iluzją-światem i nie świat nas obchodzi, ale postrzeganie swej jedni Absolutu. Jednak zdarza się , że Ja-Absolut wypycha do czynu społecznego i działa się jako dodatek do bycia w poza czasowym JA. To „Ja” tworzy pozytywną autosugestię, więc trzymanie się JA-Wszystkości to łaska, gdy nie trzeba magikować czy wysilać by mieć pozytywne myśli bo to sztuczne[siła umysłu i wolna wola], ale  mieć to spontanicznie bez wysiłkowo, jako nie wymuszony niczym dar Absolutu[posiadanie tego, polega na odkryciu że tak jest i zawsze było, ale przykryte iluzją niewiedzy].  Szanuj swoją kobiecą sferę bo im będziesz bardziej dziewicza, tym więcej w mistyce osiągniesz[celibat to jakby ogromne przyśpieszenie swojego mistycznego rozwoju bo cała siła jest generowana w Absolut i nie ma dzieci które czas zabierają  i nie ma „zbrudzeń” cielesnością- to ci piszę już z perspektywy mistycznej bo 95% ludzi do czego innego jest przeznaczona i nie dla nich te uwagi{więc kobiety nie bójta się, ja „afgańskiego talibanu” nie mam zamiaru wprowadzać, choć wolę skromne stroje, tak by nie wytwarzać napięć damsko męskich w społeczeństwie, a swą kobiecość powinno się zachować dla męża(trochę to staromodne, ale korzystne społecznie)}].               Jako weganka w obecnym kapitalizmie możesz być atakowana, więc trzymaj się grupy by mieć wsparcie lub nie mów za bardzo o swej wegance jeśli boisz się ataku tłumów.          Napiszę co myślę o tych rzekomych złych „agresywnych weganach”, którzy tak bardzo „prześladują” zjadaczy zwierzęcych trupów[padlinożerców], których prawda w oczy kole. Ja tylko o „agresywnych weganach” słyszałem ale nigdy ich nie widziałem, a zawsze widziałem miłych i grzecznych jak Asia czy Shojin. Są aktywiści walczący o prawa zwierząt i czasem mogą być nawiedzeni. Są też feministki które się rozbierają publicznie i robią jakieś wyskoki, ale to margines u 70 milionów wegan. Podejrzewam że większość tych pogłosek o agresji wegan tworzą sami mięsożercy by mieć pretekst do atakowania i niszczenia wegan[stary numer- przedstawiać się w roli ofiary i niby w ramach samoobrony tępić ludzi innych]. Korporacje mięsno nabiałowe mogą też używać prowokatorów, którzy na forach wypisują paskudne teksty i podają się za wegan, tak by budować nam jak najczarniejszy obraz[wege trolle]. Możliwe że niektóre niby wegańskie paskudne strony są sponsorowane przez lobby, tak by zohydzić wegan w opinii publicznej. Weganie nie podobają się farmacji, biznesowi medycznemu, przemysłowi mięsnemu,  mlecznemu, cukrowemu, kawowemu, herbacianemu, suplementancyjnemu, władzom i nietolerancyjnemu tłumowi, więc taka ilość ludzi i stojących za nimi pieniędzmi musi jakoś pracować przeciwko weganom. A najlepszą bronią w kapitalizmie jest kłamstwo i podstęp, co oznacza że weganie muszą ściągnąć „różowe okularki” i jeśli pojawią się artykuły o „głodzeniu wegańskich dzieci” czy o „niedoborach” na diecie wegańskiej czy o „wege agresorach” muszą uważać i nie nabierać się naiwnie, nawet jeśli w tych artykułach wytyka się jakieś poszczególne faktyczne błędy. Nasze problemy to my sobie sami na sobie wyłapujmy i je korygujmy bez obłudy i ukrywania zła u siebie, bo jeśli będziemy szczerzy, to poradzimy sobie z każdą przeszkodą i pouczanie nas rzez uprzedzonych niedouczonych zjadaczy trupów nie jest nam do niczego potrzebne[a skąd białko? itd.], nie mówiąc już o łajdakach którzy wynajęci za pieniądze, czytają do kamery z kartki wymyślone oszczerstwa na wegan. Według T. Colina Campbella i innych istnieją wynajęte profesorki by szkalowali weganizm jako niedoborowy głosząc rzeczy sprzeczne z najbardziej szanowanym na świecie amerykańskim stowarzyszeniem dietetycznym i naszym prywatnym doświadczeniem[nie mogą owe profesorki tego nie znać, więc muszą w żywe oczy kłamać{co jest częste w Polsce gdy wychwala się pod niebiosa mleko i mięso oraz kawę(hymny na cześć, jak w kronikach komunistycznych o Stalinie i Bierucie)  i wtedy weganizm pokazuje jako „dietę radykalną”]. No i potem lud nienawidzący inności i podburzany przez profesorków niszczy wegan, prześladuje nasze kobiety w ciąży i malutkie dzieci, którym gdy cokolwiek się stanie[np skaleczą się nożyczkami] wini się za to weganizm. Szacunkowo jest nas 500 000 w Polsce dzięki działalności internetowej i nieufności społeczeństwa do urzędników i profesorków których uznaje się za skorumpowanych łgarzy[pracowali wiele lat na taką opinię ]. Młodych jest może nawet 10% wegetarian i wegan i są szanse na rozwój bo jedzenie chemicznego syfu mięsnego nabiałowego z ferm i rzeźni jest wyjątkowo i namacalnie szkodliwe dla zdrowia i ludzie widząc na YT filmiki o warunkach życia zwierząt i rozumiejąc kwestie ekologii i nie chcąc iść drogą skompromitowanych starych, pragną zmian. Ale potrzebni są uczciwi i nie umoczeni w system ludzie propagujący weganizm. Twoje komentarze Agatko są fajne i mądre i może ty wejdziesz w to. Nie pisz nigdy o „wege agresorach” dopóki nie poznasz człowieka bez internetu, bo nie wiadomo kto tam za klawiaturą siedzi[może troll]. Ja np uważam że należy zostawić mięsnych w spokoju, a uczyć młodych. Moi starzy znajomi żrą trupy i ich sprawa, ale metr muszą stać ode mnie, bo im z japy cuchnie[siarczany ,halitoza i gnicie]. Podobnie palacze tytoniu mogą palić ale nie w domu i z dala ode mnie. Czyli ten atak że my weganie jesteśmy nietolerancyjni to w 95% kłamstwo. Nie powielaj go więc na blogu Joasi, nawet jeśli miałaś jakieś przykre doświadczenia z pojedynczymi przypadkami,  bo głupole rzucają się najmocniej w oczy, a spokojni weganie są niewidoczni. Z wege nerwusami możemy sobie poradzić[strzaskać tyłek!!!] , gorzej jest natomiast z agresją mięsożerców[którzy nie chcą też słuchać o kwestiach etycznych i drażni ich fakt że są podobni do kanibali]. Ale największym wrogiem wegan są weganie śmieciowi żrący wege syf i robiący nam obraz anemików, dlatego to ich trzeba temperować najbardziej, poprzez napominanie i edukację . No i zrobić porządek z wegańskim biznesikiem by np nie zastraszał bzdurnie wegan by wciskać im swoje syntetyki i inne dziadowskie produkty[można względnie uznać B12{brud; zdrowa flora jelitowa}/D{słońce; grzyby i pokrzywa będąca na słońcu} i w skrajnych przypadkach omega3/wapń; blender może się przydać a wyciskarka dla soku z trawy dla ludzi mających 1000zł może być opcją szczególnie gdy ktoś się leczy z jakiejś choroby jak rak].                                              Nie podoba mi się to twoje unikanie słońca, nie chodzi o latanie nago co jest wyuzdane jak na mój gust, ale o pół godziny w słońcu na jeden raz, z odsłoniętą twarzą bez okularów słonecznych i bez filtrów, odsłonięte ręce i ramiona i szyja, a na balkonie i nogi. Bo tak masz „D” i inne pozytywy słoneczne. Musisz też zadbać o ok 500mg wapnia dziennie w diecie[jarmuż , pietruszka, rukola, mięta, pokrzywa gotowana, pomarańcze, kiwi, sezam niełuskany lub czarny, migdały ,kiełki sojowe itd]. Siemię lniane czy olej lniany też by się przydał przy spożywaniu roślin marketowych trochę uboższych w kwasy omega 3[omega 6 zmniejszaj w ilości]. Żelazo na wegance jest ok jeśli jesz zieleninę i nie ma herbaty czy kawy. Dowal też pestki dyni i orzechy np włoskie.

  91. Grzegorz P 18 kwietnia 2017 at 08:59 Reply

    Jak będziesz silna jak Shojin to dasz świadectwo wege mocy i twoje życie przyczyni się do poprawy ekologicznej w takim stopniu że nawet jakbyś jadła 10 razy więcej niż jesz, to i tak wychodzisz  w rachunku Absolutu na plus w zanieczyszczeniach środowiska i pozytywnych działaniach na rzecz środowiska . A tego chciałaś chyba by być do przodu wobec ekologii. A jak będziesz na wegance się sypać i dasz negatywne świadectwo, to będziesz na sporym minusie. Czyli twoja walka to twoje pełne zdrowie[nie na chwilę ale na dziesięciolecia wycinając w pień deprechę itd] i to wygraj mała, a będziesz nam najlepszym wojownikiem i pomożesz Asi/Sunnemu skoro ich tak lubisz[chyba nie chcesz by Sunnego mięsni prześladowali za to tylko że ma inną dietę a im nas więcej, tym lepiej{choć wiem że Asia jest zbyt sprytna by coś się Sunnemu stało a w USA wege jest modne; a z Polską też się porządek zrobi, chyba że nas bomby nuklearne z Rosji zniszczą i nie zdążymy}].                                                                                                                     Byli już tacy którzy próbowali w Polsce promować weganizm ale niestety jako magistrzy zapatrzeni we własny interes wykazali się słomianym zapałem i podkupieni przez różne lobby zamienili się w wege szkodników[nazwisk nie wymieniam tu na blogu Joasi].  Dla mnie lepiej by weganin nie miał magisterki[mam magistrofobię]  i nie wchodził  w jakieś mafijne konszachty z lobby suplementacynym i żywieniowym. Powinna powstać nowa generacja wege wojowników którzy weganizm stworzą od nowa. W weganizmie bardzo pomaga czysta mistyka, bo wchodzimy w odwieczność i stajemy się mądrzy prehistorią . Weganizm jako dieta zbieracka[witariańska] jest od początku żywienia człowieka, co ostatnio potwierdzili weganie z hiszpańskiej groty El Sidron[żyjący 48 000 lat temu{ja podaje informacje które są dostępne na Internecie i za ewentualne błędy w tych opisach, odpowiadają ci którzy te błędy umieścili bo ja nie mam możliwości weryfikacji}]. Do tej pory zbadano uzębienie dwóch grup jedna z Hiszpanii[El Sidron] i druga z Belgii. I co się okazało, że 50% zbadanych grup prehistorycznych pod kątem diety to weganie[tak akurat wyszło w tych dwóch badaniach uzębienia]. Teraz [jeśli się na 100% potwierdzi co podano], każdy weganin powinien zrobić pielgrzymkę do El Sidron i Asia powinna tam pojechać i porobić nam filmiki i umieścić na YT[Asia jak mogłaś mieszkać w Hiszpanii i nie być w naszym wegańskim sanktuarium El Sidron? To nasza „Mekka i Medyna”!!!] . I weganie powinni jak najwięcej się dowiedzieć o prehistorycznych weganach z El Sidron, by pokazać sobie że my jesteśmy od zawsze, a kanibale pojawili się dopiero gdy wytworzono narzędzia i powstały zdziczałe hordy parające się mordem i pożeraniem ludzi i zwierząt. To my mamy dietę paleo, a inni to ludzie spaczeni wynaturzeniem dietetycznym. Tylko nie popadajmy w samo zachwyt i pychę i nie atakujmy zjadaczy trupów, bo nie o to mi chodzi. Zresztą jeśli ktoś chce być weganem i mistykiem to pycha mu nie grozi.                                                                                          „Urzeczywistnienie” to ostateczne oświecenie, nirwana, pierwotna obecność, stan Buddy, ujrzenie że się jest Buddą , świadomość tylko w Wszystkości, 100% „zdmuchnięcie” fikcji, bezwzględnie zupełne „rozwianie złudzeń”, faktyczne zbawienie, ostateczne ozdrowienie, stan zdrowia, nie sztuczność, niepodważalna Niepodważalność, bezsporna Bezsporność, nieodwracalna Nieodwracalność, nieunikniona Nieuniknioność, mistyczne wszechprzenikające nieograniczone poznanie Najgłębszego Wymiaru Który realnie jest/był/będzie jako „Teraz” bez czasu, ujawnienie bezwarunkowej Realności będącej zawsze[przypomnienie swej natury odwiecznej], pozaczasowa ostateczność, niedwoista bezczasowość, odsłonięcie jedynej realnej rzeczywistości, nie zakłócone postrzeganie Prawdy[jest to co Jest], Jednia świadomości/Najgłębszego Wymiaru, bezpowrotne ostateczne najgłębsze poznanie Siebie bez złudzeń, nie mogące się nigdy znudzić najwyższe szczęście odwieczne, rozpoznanie swego zupełnego nieskończonego potencjału, Natura, swojość, urealnienie się, zrealizowanie się, ziszczenie się. To jest twoje przeznaczenie i w to przenikaj w medytacji. Nie ma reinkarnacji więc nie potrzebujesz miliona wcieleń czy pomocy stu bożków skoro ty Absolutem jesteś  i nie ma nic bliższego od twej najgłębszej istoty.  Medytacja to przenikanie do prawdy, nie wymuszona bezwysiłkowa spontaniczna rozluźniona uważność, nie zaangażowana obserwacja swobodnej manifestacji zjawisk i braku zjawisk, po prostu uciszone bycie tu i teraz, przytomność, trzeźwość rozpraszająca urojenia, przejrzystość „czyszcząca zbrudzenia”, klarowność „rozjaśniająca mroki”, wyrazistość demaskująca iluzje, szczerość nie dająca miejsca kłamstwu[tak jak ocean gasi zapaloną zapałkę], pełna uczciwość dławiąca fałsz, otwartość niszcząca ograniczenia, jawność wypierająca krętactwa , wyciszenie, bezpośredniość, prostolinijność, luz, odprężenie, ulga, wytchnienie, nie napinanie się mentalne, zero napięć, brak grania fałszywych tożsamości, nieobecność identyfikacji powiązanych z rolami społecznymi według dualizmu „ja/reszta poza ja”, na głębszym poziomie zaniechanie wszelkiego działania i starań w tym technik medytacyjnych, gdy wszystko spontanicznie samo się wydarza postrzegane przez świadomość, puszczenie poczucia kontroli czegokolwiek, „wyłączenie się” by zostało tylko to czego wyłączyć nie można, uwolnienie się od braku spontanicznej natury siebie, niezakłócone „niższymi” aktywnościami ciała/myśli postrzeganie swego Ja, puszczenie uniemożliwiania bycia naturalnym, zaprzestanie nerwowego szarpania się w urojonym światku dwoistych obiektów z wyobrażonym „mną” na tle „innych”, odpoczynek od manipulacji, odkłamanie się, uspokojenie szału. W medytacyjnej świadomości, będąc świadomie cały czas w Absolucie ,wykonujemy natchnione myślące uczynki zgodności i nie szkodzenia swemu Absolutowi a więc i innym istotom, wykonując współczujące faktyczne pomaganie z inspiracji Absolutu. Pojawia się weganizm, wstrzemięźliwość seksualna [celibat, monogamia], brak nałogów[alkohol, narkotyki, kawa, cukier rafinowany, papierosy], oszczędność, praca poza zbrodniczymi elementami systemu[korporacji, partii politycznych, szkół, urzędów, wojska, policji, sądów, kleru, mediów, show biznesu, biznesu medycznego, grup przestępczych, domów publicznych, sprzedaży narkotyków, złodziei, morderców, oszustów itd]. Praca w Absolucie to np lokalna produkcja eko, lokalne usługi[wynalazki, niezależna nauka, informatyka , rekreacja , sport{np trener personalny}, nauka języków, naprawa sprzętu, rzemiosło, budownictwo,  pomoc przy dzieciach i starszych, ogrodnictwo , sprzątanie itd], prywatny biznes, czasem stanowiska państwowe jeśli nie są elementem zbrodni[opieka  i pomoc starszym, edukacja żywieniowa{porady przez Skype itd.}, praca w muzeum i bibliotece, schroniska dla zwierząt itd], rezygnacja z uniwersytetów, korzystanie z pomocy socjalnej i bliskich. Inne działania w Absolucie to prowadzenie ośrodków medytacyjnych i grup mistycznych, bezpłatne nauczanie mistyki, bezpłatne działania altruistyczne, szerzenie rewolucji społecznej zmierzającej do eliminacji krzywdy istot, odważna walka ze złem czasem aż do śmierci[szczególnie bezdzietni], wskazanie na winnych zła[np obecne elity: vatykan , uniwersytety, media, politycy, miliarderzy ,bogacze}] , alterglobalizm, alterkultura , wspieranie pokrzywdzonych [np Palestyńczyków, Afgańczyków, Romów, biednych , mniejszości seksualnych i wyznaniowych, niepełnosprawnych].  Wtedy cała rzeczywistość-emanacja JA, staje się twoim sługą i „nie musisz się bać o ubranie czy o jedzenie bo te rzeczy będą wam dodane”. Absolut ci stwarza okoliczności i całą materię i możesz dobrą karmą daną z łaski Absolutu czynić swoje otocznie rajem, nawet tu w Polsce, choć nie wierzę że ja sam to mówię , bo nabawiłem się polsko-wstrętu . Napisałaś:”za ten komentarz to zaraz serio możesz ode mnie oberwać”- umieram ze strachu malutka. Holenderskie pomidory i pieczarki są mocne pryskane chemią więc nie jest zdrowa taka praca dla ciebie.Muszi mieć kogoś znajomego kto ci załatwi pracę odpowiednią i nie wmontuje na minę

    https://youtu.be/exaSXMnWHjU

  92. Grzegorz P 18 kwietnia 2017 at 13:35 Reply

    Agatko napisałaś: „Norwegia, gdzie również są politycy, że samo bycie politykiem/profesorem/X nikomu nie ujmuje”- niestety ale w Norwegii nie rozwiązano wielu problemów i jest wiele syfu i nie wiadomo czy ta ich gospodarka opierająca się na ropie nie sypnie się za jakiś czas. Islandia też miała podobnie i kryzys 2008 ją poważnie roztrzaskał. Czyli ja pochwaliłem tylko pewne elementy lewicowe a resztę pominąłem . Nie polecam naśladowania modelu skandynawskiego, ale widzę pewne zalety. Po prostu w innych krajach jest jeszcze gorzej. A nie musi tak być, bo rozwój technologiczny otworzył ogromne możliwości nie wykorzystane z powodu archaicznego sposobu myślenia który ty reprezentujesz i jeszcze w szatę matki miłosierdzia się ubierasz. Potrafisz ładnie terkotać jak urzędnicy unijni, ale skutek tego jest taki że oni zgarniają ogromne pensje, a 30% dzieci w Polsce głoduje. To co piszesz to wielka ściema i ja właśnie uczę się ponad 20 lat by niszczyć taką obrzydliwą  propagandę .

    „dana osoba dostaje coś i sama nie musi wkładać pracy”- widzę że zaćma cię nie opuszcza, bo gadasz jak kapitaliści i patrzysz chyba jak twoja matka.  Świat się składa z takich właśnie zależności otrzymywania za nic wszystkiego. Czy płacisz za powietrze, słonce, czy niemowlę pracuje czy matka pracuje, czy wyślesz emerytów i rencistów do roboty, czy zagonisz mistyków i muzyków do łopaty? Gdy będzie taki kapitalistyczny typ myślenia jak twój, wygra egoizm i najsilniejsi zgarną wszelkie dobra co teraz jest właśnie pokazane[99%/1%]. Nic cię nie uczy prawda o polityce i gospodarce i tej zapaści jaka teraz jest. Ale ja tego od aparatczyków takich jaka twoja matka nie wymagam, ona jest wrogiem przemian. Wygra w tej walce lepszy. W tym momencie jesteś w głębszej psychice zatwardziała, bo nie czujesz ile krzywdy wywołuje taki skandaliczny tok myślenia. I nie mów o pomocy biednym, bo w systemie jaki ty propagujesz po prostu zabraknie na to pieniędzy i dzieci będą w domach umierać z głodu jak w żydowskim getcie warszawskim  walały się zagłodzone trupy po ulicach. Ty rozmawiasz ze mną z pozycji koryta i nie chcesz uwrażliwić się na krzywdę i szukać faktycznych a nie urojonych rozwiązań.

    „że może nawet praca śmieciarza by mi odpowiadała”-w moim modelu ludzie biliby się o tą pracę , w tym twoim są traktowani z pogardą bo „nie skończyli szkoły” i płaci im się prawie nic, co jest skandaliczne .Wspierasz system zbrodni poniżania jednych a wywyższania innych za pomocą papierka.  Jest to system kastowy, ale ty chyba nie czytasz moich tekstów, albo masz kłopoty ze zrozumieniem skutków darwinowskiego pruskiego szkolnictwa.

    „nikt ze znajomych po tym kierunku nie pracuje na kasie w sklepie”- zdanie twojej siostry jest nic nie warte.  Ja mam dane i obserwacje w całej Polsce a nie tylko w wielkich miastach w których ogólnie łatwiej o pracę, szczególnie jeśli ma się plecy[matkę pracującą dla programów unijnych, czy dziadka profesora]. Jeśli jakiś kierunek ma zapotrzebowanie to za chwilę namnoży się magistrów w tym kierunku i okaże się że brak jednak pracy. Pisałem o tym gdzie indziej. Ty albo nie czytasz albo nie rozumiesz bo ci to nie wygodne. Politechnika miała otwierać drzwi i niestety mój kumpel został z niczym. Podobnie prawnicy itd. Więc nie mąć ludziom w głowach i nie rób z nich debili, opinią twojej siostry, która według twych słów nie była dobrą siostrą dla ciebie i jest ona zwykłym „koryciarzem” broniącym koryta jak chyba twoja matka i nie można się niczego spodziewać od was poza krętactwem[choć jak jest osobiście nie oceniam, bo nie znam tych ludzi, a mistyka uczy ostrożności].

    „nie trzeba się stawiać w roli ofiary i nienawidzić”- nienawiść mają koryciarze do biednych praktycznie, bo deklarować puste uczucia sobie mogą bez końca[Jak Donald Tusk mówił o „miłości” i  podwyższył wiek emerytalny do lat 67, czyli tyle ile mniej więcej żyją pracownicy fizyczni w Polsce]. Niemowlę nie potrzebuje waszej miłości ale mleka. Unikasz widzenia biedy i wyzysku jaki jest. Udajesz że nie ma ofiar bo ty nią jeszcze nie zostałaś[siedzisz w domciu] . Może faktycznie pojedź ot tak do Holandii na pomidory i popracuj jako niewolnik 30 lat to może zmienisz zdanie. Widziałem ludzi którzy z powodów ekonomicznych popełnili samobójstwo i to musi rodzić „nienawiść” wobec zła i tych którzy to zło montują , bo inaczej kim jest człowiek? Kłamcą jak koryciarze ,którzy dopóki ze stołka nie zlecą biedy ludzkiej nie zrozumieją  i ofiar nie dostrzegą . Stosujesz argumenty tak obrzydliwe że sam Balcerowicz by się ich nie powstydził. Po prostu biedni mają nadstawić kark i pokornie znosić wyzysk i ucisk z optymizmem dożywotnio i to by wam odpowiadało najbardziej. Dlatego tyle powstało „artykułów” o „mowie nienawiści” by zgasić tym krzyk ofiar. Francuzi nie posłuchali twojej rady „nie trzeba się stawiać w roli ofiary i nienawidzić” i w latach 1789–1799 rozpoczęli walkę klas i mimo iż było za dużo mordowania czego nie popieram, to cała Europa na tym zyskała i los przeciętnego obywatela znacznie się po tym poprawił[wywalczono prawa i odstawiono kler od władzy i ograniczono przywileje  najbogatszych]. Choć jest jeszcze wiele do zrobienia. Tylko robić nie obłudnie jak mamią nas koryciarze , ale faktów nam trzeba.

    „mam ładnie lśniące oczy i jakieś takie większe, i w ogóle dużo energii.”- dobrze jeśli ten stan zachowasz na stałe i nie zrezygnujesz za jakiś czas.

    „historię przeglądania usuwam, adres bloga zapominam”- nikomu chyba nie przeszkadza to nasze pisanie[inne tematy są już obrabiane na następnym komentarzu] jeśli się bardziej przyłożysz i przestaniesz opowiadać krętactwa na poziomie urzędnika państwowego[a wtedy faktycznie już nie pisz], bo ten bełkot my słyszymy z mediów 27 lat i mogliśmy w perspektywie czasowej ocenić ile jest faktów w tej ich gadce i werdykt jest jednoznaczny: „ściema”!!!!

    I zrozum jedno, ja analizowałem tylko twoje komentarze a nie ciebie i nie traktuj tego osobiście, bo nikt nie wie kim jesteś i teoretycznie za klawiaturą mógł siedzieć 60 letni łysawy pan zabawiający się w panienkę i wypisywać co mu się podobało, raz twierdząc że woda ze stawu, potem że ze  źródła, raz że w Japonii podoba się tylko segregacja śmieci a innym razem o wiele więcej rzeczy, raz matka miała zajmować się astrologią i horoskopami a raz że było to tylko zerknięcie na same horoskopy itd. Co oznacza że twojej osoby tu nie ma, jest jakiś wizerunek „agaty” z chyba japońskim obrazkiem i treść którą opisywałem.  A ciebie nie znam i nie oceniam, bo na jakiej podstawie mógłbym to zrobić . Powstały teksty które mogą zainteresować ludzi zajmujących się tematem. Dyskutowałem być może z córką urzędniczki przedstawiającą jej wizję świata ,tego starego, w którym mamy 10% koryta i 90% wykiwanych i potem piękną propagandę uzasadniającą  ten stan rzeczy[nie nienawidzić, ale być pokornym, ciężko pracować i kochać swych panów]np zabieranie rent niepełnosprawnym [dać wędkę zamiast ryby], opóźnianie wieku emerytalnego[najlepiej do 80 roku przy średniej długości życia 77lat] i inne sztuczki, tak by jeszcze więcej kasy zostało dla koryta, a ludzie byli wyrzucani z domów pod most, jak pokazałem filmik z Poznania o eksmisji na bruk „roszczeniowej” osoby sparaliżowanej na wózku, po numerach prawnych prezydenta Grobelnego i bogaczy.  Na to nie będzie zgody, niezależnie od tego jaki słodki bełkot powymyślacie na swoje zbrodnie. Ktoś zauważył że dieta mięsna jest zła i wprowadził weganizm i to jest dobre[a ty zamiast tego starałabyś się poprawić dietę mięsną ]. Ktoś zauważył że słońce nie krąży wokół ziemi i cała nasza wiedza o świecie poprawiła się. Wielu ze mną zauważyło że szkolnictwo pruskie to zbrodnia dla inteligencji i rozkwitu ludzkiego, a ty mówisz nie , bo w Norwegii to jest i może tak zostać .Wrzucasz na wsteczny jako troll, choć podejrzewam że nie samodzielnie, bo choroba uniemożliwiła ci swobodny rozwój myśli. Kleru nie broniłaś więc nie pisałem o tym. Media się same zmienią jak ludzie od dziecka będą wychowani niezależnie[trzeba jednak pozamykać dla czystości te stare molochy propagandowe, które przez dziesięciolecia oszukiwały ludzi].

    Pozdrawiam czytelników, skoro „agata”  zadeklarowała nam wszystkim że kończy i nie czyta[nie chciała wykonać mojej prośby i poszatkowała mój tekst swoją odpowiedzią ,  co jest jakimś symbolem jej faktycznej symbiozy, bo słówka potrafi jak słowik głosić gładkie]

    https://youtu.be/VfXaDRxozaE

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *