Poki nie jestes Breatharianinem dogadzaj sobie;)

Dzien dobry!
Witam Was kolejnego pieknego dnia.
Jest zimno, snieg przysypal wszystko.
Przebywam w gorach, wiec bialy puch wydaje sie byc magiczny. Turlamy sie w sniegu, zjezdzamy na sankach, jezdzimy na lyzwach, narty lubimy mniej i dokarmiamy zwierzeta, jednak madrze, o tym bedzie nastepny post, jak pomoc i nie zaszkodzic naszym mniejszym braciom.
Wstalam okolo 5, poranki z joga uwielbiam najbardziej. Pieknie sie cwiczy wdychajac swieze powietrze, spogladajac na gory i ich szczyty. Pierwszy trening za mna, sniadanie na stole:
Dzisiaj soki:
Dla mnie trawa pszeniczna, persymona, mieta i ananas.
Sunny wybral marchew i ananasa.
Pijemy powoli mieszajac kazdy lyk ze slina 😉

16343649_206941089771822_407387381_n

Pozniej zabiaram sie za czytanie ksiazki „Czasomierze” – David Mitchell. Fantastyczna powiesc. Polecam 😉 Troche biografi, jak i historii zakulisowej walki o nasz swiat. Powiesc zdobyla w zeszlym roku World Fantasy Award. Troche wolnego czasu po poludniu  wykorzystam na mila lekture.
W ostatnich dniach mnie troszke malo, dzisiaj zrekompensuje Wam to pysznosciami, ktore ostatnio przygotowalam.
Odkad jestem na witarianizmie w zimie nie marzne, no moze troszeczke 😉
Jednak to nie ciepla zupa mnie rozgrzewa, a wlasnie owoce czy warzywa w surowej postaci, nawet w takiej:

Zdjecie nr 1.
Mleko kosowe i nasiona chia. (Nasiona namoczone minimum 2 dni). Wyszedl smaczny pudding. Do tego jablka, persymona, pomarancza, gooseberry i duzo miloci.
Zdjecie nr 2
Nasiona chia, mleko migdalowe, wanilia, jezyny do smaku.
zdjecie nr 3
Mrozone jagody, swieze banany, mandarynki

Bywa tez tak: Mleko orzechowe (domowej roboty), mozna uzyc roslinne jakiekolwiek, mrozone truskawki i banany.
Dzieci bardzo lubia wymyslne lody, zwlaszcza kiedy przychodza przyjaciele.
Zadnego  cukru, niezdrowych czy zwierzecych dodatkow:

Mrozone truskawki i maliny, mleko migdalowe, surowe kakao, banany mrozone, wanilia, mrozona gruszka.

Do kazdego posilku dodajemy dawke poteznej, pozytywnej, wspanialej energiii, bo bez tego najlepsze jedzenie jest trucizna.

16295963_206903039775627_238352898_n Na co dzien jedzcie duzo zieleniny, najlepiej ziol, zwlaszcza pora letnia.

Bede dla Was wkrotce nagrywala vlogi, ale to juz z innego kranca swiata, aby Was ogrzac nie tylko cieplym slowem,  poki co wciaz jestem w Europie, juz wkrotce kochani :*

Milego dnia Wam zycze, usmiechem sie dziele

Wasza witarianka

Afirmacja na dzisiaj

„Emanuje szczesciem i zarazam szczesciem innych ludzi” 😉

Tagi: chooselife , , lody , rawfood , smaczne desery , surowadieta , , zdrowe lody , zdroweodzywianie

komentarze 82

  1. Ladybonafide 25 stycznia 2017 at 10:47 Reply

    Witam, ale cudownie, też bym chciała pobyć teraz w górach 🙂 uwielbiam góry, lasy, strumienie oraz desery owocowe 🙂 Jednak do późnej jesieni nie miałam problemu ze spożywaniem surowej żywności, ale teraz zimą jest gorzej. Rano wstaję o 6:00, najpierw łazienka, kilka łyków ciepłej wody w kuchni i na dwór z moją sunia, potem szykuję się do pracy i robię sobie poranny koktajl owocowo warzywny, ze spiruliną i siemieniem lnianym lub inna kompozycją. Wypijam tylko szklankę bo więcej nie mam czasu, a nie umiem pić szybko 🙂 w pracy nie mam możliwości przygotowywania posiłków, więc mam w słoiczku ugotowane płatki owsiane lub kaszka z żurawiną lub tartym jabłkiem, w pudełeczku surową sałatkę warzywną z olejem, lub avocado, czasem z serem feta lub jajkiem, którą zjadam z 2 kromkami chleba razowego.

    Poźniej staram się jeść owoce np (jabłka, gruszki, pomelo, mandarynki, banan) w ciągu dnia podgryzam np. orzechy i migdały oraz pestki dyni, lub natke pietruszki. Ale po zjedzeniu surowej sałatki i później owoców jest mi strasznie zimno. W między czasie piję ciepłe ziołowe herbatki, ale to daje mi ciepło tylko na chwilę. Staram się wstawać od komputera i w łazience mała szybka gimnastyka, lecz taka rozgrzewka jest za krótka i wiele mi nie daje. Pracuje przy komputerze 8 godzin dziennie. Około 2,5 godziny tracę na dojazdy do pracy i z powrotem gdzie też marznę czekając na autobusy 🙂 Gdy wrócę do domu nie jestem w stanie zjeść kolejnego surowego posiłku z warzyw, lub owoców. Mam aż dreszcze. Musze zjeść ciepłe pieczone warzywa lub ciepłą zupę.

    Obecnie jestem w 80 % wegetarianką bo te 20 % to ryby, jajka, kozie mleko, kozie masło i biały kozi ser. Reszta to warzywa, owoce, zboża, mleczka roślinne, strączki, orzechy i nasiona. Piekę tez sama chleb z kaszy gryczanej bez mąki raz w tygodniu i gofry gryczano owsiane z warzywami. Mam nadzieje, że uda mi się przejść na surową dietę w 100 % . Nie mam z tym problemu latem, ale zimą nie daje rady.

    Moje pytanie : Jak wytrwać zimą na surowej diecie ??? Tak bym bardzo chciała 🙂

    Pozdrawiam Serdecznie

    • Kinga 25 stycznia 2017 at 13:18 Reply

      Droga Ladybonafide.Co teraz jesz,to kiedys tez tak jadlam.I tez marzlam.Mysle ze to wina z tych produktow ,ktore spozywasz sluzotworcze.Takie jak nabial,jajka itd.Jestem teraz zupelnie na surawce,i czuje ostatnio lekko na brzuchu(kiedys mialam dolegliwosci jelitowe)I dziwo teraz nie marzne,nawet kiedy jeszcze karmie piersia.Ale droga przed Toba,i napewno znajdziesz ta dobra.

      • Ladybonafide 26 stycznia 2017 at 15:11 Reply

        Dziękuje Kinga, chyba rzeczywiście ograniczę lub nawet całkowicie zrezygnuję z nabiału, bo ciągle mam w gardle śluz – gluty. Myślałam, że to tylko od smogu lub chemicznych oparów w pracy mam podrażnione gardło ciągle. Wiem, że odkąd wzięłam życie w swoje ręce choruję dużo rzadziej. Już kilka lat nie jem żadnych fast foodów, batoników, ciasteczek, czekolady i innej wstrętnej przetworzonej sklepowej żywności, od 20 lat nie brałam antybiotyku, a na przeziębienie tylko witamina C, syrop z cebuli, czosnek i parzone ziółka.

    • Joanna Balaklejewska 25 stycznia 2017 at 18:58 Reply

      Witam Ladybonafide

      Kochana.

      Kiedys pisalam na ten temat tutaj http://chooselife.pl/2012/10/06/dlaczego-na-surowej-diecie-marzniemy-i-co-z-ta-ciepla-zupa/

      Byc moze powinnas mieszkac w cieplejszym klimacie, moze masz mozliwosc sie przeprowadzic skoro pracujesz przy komputerze?
      Rzeczywiscie sloneczko lepiej sluzy surojadkom, przynajmniej tak jest u mnie i u innych moich znajomych, ktorzy sa dlugoletnimi witarianami.

      Postaraj sie powoli wyeliminowac nabial z diety, duzo moich znajomych nawet kiedy spozywala jajka i mleko kozie pozornie czuli sie fajnie, ale zaraz po ich odstawieniu
      nastapila chec mniejszego spozywania gotowanych i smazonych potraw. Rowniez ziolka polecam bardzo. Bazylia, tymianek, mieta, majeranek, koper- w domu mozna sadzic ile sie da. 😉

      Pozdrawiam slicznie.

      • Ladybonafide 26 stycznia 2017 at 15:25 Reply

        Dziękuje za link Pani Joanno, przeczytałam i wyciągłam wnioski dla siebie, dziękuje. Bardzo bym chciała mieszkać w cieplejszym klimacie, ale na razie nie mam takich możliwości sytuacyjnych i finansowych. Na razie planuję przeprowadzkę z dala od miasta gdzieś pod górami i chciałabym mieć własny ogródek 🙂 Mam nadzieję, że zdążę spełnić marzenia. Czekam niecierpliwie na cudowne lato, cieplutkie słonko, letni powiew wiatru, nowe świeże warzywa i owoce, które kupuję od działkowiczów.

        Tak jak Pani i Kinga proponujecie, wyeliminuję nabiał nawet ten od szczęśliwej kozy i zobaczę jak reaguje mój organizm. Czy pozbędę się śluzu i chłodu. Ziółka popijam, bardzo lubię. Piję czystek z trawa cytrynową, rumianek, koper włoski, miętę, imbir z pietruszką, siemię lniane, napar z bazylii.

        Dziekuję kochani i ślę cieplutkie pozdrowienia.

    • Not Milk 26 stycznia 2017 at 22:46 Reply

      Oprócz właściwych pokarmów (nabiał wychładza) warto zadbać o dobre wysypianie się, co jest czasami dość trudne (zależy od rodzaju pracy). Czasami nawet zrobienie sobie dłuższej, kilkugodzinnej przerwy od jedzenia i picia (przynajmniej u mnie) wpływa, że krótkotrwałe uczucie zimna znika 😉

      Dziękuję Joasiu za podanie kilku interesujących przepisów (bardzo mnie kusi deser jagodowy oraz ten na bazie mleka migdałowego), które na pewno wypróbuję 🙂 Mam też dość dobre wieści od moich siostrzeńców, którzy ostatnio wspomnieli, że uważają za fajne niejedzenie mięsa. Być może wkrótce zdecydują się na zmiany w swoim sposobie odżywiania. Tym bardziej, że starszy przeraził się ostatnio, gdy zobaczył u siebie rozstępy na nogach oraz brzuchu. Mam nadzieję, że będzie to dla niego impulsem, by przestać jeść przetworzone, puste jedzenie, które powoduje tylko opuchliznę ciała i choroby 🙂

      Przesyłam NotMilkowy ścisk!!! 🙂

  2. Kinga 25 stycznia 2017 at 13:04 Reply

    Cudownie znow Cie widziec Joasiu.A pieknie sie reprezentuja te lody.Zima teraz jest piekna,ale juz z nieciepliwoscia czekam na wiecej slonca.Caly czas mam dylemat,z tego straszenia smogu w naszym miescie Łodzi.Nie potrafie usiedziec w domu ,kazdego dnia zabieram Ziemowita na spacer.
    BUZIAKI SLE,I MOCNO SCISKAM.

    • Joanna Balaklejewska 25 stycznia 2017 at 18:25 Reply

      Kingo ciesze sie z zimy, ale jednak ciagnie mnie do slonka, ciesze sie kiedy wszystko pieknie kwitnie na wiosne, z ogrodu, w ktorym mam wlasne warzywa i owoce.
      Wkrotce wylatujemy slonca znowu bedzie pod dostatkiem i wszystkiego czego nam potrzeba.
      Smog to okropnosc, doswiadczylam tego nieprzyjemnego uczucia w Niemczech w Berlinie, teraz w gorach jest lepiej.
      Przytulam Ciebie i Ziemowita, jak on sie czuje?

  3. Hanusia 25 stycznia 2017 at 19:07 Reply

    Asiu dzieki deserkom podpatrzonym u Ciebie zrezygnowalam z „normalnych” lodow. Moje dzieci jedza je z wielka przyjemnoscia. Bardzo Ci dziekuje za ten blog. Nawet kiedy jest Ciebie tutaj malo, wiem, ze jestes taka prawdziwa. Nigdy nie chcesz pisac o tych cudownych rzeczach, ktore zrobilas. Wykrzyczalabym je swiatu gdybys tylko pozwolila. 😀
    Rozumie, ze juz nie bedzie wiecej wykladow w Niemczech?:(
    Kocham!

    • Joanna Balaklejewska 31 stycznia 2017 at 18:55 Reply

      Dziekuje Hanusia. Wykladow wiecej w Niemczech nie bedzie, wkrotce wylatuje wiec mam teraz sporo spraw do zorganizowania. Pozdrawiam Cie serdecznie i Twoja gromadke.

  4. Agata 25 stycznia 2017 at 20:17 Reply

    😉

    cudowności! zwłaszcza te lody z kakao, w słoiczku! jak zrobiłaś „trufle”? Rozumiem, że coś otoczonego surowym kakao – pytanie: co? 🙂 Super wyglądają 🙂

    • Joanna Balaklejewska 31 stycznia 2017 at 18:24 Reply

      Agatko na 10 kulek uzylam szklanke moczonych nerkowcow, pol szklanki niemoczonych daktyli, pol szklanki orzechow wloskich, 2 lyzeczki oleju kokosowego, 3 lyzeczki wiorkow kokosowych. Zmiksowalam, obtoczylam w kakao i gotowe 😉

  5. Pawel Jonasz 26 stycznia 2017 at 09:23 Reply

    Nie mam zamiaru odzywiac sie prana, z zamilowania jestem kucharzem. Nie rozumie ludzie dlaczego wy chcecie pozbyc sie przyjemnosci spozywania pokarmow. Nie abym sie przejadal, ale saczyc kawe w pieknym miejscu w Portugalii, jesc owoce na kocu z zona to cos pieknego.
    Medytuje, cwicze i jestem instruktorem Tai Chi. Eryk wszystkim tutaj mowi jak osiagnac szczescie calkowite. Ja jestem szczesliwy, jednak potrzebuje jedzenia do zycia. Daje mi ono sile i radosc, dlaczego sie go wyrzekac? Wszystko jest kwasotworcze, sluzowtworcze. Eryk czytalem Ekherta i nie rozumie o czym piszesz, bo to co sugerowala agata jest wlasnie prawda. Kawa nie jest zlem, to kolejna bujda. Filizanka dziennie to nawet pomaga. Poczytajcie jak dobroczynna jest kawa, ale bez cukru i mleka. Sam kawoszem nie jestem, ale 3 filizanki tygodniowo z przyjemnoscia pije. Wychodze z wlasnego ciala, mam piekne wizje, ale to nie dlatego, ze do chol..y nie jem, dlatego, ze jem czysty pokarm, medytuje, tworze afirmacje, o ktorych Joanna tutaj wspomina. Eryk ja Ci po prostu wspolczuje. Ty jestes struty od srodka, wlasne mysli Cie zabija. Dzisiaj moja corka wziela do szkoly jablka, ciesze sie, ze wybrala jablka zamiast batonow. Mam jej powiedziec” Nie jedz tego, bo to gowno z supermarketu”? Masz wiedze to edukuj, ale nie szkodz, nie szkaluj.

    • Agata 26 stycznia 2017 at 18:06 Reply

      bardzo Ci zazdroszczę wychodzenia z ciała. Możesz napisać jak to robisz, w jaki sposób pierwszy raz Ci się udało? ja wiele razy próbowałam, ale bez powodzenia, z reguły od tego relaksowania się po prostu zasypiam 😀

      fajnie, że masz pozytywną relację z jedzeniem (rzeczy, które dają nam radość nigdy za wiele) i w ogóle ze światem <3

  6. EWCIA 26 stycznia 2017 at 20:10 Reply

    DROGI PAWLE OD SIEBIE DODAM, ŻE UWAŻAM IŻ ERYK MA MNÓSTWO RACJI! DLA MNIE NAJWIĘKSZĄ PRZYJEMNOŚĆ JEDZENIA SPRAWIAJĄ WŁAŚNIE OWOCE! NIC INNEGO MOŻE NIE ISTNIEĆ! DO KAWY MNIE NAWET NIE CIĄGNIE, MYŚLĘ ŻE CHĘĆ NA NIĄ WYNIKA PO PROSTU Z UZALEŻNIENIA ORGANIZMU.

  7. Basia 26 stycznia 2017 at 22:46 Reply

    Ja również uważam, że Eryk ma dużo racji. Ale ostatnio czuje, że z jego komentarzy bije może nie zła energia, ale taka zła niecierpliwość. I mam wrażenie, że jak napisze coś innego niż jego przekonania to Mnie zaraz za to nakrzyczy. Trochę gęsta się przez to atmosfera robi i mam mniejszą juże ochotę tu zaglądać.

  8. Kinga 27 stycznia 2017 at 14:27 Reply

    Nie ,nie ,zniechelciajcie sie z tym, Basiu.Uwazam,te dyskucje sa bardzo pouczajace.Owszem,te rozmowy sa mocno napiete,ale zawsze trzeba i chciec sprostowac dyskucje.Ja bynajmniej uwielbiam czytac i pisac nasze rozmowy.Jestem szczesliwa,ze znalazlam kontakt,,z innymi,,.
    Notmilk,to wspaniale,kiedy twoja rodzina zaczyna otwierac umysl.Aby dalej ich pociagnela na dobre.Tez tak chcialbym.Ale czekam z ciepliwoscia.I mam nadzieje,ze moim przykladem dam dobre wnioski.Nie chce byc wredna,ale czasami mam ochote,aby czegos rodzina dostala takiego kosza,zeby zrozumieli co jest potrzebne dla ciala i duszy.

    • Not Milk 30 stycznia 2017 at 15:59 Reply

      Droga Kingo,

      z czasem na pewno trochę zacznie się to zmieniać. Z własnych doświadczeń, że na oswojenie się z czymś neiznanym (w tym przypadku odżywianiem) potrzeba czasu i rodzina często zamiast wspierać, próbować nowości (a właściwie utraconej naturalności, broni swoich dotyuchczasowych nawyków. Jest to moim zdaniem nierozsądne, ale u starszych osób widać to bardzo wyraźnie. Moja Babcia do końca swych dni będzie uważać mój sposób odżywiania za zły, moja Matka chciałaby zmienić swój sposób odżywiania i stara sie jeść bardziej roślinnie oraz na surowo, Siostrzeńcy być może będą odżywiać się niedługo witalnie. MOja siostra to wielka niewiadoma, choć zapewne zmieniłaby swój sposób odżywiania, gdyby się poważnie rozchorowała. W innym przypadku będzie ciężko. Pozdrawiam Kingo i życzę wytrwałości!!! 🙂
      *
      O obłaczkach (półksiężycach, obłoczkach na paznokciach) wspominam u siebie na blogu w ostatnim poście. Osoby zainteresowane odsyłam do jego lektury 🙂
      *
      http://milknothanks.blogspot.com/2017/01/obaczki-sluz-eryk-i-ksiega-orientalnej.html

  9. EWCIA 27 stycznia 2017 at 18:27 Reply

    A JA MYŚLĘ, ŻE NA BLOGU ASI PANUJE WSPANIAŁA ATMOSFERA! WZAJEMNIE SOBIE DORADZAMY I WYMIENIAMY DOŚWIADCZENIA. A, ŻE CZASEM NAS PONIESIE TO TYLKO ŚWIADCZY O TYM , ŻE JAKO LUDZIE NIE JESTEŚMY SOBIE OBOJĘTNI I PRAGNIEMY DOBRA DLA INNYCH!

    • Joanna Balaklejewska 31 stycznia 2017 at 19:29 Reply

      Ewciu dziekuje. Podoba mi sie to, ze potrafimy sobie doradzac. Wiadomo co czlowiek to opinia, ale wierze, ze te konwersacje dadza nam wiele dobrego. Buziaki.

  10. Pawel Jonasz 27 stycznia 2017 at 20:00 Reply

    Nie neguje wszystkiego o czym pisze Eryk, ale troche przesadza. Znam goscia, ktory jest 11 lat na surowce i je kiszonki, lubi czosnek, pije soki, jemu to odpowiada, wedlug mnie jestesmy bardzo podobni, ale tez roznimy sie.
    Wystarczy poczytac o malpach, w jaki sposob rozlupuja owoce kiedy maja ochote na sok, ptaki wypijaja sok, zwierzeta radza sobie jak moga, nie widze niczego zlego w uzywaniu blendera czy sokowirowki. Soki mi sluza, jestem dla siebie najlepszym laboratorium. Nie znaczy, to ze nie szanuje innych, ale nie narzucam zdania. Wiele osob ma swoje ciekawe spostrzezenia na temat oczyszczania. Dla mnie oczyszczanie to to, ze mam energie, nie czuje sie senny podczas dnia, spie dobrze, skupiam sie na medytacji. Nie ciagnie mnie do shi.tu w sklepie. Kawe pije, tylko kiedy jestem zaproszony do restauracji z kontrahentem. Absolutnie nie musze jej pic 😉
    Agata wychodze z ciala, jednak nie zawsze mi sie to udaje. Poczytaj o tym tutaj, u mnie to wyglada prawie identycznie. http://obe.cba.pl/techniki.php
    Polksiezyce mam tylko na kciukach.
    Joanno czy Ty masz polksiezyce?

    • Basia 27 stycznia 2017 at 22:52 Reply

      A o czym świadczą takie półksiężyce?

      • Kill Bill 28 stycznia 2017 at 20:14 Reply

        Brak półksiężyców może świadczyć o niedoborach białka, dlatego osoby, które jedzą mało i głównie owoce i warzywa mogą ich nie mieć. Później tworzy się teorie spiskowe. Myśli sobie taki „a jak ich nie mam na mojej owocowej diecie, to tak powinno być”. Ale to nieprawda. Zwykli ludzie mają półksiężyce, bo w ich diecie nie brakuje białka.

        I jeszcze jedno: DZIEWCZYNY MAJĄ ŚLICZNE PÓŁKSIĘŻYCE!

        • Eryk 28 stycznia 2017 at 21:17

          A białka nasz organizm nie chce i broni się przed nim jak tylko może drogi kolego… Zapewniam Was wszystkich że nie powinniśmy mieć żadnych białych obłoczków na paznokciach zapewniam. Byłem bliski ich pozbycia się i tak jak pisałem wtedy poczułem w sobie nieznaną mi wczesniej witalnośc energię to nie do opisania ale nie mam zamiaru nic nikomu udowadniać wystarczy że znam prawdę na ten temat. Jesteście w wielkim błędzie naprawdę wielkim..
          Skoro przyjąć że praktycznie każdy człowiek jest chory i zatruty(lecz nie ma objawów-wiadomo o co chodzi) jedząc przetworzoną termicznie „żywność” i każdy taki człowiek ma te półksiężyce to MÓJ WŁĄSNY PROSTY ROZSĄDEK PODPOWIADA MI JASNO I WYRAŹNIE: „Nie powinniśmy ich mieć Eryk”. Jestem tego tak pewny jak tego że po wejściu do ciemnego pomieszczenia trzeba zapalić światło. Życzę każdemu by takim światełkiem rozsądku rozświetlił swój rozum nasterowany od dziecka przez … kogoś. Pewien starszy człowiek kiedyś jak poganiał mnie z działki bo zrywałem jabłka nie wiedząc że to nie była opuszczona działka(na taką wyglądała) kazał pokazać na koniec paznokcie… Pokazałem staruszkowi a on do mnie: „Widzisz?! Widzisz to?” A ja na to „co?” a on: „te białe ślady! Masz chorą wątrobę !” …… Uśmiechnąłem się wtedy i pomyślałem nieeeee niemożłiwe przeciez jem tak zdrowo tylko na surowo warzywa i owoce niemożliwe uśmiechając się 🙂 powiedziałem sobie:) Ale potem jego słowa nie dawały mi spokoju i rozmyślałem rozmyślałem aż w końcu dopiąłem swego i doszedłem do prawdy spoglądając na ludzi i analizując obserwując dzieci dorosłych wszystkich … I tyle na ten temat ZNAM PRAWDĘ a Wy jej uznawać nie musicie. Pani Joanna Balaklejewska odpowiadając mi na jedno proste zadane przeze mnie pytanie tylko utwierdziła mnie wtedy w tym przekonaniu. Jeśli zechce to sama tu odpowie by sprawa stała się jasna dla wielu. Brzydzę się kłamstwem pamiętajcie więc nikogo bym nie oszukał bo sam zostałem oszukany i brzydzę się kłamstwem po uszy. Myślicie że zwariowałem że oszalałem? Nie ja po prostu jakiś czas temu w swym życiu zmądrzałem. Nie wierzę już w nic co nam ktoś wmawia na tym świecie, zwłaszcza specjaliści od strony medycznej. Wiara w bajki wszystkim pozostała. Lecz ja wolę uwierzyć w to co jest rzeczywiste nie sztuczne. Wszystkiego Dobrego mimo wszystko.

    • Eryk 27 stycznia 2017 at 23:59 Reply

      O tym że jesteście zanieczyszczeni śluzem proste. Kazdy praktycznie je ma i w związku z tym każdy ten który uważa się za zdrowego jest w rzeczywistości chory, lecz tego NIE CZUJE. DO CZASU. Paweł Jonasz niech uważa jak chce.
      PS. Nie uważam wcale a wcale że wybranie jabłka sklepowego przez dziecko zamiast batona jest złem, wręcz przeciwnie kolego… Ja nie uważam że każdy od razu powinien dążyć do „niejedzenia” dlaczego mi to zarzucasz kolego? Ja jedynie stwierdzam jak jest bo wystarczająco już wiele zrozumiałęm tak wiele że musiałbym na ten temat naprawde pokaźnych rozmiarów księgę napisać ale i z tego możesz się naprawdę teraz śmiać… Śmieje się tylko ignorant pamiętaj, zaprzeczasz bo jesteś człowiekiem który nigdy nie wniósł w praktykę naprawdę prawdziwego oczyszczania organizmu czyli tego o czym tu piszę. A póki ktoś będzie czuł się słabo i źle na małej ilości pożywienia to znak że nie jest jeszcze czysty proste. Nic nie wiesz nic nie rozumiesz. Tak samo Twój znajomy 11 letni surojadek jedzacy drażniący czosnek i kiszonki które są produktem sfermentowanym czyli de facto zepsutym(!). Myśl… a nie zaprzeczasz. Żadne ziwerzeta nie kiszą sobie niczego. A sokowirówka owszem lepsza do robienia soków niż ktoś ma kupować kolorowe soczki w kartonach. Ale nawet soki własnej roboty mają złe wibracje energetyczne(jakby zniszczone pole energetyczne) poprzez drgania na wysokich obrotach przez maszynę- tak, ja wcale nie filozofuję tylko taka jest prawda… Myślisz że dla naszego dobra dali nam te wynalazki??? Zapomnij kolego…

  11. Eryk 28 stycznia 2017 at 00:12 Reply

    Wiem Wy sobie wyobrażacie że z soków szybciej wpłynie do Was energia zapewne , hmmm a znacie powiedzenie „co nagle to po diable?. No właśnie. W momencie gdy ugryziemy jabłko to już powoli powoli z niego ucieka energia(stąd ciemnienie) a co dopiero z soków pomyślcie najpierw zajrzyjcie w głąb istoty a potem ewentualnie zaprzeczajcie. Ale cóż niedługo a może i już nawet inwalidzi będą twierdzić że ich wózki w które pewnie niedługo będą laptopy wmontowywać też są dobrym i wręcz niezbędnym do życia wynalazkiem…. Dali nam już naprawdę WIELE: zmywarki by się same naczynia myły, samochody byśmy tyłki wozili, komputery byśmy energetykę swą naruszali, perfumy byśmy ładnie złudnie pachnieli a wewnątrz cuchnęli(czego nie czujemy), dali nam … OGIEŃ byśmy jedzenie niszczyli, dali leki by do zdrowia był marsz daleki, dali telewizory by OGŁUPIAĆ STADO, dali noże sokowirówki blendery byśmy prawdziwe jedzenie na koniec niszczyli DO CHOLERY ! (proszę wybaczyć wzniosłość końcową ) A zwierzątka w lesie? Niczego takiego nie mają i na całe ich PRAWDZIWE SZCZĘSCIE o którym my nie mamy pojęcia Panie Pawle Jonaszu… Szczęście, a Radość to dwa różne pojęcia pamiętaj…

    • Joanna Balaklejewska 31 stycznia 2017 at 18:50 Reply

      Nikt z mojej rodziny polksiezycy prawie nie ma. Zuzia ma male na 3 palcach (czasami je gotowane), Sunny nie ma zadnego, Matt rowniez, on prawie nic nie je, a jest bardzo silny i ma mnostwo energii, teraz jada co dwa dni 2 bardzo male posilki. Osobiscie mam jeden prawie niewidoczny polksiezyc na prawym kciuku.

      • Eryk 31 stycznia 2017 at 19:14 Reply

        I wszystko stało się jasne wobec tego dla wielu… Dziękuje Pani za postawienie kropki nad ‚I’ .

      • Agata 31 stycznia 2017 at 19:52 Reply

        Dziękuję za podzielenie się informacją, Joasiu! 🙂 Także byłam bardzo ciekawa jak to w końcu jest z tymi półksiężycami. Zapytałam mamę, która obecnie zajmuje się bioenergetyką, więc medycyna niekonwencjonalna (wielu osobom już bardzo pomogła, bo ich fizyczne dolegliwości lekarze diagnozowali jako np. stwardnienie rozsiane, a wychodzi na to, że to często silny przewlekły stres), i ona także myślała, że brak półksiężyców to coś negatywnego.

        W internecie można znaleźć historie, że komuś znikły, potem wróciły np. suplementacji witaminą B12 – zastanawiam się czy ta sztuczna suplementacja tutaj nie zaszkodziła… ale raczej nie były to historie osób na surowej diecie czy intensywnie oczyszczających się. Może nie ma tutaj jednej reguły, i tak jak starszym osobom mogą zniknąć półksiężyce mimo że nie są zdrowi, to mogą też zniknąć z jeszcze innych powodów.

        Twoim dzieciom zazdroszczę, że od urodzenia a nawet przed mama tak o nie dba 🙂 Szczególnie Sunny’emu, jak widzę jego zdjęcia gdzie wyjada prosto z ogródka. Takie to fajne, że może sobie od rana wyjść na dwór, wybrać co chce, sam zerwać (tak kontakt z naturą, uwielbiam sama „zdobywać” swój pokarm 😉 ) wszystko świeżutkie, piękne, dojrzałe i bardziej niż eko 🙂

        Buziaki

      • Agata 1 lutego 2017 at 20:57 Reply

        Chciałabym jeszcze zapytać czy w dni kiedy Małżonek nie je, pije wtedy np. soki, wodę kokosową, czy tylko czystą wodę?

        „i tak jak starszym osobom mogą zniknąć półksiężyce mimo że nie są zdrowi, to mogą też zniknąć z jeszcze innych powodów” –> jakby co to oczywiście nie chciałam zasugerować tutaj, że Twojej rodzinie z jakiegoś powodu (innego niż czystość organizmu) brakuje półksiężyców. Przepraszam, jeśli tak to odebrałaś, dopiero teraz sobie uświadomiłam, że trochę niezręcznie ubrałam myśli w słowa…

        • Joanna Balaklejewska 2 lutego 2017 at 18:29

          Agatko ten blog nie jest pisany dla mnie, dziele sie na nim swoimi spostrzezeniami. Jestem ciekawa opini innych, slucham, analizuje, wyciagam wnioski. Ucze sie.
          Ten blog to nie program polityczny, prosze „ubierajcie” mysli w slowa jak chcecie, czujcie sie swobodnie.
          Moj maz kiedy nic nie spozywa pije wode, jednak bardzo malo, wtedy kiedy ma na to ochote.
          Kiedy mamy dostep do swiezej wody kokosowej, wtedy na zmiane wybiera te i z lodowca.

        • Eryk 2 lutego 2017 at 21:06

          Koleżanko kochana zrozum…. zrozum proszę… Starszym osobom znikają tylko dlatego że ich organizm koncentruje już całą energię( a raczej jej resztki) w środku w naszym centralnym środku gdzie podejmuje ostateczną walkę o ŻYCIE czyli śluz zaczyna być mimowolnie podmywany i rozpuszczany jednak organizm przegrywa ta walkę ostatecznie iiii… to się nazywa ŚMIERĆ. Ja już to zrozumiałem 2 lata temu rozmyślając nad tym siedząc na plaży wieczorem i patrząc na spacerujących ludzi… i oczywiście nie chwaląc się niczym w tym momencie bo to nie powód do dumy. Jak zrozumiesz czym jest śmierć, to wtedy zrozumiesz dlaczego ludziom starszym znikają półksiężyce, co się wtedy dzieje dokładnie w organizmie itd, dlaczego starzeje się jeszcze szybciej ciało narządy odmawiają posłuszeństwa, odpływa mimowolnie energia która wcale odpływać by nie musiała 😐 Zrozumcie najpierw kim jesteśmy i do czego jesteśmy zdolni odsłaniając swoje prawdziwe JA. Możecie sobie cuda wymyślać ale ja pisze wszem i wobec stanowczo i nie owijając w bawełnę- ŻADNE ZWIERZE NA ŚWIECIE NIE NARUSZYŁO ZASAD SPOŻYWANIA POKARMU TAK JAK UCZYNIŁ TO CZŁOWIEK, żadne zwierzę na Świecie nie pije soków lecz spożywa w całości pożywienie tak jak dała natura i koniec kropka, żadne zwierze nie kombinuje i nie miesza. W lesie nie widać ciał starych schorowanych wczesniej zwierząt, nie śmierdzi od rzekomo rozkładających się ciał, napiszę lepiej- ZWIERZĘTA KTÓRE SPOŻYWAJĄ ROŚLINY ŻYJĄ TYLE ILE PRAGNĄ, pod warunkiem że środowiska w którym pięknie i cudownie żyją nie spapra im człowiek ! Grzyby można jeść na surowo(ale lepiej niech ten kto zanieczyszczony nie próbuje… kolejna rzecz do zrozumienia), komary kleszcze muchy wszy itd itp SŁUŻĄ NAM i ODWALAJĄ ROBOTĘ ZA NAS czyli ssą trucizny z naszych ciał a nie tak jak nam wmówiono że są pasożytami i żywią się naszą krwią- CO ZA WIERUTNE BZDURY! Wszystkie owoce na Świecie tzw dzikie (zwłaszcza słodkie), te niby zakazane są w rzeczywistości jadalne a nie trujące jak np. wilcza jagoda. Tak samo iby najbardziej niebezpieczne odmiany grzybów typu muchomor sromotnikowy czy szatan SĄ BEZPIECZNE ale pod jednym warunkiem…. Że jestesmy czyści, bo jeśli nie to spożywając takiego grzyba pod wpływem zawartych nazwijmy to umownie- enzymów, dochodzi do poruszenia chyba najgorszych z możliwych trucizn ZAWARTYCH W ORGANIZMIE LUDZKIM, i ot cała tajemnica rzekomej śmiertelnej szkodliwości grzybów w postaci surowej albo tych tzw „trujaków”. Po prostu organy wewnętrzne doznają gwałtownego szoku(zbyt gwałtowny detoks) i zostaje organizm sparaliżowany wręcz przez taki ogrom zanieczyszczeń- wątroba nie nadąża, serce nadwyrężone i przegrywa człowiek ostatecznie. Lecz to tylko jego wina nie NATURY która zawsze ale to zawsze nas ciągnie do siebie bo chce dobrze. A paznokcie całkowicie zdrowego człowieka powinny być wolne od tych pólksiężyców, proste jasnoróżowe(prawie że prostokątne) gładkie bez żadnych garbów i grudek(jak szkło gładkie), mocne odporne na uszkodzenia. Pokażcie mi teraz takiego człowieka na Świecie który takowe ma- to jak znalezienie igły w stogu siana, lecz wiem jestem pewny, że tacy ludzie istnieją gdzieś poukrywani z dala. PANI ASIU do Pani zwracam się na koniec… Proszę w sprawie tych półksiężyców na napisac wprost by odwiedzający tą stronę ludzie nie mieli już zadnych ale to żadnych wątpliwości co do tego że nie powinniśmy ich mieć i świadczą o zanieczyszczeniach. Pani wie o czym pisze Pani wie ; ) Prosze postawić ta kropkę nad i nie bać się, nie można się bać chociaz ten jeden jedyny raz stanowczo Pani Asiu…

        • Agata 3 lutego 2017 at 07:36

          to chyba oczywiste że czystego = nieśmiertelnego człowieka nie pochowa byle muchomor czy jagódka, ale też nie wiem po co by miał je jeść skory wystarczy do życia boska energia… zaśluzowanemu plebsowi (= prawie wszystkim) szkodzi. więc?

          Eryku, dopiero co przerywałaś rozmowę ze mną sugerując że nie jestem dla Ciebie godną partnerką („nic nie wiesz, nie rozumiesz, czas uciekać”) i w ogóle to „byłeś zmęczony pisaniem i musisz się skoncentrować na swoim celu”… ja dla osób które są chętne do rozmowy tylko kiedy widzą okazję do wymądrzania się i pouczania innych, a zwiewają gdzie pieprz rośnie pod byle pretekstem kiedy zauważą, że zrobiły z siebie głupka mam zero szacunku. Tak samo dla osób, które nie umieją przyznać się do błędu (jeszcze nie widziałam, żebyś chociaż raz napisał „sorry, pomyliłeś się/nie doczytałem/pochopnie wyciągnąłem wnioski” mimo że bzdur od Ciebie szło sporo). Wg mnie jesteś bardzo niedojrzałym emocjonalnie człowiekiem. Ja akurat nieśmiertelna nie chcę być więc się obędę bez Twoich rad. A półksiężyców można się pozbyć także pijąc soki, czego przykłady są tutaj na blogu.

        • Not Milk 3 lutego 2017 at 16:02

          Moje doświadczenia z obłączkami są odmienne i podzieliłem się nimi na swoim blogu 😉 Raczej nie widziałbym w ich braku odzwierciedlenia ilości śluzu, ale spowolnioną pracę tarczycy, co potwierdził Michio Kushi oraz spora grupka osób piszaca na forach zagranicznych.
          *
          Dziękuję Agato za podanie linku do oferty LIDL-a. Również w poniedziałek się wybieram, żeby zaopatrzyć się w przecenione BIO warzywa i cytryny (na 90% będą w niższej cenie, choć gazetka o nich w tej chwili nie wspomina), a także niektóre z wymienionych produktów 🙂 Jednak czuję niedosyt, bo bardzo chciałbym kupić orzechy makadamia w łupinach (mój numer 1 wśród orzechów), których w tym roku w LIDL-u nie było. Mam nadzieję, że może na Wielkanoc pojawią się.

          Podobna sytuacja z cherymoyą (mój ulubiony owoc), a nie było jej w tym roku w żadnym markecie. Czyżby zaprzestali importować ją do Polski? 🙁

        • Eryk 3 lutego 2017 at 16:56

          Tym „plebsem” jesteś także i Ty. Ja wrócę….

        • Agata 3 lutego 2017 at 21:33

          Not Milk, czytałam wpis na Twoim blogu 🙂 Ja podejrzewam, że niektórzy nie mają księżyców, bo są czyści, a niektórzy tracą je z powodu niedoborów czy złego funkcjonowania tarczycy, bo jak pisałam można znaleźć relacje osób, którym księżyce znikły mimo że nie są witarianami i nie stosowali długich głodówek. Podobnie jak niektórzy pięknie funkcjonują będąc niezależnym od norm dotyczących zapotrzebowania człowieka na witaminy, minerały (Ehretyści, Mąż Joasi), a inni mają charakterystyczne objawy konkretnych niedoborów i objawy te mijają po podaniu suplementów. np. Shojin pisała o swoich doświadczeniach z B12 m.in. tutaj

          http://www.shojin.pl/witarianskie-wyniki-badan-witamina-b12/

          Shojin jest wieloletnią witarianką, ale cały czas je bardzo dużo. Nie ma tak jak np. Joasia, że kiedyś jadła dużo a teraz wystarcza jej o wiele mniej jedzenia. Może trzeba przestawić organizm na inny sposób funkcjonowania, czerpania energii. Nie chce mi się o tym za dużo myśleć na razie XD wolę grać na konsoli. Wyjdzie w praniu, na razie trzymam się głównie Ehreta, bo jego metody na oduzależnienie się od pokarmu są dosyć pewne wg mnie, testowane na wielu ludziach.

          Co do Lidla, nie ma za co! Ja cytryny na pewno też kupię, uwielbiam wyjadać to białe zaraz pod skórką, ale to mam odwagę tylko przy cytrynach eko 😉 Ostatnio kupowałam w Carrefour, tam też teraz promocje na eko żarcie, do 6 lutego

          http://www.carrefour.pl/promocje/gazetka-promocyjna/?publicationindex=0&publicationId= {1A424C39-1318-484B-A90C-B6EF4ED30E43}&page=2

          cherymoyi nie znam, nigdy nie jadłam i nawet nie wiem czy widziałam 🙂 może w Piotr i Paweł obiła mi się o oko, tam czasami są egzotyczne owoce, których nie znam – nie kupuję wtedy bo nie wiem jak powinny wyglądać dojrzałe, ładne sztuki. Staram się zapamiętać nazwę, żeby w domu wrzucić w google ale z reguły i tak zapominam

          Eryk, ja też lubię Terminatora : i tak, wiem, że jestem plebsem *rolls eyes* ciesz się, więcej muchomorów dla Ciebie

  12. EWCIA 28 stycznia 2017 at 14:35 Reply

    KINGO, A CZY TWÓJ SYNEK ZIEMOWIT MA PÓŁKSIĘŻYCE NA PAZNOKCIACH?

  13. Eryk 28 stycznia 2017 at 21:24 Reply

    Małe zwłaszcza dzieci mają je malutkie- oczywiście proporcjonalnie uwzględniając wielkośc ich paznokci, bądź mają naprawdę znikome. DLACZEGO? Odp prosta: NIE ZDĄŻYŁY SIĘ JESZCZE AŻ TAK ZANIECZYŚCIĆ ! Ale wszystko do czasu niestety…. Z upływem lat one tylko rosną…. i rosną…. dopiero przed śmiercią maleją i maleją a to tylko dlatego że organizm wkracza w ostateczną walkę o przetrwanie i kieruje całą energię ŻYCIOWĄ na walkę z zanieczyszczeniami w jelicie-śluzem !!! Ot cała tajemnica ŚMIERCI !!!! NIE POWINNIŚMY UMIERAĆ OBUDŹCIE SIĘ LUDZIE!!!!!!! Pisze to tylko dla tych którzy pragną żyć w prawdzie a nie dla tych którzy potrafią tylko wyśmiewać niesamowite dla nich stwierdzenia. Tak właśnie piszę Wam jedną z największych prawd na Świecie- Jesteśmy istotami wiecznymi z punktu widzenia natury lecz tak nas od niej odciągnięto zwłaszcza poprzez sztuczne żarcie że nie dziwi mnie dziś fakt iż umieramy. Pozostawiam Was teraz z przemyśleniami a sam musze od tych gorących dyskusji odpocząć.

  14. Eryk 28 stycznia 2017 at 22:20 Reply

    https://www.youtube.com/watch?v=QeUvas7Fnck -jedyny „dowód” jaki znalazłem już dawno. Poza tym nie znajdziecie nic o tym że witaminy nie istnieją- jest to szczelnie ukryta prawda. Ja sam do takiego wniosku doszedłem i nawet przed obejrzeniem tego fragmentu filmu.

  15. Kinga 29 stycznia 2017 at 14:00 Reply

    Ewcia,patrzylam wlasnie na wszystkie paznokcie mojej rodziny.Ziemowit ma tylko delikatne polksiezyce na kciukach i ja tezMaz i dwojka starszych dzieci maja praktycznie na wszystkich(maz ma bardzo widoczne).Ja od wielu lat nie jem miesa,ale jadalam sporo do tego rozne kasze ,zboza jogurty jaja itp.Od lipca zeszlego roku wyeliminowala do tego nabial,a do tego powowli zboza.Dzieki temu praktycznie pozbylam sluzu z jamy ustnej.Obserwuje tez moja wade(kurzota slepota).Ostatnio mialam nawet juz zamnglenia w oczach bo bokach.A teraz coraz rzadziej.Eryku ,powiedz to chyba cud.Wierze ze to ma wspolnego z zywieniem i umyslem.Bo ta wada ,jak sie domyslacie,jest bardzo uciazliwa,i powodem do duzego zmartwienia.Rodzice ,martwia sie ,ze moge w przyszlosci stracic wzrok.Nie mysle o tym i nie chce.Reszta mojej rodziny jada sporo i mieszane.Maz i Łucja sa bardzo zasluzowani.Widac po brzuchach i katary i kichanie.Ja jak tylko wiecej jem i np.orzechy czy owoce suszone,mam juz gorsze trawienie i smierdzace bobki.Mysle,ze tak jak Eyk mowi,na kciukach oznacza jelita.Ale w moim przypadku,bede stopniowo zmieniac tryb zywienia,gdyz jeszcze karmie.I ztego co wiem ,kiedy mocno sie oczyszczamy,to przekazuje toksyny do pokarmu.
    Aco do Ziemowita,hmm…ostatnio poraz drugi czy trzeci,ma bardzo duzo sluzu w gardle i w nosie.Kaszle czasem odruchem wymiotnym.Nic nie daje mu ,oprocz mleka ,owocow,warzyw.Czekam ciepliwie ,nie panuje sie,ale czasem sie zastanawiam czy dzialac cos inaczej.

  16. Eryk 29 stycznia 2017 at 15:20 Reply

    Dlatego widzisz Kingo.. Dzieciaczki już pisałem- sa doskonałe są mistrzami świata:)) Ale niczego nieświadome z rąk niestety najbliższych zatruwają swe ciała stopniowo przez lata… Najpierw zaczyna się we wczesnym wieku niewinnie- pierwsze bóle brzucha gorączka tzw grypa żołądkowa(taaa skichaj się a nie grypa też wymyślili), pierwsz eoczywiście leki Pana doktora albo Pani doktor i potem nawracające bóle brzucha w szkole i zwolnienia i NIKT NAWET NIE POTRAFI WYWNIOSKOWAĆ SKĄD RZECZYWIŚCIE TO WSZYSTKO!!!?? Jakie to smutne … A te wszystkie dolegliwości dzieci z czasem w wieku nastu lat ustępują ale czy to powód do radości? Skąd że znowu – WŁAŚNIE ORGANIZM PODAROWAŁ SOBIE WALKĘ Z ZANIECZYSZCZEIAMI w ciele dziecka i tera zjuż je głównie tylko gromadzi i gromadzi ku całkowitej nieświadomości właściciela. Czasem już tylko organizm znów da znać że coś nie tak a to katar a to przeziębienie ale dalej to samo- brak odpowiedniego działania.
    PS. Przykro mi Kill Bill ale nigdy nie pozwolę na to by tutaj( i gdzie indziej także) była siana dezinformacja. Zadbam o to by przekazać ludziom prawdę a nie te bzdury o witaminach minerałach białku wapniu magnezie i tego co o tym uczą w tym zakłamanym systemie szkolnictwa itd itd itp… Nigdy na to nie pozwolę tak sobie obiecałem. A Tobie naprawdę dobrze radzę zacząć jeść mniej i wtedy dopiero zaczniesz odkrywać coś … NOWEGO. Zapewniam, że jest wiele do zrozumienia i „odkrycia”, choć tak naprawdę nic tu nie odkryje człowiek, może jedynie zrozumieć. Oczywiście nigdzie w internecie nie znajdziesz informacji prawdziwych o tych półksiężycach, zacznij myśleć sam a dojdziesz do prawdy zapewniam, kieruj się wewnętrznym własnym rozsądkiem opartym na obserwacji intuicji a potem już doświadczeniu.

  17. EWCIA 29 stycznia 2017 at 18:41 Reply

    ERYKU CZYLI JAKOBY LEPIEJ DLA OSOBY ZANIECZYSZCZONEJ ŻEBY CHOROWAŁA?

    • Eryk 29 stycznia 2017 at 20:48 Reply

      Hmm… Nie nie mogę stwierdzić że lepiej ale jakby nie było jest to proces właściwy ze strony organizmu bo on ZAWSZE wie co robi- powtarzałem to wielokrotnie. Ale gdy organizm wiecznie obciążamy nadmiarem jedzenia to organizm nie ma kiedy zacząć nawet tego procesu oczyszczania i wyczekuje na odpowiedni moment… Zwykle podczas nowiu ma miejsce najwięcej zachorowań zauważ i pomyśl/zrozum dlaczego;) Dobrej nocy wszystkim.
      PS. Lepiej zapobiegać niż leczyć.

      • EWCIA 30 stycznia 2017 at 20:34 Reply

        ERYKU NIC NIE WYMYŚLIŁAM W ZWIĄZKU Z TYMI ZACHOROWANIAMI PODCZAS NOWIU, OŚWIECISZ NAS? CHYBA , ŻE ORGANIZM WCHODZI W JAKIŚ NOWY CYKL I W ZWIĄZKU Z TYM CHCE ,,POSPRZĄTAĆ,, SIEBIE…?

      • Joanna Balaklejewska 31 stycznia 2017 at 18:53 Reply

        Bywa, ze sa ludzie, ktorzy „budza” sie podczas choroby, bywaja tacy, ktorzy wola brac tabletki do konca zycia. To smutne, ze ktos kto ma 60 lat uwaza sie za starca. Pisze z doswiadczenia, gdyz tak jest wsrod moich bliskich.

  18. EWCIA 29 stycznia 2017 at 18:44 Reply

    KINGO BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA ODPOWIEDZ. JA NIESTETY MAM NA WSZYSTKICH PALCACH OPRÓCZ NAJMNIEJSZYCH:(

  19. jola 29 stycznia 2017 at 20:52 Reply

    Pani Asiu, dziękuję że Pani opuściła FB, mam na myśli to że wreszcie jest tu pełno ludzi a w komentarzach można naprawdę dowiedzieć się rzeczy o których nie miałam zielonego pojęcia…zawsze mnie zastanawiało dlaczego jest tak mało komentarzy ?j…czy nikt tego wspaniałego bloga nie czyta;)) dlatego za opuszczenie FB dziekuję, lubię ludzi prawdziwych i szczerych do bólu jak Pani Asia czy pan Eryk, serdecznie pozdrawiam, biorę z Was przykład, powoli do przodu ku zdrowiu i szczęściu;))))

  20. Ania Salomea 31 stycznia 2017 at 06:05 Reply

    Hej Kochana 🙂
    Piękne dania. Aż ślinka cieknie <3
    Doświadczajcie zimy 🙂
    My też mamy w tym roku mamy piękną. . A ja wczoraj poczułam, że zaczynam budzić się z zimowego snu :)))
    Całuski <3

    • Joanna Balaklejewska 31 stycznia 2017 at 17:16 Reply

      Aniu moja napisz mi czy dostalas email, ktory wyslalam kilka dni temu. Mam w pozycji wyslanych, jednak stoi przed emailem wykrzyknik.
      Ostatnio mam problemy z dostaniem sie na mojego bloga i z poczta. Buziaki.

  21. Grzegorz P 5 lutego 2017 at 08:36 Reply

    Z jednej strony uważam, że Eryk nie powinien być atakowany z powodu trudnej sytuacji[wepchnięcie go do psychiatryka i zaszczucie społeczne]. Z drugiej strony jeśli Agata wypunktowała mu słusznie problemy z którymi musi się zmierzyć i błędy w jego poglądach, to powinien być jej wdzięczny, bo to daje mu szanse się ulepszyć. W słowach które napisał 3 lutego 2017: „Tym plebsem jesteś także i Ty[Agato]” pokazał swoją słabszą stronę i dziwię się że nikt mu nie zwrócił uwagi. Poglądy Eryka są zmitologizowane[ewangelia esseńczyków i Jezus/mistyczne energie seksualne] i nieścisłe, choć ogólny kierunek jest właściwy, pod warunkiem rozwoju. Na nauczyciela się nie nadaje, co pokazał jego powyższy wpis. Jeśli w jego życiu są jakieś używki np marihuana, to wyjaśnia, dlaczego tyle głupot się pojawia. Np. co do magazynowania pokarmu przez zwierzęta, to pszczoły w ulu zbierają miód, chomik chomikuje, a Eryk magazynuje jabłka w piwnicy, choć oczywiście zgoda, że najlepiej jeść świeże. Co do jabłek ,to człowiek który nie skosztował ok 95% owoców ze świata, nie wie który owoc jest najlepszy, choć jabłka faktycznie są wspaniałe. Co do picia wody z rzeki gdy często firmy wlewają tam najgorsze chemikalia i ryby wyzdychały, to niebezpieczne, choć oczywiście woda źródlana jest najlepsza. Co do owoców marketowych, to jeśli wybiera się wśród nich najlepsze i oczyszcza odpowiednio, to jest to mniejsze zło, choć zgoda że owoce z działki nie pryskane, czy z lasu są o wiele lepsze. Co do naśladowania zwierząt, to np instynkt macierzyński samicy komara, która znosi jajeczka i odlatuje, jest nie dla ludzi, choć faktycznie dieta małp wydaje się wskazówką dla ludzi co jeść[owoce, zielone liście i dodatki np orzechy]. Co do ilości pokarmu, podawanie małemu dziecku ascetycznej diety czy psu jabłek może skończyć się tragicznie, choć oczywiście im mniej jemy tym lepiej, jeśli robimy to z mądrości a nie masochizmu i zaburzeń odżywiania. Co do witamin, to podawanie fragmentu filmu fabularnego jako dowód jest śmieszne, choć za 100 lat wiedza o witaminach będzie przedawniona jako schemat i uproszczenie nieskończenie skomplikowanego świata kwantowego. Eryk może być świadkiem opisującym swoją ascezę[oby nie powodującą śmierć] i w takiej roli chętnie sobie go pooglądamy[ ja sam więcej się od niego dowiedziałem, niż od magistrów dietetyki razem wziętych, powtarzających oklepane dyrdymały z 20 wieku]. Agata w swojej diecie powinna kierować się spokojem i wiedzą , bo małymi kroczakami może zajść dalej, niż nerwowymi próbami „oczyszczenia”, które bez spokoju mogą okazać się gwałtem na duszy i ciele. Ale nie wiem jak jest i nie jestem nauczycielem. Jest na tyle bystra, że w odpowiednim czasie powinna uwolnić się od leków i depresji, pracując nad mądrością i wiedzą , w jaki sposób ideał diety w swoim indywidualnym przypadku osiągnąć. Inedia jest łaską mistyczną i powinna najpierw się umistycznić i to samo przyjdzie lub nie, a weganizm jest już bardzo fajny i starczy czasem. Co do depresji, to sytuacja w Polsce i na świecie sprawia że przygnębienie się pojawia u dobrych ludzi. Sposobem jest względna izolacja i stworzenie swojego wymiaru. Psychiatra często po to tylko uzna, że ktoś jest ciężko chory, by wcisnąć leki, za które ma prowizję , a których skuteczność to ok 10% , a skutki uboczne liczne. Dobrze że są tacy ludzie którzy nie „przeprali mózgu” przez szkółki i nie muszą pracować na etacie, oraz nie biorą się za mnożenie potomstwa, bo mają czas i energię , by wnieść intelektualne dziedzictwo dla ludzi dobrej woli, pozwalając się ogłupionemu światu rozwijać. To ci których opluwa się za pasożytnictwo i lenistwo, kształcą w sobie nową wiedzę i myślę że może Agata i Eryk[po reformach], coś wniosą . Śmieciowy weganizm nic nie wniesie, bo nie jest ani zdrowy ani atrakcyjny, powodując że większość ludzi zostanie przy kotlecie. Dieta Agaty, Eryka, Shoin, Asi Balaklejewskiej i jej męża coś wnosi[jeśli informacje są podawane rzetelnie], bo to może wykształcić styl życia o ok 50 lat dłuższego i zdrowszego, co jest kuszące dla większości ludzi. Po zmianach politycznych w USA[Trump], weganie muszą uważać, bo fałszywe ataki instytucji międzynarodowych mogą się namnożyć.

    • Eryk 5 lutego 2017 at 12:02 Reply

      „Tym plebsem jesteś także i Ty[Agato]” pokazał swoją słabszą stronę i dziwię się że nikt mu nie zwrócił uwagi.
      – Zastanów się z jakiej ona strony się pokazała pisząc: „zaśluzowanemu plebsowi(= prawie wszystkim) szkodzi. Więc?” -wywołała tym u mnie oburzenie gdyż właśnie w tym momencie nazwała ludzi na Świecie obraźliwym określeniem- „plebsem”. Na szczęście zacisnąwszy zęby, krótko dałem jej do zrozumienia(mam nadzieję), że ona w tym wypadku także do tego „plebsu” należy(by była tego świadoma). Jak można w taki sposób traktować innych ludzi? Jak można ich tak nazywać jednocześnie poniżając i siebie wywyższając hmm? Zwłaszcza, że większość z nich jest niczego nieświadoma. Twierdzisz, że ja potem pokazałem swoją słabość odpisując jej w taki sposób? Nie zrozumiałeś widocznie przesłania kierowanego do niej tak jak i ona zapewne. Jednak muszę przyznać że Twoją wypowiedź czytałem na spokojnie i z zaciekawieniem i… widać że kieruje Tobą myślenie wszechstronne co jest bardzo dobre. Zdaję sobie sprawę z chaotyczności mojego pisania jednak jest to spowodowane tym właśnie nadmiarem informacji które nie zawsze jest łatwo i skutecznie przekazać, a wszystko jest ze sobą bardzo ściśle powiązane. A co do uli jeszcze Grzegorz… Ule zbudował człowiek, w naturze pszczoły same budują sobie naturalne ule i co więcej- tak człowiek nie macza swoich palców i ten miód dlatego jest dla nich w pełni wartościowym pożywieniem, zaznaczam- DLA NICH, nie dla nas. Owszem magazynuję jabłka w piwnicy jednak wyraźnie już zaznaczam iż nie jest to najwłaściwsze miejsce do przechowywania owoców na zimę. Jednak dbam o stały dostęp powietrza(to niezwykle ważne-podstawa) dla nich poprzez otwarte non stop okno.
      Gdybym był człowiekiem słabym nie pisali byśmy tu dziś, odszedłbym ku totalnemu niezrozumieniu wielu najbliższych. Przetrwałem by walczyć o PRAWDĘ. Moje docieranie do niej polega przede wszystkim na działaniu, wcześniej zbierałem informacje ze WSZYSTKICH możliwych źródeł i cała sztuka polega na tym, by skutecznie pozbierać wszystko w logiczną całość w oparciu o niezależne samo-myślenie gdyż nie ma idealnego źródła wiedzy- wszędzie jest mniej lub więcej kłamstw pośród prawdy. Trzeba nauczyć się MYŚLEĆ i rozumować, a to wymaga nie tyle chęci co właściwego działania. I znów dużo bym tu musiał pisać, daruję więc sobie bo i tak mało co to wniesie, ja muszę zając się sobą, skupić się na sobie by potem ludzie zobaczyli zmianę i uwierzyli. Człowiek niestety jest taką istota że musi coś zobaczyć by uwierzyć, czasem jednak nawet jak zobaczy to i tak wedle swoich zakorzenionych przekonań nadal będzie ślepo zaprzeczać szukając argumentów wklepanych w jego umysł… Niestety już nie raz się o tym przekonałem…
      PS. Jako że zacząłem brzydzić się kłamstwami jakieś ponad 2 lata temu podczas mojej walki o życie gdy sam byłem otoczony kłamstwami ze strony wszystkich dookoła, to po tym jak przeżyłem(cudem) PRZYSIĄGŁEM sobie, że nigdy nikogo nie okłamię i zacznę ludziom głosić tylko i wyłącznie PRAWDĘ do której głębi dotrę sam. Moją największą wadą jest brak stanowczości w działaniu i konsekwencji z czym walczę usilnie ku niezrozumieniu innych, kiedyś taki nie byłem jednak wydarzenia w moim życiu mocno wpłynęły na moją osobowość. Straciłem w jednej chwili bardzo wiele a omal nie straciłem najważniejszego DARU- ŻYCIA, które najmocniej na świecie wtedy doceniłem. Zamierzam poradzić sobie z tymi wszystkim przeszkodami aktualnie stojącymi mi na drodze… sam. Póki co, bywajcie…

      • Agata 5 lutego 2017 at 14:22 Reply

        Eryk, odpisałam kilka dni temu Not Milkowi i nawiązłam przy okazji do Twojej odpowiedzi (ale mój komentarz cały czas „oczekuje na moderację”, chyba przez podejrzanie wyglądające linki, może…?), w każdym razie ja go widzę i przekopiuję część o plebsie

        „tak, wiem, że jestem plebsem *rolls eyes* ciesz się, więcej muchomorów dla Ciebie”

        innymi słowy bardzo się zdziwiłam, że nie zrozumiałeś, że pisałam też o sobie, może przerasta Ciebie to że niektórzy mają do siebie taaaaki dystans, że potrafią siebie samego nazwać plebsem, zresztą ironia to była…

        a co do wywyższania się, to Ty to robisz za każdym razem kiedy piszesz do kogoś „ty nic nie rozumiesz! nic nie wiesz!”, teksty typu „powiedziałem wam teraz PRAWDĘ, wybaczcie” też nie brzmią najlepiej. może nie robisz tego celowo, może wcale nie czujesz się lepszy i serio chcesz pomagać innym a nie tylko chwalić się swoim „oświeceniem”, ale w takim razie masz duże braki w umiejętności komunikacji (w czytaniu ze zrozumieniem na pewno)

        a ja jakby co to się nie obrażam, możesz mnie nazywać jak chcesz i nikt mnie nie musi bronić, zwisa mi to i powiewa co kto o mnie myśli 😀

        aha, i jeszcze a propos tego komentarza w moderacji – pisałam tam, że jeszcze do 6 luty są eko promocje w Carrefour, niedługo info nie będzie aktualne. Jeśli ktoś jest zainteresowany, polecam zajrzeć na stronę Carrefour po gazetkę (nie chcę znowu linkować), są m.in. owoce i orzechy w surowej czekoladzie Surovital

        • Grzegorz P 5 lutego 2017 at 17:03

          Agata napisałaś: „mogę odejść spełniona i szczęśliwa. Czuję wielki spokój i szczęście kiedy o tym myślę.”- gdybyś tak myślała w swej głębi, nie napisałaś tego, by się podzielić publicznie o tym na blogu. Piszesz to jako mimowolny krzyk o pomoc. Świat jest wrogi dla takich jak my, i dlatego masz faktyczne kłopoty egzystencjalne. Nieliczni dopchali się do koryta, reszta jest skazana albo na biedę i harówkę albo śmierć. Ty żyjesz. Nie osiągniesz inendii[niejedzenia], przy takiej motywacji, zagłodzisz się przed 1,5 rokiem życia. Zresztą w naturze umrzesz z zimna, albo zjedzą Cię zwierzaki, więc sama inedia ci nie pomoże. Za twoim utopijnym planem pójścia do przyrody i „raju” ukrywa się kryzys życiowy, który służy rozbiciu starej równowagi umysłowej i osiągnięciu mentalnej przemiany, gdy pojawi się moc mistyczna, która zmieni twoje plany. Nie musisz chcieć śmierci, ona przyjdzie szybko na nas wszystkich, może poza Erykiem. Nie przyśpieszysz, ani nie spowolnisz czasu śmierci, a nachalne myślenie o niej jest bezproduktywne, bo frustracja Cię ogarnia i paraliżuje możliwość aktywnej walki o poprawę życia. Napiszę Ci, że twoje problemy są typowe dla ludzi obecnej cywilizacji, która dba o interes elit kosztem reszty, wbijanej w upokorzenie i biedę. Nie wiem kto ci te leki przepisał i na co, bo jeśli masz stwierdzone jakieś hormonalne zaburzenia np z kortyzolem, czy problemy z pracą mózgu, to w wyjątkowych sytuacjach leki mogą pomóc. Ale trzeba dążyć do odstawki, tym bardziej że jak głośno słychać, depresja u Ciebie jest nietknięta. Jakbyś szła faktycznie w śmierć, to zamiast pozytywnego weganizmu, piłabyś krew kotów i latała po mszach satanistycznych, a u Ciebie wszystko idzie w dobrym kierunku[Eryka rozwaliłaś doszczętnie, co świadczy o mądrości i wewnętrznej prawdzie{Eryk nawet nie zrozumiał ironii z Twego wpisu i sensu wypowiedzi , jak i faktycznie pisze bardzo niekomunikatywnie mimo jak widać dobrych intencji(on sam ma kłopoty i nie należy kopać leżącego)}]. Ściągnij tylko tą szatę „gotyckiej depresji” i zacznij zauważać, że Twoje życie jest po coś i przejdzie ono nie tak jak ty sobie zaplanowałaś, ale jak zaplanował Absolut, twoje najgłębsze ja. Twoim rajem nie jest przyroda-materialna migawka, ani „raj”[ogród eden z wężem], ale poznanie prawdy o tobie samej[o twym Ja], wyzbywszy się fałszywej tożsamości, w tym depresyjnej osaczonej osoby, która jest iluzją , jak wszystko co nie jest Absolutem-twym najgłębszym Ja. Wiedz że 15% ludzi jest lepsza, ale Ciebie otacza zapewne te 85% i nie dziwię ci się że nie chce ci się żyć w takim świecie. Trzeba zrobić porządek z elitami, by świat był lepszy i tacy jak Ty mogli sobie żyć niezależnie , z inedią czy bez , w raju na ziemi, do czasu końca biologicznego życia[sznur trzeba wykorzystać do… suszenia prania]. A póki elity nas obrabiają ,musimy żyć w „świecie podziemnym”, śmiejąc się z losu ,jaki spadnie na złych , zło za zło , oko za oko. Eryk należy do tych lepszych, podobnie jak Joanna i część piszących, dlatego tu jesteś. Dobrze szukasz, więc znajdziesz raj faktyczny, nie ten z biblii, ani nie wytwór Twojej frustracji, ale spokój dożywotni i Absolut odwieczny. Wierzysz w to? Nie chcę mi się pisać o tym na blogu „kucharskim”, wolę na priwa [przepraszam za zaśmiecanie bloga nie na temat].

        • Agata 5 lutego 2017 at 18:53

          Grzegorzu, mylisz się, co moich motywacji. Ja zawsze bez ogródek mówiłam o śmierci i samobójstwie, a na temat samobójstwa mam dosyć „oryginalne” poglądy. Zdaję sobie sprawę jak na to zapatruje się większość ludzi – nie pisałam, żeby wywołać sensację, więcej do tematu wracać nie będę, po prostu nie chciałam, żeby Kinga widziała we mnie kogoś kim nie jestem, a tym bardziej podziwiała. To nie jest krzyk o pomoc – być może w Twoim przypadku tak by wyglądał, mierzysz mnie swoją miarą. Wiem kiedy jestem szczęśliwa, a kiedy w rozpaczy, umiem to rozpoznać. Szczerze mówiąc nie chce mi się rozwodzić na ten temat. Myśl, co chcesz, niech nawet będzie „krzyk o pomoc” jeśli musisz 😉

          Z zimna nie zginę, bo wybieram się w ciepłe miejsce, latem wręcz nieznośnie ciepłe 🙂 Zwierzęta też mnie nie zjedzą (chyba że będę mieć bardzo dużego pecha). Do inedii nie dążę – nie wiem skąd ten pomysł, bo wtedy przecież nie potrzebowałbym pokarmu = nie zginęła z powodu jego braku. Chcę jedynie żeby mój organizm był na tyle czysty, żebym mogła dzielnie znosić długie posty, co najmniej 20 dni (ale liczę na 2x tyle, po prostu zawsze rozważam te gorsze opcje). Wbrew pozorom mój plan jest dobrze przemyślany, ale oczywiście cały czas dopracowuję go, jednocześnie odkładając pieniądze. Jest możliwość, że wszystko skończy się inaczej, taką też biorę pod uwagę, ale mało to realistyczne.

          Dzięki za odpowiedź i zainteresowanie.
          (tak jak wspomniałam, do tematu nie będę wracać)

  22. Grzegorz P 5 lutego 2017 at 14:21 Reply

    Eryku napisałeś :„w tym momencie nazwała ludzi na Świecie obraźliwym określeniem- plebsem”-to trochę zmienia postać rzeczy, gdy chciałeś jej pokazać, że ona plebsem nazywa ludzi, więc też jest plebsem, czyli przyznaję, nie zrozumiałem twego wpisu. Ale i ty nie zrozumiałeś jej wpisu, bo chodziło chyba o to, że ty stawiasz się ze swą wiedzą i stylem życia nad innych, co automatycznie, mimowolnie ustawia ich do pozycji plebsu i ona w tym sensie też staje się plebsem. Większość ludzi jest zła i podła i nie mam obaw by nazywać ich plebsem, co jest może niepolityczne[ w biblii wiele tekstów atakuje tłumy grzeszników ,mimo iż to chrześcijanie promują skrajnie grzeczną postawę {jak pani w przedszkolu uczy}, pozwalającą kłamstwu kwitnąć, gdy „mową nienawiści” jest krzyk ofiar walczących o swoje prawa]. Słodzenie tłumom jest dobre na wybory, ale to ich nie otrzeźwi i będą jak lemingi zmierzać na zagładę[bez poprawy wojna i śmierć czeka ludzkość]. Ale tak jak Agata uważam, że nie każdy kto umrze od jadu węża jest „gorszego sortu”-nie oświecony. Jak wiesz nie masz dowodów na twierdzenie że super czysty człowiek nie umrze od jadu. Mistyk nie umrze od niczego, to fakt, ale to już cud. Ty jako osoba inna, mistyczna , nie możesz uczyć bezpośrednio osób, które są „przeprane” przez szkołę i media oraz kler, bo jeśli zaczną to naśladować bez głębszego przekonania, po prostu padną z głodu, bo mają wklejony program działania „normalny” i nic tego u nich nie skasowało. Jest to proces[kasacji], który mogą przejść nieliczni, np Agata. U Ciebie podoba mi się bezinteresowność działania, tego w komercyjnym Internecie prawie nie ma. Co do ewangelii esseńczyków, biblii i chrześcijaństwa, jako 20 letni badacz biblii, piszę ci co myślę że to mity i zło[a ewangelia esseńczyków to późna przeróbka, podobnie jak wierzenia obecnych chrześcijan trójcowych, nie mówiąc już o katechizmie katolickim], zwodnicza „duchologia”, nie prowadząca do Prawdy ,a czyniąca z tych ludzi hipokrytów, zagubionych w kłamstwach[znam te środowiska]. Droga niedwoistości[adwajta{ja to Absolut}] w samopoznaniu, wewnętrzne oddanie się Swemu Absolutowi, samodzielność, to jest kierunek słuszny. Uważaj też na „energie” bo może to być mityczne, jeśli zbyt dosłownie do tego podejdziemy. Materia ze swymi „energiami” to iluzja zasłaniająca abstrakcyjny Absolut. W Absolucie nie ma mężczyzny i kobiety, On jest ponad to , więc epizod kobieta/mężczyzna jest materialną złudą , i „energia” ich łącząca to zwierzęcy instynkt. Jest to próba ubrania swego fizycznego pożądania w duchową szatę[rozumieją to ludzie żyjący w celibacie]. Z punktu widzenia odwiecznego Absolutu, życie jest chwilką i nie ma większej wartości, a tylko odwieczność w Nim jest cenna[jak nie wierzysz, idź popatrzeć na cmentarz]. Życie przeleci w mig i potem nastąpi to co Jest. Niektórzy mają możliwość by życie trwało dłużej, stosując diety ,posty ,medytacje itd. i jest to łaska Absolutu i rozwój myśli ludzkiej-jedyna nauka. Nie powinieneś znikać z bloga Joanny, skoro chce byś był i mi też oraz innym się przydadzą Twoje wpisy. Ten blog to jakaś przeciwwaga dla powszechnej propagandy biznesu medycznego. Co do ula, to pszczoły np w Afryce mają swoje ule na drzewach i miodowody z ludźmi je okradają . Miód oczywiście nie jest dla ludzi[za dużo cukru i kradzież]. Co do piwnicy, to nie wiem jak u Ciebie , ale u mnie w bloku jest stęchlizna i nic tam nie trzymam. Moje jabłka z sadu, trzymałem w domu znajomej. Znam jabłka z lasu/sadu i faktycznie marketowe są gorsze, ale i na nich można być zdrowym człowiekiem, jeśli nie myśli się o nich źle, bo właśnie negatywne myślenie jest gorsze od samych jabłek. Jeśli nie ma ideału, np dostępu do jabłek z lasu ,to stosujemy mniejsze zło , co dla wielu czytelników bloga jest ważne, skoro mieszkają w miastach. Ja ci podałem przykłady magazynowania w przyrodzie, bo pisałeś że zwierzęta tego nie robią , co jest nieprawdziwe. Znoszą do swych nor żarcie ,albo zapadają w sen zimowy, albo zdobywają jedzenie w zimie i tu jest różnie. Moim zdaniem ludzie powinni mieszkać w strefach gdzie nie ma prawie zimy, bliżej równika i tam mogliby jeść świeże cały czas. Ale tu w Polsce magazynowanie jest kompromisem niezbędnym do przeżycia, chyba że masz mistyczny dar postu wielomiesięcznego. Ja podobnie jak ty uważam, że im mniej mikserów, magazynowań itd. tym bliżej przyrody i lepiej, ale jak np ma to zastosować człowiek z uszkodzonymi zębami[tarka i mikser mu pomaga]. Życie powoduje, że wpadamy z kompromisy ,bo urodziliśmy się na tej przeklętej ziemi dla problemów i większość musi żyć niezbyt zgodnie z tym co doskonałe. Życzę ci powodzenia i kibicuję, bo tylko tacy otwarci ludzie jak ty mogą stworzyć atrakcyjny weganizm z ok 50 lat więcej życia i lepszym zdrowiem. Śmieciowi weganie ustawiani przez biznes medyczny mogą osiągnąć 3+ i minimalnie lepsze zdrowie, co jest śmieszne. Pamiętaj, jak drwiono 100 lat z konstruktorów samolotów i widzimy, że jednak żelazne maszyny nad naszymi głowami latają , nie ma rzeczy niemożliwych, są „niemożliwi” ludzie. Dla mnie jesteś neofitą ,który ma swoje prawo do niedojrzałości i zarazem tylko taki szczery człowiek będzie coś osiągał, a „plebs” prześmiewców którzy ci nie dają żyć, będzie się staczał. Dla mnie „plebs” to połączenie głupoty z podłością . Ktoś może nie mieć wiedzy i być dobrym człowiekiem , i to jest ktoś . Lepszych jednostek jest może 15% ludzi na świecie i weganie często się łapią na te lepsze 15%. Ale żyjemy w czasach „wyborów” i żaden polityk ci tak nie powie.

  23. Grzegorz P 5 lutego 2017 at 19:50 Reply

    Agato, już Cię męczyć nie będę. Tylko parę słów, choć czuję się niezręcznie i wiem że mogę dostać po głowie[przyjmuję to na klatę]. Krzyk o pomoc, to nie zawsze krzyk rozpaczy[może być spokojny, wyważony i przemyślany]. Nie chodziło mi o wzbudzanie przez Ciebie sensacji[to nie główne media], ale o ukryte motywy, których Ty teraz nie dostrzegasz i nie rozumiesz, które się kryją za myślami nawet spokojnymi[właśnie dlatego Ci napisałem to, czego moim zdaniem o Sobie nie wiesz i może od razu to do Ciebie nie dotrze-skopiuj mój wpis jakby wyleciał i poczytaj potem , raz na jakiś czas]. Ja nie wierzę że to co myślisz obecnie, jest głębokie, bo jak piszesz „jest możliwość, że wszystko skończy się inaczej, taką też biorę pod uwagę”. Myśli samobójcze męczą wielu ludzi i większość z nich tylko męczą. Ale nie udowadniaj mi oraz innym że się mylę. Wiedz że napisałem to z dobrą intencją i nie pisz już więcej o samobójstwie, nie wracaj do tego tematu, tutaj… i w życiu[nie „truj się” takimi myślami bez potrzeby ,bo jak widzisz powodują one u Ciebie depresję i skazują na leki i kontakty z psychiatrami, widzisz więc że nie ma dobrych owoców tego sposobu myślenia]. Zbierasz pieniądze, kup sobie książki do medytacji, a na podróż wybierz się dla relaksu. Wtedy zrozumiesz że śmierci faktycznie nie ma, ty jesteś odwieczna, a ciało jest iluzją i nie masz kogo uśmiercić. Samobójstwo jest potępiane w jednych religiach i kulturach, w innych jest trochę inaczej[ja uważam że czasem może być brane pod uwagę , np gdyby podczas wojny wróg mógł torturami zmusić kogoś do zdrady], choć myślę [poza wyjątkami], że lepiej by jabłko dojrzało, niż drastycznie zerwać zielone i jeść kwaśne. Proszę przemyśl to i niech Twe życie i śmierć będzie spontaniczne i dojrzałe, samo niech spadnie. Myślałem że dążysz do inedii ,bo pisałaś coś o tym , ale może chodziło o 40 dniowe posty, dla oszczędności finansowej czy jak, nie wiem[nie opisałaś tego dokładniej]. Trudno przy depresji i lekach się tak „oczyścić” by umieć trwać przy takich postach, bez nabawienia się dolegliwości zdrowotnych. Już widać że twój organizm mocno się męczy tymi próbami. Pani Joanna robi tygodniowe posty, ale Jej motywy są inne i dlatego przynoszą dobre efekty. Ty jesteś na portalu zdrowotnym, a działasz w przeciwnym kierunku, co oznacza zaburzenia odżywiania i nie oczyści Cię w żaden sposób, bo stres tworzy toksyny i paraliżuje jakiekolwiek oczyszczenie. W ciepłych miejscach w nocy bywa zimno, a nie wiem czy zniesiesz też drastyczne upały, szczególnie gdy wykończysz Siebie nerwowymi postami i może Cię te zwierzęta nie pożrą , ale plan jest dość mglisty i niech taki pozostanie. Napisałaś: „Wbrew pozorom mój plan jest dobrze przemyślany”- to już brzmi jak Eryk, z którym jednak macie coś wspólnego, mimo tarć. Nie traktuj mnie jak nauczyciela ,napisałem co mi przyszło do głowy ,ot tak, za głupoty przepraszam. Mam nadzieje że mnie Pani Joanna nie wyrzuci za pisanie nie na temat[choć trochę było o inedii i diecie]. Na koniec napiszę , że oto jest świat, jaki my starzy zgotowaliśmy młodym i wrażliwym, gdy ich największym marzeniem jest… samobójstwo. To skandal i zarzut pod naszym adresem , wymagający walki o zmiany. Ja nie umiem przekonać Agaty że warto żyć, skoro jest w Polsce jak jest ,bieda ,wyzysk i „koryto” dla 5%, a Internet to miejsce jawnej i ukrytej reklamy. Może wy Ją przekonacie, pokazując że jest też coś innego.

    • Agata 5 lutego 2017 at 20:16 Reply

      Dzięki za komentarz, nie ze wszystkim się zgodzę, ale ciekawie się czytało 🙂

      a tym mnie cholernie rozbawiłeś:

      „Napisałaś: „Wbrew pozorom mój plan jest dobrze przemyślany”- to już brzmi jak Eryk, z którym jednak macie coś wspólnego, mimo tarć.”

      😀 kto się czubi, ten się lubi? 😉

      a tak serio to Eryk mnie wkurza czasami (ok, dosyć często) a że jestem wredna to mu to wytykam a nie uprzejmie przemilczam, ale podziwiam jego „pojebanie”, bo bez tego nie osiągnął by tego, co osiągnął. Chyba każdy „zdrowy na umyśle” człowiek nie brnął by w oczyszczanie, rzekomo zdrową dietę do takiego punktu, że zamykają go w psychiatryku. A gdyby Eryk nie odkrył tego, co odkrył oczyszczając się tak radykalnie, to by nas tutaj nie uświadamiał, a ja o Ehrecie i wielu innych rzeczach bym się nie dowiedziała 🙂 Także mimo że uważam Eryka za upierdliwego człowieka, to jestem mu niesamowicie wdzięczna. Z chęcią bym z nim pogadała w cztery oczy, ale nie wiem czy bym go po 5 minutach nie próbowała zamordować, więc może lepiej nie 😉

      W każdym razie – dzięki Eryk! 🙂 To dzięki Tobie jestem teraz szczęśliwa i czuję sens, mam cel. Ale dalej działam już „po swojemu”, bo jesteśmy inni i cele mamy inne 🙂

  24. Grzegorz P 5 lutego 2017 at 20:52 Reply

    Agato. Z kolei Ty mnie rozbawiłaś tekstem o tym, że uwierzysz Erykowi w jego strategie dietetyczne, jak będzie ładniejszy od Twoich kotów[tu zwątpił, ale kto wygra z Twoimi kotami?]. Eryk jest kimś ważnym, bo daje to, co inni nie dadzą[ci grzeczni i „rozsądni”]. Te drobne niuanse u niego, jak „prorocko prokuratorski” ton wypowiedzi „mistrza”, błędy merytoryczne i brak komunikatywności da się dopracować. Myślę po moich analizach, że post źle motywowany nie oczyszcza, a jeszcze ból przez niego wywołany powoduje urazy psychiczne/nerwowe i toksyny się tworzą . Jeśli choć w 2% Ci się przydał mój wpis, to cel osiągnięty, będziesz dojrzewać jak jabłko czerwone, smaczne do spożycia. Zresztą obiecałaś że o samobójstwie więcej nie będzie. Życzę Ci byś wygrała z tymi wszystkimi, którzy powodują że nie dostajesz tego co potrzebujesz. Możesz ich pokonać i mieć Swój „raj” bez względu na świat jaki Cię otacza. Dziś może jesteś troszkę rozdrażniona z powodu postów itd., ale po czasie przemyśl te kwestie na spokojnie co opisałem .Pisz tu, jeśli Asia chce, bo cenne informacje wszyscy poznaliśmy od Ciebie. Jeśli jest spójność a my tu dążymy raczej do zdrowia, to i z Tobą tak jest, bez względu na Twoje obecne myśli. Myśli są jak chmury na niebie, przychodzą i odchodzą ,ty nimi nie jesteś, jesteś poza nimi i czy są i jakie są , ty je tylko obserwujesz z dystansu i faktycznie nie mają one wpływu na twój los, nie ma wolnej woli, jesteś obserwatorem świata i myśli, one znikają i pojawiają się ,raz te dręczące , raz lepsze np: „jest możliwość, że wszystko skończy się inaczej, taką [możliwość] też biorę pod uwagę”, ale ty jesteś ponad to, jako Absolut-Który nie umiera i nic Go nie ruszy. Pisałaś kiedyś o chęci wychodzenia z ciała i właśnie Ci o tym napisałem. To by Ci pomogło zdystansować się wobec myśli, wyjść poza nie, być wolnym odbiciem Absolutu, w nirwanie. Tego chcesz, ja myślę, reszta to iluzja, projekcja, nie ma tego. Jako weganka wyjdź z ciała i myśli, będąc w ekstazie i poznaj Swój wymiar, ponad depresję itd. Tam poza ciałem nie ma myśli o depresji, nie ma zła, to Twoje przeznaczenie. I wszystkich, prędzej czy później.

    • Agata 6 lutego 2017 at 02:40 Reply

      Mój kot to czarno-biały wielki Pers z bursztynowymi oczami, do tego z charakteru interaktywna pluszowa zabawka. Z nim żadnej człowiek nie wygra 😛

      Ja nie mam takiego dobrego zdania o Eryku, bo wg mnie jest hipokrytą. „Brzydzi się kłamstwem”, ale czym było twierdzenie, że wielokrotnie analizował każde słowo Ehreta, zgrywał się na specjalistę od jego nauk, a potem wyszło na to, że nie przeczytał ani jednej jego książki? ok, można się kłócić, że nie powiedzeniem całej prawdy a nie wprost kłamstwem, bo w końcu każde słowo Ehreta mógł znać tylko ktoś, kto od urodzenia nie odstępował go na krok, więc tak jak ktoś ale mógłby tak powiedzieć mając na myśli „wszystkie książki”, tak Eryk mógł mieć na myśli „ten skrawek informacji dostępny po polsku”, ale manipulowanie informacją na pewno.

      Tobie tak ładnie odpisał zgrywając się na świętoszka: ” Jak można ich tak nazywać jednocześnie poniżając i siebie wywyższając hmm? Zwłaszcza, że większość z nich jest niczego nieświadoma.”

      a wcześniej „z politowaniem patrzył” na mamusie, które ciepło ubierają swoje dzieci, zakładają im zimą czapki, bo je kochają i chcą chronić

      przykłady można by mnożyć

      ale ja nie dzielę ludzi na lepszy 15% i gorszy 85% – każda jednostka ma wady i zalety. Każda. Nawet ktoś, kogo uważasz za totalnie pustego bezwartościowego idiotę potrafi nie raz tak zaskoczyć, a do nie wegan nic nie mam, jestem jedynie przeciwna dzisiejszym komercyjnym hodowlom zwierząt, samo zjedzenie jajka, napicie się mleka czy nawet zabicie zwierzęcia na pokarm czy odzienie nie jest dla mnie odrażające. Bo ja kocham naturę przede wszystkim, a uważam że natura jest piękna i okrutna, co też widać w świecie zwierząt – dlatego jest fascynująca (ale żeby było jasne, nie stawiam ludzi ponad zwierzęta i jak zwierzę zabije człowieka to też mi go nie żal = prawo natury)

      Jak nie uważam że mój post jest źle motywowany i moje ciało tego tak nie odbiera najwyraźniej, skoro cały czas czuję spokój i szczęście, nawet jak jest nieprzyjemnie. Stres, negatywne emocje bardzo szybko dają u mnie o sobie znać objawami w ciele – spięty kark, ściśnięty żołądek, napięcie w okolicach brwi. Teraz promienieję, pięknieję w oczach można powiedzieć. Cały czas uważam że mylisz się co do mnie, co do tego co mnie boli (bo ja fizycznie nie chcę być wśród ludzi niezależnie czy uważam że są fajni czy nie, lubię jedynie rozmawiać online z tymi, którzy dzielą się interesującymi dla mnie w danym momencie informacjami – taka perfidna jestem 😀 ) a do życia w Polsce i polityków też w sumie nic nie mam, kraj jak kraj, nigdzie nie jest idealnie.

      Ja po prostu kocham samotność i ciszę, moja ukochana baśń spisana przez braci Grimm to Roszpunka – kiedy jestem nieszczęśliwa zawsze wyobrażam sobie że jestem sama, żyję w wierzy gdzieś na odludziu, to mi przynosi ukojenie

      Twój post przydał mi się na tyle, że mnie rozbawiłeś i czasami lubię poczytać co inni myślą na dany (ciekawy dla mnie) temat, ale jako jabłuszko nie będę dojrzewać w kierunku, który uważasz za właściwy, ja akurat zgniłe jabłka uważam za piękne, tak samo starych ludzi wolę od dzieci, a zwiędłe kwiaty od tych świeżych 😉

      Buziaki!

      • Agata 6 lutego 2017 at 02:43 Reply

        żyję w wierzy gdzieś na odludziu –> wieży

        ale siara haha

  25. Marycha 6 lutego 2017 at 08:06 Reply

    Jak ja Was uwielbiam. Ciesze sie, ze dyskusja tak sobie tutaj „plynie”. Do tej pory bylam obserwatorem, teraz moze kiedys sie wypowiem, ale nie mam takiej wiedzy jak Wy i fajnych przemyslen. Dobrze, ze Asia zgadza sie na wszystkie komentarze, dzieki temu mozna sie dowiedziec duzo, a nie tak jak na innych blogach min Pepsi, dawno tej dyskusji by nie bylo. Takie osoby jak Grzegorz czy Eryk sa niewygodne na wielu blogach.
    Dziekuje Grzegorzu, ze tutaj dolaczyles, ale ucze sie dzieki Wam. Jestem weganka od 20 lat, teraz mam 41 lat. Smieciowy weganizm byl nie najlepszym wyborem, teraz jestem pol witarianka. To znaczy nie jem gotowanego w weekendy. W niedziele robie posty na wodzie jak Asia mi pisala, abym sprobowala i to sie sprawdza, bo ciagnie mnie do gotowych dan coraz rzadziej. Wiekszosc surowizny, nie stac mnie jednak na eco, bo mam 3 dzieci. Sa prawie weganami, niestety moj maz je wszystko i czasami im daje chleb czy jajka.
    Dzieki dziewczyny, ze sie wypowiadacie, bo wiele problemow mialam jak Agata.
    Super sie Was czyta.

    • Kinga 8 lutego 2017 at 13:30 Reply

      Witaj Marycha.Wlasciwe witaj w klubie.Rowniez dwojka sarszych dzieci i maz jedza mix-max,ale maz ostatnio po troszku wyeminilizowal pewne smieciowe jedzenie.Najmlodsze dziecko ,ktore jeszcze ssie mamini mleczko(1,5 rok)staram sie trzymac jeszcze pod kloszemMysle,ze w pierwszych latach jak bedzie mial taki tryb zywienia,to nawyk na potem pozostanie.Ale tego nie przewidujemy.Tez na poczatku ,kiedy pozbylam mieso,wydawalo sie ,ze to wiecej kosztuje iine zywienie,a potem jeszcze gorzej do tego produkty eko.Wcale tak nie musi ,bo tak naprawde jestesmy zbyt mocno przejedzeni.Ja od pol roku jestem raw fodzie,stopniowo zauwazam,ze coraz mniej potrzebuje jesc.
      Ha ha Agata.Wiesz ostatnio kiedy synowi kupilam spodnie rozm.164,nie zauwazajac ze dziewczece,sama je zalozylam.Ido tej pory je nosze.Maz twierdzi ,ze skoro mlodziezowe ciuchy wchodze,to musze byc juz anorektyczka.Ups,nie przejmuje sie.
      Sluchajcie.Agata,Grzegorz i Eryk.Swietnie ze tak mocno sie wypowiadacie.Jednolite poglsdy ,by byly nudne i monotonne.Wiec dobrze,ze macie rozne zdania.Ita dyskucja jest niekonczaca.Ja uwazam ,ze prawda jest po srodku.Ostatnio mnie uczylo,aby nie oceniac ludzi..Hmm,i tu widze zbyt mocno czsami.To prawda,kazdy ma swoj wlasny wybor co do zycia.Ale ,ale..moze byc faktycznie ,swojwlasny przekaz mocne negatywny zycie,moze wplynac dla wszystkich zagrozenie.Co jest najlepsze dla ciebie,dla innych jest nie toleracyjne i dziwadle.
      Mam z roznymi ludzmi kontakt,ktorzy pokonczyli rozne poziomy nauki.Czasem widze,ze niestety wyzsze szkoly zabieraja inteligencje z mozgu.Wlasciwie ,to zalezy od walsnego umyslu..Mam 39 lat,od dziecinstwa wciaz nie wiedzialam ,co chcialabym w przyszlosci.I tak naprawde zdarza sie ze poglady do wykonania jakiegos zawodu ciagle sie zmienia.W sumie jestem z tego zadowolona,gdyz nie stoje w jednym miejscu.Chce poznawac i uczyc..Pozdrwiam was wszystkich.

      • Agata 8 lutego 2017 at 18:17 Reply

        Nie przejmuj się 🙂 Powiedz mężowi jakby co, że takie ciuchy są tańsze więc niech się cieszy, że możesz sobie takie kupować – mężczyźni z reguły lubią oszczędzać na szmatkach, tak mi się wydaje 😉 ale mogę się mylić. Jak to nie zadziała to dla świętego spokoju można wyjaśnić, że ze względu na światową plagę otyłości ciuchy dla dzieciaków robią coraz większe

        ja widzę coraz więcej racji w tym, co pisał Eryk i w sumie to już się stęskniłam za jego postami. Jednak wolę, żeby pisał i mnie wkurzał, niż żeby go w ogóle nie było. Ale najlepiej żeby pojawił się w formie obiecanego postu o sobie, najlepiej z chronologią wydarzeń z dokładnymi datami haha bo ja nawet po przeczytaniu tych kilku postów, gdzie miał w miarę streścić swoją historię oczyszczania byłam tak pogubiona, że nie jestem pewna czy był w szpitalu raz czy dwa razy. Informacje, którymi dzieli się Eryk są dla mnie bardzo wartościowe, ale zdecydowanie wolę te praktyczne, pomocne szczegóły a propos oczyszczania niż nauki oświeconego na temat życia ogólnie, ale niech już Eryk pisze co chce byle by pisał (jeśli to czytasz, Eryk, to obiecuję, że więcej dla Ciebie wredna nie będę, nawet jeśli będę czuła że powinnam, po prostu oleję opcję odpisania na posta)

        ja znam debili i bez wykształcenia, i z wykształceniem, bez szkół świata sobie nie wyobrażam tzn. uważam, że wyglądałby tak jak w książkach do historii, czyli cofamy się w rozwoju, głównie ze względu na brak łatwego dostępu do informacji (koniec internetu, komputery i smartfony same się nie tworzą, ani oprogramowanie do nich, a człowiek nie nauczy się jak obserwując ptaki w lesie, ani nawet czytać i pisać się nie nauczy) i powtarzamy błędy. Zresztą są na świecie miejsca, gdzie dzieci nie chodzą do szkoły, gdzie panuje analfabetyzm, gdzie właściwie nie ma opieki medycznej

  26. Grzegorz P 6 lutego 2017 at 09:01 Reply

    Agato, cieszę się, że się przydałem, chociaż jako kabareciarz. Ty żyjesz w sobie chyba 29 lat, ja poznałem kilka wpisów i dlatego mogłem gdzieś nie trafić początkowo z ocenami ,ale się uczę . Co do Twojego kota, to myślę że ja bym miał szansę[żart]. Ja mam taką cechę adwokata i trochę pobronię Eryka, dopóki się nie odezwie sam. Napisałaś :„czym było twierdzenie, że wielokrotnie analizował każde słowo Ehreta, zgrywał się na specjalistę od jego nauk”. Myślę że on myślał, że jak analizował te artykuły po polsku i robił to dokładnie słowo w słowo, wyczytując też treści których tam nie było, to mu się wydawało, że oni są stopieni w jedność do tego stopnia, że potrafi on nawet wyszukać słowa dopisane przez innych, którzy „sfałszowali Ehreta”. Czyli to bardziej neofickie nawiedzenie niż hipokryzja. Nie znał Ehreta, co wykazałaś. Napisałaś: „z politowaniem patrzył na mamusie, które ciepło ubierają swoje dzieci, zakładają im zimą czapki, bo je kochają i chcą chronić”- on to pisał z „miłością” neoficką , nie zauważając sprzeczności z twierdzeniem: „Jak można ich tak nazywać jednocześnie poniżając i siebie wywyższając hmm?”. Widziałem już świeżo upieczonych chrześcijan czy katolików którzy zaślepieni niby w miłości krzywdzili innych. Ja dzielę ludzi na 85% złych, bo np latami analizowałem obozy koncentracyjne i patologie ludzkie i taka jest moja ocena. To że u złego można znaleźć lepsze cechy, a u dobrego gorsze nie przeczy mej tezie[komendant obozu w Oświęcimiu Rudolf Hoess, był fajnym kolesiem]. W Oświęcimiu 85% ludzi zamieniało się w bestie mordujące drugiego za kawałek chleba, a dziś dla kariery jeden drugiego wygryza i sprzedałby za 5 zł. Ale ty nie zajmuj się tym dziś, ja to napisałem do Eryka. Świętoszkowatość, nadstawianie wszędzie drugiego policzka, bycie grzecznym jak pani w przedszkolu mówiła, jest według mnie utopią [pozwalaniem złu się panoszyć] . Zjedzenie jajka, napicie się mleka jest gorsze etycznie od zjedzenia mięsa, bo los tych zwierząt jest tragiczniejszy, najpierw eksploatacja, a potem śmierć[samce kurcząt mielone żywcem]. Nawet jeśli jesz z hodowli ekologicznej ,to dajesz przykład innym, którzy będą spożywać jajka i mleko już z normalnej i tak tragedia jest kontynuowana[nie wykarmisz ludzkości z ekologicznych ferm itd.]. Przyroda nie jest piękna i okrutna, ale to nieskończoność zjawisk i co sobie w niej dostrzeżesz to będzie, jest tam wszystko, okrucieństwo, altruizm , symbioza itd. , ale nadrzędną zasadą jest symbioza, czyli nikt nie morduje słońca które daje życie, nikt nie morduje powietrza itd, możesz patrzeć na sarenki i na hieny i twoja przyroda jest odbiciem twej osobistej projekcji, podobnie jak cały świat[twoje myśli go tworzą ]. Twój kot to zabójca i drapieżnik i obserwując tylko ten fragment przyrody ,możesz wyrobić sobie o niej mylną opinię. Darwinizm wypromował tezę że świat to jednie „walka o byt”, tego się uczy w szkołach i potem takie oceny. Inni wychowani przez bajeczki, popadają w drugą skrajność i myślą ze zwierzątka są takie dobre i miłe i nikogo nie krzywdzą . Co do twojej chęci bycia samotnie, to jest to cecha mistyków, nic szczególnego[sam ją posiadam i znam takich ludzi], mimo iż w obiegu medialnym widać tylko dzikich karierowiczów magistrów, chcących zarabiać na innych i kosztem innych, co wyklucza oddzielenie się od innych. Właśnie dziś brak przestrzeni dla takich ludzi, nie ma domów mistycznych[klasztorów poza katolickich] , w których tacy ludzie jak Ty mogli by funkcjonować dla dobra rozwoju myśli[widać że masz talent ,tylko brak warunków dla jego zaistnienia]. I właśnie politycy dbają tylko o swe „koryto” i nic nie ma[ale zostawmy to]. Jeśli ci post służy to ok. Zwracam tylko uwagę , by nie był masochistyczny. Zgniłe jabłka uważasz za piękne, ale ja pisałem o spożywaniu nie kwaśnych, czy wolisz spożywać zgniłe? Ja od starych ludzi wolę dzieci, bo nie są tak zepsute mentalnie i więcej się od nich nauczę niż od dziadka powtarzającego propagandę i „pragmatyzm” barier. Zwiędłe kwiaty śmierdzą i jak napisałem chyba jesteś fanką „gotyckiej depresji”, znam te klimaty i lubię czasem posłuchać metalu itd. Ale mistyka się z tym zgrywa, bo medytacja to właściwie śmierć „samobójstwo” starej tożsamości, odkrycie nowej tej odwiecznej[temat śmierci i zmartwychwstania]. Mylisz się jednak z twierdzeniem, że nie potrafię Cię zmotywować do zmiany planów. Właśnie teraz to zrobię. Nie wiem czy wiesz, ale na ok 70 milionów wegan na świecie , znalazło się kilka osób które doprowadziły swoje niemowlęta do śmierci i media sponsorowane przez przemysły mięsno nabiałowo farmaceutyczno medyczne, wykorzystały to jako pretekst by przedstawiać manipulacyjnie wegan przed mięsożernym agresywnym tłumem, jako „głodzicieli dzieci”, znieważając nas publicznie dla swych interesów[to są ci „dobrzy ludzie” których się broni, by nie nazywać ich nieładnie]. Dlatego weganie muszą uważać by nie było kolejnej prowokacji np: „Agata X ,przeszła na dietę wegańską , zaczęła uprawiać posty według Eryka/Ehreta i popełniła samobójstwo”, więc :„weganie to samobójcy”. Nie śmiej się , bo na katolickim portalu frondzie był już artykuł ze zbitką: „ przeszła na weganizm, została buddystką i popełniła samobójstwo”. Dlatego błagam, nie rób nam tego, bo jak się rozpęta medialny szum na wegan, to motłoch polski nie da nam tu żyć[ja musiałem już odpierać ataki że „weganie to ci którzy głodzą swoje dzieci”, a teraz mi dojdzie „weganie to samobójcy”]. Miej litość dla nas, nie linczuj nas społecznie. Tak na poważnie co do depresji, to właśnie dieta wegańska pomaga, bo powoduje większą produkcję hormonów szczęścia w jelitach i masz pozytywną motywację[coś dla dobra zwierząt], jak i mniej jest przebojów z układu pokarmowego, przy zbilansowanej diecie. Czyli jeśli psychiatra nie uczy o diecie a wciska tylko leki to nie jest od twoim opiekunem ,a dilerem leków, sprzedawcą , który najczęściej ma wiedzę z przed 50 lat. Jeśli ci samopoczucie się poprawia, to sama widzisz, że weganizm to sprawia.
    Marycho, dzięki za miłe słowa, na razie nas Asia nie pogoniła. Ja mam prawie 42 lata i wcześniej byłem wegetarianinem od 1993 roku , od 2012 roku poznałem weganizm. Moim zdaniem śmieciowy weganizm jest promowany przez przemysł mięsno nabiałowy, by nas zmarginalizować do roli schorowanych „oszołomów, zbyt drażliwych w kwestii zwierzątek”. A nie musi tak być, tylko trzeba eksperymentować i szukać najlepszej opcji, bo to my mamy rację z naukowego punktu widzenia. Tylko brak popularyzacji wiedzy. „Większość surowizny, nie stać mnie jednak na Eco, bo mam 3 dzieci”- nie musi być Eco, wąchaj owoce i szukaj po marketach najlepszych ,tu selekcja może dać dużo ,poza tym można płukać w wodzie z sodą oczyszczoną i robić sobie kurację ostropestem raz na jakiś czas[ssać nasionka ,lub zmielić przed spożyciem jak siemię lniane{ostropest odnawia wątrobę odpowiedzialną za oczyszczenie}]. Większość surowizny i gotowane na końcu dnia ,to mój wybór. Witarianizm pełny, jest za drogi dla większości obywateli, chyba że ma się własne uprawy. Nie wszyscy weganie muszą mieć idealną dietę , ale chodzi o „szwadrony specjalne” -ludzi pokazujących że weganizm jest najzdrowszy ,a inni mogą sobie powoli dążyć, wiedząc że jako weganie pierwszego pokolenia już i tak dobrze mają ,jeśli wszystko jest w normie, jak to jest u zdecydowanej większości wegan, z tendencją do poprawy, u niektórych znacznej ,szczególnie jeśli mieli choroby dieto-zależne[ cukrzyca, choroby serca ,rak itd]. „Czasami im daje chleb czy jajka”- czynniki niezależne ,takie jest życie, rób co się da, ale łagodnie. A inne weganki niech szukają wegan na mężów, widząc jakie są potem problemy. Możesz zabiegać o chleb razowy na zakwasie i wyszkolić się przeciwko jajkom i „truć propagandą” w dzień w dzień, by choć zminimalizować problem[jajka to syf]. Piszesz że nie masz wiedzy, a bycie weganką przez 20 lat, matką 3 dzieci to ogromna wiedza, ale Twoja pokora powinna być wzorem dla nas.
    Pozdrawiam Was gorąco.

    • Agata 6 lutego 2017 at 15:44 Reply

      haha moje „jest możliwość, że wszystko skończy się inaczej, taką też biorę pod uwagę” jest właśnie związane z buddyzmem, a właściwie to jedna z opcji, bo jest jeszcze druga… związana z herbatą 😉 ale tak jak pisałam, mało realistyczne (obydwie), i nie, to, że rozważam inne opcje nie znaczy, że moje przekonania nie są głębokie. Lubię sobie gdybać, marzyć i wymyślać scenariusze, gdzie życie, takie proste codzienne jest dla mnie fajne, a nie w 90% upierdliwe. Ja mam bardzo dobry, wrażliwy słuch, czasami w mieście muszę założyć zatyczki do uszu żeby nie zwariować od hałasu, w domu zwracam siostrze uwagę, że telefon jej dzwoni w pokoju na górze, bo ona nie słyszy a ja tak, jak idziemy na spacer to proszę ją żeby odsunęła się kilka kroków bo idzie za blisko i krzyczy mi do ucha, także życie wśród ludzi jest dla mnie naprawdę bardzo męczące, moja „przestrzeń osobista” wynosi jakiś kilometr haha

      z tą „gotycką depresją” też mnie rozbawiłeś – ja nie słucham metalu, tylko soundtracków z bajek Dinseya i japońskich animacji 😀 a ubieram się sportowo i dziewczęco (może to dziwnie brzmi jak prawie 29-latnia baba opisuje swój styl jako „dziewczęcy” ale ja na tyle nie wyglądam, ostatnio pan z podatkiem zapytał mnie czy jest ktoś dorosły w domu, także leginsy w kwiatki pasują mi bardziej niż garsonki)

      ale nie uważam Ciebie za kabareciarza, ciekawe rzeczy piszesz, tylko bardzo się różnimy mam wrażenie, więc ciężko Ci mnie „rozgryźć”, a do mnie dużo z tego, co mówisz nie przemawia

      buziaki!

  27. Grzegorz P 6 lutego 2017 at 18:35 Reply

    Agato napisałaś: „a do mnie dużo z tego, co mówisz nie przemawia” Tym razem znowu muszę zacytować klasyka: „ty nic nie rozumiesz! nic nie wiesz!”. I to w podwójnym sensie „ja nie potrafię Cię rozgryźć” i na odwrót: moje niektóre teksty są luźno pisane i mają czasem medytacyjny charakter, wymagają uciszenia i wejścia w „buddyjską perspektywę” by je zrozumieć. Czyli co brzmi bez sensu, może go nabrać, tylko ja nie chcę pisać kilometrowych tasiemców nie na temat tego bloga, bo Asia jest dobrotliwa, ale nie zamierzam tego nadużywać. „Gotycka depresja” nie oznacza że słuchasz metal czy gotyk, lub ubierasz się w czarne skóry, masz 100 kolczyków i 10 tatuaży, ale miłość od dziecka do śmierci, zgniłe jabłka, dziadki, zwiędłe róże wchodzą luźno w to określenie. Przyznam tylko że pomyślałem o czarnym stroju i czarnej szmince, ale to nie istotne. My faktycznie nie jesteśmy skomplikowani, niezależnie od tego ile labiryntów potworzymy wokół swojego wizerunku. Jesteśmy zlepkiem myśli i ciałem, złudzeniem które zniknie w mig. Ten Cię zna, kto wniknął w Twoją najgłębszą istotę , czyli badacz Absolutu-Będącego „Ja” dla wszystkich świadomości. Napisałaś „moje przekonania nie są głębokie”- ja to pisałem w tym sensie, że głęboki jest Absolut-twoje Ja i On nie planuje Twojej śmierci, bo On nie umiera nigdy, czyli ty jako „Ty” nie planujesz tego. Ustaliliśmy już że chcesz zostać buddystką ,to brzmi lepiej. Więc nie pisałem godzinami bezproduktywnie. Bo już chciałem zdobyć jakoś Twój adres domu i wysłać „ekipę do zadań swoistych” by kijami obili ci plecy, bo może taki wstrząs mógłby coś dać[żart], a ja muszę być skuteczny, by tak czy owak osiągnąć swój cel. Ja jako „dziadek” 42 letni napiszę Ci z doświadczenia, że scenariusze życiowe ustalają nie ludzkie myśli i oczekiwania, ale życie płynie jak rzeka, do której wrzuceni płyniemy, nie wiemy gdzie. Ja nie wiem co będzie za minutę, a za półtora roku to już fantazja. Napisałaś: „Ja mam bardzo dobry, wrażliwy słuch”- widać właśnie że jesteś szczególna,Twoje wpisy to poświadczają , są bardzo precyzyjne i dokładne, tak że przyznam Ci się, że zmusiłaś mnie do pisania tu na blogu czego nie robię[kiedyś zrobiłem kilka wpisów i to wszystko]. Twoja analiza biorących witaminy[Shoin B12/D] i nie biorących[Asia i inni] trafia w sedno problemu, który rozgryzam już od lat[Podobnie jak niektórzy pięknie funkcjonują będąc niezależnym od norm dotyczących zapotrzebowania człowieka na witaminy, minerały {Ehretyści, Mąż Joasi}, a inni mają charakterystyczne objawy konkretnych niedoborów i objawy te mijają po podaniu suplementów. Może trzeba przestawić organizm na inny sposób funkcjonowania, czerpania energii]. Ja robię sobie muzykę mistyczną i też mam wrażliwy słuch. To dobre dla analityków rzeczywistości, dla badaczy. Nie masz podobnie jak ja, zoranej głowy przez szkolnictwo[ja świadomie zrezygnowałem ze studiów], co też potwierdza moją opinię że szkoła ogłupia, gdy widać to na Tobie, mądrzejszej i bardziej kreatywnej od „przepranych mentalnie”. Mogłabyś wnieść wkład w rozwój wiedzy o ludzkiej diecie. Już to tutaj robisz, nawet jak nie myślisz tak. Napisałaś: „życie wśród ludzi jest dla mnie naprawdę bardzo męczące, moja ‘przestrzeń osobista’ wynosi jakiś kilometr”- to idealne dla mistyka i badacza różnych spraw. Dziś gdy państwo zawodzi , musisz korzystać z pomocy rodziny i nie robić sobie wyrzutów z tego powodu, bo ty tego układu nie stworzyłaś, jesteś świadkiem sytuacji jaka jest. Co do buddyzmu, to buddyzm polityczny jest tylko religią ludzką , ale pojmowany bardziej szeroko staje się adwajtą ,adwajtą ,niedualnością , czyli zrozumieniem że nie jesteś ciałem i myślami , tylko pustką zjawisk, sunjatą , błogostanem, gdy myśli dobre i złe pojawiają się i znikają , nie są tobą , nie jesteś Agatą nie masz planów , nie pojedziesz „pożyć w przyrodzie”, ty poza czasem i przestrzenią „Jesteś”- „ja jestem Absolutem”. Ten Twój scenariusz „buddyjski” zawiera zarazem „samobójstwo” starej tożsamości, więc jest najbardziej kompletny i godny Twojej osoby , porzuciwszy już szatę „gotyku z pod znaku zwiędłej róży”, choć „uschnięta róża” też może zostać jako mały smaczek. Napisałaś że wolisz starych i to też jest wskazówka dla Ciebie, że nie utniesz Swego życia w młodości, zestarzejesz się jak to robi większość zwierząt w przyrodzie którą tak cenisz, a w której dąży się do dojrzałości i starości, a samobójstwa u zwierząt to margines[nawet osławione lemingi to legenda]. Obiecałaś nam wszystkim : „wszystko skończy się inaczej” i trzymamy Cię za słowo, bo nie wiem czy wiesz, ale teraz mamy Cię na sumieniu i jakby coś się stało możemy być nawet wzywani do prokuratury na wyjaśnienia, więc i Ty masz nas na sumieniu. I Eryk ma nas na sumieniu, bo jak przegnie z postami i padnie, to będzie po całym Internecie chulać że „weganie to samo zagłodzieciele”. Co do tłumu to musiałbym napisać wiele by obalić mity. Tłum dla mnie to masa ludzi, którzy prześladują mniejszości, np wegan, niepełnosprawnych, Żydów, czarnoskórych, gejów, ludzi innego wyznania i innych , tłum jest arogancki i niszczy to co dobre, i dlatego mówi się by „wyjść z tłumu”, nie jako „pyszałek stawiający się butnie ponad innych”, ale dlatego by zachować pokorę i tolerancję[to co robimy i mamy, jest łaską a nie własną zasługą ,czyli nie wbija w pychę gdy czynimy lepiej od ogółu] . Tłum szalał za Hitlerem, Stalinem i innymi, stąd się wzięło pojęcie „plebsu”. Ktoś kto tak nie robi, jest lepszy, co nie znaczy że się wywyższa nad innych. Zdaję sobie sprawę że to niepoprawnie tak pisać w Internecie który jest dla reklamy i sprzedaży, a który sprzedawca czy polityk powie o masach że „są plebsem”?-obrażą się , nic nie kupią i nie wybiorą do sejmu. Do plebsu należy też „arystokracja”, która jest obleśna i nawet gorsza od zwykłych ludzi. Dla interesu się słodzi złym ludziom. „Węże, plemię żmijowe”- taki krzyk to walka o poprawę a nie „mowa nienawiści”. Obraz mitycznego Jesusa obijanego i powieszonego na słupie przez tłum i żołnierzy, też do mnie przemawia. Ale ok , sprzedawcą nie jestem ani politykiem i sobie tak myślę i nikogo nie męczę, to mnie chyba za to nie zamkną . W bajkach Dinseya i japońskich animacjach nie znajdziesz takich informacji[bo bajki to propaganda ustawiająca ludzi od dziecka do poziomu niewolników], dlatego nie dziwne że brzmię czasem obco, nie jesteś oswojona z „surową gadką”, otoczona gadżetami[choć fajnie że zachowałaś jak moja przyjaciółka dziecięcą wrażliwość, to cecha mistyków „bądźcie jak dzieci”] . Twój „krzyk o pomoc” znaczył dla mnie, że Ty mówisz nam „życie, w 90% [jest] upierdliwe” i „dlatego chcę by zielone kwaśne jabłko drastycznie zerwać do spożycia”, robiąc tym którzy Cię otaczają [i nam tutaj]krzywdę, bo kto chce mieć koleżankę , która znika nagle. Gdyby jednak „życie, w 90% [nie było] upierdliwe”, to precyzyjne plany, które mają umocowanie już od dziecka, zostaną jednak anulowane na rzecz „buddyzmu” lub mistyki, o której Ci popisałem, choć nie powinienem publicznie, bo lud zacznie pluć na mnie. Wiadomo że ludzie mistyki i weganie pozbywają się depresji która umacnia niewłaściwe plany. „Życie, w 90% [nie jest] upierdliwe” w medytacji, gdy nabierasz dystansu do materii i stajesz się ponad to i życie staje się „Życiem Absolutu”. Innego raju nie znajdziesz, nie szukaj utopii. Czyli Ty prosiłaś nas podprogowo, byśmy Ci pokazali drogę wyjścia z „90% upierdliwości” życiowej, gdy żyć Ci się tak nie chce i ja ci podprogowo odpowiedziałem co zrobić. Tego chciałaś i to dostałaś , nie ma przypadków ,nie trafiłaś na bloga który przeglądam codziennie, ot tak . Co wysyłasz to wraca, to działa matematycznie, gdybyś szukała śmierci, przykleił by się jakiś satanista i zaprosił na mszę z krwią kota, czy podobnie. Pozdrawiam Cię serdecznie

    • Agata 6 lutego 2017 at 20:13 Reply

      sorry, chodziło mi o to, o czym sam wspominałeś – że ja znam się od 29 lat, a Ty na podstawie kilku komentarzy. Nie że jestem taka super wyjątkowa i nikt mnie nie może zrozumieć 🙂 Twoje komentarze są dla mnie interesujące ale kiedy piszesz je mając w myślach tą osobę, którą znasz na podstawie tych kilku komentarzy, to nie mogę ich odnieść do siebie. Ale trochę rzeczy już sprostowałam

      to sprostuję jeszcze, że nie, nie chce zostać buddystką – chcę wyjść za mąż za japońskiego mnicha buddyjskiego, tak żebym mogła mieszkać w świątyni (tak, tylko tacy wchodzą w grę, żadni „dojeżdżający do pracy”) i miała pozwolenie na pobyt w Japonii. Jako że jestem aseksualna i aromantyczna, to seks nie różni się dla mnie niczym od innych aktywności fizycznych typu gra w piłkę, tylko widoki brzydsze, ale raczej bym to zniosła bez większego szwanku (jeszcze nie próbowałam), na pewno nie straciłabym szacunku dla siebie (o ile taki mam). Oczywiście co do moich motywów byłabym szczera, ale w Japonii jest sporo amatorów kobiet z zachodu, jestem pewna że także wśród mnichów buddyjskich, bo ci japońscy często mają do swojego buddyzmu bardzo luźne podejście. Obiektywnie rzecz biorąc jestem ładna i do tego mam bardzo jasną skórę – sama znajoma japonistka, która w Japonii pracowała zwróciła uwagę, że dla Japończyków „taka porcelana” to ideał.

      także w perfidny sposób planowałam sobie żeby wykorzystać moją atrakcyjność fizyczną i oczarować mężczyznę, którego będę mieć gdzieś 🙂

      w resztę szczegółów nie będę wchodzić, bo pewnie nikt nawet nie chce ich znać, ale zanim pomyślisz, żeby odpisać „to się nie uda, bo …. ” uprzedzę, że myślałam o tym więcej niż mogłoby wynikać z posta

      a co do zamarznięcia w nocy, to w mojej ukochanej Japonii da się tego uniknąć, przynajmniej w prefekturze Okinawa 😉 bo chyba każdy Polak od czasów Małysza wie, że Hokkaido i Sapporo to inna bajka

      https://www.youtube.com/watch?v=ZBtBePnUOZU

      i ludożerców też specjalnie tam nie ma, trzeba za to uważać na węże i różne żyjątka morskie. Ale Dziadkowi na wyspę się nie wproszę, chamskie by to było 🙂 tak tylko wrzucam, żeby pokazać że się da (przez krótki czas bo wody pitnej na wyspie brak, pozostaje deszczówka i własne zapasy, a i z pokarmem kiepsko)

      opcja z herbatą jest podoba, ale tym razem szukam męża, który zajmuje się organiczną hodowlą japońskiej zielonej herbaty, bo moim marzeniem jest pracować przy pielęgnacji krzewów i zbiorach, a żaden Japończyk mnie do tego nie zatrudni, bo by musiał opłacić mi wizę pracowniczą a do takiej pracy to nawet tresowana małpa się nadaje. Jedyne miejsce zatrudnienia w Japonii gdzie jestem „atrakcyjnym pracownikiem” to hostess club – nie, dzięki

      jeśli teraz myślisz, że jestem zdrowo jebnięta to masz prawo, nie obrażam się 🙂

      dla mnie 42 latek to dla mnie żaden stary mędrzec – jesteś w wieku ostatniego faceta mojej o rok starszej siostry 🙂 dzisiaj u nas akurat był, oddać jej rzeczy, więc skorzystałam z możliwości przyjęcia nauk od tego „starego doświadczonego pana” i pogadałam z nim o Pokemon Shuffle 😉 (gra na Nintendo 3DS) jak będziesz w wieku mojej prababci to może bardziej docenię Twoje seniorostwo, ma ponad 90 lat i do grobu jej się najwyraźniej nie spieszy (komplet dziadków też jeszcze mam, w tym jednego ekstra, bo Babcia się rozwiodła i ponownie wyszła za mąż – ten nowy Dziadek jest dla mnie bardziej dziadkiem niż ten biologiczny)

      i przestań już straszyć, bo jak odejdę gdzieś w lesie czy w morzu na drugim końcu świata to i tak nikt się nie dowie 😉 z bloga Joasi pewnie niedługo zniknę bo mam wizję dodatkowych zarobków = mniej czasu, a cały czas uczę się też japońskiego, no i gram na konsoli (żeby nie było że taka pracowita i ambitna jestem 😉 ), zaglądam głównie licząc na obiecany post o Eryku

      a do Twoich komentarzy będę jeszcze wracać, bo tak jak napisałeś, wymagają skupienia żeby je zrozumieć. Miło mi, że ze względu na mnie się tak naprodukowałeś, na pewno coś z tego wyciągnę 🙂

      Buziaki!

    • Agata 7 lutego 2017 at 13:00 Reply

      tak sobie dzisiaj rozmyślałam o tych różnych sposobach odżywiania organizmu, o Shojin, rodzinie Joasi, i tak sobie gdybam czy może żeby organizm mógł się przestawić nie trzeba spełnić dwóch warunków: oczyszczenie organizmu z odpadków dawnego paliwa i przede wszystkim świadomość że to „inne” paliwo istnieje

      zastanawiam się czy Shojin nie „gubi” jej przekonanie, że potrzebuje kalorii, że musi zjeść ich daną ilość, żeby jej organizm mógł poprawnie funkcjonować. Ostatnio odpisywała komuś na instagramie że je 3000-3200 kalorii/dzień, na jej blogu można zobaczyć że mocno śledzi ilość zjadanego pokarmu, kaloryczność. Być może jej organizm nie ma kiedy się oczyścić, bo je za dużo, codziennie kilogramy jedzenia jej układ pokarmowy musi przepchać. Może dlatego po latach witarianizmu jest zależna od suplementów. Shojin wg mnie nie wygląda zdrowo, tzn. nie chodzi mi o wagę (jak dla mnie jest ładnie szczupła), ale o skórę (nie wygląda ani młodo, ani promiennie) i włosy (szeroki przedziałek, wydaje mi się że nadmiernie wypadają), co wyraźnie widać na jej ostatnich zdjęciach instagramowych

      instagram.com/shojin_

      niezręcznie mi trochę krytykować wygląd innej kobiety „za jej plecami”, ale to w celach badawczych 😉 zresztą żeby się wybielić to powtórzę, że figurę Shojin ma jak dla mnie super 🙂

      konieczność bycia świadomym tego innego źródła energii by wyjaśniała dlaczego nieświadome dzieci potrzebują fizycznego pokarmu (ale może to ciało musi być fizycznie dojrzałe?), a także dlaczego kłopoty zdrowotne mają anorektyczki, bo niektóre powinny być teoretycznie oczyszczone, ale kalorie liczą i są przekonane, że jedzą za mało i chcą niknąć w oczach.

      jako nastolatka namiętnie czytałam gazety typu Wróżka i Gwiazdy mówią… bo mama kupowała ze względu na zainteresowanie astrologią, horoskopami. Ja tą część omijałam ale lubiłam czytać inne zamieszczane tam artykuły (to tam pierwszy raz usłyszałam o indeii). Pamiętam wzmiankę o faceci, który czuł się super ale w badaniu krwi wyszło że ma tak mało czerwonych krwinek czy czegoś że powinien nie żyć – krótko po tym umarł. Inna wzmianka była o studentce medycyny, która ucząc się do egzaminu i starając zapamiętać objawy niektórych chorób tak je wizualizowała, że pojawiły się fizycznie na jej ciele (jakaś czerwona wysypka). Nie wiem czy te akurat historie były prawdziwe, ale umysł człowieka to potężna broń, często przeciwko niemu samemu

      • Grzegorz P 7 lutego 2017 at 16:35 Reply

        Agato napisałaś „cofam bycie bystrą , innych planów nie będzie więc daruj sobie inspirowanie” -zanim to przeczytałem napisałem ci wpis i potraktuj to wobec tego jako „kropkę nad i” naszej rozmowy. Bo może innym się to przyda, a trochę się napisałem, możesz nie czytać. Chciałem Ci zaproponować rozmowę prywatną , bo tłum mnie ukamieniuje za jakiś czas i piszemy nie na temat. Tylko musiałabyś mi podać maila, tak by potem ci nie przychodził spam ,np zamiast „@” napisać „piesek”. Ale odpisze ostatni raz, według Twego słowa. Zaczynamy więc sympozjum naukowe z udziałem gości, zapraszając Eryka i innych. Inedia to temat trudny, bo faktycznie jest wielu oszustów. Mnie przekonuje osobiście Prahlad Jani i katolicka święta Marta Robin[52 lata opłatek miała jeść]. Poczytaj na Internecie o nich. Z Shojin pisałem rok temu . Wcześniej studiowała i mogła nabrać myślenia „oficjalnego”, a wierzenie decyduje i może to spowodowało autosugestię o B12, lub po prostu tak jak ja ma „normalny” program i musi jeść więcej z suplementacją . Jej objawy niedoboru B12 były dość dziwne. Co do wyglądu, to dieta nie tylko wpływa, ale i inne czynniki[geny{20%}, stres{30%}, powietrze{5%}, jakość wody i roślin{15%} ruch{10%} itd. ] , a same zdjęcia nie są wiarygodne, bo oświetlenie może fałszować itd. . Właśnie teraz czuje się ona najlepiej, bo dodała zieleninę do owoców i poprawia dietę , bo w jej i moim wypadku ewolucja jest najlepsza. Ja bym dodał jej trochę mięśni, ale ona zawsze była szczuplutka, a widziałem mięsożerne chudsze, z nogami jak patyki i to nie wyćwiczone ,a Shojin to atletka. Tyle ile zjada nie jest wcale aż taką ilością ,skoro to woda w dużej części i mniej musi pić. Musisz zrozumieć że weganie są prześladowani w Polsce i stres, zastraszenie przez biznes medyczny bardzo nam obniża wyniki zdrowotne, bo mit profesora siedzi w mentalności głęboko i jeśli te hieny atakują wegan, to potem są efekty. Oby przyszedł czas rozliczeń biznesu medycznego , również i za tą zbrodnię przeciwko ludziom którzy chcieli żyć inaczej. Shojin jest dzielna, a jej strona wyjątkowa[dokładnie podaje skład diety i jest to nauka dla nas]. Moim zdaniem osoba przeprana przez szkolnictwo i media ma sposób myślenia taki, że nie potrafi się przebić przez ten schemat i jego układ nerwowy na to reaguje i ustawia wszystko. Co do super oczyszczenia jak pisze Eryk to niemowlę przecież umrze jak mu nie dasz jeść, a chyba nie jest zanieczyszczone. Ale tu działa wiara matki i otoczenia[wiara zmienia kwantowy świat]. Teoretycznie Asia ma w interesie[hipotetyczna sprzedaż książek itd. ,] by się ukazywać jako super zdrowa mimo suplementów i gdzieś tam mnie męczy ta marihuana tu podana w jednym z artykułów[znam tratwiarzy, lubią mitologizować{kiedyś paliłem trawkę przez 1,5 roku i spożywałem to}], a Jej mąż trafił do szpitala i nie zostało dokładnie wyjaśnione o co tam poszło[wypadek], ale jeśli Asia pisze precyzyjnie, w co ufam, to jest dowód że ten typ diety niskokalorycznej , poza witaminowej[B12] działa[może nie zostanie to ocenzurowane] . Ona je z własnych upraw, więc B12 może się znajdować w nieoczyszczonych fragmentach. Eryk jest niestabilny, psychiatryk , otarcie o śmierć i krótki staż, więc jako „śledczy” nie wiem co o tym myśleć. Maria Bucardi je ziemniaki nieoczyszczone i ma słońca pod dostatkiem i też nie suplementuje jak twierdzi[nie mogę zweryfikować tego, bo jak wiesz w Internecie każdy sobie napisać co mu się podoba bez większych konsekwencji, a ludzie to urodzeni kłamcy]. Weganie z Indii nie suplementowali B12 i nie mieli niedoborów[flora jelitowa]. Jest cała książka na necie przetłumaczona przez Lubę „Paweł Sebastjanowicz – Żywe jedzenie, albo dlaczego krowy są drapieżnikami”-tu masz o postach i B12 niesuplementowanym[fragmenty masz na tym blogu]. Lyubov Santkiewicz[Luba] też nie suplementowała. Straszenie suplementami to robota farmacji i fakt że w USA i na zachodzie śmieciowi weganie mieli wykazywane w krwi niedobory i wiązano z tym różne skutki uboczne[np śmierci 2 niemowląt]. Ale jeśli Marta Robin przez 52 lata nic nie suplementowała, to śledztwo zakończone, na niekorzyść biznesu medyczno farmaceutycznego. System wierzeń to chyba powód dlaczego Marta Robin wierzyła w moc opłatka katolickiego i żyła tyle. Tobie wpojono od szkoły że trzeba dostarczyć to i to i w mediach masz podprogowo to wpajane i dlatego jak Ci pisałem, tylko spokój, a nie agresja, bo tylko kłopoty z tego będą . I motywacja zdrowia i miłości a nie „wyspa okręgu Okinawa”, bo tak nie zmienisz programu, a tylko schowasz go pod dywan i wybuchnie jak tama chorobami. Program zmienia się medytacją i mistyką ,masz podane postacie do obejrzenia[np Unmani] . „Shojin gubi przekonanie, że potrzebuje kalorii, że musi zjeść ich daną ilość, żeby jej organizm mógł poprawnie funkcjonować” – ona napisała że je tak jak lubi i nie je jeszcze tak jakby uważało to za najzdrowsze[podobnie jak ja]. A że sobie policzy ile wapnia i białka to i dobrze, bo skoro robi badania krwi , to musi iść za tą filozofią ,a weganie na wapń powinni uważać, bo jedno badanie pokazało, że ci którzy jedli go za mało, mogli mieć słabsze kości[ale ja nie wiem czy to badanie jest wiarygodne]. I pamiętaj że weganizm Shojin już jest bardzo dobry i zdrowy, choć ja by dodał orzechy, pestki i może kaszę gryczaną niepaloną odmaczaną niegotowaną , i płatki owsiane zwykłe[co zmniejszyło by ilość pokarmu objętościowo]. I to można już zastosować na swym wpojonym programie, bo nie przeskoczysz pewnych rzeczy na siłę i bez łaski Absolutu[to już Ci pisałem]. Przypominasz wtedy kogoś, kto skacze z wieżowca na wieżowiec i nie dolatujesz do celu, więc spadasz. Najpierw zastosuj[bez nakazu, czy niechcianej inspiracji], to co wbijam Ci od wielu wpisów, czyli tytuł tego bloga „choose life”-wybierz życie, a potem leki do odstawki i powoli do przodu. Ja to piszę z zaznaczeniem że Arnold Ehret do mnie nie przemawia[wolę Pawła Sebastjanowicza] i Ty możesz wiedzieć więcej i lepiej, nie jestem Ci barierą , a tylko podzieliłem się kilkoma spostrzeżeniami. Chciałbym mieć tyle lat co Ty i wiedzieć tyle. Ja suplementuję B12 i D dla spokoju, bo mi to nie przeszkadza[ostatnio mi zabrakło B12 i miałem lekkie przeziębienie, pierwsze od 6 lat i jak wychodzę na dwór w zimno to mnie trochę gardło potem boli , ale związek z B12 jest hipotetyczny, nie wiążę tego, bo nie mam dowodów, a z fusów nie zamierzam wróżyć{mam też 15 innych hipotez na ten temat}]. „Wróżka i Gwiazdy” -ja tam trzymam się z dala od magii ludowej i kto wie, czy oprócz szczepień i „opętania” japonistyką , ta ezoteryka jakoś nie wpłynęła na wzmocnienie Twej depresji, którą się usuwa mistycznie i psychicznie, oraz dietetycznie, a leki to na szarym końcu, w większości przypadków wykluczone. Zaopiekuj się Sobą jak choruśkim niemowlęciem, bo startujesz od zera i tego teraz potrzebujesz. Dziś wiesz więcej niż kiedykolwiek i dlatego licz na sukces. Skoro weganizm Cię przyciągnął , to może masz dobre serce ,tylko oczyść je, bo może jesteście z Erykiem jak diament, który trzeba oszlifować i dlatego nie żałowałem Wam i sobie rózgi, a zwykłe popękane cegłówki[„koryciarzy” i spółkę] wyrzuca się na śmietnik historii i nie zawraca nimi głowy[niech żyją po swojemu, jak chcą , ich sprawa] .

        • Agata 9 lutego 2017 at 12:08

          Grzegorzu, chciałam tylko dać znać, że nie podaję maila nie dlatego, bo obraziłam się na śmierć i życie, tylko nie chcę więcej rozmawiać o moim osobistym życiu (a to @ jest małpka a nie piesek 😛 ) Mój błąd, że się tak otwarłam przed obcymi ludźmi (mam na myśli różne kwestie i informacje, jak np. w jakim mieście mieszkam itd.), ciągle powielam ten schemat i zaczynam wątpić, ze się kiedyś oduczę: dziecięca bezmyślna ekscytacja danym tematem, szukanie kontaktu z ludźmi podzielających to zainteresowanie, chęć rozmowy, nadmierne otwarcie się, a potem „wtf co ja tutaj w ogóle robię, po co traciłam czas i energię na te dyskusje” i totalnie odcięcie się od środowiska. Miałam tak i z różnymi fandomami, i ze środowiskiem kolekcjonerów lalek, i na forum dla osób z zaburzeniami odżywiania. Koniec końców zawsze się odcinam całkowicie, kiedy czuję że przyswoiłam wszystkie informacje, które mnie interesowały (ludzie są mi chyba potrzebni tylko do tego – jak już się dowiem, co chciałam wiedzieć i przedyskutuję, co mi było potrzebne przedyskutować, to odkładam na bok hehe) i wracam do mojej ukochanej samotni. Także jeśli „nagle zniknę” to najprawdopodobniej dlatego i nie ma mnie co żałować, bo to ja wrednie olałam.

          Teraz jestem tutaj dla wątków związanych z oczyszczaniem organizmu, od uzależnieniem się od pokarmu fizyczne. Na inne tematy nie chce mi się specjalnie rozmawiać, a tym bardziej te dotyczące ściśle mojej osoby, jeśli chcę porad od obcych ludzi to jasno o nie proszę (jak z sodą oczyszczoną). Niestety wczoraj uświadomiłam sobie, że jak nie ma Eryka i Joasia akurat nie wspomni czegoś o swojej rodzinie, to na ten temat próżno mi już szukać tutaj informacji, chyba tylko ja piszę o swoich doświadczeniach związanych z oczyszczaniem, szkoda, trzeba było ugryźć się w język.

          Dzięki za rozmowę, zainteresowanie. Pozdrawiam!

  28. EWCIA 6 lutego 2017 at 21:09 Reply

    AGATO A JAK SOBIE RADZISZ FINANSOWO NIE PRACUJĄC NA ETACIE? PYTAM BO DLA MNIE TAKA PRACA TO PRAWDZIWY KOSZMAR, NIE CHODZI O TO , ŻE CIĘŻKO FIZYCZNIE, ALE MI PO PROSTU CIĘŻKO WYSIEDZIEC TYLE GODZIN W POMIESZCZENIU, UWIELBIAM SWIEŻE POWIETRZE! ZIMĄ JESZCZE JAKOŚ WYTRZYMUJĘ ALE GDY NA DWORZE CIEPŁO TO CZUJĘ SIĘ JAK W WIEZIENIU! OBECNOŚĆ INNYCH TEŻ MNIE MĘCZY, ODPOCZYWAM GDY JESTEM SAMA. NIESTETY PIENIĄDZE SAME DO MNIE NIE PRZYJDĄ. STĄD MOJE PYTANIE, OCZYWIŚCIE JEŚLI NIE CHCESZ TO NIE ODPOWIADAJ, DOMYŚLAM SIĘ , ŻE TO MOŻE BYĆ ZBYT OSOBISTE PYTANIE

    • Agata 7 lutego 2017 at 08:19 Reply

      Ewcia, żaden sekret w sumie, ale moja sytuacja jest tak specyficzna, związana głównie z układami w mojej konkretnie rodzinie (tej bliższej i dalszej), że nie ma sensu, żebym się rozpisywała, bo na nic się Tobie ta wiedza nie przyda, tak myślę, nie wpłynie na poprawienie Twojej sytuacji. Do tego mam spore szczęście w różnego rodzaju konkursach i grach liczbowych, no ale nie będę Ci radzić, żebyś poszła wysłać lotka 😉

      Ze swojej strony mogę doradzić przekwalifikowanie się – studia zaoczne, kursy – tak, żebyś mogła pracować albo w domu, kiedy Ci pasuje (moja siostra po architekturze krajobrazu może sobie na to pozwolić, przynajmniej w sezonie wiosenno-letnim, kiedy jest dużo zleceń na projekty ogrodów od osób prywatnych, ale jest wiele profesji gdzie pracuje się głównie na komputerze, można z domu) albo żeby Twoja praca wiązała się z aktywnością fizyczną, jeśli lubisz, a nie siedzeniem na tyłku 🙂 np. instruktor fitness, popularnego teraz pole dancing (taniec na rurze), czy jogi. Może masz też jakieś ukryte talenty typu rękodzieło czy pisanie, to nawet nie musisz się dokształcać, tylko trzeba odwagi i determinacji żeby zacząć działać i owe talenty wykorzystać. W dzisiejszych czasach nawet z blogowania można wyżyć. Myślę, że w pierwszej kolejności musisz ustalić, co Ciebie najbardziej kręci, co będzie sprawiać przyjemność, tak żeby praca nie była upierdliwa, bo jednak wypełnia sporą część naszego życia (przynajmniej życia przeciętnej osoby)

      Jeszcze do Grzegorza, skoro już weszłam na takie tematy – ja się z Tobą zupełnie nie zgadzam, że edukacja ogłupia. Miło mi, jeśli uważasz, że jestem mądra czy coś w tym stylu, ale to nie ma związku z tym, że edukację porzuciłam po gimnazjum. Moja sytuacja była specyficzna, inna niż większości niewykształconych osób, które będąc w wieku nastoletnim wolały spotykać się ze znajomymi, przesiadywać gdzieś po nocach i po prostu nie chciało im się uczyć. Potem często wczesne macierzyństwo. Przynajmniej ja mam takie obserwacje. Jeśli mam wybrać rozmowę z przeciętną osobnikiem z wykształceniem podstawowym a takim z wyższym, zdecydowanie wybieram osobę po studiach, bo jest większa szansa na dowiedzenie się czegoś ciekawego. Mój dziadek jest profesorem i uwielbiam go słuchać, nawet jeśli dziedzina wiedzy nie do końca moja. Siostra skończyła ochronę środowiska i architekturę krajobrazu – zazdroszczę jej wiedzy na temat roślin. Oczywiście są studia trochę bez sensu, dla samego papierka, jak np. (wg mnie) turystyka i zarządzanie – znajoma po takich studiach na prywatnej uczelni nie wie ani nie umie nic, z mojego punktu widzenia.

      Sama poszłabym zaocznie studiować japonistykę, potem może koreanistykę albo sinologię (chociaż uczyć się mogę też oczywiście sama, w domu, ale papierek jednak fajnie mieć, przydaje się w życiu), bo w ogóle interesują mnie kraje Azji Wschodniej (poza Japonią, szczególnie Hong Kong i Singapur), ale nie chce mi się „przedzierać” przez materiał z liceum, bo jestem na takim etapie, że wiem że nie potrzebuję wiedzy z zakresu chemii, fizyki czy j. polskiego. Liceum pod tym względem może być upierdliwe, zbyt głębokie brnięcie w różne dziedziny wiedzy, 95% informacji nie będziemy pamiętać po kilku latach… ale biorąc pod uwagę, że większość nastolatków nie ma jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość, koncentruje się na sobie, na dorastaniu, „tu i teraz”, to nie wiem jak to by było lepiej rozegrać… Konieczność wyboru jednej konkretnej dziedziny wiedzy a la studia wyższe na tym etapie rozwoju człowieka byłaby dla większości osób niemożliwa i krzywdząca, zresztą nawet 19-latkowie często nie wiedzą co dalej, na jakie studia iść, bo nic ich nie interesuje konkretnie… myślę, że stąd takie kierunki-potworki jak „turystyka i zarządzanie” – dla papierka, że ma się wykształcenie wyższe

      Ja znam angielski lepiej niż moja siostra po dwóch kierunkach studiów (mimo że za granicą nigdy długo nie byłam, nie pracowałam), mam sporą wiedzę na różne tematy, ale to nie dlatego że nie chodziłam do szkoły, tylko dlatego że mam taki a nie inny charakter, zamiast spotykania się ze znajomymi i rozmawiania o niczym zawsze wolałabym np. czytać (i literaturę faktu, i popularno-naukową, ale też komiksy), a uczyłam się zawsze bardzo łatwo, właściwie to długo zupełnie nie musiałam bo zapamiętywałam z lekcji więc myślę, że jestem dosyć bystra/inteligentna, i już w podstawówce „sama myślałam”, kiedy nauczyciel zapytał nas o opinię na temat aborcji to ja jedyna podniosłam rękę, że uważam że powinna być legalna (i dalej tak uważam), nie bałam się wyrażać niepopularnych opinii. aha, rękę podniosła jeszcze jedna koleżanka, ale jej „zdanie” się nie liczy, bo ona przechodziła taki głupi okres, że kopiowała wszystko co robiłam i mówiłam, kupowała identyczne ubrania, czasami się ktoś taki trafia, niezależnie od wieku. Sama zresztą jeszcze 2 lata temu przechodziłam fazę idealizowanie pewnej Chinki z instagramu, z którą poczułam więź duchową i kupiłam identyczne adidasy New Balance jak zobaczyłam że są dostępne w Polsce, żeby mi o niej przypominały 😉

  29. Grzegorz P 6 lutego 2017 at 21:28 Reply

    Agato. Czyli jednak wyszło że chodzi u Ciebie sprawy egzystencjalne, z możliwością bądź życia w świątyni buddyjskiej, bądź pracując przy herbacie. Japończyk szukający obiektu z Polski, nie będzie chyba dobrym mężem, to trochę paskudny układ, będziesz przedmiotem dla niego, nie człowiekiem. Oni tam jedzą dużo ryb, więc jeśli będziesz czysta od mięsa, to będzie im chyba „rypać” z ust rybami. Oni tam nie kochają wegan. W Polsce 50% młodych ludzi kończy studia i straciły one już na atrakcyjności[stanowisk dla magistrów jest ok 10%, a magistrów aktywnych zawodowo 30% i są bezrobotni lub mają pracę taką jak inni] i osoba kreatywna może i tu znaleźć jakąś pracę , lub w europie skoro znasz angielski. Zbliżaj się w stronę dobra i uczciwości, bo co wysyłasz, to wraca. Tworzenie prób „układów”[ z Japończykami itd] nie jest dobrym wyjściem, według mnie. Zraniło by to Twoją seksualność, co nie było by dobre i obojętne dla Ciebie. Nawet subtelny gwałt jest gwałtem, jeśli potrafisz żyć w celibacie[pożycie damsko męskie to nie sport, to wejście w możliwość potomstwa i są to poważne procesy]. Nie znam okręgu Okinawa, ale poza wężami młodej Polce grożą tam gwałty i mord od ludzi i trzeba by sprawdzić czy jeśli jest tam zima, to czy w nocy nie schodzi temperatura . Ten dziadek z filmu mógł być przygotowany[mistrz przetrwania] , ty wychowana w innej strefie w ciepłym domu, możesz mieć gorzej. Do tego dochodzą nieodchorowane choroby zakaźne, których możesz się tam nabawić. Ale tu niech się wypowie jakiś podróżnik, nie znam się. Jeśli jedynym powodem twojego wejścia w posty jest chęć pożycia ileś czasu taniej na wyspie, to lepiej poproś tu na blogu ludzi, by zrobili zrzutkę na prowiant i będzie prościej. Masz 29 lat, więc wychowano Cię już w komercji kapitalizmu i myślenie tylko o pieniądzach i układzie powoduje potem właśnie że jest ciężko, tworzy się koryto dla nielicznych, a słabsi[30% ludzi] są spychani i myślą poważnie o samobójstwie bo „w 90% jest źle”. Teraz Polska stała się tarczą USA[w Redzikowie] więc jeśli Rosja wejdzie w konflikt z Trumpem ,to najpierw dojdzie do zniszczenia tarczy-Polski a potem wymiana kilku bombek nuklearnych USA/Rosja i rozejm i tak Polacy ze swym „sprytem” osiągną kres. Może być inaczej, ale jeśli tak będzie, to niepotrzebnie się kłopoczesz skoro Trump rozwiąże problem za Ciebie[wystarczy nie opuszczać kraju]. To był żart z tym „42 letnim dziadkiem”, tylko miałem na myśli że moje doświadczenie trochę dłuższe od Twojego każe mi wątpić czy wiesz co będzie za 1,5 roku. Napisałaś: „i przestań już straszyć, bo jak odejdę gdzieś w lesie czy w morzu na drugim końcu świata to i tak nikt się nie dowie”- oni czytają bloga Joasi i wyciągną wszystko, by nas oczernić . Pewnie pojadą za Tobą z ukrytą kamerą , by mieć materiał filmowy i zdjęciowy na pierwsze strony gazet i portali „Weganka dokonuje samobójstwa na wyspie”. Dobrze że Ci na nas zależy i martwisz się . W Japonii i Korei samobójstwa są częste i nawet władze rozpoczęły walkę z tym procederem. Oczyść się nie fizycznie a psychicznie i mistycznie, bo „utoniesz” jak większość Polaków na dnie rozpaczy wywołanej własnymi czynami. Prawo konsekwencji za czyny działa matematycznie, drobne cwaniaczki jako krótkowzroczni ludzie są utopieni potem w licznych problemach, nie widząc ich związku ze swymi czynami[im się wydaje że są męczennikami czy ofiarami losu , a „lustra” nie używają ]. Weganie mają trochę lepiej, bo krzywda zwierząt im nie ciąży na losie. Dzięki za informacje o Tobie, zobaczyłem jak jest trochę bliżej. Jak piszesz : „w perfidny sposób planowałam sobie” i mi to już wyjaśnia wszystko, ale zmiany są możliwe. Miej nadzieję , bo dobro wróci, choć w japońskich bajkach tego nie uczą . Nikt Ci nie pomoże, jeśli czyny masz złe. Nie będziesz potrzebować niczyjej pomocy jeśli czyny Twoje są dobre. Pozdrawiam.

  30. Grzegorz P 7 lutego 2017 at 09:58 Reply

    Agato napisałaś:
    „ja się z Tobą zupełnie nie zgadzam, że edukacja ogłupia” -wiem że się nie zgadzasz, bo pisałaś gdzieś z kompleksem o nie ukończeniu studiów, a ja chciałem pokazać dobre tego strony. Dziś 55% Polaków już nie wierzy w studia i szkolnictwo, więc nie jestem sam w tych poglądach. System szkolny niszczy kreatywność i uczy rzeczy z przed 50 lat, według programu ustalanego przez ministerstwo edukacji[polityków] co jest formą propagandy i „praniem mózgu” i wiele złego o szkołach napisali sami profesorowie[poczytaj i pooglądaj filmiki YT np Marzena Żylińska, Angelika Talaga , Adam Skibiński: Edukacja możliwości i koniec szkoły] . Powtarzasz obiegową opinię , tak samo jak wierzenie ludowe że „bez mięsa żyć się nie da”. Fascynujesz się dziadkiem i siostrą i ludźmi którzy pokończyli studia[tak jak tą Chinką przez dwa lata]. Można znaleźć ludzi po studiach którzy niby coś wiedzą , i ludzi po podstawówce którzy siedzą w karczmie i nic nie wiedzą i często może być na odwrót, choć może nie widzisz tak. Ale magistry które coś wiedzą , czy wiedzą to ze studiów? Bardzo rzadko[ich wiedza była już przed „szkolnym praniem” -które tylko ich usztywniło]. Ja wolę ludzi naturalnych, magister najczęściej jest sztuczny, sztywny, zamulony, smutny [najlepiej to widać w branży muzycznej czy aktorskiej zdominowanej przez ludzi bez studiów, podobnie jak branża reklamowa]. Myślę że twoja depresja wynika też z poczucia „braku szkółek” i dlatego poruszyłem ten niewygodny temat, by Ci pomóc, bo w co wierzysz, to determinuje negatywnie Twoje życie. Napisałaś: „to nie ma związku z tym, że edukację porzuciłam po gimnazjum”- wszystko ma związek przyczynowo skutkowy, ale nie musisz tego dostrzegać ,tak jak weganin nie myśli często że jego dieta uchroniła go przed zawałem serca, a tak się dzieje. Szkolnictwo jest „wrzodem” dla autentycznej samo edukacji, kastruje ludzi i tworzy system „koryta” dla nielicznych, jest więc ruiną społeczną . Szkoły wyciągają 20 miliardów rocznie z podatków ludzi, a produkują magistrów nieudaczników i cwaniaczków degradujących społeczeństwo. Ten temat jest niewygodny bo Internet trzymają głównie magistry którzy czują więź i sieją swoją propagandę , ukrywając fakt że skoro jest ich 30%, to pracy dla większości z nich nie będzie, chyba że tak jak inni pojadą na zmywak do Anglii. Napisałaś : „po prostu nie chciało im się uczyć” -typowa propaganda, jakby studenci się uczyli[większość dwa tygodnie przed sesją ]. Jeśli już, to niektórzy „kują regułki” i tyle. Napisałaś : „papierek jednak fajnie mieć, przydaje się w życiu”- typowe wierzenie Polaków, które właśnie sprawia że jest akceptacja społeczna dla „koryta” i wyzysku. Gdyby większość to odrzuciła, papierek by nic nie znaczył i w sumie dla mnie to on nic nie znaczy. Przedawni się jak „szlacheckie pochodzenie”, bo Internet i samo edukacja[taka jak Twoja] go wyprze. Gdyby niemagistrzy stworzyli taką solidarność jaką mają magistry , to szybko by się okazało że papierek to lepiej schować, bo przynosi on tylko obciach. Zobacz na efekty np polskich lekarzy po studiach, jak szczepią 26 niebezpiecznymi szczepionkami dzieci do drugiego życia , jak zwalczają weganizm i robią tyle zła, dla swego biznesu i biznesu farmaceutycznego. Ja i wielu nie jest zadowolona z urzędów itd. To porażka, przejrzyj na oczy i wtedy może zobaczysz, że jednak coś jest nie tak. Joanna niby coś tam skończyła[dziennikarstwo] , ale jej wiedza jest poza szkolna i chyba jej wolisz posłuchać niż przeciętnego dietetyka po szkole. Natura wygrywa z fałszem. Już nie mówię o mistyce, gdy bez czystości umysłowej nie poznasz prawdy i studia są tu „zapisem szkodliwym”, tak bardzo że ja nie widzę możliwości na głębszy rozwój[nie każdy się z tym zgodzi]. Mógłbym tak pisać jeszcze 1000 razy więcej , ale to streszczenie starczy. Może się to Erykowi przyda, bo coś nas nie odwiedza, mam nadzieję że nie przeze mnie[chyba nabroiłem]. Tutaj ludzie powiązani ze szkolną medycyną nieraz atakowali Eryka i Joasię, pokazując swoją arogancję i ignorancję. Eryk napisał: „człowiek niestety jest taką istotą , że musi coś zobaczyć by uwierzyć, czasem jednak nawet jak zobaczy to i tak wedle swoich zakorzenionych przekonań nadal będzie ślepo zaprzeczać szukając argumentów wklepanych w jego umysł… Niestety już nie raz się o tym przekonałem” -to najlepiej oddaje „wypranego mentalnie” magistra, którego tak bronisz, poniżając mimowolnie Siebie. Bądź dumna z tego że nie należysz do kasty cwaniaczków którzy nie dla edukacji, ale dla koryta przeklepali kilka lat i udają uczonych. Ty pokazujesz się na surowo, bez tytułów i wygrywasz, nawet jak tak nie uważasz. Napisałaś : „niektórzy pięknie funkcjonują będąc niezależnym od norm dotyczących zapotrzebowania człowieka na witaminy, minerały {Ehretyści, Mąż Joasi}”-tu sama głosisz „herezje” anty szkolne, więc jednak do nas należysz[magister dietetyki tak ci nie powie, chyba że się wyłamie]. Napisałaś: „Ja znam angielski lepiej niż moja siostra po dwóch kierunkach studiów”-sama potwierdzasz że edukacja to syf i niepraktyczność. W Korei południowej wydaje się kupę pieniędzy na naukę angielskiego w szkołach, a praktyczna umiejętność prawie żadna u wielu Koreańczyków, którzy są dobrzy w testach, ale nie w mowie. Napisałaś: „mam sporą wiedzę na różne tematy, ale to nie dlatego że nie chodziłam do szkoły, tylko dlatego że mam taki a nie inny charakter, zamiast spotykania się ze znajomymi i rozmawiania o niczym zawsze wolałabym np. czytać. W podstawówce sama myślałam”- szkoła by ci ten „charakter” i „samo myślenie” przycięła, bo tak właśnie działa i sprawiła by niechęć do czytania. Ja ze szkoły nic się nie dowiedziałem, skończyłem technikum gastronomiczne, a dziś żałuje, że straciłem nawet na to czas. Wolałbym jak Ty. Myślę ze jako osoba po technikum mogę z Tobą porozmawiać, łamiąc stereotyp że tylko z ludźmi po studiach jest o czym. Ty też łamiesz ten stereotyp. Zmiana tematu. Skoro jesteś bystra, to zrozumiesz, że ja Ci pisałem wcześniej o Twych planach np z buddyzmem, by zainspirować do stworzenia nowych, lepszych planów, byś nie trzymała się tego co było wcześniej, bo nie masz takiego obowiązku. W świątyni buddyjskiej musiałabyś i tak być buddystką , więc już teraz powinnaś poszukać coś w temacie mistyki[ np filmki YT: Gendyn Rinpocze, Unmani ,Karen Richards, Nitya] . Herbata jest niezdrowa , więc nie chciej takiej pracy. Takie wyspy [okręg Okinawa] są niebezpieczne, bo grasują tam gangi porywające młode kobiety i sprzedające je do domów publicznych w Anglii i Europie, gdzie bite i poniżane jako niewolnice kończą marnie. Czyli i to odpada. Japonia to „kraj rybami cuchnący”, nie odpowiedni dla wegan[dodają wszędzie wywar z ryb]. Szukaj dalej i zmieniaj się bez obaw i schematów, Ty możesz, inni wbici w „koryto” już nie. Pozdrawiam

    • Agata 7 lutego 2017 at 13:28 Reply

      „Napisałaś : „po prostu nie chciało im się uczyć” -typowa propaganda, jakby studenci się uczyli[większość dwa tygodnie przed sesją ]. Jeśli już, to niektórzy „kują regułki” i tyle.”

      Kują regułki głównie w liceum, i podczas studiów, jeśli wybrali durny kierunek albo taki, który ich nie interesuje i nie wiążą z nim przyszłości – wtedy to są tylko regułki.

      Języka japońskiego nie da się nauczyć bez kucia. I kuję, zarówno znaki kanji, jak i regułki gramatyczne i inne takie, bo język japoński uwielbiam i bez kucia nie da się go nauczyć.

      Siostra kuła nazwy łacińskie – ja jej zazdroszczę, że wie co w ogrodzie posadzić obok czego, która roślinka w jakich warunkach dobrze rośnie, nie papierka (wiedzy, którą nabyła na ochronie środowiska już jej nie zazdroszczę, nudy dla mnie). Dziadek tak samo zakuwał nazwy łacińskie, bo jego specjalizacja jest związana z biologią, i dzięki temu może porozumieć się z naukowcami z całego świata, kilka lat temu był na Kubie, ostatnio był u niego Chińczyk, stale współpracuje z Francuzami, pisze publikacje naukowe po francusku itp. itd. – uwielbiam z nim rozmawiać, bo miał i dalej ma ciekawe życie, podziwiam go za pracowitość (chciałabym być tak pilna jak on, to bym już dawno znała wspaniale japoński, koreański i mandaryński), nie podziwiam go tylko dlatego że jest panem profesorem.

      tak, w Korei (a także Japonii) fatalnie uczą języka angielskiego, co wg mnie nie znaczy że zupełnie powinni przestać go uczyć albo najlepiej zlikwidować szkoły. I weź pod uwagę, że ja angielskiego dobrze się nauczyłam bo chciałam się go nauczyć, tak samo jak teraz japońskiego – cały czas uczyłam się sama, na pewno nie najlepszymi, najbardziej produktywnymi metodami, ale nauczyłam się bo mi zależało. Fizyki czy chemii bym nie była w stanie się sama nauczyć bo zasypiam po jednej stronie, a w szkole bym musiała przebrnąć

      Kompleksy na punkcie braku wykształcenia miałam tylko lata temu przez krótki okres kiedy się głupio zakochałam. Teraz nie mam. A moja fascynacja wspomnianą Chinką nie miała nic wspólnego z wykształceniem, z pozycją społeczną tej kobiety.

      Stwierdzenie „herbata jest niezdrowa więc nie chciej takiej pracy” jest dla mnie w najlepszym razie śmieszne. Praca na ekologicznej plantacji, cały czas wśród natury nie jest niezdrowa. A co do picia ekologicznej zielonej herbaty, to w niewielkich ilościach krzywdę robi znikomą, nie ma sensu się przejmować jeśli ktoś nie planuje żyć wiecznie. Japońską zieloną herbatę kocham i piję w niezdrowych ilościach, na razie tak pozostanie. Dalej chcę taką pracę i nie mów, że mam jej nie chcieć, bo to moja sprawa jaką pracę chcę, ani też nie mów mi że Japonia „odpada” wtf Japonia wg Ciebie „odpada” bo jest taka sraka i owaka a Polska to co? raj na ziemi? ma tyle samo wad i zalet co Japonia, tylko inne. Mam wrażenie, że Ty o Japonii za dużo nie wiesz (ps. takie informacje jakie są średnie temperatury na Okinawie „zimą”, która tam właściwie nie istnieje, na jakie choroby powinni się zaszczepić przyjeżdżający turyści czyt. żadne, itd. można sprawdzić raz dwa w internecie a nie gdybać o mało realistycznych czarnych scenariuszach). Ja mocno interesuje się Japonią od ponad 10 lat, nieskromnie mówiąc znam się trochę na japońskiej, faunie, florze, zagrożeniach i chorobach (systemie zdrowia, opiece medycznej również), o mentalności Japończyków (gwałt bardziej grozi mi w Polsce niż w Japonii, bo każdy „zdrowy na umyśle” Japończyk będzie wolał zgwałcić Japonkę, która najprawdopodobniej wróci do domu i będzie udawać że nic się nie stało niż gaijinkę, która może okazać się jakąś dziwną wariatką i zrobi aferę), mam też relacje z pierwszej ręki od dziewczyn, które tam mieszkały, pracowały, uczyły się a nawet były w związkach z Japończykami – także proszę przestań mnie pouczać dlaczego mam tam nie jechać, bo piszesz bzdury w większości. Nie patrzę na Japonię ani na ewentualny związek z japońskim mężczyzną przez różowe okulary, mam dużo obaw i są one dużo poważniejsze niż że mojemu mężowi będzie capić z gęby rybą haha

      i wyobraź sobie że gdybym miała możliwość życia w Japonii, w układzie który mi odpowiada, ale pod warunkiem że mam znowu zacząć jeść ryby, to bym to zrobiła. Tak, wolę zostać morderczynią niewinnych rybek i żeby mi śmierdziało nimi z gęby niż zdobywać oświecenie w Polsce. Wybacz, ale taki niedojrzały człowiek ze mnie jeszcze 🙂

      cofam bycie bystrą, innych planów nie będzie więc daruj sobie inspirowanie 🙂

      nie chce mi się wszystkiego prostować, bo w sumie to nie wiem po co, na razie odpuszczam dalszą dyskusję, bo za dużo dopowiadania sobie różnych rzeczy i nadinterpretacji – męczy mnie rozmowa, kiedy przybiera taki obrót, zamiast rozmawiać muszę się tłumaczyć

      Pozdrawiam

  31. Grzegorz P 7 lutego 2017 at 16:36 Reply

    Agato. Co do szkolnictwa ,to są ludzie, którzy skończyli studia i są pilni itd. , ale to cechy

    osobiste a nie skutek szkoły. Łacina to nieporozumienie. Powinno się stworzyć jeden nowy język i

    uczyć ludzi całego świata i ktoś przetłumaczy łacińskie dyrdymały i po sprawie. No ale w

    szkółkach się snobują łaciną i robią dodatkowe trudności edukacyjne[angielski jest lepszy do

    tego]. To jak porównać liczby rzymskie[łacińskie] i arabskie, drugie łatwe i skuteczne , a mnóż i

    dziel rzymskimi, to zobaczysz jaki cyrk. Moja rodzina to magistry , brat skończył „prestiżową”

    akademię muzyczną w Katowicach i niczego mnie nie nauczył z muzyki, ja go wiele. Możemy się

    wymieniać przykładami, tylko ja patrzę sucho i trzeźwo ,a ty się „fascynujesz” jak tą Chinką[nie

    miałem na myśli że z powodu szkoły, ale że masz okresy fascynacji które mijają ]. Nie bądź

    poddanym profesorków, bo wegan szkalują w szkółkach do dziś. Napisałaś:„wtedy to są tylko

    regułki”-wyobraź sobie żeby zamiast tego poświecić energię na samo-edukcję ,to o wiele bardziej

    efektywne , zważywszy na pracę mózgu i tego jak się on uczy[neuro-nauka]. Bronisz „system

    pruski” wymyślony w 19 wieku, by ogłupiać lud. Nie odrobiłaś lekcji, nie poczytałaś i nie

    pooglądałaś filmików, bo inaczej byś mówiła. To że ileś tam procent na studiach się przydaje, nie

    wiele znaczy ,bo tak jakby gloryfikować śmiecio-jedzenie i cukier bo też coś tam z tego się

    przydaje. A że wiele syfu przy okazji, to nic. Bilans strat i zysków jest zdecydowanie na nie

    korzyść szkolnictwa ogólnie, choć szkolnictwo polskie postkomunistyczne to na tle europy już

    kabaret, zresztą oni w rankingach uczelni światowych są na ok 400 miejscu. Nie idealizuj czegoś,

    czego nie znasz, bo to sami magistrzy nie zostawiają suchej nitki na szkołach, jak powiedział mój

    kolega po politechnice: „ tylko czas straciłem, niczego się nauczyłem ,chyba tylko chlać wódę”[nie

    każdego stać na szczerość, a często magistry budują swoją „godność” na papierku więc kolorują

    ]. Cały rok łoją wódę i ćpają po akademikach i jeśli państwo płaci od łepka, zdadzą największe

    tumany. Ale widzę że o tym nie piszesz, co potwierdza , że dziś jesteś jak wielu oślepionych

    Polaków „zauroczona szkołami”. Napisałaś: „wiedzy, którą nabyła na ochronie środowiska już jej

    nie zazdroszczę, nudy dla mnie”-kolejny element, czyli przeładowanie materiału nie na temat,

    niepraktycznego ,nie dla Ciebie i z danymi z przed 50 lat[ przy dzisiejszej technice to jak epoka

    kamienia łupanego]. A profesorki są chamscy, aroganccy i wredni poza wyjątkami[ a i zwykłych

    sadystów u nich nie brakuje]. Napisałaś: „jego specjalizacja jest związana z biologią” czyli

    darwinizmem , który jest tylko hipotezą , przedstawianą przez profesorków biologii jako dogmat,

    za nie uznanie którego niszczą jak mogą. Nie wierzę w darwinizm ,ale nie będę tego tu pisał, bo

    za dużo. Więc biologia, medycyna, dietetyka, muzyka itd. to kompletna porażka. Lud ma swego

    „bożka” i w niego wierzy, ja nie muszę. Napisałaś: „najlepiej zlikwidować szkoły”-w końcu gadasz

    jak człowiek[żart] .Ja właśnie myślę że to jedyne wyjście. Nie da się naprawić zgniłej ryby

    poprzez nałożenia nowego opakowania, ryba do klozetu i nowa potrawa ze świeżych warzyw, to

    moja recepta. Koryciarze nie rozumieją że cierpliwość ludu się skończy i wybuchnie bunt i zmiotą

    „koryto”, a magistry staną się przedmiotem hańby, jak po rewolucji francuskiej kler i szlachta.

    Coraz większy gniew ludu i dlatego wybrali Trumpa w USA, bo mówił ludowi słodkie słówka o

    rozprawieniu się z elitami. Niestety będą wybierać nacjonalistów i „Hitlerów” i tak koryto dozna

    poważnych uszkodzeń, a „karuzela stołków” sprawi, że żaden magister nie będzie mógł się czuć

    bezpiecznie, mogąc polecić na bruk czy do więzienia, bo korupcja w urzędach kwitnie.

    „Kompleksy na punkcie braku wykształcenia miałam tylko lata temu”- nie wiedziałem ,ale już

    wiem. „Herbata jest niezdrowa”-chodzi o to że trujesz wtedy nałogowców herbacianych swym

    produktem i gdzieś tam paprasz sobie los[prawo konsekwencji] , bo co wysyłasz wraca[to moje

    wierzenia ,Ty masz inne]. Nie powinno się pić herbaty w ogóle, Ty jako weganka masz

    zabronione, bo Ci żelazo to świństwo załatwia. Najpierw mało się pije, potem nałóg, a nie ma

    gdzie herbaty wcisnąć , skoro je się dużo wodnistych roślin i np pije wodę z rana. Napisałaś: „nie

    mów mi że Japonia odpada”- to była moja opinia, a nie nakaz, nie mam władzy by Cię trzymać w

    domu. Chodziło mi o to, że skoro jesteś słabiutka dziś i masz kłopoty, najpierw je rozważ

    spokojnie, uzdrów duszę , a potem myśl o jakiś wyjazdach. Mi się „twoja Japonia” kojarzy

    negatywnie, bo wiąże ją z planem „wypsy” i np młodym czy starym śmierdzącym dziadem z

    Japonii, który ściąga sobie „lalkę” z zachodu według wyglądu, jak to robiono z końmi, zaglądając

    im w zęby przed wyborem[może trochę to przerysowałem, ale jestem muzykiem]. Pojedź do

    Japonii w dobrych celach, to będę się cieszyć , bo się uwolnisz od „polskiej katolickiej

    mentalności”, co dobrze robi. Mi się też podobają pewne elementy Japonii np kult świeżości

    produktów, buddyzm, rozwój technologiczny itd. Ja wiem że Koreańczycy obmacują kobiety, tak

    przynajmniej twierdziła Anna Sawińska, a to bliski obszar. Co do znajomości Japonii interesowała

    mnie dieta i długość życia Japończyków[2 miejsce na świecie 84,74 lata], więc wiem trochę , ale

    chyba Ci nie pisałem że jestem znawcą[czy zaprzeczysz że wywar z ryb dodaje się prawie

    wszędzie i nie ma weganizmu poza w pewnym sensie dietą „shojin” ,ale ta jest dla super

    bogaczy] . Jeśli jedzenie ryb Ci odpowiada , ok , etyka nie jest ważna dla wielu , a kwestie

    zdrowotne tym bardziej, Japonia ważniejsza[bo jak oczyścisz jelita to przykry zapach z ust

    mięsożercy stanowi problem ,ale to był smaczek, żarcik ,weganki sobie z tym radzą jakoś] .

    Pozdrawiam i do widzenia

  32. Grzegorz P 9 lutego 2017 at 15:26 Reply

    Agato. Też nie chciałem Twoich prywatnych spraw wywlekać, bo net to nie zabawa, dlatego prosiłem o tego maila po jakimś czasie. Moje wpisy były ogólne i luźno dotyczyły Twojego życia, a tak naprawdę życia Polek zmagających się z kapitalizmem[dziś 70% Polaków ma do wyboru, albo pojechać z Tobą na wyspę Okinawa dokonać zbiorowe samobójstwo ,albo zrobić porządek z „korytem”]. Nie powinienem już pisać, jak obiecałem ,ale zrobię wyjątkowy wyjątek , bo wiem że masz tam Swoje rozterki i nie chce Cię denerwować nagłym zniknięciem niby obrazą [traktuję Cię jak małą dziewczynkę oglądającą bajeczki{z innymi mniej łagodnie się obchodzę}], czyli wiedz że teraz mam inne zajęcia i w sumie przekazałem wszystko co mogłem. Tylko ogólnie do ludzi napiszę , że ten gniew który w Was narasta z powodu złej sytuacji życiowej, władze które za to odpowiadają nauczyły Was kierować nie na władze, ale na siebie samych, ucząc Was za pomocą propagandy szkolnej i medialnej by być „prze miłosiernymi barankami” i wtedy ten gniew zwracacie przeciwko sobie samym, popadając w zaburzenia odżywiania, w nałogi, czy myśli samobójcze. Władze stosują też tematy zastępcze ,gniew na imigrantów, na wegan , gejów, Żydów, czarnoskórych itd.[wentyl bezpieczeństwa]. Czas zmądrzeć i gniew zamienić w walkę o swoje prawa, stać się wojownikiem, który nawet jak zginie w walce, to z honorem. Pisałaś o szkołach zapewniających rozwój i o biedzie/zacofaniu w krajach gdzie nie ma szkół. Niestety ulegasz propagandzie z książeczek, których 95% nadaje się do pieca. Bo w Rumunii i Rosji czy nawet Afryce też są szkoły i jest bieda. Bieda wynika z innych czynników[1000 stron opisu potrzeba]. Internet tworzą ludzie bez studiów, np Bill Gates , twórcy Google ,Facebook ,Oracle. A brak cudownej medycyny jak piszesz w tych biednych zacofanych krajach to też mit, bo popatrz na Joasię która jakoś omija to dobrodziejstwo i nie jest zacofana[ja przez 20 lat skorzystałem kilka razy z dentysty znajomego i tyle] , a ja i inni bez szkół nie stajemy się „jaskiniowcami”. Poza tym gdybyś poznała sztukę naskalną z europy, z ok 32 000-8000 roku pne ,to zobaczysz że człowiek mentalnie i artystycznie jest dziś na tym samym poziomie[Lascaux, Pech Merle, Abri de la Madeleine, Font-de-Gaume, Les Combarelles, Bernifal, Le Portel, Trois Frères, Teyjat, Limeuil we Francji, Altamira, El Castillo], tylko ludzie mają trochę sprytniej wymyślone zabawki np żarówkę i 1000 patentów wymyślnych przez Thomasa Alva Edisona, który żadnej szkoły nie skończył. Partia komunistyczna też twierdziła że bez niej to by Polacy czytać nie umieli itd. Albo ci którzy twierdzą że szczepienia usunęły choroby, a problem w tym, że nim szczepienia się pojawiły, to te choroby przez higienę i lepsze odżywienie same zniknęły[np dżuma nieszczepiona]. Prawdziwy rozwój powstaje przez kreatywność, a szkoła ją zabija. Szkoły trzeba zburzyć i zbudować coś lepszego. Napisałaś: „a to @ jest małpka a nie piesek”- pokazuje ci przykład jak wiele razy nie zrozumiałaś mojego tekstu, myśląc że piszę bzdury np o Japonii. Ja ci napisałem właśnie byś małpkę@ zamieniła słowem piesek podając maila np Agatapiesekop.pl i wtedy roboty przeszukujące net dla spamu nie wykryją twego maila chyba, a ja wtedy piszę [email protected] już w mailu. Czym innym są informacje o Japonii/Korei wyczytane w Internecie, a czym innym na żywo, niejeden podróżnik się o tym przekonał. Pisałaś że Japończycy nie gwałcą , a ja pisałem o gwałtach na jakiejś wyspie z okręgu Okinawa, a chyba wiesz że tam Japończycy nie mieszkają , tylko Okinawczycy [odrębny lud, bo Japonia zagarnęła ten obszar{na samej wyspie Okinawa mieszkają wspaniali ludzie przeważnie z dietą semi-wegańską ,więc tu nie mam obaw}]. Poza tym pisałem o ogólnych zagrożeniach, na które trzeba zwrócić uwagę jak choroby zakaźne itd. , ale ty mogłaś to znać i ok. A by podać Japończyka na policję za gwałt, musiałabyś znać jego dane, a jeśli to zrobi anonim i ucieknie to kłopot, a dla wielu z nich Europejki są większym kąskiem niż Japonka[twoje koleżaneczki z Japonii nie są wyrocznią w tej kwestii ,bo mogły mieć dużo szczęścia] . Subtelny gwałt o którym z kolei pisałem, to pożycie małżeńskie w którym jedna ze stron nie jest seksualna i wtedy jej części intymne są sztywne i suche i takie pożycie jest bolesne fizycznie i krzywdzące psychicznie[nie chciałem tego rozpisywać, bo i tak piszę komentarze na kilometry]. I wielu tego typu nieścisłości których nie będę tu opisywać, ale język jest trudny do interpretacji, więc naucz się ostrożności, np 100% pewne uznawanie za hipokryzję twierdzenia Eryka lub inne[choć widać było że w sprawie Eryka przypuszczałaś a nie byłaś pewna, jesteś „lekka” i otwarta na zmianę zdania, co cenne]. Ja 20 lat badałem biblię i zobaczyłem że każde wyrażenie można zinterpretować na 1000 razy, więc mam elastyczność i kiedy źle zinterpretowałem wypowiedź Eryka, to szybko się przyznałem do błędu. To na błędach się uczymy najwięcej. Pisząc ci o Japonii i Okinawie chciałem tak naprawdę, byś tylko nie robiła co uznałem za złe i dlatego starałem się jakkolwiek Cię zniechęcić[można pojechać tam w celach turystycznych]. Nie jestem rasistą anty japońskim[oglądałem ostatnio pszczółkę maję-bajkę japońską ]. W Japonii jest mniejsza nierówność ekonomiczna ,czyli ludzie mają mniej więcej podobną sytuację materialną ,co godne jest uwagi. Nie jestem „opętany” Japonią , ale czerpię z niej i 192 krajów to co najlepsze[np uwielbiam muzykę arabską , jazz z USA, reggae z Jamajki, techno z Niemiec, styl skandynawski, odwagę Palestyńczyków]. „jak nie ma Eryka”-może i dobrze że nie ma, bo jak wróci to będzie miał mądrzejsze treści, a nie np nakaz by pić wodę z rzeki, czyli np Shojin mieszkająca w Warszawie, latała by z wiadrami nad Wisłę, bo „ta zwykła woda nie ma energii ,jest do niczego”, więc mieszczuchy mogą jedynie samobójstwo popełnić, by nie uschnąć z bólu. Co do oczyszczeń uważaj, bo miałaś kiedyś anoreksję i możliwe że twoje „oczyszczenia” to tylko maseczka weganki[maskowanie zaburzeń odżywiana mądrymi treściami] . W książce „Żywe jedzenie, albo dlaczego krowy są drapieżnikami” są opisane 40 dniowe posty, ale gołym okiem widać że to inaczej wygląda jak u Ciebie. Ty jesteś Sobą w Sobie 29 lat i tyle co mogę napisać na podstawie kilku twych opisów, ale pamiętaj że jesteś tylko moją projekcją i ostatecznie ufaj tylko Sobie. Nie mam doświadczenia w głodówkach bo ja mam codziennie post od 14:00 do 7:40 kiedy nie jem i na razie organizm nic więcej sobie nie życzy i ja to szanuję. Mógłbym z diety zrobić religię i osiągnąć nawet inedię ,ale wolę osiągnąć nirwanę i wszystko inne w tym dieta jest pod to ustawiona. Przekonałem się że mistyk może wszystko, ale nie wszystko mu służy, a tym bardziej „życie dla jedzenia/niejedzenia” i cyrkowanie w tej kwestii. Jak Ci będzie się chciało mnie poczytać to skopiuj me wpisy i możesz je czytać wiele razy i zobaczysz że jak się zmienisz, to inaczej będziesz je czytać. Bądź grzeczną dziewczynką bo na razie z pod skóry „weganki” wychodzi mały aligatorek łobuziak, co jest może sympatyczne, ale ty masz problemy bo co wysyłasz to wróci. Ja tu na blogu czuję się jak kukułka podrzucająca jajka nie do swego gniazda, narażając Gospodynię na kłopoty. Ale w sumie Joasia też ma dzieci i niech rozważy jaka edukacja dla Sunnego będzie odpowiednia[może domowa]. I niech się do mnie nie przyznaje, bo ją ukamienują [za moje poglądy nie dają laurek, odznaczeń i medali] . Prawdopodobnie idą niespokojne czasy i „wygodne koryto” ulegnie wstrząsom , ale ludzie dobrzy będą na uboczu i nawet jak spotka niektórych śmierć, to Absolut przygotuje ich na nią , tak że będzie to spontaniczne przejście do innego wymiaru, jakby obudzenie ze snu.
    Pa

    • Agata 9 lutego 2017 at 17:38 Reply

      dzięki za odpowiedź, tym bardziej że jesteś zajęty (nie obraziłabym się, gdybyś już się nie odezwał, nie mam rozterek, ani nie jestem przewrażliwiona na swoim punkcie – to ja czułam, że wypada się jeszcze odezwać do osoby, która zaoferowała kontakt mailowy)

      Napisałaś: „a to @ jest małpka a nie piesek”- pokazuje ci przykład jak wiele razy nie zrozumiałaś mojego tekstu, myśląc że piszę bzdury np o Japonii.

      to akurat pokazuje jak wiele razy Ty nie zrozumiałeś mojego tekstu (i dalej myślę, że o Japonii pisałeś bzdury). Wiem jak się chronić przed spamem, od lat dużo siedzę w sieci, to był taki „uroczy” żarcik a propos tego jakim stworem powinniśmy nazywać @ 😀 rozbawiło mi to, że nazwałeś pieskiem bo zamiast piesek można napisać małpka, i na to samo wyjdzie przecież. Ja akurat z reguły używam wzoru agata at nazwa serwera dot com

      historię Okinawy oczywiście znam i nie pisałam że gwałty się tam nie zdarzają – pisałam że tak samo zdarzają się w Polsce (a i tutaj jak mnie ktoś zgwałci to raczej dowodu osobistego nie pokazuje – z tym „pójdzie na policję” to był przykład, wyolbrzymienie, po prostu gaijinka jest bardziej nieprzewidywalna, może krzyczeć, stawiać opór, potencjalnie bardziej niż wychowana na uległą i posłuszną Japonka)

      Japonii nie znam tylko z książek, wspominałam o znajomych, a i jako że nauczyłam się j. japońskiego to nawet mogę sobie porozmawiać z Japończykiem z krwi i kości dzięki cudownemu wynalazkami jakim jest internet (Bill Gates studiów wyższych nie skończył, chociaż na nie własnowolnie poszedł, czyli chyba nie uważał że edukacja mu szkodzi, ale zdaje się że Ty całej edukacji chcesz się pozbyć – ciekawe czy mielibyśmy internet gdyby Bill Gates nie poszedł nawet do podstawówki)

      na każdy Twój argument mam kontrargument, dalej nie zgadzam się co do likwidacji szkół, ale to książkę by można napisać dlaczego uważam że to zły pomysł. i też uważam, że powinieneś nauczyć się ostrożności w wypowiedziach, bo brzmisz trochę jak Eryk tzn, widać fanatyzm, zamiłowanie do teorii spiskowych i taki brak pokory „doznałem oświecenia, znam prawdę i sposób na rozwiązanie wszystkich problemów ludzkości” (wspólny język na przykład – jak zlikwidujesz edukację, wywalisz wynalazki ludzkości umożliwiające nam łatwą komunikację i podróżowanie to wspólny język i tak długo nie pozostanie wspólnym językiem, bo język jest żywy i będzie ewoluował w odciętych od siebie społeczeństwach). Ale Ty na moje kontrargumenty masz zapewne kolejne kontrargumenty i możemy tak bez końca.

      Pozdrawiam!

      ps.

      rozbawiłeś mnie z tą małą dziewczynką, ale tak pozytywnie, bo zawsze fajnie mieć taryfę ulgową 😛 napisałam więcej na ten temat, ale przerwało mi połączenie z siecią i straciłam komentarz, nie chce mi się znowu pisać, może potem bo jestem ciekawa opinii czytelników bloga tzn. czy spotkali się z niby dorosłymi w ciele dziecka (ja w sieci poznałam dwie takie osoby, w tym wspomnianą Chinkę, z którą czułam więź; widzę pewien wzór i zastanawiam się czy może być to spowodowane jakimś zaburzeniem psychiczno-fizycznym tzn. coś w stylu mentalność wpływa na fizyczność, coś a la zaburzenie na które cierpiał twórca Piotrusia Pana, może potem więcej napiszę o co mi chodzi i coś podlinkuję, ale jeśli już teraz ktoś załapał i może się podzielić informacjami, to fajnie by było)

  33. Grzegorz P 9 lutego 2017 at 18:08 Reply

    Agato wybrałem pieska zamiast małpy bo podejrzewam według teorii spiskowych że bardziej zaawansowane roboty mogą małpkę czy pałpkę przetworzyć w @. Zgodzę się że można bez końca i nie zgadzamy się
    pa

  34. Grzegorz P 7 kwietnia 2017 at 04:37 Reply

    moja rozmowa z Agatą została kontynuowana w następnym artykule w późniejszych komentarzach

    http://chooselife.pl/2017/01/31/witarianskie-ciasto-o-smaku-malin/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *