chodzenie po sniegu jest fajne ;)

Witajcie w Nowym Roku 🙂

Mam nadzieje, ze rozpoczal sie dla Was fantastycznie.

Czekalam na snieg odkad przyjechalam do  Niemiec i sie doczekalam.

Przeszlo 2 lata nie widzielismy sniegu. Jest zimno, pieknie, magicznie.

Chcialam Was zachecic do zdjecia butow nawet na kilka sekund.

Bedzie zimno, moze bolec, ale zrobcie to. Wykorzystajcie zime aby sie zahartowac. Nie stojcie w miejscu, skaczcie, biegajcie.

Moj Sunny biegal na boso po sniegu kiedy mial dwa lata, moja Zuzia rowniez. Nie zachorowal od tego.

Warto wychodzic na zewnatrz boso przez kilka minut kazdego ranka.

Chodzimy delikatnie i powoli,  relaksujemy  wszystkie miesnie, kiedy zimno przecieramy stopy recznikiem i ponownie mozna zaczac spacer po bialym puchu.

Wspanialy i  orzezwiajacy spacer,  pobudza krazenie, wypycha tlen i skladniki odzywcze w calym organizmie.

Bose stopy na ziemi lub w wodzie daja wiele korzysci zdrowotnych przez ponowne podlaczenie  z energiami Ziemi.

Po powrocie do domu, energiczne potarlam stopy  recznikiem.

Sprobujcie!

Dzisiaj niedziela, wiec dla mnie dzien wolny od jedzenia. Na noc w wodzie zamoczylam pomarancze, ogorek, jablko i bazylie. Wyszla woda smakowa.

Jednodniowy detox to nie dieta „cud”, dzieki ktoremu pozbedziemy sie kilku kilogramow.

Jednodniowy detox powinien wejsc kazdemu w nawyk 🙂

Przyjemnego wieczoru moi Mili

Wasza w

Tagi: chooselife , detox , jak wzmocnic organizm , , , , spacer po sniegu ,

komentarze 192

  1. Anna Litwinczuk 8 stycznia 2017 at 18:30 Reply

    Asiu jak byłam mała to tez tak na boso wyskakiwałam na śnieg .Nie żałuję .W jakim mieście jesteś ?

    • Joanna Balaklejewska 10 stycznia 2017 at 14:44 Reply

      Pani Aniu niedaleko Berlina 🙂

      • Eryk 29 stycznia 2017 at 15:33 Reply

        Kurcze Pani Asiu to do Szczecina taki krótki skok i co??? Nie będzie odwiedzin?? ;)) nie daruję hehe

  2. Eryk 9 stycznia 2017 at 00:34 Reply

    A ja dwa dni temu będąc nad jeziorem szmaragdowym u siebie w Szczecinie także chodziłem boso po śniegu i wchodziłem do wody którą pokryła już warstwa cienkiego lodu 😉 Nawet moja psinka wskoczyła do wody co prawda przypadkiem po wskoczyła za mną na pień i ześlizgnęła się z niego zanurzając się wręcz w wodę ale była przeszczęśliwa ;)) Miło było patrzeć mi(bo inni nie rozumieli nic tylko patrzeli na to jakby jej się krzywda stała) na jej odstrzał energii po tym włączył się jej 5 bieg normalnie 🙂

  3. Eryk 9 stycznia 2017 at 00:36 Reply

    Oczywiście czułem chłód jednak nie było mi zimno tak bym się trząsł. Przekonałem się dzięki temu że mam już naprawdę dobrze oczyszczony organizm, ale jeszcze wiele przede mną… Nawet nie miałem sinej skóry sinych stóp, przeciwnie wyszła jakby wręcz opalenizna zebrana podczas lata 😉

  4. Eryk 9 stycznia 2017 at 00:41 Reply

    A czułem się tak lekko tak nadzwyczajnie że … po prostu każdy powinien spróbować. A i oczywiście trzeba wyzbyć się twierdzenia jako by człowiek chorował przez zimno bądź wychłodzenie 😉 Bzdury na kiju. Z litością patrzę dziś na mamy martwiące się o swoje pociechy i karcące ich za chodzenie bez czapek bądź kapci w domu albo za zwykłe tzw. „wyletnianie się ” zimą. Dzieci są najmądrzejsze one wiedzą co robią, a chorują tylko i wyłącznie przez zanieczyszczenia pochodzące z jedzenia i ot cała prawda o chorobach…

  5. Kinga 9 stycznia 2017 at 14:28 Reply

    WitajJoasiu i Eryku.O tym hartowaniu stop zima slyszalam.Ale jak Joasiu ponownie mnie przypomnialas,zacheca mnie mocniej.Co prawda nie choruje,to pomimo mysle ze przyda taka dawka energii.Bo to chyba jest lepsze niz kawa.Od kilku lat ,bedac jeszcze na wegetarizmie,stopy do tej mnie ziębią.To prawda Eryku,rodzice zbyt mocno chronią dzieci przed zaziębieniem,a mało tego wogóle nie wychodzą na powietrze.Żal mi dzieci,kiedy są zmuszone do ciasnego ubrania.Rodzice są uśpieni i zagłuszeni,nie słuchają dzieci jakie mają potrzeby.
    Joasiu ,Eryku,Ewciu i inni,stękniłam za Wami.Uwielbiam Was czytać i podyskutować.Słuchajcie ,zastanawia mnie ,a nawet tak myślę,2- 3 dni po świętach Ziemowit miał kaszel potem pojawiał się katar,po jakimś czasie ten kaszel był mocno do wymiotu(śluz mu przeszkadzał).Ale jak wiadomo twardo się trzymam,nie dawałam zadnych lekow nawet domowych,tylko czekałam ciepliwie na odejście śluzu.Wtym momencie pilnowałam,aby Ziemowit nie dostawał żadnych produktów sluzujących.Ma prawie 1,5 roku i do tej pory dawałam mu tylko surowe produkty.Na swietach widział na stole coś innego imu kusiło do spróbowania.Pozwoliłam.I podejrzewam,że przed to dostał śluz.Faktem też ktoś był już chory.Bo częś osób,następnego dnia rozchorowali.Ico myślicie o tym.Przecież jakim cudem ja będąc wokół chorych ludzi jakoś wirusy do mnie nie docierają.
    Pozdrawiam Was.Kocham Was.

  6. Eryk 9 stycznia 2017 at 23:53 Reply

    To jest proste do wyjaśnienia juz zaczynam… Ziemowit z racji tego że jest młodziutki i karmiony praktycznie tylko surowym bezśluzowym pokarmem to jego organizm jest bardzo wyczulony na „obce” elementy z niewłaściwego jedzenia reagując błyskawicznie, a jednocześnie z pewnością ma dużą rezerwę energetyczną na walkę z przeszkodami w przewodzie pokarmowym czyli śluzem oraz innymi truciznami, które prawdopodobnie załapał poprzez tzw drogę kropelkową od innych osób w towarzystwie po prostu. Hmm nie wiem nie orientuję się czy taki maluszek pogryzie jabłuszko miękkie 😉 Ma ząbki? jeśli tak to trzeba go nauczyć dokładnie żuć i powoli gryźć oraz jeść- to ważne. Z resztą malutkie dzieci to już dostrzegłem wcześniej że z reguły bardzo dokłądnie gryzą i wolniutko jedzą- mogły by tym uczyć dorosłych :)) Jak coś to można mu zetrzeć jabłuszko na tarce, oczywiście nie przekarmiać, kierować się zasadą tyle co mieści w garści swej malutkiej i tak przez 2 dni myślę, obserwować… kaszel świadczy o tym że organizm chce „poluzować”/poruszyć śluz zalegający w górnych drogach oddechowych, w przełyku zatem jabłko soczyste byłoby tu idealne ale tylko pod warunkiem pewnego źródła(nawet nie BIO tzw) najlepiej własne i pod warunkiem dokładnego wolnego żucia. Powodzenia ;)) Radziłbym trzymać go z dala od tych złych przekąsek choć pewnie to będzie trudne ale nie ma rzeczy niemożliwych. Dlaczego? Bo małe dziecko bardzo łatwo się uzależni od tych smaków i potem będzie ciężko go odzwyczaić… Najlepiej jakby podrósł nieco i potem już więcej rozumiejąc sam powinien odrzucać wszystko. Trzeba tu mądrze dziecku tłumaczyć od małego.

  7. Eryk 9 stycznia 2017 at 23:55 Reply

    I ważne by nie karmić więcej niż 2 razy dziennie przez 2-3 dni i obserwować malca, bo w przypadku częstego karmienia śluz może być „wybijany do góry” i nieusuwany.

  8. Eryk 9 stycznia 2017 at 23:57 Reply

    No i żadnych LEKÓW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Które nie leczą…. ehhh

  9. Kinga 10 stycznia 2017 at 13:45 Reply

    Witam Eryku.Spodziewalam sie takiej wypowiedzi.I wierze to.Ale jak naokolo bliskich rodzin wspomnialabym o sluzu przed pokarm,biora mnie za wariatke.Ba ,juz tak uwazaja,Rodzice uwazaja,ze powinnam pojsc do psychiatry,nawet krzykneli przy moich starszych dzieciach.Eryk powiadasz ,abym najlepiej bylabym z dala od tych ludzi trujacych.MAM TAKA WIELKA CHEC.A jak myslicie ,jak dlugo dziecko przez piewrsze lata wejdzie w nawyk zywieniowy?Powiem Ci,ze Ziemowit od samego poczatku jada jablko w calosci.Zjada tyle ile chce.Jak tesciowa widzi jak on jada ,to ojojojoj,nic nie je.A jest sama guba jak beczka.Gada jakby zajmowala sie z nim to by dawala mu kaszki.I dlatego nie spiesze sie do pracy.Ziemowit jest jeszcze karmiony piersia(ma wszystkie zabki)i domyslam sie ze nie potrzebuje za wiele jedzenia.Tylko mnie sie nie podoba ze chetnie je chleb(bo maz jada).Ale to jest sporadyczne.Teraz o mnie.bardzo schudlam.Przy wzroscie 170 cm waze 55 kg.Czuje sie bardzo dobrze.mam energie.Jelita zaczely lepiej funkcjonowac.A rodzina twierdzi ze wygladam fatalnie,jak z oswiecima.Mam faktycznie chude nogi i posladki plaskie.Ale nie chce wrocic do poprzednich nawykow,bo sie obawiam ponowie nieprzyjemnosci jeltowe.Cwiczyc moglabym,ale nie za bardzo lubie duzego wysilku.

    • Eryk 10 stycznia 2017 at 23:46 Reply

      Wierz mi że potrafię wyobrazić sobie co przechodzisz jeśłi chodzi o nastawienie Twoich bliskich …… Ja miałem i mam podobnie choć teraz w innym wydaniu trochę(dużo by tu pisać). No ale u Ciebie jest o tyle skomplikowanie że chodzi o Twoje dziecko, no właśnie… Jeśli teraz Twój malec będzie mieszać trochę gotowanego trochę surowego to jego organizm będzie zdezorientowany bez przerwy i nigdy nie zacznie się należycie budowac na surowym niestety… Bo dopiero po wydaleniu wszystkich zanieczyszczeń(w Twoim przypadku będzie tak samo) ciało zaczyna się budować dosłownie od podstaw od nowa- instrukcja jest wewnątrz każdego z nas nie martw się 🙂 ie wiem co Ci poradzić jeśli chodzi o działanie przy Twojej rodzinie musisz sama stanowczo zdecydowac co jest dla Ciebie najważniejsze- na pewno znasz odpowiedź 😉 Pocieszeniem niech będzie dla Ciebie to że jeśłi minie parę lat i Twe dzieciątko będzie rosło i rozwijało się należycie a wręcz lepiej niż jego rówieśnicy to rodzina da Ci spokój i zaczną drapać się po głowie i dumać jak to możliwe. Mogłabyś sie w sumie wycofać i wrócić zwycięsko, jednak to wymaga postawienia sprawy jasno i wytrwałości oraz konsekwencji w działaniu- myślę że mnie rozumiesz o co mi chodzi. Nikt Cię nie zrozumie niestety a już na pewno lekarze;/ Panią Asię też brali za wariatkę jak była na surowo i była w ciąży sama pisąła że ostrzegali ją iż dziecko urodzi się z niedorozwojem mózgu lecz tak się nie stało ! Życzę Ci wielkiej wewnętrznej siły podczas walki z uśpionymi ludźmi którzy zawzięcie będą Cię krytykować i robić wszystko by udowodnić Ci nawet problemy psychiczne więc bądź czujna by czasem nie próbowano Cię pozbawić praw rodzicielskich bo wszystko w tym dzisiejszym okrutnym sztucznym świecie jest możliwe, a raczej w dzisiejszej durnej cywilizacji. Im bardziej świadoma będziesz się stawać poprzez oczyszczanie organizmu(a tak a pewno będzie) tym bardziej będziesz widzieć wokół siebie niezrozumienie i obcych wręcz ludzi wśród nawet rodziny. wiem co piszę bo sam tak miałem i mam okresami jak wzrasta mi samoświadomość …
      PS. Wytrwałość jest kluczem do sukcesu. !

    • Eryk 10 stycznia 2017 at 23:59 Reply

      I absolutnie nie przejmuj się swoją wagą, dbaj tylko o to by nie przejadac się słodkimi owocami- to niezmiernie ważne… I jak najczęściej spaceruj na świeżym powietrzu z malutkim PAMIĘTAJ 🙂 Powietrze jest tu niezbędne i to jest wręcz priorytet zapewniam Cię wiem co pisze bo już raz w życiu poczułem dosadnie ile znaczy dla nas zwykły tlen jak moje serca zwalniało pracę do zera i sam uratowałem sobie życie. W zasadzie dzięki Bogu żyję. Musisz nauczyć się rozumieć poszczególne mechanizmy działania naszego organizmu wsłuchując się w siebie. jak tylko przyjdzie wiosna pamiętaj o słoneczku dla Ciebie i dla maluszka :)) Słońce jest najpotężniejszą i najszybciej wchodzącą w nasze ciała energią. Dosłowie z prędkością światła wyobrażasz sobie tą potęgę? Ja tak- bo nie raz czułem gwałtownie zachodzące zmiany gdy tylko wyglądało słońce zza chmur a ja nie patrząc przez okno już czułem wewnątrz siebie że zaraz wyjży dosłownie, to wszystko jest niesamowite w odczuciach. Kurcze Dgybym był na miejscu wiedziałbym jak Wam pomóc 🙁 Każdemu bym pomógł…. Jeszcze troche, jeszcze trochę i sam pokonam własne słabości i dojdę do końca tej pięknej drogi na końcu której jest najwspanialsza nagroda pod słońcem. Pamiętaj im bardzij będzie objadac się owocami tym twoja waga może spadać bardziej i to jest niebezpieczne gdyż możesz pozbawiać się energii życiowej. Ale to nie wina owoców będzie tylko Twoja. Ja już raz popełniłem m.in taki błąd i skutki mogły być katastrofalne. Ale byłem po 9 dniowej głodówce pierwszej. Teraz mądrzejszy o wcześniejsze błędy o wiele inaczej lżej przechodze głodówkę 😉 Twojemu maluszkowi nie sa potrzebne głodówki ale wązne by nie jadł częsciej niż 2 razy dziennie jeśli chcesz by jego organizm prawidłowo się oczyszczał. Zdaj się na jego potrzeby co do ilości jedzenia to maluszek i u niego działa jeszcze prawidłowo instynkt a przynajmniej powinien. Gorzej jeśli zacznie jesć nie to co powienien, wtedy będzie chodzić jak wszyscy ludzie na ziemi wiecznie głodny. Głód innymi słowy jest oznaką zaśluzowienia jelita przy spożywaniu śluzotwórczego jedzenia i wtedy gdy organizm go poluzuje w miarę to daje sygnał że ‚niby jesteśmy głodni’ i trzeba wrzucić coś do żałądka, to „coś” to powinno być coś co ten śluz usuwa a nie dodatkowo tworzy. I człowiek je i je całe życie i wciąz jest głodny wiecznie tak to działa. Rozumiesz?

  10. Agnieszka 10 stycznia 2017 at 14:47 Reply

    Lubię zimę ale jak śnieg skrzypi pod butami, jest trochę mrozu, oszronione są drzewa
    ale mogła by trwać tak z miesiąc 😀

  11. Not Milk 10 stycznia 2017 at 19:59 Reply

    U Ziemowita występują typowe objawy zatrucia wysoko przetworzonym pokarmem, który spożył i ważne jest w tej chwili dostarczenie mu świeżych, dobrej jakości produktów. Mogą to być wspomniane ekologiczne jabłka, gruszki, kiwi, świeże daktyle, młode kokosy (zmielone krótko w blenderze woda z wnętrza i miąższ) lub cytrusy, które sam dzisiaj jadłemw sporej ilości, bo miałem wczoraj dzień ze zbyt dużą ilością gotowanych produktów. U mnie wiąże się to z natychmiastowym przyjściem objawów zbliżonych do przeziębienia, tj. obfity katar, uczucie zimna, nieco podwyższona temperatura ciała, itd. Po spożywaniu wielu surowych owoców, czy świeżo wyciskanych soków z buraka, marchwi, czy innych warzyw dobrej jakości ustępują. Gdybym jednak je zlekceważył to dostałbym kaszel, wysoką gorączkę (ok. 39-41 stopni) i w rezultacie coś na kształt tzw. grypy, będącej też u mnie objawem zatrucia oparami chemikaliów, które wiele osób wykorzystuje nader obficie nie tylko w łazienkach (osobiście używam w mieszkaniu tylko sody o octu do czyszczenia).

    Wagą nie musisz się przejmować. U osób, które nie jedzą wyrobów mącznych i wysoko przetworzonych waga jest dużo niższa niż u typowych, schorowanych osób ze stanami zapalnymi. Wiem, że takie opinie mogą być irytujące (mówię to jako osoba mająca około 53 kilo zimą, około 57-58 w lecie przy 171cm), bo na tle typowych mączno- i mięsożernych Polaków nie trudno wyglądać jak anorektyk 😉 Zupełnie inaczej jest w Italii, gdzie ludzie są dużo szczuplejsi i masa mojego ciała była przeciętnas, a często widywałem jeszcze szczuplejsze ode mnie osoby, co mnie nieco dziwiło. Należy pamiętać, że jedząc roślinnie na surowo lub głównie na surowo organizm będzie pobierał tylko tyle składników ile potrzebuje, dlatego aby „przybrać na masie (mięśniowej)” (innej stety/niestety nie uzyskamy;)) będzie potrzebny wysiłek fizyczny. Osobiście rozumiem Ciebie, bo sam bywam też dość leniwy o ćwiczenia w okresie zimowym, co odbija się na mojej wadze. Jednak umiarkowana aktywność typu pompki, brzuszki, itd. na pewno nie zaszkodzą 😉

    Pozdrawiam i mam nadzieję, że Ziemowitowi szybko przejdzie zatrucie poświąteczne!!!

    • Eryk 11 stycznia 2017 at 00:08 Reply

      NOt Milk- jeśli wysiłek fizyczny to tylko na świeżym powietrzu a nie w zamknięciu naprawde to istotna sprawa(!) Nasze ciało buduje tylko jedna wartość odżywcza- energia a nie żadne witaminy minerały makro i mikro elementy- to bajki zaserwowane dla nas począwszy od wczesnoszkolnej nauki bysmy tylko jedli i jedli duże ilości pożywienia zwłaszcza bogatego w nieprzyswajalne dla nas białko które jest niczym innym jak śluzem. A co do Eko owoców i innych rzeczy… Tak naprawdę nie mają one nic wspólnego z… energią- są jej pozbawione przykro mi niestety taka prawda jestem tego pewny bo miałem okazję się o tym już przekonać :/

    • Eryk 11 stycznia 2017 at 00:08 Reply

      W dodatku także są traktowane chemią tyle że mniej. Można zasięgnąc o tym info w necie.

  12. Not Milk 10 stycznia 2017 at 20:11 Reply

    Chodzenie na boso jest świetną sprawą, ale osobiście praktykuję je tylko od czerwca do września głównie w swoim mieszkaniu 🙂 Trochę obawiam się szoku termicznego, jakim byłoby dla mnie to chodzenie po śniegu, a także reakcji sąsiadów/innych ludzi, gdyby zobaczyli mnie pod blokiem bez butów :)) Nie ukrywam, ze takie coś jednak mnie kusi i być może spróbuję podczas ferii zimowych gdzieś w ustronnym miejscu, gdzie będę miał pewność, iż nic mi nie pokaleczy stóp 😉

    Życzę Tobie Joasiu, Twoim najbliższym oraz innych chooselifeowiczom wielu radosnych, zdrowych dni oraz wielu okazji do realizowania własnych marzeń w Nowym Roku 2017!!! 🙂

  13. SR 13 stycznia 2017 at 11:25 Reply

    Panie Eryku, mógłby Pan napisać dlaczego im więcej owoców będziemy spożywać, tym waga będzie spadać? Jem obecnie same owoce- głównie arbuzy i pomarańcze, mango, kaki. Jem 2x dziennie, pierwszy posiłek ok.godz.10, bardzo obfity, bo potrafię zjeść pół 4-kilogramowego arbuza na raz lub całego melona, albo 6 sztuk mango. Pomarańcze mają dla mnie za ‚ciężkie” skórki, więc wysysam sam sok z nich,ale potrafię zjeść nawet 14 sztuk na raz. Nie mam ochoty na żadne warzywa i ciężkie owoce jak np banany. Na surowo odżywiam się ponad rok czasu (ok.15 miesięcy), wcześniej jadłam wszystko łącznie z mięsem. Od kilku miesięcy robię 1- 2 dni suchego postu w tygodniu i wciąż czuję, że się oczyszczam i mój organizm tego potrzebuje. Waga mi spada i jestem już zaniepokojona tym faktem, bo wyglądam naprawdę marnie, ludzie patrzą na mnie jak na anorektyczkę. Przestałam się nawet ważyć, żeby nie zamartwiać się tym wkoło. Wiem bowiem, że po oczyszczaniu przyjdzie okres regeneracji i ciało zacznie się odbudowywać, ale póki co mięśni mam coraz mniej więc i sił mam miej, czuję się słaba fizycznie, nawet nogi mam już słabe przy wchodzeniu po schodach, które wcześniej pokonywałam bez problemu. Myślałam, że rozwiązaniem są większe ilości owoców, aby nie chudnąć, ale Pan napisał, że jest odwrotnie. Wspomniał Pan w którymś komentarzu, że Pan miał doświadczenia z brakiem siły życiowej i słabością organizmu na skraju wyczerpania. W jakich okolicznościach- czy przy spożywaniu właśnie samych surowych owoców? Bardzo proszę o poradę i dziękuję z góry. SR

  14. Eryk 13 stycznia 2017 at 12:44 Reply

    Już postaram się jasno i prosto wytłumaczyć to… Po pierwsze napisałem, że im bardziej będziemy objadac się owocami tym waga MOŻE, a nie musi spadać bardziej. Dlaczego i kiedy tak będzie? A no wtedy gdy nasz organizm będzie mieć na tyle podsączone poprzez spożywane płyny jelito że zaczną intensywniej do naszego krwioobiegu docierać trucizny często tak potężne(zastygłe przez długie lata) że nasze organy będą mocno mocno przeciążone i żeby je wydalić potrzeba a to ENERGII, dużej ilości energii ! I teraz gdy od momentu dotarcia do tego śluzu (często zastygłego) w jelitach i poruszenia go(czyt. rozrzedzenia go) zaczniemy nadmiernie spożywać płyny(zwłaszcza słodkie soki) oraz objadac się owocami lub też ciągle od początku będziemy utrzymywać taki trend to po pierwsze NIGDY nie będziemy się oczyszczać (czyli nalezycie i bezpiecznie wydalać trucizny poprzez mocz) i NIGDY nie będziemy dostarczać sobie energii z jedzenia, a jedynie ją sobie odbierać tą zmagazynowaną od dzieciństwa z naszego ciała- trzeba to zrozumieć. Odpływ energii i jej niedostatek(z powietrza i ze słońca zwłaszcza) będzie widoczny poprzez nadmierne postępujące wychudzenie i mało tego… w dodatku trucizny nie będą w stanie opuszczać naszych ciał drogami wydalniczymi, organy wewnętrzne będą prosze mi zaufać… W POTRZASKU. Taki schemat/opis tyczy się zwłaszcza osób które przeprowadziły dłuższą głodówkę(np. 9-10 dni) a wczesniej np. także żywiły się dłuższy czas w sposób surowy. Ja tak właśnie miałem przed 1 głodówką, że żywiłem się tylko przez prawie rok na surowo ale z czasem coraz bardziej mono coraz bardziej zbliżałem się do natury jednak jadłem nadmiernie ! Mimo że pewnego okresu w pracy mój posiłek składał się np. z mirabelek(śliwek) to zjadałem chyba ich z 1 kg a to stanowczo za dużo!!! Tym bardziej że skupiałem się na wolnym przeżuwaniu i w rezultacie mniej więcej podwójna ilośc płynu dotrze do naszego wnętrza do jelita i zacznie podmywać śluz- bo tak własnie nasz organizm działa! On korzysta z surowego do celów na początku tylko i wyłącznie oczyszczania i inne rzeczy schodza na daleki plan np. budowa ciała na zdrowych tzw komórkach. Hmmm… Czy teraz jest to zrozumiałem mniej więcej dlaczego nie wolno się objadac surowym? i nie warto? Nam naprawdę nie potrzeba wiele jedzenia surowego prosze ni ekierowac się zasadą im więcej zjem tym więcej energii- to pułapka. tyle ile mamy w garści i jesć wolniutko i zamieniać owoc w odę w naszych ustach- to klucz do sukcesu. A energia z tego owocu wtedy w całości będzie przyswojona przez nasz organizm, mało tego, bo przyswojona automatycznie po zjedzeniu błyskawicznie- potwierdzam na podstawie własnych rzeczywistych odczuć. tak byłem w stanie skrajnego wycieńczenia dosłownie i czułem tak wiele jak mało kto czuje na codzień jeśłi chodzi o skutki spożycia czegokolwiek. Nawet 1 litr wody dziennie to było za dużo- potem to do mnie dotarło… Dziś piję nawet spożywając niestety coś zniszczonego termicznie nie więcej jak szklanka wody? może tyle wyjdzie… Prosta rada dla wszystkich… Pijesz człowieku za szybko i jesz za szybko i dlatego ciągle musisz jeść i pić… tak to jest. Organizmowi trzeba dać czas na wszystko, to nie jest maszyna do przeróbki i obróbki czegokolwiek. 2 kilo arbuza??? Cholernie za dużo !!! Tym bardziej że arbuz ma mało włókien i to powoduje bardzo szybkie wchłanianie słodkiej wody przez jelito a to z kolei wiadomo już czym skutkuje po tym co wyżej pisałem prawda? no właśnie…. Jedzmy wolno i mało a sami zauwazymy szybko korzyści. jeszcze raz przypominam słowa Ehreta: „Staraj się jeść mało i niezróżnicowanie, to bardzo WAŻNE, przynosi zaskakujące rezultaty i KORZYŚCI.” Jesteśmy energią, wszystko jest energią rozumiecie ?????

  15. Eryk 13 stycznia 2017 at 12:46 Reply

    Szerzej napisze o moich odczuciach i doświadczeniach po głodówce kiedy indziej… tu naprawde musiałbym wiele wyjaśniać i najlepiej nie droga pisemną a… w 4 oczy ;))

  16. SR 13 stycznia 2017 at 13:29 Reply

    Dziękuję za odpowiedź. Czyli to,że chudnę może mieć związek z tym, że jem praktycznie same wodniste owoce- arbuz, sok z pomarańczy i to w olbrzymich ilościach.
    Dobrze rozumiem, że lepszym rozwiązaniem byłoby zjedzenie np 2 kaki na posiłek, lub mango? Jadam 2 posiłki dziennie, z tym że każdy zajmuje mi godzinę. Intuicyjnie mam ochotę na bardziej wodniste owoce, bo wody nie piję wcale od kilku miesięcy (żadnych płynów nie przyjmuje poza tymi z owoców, a mocz oddaje baaaardzo często i jasny), być może dlatego mój organizm bardziej chce owoców wodnistych?

    • Eryk 14 stycznia 2017 at 00:08 Reply

      Proszę natychmiast zacząć pić wodę ale tylko tą co daje nam sama natura- ze źródła jakiegoś(jezioro, rzeka, lub morska -lecz nie za dużo). Żadne butelkowe i z kranu nie wchodzą w grę- taka woda nie ma właściwości oczyszczających a wręcz zanieczyszczające bardziej. Po drugie proszę natychmiast przestać objadać się(a najlepiej w ogóle przestać jeść) owocami wodnistymi typu arbuzy melony, jeśli już to naprawdę od czasu do czasu i nie za dużo. Jedynymi owocami które bym polecił to na 1 miejscu jabłuszko(ale tylko te zerwane własnoręcznie lub od kogoś z pewnego źródła np,. z działki a najlepiej zerwane na dziko- są pyszne sam zrywam;) ) potem gruszki i kaki(jedyny zagraniczny który bym jadł jeszcze). jeden owoc na posiłek najlepiej wielkości nie większej niż garść 😉 Dokładnie tyle taaaak 😉 więcej nie potrzeba do oczyszczania- bezpiecznego oczyszczania. Ale Kaki nie ma tyle energii życiowej co jabłko dlatego stawiać na jabłka(!) Owoce wodniste typu arbuz melon zostawiamy na lato ‚SR’ ;)) Pij wody tyle ile czujesz że potrzebujesz i nie jedz wcześniej z rana jak o 11-12:00. a kolejny posiłek po ok. 5 godz. najlepiej. zimą myślę że najlepiej kłaść się spać ok. 21-22:00. Pijemy i jemy przynajmniej na 3-4 godz. przed położeniem się spać. przed snem najlepiej przespacerowac się na świeżym powietrzu, w ogóle zawsze po zjedzeniu owoców trzeba być w ruchu czyli wybieramy zwykły spokojny spacer na powietrzu- to fundamenty !!! Nasze narządy wewnętrzne chodzą na tlen ! To podstawowe paliwo. Gdy zapewnimy fundamenty nasz organizm będzie pracowac należycie pełną parą a my jednoczesnie będziemy naprawdę bezpieczni bo w ramionach NATURY 🙂 2 kaki? Za dużo…. ja bym od razu czuł po jednym wolno zjedzonym i zmienionym w wodę w buzi że już dość…. Naprawdę prosze nauczyć się słuchać własnego organizmu… Nikogo tu nie oszukuję- by była sprawa jasna. Za to wszystko co piszę wziąłbym pełną odpowiedzialność a za ewentualne niekorzystne i szkodzące zdrowiu rezultaty dałbym sobie rękę odciąć DOSŁOWNIE… Dlatego zaufajcie ludzie zaufajcie naturze. Spójrzcie na zwierzęta w lesie- one są doskonałe one są blisko natury one jedzą niewiele a także i piją niewiele, dlaczego? BO SĄ CZYSTE !!! Jeszcze….

  17. Kinga 13 stycznia 2017 at 15:18 Reply

    DZIEKUJE ZA DLUGA WYPOWIEDZ NOT MILK I ERYKA.ZIEMOWIT JUZ JEST W DOBRYM STANIE.ERYKU JA MYSLE ZE CHYBA JEDNAK POWINNO SLUCHAC TWOJEGO CIALA CZEGO POTRZEBUJE JESC I JAK DUZO.CHOCIAZ WCIAZ NA SOBIE EKSPERYMENTUJE.I TO FAKTYCZNIE DLA NASZEGO CIALA JEST POTRZEBNE POZYWIENIE MONO.I ZGADZAM SIE W ZUPELNOSCI ,NASZE CIALO ZYSKUJE ENERGIE ZE WSPANAIALEGO SRODOWISKA.TYLKO ,JAK MOWISZ JEST NAM POTRZEBNE SLONCE,A TU JEST MALA ILOSC.ALE TO JEST ZASKAKUJACE,GDYZ W MOIM PRZYPADKU KIEDY WCIAZ KARMIE PIERSIA(1,5 ROKU)I STARAM SIE MNIEJ JESC I MONO,TO CZUJE SIE WSPANIALE (W KTORYM W BADANIU BIOREZONANS MAM TROCHE OBNIZONY POZIOM WIT.D).CZYLI ROZUMIEM ZE W TRAKCIE KARMIENIA PIERSIA,NIE MA WCALE POTRZEBY WIEKSZEJ ILOSCI POZYWIENIA.(CHYBA ZE MYLE).JESZCZE POWIEM CIEKAWOSTKE,MOJ SYN (12,5 LAT I WAZY 50,5) UPRAWIA INTESYWNIE HOKEJ ,JADA PRAKTYCZNIE WSZYSTKO,ZROBILISMY EKSPERYMENT.SILOWALISMY SIE REKOMAMI.MILOSZ SIE ZAWIODL.SKAKALISMY PRZEZ SKAKANKE ,MOGLAM BEZ PRZERWY PONAD 100,A SYN NIE.JAK MYSLICIE CZY POWINNAM NA TO ZWAZAC UWAGE?
    ERYKU,TO NIESAMOWITE CO MOWISZ,I WCIAZ MUSZE KILKAKROTNIE CZYTAC.JAK WIEMY NIE ODRAZU WIEMY..ALE MASZ RACJE ,TO NAJLEPIEJ W CZTERY OCZY.ALBO POPROSTU PISZEMY WCIAZ DLUGA LISTE.
    ROZMARZAM SOBIE ,KIEDY BEDZIE CORAZ BLIZEJ WIOSNY I LATA,BO WTEDY BEDE Z SYNKIEM NA DZIALCE.I TAM NIKT IE BEDZIE CZEPIAL DO MOJEGO TRYBU ZYCIA.ZYWIE SIE SWIEZYM POWIETRZEM,SLONCEM,WODA JEZIORA.
    ERYKU , A MOZESZ NAM PODAC TWOJ PRZYKLADOWY TYGODNIOWY MENU?
    TYM WIECEJ JEMY TYM BARDZIEJ POTRZEBUJEMY,A SZCZEGOLNIE PO GOTOWANYM.ACH TO NIESAMOWITE.
    PS.PAMIETACIE JAK KIEDYS WSPOMNIALAM ZE MAM SLEPOTE KURZA.JEDYNIE CO ZAUWAZYLAM,ZE CORAZ RZADZIEJ MAM ZAMGLENIE PRZED OCZAMI.NIE WIEM,CZY TO MOGLO BYC WEDLUG MEDYCYNY,ZACMA?
    JAK TY ERYKU ZALEZY CI NA PRZEKAZ INNYM OSOBOM I POMOC,TYM SWOIM DOSWIADCZENIEM,JA ROWNIEZ CHCE PRZEKONAC MOIM BLISKIM I DALSZYM. I TU JEST POTRZEBA WSPOLPRACA I WIEKSZEJ SILY GROMADY.

    • Eryk 14 stycznia 2017 at 00:16 Reply

      Hehe nie mam żadnego menu;)) I od razu zaznaczam że dalej „grzeszę” z jedzeniem gotowanym smażonym czasem i pieczonym (frytki bez oleju np.) ale z czystym sumieniem zapewniam że najlepiej bym się czuł jedząc teraz zimą tylko własnoręcznie zebrane jabłka dzień w dzień! 1 posiłek ? Dwa? To zależałoby od moich rzeczywistych odczuć;) Podczas oczyszczania jednak musimy jeść pożywienie które śluz usuwa ale także musimy pościć w międzyczasie trochę…. Krótkie głodówki(1-2 dni) i kilka dni spożywania jedzenia to także super metoda Ehreta- pisał o tym. Sam nie moge doczekać się lata :))) Choć KOCHAM ZIMĘ !!!! Ale taką prawdziwą 🙂

      • Agata 18 stycznia 2017 at 13:10 Reply

        Nie rozumiem Ciebie, Eryku.

        Z jednej strony piszesz Magdalenie, że „ziemniaki zaraz po chlebie są pierwszą trucizną człowieka”, podkreślasz jak złe jest gotowane jedzenie, pouczasz, ale też przyznajesz że jesz smażone, pieczone, w tym frytki (z ziemniaków?). Pouczasz, że jabłko ma być z lasu lub z pewnego źródła, jakby nie dopuszczasz oczywistej prawdy, że wielu osób nie ma do takiego dostępu – a w innym poście opowiadasz jak zjadłeś z rynku, bo wybrałeś zło konieczne… i po takim jabłku z rynku przeżyłeś super doświadczenie, czyli wynikałoby że i takie jabłko ma energię.

        Jestem ciekawa Twoich doświadczeń, chciałabym zapytać o niektóre rzeczy np. dlaczego wg Ciebie jabłka i kaki mają najwięcej energii, jaką wodę pijesz podczas postów, ale już sama nie wiem czy słusznie, bo jesteś dla mnie coraz mniej wiarygodny, sporo hipokryzji pada z Twoich ust, ale myślę, że najgorszy jest brak pokory. Masz dopiero 29 lat, człowiek uczy się całe życie, a piszesz jakbyś już zjadł wszystkie rozumy. W komentarzach pod innym postem Joanny wypowiadałeś się na temat anoreksji – i z Twoich słów wynika, że nie masz pojęcia czym jest ta choroba (tak, choroba, i to psychiczna – utrata masy ciała i wyniszczenie organizmu to jej objaw). Aż mnie skręcało jak to czytałam.

        Przyznaję, że mam bardzo mieszane uczucia, co do Twojej osoby, widywałam podobne przypadki na forum o odżywaniu optymalnym dr Kwaśniewskiego, ludzie rzucający tekstami typu „są tylko dwa sposoby odżywiania: optymalny i nieoptymalny”, przekonani, że wszystko już wiedzą o życiu i stoją ponad innymi ludźmi… często byli to ludzie wyraźnie bez wykształcenia, nie uznający wielkiej wg mnie mądrości „im więcej wiem, tym mniej wiem” bo w rzeczywistości wiedzieli bardzo mało. Może to doświadczenie, które przeżyłeś po głodówce Ciebie przerosło, nie wiem, ale mam wrażenie że trochę sodówka uderzyła do głowy 🙂 W każdym razie fajnie by było, gdybyś przemyślał i może trochę przystopował, jak uważasz oczywiście, Twoja sprawa… ale jeśli zależy Ci, żeby ludzie Ciebie słuchali, żeby korzystali z Twoich rad i doświadczeń i ogólnie brali Ciebie na serio, to myślę, że warto.

        • Romano 18 stycznia 2017 at 14:47

          Na to co pisze Eryk polecam patrzeć z duuuuuuużym dystansem 🙂 Sam jadam na surowo ( w przeciwieństwie do eryka ktory je smażone fryty….) Żadnej wiedzy na temat żywienia,biochemi. Pan Eryk tylko powtarza teorie z jakiejś tam książki których są miliony.

        • Eryk 18 stycznia 2017 at 15:35

          Widzisz… po prostu sam walczę ze swoimi słabościami jakim jest włąśnie sięganie po gotowane itd. Za dużo bym musiał tu tłumaczyć naprawdę tego jest za dużo. Moja przygoda z surowym zaczęła się bardzo szybko jakieś 4 lata temu. Tak jak jadłem wszystko, tak bardzo szybko(w ciągu 2-3 msc-y zacząłem już jesć tylko surowe i tak prawie cały rok aż do tej głodówki o której wspominałem po której skończyłem w szpitalu psychiatrycznym gdyż wzięto mie za kogoś kto nieświadomie się głodził. Tam walczyłęm o życie bo omal nie uśmiercili mnie nie dośc że samym jedzeniem dawanym na siłę to jeszcze lekami. I tak nic nie zrozumiecie i tak nie chcę nikomu niczego udowadniać i tak zrozumiałęm już swoje… I niech tak zostanie. Prawda zajrzy prędzej czy później każdemu w oczy albo za życia albo w momencie śmierci. Nie musicie mi wierzyć w to co piszę naprawdę ale jedyne co moge napisac to to, że bardzo szybko zrozumiałem poprzez niezliczone ilości odczuć w swoim organizmie i wyciągania wniosków, poprzez nawet spożywanie nie tego jedzenia w tym okresie co trzeba- zrozumiałem jak funkcjonuje nasz organizm. Uczyłem się potem już nie z artykułów internetowych(które dały mi na początku duuużą wiedzę i świadomośc) nie z filmów ale uczyłem się już sam na sobie, to tak jakby ktoś wkładał w miarę coraz czystrzego Twojego wnętrza nowe informacje dotyczące tego co Cię otacza i kim jesteś. Cóż znam prawdę ale najwidocznie może nie potrafię jej przekazać? Zdaję sobie sprawę z tego że czasem pisze zbyt chaotycznie, ale to tylko dlatego że tego jest aż za dużo do przekazania. Tak pisałem że wiele rzeczy jest trucizną a sam to jem. ale chociaz od 4 lat w moich ustach nie było tzw mięsa, i nie jem obecnie już żadnych produktów odzwierzęcych tylko roślinne jedzenie. Możecie mi wiele zarzucać wiem. Zdaję sobie sprawę że najpierw ponownie sam muszę zbliżyć się do natury by być stac siężywym dowodem na to co piszę. Ale ja już raz widziałem OBJAWIENIE na sobie tylko ni eporobiłem zdjęć- trwało to chwilę dosłownie w co też nie jesteście w stanie uwierzyć bo to zbyt niewiarygodne…. Tak moje pierwsze ożywienie największe pisałem że było na jabłku z rynku(gdy ni emiałem innego wyjścia jak jesc takie) ale trrzeba uwzględnić w tamtym momencie to że byłem strasznie wyczerpany mimo wszystko pozbawiony mnóstwa sił (!) Gdyż wcześniej omal nie zszedłęm z tego świata ważąc jakieś 41 kg? przy wzroście 175 cm. To była zima gdy nie było skąd czerpać tej energi zycia zdawałęm sobie z tego sprawę. Po wyjściu ze szpitala od razu znów przeszedłęm na surowiznę jadłem tylko jabłka przez miesiac jeden raz dziennie czasem tylko dwa bo wtedy mimo że byłem totalnie słąby to czułem się najlepiej. Ale to jabłko z ryku tak naprawdę nei dało mi tego „zmartwychwstania”, nie nie i jeszcze raz nie… To jabłko jedynie usunęło mi ostatnie już prawie fragmenty śluzu i w tym momencie włąśnie po 2 godz. mniej wiecej od zjedzenia jabłka energia w moim ciele zawróciła gwałtownie ze środka ciała(gdyż tam już nie była w takiej ilości potrzebna rozumiesz?) do zewnętrznych partii i stąd to „Ożycie na nowo” w moim odczuciu- potem to wszystko zrozumiałem tak naprawdę. Tak więc to jabłko jedynie rozpusciło śluz ale to mój organizm kosztem WŁASNEJ energii na to pracował bo to jabłko tej ENERGII MU NIE DAŁO rozumiesz już ???Kurcze to naprawdę wiem trochę zawiłe wszystko, cięzko mi jest przekazać to ładnie składnie pisząc. Jabłka są najdoskonalszymi owocami na Świecie- tylę mogę na koniec napisać. I każdy ma do nich dostęp tylko jest… ślepy a miliony owoców marnują się spadając z drzew bo człowiekowi nie chce się pójśc na jakąś opuszczoną działkę bądź gdzieś na przedmieścia i sobie zerwąc na zimę. Ja jestem np. ze Szczecina i w samym mieście rośnie bardzo duża ilość drzew owocowych w różnych regionach miasta, Ja korzystam, inni nie cóż. 😐 A co do Kaki to… z roku na rok jest coraz bardziej z nim coś nie tak czuję to niestety… dziś to już nie jest ten sprzedawany owoc co jeszcze ledwie 2 lata temu ale nei ma co się dziwić przemysł robi swoje. Stawiajmy na prostotę, powtarzam na prostotę. Mimo że teraz jem gotowane to i tak trzymam się zasady by gryźć bardzo bardzo dokładnie i długo rzuć, oraz piję już od kilku lat tylko i wyłącznie naturalną wodę ze źródła, teraz tym źródłem jest jezioro(od 2 lat chyba), wczesniej piłem ze strumyka leśnego. Do tego nei jem wiecej niz 2 razy dziennie z odstępem naprawdę długim bo kilkugodzinnym. Ale jak mam pierwsza zmianę w tym tyg. to jem tylko raz jak wrócę wieczorem do domu ale i tak źle że przed snem przyznaję… Jednak jest to tylko jeden posiłek a nie 4-5-6 jak u wielu innych i jestem świadomy przynajmniej tego że chociaż mniej się zanieczyszczę dzięki takim poczynaniom i potem będę mieć lżej gdy zrobię już ostateczne konsekwentne podejście. Mógłbym wszystko pięknie opowiedziec jeszcze o tych rzeczach o których nie wspominałem ale… jest tego za wiele.

        • Agata 18 stycznia 2017 at 16:34

          Dzięki za wyjaśnienie, bardzo ciekawe to było. Ja Ci wierzę, ale na razie zbyt wysoka szkoła jazdy jak dla mnie tzn. sama nie chciałabym tak żyć i wiem że nie byłabym w stanie, słaby ze mnie człowieczek. Jeśli chodzi o takie przyziemne sprawy to ćwiczę siłowo, nie chcę przerywać, żeby się oczyszczać głodówkami, no i chyba wolę żyć krócej objadając się codziennie surowymi lodami z bananów i jagódek, niż 200 lat na jabłkach i wodzie z jeziora (bałabym się że np. podróżując nie będę mogła znaleźć w miarę czystego źródła „wody życia” 😉 i po długim czasie butelkowa była by szokiem dla organizmu, tak samo z naturalnymi owocami). Ale może muszę spróbować i zmieniłabym zdanie. Jak na razie jestem na lekach na depresję i stany lękowe, biorę 2x dziennie, muszę z jedzeniem i nie mogę ich od tak odstawić. Ale potem też nie wiem czy będę chciała robić głodówki/oczyszczanie, bo ćwiczenia siłowe to największa frajda sens dla mnie w życiu obecnie, ćwiczę codziennie, jedyna rzecz która odciąga mnie od depresji właściwie i bardzo pomogły zaakceptować swoje ciało. Pożyjemy, zobaczymy.

          Rozumiem, że dla Ciebie takie dwa posiłki dziennie malutkie to już nie tylko forma oczyszczania organizmu ale zdrowa dieta, tak? Masz cały czas normalnie siły do pracy, aktywności fizycznej, nie tracisz wagi jak tak jesz dłużej niż kilka dni? Zastanawiam się dlaczego dzieci od razu tak mało instynktownie nie jedzą… ale może nie każdy tak potrafi. Mi taka dieta bardziej przypomina inedię niż surową dietę tzn. negacja istnienia witamin, składników odżywczych, że potrzebujemy tylko energię. Myślisz, że w sprzyjającym klimacie np. zupełny brak zanieczyszczeń, słońce cały rok, mógłbyś żyć zupełnie bez jedzenia?

        • Eryk 18 stycznia 2017 at 17:13

          Oczywiście, bez najmniejszych wątpliwości jestem tego pewny, jest to jak najbardziej zgodne z nasza ludzką naturą. Zwykło się mówić że nie samym jedzeniem żyje człowiek no i właśnie tu tkwi ukryta prawda ; ) Człowiek (dobrze w biblii jest napisane) jest nad zwierzeciem co nie znaczy oczywiście że mamy się nad nimi znęcać(!) Jesteśmy wszyscy stwórcami tego Świata lecz ten najwyższy stwórca i tak jest i będzie górą. Ale on jest w każdym z nas to dlatego natura przez całe życie ma na nas wpływ(on jest przeciez naturą) i ciągnie nas do siebie jednocześnie chcąc nas doprowadzić do tego zdrowotnego ożywienia fizycznego zmartwychwstania o którym pisał Ehret. Przeczytaj dokładnie jego słowa on przekazał tylko i wyłącznie prawdę. Sprawdziwełem na samym sobie czułem to co on pisał ten człowiek naprawdę wiedział i rozumiał co przekazuje innym był myślicielem…. Ja podczas oczyszczania też się nim stawałem mimowolnie… Tak właśnie działa oświecanie naszego umysłu i doprowadzanie nas do prawdy poprzez wpływ stwórcy który jest wszechobecną energią ale nie ujawnionym jako materia… Ehh to takie piękne…. czułęm jego obecność gdy byłem bardzo słaby i pokorny wobec całego otaczającego mnie świata i rzeczywistości jeszcze w domu w kilka dni przed tym największym kryzysem przed wyjazdem do szpitala… Potem to już tylko sam nie wiem jak ale ostatkami resztkami resztem tak naprawdę sił, wywalczyłem nowe życie. Te wszystkie dramaty i przeżycia dały mi do zrozumienia jedno- JESTEŚMY ISTOTAMI Z NIEOGRANICZONYMI MOŻLIWOŚCIAMI, nie ma rzeczy niemożliwych, ale istnieją blokady sztucznie nam stworzone które uniemożliwiają manifestację naszych zdolności. Błagam na koniec… NIGDY nie myśl w ten sposób że wolisz umrzeć by odzywiać się tak i tak niż żyć 200 lat na samych jabłkach… Przeciez po pierwsze ja tu nie pisałem że mamy jeść tylko to ! Po drugie wodę nabieram w słoiki i mam na jakiś czas w domu(ale trzymam w chłodnym miejscu). Po drugie nie potrzebujemy wody tak dużo jak się wydaje. Zdradzić dlaczego jej aż tyle potrzebujemy???? Ja już wiem, zrozumiałem to dlaczego współcześni ludzi we współczesnym świecie potrzebują tyle pić i tu wcale nie chodzi jedynie o to że człowiek jest zaśluzowiony i zanieczyszczony. Zdradzić? To będzie ciekawe i odziwo nawet poniekąd zgodne z … nauką która milczy w tej małej kwestii 😉

        • Agata 18 stycznia 2017 at 17:48

          Jasne, że zdradź! Po co się droczysz? 😉

          Ja życiem samą energią zainteresowałam się jako nastolatka, wierzę, że to możliwe, ale zawsze wydawało mi się jedynie dostępne dla osób bardzo rozwiniętych wewnętrznie, odciętych od świata materialnego, medytujących. Dlatego nie jest to potwierdzone naukowo, bo takie osoby nie szukają rozgłosu, nie interesuje ich zdanie innych osób, nie potrzebuję ich aprobaty, sławy, czy pieniędzy. Nie sądziłam (i dalej nie jestem pewna, ale co ja tam wiem) że możliwe jest osiągnięcie takiego stanu poprzez oczyszczenie organizmu głodówkami, bo ciało jest fizyczne, a energia nie – dlatego życie samą energią się siłą wewnętrzną, umysłem.

          Wiesz, jakbym wiedziała że to tylko przejściowe, że mam jeść jabłka i gryźć każde przez godzinę, do tego latać po wodę nad jezioro, to bym mogła to robić. Gdybym wiedziała, że potem będę zupełnie wolna od pokarmu fizycznego, jak już się oczyszczę. No ale nie wierzę, na pewno nie że ja jestem w stanie to osiągnąć. Cały czas mam wrażenie, że ważny jest rozwój wewnętrzy, silny, spokojny umysł… Nie wiem jak to opisać. W każdym razie kiedy wyobrażam sobie osobę żyjącą bez pokarmu fizycznego to mam przed oczami mnicha, czy pustelnika, zupełnie wolnego od pokus współczesnego świata. Ale to tylko takie tam moje wyobrażenie. W sumie to osoba, która korzysta z internetu, chce się dzielić swoją wiedzą i pomagać osiągnąć ten stan innym też brzmi wiarygodnie.

          A ja akurat w Boga nie wierzę… tzn. w jakąś wielką energię czy coś w tym stylu, tak, ale nie w to co głosi Biblia, np. że zostaliśmy stworzeni na wzór Boga (sorry, jak pokręciłam), raczej lubię opcję że jesteśmy obecnie najinteligentniejszym gatunkiem, dzięki ewolucji, bo zwierzęta też są mniej lub bardziej inteligentne w zależności od gatunku, i dlatego sobie „rządzimy” światem… ale może szczurki laboratoryjne kiedyś się zemszczą 😉 chociaż może nawet nie będą musiały, bo sami siebie zniszczymy (niestety przy okazji całą planetę i gatunki, które są niewinne). Moja wersja nie wyklucza oczywiście „rzeczy niemożliwych”, bo do czego jest zdolny człowiek jako że posiada świadomość, to ciężko powiedzieć, i też pozostaje kwestia że niektóre jednostki ewolucyjnie mogą być bardziej rozwinięte – dlatego zasugerowałam że dzieci nie jedzą tak mało instynktownie (no bo po co się zatruwać na własne życzenie jak potem trzeba się głodzić, żeby oczyścić? 😉 ) bo po prostu nie każda jednostka jest zdolna, żeby osiągnąć stan życia samą energią.

        • Eryk 18 stycznia 2017 at 18:01

          Ewolucja to bajka, biblia nie przekazuje wszystkiego dosłownie bo pozmieniali szyk zdań i słowa ale idzie dojść do prawdy. Potem Ci wyjaśnie reszte teraz idę na spacer;)) Nie ma na tym Świecie rzeczy niemożliwych jeszcze raz podkreślam, to się tyczy każdego z nas. Do następnego ;)) Jutro może odpisze nie dziś.

        • Agata 18 stycznia 2017 at 18:47

          To ja może pytanie do Joasi jeszcze, jeśli można – czy podczas swoich licznych podróży spotkałaś kogoś, kto nie potrzebował do życia pokarmu? Czytałam w komentarzach o długowiecznych surojadkach… 🙂

        • Eryk 18 stycznia 2017 at 20:55

          Pozostaje mi tylko pokierować uśmiech w stronę Pani Asi ;))

        • Agata 19 stycznia 2017 at 12:26

          Czyli już chyba znam odpowiedź na to pytanie. 🙂

          Co do teorii ewolucji to się nie upieram. Nie ma to dla mnie znaczenia czy była ewolucja, czy jesteśmy eksperymentem kosmitów, czy prawdę mówi Biblia… Nie wpływa to w żaden sposób na moje życie. Ale żadnej opcji, która mówi że ludzie stoją ponad zwierzętami, że życie człowieka jest warte więcej niż zwierzęcia, nie zaakceptuję. Nawet jeśli taka jest właśnie prawda, to wolę żyć w kłamstwie niż zaakceptować taką prawdę. Gdybym miała do wyboru uratować życie przypadkowego człowieka, którego nie znam, a życie kota czy psa to wybrałabym zwierzę. Jak mam za to skończyć w piekle to niech tak będzie 🙂 Ja kocham naturę przede wszystkim, nie ludzi, a ludzie naturę niszczą, zwierzęta są niewinne. No i są ładniejsze 😛 Kocham oglądać zdjęcia kocich oczu i wpatrywać się w bursztynowe własnego.

          Bardzo podobała mi się wizja świata przyszłości z japońskiej serii anime Shinsekai Yori (Z nowego świata). Idealnie ukazywała to, co miałam na myśli pisząc o swojej wizji teorii ewolucji, i pokazywała okrucieństwo ludzi… ale także każdego gatunku, który zyska świadomość istnienia i wystarczający poziom inteligencji. Bo ja nie uważam, że ludzi są źli czy coś w tym stylu, po prostu w pierwszej kolejności myślimy o dobrze własnego gatunku, to naturalne.

          Pozdrawiam

        • Kinga 20 stycznia 2017 at 13:50

          Agatko.Czemu musisz brac leki na depresje.Dla mnie nie ma lekarstwa,jak Twoje cialo i umysl.Nie jestes sama.Pisz i mow ,ile potrzebujesz.Przeszlam rowniez depresje i anorekcje(ogolnie nie akceptacji).Byly dla mnie trudne chwile,ale gdzies za mna bylo cos ,co chcialo mnie wspierac.
          Rowniez nigdy nie mowimy,kiedy mowisz ze jestesz pewna nie podejmowania takiej czyny.Bys moze nie teraz lecz kiedys.Lub jestem zadowolona z terazniejszego sposobu zycia.Agatko ,uwazam,ze wbrniesz wspaniale do przodu.Wierze w ludzi ktorzy nas uszczesliwiaja.
          Eryk faktycznie ma chwile ostre spotrzezenia,ktore nam sie wydaje za niebezpieczne.Widze i slysze, ze Eryk chce bardzo mocno przekazac nam dobro.To jest bardzo silny zapal.Jak wiemy,ze potem powinno zostawic dla nas decydje.
          Tylko Eryku ,z powodu niedozywienia wyladowalesz do szpitala psychiatrycznego,jest dla mnie niewiarygodne.Czy ktos Cie podlapal?

        • Agata 20 stycznia 2017 at 17:00

          Dziękuję, Kingo 🙂

          U mnie to bardzo długa historia. Na depresję choruję od dziecka, już w dzieciństwie nienawidziłam siebie, a głodziłam się od wczesnych klas podstawówki (wtedy jeszcze to nie była anoreksja bo nie spełniałam kryteriów wagowych, odchudzałam się z małym powodzeniem, bo nie miałam wiedzy i umiejętności, zazwyczaj nie jadłam nic cały dzień a wieczorem słodycze i to sporo – czyli zaburzenia odżywiania po prostu). Na pewno nie miało to związku z tym, że podświadomie czułam że organizm jest zanieczyszony jak wyjaśniał anoreksję Eryk w pewnym komentarzu, dlatego mnie to rozdrażniło. Jak miałam 15 lat do depresji doszła nerwica, ostre stany lękowe. Gimnazjum jeszcze dałam radę skończyć, bo to było ostatnie półrocze i dyrektorka z jakiegoś powodu mnie lubiła, prawie nie chodziłam na lekcje, bo ciągle źle się czułam, miałam silne mdłości, zaburzenia równowagi, uczucie wyobcowania/jakbym była w grze komputerowej. No i gimnazjum jest obowiązkowe, więc przepychają, przynajmniej wtedy i mnie. Ale w liceum już tak nie było, tylko na dywanik do dyrektora i bla bla bla że nie chodzę i demoralizuję klasę. Pierwszej klasy liceum nigdy nie skończyłam, dwa razy próbowałam, w róźnych szkołach ale ciągle problemy z frekwencją i nie chcieli tego tolerować. Rodzice mi nie pomogli tzn. mama bo ojca właściwie nie miałam (weekendowy w najlepszych okresach, już nie żyje, skończył jako alkoholik) jak jej powiedziałam co się dzieje, jeszcze w gimanazjum to odpowiedziała „nie wymyślaj, umierające na raka w szpitalach dzieci mają prawdziwe problemy”, jak rzucałam szkołę „rób co chcesz, ja tego nie pochwalam”. Chociaź z wykształcenia jest psychologiem, czyli powinna wiedzieć źe mam klasyczne objawy nerwicy.

          Potem moje źycie wyglądało tak, źe poza pewnymi okresami kiedy było lepiej, znajdowałam jakiś sens chwilowo (raz bo się zakochałam i było mi wstyd za brak wykształcenia, mimo źe miłość tylko platoniczna haha, zaczęłam pracować na pół etatu w firmie mamy i poszłam na prawo jazdy, ale po ukończeniu kursu nigdy nie poszłam na egzamin, odechiało mi się), w innych przypadkach przez zaburzenia odźywiania, jak mi wchodziło głodzenie się to mogłam non stop chodzić, chciałam jak najszybciej schudnąć a chyba właściwiej byłoby napisać zniknąć), to prawie nie wychodziłam z domu. Byłam na utrzymaniu mamy, ale bez wyrzutów sumienia z mojej strony – nienawidziłam jej za to, źe mnie urodziła, zrobiła to dla własnego szczęścia i satysfakcji źyciowej, a ja nigdy nie chciałam istnieć. Ale nie miałam jaj się zabić. Moźe gdyby w Polsce były lepsze warunki do tego, łatwy dostęp do broni czy wysokie mosty = 100% gwarancji źe się powiedzie. Nie zniosałabym poraźki, źe mnie zamkną w psychiatryku, bo „nie chcę źyć” (nie mam obowiązku chcieć).

          Ufff streszczę resztę, bo ksiąźkę by moźna napisać i pewnie juź zdąrzyłaś poźałować, źe źapytałaś. Sporo negatywnych, stresujących wydarzeń było przez lata (siostra i jej chłopak się nade mną znęcali, mama narobiła długi na moje nazwisko, itd. itp.). 1,5 roku anoreksja prawie mnie zabiła, to był najcudowniejszy okres mojego źycia, z róźnych względów. Niestety zabiła tylko prawie, straszne jazdy z moim organizmem potem długo były, odzyskałam zdrową wagę i dół większy niź kiedykolwiek. Plułam sobie w twarz, źe wtedy nie umarłam, było tak blisko. W końcu, pierwszy raz, poszłam do psychiatry po leki, bo juź było tak źle źe nie mogłam prawie wychodzić z domu, chodnik mi falował przed oczami, a do śmierci mojemu organizmowu się najwyraźniej nie spieszyło = strasznie upierdliwe takie źycie było, bo nawet wyjście do sklepu po jedzenie czy na krótki spacer było stresem. Leki mi w końcu pomogły (na psychoterapię nie poszłam, psychiatryk odmówiłam – nie chciałam być zdrowa, bo po co? jedynie móc jakąś funkcjonować aź wreszcie nie zdechnę), maks. dawki biorę ale od następnej wizyty mam zacząć schodzić.

          Objawów neriwcy teraz nie mam, ale bezsens źycia, który czuję (z krótkimi przerwami) od dziecka głęboko siedzy. zakochuję się tylko platonicznie i raz na kilka lat, nie chcę seksu ani związku z męźczyzną, chyba jestem aseksualna; dzieci nigdy nie lubiłam i na pewno nie chcę mieć; nie ma pracy, którą bym chciała wykonywać, dawałby mi satysfakcję; nie lubię towarzystwa ludzi, bardzo szybko mnie męczy, chciałabym być zawsze sama. Kocham przyrodę, naturę, ale jej jest coraz mniej a smrodu spalin i hałasu coraz więcej. Myślę, źe mogłabym być szczęśliwa, gdybym zaszyła się gdzieś na łonie natury, z dala od społeczeństwa, „celów w źyciu” – tylko źycie dla samego źycia, jak zwierzęta. Ale tak się nie da, nie dopóki człowiek jest zaleźny od pokarmu, wody, i nie ma pieniędzy źeby wykupić sobie własną wyspę albo bardzo duźą działkę (i potem płacić za nią podatki). Myśli Eryka dały mi nadzieję, źe to pierwsze moźe być moźliwe i to nie tylko dla mnichów o dojrzałym, spokojnym wnętrzu. Jeśli dla mnie nie to pewnie do końca źycia będę surojadkiem, unikającym ludzi i ich syfu jak tylko moźe, starającym się umilić sobie egzystencję przedmiotami materialnymi jak japońska ceramika i lalki, ale głównie leźącym w łóźku i marzącym o „raju” 🙂

        • Agata 20 stycznia 2017 at 17:19

          Dodam jeszcze, że jest sporo rzeczy, które sprawia mi przyjemność i nie kosztuje nawet 🙂 japoński horror, szczególnie komiksy Junjiego Ito i Suheiro Maruo, głaskanie mojego kota, wąchanie i dotykanie kwiatów, oglądanie w internecie obrazków przyrody, ćwiczenia… Tylko, że nie jest to taka przyjemność, satysfakcja, która rekompensuje nieprzyjemności związane z „normalnym” życiem jak kontakt z ludźmi, praca wśród ludzi, ciągły kontakt z cywilizacją. Ź przyjemnością zbierałabym cały dzień owoce (sama), zajmowała się roślinami, to nie jest tak źe nie chce mi się pracować ani nic robić. Tylko, źe nie mam moźliwości robić tego, co chciałabym robić, to jest nierealne jeśli się nie ma duźych pieniędzy.

        • Joanna Balaklejewska 23 stycznia 2017 at 18:55

          Agato odpowiadam juz na Twoje dwa pytania.
          Tutaj poniewaz tam gdzie je zadalas nie mam mozliwosci odpowiedzi. Cos lub ktos blokuje mi pisanie …
          Kolor oczu zmienil mi sie na witarianizmie, wczesniej praktycznie trudno bylo okreslic ich barwe. Wpadaly w szary, mienily sie na zielono. Teraz sa zielone, na zdjeciach tego nie widac, ale maja kolor jasno zielony.
          Jesli chodzi o ludzi odzywiajacych sie prana, nie spotkalam. To znaczy byli tacy, ktorzy tak twierdzili, jeden pan jest dosc znany. Jednak kiedy bylam w Las Vegas zobaczylam go jedzacego pizze! Byl dosc zmieszany poniewaz znaja sie z moim mezem dobrze. Powiedzial, ze po kilkunastu miesiacach siegnal po pizze. Dla mnie to malo wiarygodne poniewaz skoro tyle czasu nie spozywal pokarmu dlaczego siegnal po cos tak tlustego, przetworzonego? Dlaczego nie jakis owoc, cos lekkiego. Moze sie myle, ale dla mnie to malo prawdopodobne 😉 Wierze jednak, ze tacy ludzie istnieja, pomimo to.

          Wspaniale, ze dzielisz sie swoja historia tutaj.
          Nie jestes sama :*

        • Eryk 24 stycznia 2017 at 00:08

          Witajcie… Nie odzywałem się dłużej z powodu braku neta. Najpierw odpowiadam na pytanie: Dlaczego ludzie piją obecnie za dużo wody i z czego to wynika?
          A więc najpierw przypominamy sobie ze szkoły wzór chemiczny na wodę czyli… H2O, H-wodór, O-tlen. Co mamy w świeżym powietrzu, czyli co wdychamy? No wodór i tlen ! Czy już wiadomo do czego dążę? 🙂 Czy juz rozumiecie co potrafi nasz organizm i dlaczego dziś ludzie odczuwają mimo wszystko duże pragnienie? A co do anoreksji Agato… pisałem o nieświadomym zachowaniu a nie podświadomym raczej. Ale to już jest temat do głębszego rozważania daruję sobie tłumaczenie są bardziej istotniejsze sprawy do wyjaśniania tutaj zdecydowanie… Bo możemy zabrnąć za daleko a tu mi chodzi o to by poruszyć ważniejsze kwestie dla nas niż anoreksja. Gdyż na Świecie trwa depopulacja ludzkości… A tymczasem ludzie myślą że jest nas 7 mld i dalej rośniemy w siłę- co za obrzydliwe bzdury i kłamstwa.

        • Agata 24 stycznia 2017 at 10:44

          Dziękuję, Joasiu. Cudowna przemiana koloru oczu! Przynajmniej według mnie, bo uważam, że zielone oczy są najfajniejsze (a jak jasne zielone to już w ogóle bajka 🙂 ). Moje są dosyć jasne z natury, ale takie szare mysie niejakie, niebiesko-zielone, kolor brudnego stawu.

          Szkoda, że nie spotkałaś ludzi żyjących praną. Czy to dalej tylko „legenda”… A już się cieszyłam i planowałam, gdzie ucieknę jak nie będę zależna od pokarmu (Japonia to mój ulubiony kraj i jest tam sporo niezamieszkałych wysepek… 😉 ) Pora wrócić na ziemię 🙂

    • Joanna Balaklejewska 14 stycznia 2017 at 15:59 Reply

      Kingo ciesze sie, ze Eryk i Not Milk mnie tutaj wyreczaja kiedy mnie nie ma. Przez ostatni czas bylo mi sie trudno dostac do mojego bloga, jakies wirusy. Tak jakby blokada.
      Podczas karmienia piersia mowi sie, ze trzeba jesc wiecej. Osobiscie uwazam, ze nie wolno sie do niczego zmuszac, tak jak w ciazy „jesc za dwoje”, co to znaczy?
      Oczywiscie potrzebujemy energii, ale nie trzeba sie objadac. Czy ja sie przejadalam podczas ciazy i karmienia piersia? Tak, ale wiem, ze nie bylo to potrzebne. Dlatego ksiazke dotyczaca witarianskiego odzywiania, kolejny raz zmienilam!Nie wydam jej poki nie bede pewna co do slow, ktore w niej zawarlam, nie chce nikogo wprowadzac w blad.Blog co innego tutaj sobie mozemy fajnie debatowac 😉
      Kochanie czy wspominalam, ze od malego moj maz nosil okulary, a teraz ich nie potrzebuje? Mial bardzo slaby wzrok. Teraz widzi bardzo dobrze, a okulary sa jedynie wspomnieniem.
      Aby przekonac bliskich do lepszego odzywiania trzeba im pokazac, ze ludzie nie umieraja od owocow, strach przed roslinnym odzywianiem jest tak bardzo zakorzeniony, ze trudno nasza rodzine przekonac, ze jest inaczej. Odpowiedzialne sa za to media i oczywiscie ludzie, ktorymi sie otaczamy. Jesli ktos jest podatny na wplyw otoczenia szybko moze sie zrazic do roslinnej diety. Dlatego tak wazna jest wspolpraca w grupie i przebywanie, nawet wirtualne z osobami o podobnych zaineteresowaniach, ktore nie ciagna w dol, a podadza reke.Moze uda nam sie ktoregos dnia sptkac na skypie i porozmawiac bardziej „na zywo „:) Cudownego wieczoru!

      • Kinga 16 stycznia 2017 at 14:45 Reply

        Asiula(jesli tak moge).Staram sie myslec pozytywnie,i wierze ,ze moja wada(zwyrodnienie odbarwien siatkowek)sie stopniowo naprawi.Hi,hi ..jeszcze do tego niedosluch.Sluch dla mnie to pryszcz,a oczy sa wazniejsze.Jak kolezanka mnie wspomniala,ze wady sa spowodowane przez zle emocje.Uwierzylam w to,podala mi ksiazke,,mozesz uzdrowiec swoje zycie,,Louise L.Haj.Wspaniale.Kiedy jestem nastawiona szczesciem, i mowie szeptem do siebie ,WIDZE,,lepiej widze.I wierze dzialanie diety surowej dla mojego ciala i duszy.Przezywaja i strasza rodzice,moj wzrok moze na przyszlosc oslepic.Nie mysle o tym,szkoda czasu tracic.Moja mama zawsze byla nastawiona ,co bedzie i jak bedzie.I teraz widze,jak ona sama cierpi.
        Tak Asiula,trzeba brnac do przodu jakie roslinne jest najlepsze.Staram sie dookola sie zarazic swoja wiedza.Imam wielka chec przekazac ,i mysle wpierw lepsza ksiazka np.Pawla Sebastianowicza.Ta ksiazka jest dla naprawde przekonujaca.
        Bardzo chetnie sie z toba skontaktuje na skype.Wielki usmiech do Ciebie.
        Pozdrawiam bardzo zimowo i sniegowo.

        • Joanna Balaklejewska 23 stycznia 2017 at 18:33

          Kingo zwracaj sie do mnie jak Ci wygodnie, Asiula mowil do mniej moj tata, wiec bardzo mi milo :*
          Moj maz mial bardzo slaby wzrok, nosil okulary jako dzieckp, a teraz? Doskonale widzi 🙂
          Napisz na priv, kiedy masz ochote porozmawiac na skypie.
          Pozdrawiam slicznie, dziele sie dobra energia i usmiechem.

  18. Agata 14 stycznia 2017 at 10:47 Reply

    Witaj! 🙂

    Od kilku dni czytam Twojego bloga, od najnowszych do najstarszych postów. Jest ogromną skarbnicą wiedzy. Chciałabym Ciebie zapytać o dwie rzeczy (przepraszam, że nie w miejscu, gdzie była o nich mowa, ale wtedy nie czułam potrzeby, żeby pytać – jednak zostało mi w głowie i męczy).

    W jednym poście wspomniałaś, że synek sam obiera migdały ze skórki – czy skórka migdałów jest niejadalna? Pytam właściwie tylko z ciekawości, bo nie jem migdałów (w Polsce raczej trudno o świeże, surowe, jeśli są to drogie bardzo), ale kiedyś jadłam i zawsze ze skórką. Rodzina nie na surowej diecie też je ze skórką. Słyszałam tylko, że małym gryzoniom nie należy podawać ze skórką, bo mogą się zatruć.

    Gdzieś w komentarz ktoś wspomniał o dobroci sody organicznej – wrzuciłam w google soda organiczna ale wyniki tylko ze sklepów eko sprzedających sodę, więc nie jestem pewna czy soda organiczna to po prostu nasza sklepowa soda oczyszczona czy coś z nią trzeba zrobić, żeby była „organiczna”. Na anglojęzycznych stronach często zwraca się uwagę, żeby soda była „aluminium free”… Kurcze, ale skąd mam wiedzieć czy moja soda jest bez aluminium…?

    I może jeszcze pozwolę sobie zapytać czy znasz jakieś naturalne sposoby na pozbycie się haluksów? Mam haluksa od dziecka, tylko na jednej stopie, nie jest duży ale jednak szpeci i utrudnia zakup obuwia (stopy i tak mam szerokie, nawet bez tego haluksa). Próbowałam aparatu korekcyjnego z apteki, który układa duży paluch w prawidłowej pozycji; zakłada się go na noc lub na kilka godzin w ciągu dnia (jak zakładałam na noc to się budziłam i musiałam zdjąć bo stopa mi drętwiała). Smarowałam jodyną z acetonem. Robiłam gimnastykę. Nie zauważyłam różnicy. Obuwie noszę wygodne, tylko adidasy, tenisówki, śniegowce. Tak jak wspomniałam, haluksa mam od dziecka (widzę go na zdjęciach), nie pogarsza się, więc jeśli to od złego obuwia to musiałam takie nosić w dzieciństwie. Ale nie dam rady polubić. Jeśli nie znajdę naturalnej metody to zaryzykuję zabieg usunięcia, niestety.

    Z góry bardzo dziękuję za pomoc, a jeśli nie znajdziesz czasu czy chęci, żeby odpisać to i tak bardzo dziękuję – za prowadzenie tego świetnego bloga. 🙂

    • Eryk 14 stycznia 2017 at 17:38 Reply

      Zabieg usunięcia haluksa? W życiu za żadne skarby nie poszedłbym na takie coś i jeszcze w szpony chirurgiczne… Jak zwykle- trzeba najpierw zajrzeć w przyczynę schorzenia a nie likwidować objaw ! jedynym najprostrzym i najnaturalniejszym sposobem na pozbycie się haluksów jest chodzenie boso po ziemi zwłaszcza latem trzeba korzystać ile wlezie. Ja przeszedłem ponad 100km lasami boso potem przez następne kilka miesięcy non stop boso nad morzem ani na trochę nie zakładałem butów poza 1-3 dniami pojedyńczymi wyjątkowo tylko. A więc od razu przekonałem się po wyglądzie swych stóp jak cholernym wynalazkiem są buty dla człowieka… I szybko o sodzie i migdałaach- DARUJMY SOBIE GDYBANIE, soda to nic innego jak chemia- na drzewie nie rośnie a powstaje w laboratorium, a migdały które są dostępne w sklepach podobnie jak wszystkie orzechy są wysuszone i nie mają w sobie energii życiowej bo nie mają aktywnych enzymów proste. Jak sobie drzewko migdałowe posadzisz to ma sens, tak samo orzech włoski uważam za niepotrzebne(co najmniej) jedzenie ich i wierzenie że mają wiele właściwości cudownych gdy już są wysuszone zimą… Natura daje nam pożywienie zawsze w odpowiednim okresie i właśnie w tym odpowiednim okresie tylko czyli jesiennym powinniśmy cieszyć się smakiem świeżych orzechów włoskich jak i innych. TYLKO ŚWIEŻOŚĆ MOI DRODZY NIC WIĘCEJ i to się tyczy każdego rodzaju pożywienia także orzechów i nasion. Moczenie w tym wypadku nic według mnie nie daje, jedynie to że łatwiej nasz organizm to przerobi i wydali to wsio 😉 Ale jesli ktoś wierzy jednak odwrotnie niż ja to pisze to niech wierzy bo tylko tu wiara pozostaje, a spojrzeć trzeba prawdzie w oczy. Zwierzęta nie magazynują sobie pożywienia w lesie na zimę one jedzą zawsze na świeżo i już. Jak nie ma pożywienia to po prostu nie jedzą 🙂 I mają się w najlepsze w przeciwieństwie do nas…

      • Agata 14 stycznia 2017 at 19:20 Reply

        Dziękuję za odpowiedź, Eryku.

        Tak jak pisałam, haluksa mam od dziecka i tylko na jednej stopie – przyczyny już raczej nie znajdę. Od niechodzenia po trawie chyba nie, bo sporo latałam, mieliśmy dom z dużym ogrodem. Podejrzewam źle dopasowane obuwie w dzieciństwie, ale co mi to właściwie daje, że poznam przyczynę w tym wypadku…? Mam już prawie 29 lat, z haluksem próbowałam uporać się naturalnymi sposobami, o jakich tylko słyszałam. Z tym, że nie byłam wtedy na surowej diecie. Teraz jestem, więc pomyślałam, że jeśli zdolności regeneracji organizmu są podkręcone to może teraz by się udało. Myślałam nawet o powrocie do tych metod, ale przyznaję, że niezbyt chętnie, zwłaszcza do smarowania jodyną z amoniakiem (w poprzednim poście pomyliłam się i napisałam „acetonem”) – śmierdziało, drażnią mnie smrody.

        Czy znasz kogoś, kto chodząc boso pozbył się haluksów? Nawet jeśli nie osobiście, to może jakiś wpis na blogu, który możesz podlinkować? Ile to trwało…?

        Jak pisałam, migdałów na surowej diecie nie jem i drzewka nie mam zamiaru sadzić (uważam, że pokarmy, które trzeba wcześniej długo namaczać żeby coś tam dezaktywować nie są najlepsze – wolę tłuszcz ze świeżego awokado), ale jednak jestem ciekawa jak jest z tą skórką. Po prostu głód wiedzy, nie migdała 😉 A orzechy można kupić w Polsce świeże, niełuskane. Dziadek mi kiedyś kupował na targu laskowe i włoskie – po zdjęciu łupiny zupełnie nie przypominały tych sklepowych, wysuszonych. Zwłaszcza laskowe były zupełnie inne, takie białe, mleczne w środku.

        Co do sody to rozumiem, że nie rośnie na drzewie, ale z tego co wiem nie jest tak szkodliwa jak inne twory laboratoryjne, może być przydatna m.in. do zrobienia bezpieczniejszego dezodorantu (+ olej kokosowy, ew. olejki eteryczne), wiele osób myje nią też zęby, dzisiaj próbowałam (zwykłą sklepową, nie wiem czy z aluminium) ale mi bardzo nie smakowała (ja od dłuższego czasu stosuję pasty bez fluoru, SLS, albo wodę utlenioną – czyli też nie sama natura). Ja nie jestem 100% chemia free, nie noszę ubrań z niefarbowanego ekologicznego lnu, nie mieszkam w domu z desek – z chęcią za to szukam sposób na zastąpienie szkodliwych wytworów naszej cywilizacji, zwłaszcza jeśli koszt jest niewielki, a soda akurat grosze kosztuje 🙂

  19. Eryk 14 stycznia 2017 at 19:36 Reply

    Cóż, soda po prostu jest mniejszym złem niż inne specyfiki to tyle;) Jednak moje zdanie jest takie ogólne: Po co w ogóle kombinowac ? Po co? ni elepiej postawić na prostotę? Na oddanie się wręcz naturze? Ona zawsze o nas prawidłowo zadba od stóp do głów zapewniam choć nie powinienem bo to powinno być oczywiste i jasne jak słoneczko;) Główną przyczyną haluksów są … BUTY, zwłaszcza kobiece powężane na szpilkach- to TRAGEDIA. Praktycznie każdy rodzaj butów nie odpowiada naszej ludzkiej stopie, wyjątkowo ja posiadam adidaski letnie które noszę także teraz zimą w których czuję całkowity luz dla stóp i wiem że haluksy mi nie powstaną. Kiedyś miałem haluksy za dziecka nosiłem tam jakieś gumki na stopy sciągające i tak dalej… Ale czy ja wiem czy to coś dało? przyczyną jest złe obuwie a najlepiej w ogóle chodzić bez butów dłuższy czas a potem nosić jedynie luźne obuwie gdzie w środku jest miejsce bez żadnego ucisku dla naszej stopy czyli muszą być ciut za duże. Krój nie może być zwężany. Cóż… albo stawiamy na estetykę po to by pokazać się innym albo ważniejsze jest zdrowie- mamy wybór. Obecnie moje kostki troszeczkę tylko odstają ale nie mogę tu mówić że mam haluksy bo to chyba naturalne że człowiekowi czasem te kosteczki troszeczkę wystają. jednak wiem że jak chodżę Agato boso to moje stopy tak się prostują że aż jestem zdumiony;) Nawet mi babki w Łebie mówiły jak boso po miescie chodziłem że nie jedna kobieta takich stóp by pozazdrościła hehe.

    • Agata 15 stycznia 2017 at 01:17 Reply

      Po co kombinować z sodą? Ja teraz muszę używać jakiegoś dezodorantu, bo inaczej śmierdzę. Może kiedyś nie będę musiała, na surowej diecie jestem krótko. Jeśli znasz przepis na skuteczny dezodorant bez sody to z chęcią posłucham. Sam olej kokosowy nie działa.

      Tak, wiem że główną przyczyną haluksów są buty. W dzieciństwie nie chodziłam w szpilkach a w szpilkach, potem obcasy i zwężane noski krótko tylko jako nastolatka, a poza tym to buty tylko szerokie i wygodne, długo Emu Australia. Wygodniejszych i luźniejszych już nie ma. Prawie całe życie kupowałam buty, które mi się nie podobały ale były szerokie, wygodne i maskowały haluks – nie może się odznaczać przez materiał buta, bo się go wstydzę.

      Ja mieszkam w Poznaniu, po mieście boso chodzić nie będę, nie lubię zwracać na siebie uwagi, ani deptać po szkłach i psich kupach 😉 może kiedyś będzie okazja pochodzić więcej po świecie boso.

      Pozdrawiam

      • Joanna Balaklejewska 15 stycznia 2017 at 14:10 Reply

        Dziekuje Agato za mile slowa. Z haluksami miala problem moja bliska kuzynka. Duzo jej pomogly cwiczenia, po domu chodzila czesto na palcach, turlala stopa male i wieksze pileczki, stawala na palcach i pietach na przemian.
        Wyglad stopy bardzo sie poprawil, jednak i tak zdecydowala sie na operacje.

        Tutaj mozesz zakupic sode bez kadmu.

        http://www.sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/soda-oczyszczona-spozywcza-bez-aluminium-bez-antyzbrylaczy-1-kg

        Jesli Twoj pot ma przykry zapach przemywaj pachy odrobina sody, jedz jak najmniej przetworzone jedzenie.
        Prosze zajrzyj tutaj
        https://paleosmak.pl/najprostszy-dezodorant/

        Uzywam sody do czyszczenia, jest lepsza niz jakiekolwiek inne specyfiki, a jesli chce zapach skraplam pomieszczenie olejkiem cytrynowym czy innym.

        Jesli chodzi o skorke migdalow, to jest po prostu ciezkostrawna, dlatego nie podaje jej dziecku, ani sama nie zjadam. Migdaly sa bardzo wartosciowe, kupuj bio, nie za bardzo wysuszone i surowe. Wtedy beda doskonalym pozywieniem zwlaszcza w zimie.
        Jednak nie suszone, nie prazone a surowe. Mozna dostac nawet w zwyklym markecie, moje pieknie kielkuja.

        Pieknej niedzieli zycze.

        • Agata 15 stycznia 2017 at 15:15

          Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź! Na razie nie mam jeszcze pełnej kwoty na operację, więc pobawię się w między czasie w gimnastykę – ćwiczenie z piłeczką znam ale na palcach nie chodziłam.

          Akurat taki dezodorant zrobiłam, jak z przepisu, tylko minus skrobia i plus olejek eteryczny (teraz pomarańczowy) bo nie lubię zapachu oleju kokosowego samego. Zadziałał tak sobie więc dodałam sody, bo chyba wsypałam za mało (na oko). Kilka lat temu już go robiłam, akurat ze skrobią bo miałam w domu ziemniaczaną, ale z kolei nie miałam kokosa i głupia zrobiłam na bazie z oliwy z oliwek – super żółte plamy pod pachami 😀 Cieszę się, że nie odradzasz sody – jesteś dla mnie w dużym stopniu autorytetem, a soda wydaje mi się pomocna.

          Dziękuję za link do sody bez syfu! Jeśli dezodorant będzie mi teraz ok działał to ją zamówię. I za odpowiedź w kwestii migdałów – już myślałam, że w skórce jest coś trującego. Mnie na razie nic nie kusi poza owocami i warzywami, ale możliwe że kiedyś zacznie, to będę mieć na uwadze Twoje rady a propos migdałów.

          Również pięknej niedzieli 🙂 U mnie dzisiaj jest – śnieżnie i bajecznie.

          Agata

      • Eryk 15 stycznia 2017 at 15:34 Reply

        I tak właśnie człowiek stawia sobie zbyt wiele barier w życiu woląc by przypadkiem nikt go nie wytykał palcem bo jest „Inny” chodząc boso… Są też parki jest wiele możłiwości nie trzeba ulicami chodzić. Z resztą chodniki także izolują w pewnym stopniu nas od ziemi wręcz w dużym stopniu(!) Agato przyczyna przykrego zapachu ciała nie jest brak używiani perfumów albo sody a gnijące białko przede wszystkim w naszym organizmie. Ten smród to efekt wieloletniego jedzenia śmieciowego jedzenia które pozostawiło coś po sobie i wypadałoby zająć się usuwaniem tego. Wtedy zapomnisz o jakichkolwiek środkach zapachowych i… zaczniesz mieć więcej czasu na cieszenie się z życia;) Bo nie będzie tracić czasu na te niepotrzebne rzeczy i myślenie o nich 😉

        • Agata 15 stycznia 2017 at 15:57

          Ja w ogóle nie lubię jak inni zwracają na mnie uwagę, nawet jeśli ta uwaga ma polegać na tym, że obcy facet uśmiechnie się i powie mi komplement, nie chodzi o bycie „inną”. Tak, do parku mogę sobie czasami iść pochodzić boso, ale wątpię, żeby od takich sporadycznych spacerów stopy wypiękniały.

          „wypadałoby zająć się usuwaniem się tego” – a myślisz, że dlaczego czytam bloga pani Joanny? 🙂 Ale syf nie usuwa się z dnia na dzień – czyli że mam śmierdzieć aż nie przestanę śmierdzieć? 😉

          Czasu na cieszenie się życiem mam sporo 🙂 fajnie by było mieć jeszcze więcej ale akurat to że nie będę musiała się posmarować 1x dziennie dezodorantem pod pachami za dużo mi dołoży.

          Joanna odpowiedziała już na wszystkie pytania, które do niej kierowałam, więc uciekam 🙂 Miłego dnia!

  20. Eryk 14 stycznia 2017 at 19:38 Reply

    A ja mam 29 lat jak coś Agato 😉

  21. Magdalena 15 stycznia 2017 at 14:23 Reply

    Duzo madrosci i duzo bzur panie Eryku.
    Zwierzeta magazynuja pokarm na zime, gdyby tego nie robily, nie przetrwalyby.
    Co Pan by jadl gdyby nie supermarkety, surowe ziemniaki chyba.
    Dzieki bogu mamy sklepy i nie nalezy ich demonizowac. Nie wszystko czego nie stworzyla natura jest zle. Dotyczy to sody oczyszczonej i wielu innych produktow. Nalezy sie wyedukowac.
    Jest pan w goracej wodzie kapany, taka sama bylam kiedy przechodzilam na weganizm w wieku 14 lat. Teraz mam 56 lat odkad skonczylam 14 lat w ustach nie mialam odzwierzecego produktu, jednak ciesze sie, ze moge zakupic jarmuz w zimie. Daje mi on energie, bo ja go nasycam dobra energia i mysle pozytywnie! Ciesze sie. Nie choruje.
    Pani Agato prosze nie bac sie migdalow, zawieraja witamine D potrzebna nam w zimie. Ludzie kielkowali od tysiecy lat, zwierzeta zakopuja migdaly i jedza wykielkowane!
    To jaka energie przekazujemy produktom jest wazne. Nie bojmy sie pic wody w butelkach, cholera nie siejmy strachu bo weganie wychodza tutaj za przeproszeniem na debili! Jasne, ze nie jest to najlepsza woda, ale pic trzeba, do cholery nie jedna szklanke a minimum dwa litry! Wybieram wode w butelkach szklanych, nie ide do rzeki bo rzeki sa tez brudne.
    Nie demonizuje jablek bo nie sa zerwane z nie mojego drzewa.
    Jabluszko panie Eryku to nie jedyny pokarm na swiecie.
    Co jedza pana dzieci jestem ciekawa. Fanatyzm, straszny fanatyzm, ktory prowadzi do choroby.

    Pani Agato poddalam sie operacji halluksa i jestem zadowolona. Od dziecka mialam straszne kompleksy. Od tego sa lekarze aby pomagac,a nie fora internetowe, ja znalazlam fantastycznego doktora. Pani Joanna wspomina o cwiczeniach, one zawsze sie przydaja, ale operacja to podstawa jesli ktos sobie tego zyczy.

    Pozdrawiam

    • Eryk 15 stycznia 2017 at 15:20 Reply

      Na pewno to nie zasługa Boga, że mamy supermarkety i niech Dobry Bóg uchowa Pani bzdury w tej kwestii… Ziemniaki zaraz po chlebie są pierwsza trucizną dla człowieka. To że Pani nie choruje( i to się tyczy także innych ludzi niechorujących) nie znaczy że jest Pani zdrowa, że ma Pani zdrowy organizm wewnątrz ale coż może Pani wierzyć sobie a nie rzeczywistości. A rzeczywistość jest taka że nawet sam weganizm tak zwany do zdrowych nie należy. Ktoś może jeść za dużo strączkowych roślin czyli za dużo białka, do tego doliczyć przetworzone sojowe produkty ze sklepów i w tym momencie człowiek nic dobrego nie wnosi do swego wnętrza a jedynie dalej się zanieczyszcza zwłaszcza białkiem. ja także od kilku lat w ogóle nie choruje ale wiem jestem tego świadomy że wcale ie jestem jeszcze do końca oczyszczony. Po prostu najpierw musimy zrozumieć istotę choroby a wtedy wiele się wyjaśni. Organizm po prostu nie daje objawów ale w środku i tak jest ruina tyle że mniejsza niż u innych osób i dlatego nie ma objawów. Do objawów chorobowych czyli wyrzucania śłuzu wszystkimi drogami wydalniczymi przyczynia się śluz czyli jeśłi ktoś prowadzi „dietę” bezśluzową bądź nawet żywi się głównie mięsem które tworzy zbity twardy galaretowaty śluz, to także objawów może nie być i taki człowiek będzie wszem i wobec głosił że jest zdrów jak ryba… Oczywiście będzie w błędzie. Owszem to bardzo baaardzo dobrzxe że Pani już w wieku 14 lat odeszła od tego najgorszego jednak nie byłbym taki pewny co do ZDROWIA na Pani miejscu. Ja tu piszę o zdrowiu perfekcyjnym idealnym do którego każdy z nas jest stworzony by je posiadać. A co do zwierząt co niby magazynują pokarm na zimę… Widziała to Pani na własne oczy pytam ja się ????????? Widziała Pani że jest Pani pewna ????? A może Pani tu mi jeszcze będzie bajki opowiadac że wiewiórka gromadzi żołędzie bądź orzechy i je zimą zamrożone hmmm? a może podgrzewa sobie w piecu ?:) to że rzeka jest na PAni oko „brudna” to nie znaczy że jest szkodliwa bądź szkodliwsza niż woda w butelkach ! Wie pani co różni przede wszystkim ta wodę z łona natury (nawet ta „brudną”) od wody sklepowej bądź kranowej ? Woda butelkowa i kranowa nie dość że ma w sobie liczne sztuczne elementy syntetyczne w postaci sztucznych tzw. „minerałów”(które sa tylko balastem dla organizmu) to jeszcze NIE MA W SOBIE ANI GRAMA ANI ANI GRAMA ENERGII !!!!! Jest wyjałowiona całkowicie i jedyne co robi to jakoś nawadnia w ilości niezbędnej jedynie organizm by mogło pracować jelito i odkłada się rozpływając po organizmie wraz z truciznami pochodzącymi z tak zwanej „żywności”. Ona w ogóle nie oczyszcza organizmu wiem bo sprawdzałem na sobie nie raz i wyciągałem te wnioski czego Pani zapewniam nie miała okazji sprawdzić skoro tak Pani pisze w ten sposób. Zaznaczam jeszcze że także jeszcze kilka lat temu wybierałem wodę w szkle myślą,c że taka jest najlepsza jednak dziś znam już prawdę. Jak może PAni siać jeszcze bzdury typu że „operacja to podstawa” !!???? Jak Pani może siac tu wiarę w tą cała bandę chirurgiczną i medyczną pytam się??!! Czy my jesteśmy maszynami? robotami? że trzeba nas naprawiać narzędziami??!! POMYŚL KOBIETO kim jesteś zastanów się… podpowiedź: istotą organiczną ŻYWĄ(jak każde zwierzę) i każda sztuczna ingerencja w organizm jest krzywdą dla niego i dla naszego ciała!! Czasem jest wręcz zbrodnią ! Np. wycinanie narządów w celu zaleczenia raka(a tak naprawdę zlikwidowania jedynie objawów!). Lekarze są tylko i wyłącznie nieświadomym stadem przeszkolonym w celu naszej destrukcji(i własnej także). Zwalczając naturę, zwalczając choroby i schorzenia lekami, oraz majstrując w ciałach narzędziami ZWALCZAMY SAMYCH SIEBIE. Dziękuję za uwagę
      PS. Migdały nie mają żadnej witaminy D. Witamina D jak i inne nie istnieją. Teraz może Pani się śmiać bo tylko to Pani pozostało przy braku samo-myślenia, przykro mi.

    • Agata 15 stycznia 2017 at 15:39 Reply

      Dziękuję, Magdaleno, bardzo za wskazówki! 🙂

      Ja także mam straszne kompleksy na punkcie nie tylko haluksa, ale w ogóle stóp i też od dziecka – bo zawsze miałam duże stopy, kiedyś w podstawówce nawet nauczycielka upokorzyła mnie z tego powodu, może nie celowo, ale zostaje w głowie… i tata koleżanki, jak „zażartował” że prawie przez przypadek założył moje buty, bo myślał że to jego wtf 🙂 Na rozmiar stóp nic nie poradzę, ale żeby chociaż tego haluksa nie było. Będę dalej odkładać na operację, a ćwiczenia na pocieszenie 🙂

      Także wydaje mi się, że Eryk trochę przesadza i może odstraszać osoby zainteresowane przejściem na surową dietę. Czytałam wczoraj długo informacje na stronie pięknej pani od beautifulonraw – i niby zaleca to samo, co Eryk tutaj w komentarzach (dwa posiłki dziennie, długa przerwa bez jedzenia, mokre i suchy posty, jeść mniej, itp. aha, ale ta pani ćwiczy hot jogę w zamkniętym pomieszczeniu, to akurat trujące wg Eryka), ale ona robi to w taki sposób, że byłam zafascynowana i chciałabym KIEDYŚ dojść do takiego etapu, że mogę żyć bardziej jak ona. Ona zachęca, wspiera, daje wskazówki, a nie kpi, wywyższa się. To z reguły nie jest tak, że ktoś przejdzie na surową dietę i zaraz oświecenie, życie na energii słonecznej i dwóch jabłkach dziennie, które sam zerwał w lesie. Samo przejście na taką dietę, nawet nie w 100%, to dla wielu już duży krok, duża zmiana, wysiłek żeby się zaadaptować. Ludzie starają się, cały czas się uczą, i spójrzmy prawdzie w oczy – mało kto ma dostęp do jabłek w lesie (w dodatku przez cały rok – ja sama mogę sobie zerwać u Babci i na łące latem i jesienią, dwie różne odmiany) albo osobiście zna kogoś godnego zaufania, kto mu dostarczy, bo skoro nawet eko nic nie znaczy… Czyli że pozostaje wrócić do pizzy i lodów, skoro jabłka ekologiczne, najlepsze na jakie możemy sobie pozwolić, to i tak trucizna i to wszystko nie ma sensu…?

      Jeszcze raz dziękuję wszystkim za pomoc i rady.

      Agata

    • Not Milk 15 stycznia 2017 at 21:57 Reply

      Z własnej strony bardzo polecam quantum diet Pani Tonyi Zavasty, która pomogła mi uporać się z problemami jelitowymi, choć w okresie zimowym jadam przeważnie w 10 godzinnym okienku żywieniowym, które jest dla mnie teraz optymalne. Cieszy mnie to, że blog odwiedza inna osoba mieszkająca właściwie nieopodal, która stara się dokonywać możliwie zdrowych i smacznych wyborów żywieniowych (osobiście przeważnie kupuję produkty eko w sklepie na Zeylanda – poza tym jest bardzo miła obsługa – oraz u mnie w Luboniu) 🙂

      W przypadku haluksów raczej nie widzę innej drogi wyjścia niż ta wspomniana przez Panią Magdalenę.

      Pani Magdaleno, chciałbym się zwrócić z uprzejmym zapytaniem, czy prowadzi Pani bnyć może swój blog podróżniczy lub wydała Pani książkę na ten temat? Nie ukrywam, że przedstawione wzmianki o podróżach bardzo mnie (zapewne, jak i innych czytelników bloga) zainteresowały. Za odpowiedź prywatną lub na forum byłbym bardzo wdzięczny.

      Pozdrawiam serdecznie!!! 🙂

      • Agata 16 stycznia 2017 at 00:29 Reply

        Witaj! 😀

        W Luboniu mieszka moja Babcia (nie ta od jabłuszek 😉 od jabłuszek w Puszczykowie)

        Pani Tonya to moja idolka 🙂 Uważam, że jest przepiękna (podziwiam idealną jasną skórę, której pozazdrościłaby niejedna Japonka czy Koreanka, która całe życie kładzie na siebie gigantyczne ilości filtrów chemicznych – sama kiedyś importowałam filtry z Japonii, są „najlepsze” 😉 ), no i ogrom wiedzy. Książek jeszcze nie czytałam, ale prawie wszystko dostępne online, planuję zakup zarówno książek i jak i niektórych produktów (jak szczotki do ciała i twarzy – szczotkuję na sucho ciało od kilku lat, chociaż nieregularnie, twarz krótko, jestem ciekawa jej szczotek, moje są po prostu z drogerii).

        Intermitted fasting stosowałam od dawna, ale idąc śladem Tonyi chcę coraz bardziej wydłużać okienko postu, no i suche posty jak tylko się da – jak najmniej wody innej niż z warzyw, owoców. Ale nie wariuję, nie chcę się zniechęcać, na razie wystarczy mi do satysfakcji długie okienko bez jedzenia, może być nawet z zieloną herbatą (prawdziwą japońską – od lat tylko taką piję, smakuje zupełnie inaczej niż wióry z marketu), do tego nieprzejadanie się i bardzo dokładne żucie. Z herbaty chcę ewentualnie całkowicie zrezygnować, ale to akurat będzie dla mnie trudne bo od lat była dla mnie jedną z największych przyjemności w życiu (kolekcjonuję też japońską ceramikę), potrafiłam oszczędzać na wszystkim, nawet na jedzeniu, żeby pić najszlachetniejsze gatunki. Ale teraz chcę ewentualnie całkowicie odstawić. Zobaczymy jak będzie 🙂 Samo przestawienie myślenia, po długim okresie karmienia się informacjami jak idealnym pokarmem są dla człowieka jajka i podroby, tłuszcze nasycone i zwierzęce, a węgle potrzebne tylko do regeneracji, to dla mnie duży sukces – przez pierwsze dni surowej diety byłam mocno zestresowana jedząc słodkie owoce i to na pusty żołądek, że jem cukier, że zaraz organizm zacznie szaleć. Ale trwałam, bo optymalne ponoć dla człowieka diety wysokotłuszczowe nie działały na mnie pozytywnie i już nie widziałam innej opcji jak zmienić nastawienie o 360 stopni. Do surowej diety podchodziłam 2-3 razy wcześniej, pierwszy raz jakąś 7 lat temu, ale nigdy nie wytrwałam dłużej niż kilka dni, bo byłam uzależniona psychicznie od słodyczy, więc jadąc na węglach i będąc na diecie gdzie, przynajmniej na samym początku, ciężko się najeść u mnie niestety kończyło się czekoladą czy ciasteczkami – dieta wysokotłuszczowa mnie z tego wyleczyła, tutaj muszę jej podziękować. Teraz jest zero problemów, inne jedzenie niż surowe warzywa i owoce zupełnie mnie nie interesuje, a już na pewno nie słodycze, zupełnie mnie nie kręcą już.

        Pozdrawiam serdecznie! 🙂

  22. Magdalena 15 stycznia 2017 at 15:30 Reply

    To prosze pic wode z rzeki Panie Eryku i jesc korzonki, ja polecam Wam wode butelkowa ze szkla gdyz jest bardzo dobra, jest duzo dobrych firm, na temat zwierzat wiem bardzo duzo bo jestem biologiem. Prosze poczytac jak magazynuja pozywienie, bo bez tego nie przetrwalyby zimy. Pan tez by nie przetrwal na jablkach i zapewniam, ze umrze szybciej ze stresu czego nie zycze niz ja z naszpikowanej chemia wody.
    Powiada Pan, ze nie ma witamin, a to dopiero bzdury i wymysly, oczywiscie, ze istnieja.
    To nie tylko liczby i litery, ale istnieja. Lekarze bywaja tylko ludzmi. Sa zle lekarzy i dobrzy. Nie namawiam do wycinania, ale skorygowania stopy. To wielka roznica. Wiem czym sa halluksy. Pozbylam sie ich i moja stopa jest calkowicie zdrowa od kilkunastu lat.

    • Eryk 15 stycznia 2017 at 15:39 Reply

      Widziała Pani jako biolog pod mikroskopem kiedykolwiek witaminy czy tylko te wirtualne na papierze w postaci cyferek podczas badań ??? Proszę o odpowiedź bo jeśli Pani rzeczywiście widziała je na oczy to ja chyba polecę Pani wziąć kredyt na nowiutka willę z basenem 🙂 Została Pani oszukana na studiach przykro mi. Ale spokojnie nie tylko Pani… Oczywiście że na samych jabłkach ni etyle że przetrwałbym zimę ale ponadto czułbym się rewelacyjnie. I wiem co piszę… Pani nie próbowała więc proszę nie negować. Pani czyta jedynie książki zamiast wybrac się na podróż po lasach i obserwować przyrodę przy okazji czerpąć prawdziwą wiedzę i mądrość.

  23. Magdalena 15 stycznia 2017 at 15:33 Reply

    Prosze nie negowac rowniez gotowanego jedzenia. Nie zawsze surowy pokarm jest dla nas wlasciwy. W wiekszosci jem na surowo, jednak sa sytuacje gdzie lepiej czuje sie po gotowanym. Gotowany pokarm nie jest stworzony przez diabla, ludzie zaczeli gotowac aby przetrwac.

  24. Eryk 15 stycznia 2017 at 15:40 Reply

    Lepiej się Pani czuje po gotowanym owszem ale CZY WIE PANI DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE???? NIE WIE PANI I TYLE!! Ja już dawno to zrozumiałem….

  25. Eryk 15 stycznia 2017 at 15:42 Reply

    I nie nauczą tego Pani na żadnych studiach zapewniam… Kurczę tracę czas zdaje mi się. Czas odpuścić. Miłego wieczoru 😉

  26. Magdalena 15 stycznia 2017 at 15:46 Reply

    Panie Eryku ja jestem zdrowa, nie mam zamiaru byc w 100% witarianka. Jestem weganka, nie spozywam cukru, przetworzonego silnie jedzenia, nie smaze. Owszem lubie gotowane bataty, brokuly, kalafior i dobrze mi z tym. Pozdrawiam.

  27. Magdalena 15 stycznia 2017 at 18:50 Reply

    Oczywiscie, ze widzialam witaminy Panie Eryku. Witaminy sa drobnymi czasteczkami chemicznymi!

    Czyste witaminy moga miec postac oleistego plynu lub krystalicznego proszku. W postaci oleistej występuja witaminy B5 oraz E. Wiekszosc witamin dobrze rozpuszcza się w wodzie, a ich nadmiar jest dzieki temu latwo usuwany z organizmu. Witaminy A, D, E i K naleza do witamin rozpuszczalnych w tluszczach i kumuluja sie w organizmie, a spozywane w nadmiarze moga wywolac efekt przedawkowania. Dlatego nalezy byc ostroznym przy przyjmowaniu ich w postaci suplementow. Witaminy A, B2, B5, B6, B12, E, K i kwas foliowy posiadaja barwe zolta lub brunatna. Pozostałe, tj. B1, B3, C, D i H, sa bezbarwne.

    Czytajac wypowiedzi Pana rzeczywiscie latwo sie zniechecic. Chyba kazdy przechodzacy na weganizm czlowiek ucieklby z tego bloga czytajac te wypowiedzi. Nie zastraszajmy! Weganizm jest zdrowy. Nawet cwiczac w pomieszczeniu jest zle? Otoz nie, cwiczac mozna wszedzie. Jasne, ze na swiezym powietrzu najlepiej, ale nie przesadzajmy, ze w domu jest zle.
    Fanatyzm to choroba!
    Jako weganka czuje sie doskonale, bardzo lubie gotowane jedzenie i nie zastanawiam sie czemu. Lubi bardziej ugotowane brokuly niz surowe, to samo dotyczy ziemniakow i kalafiora. Uwielbiam poranna kawe, rowniez mi nie szkodzi. zjadam owoce bynajmniej nie eco, bo mnie na nie nie stac. Wychowuje samotnie wnuczke, zreszta weganke i na nia idzie wiekszosc eco jedzenia.
    Mam karmic moja wnuczke jablkiem z jablonki, ktora zasadze i dawac jej z rzeki wode?

    Supermarkety sa zle, owoce zatrute. Dziwne bo na takich owocach wyleczylam sie z luszczycy, na nieekologicznych warzywach i owocach. Owoce zawieraja blonnik, szyblko sie dzieki nim oczyszczamy.

    Czytam ksiazki i podrozuje, jestem podroznikiem. Pierwsza podroz za wlasne pieniadze odbylam w wieku 17 lat. Dzieki temu zostalam biologiem, spalam z wilkami, mieszkalam w lesie 6 lat, w wieku 30 lat dopiero zdecydowalam sie na studia. Nikt mnie nie oszukal, to Pan wyciaga zle wnioski po przeczytaniu kilku artykulow. Czytalam, ze uwaza pan tluszcz za zlo. Tluszcz jest nam bardzo potrzebny do zycia. Oczywiscie nie tluszcz zwierzecy, pieczony, ale w surowej formie. Dostalo sie tutaj oleju kokosowemu rowniez.
    To nieprzetworzony surowy olej, najlepszy na swiecie.

    Nie kazdy musi jesc dwa posilki dziennie. Codziennie cwicze okolo 2 godzin, min joge.
    Zjadam 5 posilkow i czuje sie doskonale.

    Kazdy z nas jest inny, kazdemu odpowiada cos innego.

    Pani Agato zaluje tylko jednego, ze nie poddalam sie zabiegowi przywrocenia mojej stopy do ladu wczesniej 😉

    • Eryk 15 stycznia 2017 at 19:11 Reply

      Do cholery jasnej ja pytałem czy widziała Pani naturalne witaminy a nie te z laboratorium chemiczne/ syntetyczne !!!!!!!!!!!!!!!!! To rzeczywiście są trucizny a nie żadne dobroczynne witaminki. Więc pytam jeszcze raz… ???

    • Eryk 15 stycznia 2017 at 19:16 Reply

      Nie owoce Pania wyleczyły lecz sam Pani organizm się z tego wyleczył bo zawsze leczy się sam tylko organizm a my mu możemy to ułatwić jedynie odpowiednim pożywieniem i go ODCIĄZYĆ by mu to właśnie umożliwić – i tak było u Pani. Rozczarowana? Tak ja tez czytałem o ludziach którzy wyszli z raka spożywając marketowe warzywa i owoce więc nie zaskoczyła mnie Pani. Ale to sam organizm zawsze się leczy. Surowa żywnośc z racji tego że jest surowa odciąża organizm diametralnie nawet jak zawiera szkodliwe elementy. To żaden fanatyzm droga Pani tylko zdrowe podejście. PRosze wstrzymać oddech i sprawdzić ile Pani wytrzyma bez powietrza? Wtedy szybko Pani zrozumie ile znaczy tlen dla człowieka. Tym bardziej podczas wysiłku gdy organizm pierwsze co to potrzebuje energii najmniejszych przeszkód czyli powietrza, zwykłego powietrza.

    • Eryk 15 stycznia 2017 at 19:20 Reply

      5 posiłków dziennie ???!!!! Współczuję Pani wątrobie…. Nigdy w tedy sposób się Pani nie zacznie oczyszczać przykro mi. NIGDy i rozumiem co teraz piszę jedynie ostrzegam. Organizm to zmyślna delikatna istota która potrzebuje czasu na wszystko a nie jakiś kontener na wrzucanie jedzenia. To nie maszyna!

    • Romano 18 stycznia 2017 at 14:50 Reply

      w końcu głos rozsądku 🙂

  28. Eryk 15 stycznia 2017 at 19:06 Reply

    Alez ja do niczego nie zmuszam tylko chcę wyjaśnić Pani zły punkt widzenia… I wyjasnię Pani raz na zawsze by nie miała Pani złudzeń. Otóż gdy tylko pokarm gotowany/smażony/pieczony czyli generalnie zniszczony termicznie dotknie ścianek jelit i żołądka automatycznie wręcz błyskawicznie nasz organizm przestawia się w inny tryb pracy- następuje blokada oczyszczania organizmu- blokada eliminacji toksyn. Rozumie Pani teraz skąd to pozorne dobre a nawet lepsze samopoczucie po spożyciu czegoś podgrzanego za bardzo ? Jeśli jest Pani osobą z otwartym umysłem potrafiąca samodzielnie myśleć too… właśnie dałem Pani do myślenia. Bo chyba powinna Pani zrozumieć istotę oczyszczania organizmu tzn. gdy z jelita( i nie tylko) zaczynają dostawać sie do krwioobiegu trucizny przechodzące przez mózg bo przecież wszystko krąży po całym naszym organizmie by następnie zostało to wydalone lecz na to potrzeba czasu. Teraz niech Pani ruszy wyobraźnią hmmm…. Właśnie ugryzła Pani i połknęła co nieco gotowanych ziemniaków które jako że są śluzotwórcze i pozbawione wody to szybko osadzają się na ściankach żołądka i jelit co skutkuje automatycznej BLOKADZIE OCZYSZCZANIA, gdyz organizm na czymś takim oczyszczać się nie może, nie chce- BO GŁUPI NIE JEST taaak? W tym momencie wszystkie trucizny które siedziały przez jakiś czas we krwi zawracają błyskawicznie na swoje …. DAWNE MIEJSCE w naszym ciele 😐 I tu tkwi właśnie ta iluzja w odczuciu lepszego samopoczucia !!!!! Ludzie jedzący wszystko tez Pani powiedzą że się słabo czuli gdy jedli 2 tygodnie same owoce i warzywa a gdy tylko wrócili do gotowanego to stwierdzili że to jest właśnie to czego im jednak brakowało, że ich organizm jednak potrzebuje mięsa i białka i wapnia i takie tam pierdoły jeszcze mówią…. NIC BARDZIEJ MYLNEGO. To co opowiadam nie jest wykładane w szkołach a powinno, lecz nigdy nie będzie wie Pani dlaczego? Bo to jest PRAWDA, a prawda musi być ukrywana. Cała medycyna i zwykły lekarz na zdrowym człowieku nigdy by nie zarobił NIGDY ! Zapaliła sie już lampka ostrzegawcza u Pani w umyśle ? Jest jedna złota zasada którą ktoś bardzo mądrze myślący kiedyś głosił, ale Pani pewnie jej nie zrozumie: ” Gdy organizm jest zanieczyszczony to im bardziej będziesz chciał go odżywić tym bardziej będziesz go zanieczyszczać”. Nawet ludzie jedzący przez lata na surowo często są jeszcze bardziej zatruci niż kiedykolwiek i wyglądają gorzej(choć wygląd jest tu mało istotny dla mnie akurat) a to tylko dlatego że cały czas jedzą i się objadają. Nie dają organizmowi możliwości odprowadzenia poruszonych trucizn z ciała i dochodzi do tzw samozatrucia własnymi toksynami które człowiek trzyma całe calutkie życie. Krótkie życie które mogłoby być diametralnie wydłużone… Jak bardzo? BAAAARDZO nawet sobie nie wyobraża nikt. Człowiek jest ze swej natury doskonały lecz niszczy tą doskonałość. Kurcze a miałęm już nic nie pisać ale poniosło mnie ..

  29. Eryk 15 stycznia 2017 at 19:08 Reply

    W ramach dopięcia wszystkiego co napisałem: Natomiast gdy tylko pokarm surowy wprowadza się do jelit i żołądka(żołądek jest tak naprawde tylko przejściówką tzw) następuje automatyczna zmiana trybu pracy organizmu i zaczynają być poruszane często okropne trucizny z naszych jelit zwłaszcza i dlatego człowiek czuje się wtenczas często słabo i nieszczęśliwie, ale klucz do sukcesu to… PRZETRWAĆ DO KOŃCA 🙂 I ja mam taki zamiar dopiero wtedy ludzie zaczną wierzyć mam nadzieję.

  30. EWCIA 15 stycznia 2017 at 19:23 Reply

    DAWNO MNIE NIE BYŁO, WITAM WSZYSTKICH , WIDZĘ,ŻE DYSKUSJA ROZGORZAŁA NA CAŁEGO! AŻ MIŁO SIĘ CZYTA :). U MNIE BIEDA, MOJA MAMA ZŁAMAŁA NOGĘ. MA OCZYWIŚCIE OSTEOPOROZĘ, CAŁE ŻYCIE PIŁA MLECZKO A TU PROSZĘ KOŚCI JAK RZESZOTO !DZIWNE, BO PODOBNO PICIE MLEKA TO GWARANCJA MOCNYCH KOŚCI. DODAM, ŻE OD PARU LAT NA SZCZĘSCIE SPOŻYWA NABIAŁ W NAPRAWDĘ ZNIKOMYCH ILOŚCIACH. PROSZĘ O PORADY CZYM JĄ KARMIĆ ABY KOŚĆ JAK NAJSZYBCIEJ SIĘ ZROSŁA. ERYK PEWNIE MI NAPISZE, ŻE NAJLEPSZY BYŁBY POST ALBO ZNIKOME ILOŚCI JEDZENIA. ZGODZIŁABYM SIĘ Z TYM ALE Z MOJĄ MAMĄ TO NIE PRZEJDZIE. ONA GŁODNA LEŻEĆ NIE BĘDZIE.
    ERYKU MAM DO CIEBIE PYTANIE. W WIELU MIEJSCACH ZAZNACZASZ, ŻEBY NIE SPOŻYWAĆ DUŻEJ ILOŚCI OWOCÓW. ALE DLACZEGO? CZYM TO GROZI? JA MARZĘ O OCZYSZCZENIU SWEGO ORGANIZMU I DOJŚCIA DO STANU JAKI OPISUJESZ. JEDNAK NA RAZIE NIE JESTEM GOTOWA, JEM OWOCE WDUŻEJ ILOŚCI. PRAGNĘŁABYM SPOŻYWAĆ 2 JABŁUSZKA DZIENNIE, ALE ….JEST JAKAŚ BLOKADA, BOJĘ SIĘ GŁODU, MARZNIĘCIA- JAK JESTEM GŁODNA STRASZNIE MARZNĘ, A TERAZ ZIMA.,.PRACUJĘ, NIE MOGĘ SOBIE POZWOLIĆ NA CHWILĘ SŁABOŚCI. ERYKU WIĘC JEM TYCH OWOCÓW CAŁKIEM SPORO. CO ZAUWAŻYŁAM? NA PEWNO CZĘSTSZE WIZYTY W TOALECIE, KIEDYŚ NA TYPOWEJ POLSKIEJ DIECIE MIAŁAM PROBLEMY Z ZAPARCIAMI, A TERAZ WYPRÓŻNIENIE PO KAŻDYM POSIŁKU, JAK W ZEGARKU;) PO WYJSCIU Z TOALETY WSPANIAŁE UCZUCIE LEKKOŚCI, MAM TEŻ WIĘCEJ ENERGII NIŻ KIEDYŚ . WODY PIJĘ MAŁO 1 LUB 2 SZKLANKI DZIENNIE.W OKRESIE SWIĄTECZNYM TROCHĘ SOBIE POFOLGOWAŁĄM I ŻAŁUJĘ BO NIE CZUŁAM SIĘ NAJLEPIEJ. ERYKU NIE ZRAŻAJ SIĘ KOMENTARZAMI, JA MYŚLĘ ŻE TWÓJ TOK ROZUMOWANIA JEST JAK NAJBARDZIEJ SŁUSZNY. BARDZO PROSZĘ TEŻ O DOKŁADNIEJSZE WYJAŚNIENIE DLACZEGO ORGANIZM PRZY SPOŻYWANIU WIĘKSZEJ ILOŚCI OWOCÓW SIĘ NIE OCZYSZCZA. CZYTAŁAM WIELOKROTNIE TWOJE WYJAŚNIENIE I CIĄGLE JEST DLA MNIE NIE JASNE 🙁
    DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ŻE JESTESCIE, JOASIU, ERYKU I POZOSTALI TEN BLOG UTWIERDZA MNIE W PRZEKONANIU ŻE WARTO WALCZYĆ O SWOJE ZDROWIE I MOTYWUJE BY SIĘ NIE PODDAWAĆ!

    • Eryk 15 stycznia 2017 at 19:42 Reply

      Ehhh…. Nie oczyszcza się bo trzeba czasu by śluz został rozpuszczony rozumiesz? Organizm wtedy zatrzymuje wodę i gromadzi energię w celu rozpuszczenia śluzu, gdy tylko znów coś wrzucisz do żoładka i w dodatku sporo to organizm nie oczyszcza się tylko skupoia się na przetwarzaniu i wydalaniu proste. Dałabyś radę umyć zlew gdy w nim cała sterta naczyń? odpowiedz sobie na to pytanie na pewno dasz radę zrozumieć o co w tym chodzi 😉 Ja sam kiedyś tez jadłem sporo wszystkiego owoców i warzyw i biegałem do toaletki jak szalony wierz mi miałem tak długo ale wiesz co teraz już rozumiem? NIE OCZYSZCZAŁEM SIĘ WTEDY NI KSZTY ! ! Zrozumiałem to po swojej katastrofalnej w skutkach głodówce gdy spojrzałem w lustro. Co tak naprawdę nosi w sobie człowiek. … masakra. Wiem, rozumiem. Ciężko sobie to wyobrazić większości to o czym pisze ale to tylko dlatego że nie przezyliście tego nie odczuwaliście tedo ehhh ale ja nikogo nie oszukuję SŁOWO ! Brzydze się kłamstwem i pragnę pomagać ludziom ! Niech Twoja mama je normalnie surowe ale niech nie porzejada się i je o stąłych porach i nie przed snem i powinny też byc efekty widoczne pozytywne…

    • Eryk 15 stycznia 2017 at 19:48 Reply

      Marzniesz dlatego bo brakuje Ci energii ! Ale spokojnie razem z Tobą w podobnej sytuacji jest większość ludzi na ziemi. Prawie wszyscy. Dopiero podczas postu odsłaniają się nasze ukryte syfy ot cała prawda. I wtedy też wychodzi jak kto jest tzw. „Zdrowy”. Zimno jest efektem małych zasobów energetycznych człowieka i objadając się owocami tylko sprawę pogorszysz, dlaczego? Bo cukier gronowy owoców silnie porusza trucizny w jelicie i kieruje je do krwioobiegu, ale gdy się objesz to rozpocznie się także silna fermentacja i powstawanie poprzez reakcje chemiczne(ujmijmy to tak umownie) kolejna dawka nowych trucizn zasiedlających (a nie opuszczających ) nasze ciała gdy jesz w nadmiarze.

  31. EWCIA 15 stycznia 2017 at 19:26 Reply

    JOASIU JA NIE CHODZIŁAM NIGDY BOSO PO ŚNIEGU, ALE WIERZĘ ŻE TO COŚ WSPANIAŁEGO. GDYBYM MIESZKAŁA WE WŁASNYM DOMU TO BYM PEWNIE SPRÓBOAWAŁA ( MIMO TEGO , ŻE JESTEM ZMARZLUCHEM) ALE MIESZKAJĄC W BLOKU TO NIE MA ZA BARDZO JAK,

  32. Eryk 15 stycznia 2017 at 19:50 Reply

    A tak na marginesie- Dziś zjadłem jedno jabłko wielkości małej garsci o 13:00 i jednego kokosa razem z tą skórką o 17:00, którego skończyłem jeść o 19:00. Czuje się bardzo dobrze ale ja rozumiem dlaczego. Wiem że jutro obudze się do pracy o 5 rano leciuchny 🙂 Dobranoc wszystkim czas spać ;))

  33. Eryk 15 stycznia 2017 at 19:52 Reply

    Jutro bedzie znowu jedno jabłko i już najwyższy czas bym jadł tylko to i niewiele…. Dobranoc.

    • SR 16 stycznia 2017 at 05:25 Reply

      Panie Eryku, czy cukier gronowy, o którym Pan wspominał, że jest źródłem energii to są węglowodany całego owocu, zgadza się? Czy tylko w błonniku?

      • Eryk 16 stycznia 2017 at 15:03 Reply

        Przestańmy mówić o błonniku na który panuje obecnie wpojona am oszukancza moda. Tak- cukier gronowy owoców czyli węglowodany(proste) jest JEDYNYM najdoskonalszym źródłem energii życia, jest jednoczesnie najlepszym środkiem uzdrawiającym nasze ciało i najlepiej rozpuszcza i usuwa śluz z naszego organizmu, ALE… Przy głębokim oczyszczaniu na małej ilości owoców dopiero na końcu daje człowiekowi MAKSYMALNĄ ENERGIĘ/TRWAŁOŚĆ/WYTRZYMAŁOŚĆ/ WITALNOŚĆ- wszystko co najlepsze najdoskonalsze w pełnym tych słów znaczeniu. TO SĄ NARODZINY NOWEGO CZŁOWIEKA DOSŁOWNIE. Pisze to jako człowiek w pełni świadomy gdyż ponad 2 lata temu, wczesną wiosną(3-4 msc-e po tej morderczej głodówce 9 dniowej), byłem dosłownie o włos od pełnego oczyszczenia organizmu i w jednej sekundzie dosłownie w jednej chwili poczułem te „narodziny na nowo”. NIKT ni ema pojęcia zielonego o czym pisze to trzeba poczuć by zrozumieć. Hmmm jakby to napisac by Wam przetłumaczyć jednym zdaniem…. Po prostu NIE CZUŁEM CIAŁA !!!!! Tak doskonale się poczułem mimo że sił miałem jeszcze mało bo 4 msc-e wcześniej ledwo uszedłem z życiem. Ale po wyjściu ze szpitala dalej uparcie i konsekwentnie ku sprzeciwu rodziny i utrudnień z ich strony kontynuowałem tą samą droge wierząc że to musi być prawda że to ja wczesniej popełniłem jakiś błąd itd… Po prostu uwierzyłem że to musi być wszystko prawda co czytałem o A.Ehrecie… I robiłem serię krótkich postow przez 2 miesiące ale wczensiej tuż po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego od razu zrobiłem kolejny 7 dniowy post potem kilka po 2-3 dni w każdym tygodniu i aż do momentu gdy prawie całkowicie zesżły mi półksiężyce z paznokci(obłoczki te białe) z kciuka znikał mi na moich oczach pamiętam w ciągu dnia aż na drugi dzień po zjedzeniu malutkiego jabłka (niestety z rynku-wybrałem najmniejsze zło) idąc ulicą po ok. 2 godzinach wstąpił we mnie nowy duch życia- Odczucia nieziemskie wręcz. Wszystkie zmysły uległy błyskawicznemu wyostrzeniu z prędkością światła wręcz dosłownie. To nie fantazja z mojej strony, tylko cała cała prawda ludzie. Nie macie pojęcia do czego człowiek jest zdolny. Tak więc podsumowując: Tylko owoce które zawierają węglowodany czyli cukry co my czujemy jako słodki smak(własnie dlatego tak wielbimy słodkie rzeczy !!!!nie bez powodu) są jedynym idealnym pokarmem dla człowieka. Nie jeden człowiek po wyjściu z głodówki oczyszczającej zauwazył że rzeczywiście bardziej mu służą owoce niż warzywa i lepiej się po nich czuje.

        • SR 16 stycznia 2017 at 16:46

          Nie miałam na myśli mody na błonnik, (bo nie wierzę w żadne medialne przekazy odnośnie żywienia zwłaszcza) tylko chciałam zapytać w kontekście pozyskiwania energii z owocu w jamie ustnej, kiedy rozpuszczam owoc ze śliną to czy energia z owocu pochodzi też z błonnika, czy to niepotrzebny balast? Uczę się jeść świadomie i powoli i nie jest to do końca łatwe. Biorąc do ust pół cząstki pomarańczy żuję i mieszam ze śliną sok, a skórkę mam ochotę wypluć i dlatego pytałam o błonnik, bo ta skórka to chyba sam błonnik i jakoś nie mam na nią intuicyjnieochoty, ale w kontekście pozyskiwania energii z tego owocu zastanawiam się czy warto ją połknąć, czy nie jest to konieczne..

        • EWCIA 16 stycznia 2017 at 18:21

          SR BARDZO CIEKAWE PYTANIE, DOŁĄCZAM SIĘ ;)JA RÓWNIEŻ TE BŁONKI Z CZĄSTEK MANDARYNEK CZY POMARAŃCZY CZĘSTO MAM OCHOTĘ WYPLUĆ, ALE ZMUSZAM SIĘ ŻUJĘ DOKŁADNIE I POŁYKAM WIERZĄC ŻE TO JEDNAK DOBRE DLA ORGANIZMU, TŁUMACZĘ SOBIE ŻE TE BŁONKI TO JAKBY SKÓRKA W JABŁKU:).
          ERYKU A CZY SPOŻYWAJĄC TAK MAŁE ILOŚCI OWOCÓW PRZY OCZYSZCZANIU JAK ZALECASZ NIE MA GROZBY ZAPARC? TROCHĘ SIE TEGO OBAWIAM.
          CZY MÓGŁBYŚ NAPISAĆ JAKIE MOGĄ BYĆ JESZCZE OBJAWY PRZY OCZYSZCZANIU ORGANIXMU?

        • Eryk 16 stycznia 2017 at 18:36

          Rozumiem Twoje pytanie rozumiem…. Ale szczerze to nie pamiętam czy zastanawiałem się nad tym szczegółem hmmm poczekaj zaraz pomyślę i napiszę co o tym sądzę….

        • Eryk 16 stycznia 2017 at 18:41

          Ewcia zaparcia to już ma każdy od dziecka więc spokojnie…. organizm podkreślam zawsze wie co robi ze wszystkim. Nie ma sensu na siłę powodowac wypróżnień tylko trzeba wykazac cierpliwość i wiarę w to co robi Twój organizm. A on wie co robi i koniec Ty masz się zbliżyć tylko do natury by on pracował jak należy. Jeśli już spożywamy jakiś owoc to bez sensu jest wypluwać jego części w tym przypadku błonki od pomarańczy- BŁĄD włókna spowalniają i łagodzą oczyszczanie czyli przesiakanie płynów przez jelito ale tu tak naprawdę kluczem do łagodzenia tego zjawiska jest dokładne mieszanie ze śliną ZAWSZE.

        • Eryk 16 stycznia 2017 at 18:45

          jednak odradzałbym cytrusy wszystkie… Jedzmy to co daje nam natura tu i teraz a nie kombinujemy … Natura daje zawsze w konkretnym miejscu w którym mieszkasz to czego aktualnie potrzebujesz. Tak samo w świecie zwierząt, natura tez o nie dba.

        • Eryk 16 stycznia 2017 at 18:54

          Z reszta nie czytacie uważnie to co pisze a już pisałem że wszystkie owoce sklepowe bez wyjątku nie dośc że mają szkodliwe elementy w sobie( nawet te bio sro) to w dodatku nie kumulują w odpowiedniej ilości energii do podtrzymania życia. Obserwując psujące się jabłka np. zauważyłem że jabłko 100% naturalne bez skazy nigdy nie będzie pleśnieć zielenią oraz zamieniać się w zwęglony czarny” twór”, nigdy nie będzie mieć czarnej pleśni. Prawdziwe jabłko rozkłada się brązowiejąc łagodnie- to zauwazyłem. Podobnie zapewne jest ze wszystkimi innymi owocami i także przetworzonym żarciem które zawsze będzie pleśnieć na zielono i zielono- biało co świadczy o obecności chemii .

        • Eryk 16 stycznia 2017 at 19:00

          Generalnie nie skupiajmy się na błonniku, skupmy się na dostarczaniu energii z pewnych źródeł. Pewnym źródłem na zimę w naszej strefie są samodzielnie zebrane jabłuszka i gruszki. Wiecie dlaczego jabłko jest najbardziej przemysłowo zatruwanym owocem z największą ilością pestycydów w środku? Odp. banalnie prosta jest- BO JEST DOSKONAŁE I chcą pozbawić nas dostepu do jego doskonałości i potęgi.

        • Eryk 16 stycznia 2017 at 19:03

          Teraz już wiecie dlaczego robaczki tak chętnie do jabłuszek wchodzą?:) One sie nie mylą one wiedzą co robią bierzmy z nich przykład!!!!! otwórzmy oczy ludzie obserwujmy czujmy uczmy się ale nie z tv, ze szkół od innych „specjalistów” ! Uczmy się samodzielnie …Czyli wybierzmy się do lasu połączmy się z ziemią ściągając buty, obserwujmy zwierzeta ich mądrość! Rozłóżmy ręce w kierunku słońca stojąc boso i nawet nago poczujcie tą moc- JEST POTĘŻNA ! W końcu słońce zasila wszystko! Nawet owoce dojrzewające na drzewie! My je potem spożywamy przecież -pomyślcie…..

        • Eryk 16 stycznia 2017 at 19:08

          Zapomniałem o najwazniejszym przy jedzeniu jabłka… Jabłko nie zjedzone w całości jest zmarnowanym przez nas owocem…. Przykro mi właśnie napisałem tylko PRAWDĘ. Ono nie działa jeśli nie pochłoniemy energii z jego środka gdzie jest jej najwięcej. Jesteśmy jak ten owoc- także najwięcej energii jest w naszym środku : )

  34. EWCIA 15 stycznia 2017 at 21:01 Reply

    ERYKU ZROZUMIAŁAM. ALE NASUWA MI SIĘ NA MYŚL ŻE BŁONNIK Z OWOCÓW POWINIEN ZWIĄZAĆ TOKSYNY W JELICIE I DZIĘKI TEMU POWINNY ONE BYĆ WYDALONE WRAZ KAŁEM. A CO MYŚLISZ O SOLI? CZY JEST NAM NIEZBĘDNA?MOJA BABCIA KIEDYŚ POWTARZAŁA , ŻE CHLEB , SÓL I WODA SĄ NAJWAŻNIEJSZE DLA PRZEŻYCIA CZŁOWIEKA.
    DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE ODPOWIEDZI I DOBRANOC.

    • Eryk 16 stycznia 2017 at 15:14 Reply

      błonnik niczego nie wiąże ;)) też tak kiedyś myślałem 😉 ten tzw błonnik jedyne co robi to powoduje wolniejsze uwalnianie się energii zawartej w płynach po wymieszaniu ze śliną dzięki czemu oczyszczanie jest bezpieczniejsze bo wolniejsze- czyli nie dochodzi do gwałtownego przesączenia jelita i gwałtownego uwolnienia obecnych trucizn dzięki czemu czuje się człowiek lepiej i łatwiej znosi oczyszczanie. Ale warunek- trzeba jeść niewiele, niewiele to znaczy jeden posiłek dziennie albo góra dwa i koniec i nie więcej niż mieścimy w dłoni naturalnie rozłożonej a nie na maksa rozstawionymi palcami hehe. Jeśłi chodzi o sól to od razu bezdyskusyjnie napisze że jest ona po prostu szkodliwa… Ale woda morsa to co innego;) Tam sól zawarta jest w wodzie czyli w płynach, podobnie jest z białym cukrem- on też nie ma wody przeciez by nasz organizm pozbył się jego nadmiaru prawda? no właśnie tak samo jest z solą… Teraz już wiadomo dlaczego uraczono ludzkośc cukrem i solą w postaci suchego proszku czy granulek ! Przy czym nie zatruwamy się jedynie tym co spozywamy czyli cukrem i solą ale i tym co one poruszają (a poruszają ogromne trucizny obecne od zawsze od dziecka w jelicie) za sprawą swych właściwości. Także owszem sól zawarta w wodzie jak najbardziej ale nie ta spożywcza, nawet nie himalajska i morsa- to kolejne kpiny i oszustwo.

  35. EWCIA 15 stycznia 2017 at 21:09 Reply

    KINGO TO CUDOWNIE ,ŻE ODŻYWIASZ SWOJEGO SYNKA NA SUROWO. MYŚLĘ, ŻE SMAKI JAKIE DOSTAJE TERAZ ZAPISZĄ SIĘ W NIM NA RESZTĘ ŻYCIA I W PRZYSZLOŚCI BĘDZIE SIĘGAĆ PO TAKIE WŁASNIE JEDZENIE. JA NP. CAŁY CZAS WSPOMINAM Z OGROMNĄ TĘSKNOTĄ SMAKI DZIECIŃSTWA NIESTETY! „NIESTETY” BO SĄ TO SMAKI PRZETWORZONEGO JEDZENIA. WIERZĘ , ŻE GDYBYM JAKO MALE DZIECKO BYŁA KARMIONA ZDROWO TO DZIŚ WSPOMINAŁABYM TAKIE JEDZENIE A NIE TĘSKNIŁA ZA JAKIMIŚ KLUSECZKAMI, NALEŚNIKAMI, PIEROGAMI, CIASTAMI, KANAPKAMI ITP…CIEKAWE CZY TO KIEDYŚ MINIE.
    TWÓJ WYSIŁEK ZAPROCENTUJE ZOBACZYSZ! ŻYCZĘ CI DUŻO SIŁ I WYTRWAŁOŚCI.

    • Not Milk 15 stycznia 2017 at 21:41 Reply

      Polecam kanał RawBoya, na którym można znaleźć interesujące przepisy, które raczej ograniczą chęci na mniej zdrowe dania, które pamięta się z okresu dzieciństwa 🙂

      https://www.youtube.com/user/therawboyespanol

      Pozdrawiam!

    • Kinga 16 stycznia 2017 at 14:21 Reply

      EWCIA,DZIEKUJE ZA WSPARCIE I MILE SLOWA.TEZ TAK BYLAM KARMIONA,I NIESTETY JESZCZE CZASAMI MNIE KUSZA.ALE TWARDO SIE TRZYMAM.BEDAC WCZORAJ U MOICH RODZICOW I SIOSTRY Z SZWAGREM,MAMA NASZYKOWALA OBIAD(ZUPA POMIDOROWA,ZIEMNIAKI PUREE Z SMIETANA I MASLEM,KAPUSTA KISZONA Z MARCHEWKA JABLKIEM Z OLEJEM RAFINOWANYM Z CUKREM,WARZYWA MROZONE NA PATELNIE Z KASZA,KURCZAK Z MARKETU SMIERDZACY NIESWIEZOSCIA ZAPRAWIONY PRZYPRAWAMI PIECZONE W FOLII)TROCHE ZJADLAM WARZYW DLA PRZYJEMNOSCI MAMYI CHCIALAM UNIKAC KOMENTARZY.ZIEMOWIT CHCIAL TEZ DOSIAC,I SKUBAL MI Z TALERZA ZIEMNIAKI.CALA RODZINA SKUPIALA SIE NA NIM,OCZEKUJAC PEWNIE Z E BEDZIE GLODNE I WSZYSTKO ZJE,BO MAJA PRETENCJE ,ZE MU ZABRANIAM.STRASZNE NAPIECIE W POWIETRZU CZUC.SZWAGIER UWAZA,ZE MIESO DAJE DOBRA PRACE DLA MOZGU, A JEGO DZIECI CIAGLE CHORUJA ,SA MOCNO ZASLUZOWANI.MAMA NA TO ,DAJ MU SPRUBOWAC CIASTA ,BO NIEDLUGO BEDZIE MIAL 2 LATKA,A NIE BEDZIE ZNAL ZADNYCH SMAKOW.POJDZIE DO PRZEDSZKOLA,TAM WSZYSTKO DADZA..JA Z TYM PRZEDSZKOLEM,DALEKA DROGA(A WLASCIWIE KOLEJNY NACISK,JAK DZIECKO MA 3 LATKA MUSI CHODZIC DO PRZEDSZKOLA)HMM.TO KOLEJNY SMUTEK,ALE TO INNYM RAZEM.WEDLUG RODZICOW NADAJE SIE DO PSYCHIATRY.ACH..ZAWSZE BYLAM DZIWNA.JAK WIEMY SA USPIENI,I JA JESTEM SZCZESLIWA,BO POZNAJE DUZYMI KROKAMI PRAWDY.
      CALUSKI.SCISKAM MOCNO EWCIU.

  36. Magda 16 stycznia 2017 at 05:34 Reply

    Joasiu,kiedy nakrecisz filmik??????? Czekamy <3

  37. Agata 17 stycznia 2017 at 16:40 Reply

    Joanno, chciałabym jeszcze o coś zapytać. Jeśli pisałaś już o tym na blogu, to jeszcze nie doszłam i przepraszam. Czy zauważyłaś u siebie zmianę albo rozjaśnienie koloru oczu od surowej diety? 🙂 To dla mnie bardzo ciekawe, uwielbiam oczy, zwłaszcza kotów i lalek 😉 W internecie można znaleźć zdjęcia oczu ludzkich, które zmieniły barwę od surowizny, ale wszystkie przykłady, które widziałam dotyczyły oczu oryginalnie brązowych – jestem szczególnie ciekawa jak to może wyglądać u osoby z niebieskimi lub zielonymi oczami, czy wtedy też może dojść do widocznej zmiany koloru.

  38. EWCIA 17 stycznia 2017 at 18:22 Reply

    AGATO PYTAŁAŚ WCZEŚNIEJ O DEZODORANT POD PACHY. JA OSOBIŚCIE POLECAM Z CHLORKU MAGNEZU, TZW. OLIWA MAGNEZOWA. PRZEPIS ZNAJDZIESZ W NECIE, JEST NAWET NA TYM BLOGU KTÓRY CI JOASIA POŻYCZYŁA

    • Agata 17 stycznia 2017 at 21:26 Reply

      Robię sobie oliwkę magnezową, ale akurat z siarczanu magnezu bo czytałam, że ta opcja lepsza przy problemach skórnych (ale od kiedy przeszłam na 100% surowe to jest coraz lepiej, mimo że jem dużo, słodkie owoce). Jako dezodorant próbowałam stosować i za słabe dla mnie niestety. Ale dezodorant z oleju kokosowego i sody jest ok, po tym jak dosypałam trochę sody jeszcze 🙂 myję się wieczorem, potem dezodorant i do kolejnego wieczora nie śmierdziałam. Może pomaga też, że mocno ograniczyłam zieloną herbatę – widziałam, że jak jej dużo piję to bardziej się pocę, też stopy, dłonie. Jak mniej potu pod pachami to i mniej pożywki dla bakterii. Sam świeży pot mi nie śmierdzi.

      Dziękuję bardzo za zainteresowanie i komentarz! 🙂

      • Kinga 20 stycznia 2017 at 21:43 Reply

        Agatko,widze ,ze przeszlasz bolesna droge.Co to pisalas,jestes bardzo blisko mojego bylego zycia.Nieswiadomie(teraz tak mowie)bylasz nie akceptowana przez bliska osobe,i nie doznalasz w dziecinstwie tego czego potrzebowalasz.Ale,widzisz,chcialas z jednej strony zniknac z zycia,a z drugiej strony chciesz byc tu.To znaczy jest dobra twoja nadzieja,i to na lepsze .Prosze Cie ,nie mysl o tych zlych nastawieniach czego nie chcesz,ale tak jak napisalasz te wspaniale pragnienia.Co to masz i pragniesz,jest cudowne,tez uwielbiam przyrode,srodowisko,sztuka.Podejscie do tego,czlowiek staje wrazliwy wobec wszystkiego.Agatko,ja wybaczylam za moje przeszle zyciei bliskich.Dzieki temu stalam sie czysta i otwarta w umysle.Nie wiem czy znasz ksiazke ,,mozesz uzdrowic swoje zycie,,Louise L.Hay.Polecam.

        • Agata 20 stycznia 2017 at 23:46

          Kingo, ja myślę, że wszystkim już przebaczyłam, bo nie ma we mnie agresji, nikomu źle nie życzę, koncentruję się tylko na swoim życiu. Inni mi są obojętni po prostu. Miałam taki okres w życiu, że naprawdę nienawidziłam ludzi, i tych bliskich, i nieznanych, miałam ochotę ich pozabijać i słuchanie o tragediach w telewizji poprawiało mi humor. Teraz dla mnie nie istnieją, a właściwie to chciałabym, żeby nie istnieli, bo jak wyjdę z domu, to nie da się ich ignorować. Nienawidzę jeździć do miasta (mieszkam w Poznaniu, ale na samych peryferiach, na szczęście mam blisko naturę, ale z roku na rok jest jej mniej, bo osiedle ciągle rozbudowują, tam gdzie jeszcze kilka lat temu były polana i drzewa, teraz są domy i drogi), nienawidzę smrodu spalin, smrodu perfum, hałasu, bycia zmuszoną do słuchania rozmów innych, wulgaryzmu, wrzasków dzieci. Do samych ludzi już nic nie mam, niech sobie żyją i robią co chcą, byle z dala ode mnie 🙂 Oczywiście są pojedyncze jednostki, które cenię i mnie inspirują, inaczej by mnie nie było m.in. na tym blogu. Ale swojego nastawienia ogólnie do ludzi już raczej nie zmienię. Od dziecka byłam skrajnym introwertykiem, wolałam się bawić sama i być sama, niż z innymi dziećmi, drażniły mnie, nie rozumiałam dlaczego często tak głupio się zachowują, dlaczego mówią takie rzeczy, dlaczego mają takie idiotyczne problemy – inny świat. Uciekałam w świat fantazji.

          Ciężko mi patrzeć na ludzi, że są lepsi od zwierząt (mimo że wiem, że mamy większe możliwości kreowania siebie i świata) kiedy większość zachowuje się jak bezmyślne stado krów, tylko dużo bardziej destrukcyjne. 30 sekund słuchania ludzi z gatunku „a bo w telewizji tak mówili” albo „a bo żyjemy przecież w społeczeństwie, trzeba robić tak jak inni” (serio, matka zmarłego ojca powiedziała mi tak a propos tego, że nie chodzę na jego grób, że inni dbają o groby ojców, że ona dba mimo że też nie miała fajnego, więc ja też powinnam dbać, a ja nie chodzę i nie dbam, bo nie mam takiej potrzeby, nie żywię urazy, ale też nie czuję miłości) i rzygać mi się chce.

          Tytuł książki mi coś mówi, pewnie ją widziałam, albo u nas w domu (mamy cały duży regał książek psychologicznych), albo u mamy w biurze (kolejny duży regał), albo u babci w domu, ona też poczytuje… Sporo kiedyś ich czytałam, a raczej kartkowałam w większości, z tych o przebaczaniu „Sztukę przebaczania” pamiętam… Podobały mi się tylko „Tao Kubusia Puchatka” i dwutomowa książka Bruno Bettelheima o znaczeniu baśni. Ale dziękuję bardzo za rekomendację 🙂

  39. EWCIA 17 stycznia 2017 at 18:25 Reply

    ERYKU NAPISAŁBYŚ O MOŻLIWYCH ODCZUCIACH PRZY OCZYSZCZANIU ORGANIZMU? PISAŁEŚ O BÓLU GŁOWY, UCZUCIU SŁABOŚCI, CZEGO JESZCZE MOŻNA SIĘ SPODZIEWAĆ?I CZY DA SIĘ WTEDY PRACOWAĆ?

  40. Eryk 17 stycznia 2017 at 18:38 Reply

    Nie jestem w stanie wszystkiego sprecyzować dla wszystkich bo kazdy jest inaczej zanieczyszczony i ma inne pokłady energii… Musisz nauczyc się współdziałac ze swoim organizmem on Ci będzie podpowiadać za kazdym razem co jest dla Ciebie dobre. Jednak uczucia słabości są nieuniknione. Zwłaszcza jeśli ktoś pierwszy raz w życiu podejmie tą drogę i zacznie sie oczyszczać… przy końcu pod warunkiem dobrego postepowania i nie przejadania się powinno byc coraz lżej a Ty bedziesz coraz bardziej czuła się jak ptak.

  41. EWCIA 17 stycznia 2017 at 18:41 Reply

    A JAKIE BYŁY OBJAWY U CIEBIE?

  42. Eryk 17 stycznia 2017 at 18:47 Reply

    Jeśli chodzi o pracę to na pewno nie jest wskazana ciężka fizyczna. Odpoczywanie w trakcie oczyszczania jest istotne bardzo… Przede wszystkim sen. Wykluczona praca na 3 zmiany(nocka). Sam pracowałem na nocki i poczułem juz na własnej skórze negatywy czegoś takiego… I to dogłębnie sama już wiesz… Przede wszystkim (gdzioes to kiedys przecxzytałem i zapamiętałem u koboś na blogu juz dawno) „musimy w miarę możłiwości zapewnić sobie stały dostep świeżego powietrza” , „jeśli czujesz się słabo i źle połż się odpocznij lub wyjdź na dwór na powietrze przejśc się pomalutku „

  43. Eryk 17 stycznia 2017 at 18:57 Reply

    Wiesz było ich tak wiele że mógłbym ksiązke napisac… To właśnie chciałem z Pania Asia m. in w kolejnym wpisie jej zamieścić… Ale to nie jest takie hop siup.

  44. Eryk 17 stycznia 2017 at 19:00 Reply

    Każdy by chciał miec wiedze na gotowe wiem 😉 Ale to nie jest sztuka dowiedzieć sie wszystkiego od kogoś tylko sztuką jest samemu do tego dojść:) Pitagoras, Arystoteles, Leonardo da vinci i inni – ONI NIE MIELI WZORCÓW ! Oni Uruchomili sami swoje głębokie intuicyjne zakodowane w nas myślenie i sami doszli do prawdy(której oczywiscie nam się nie przekazuje). Każdy z nas bez wyjątku jest do tego zdolny, każdy.

  45. EWCIA 18 stycznia 2017 at 20:19 Reply

    ERYKU MASZ RACJĘ, ALE ZDRUGIEJ STRONY FAJNIE MIĘC JAKIEŚ PORÓWNANIE, PUNKT ODNIESIENIA.
    A TERAZ Z INNEJ BECZKI. SUGERUJESZ BY PRZY OCZYSZCZANIU JEŚĆ PIERWSZY POSIŁEK OK 11. JA WSTAŁAM DZIŚ JAK ZWYKLE OK 6, POTEM TOALETA, SZKLANKA WODY I SPACER. ZWYKLE JEM JUŻ PO 7. I WYTRZYMAŁAM TYLKO DO 8.30! TAK MI SIĘ CHCIAŁO JEŚĆ! OCZYWIŚCIE OWOCKI ZJADŁAM. ZASTANAWIAM SIĘ DLACZEGO JEST MI TAK CIĘŻKO WYTRZYMAĆ BEZ JEDZENIA, CZY TO MOŻE KWESTIA SILNEJ WOLI?
    Z JEDNEJ STONY CHCIAŁABYM ABY ORGANIZM SIĘ OCZYSZCZAŁ, A Z DRUGIEJ NIE WYOBRAŻAM SOBIE , ZJEŚĆ 2 JABŁUSZEK W CIĄGU DNIA. CHYBA, ŻE JAKOŚ STOPNIOWO DO TEGO PODCHODZIĆ…

  46. Eryk 18 stycznia 2017 at 20:50 Reply

    Wytrzymaj tak jeden dzien a poczukejesz już nie (oszukańczy) głód a cos innego zrozumiesz… 😉 Też kiedyś jadłem na potęgę ale dziś wiem czym jest ten niby głód.

    • Joanna Balaklejewska 23 stycznia 2017 at 18:21 Reply

      Zauwazylam, ze bardzo czesto jemy z przyzwyczajenia, siegamy po jakis produkt nie bedac nawet glodnym. Moja znajoma powiedziala mi, ze spozywa pokarmy z nudow, lub najwiecej kiedy oglada TV. Dlatego jak sie cos je, to absolutnie w ciszy, musi byc spokoj, jemy tyle ile nam potrzeba. Lepiej wstac od talerza z lekkim niedosytem niz byc przejedzonym 😉

  47. Ewola 21 stycznia 2017 at 20:57 Reply

    Jest mi smutno, jest mi żle, bo nie ma Cię już na FBe… :/

    • Joanna Balaklejewska 23 stycznia 2017 at 18:11 Reply

      Ewola wkrotce bedzie mnie tutaj wiecej:* bede krecila rowniez vlogi dla Was. Dziekuje za pamiec :*
      Usciski.

  48. Joanna Balaklejewska 23 stycznia 2017 at 18:16 Reply

    Kochani fajnie, ze tutaj tak sobie piszecie, ja nie mialam dostepu do mojego bloga przez prawie siedem dni.
    Pojawil mi sie komunikat, ze ze wzgledu na tresci przekazywane zostaje tymczasowo wstrzymany. Tresci? Czyzby wpisy o dlugim zyciu i niekonczacej energii sie komus nie spodobaly? Chyba tak.

  49. Eryk 24 stycznia 2017 at 00:13 Reply

    Za nieodpowiednie „treści” to bym uznał te w tv i gazetkach 😉 to dopiero ludziom odbiera rozum i pierze umysł. Nawet najlepszy w świecie proszek tak nie pierze chyba jak właśnie to…

    • Kinga 24 stycznia 2017 at 13:39 Reply

      Oj dobrze powiedziane.Tylko taki proszek jest najlepsze do prania mozgu.Sa uspieni ludzie,kiedy przemawiam jaka jest prawda.

  50. Vega 24 stycznia 2017 at 07:44 Reply

    To co Eryk tutaj wypisuje nie miesci mi sie w glowie. Doradzasz kobiecie aby karmila swoje dziecko dwa razy dziennie? Dziecko potrzebuje kalorii, a Ty wymyslasz, ze blonnik nie istnieje i witaminy? Wlos na glowie staje. Czy ty masz swoje dzieci aby takie bzdury pisac? Owszem dorosly czlowiek nie potrzebuje wiele kalorii, ale dziecko musi jesc.
    Masz swoje doswiadczenia to sie nimi dziel, ale nie wszystko jest be.
    Teraz jest zima i nie mam dostepu do swiezego pozywienia, fajnie ze mam sklep i wiesz co zdecydowanie wole sie tam udac po zakupy niz pic wode z rzeki czy stawu. Moje dziecko to weganin od urodzenia, ale je duzo bo tyle potrzebuje jego organizm, nie jest zasluzowany, zdrowy chlopak. Dzisiaj rano wypilismy szejka z bananow i chlorelli. Wole aby moje dziecko jadlo warzywa i owoce niz platki na mleku. Nie neguj czlowieku wszystkiego.Zamiast przyciagac na weganizm odstraszasz. Pokory wiecej.
    Do Agaty. Chorowalem na depreche 7 lat, zaczalem duzo medytowac i to mi bardzo pomoglo.
    Narka

    • Agata 24 stycznia 2017 at 08:04 Reply

      Dziękuję za radę! 🙂

      Eryk udziela porad na podstawie nauk Arnolda Ehreta głównie. Tutaj możesz przeczytać jedną z jego książek (po angielski, jeśli Ci nie przeszkadza), o ile jesteś ciekawa. Można znaleźć w sieci więcej materiałów (m.in. na tej stronie), ale myślę, że ta książka najlepiej przedstawia jego dietę.

      https://archive.org/stream/ArnoldMucuslessDiet/Arnold_Mucusless_Diet#page/n0/mode/2up

      Jeśli format niewygodny (dla mnie na tablecie i wolnym połączeniu – tak), to tutaj w .txt

      https://archive.org/stream/ArnoldMucuslessDiet/Arnold_Mucusless_Diet_djvu.txt

      wg mnie Eryk może pisać co chce… internet – to już problem innych, jeśli go bezmyślnie słuchają, nie znając go nawet osobiście, i potem mają problemy. Mnie jego porady by mogły zabić (dwa owoce dziennie), bo na surową dietę przeszłam niespełna miesiąc temu, a wcześniej 2 lata wysokotłuszczowe z białkiem zwierzęcym, minimalna ilość warzyw i owoców (żywienie optymalne dr Kwaśniewskiego, paleo), nie miałam „przejściowego” okresu gotowanego wegańskiego jak większość raw foodistów, ani nawet wegetariańskiego (prawie weganką byłam ale lata temu, „prawie” bo moim jedynym grzechem było wtedy masło orzechowe Primavika z kawałkami czekolady, było tam mleko, ale i tak nie jadłam dużo owoców i warzyw, bardzo dużo śluzotwórczych wg Ehreta zbóż i strączków, do tego masło orzechowe prawie codziennie, zastępowało mi syfne słodycze od których byłam kiedyś uzależniona). Czyli wierząc naukom Ehreta, wydzieliłoby się bardzo dużo toksyn; ważna jest dieta przejściowa, nawet dla wieloletnich surojadków jeśli mieli na koncie sporo „grzechów” (tłuszcz: awokado, orzechy, kokos; niedojrzałe banany; surowe bataty; przejadanie się)

      Pozdrawiam

      • Eryk 24 stycznia 2017 at 09:57 Reply

        Mogłyby Cie zabić nie jego porady, a popełnione błędy przez Ciebie- to wielka różnica ! Ja także je popełniłem !!!!! I wiem jestem pewny tego co tu piszę…. On nie pisał nic o 2 owocach tylko żeby PRZY SAMYM OCZYSZCZANIU ORGANIZMU JEŚC MAŁO I NIEZRÓŻNICOWANIE- i ja doskonale rozumiem dlaczego to takie ważne przypłacając niemalże utratą życia Kobieto. Brzydzę się kłamstwem dlatego go nie sieję proste.

        • Eryk 24 stycznia 2017 at 09:59

          *zrozumiałem dlaczego to takie ważne

        • Agata 24 stycznia 2017 at 10:23

          Spokojnie, Eryku. Źle zrozumiałeś mój komentarz. Szczerze mówiąc aż mi ręce opadły. Tak, wiem, że nie mam jeść dwóch owoców. Wiem to dlatego, bo przeczytałam książkę. Właśnie o to mi chodziło – żeby przeczytać dobrze, co mówił Ehert, a nie bazować tylko na Twoich komentarzach, ani nawet na skromnych informacjach na polskiej stronie, bo można dojść do błędnych wniosków i sobie zaszkodzić. Np. podkreślasz, żeby jeść tyle ile zmieści się w garści – ale w diecie przejściowej (która może trwać wiele lat) nie ma takiej reguły, posiłki mają być dwa, ale każdy może trwać do 1 godziny. I można łączyć owoce i warzywa, pokarmy surowe i gotowane, trzymając się pewnych reguł. To przeczytałam w książce Ehreta. Oczywiście im mniejsza różnorodność, tym lepiej. I nie przejadamy się. Ale też nie chodzi o to, żeby miesiącami cierpieć od posiłku do posiłku, bo skręcamy się z głodu i nie mamy na nic siły, bo organizm cały czas ostro się odtruwa. Ehret napisał np. że jeśli czujemy, że jest za dużo toksyn, to mamy przez kilka dni nie jeść zupełnie owoców, tylko warzywa. Trzeba siebie cały czas bacznie obserwować i kontrolować sytuację, i reagować w razie czego – ale do tego trzeba mieć wiedzę, a Twoje komentarze nie są wystarczającym jej źródłem.

          Mi się nauka Ehreta podoba, Eryku. Na początku nie wiedziałam o czym mówisz, ale od kiedy „zniknąłeś” dużo czytałam o nim, jego diecie, szukałam osób, które żywią się w ten sposób (niestety nie znalazłam żadnego, które zupełnie mógł zrezygnować z pokarmu, chociażby w postaci płynnej czyli soki owocowe, nawet mimo 30-letniego stażu). Nie wierzę, że jest to droga do życia praną (niestety), ale i tak fajnie.

          Post tego chłopaka, na diecie Ehreta, bardzo zachęcający.

          https://www.instagram.com/p/BPQwIpgjk1_/?taken-by=israelfrutal

          Sama będę próbować, rezygnuję z 100% raw food. W tym momencie korzystniejsze dla mnie są owoce suszone, duszone/pieczone, i czasami przetworzone termicznie warzywa. Oczywiście surowe owoce i warzywa też będą, ale włączane stopniowo.

        • Kinga 24 stycznia 2017 at 14:09

          Moim grzechem jest przejadaniem wielkim soczystym pomelo.Az mocno pelny brzuch…ha…ha..Ale tak powaznie,wielkim grzechem jest przekazywanie twoje mysli grzeszace do twojego ciala i duszy.I wtedy bardzej ,dzieki temu ,mamy problemy ze zdrowiem.
          Kto kazdy podpowiada Tobie porady,potem Ty jestes odpowiedzialna za Twoje czyny.Eryk ma racje,przeczytajcie dokladnie Arnolda Ehert i nawet Pawla Sebastianowicza.

        • Joanna Balaklejewska 25 stycznia 2017 at 18:42

          Kingo ostatnio grzesze tym samym! Nie potrafie sie oderwac od tego owocu. Kocham jednak ten grzeszek i niech ktos tylko odbierze mi pomelo 😀

        • Eryk 26 stycznia 2017 at 00:49

          „Post tego chłopaka, na diecie Ehreta, bardzo zachęcający.” Mnie od razu zniecheciły jego półksiężyce na paznokciach wybacz. To świadczy że ma ogrom śluzu w jelicie. Tylko post jest metodą by się go pozbyć całkowicie.

    • Kinga 24 stycznia 2017 at 13:55 Reply

      Vega.W czasie mocno mokrego kaszlu(czyli zasluzowany organizm i jestem tego pewna,kiedy synek jadl ugotowane ziemniaki z maslem i smietana,organizm probowal potem tego pozbyc)unikalamna ten czas duzej ilosci jedzenia ,a raczej zachecalam do jablka a czesciej dalam piers.Synkowi bez zadnych lekow nawet domowych,naprawde przeszlo.Wega,nie wiem ,czy tak naprawde sa kalorie, tylko bardziej wartosci odzywcze. I na tym bardziej bym opireala.Dwojka starszych dzieci byly przekarmione,i teraz maja poblemy w utrzymaniu wagi i zdrowia.
      Dobre poady na deprecje.Tez zauwazylam ,ze potrzebne wyciszenia i sluchania swojego ciala i duszy.

  51. Eryk 24 stycznia 2017 at 09:53 Reply

    Nic nie wymyślam a jedynie stwierdzam jak jest będąc tego pewnym, gdyż nikogo tu w błąd nie mam zamiaru wprowadzać. Wystarczy że od długiego czasu wnioskuje w oparciu o własne obserwacje wszystkiego dookoła, a przede wszystkim obserwacje własnej osoby… Wybacz ale zbyt wiele przeszedłem ocierając się o śmierć by teraz w jakikolwiek sposób kogokolwiek oszukiwać(nawet najgorszego wroga którego nie mam). Nie istnieją witaminy bo gdyby istniały to ja i inni ludzie już dawno by wyginęli bo KAŻDY MIAŁBY NIEDOBORY W ZWIĄZKU ZE SWYM ŻYWIENIEM !!!! Ale cóż oszustwo sięga już tak daleko że każda kolejna sensacyjna informacja przeze mnie będzie wyśmiewawa/negowana zamiast dyskutowana i poddana głębokim przemyśleniom. Ja tez kiedyś wierzyłem w białko, witaminy te wszystkie minerały które wymyślone zostały tylko po to by sztucznie stymulować ludzki organizm co wcale korzyści oczywiście docelowo nie ma przynosić. Sam doszukiwałem się pewnych informacji które potem głęboko rozważałem ale zbyt dużo by tu pisać… Dziecko ani dorośli po pierwsze NIC NIE MUSI, tak jak i Kobieta nie musi być z mężczyzną. NIKT NIC NIE MUSI a może jedynie. Każdy ma wolną wolę na tym Świecie. Wyobraźnią ruszcie a nie tylko zaprzeczacie, bo ja kieruję się właśnie samo-myśleniem, które podpowiada mi np. tak: „Eryk, spójrz na wszystkich ludzi, oni w głównej mierze żywią się CODZIENNIE takim jedzeniem jak: bułki, chleb,mięso,sery(z „E” od krówek karmionych śmieciową paszą), drożdżówki, pączki, ciasta wszelakiego rodzaju(aż ich za wiele), kilogramy słodyczy(!), do tego jedzenie w restauracjach jeszcze gorszych rzeczy, do tego leki oraz „napoje energetyczne z coca cola na czele, do tego papierosy alkohol i wiele wiele wieleeeee innych… Tak wiele mieszanek dziś połączeń że aż w głowie się nie mieści. Eryk pomyśl… przeciez ludzie jeszcze za czasów twych dziadków nie mieli badań na jakieś tam witaminy mało tego- jedli niewiele okresami i cholernie cięzko pracowali i większość z nich żyła w najlepsze i dożywała sędziwego wieku(wielu żyje do dziś), POMYŚL dalej…. gdzie tu niby są te witaminy skoro uczono ciebie w szkole że giną one podczas zwykłej obróbki termicznej w 45 stopniach, A CO DOPIERO w 100, 200, 300 stopniach na patelni(!?) a wiadomo że te syntetyczne są traktowane przez ludzki organizm jak trucizna, która dodatkowo go silnie stymuluje( zależne od rodzaju tzw witaminy)- nawet swego czasu w radiu oficjalnie o tym mówili… A więc nie wierz w to co dookoła zalecają myśl samodzielnie…. Spójrz na siebie, nie dostarczałeś prawie cały rok sobie odpowiednich witamin w odpowiednich zalecanych ilościach żywiąc się bardzo prosto i coraz bardziej zawężając korytarz różnorodności potraw, aż doszedłeś do prawie perfekcyjnego zdrowia oraz zaskakujących wniosków wynikających z obserwacji swej osoby i innych. Nawet nie czułeś się lepiej za czasów dzieciństwa! Tak, tak właśnie jest! WITAMINY nie istnieją !!!!!!!!! To bajka wymyślona przed laty przez ludzi siedzących w sidłach medycznych po to tylko, by dziś sprzedawały się w najlepsze te sztuczne witaminki(te akurat istnieją lecz są to zwykłe trujące elementy stymulujące organizm) oraz minerały typu magnez w kapsułkach, fosfor wapń niby dla mocnych kości(!?) A tu przeciez spójrz są ludzie, którzy dostarczają tego wszystkiego z różnych źródeł i i tak mają rozwalone kręgosłupy i inne kości oraz całe zdrowie w rozsypce!! Co jest grane wobec tego Eryk!? OSZUKUJĄ NAS OSZUKUJĄ NAS I JESZCZE RAZ OSZUKUJĄ podli kłamcy. Eryk… pomyśl jak teraz ludziom wytłumaczyć że zwykłe witaminy nie istnieją??? Tak po prostu-Raczej niewykonalne niestety….” – i mniej więcej tak to wygląda kochani… JA nie neguję wszystkiego zrozum, ale jedzenie na dłuższą metę w dużej ilości surowego roślinnego pożywienia a tym bardziej zniszczonego termicznie roślinnego (nawet wyłącznie) nie przyniesie korzyści a może nawet przynieść niekorzyści. Twoje dziecko gdyby od dziecka spożywało wszystko a powiedzmy po kilku latach byś go przestawiła na jedzenie surowe to dopiero wtedy prawdopodobnie byś zauważyła to o czym tu piszę… Oczywiście jego organizm wyczekał by do chwili w której zacząłby się oczyszczać gruntownie i wtedy widoczne byłyby kryzysy a Tobie wmówiono by że głodzisz dziecko i że wpadło w anemię… Oczywiście prawda jest inna. Tak więc tylko dzięki temu że Twoje dziecko je od małego na surowo to jest wszystko gołym okiem w porządku ale to nie znaczy że WSZYSTKO jest ok. Twoje dziecko wiesz dlaczego je tak wiele i każde inne w podobnej sytuacji???? Już szybko tłumacze… Otóż współczesne sklepowe owoce nie mają w sobie tyle energii do przekazania co owoce dawane przez tylko i wyłącznie samą naturę !!! W tym momencie człowiek (dzieci także) chodzi wiecznie z uczuciem głodu i nienajedzenie pomyśl! ! ! Sam to czułem jedząc jabłka z rynku(nawet nie z biedronki i lidla), czułem się nienajedzony!!!!! I jestem pewny że tak samo ma Twoje dziecko jedząc banany, które są śluzotwórcze(tak naprawdę to jeden wielki śluz ale w miarę łatwy do usunięcia przez organizm pod warunkiem nieobjadania się) ponadto nie mają w sobie energii zycia i łączysz je z chlorellą czyli suchym przereklamowanym i bezwartościowym proszkiem, gdzie wmówiono ludziom reklamując wszem i wobec jak to silnie wiąże metale ciężkie i wywala je z organizmu itp itd… No ale dziś człowiekowi można wmówić wszystko na tym świecie naprawdę wszystko. I na koniec skromnie już podsumowując- NIE MAM ZAMIARU niczego udowadniać nikogo pouczać, gdyż prawdziwa wiedza nie wymaga usprawiedliwień, a praktyka potwierdza jej skuteczność, wartość i prawdziwość.

    PS. poczytajcie o odkrywcy „witamin” i o rockeffelerach(moż. błąd w pisowni)
    poczytajcie o odkryciach Arnolda Ehreta- tam wszystko będzie stawać się jasne gdyż on także negował istnienie witamin i minerałów lecz nie zostało nam to przekazane wprost a ukryte zatuszowane jestem pewny. Wiążcie wszystkie fakty w jedną całość analizujcie myślcie a dojdziecie do słusznych wniosków. Zwierzęta uśmiały by się jakby człowiek przemówił ich językiem tłumacząc że jedzą za mało kcal(także kłamstwo i oszustwo z tym związane) i muszą dostarczać sobie witamin- a one na to „yyyyyyy… jakich witamin?” heh

    • Romano 24 stycznia 2017 at 11:09 Reply

      ”Zwierzęta uśmiały by się jakby człowiek przemówił ich językiem tłumacząc że jedzą za mało kcal(także kłamstwo i oszustwo z tym związane) i muszą dostarczać sobie witamin- a one na to „yyyyyyy… jakich witamin?” heh” – Ciekawe co na to świnki morskie które bez witaminy C umierają 🙂

  52. Eryk 24 stycznia 2017 at 10:05 Reply

    Wszystko na tym Świecie jest oszustwem wszystko bez wyjątku co nam od dzieciństwa przekazywano. Przyjdzie taki dzień że wywalę na oczach wielu te obrzydliwe kłamstwa do góry nogami i odsłonię jedną jedyną niepodważalną PRAWDĘ… Wtedy pokażę się wszem i wobec nie bojąc się niczego ani tego komu nie na rękę będzie to co zrobię, czyli przedstawię innym prawdę o bagnie w którym siedzą. Do następnego

  53. Eryk 24 stycznia 2017 at 10:07 Reply

    A prawdę powie sam mój wizerunek. Pokazać, nic nie udowadniać….

    • Agata 24 stycznia 2017 at 10:26 Reply

      No to pokaż już ten swój wizerunek. Jak jesteś ładniejszy od mojego kota, to będę robić wszystko co mówisz 😉

    • Agata 24 stycznia 2017 at 10:32 Reply

      Aha, i chociaż nie wierzę, że nauki Ehreta to droga do uwolnienia się od pokarmu zupełnie, to widzę różnice między Waszymi podejściami (Ehret nie pisał, żeby pić wodę z jeziora czy rzeka, przynajmniej jeszcze na taką informację nie trafiłam – myślę, że mógłby to odradzać ze względu na potencjale zanieczyszczenie takiej wody metalami ciężkimi itp., on w ogóle mniej mówi o „naturalnej energii” przyrody niż Ty), więc nie twierdzę, że Tobie się na pewno nie uda. Powodzenia.

  54. Eryk 24 stycznia 2017 at 11:08 Reply

    Nie chodziło mi o urodziwość itd. Wygląd-zewnętrzny twór, to co wewnątrz ważniejsze. Wygląd oszukuje ludzi. Nie wierzysz w jego „nauki” bo nie rozumiesz co przekazywał, mało tego, jego słowa z pewnością zostały niektóre pozmieniane tak jak w biblii. Nie bez powodu zamordowano go. Jestem pewny że pił wodę całkowicie w czystej naturalnej postaci ale to mogli wymazać z jego zapisek proste. KTOŚ albo coś na tym świecie „pięknie” wszystkim steruje byle by tylko ludziom w głowach pomieszać i mącić i by człowiek nie dotarł do samego szczytu prawdy. Wspominał o energii „mniejszych przeszkód” jakbys nie doczytała. I to już mi daje do myślenia wystarczy. Każde jego słowo dokładnie ważyłem i analizowałem. I jeszcze naprawde już na koniec jedna najważniejsza sprawa. Nie biorę za nikogo odpowiedzialności jeśli ktos teraz zacznie jeśc mało niezróżnicowanie licząc na to że dojdzie do pięknej życiowej mety bez potyczek i narażenia życia i zdrowia. Piszę i zaznaczam wyraźnie że w „grę” wchodzi tylko i wyłącznie żywność zebrana samodzielnie a nie sklepowa, tak samo z wodą. Jedno jabłko z pewnego źródła- z samotnego drzewka rosnącego gdzieś na polu łące jest potęgą przy kilogramach bananów awokado, mango, pomarańczy, fig, kaki oraz kiwi i daktyli ZE PÓLEK SKLEPOWYCH ! Nawet tych pseudo bio. BIO to tylko w naturze i koniec kropka. LUDZIE ZOSTALI UZALEŻNIENI OD JEDZENIA!!!!! My mamy cieszyć się niewielką ilością pokarmu LUDZIE!!! a Skupić się na życiu, na byciu dobrymi ludźmi i twórczych zdolnościach w kreowaniu rzeczywistości!!!! Uzależnili człowieka od jedzenia wszelkiego nawet surowego, od tych bzdurnych kcal i ich liczenia, od witamin które nie mają racji bytu !! OD WSZYSTKIEGO CO SZTUCZNE- PODSUMOWUJĄC !!!!!! Obudźcie się…. Ja uciekam mam dość szczerze mówiąc, muszę w ciszy się skupić i dalej myśleć a co najważniejsze działać… Bo na końcu czeka NaJcUdOwNiEjSzA nagroda we wszechświecie i ja jestem tego pewny…. Tak pewny jak tego że naprawdę żyję i jestem tu i teraz. Pa

    • Agata 24 stycznia 2017 at 12:25 Reply

      Żart to był z tym „ładniejszy od mojego kota”. Sorry, myślałam że oczywiste będzie. Domyślam się, że mówiąc o przemianie fizycznej masz na myśli blask w oczach, zdrową skórę, postawę, sylwetkę, inna aura od poprzedniej, a nie że dzięki piciu wody z jeziora zmieniłeś się w Mister World 🙂

      Nie wierzę w jego nauki bo nie rozumiem ich? pisałam, że mi się podobają i chcę spróbować, i od kilku dni ciągle czytam na ten temat i analizuję. Czy tak się zachowuje osoba, która nie wierzy? Jakbym uważała, że to bzdety to bym od razu olała temat. Nie wierzę jedynie, że można dzięki tej drodze żyć praną, nie ma żadnego dowodu na to, żadna osoba o której wiemy tego nie osiągnęła (bo nawet Ehret wracał do jedzenia między swoimi długimi postami, z tego co rozumiem), ale to że nie wierzę to nie znaczy że to wykluczam. Wszystkowiedząca nie jestem i za taką się nie uważam. Nie widzę dla siebie jednak wielkiej nadziei skoro nawet facet stosujący się do nauk Ehreta przez 30 lat tego nie osiągnął. Na polskiej stronie Ehreta jest przetłumaczona relacja kobiety wieloletniej Ehertistki, która też nie uwolniła się w 100% od jedzenia… Czyli chyba wszyscy poza Tobą są za głupi na nauki Ehreta.

      W każdym razie życzę Ci żebyś osiągnął swój cel i przewrócił świat do góry nogami, czekam z niecierpliwością. Powodzenia.

      • Joanna Balaklejewska 25 stycznia 2017 at 18:56 Reply

        Chociaz dla Eryka fizis nie jest wazne, zdradze go- Jest bardzo przystojnym mezczyzna, nie mniej urodziwym od tych ktorzy wystepuja na wyborach Mister World i nie jest to zart.
        Dla mnie rowniez zdrowie to blysk w oku, zdrowa skora, serdeczne spojrzenie w strone innych. Mniej fizycznosc, o ktorej sie tyle pisze. Chociaz wiadomo, ze w zdrowym ciele zdrowy duch i automatycznie lepiej jedzac poprawia nam sie forma i samopoczucie rowniez wyglad zewnetrzny. Kiedy przechodzilam na witarianizm, nie myslalam o tym aby wygladac lepiej, pragnelam byc zdrowsza. Jednak poprawil sie nie tylko wyglad skory, ale i zebow. Odzyskalam energie, wigor, zdrowie i zycie.
        Rowniez nie uwazam sie za wszystkowiedzaca Agatko, jest tyle drog do przebycia, odkrycia. To cudowne wciaz sie uczyc 😉

        • Agata 25 stycznia 2017 at 20:13

          U mnie było zupełnie odwrotnie – przeszłam na witarianizm myśląc tylko o wyglądzie 😀 Zaczynałam poważnie myśleć o zawodach bikini fitness lub fitness sylwetkowe i chciałam poprawić wygląd skóry – na diecie wysokotłuszczowej miałam duże problemy ze skórą, głównie w okolicy ust i łopatek. Zachęciły mnie relacje osób, którym raw food pomogło na nawet bardzo ostry trądzik. Z początku nawet planowałam jeść surowe żółtka jaj (czyli nie dieta wegańska) i sporo wodorostów (białko), w ostateczności zaopatrzyć się w suplement SunWarrior, jeśli mięśnie będą lecieć… cały czas priorytetem była dla mnie sylwetka, zawody, dieta miała pomagać a nie szkodzić. No ale priorytety mi się pozmieniały zupełnie 🙂 Teraz stawiam na oczyszczanie i maksymalne uwolnienie się od jedzenie wg nauk Eherta (anorektyczka cały czas we mnie mieszka i w sumie to mam frajdę że mogę przestać ją uciszać, doświadczenia z przeszłości bardzo pomagają mi przy ograniczaniu porcji i posiłków do dwóch dziennie, do tego straszna frajda być krok bliżej breatharianizmu, który mnie serio kręci i siedzi w głowie od kiedy byłam nastolatką). Na zawodach już mi nie zależy – to i tak nie w moim stylu, ze względu na depresję potrzebowałam jakiegoś sensu w życiu, więc wymyśliłam sobie, że będzie to „kariera” w sportach sylwetkowych. Trochę jeszcze ćwiczę siłowo, ale mało, jak serio mam ochotę, dla samej przyjemności a nie celu – wolę iść na spacer do lasu albo na łąkę (a jeszcze niedawno było mi szkoda czasu i energii na spacery, wolałam zrobić „lepszy” trening)

          Dziękuję Ci Joasiu za tego bloga! Źródło informacji i możliwość spotkania inspirujących ludzi! 🙂

  55. Agata 24 stycznia 2017 at 23:23 Reply

    Tutaj jest bardzo zachęcający komentarz a propos diety wg zasad Ehreta:

    „I have read some of Ehret’s works and have a general knowledge of the diet. My boyfriend is the real Ehretist, however. His whole family has a great knowledge of his theories. Most of them try to stick to at least a transition diet and practice rational fasting regularly. I can tell you honestly, these are the best looking, strongest, smartest people I have ever met. When they are at their best, truly following their diets, they are superior beings. They do not sweat; they do not need sleep; they speak of a mental clarity that I have only before read in Ehret’s teachings. […]”

    z tego wątku:

    http://www.fitday.com/fitness/forums/diets/5335-arnold-ehrets-mucusless-diet-raw-food-fruitarianism.html

    Jestem coraz bardziej nakręcona 🙂 Jedzenie dwóch niewielkich posiłków dziennie ogarnę, kiedyś jadłam jeszcze mniej, z tym że piłam dużo kawy. W sumie to od trzech dni staram się jeść wg zasad Ehreta (dieta przejściowa), ale jest w kratę tzn. jeden dzień dwa posiłki i jest spoko, ale w następny jestem strasznie głodna i mogłabym jeść cały czas w tym okienku od 10-11 do 17-18, potem znowu dwa posiłki wystarczą. Ale staram się nie zniechęcać,i tak widzę że organizm się oczyszcza, no lepsze to niż jedzenie bananowych lodów od rana do wieczora 😉 Ale może te bananowe lody oszczędziły mi „szoku” po nagłym przejściu na 100% raw food, bo banany z reguły nie były bardzo dojrzałe (czyli skrobia a tym samym śluzotwórcze), chociaż też nie zielone, do tego jadłam awokado, trochę moczonych orzechów laskowych i sezamu, a w pierwszy dzień nawet surowe żółtko. No i jadłam za dużo, więc organizm koncentrował się na przepychaniu tej papy wszystkiego. Już koniec z tym, mam nadzieję, trochę boję się nadmiernej utraty wagi (już 3 kg spadłam z wagi jak przeszłam na surowe, ale pewnie głównie woda i mięśnie, bo już tyle nie ćwiczę siłowo, i sól zupełnie poszła w odstawkę). Ehert i Tonya Zavasta pisali o metodzie surowe–>gotowane, żeby powstrzymać spadek wagi/przytyć, może to coś daje (chociaż szczerze nie wyobrażam sobie jak mogłabym przytyć od zjedzenia gotowanej marchewki po surowym jabłku jak jedząc mieszanki wybuchowe od rana do wieczora, czy to na wysokotłuszczowej, czy surowiźnie, nie tyłam).

    Dzięki, Eryku, za zasianie ziarenka ciekawości! 😀 ps. jeśli chce Ci się jeszcze ze mną gadać, to napisz proszę czy Tobie też zmienił się kolor oczu, bo zdaje się że jesz czasami gotowane – jestem bardzo ciekawa czy taki efekt to tylko po diecie ściśle surowej bez jakiegoś dużego ograniczenia ilości pożywienia (antyoksydanty? zwiększa się podaż–>wydzielanie glutationu–>zmniejsza synteza melaniny? taką teorię słyszałam na youtube) , czy bardziej chodzi o oczyszczenie organizmu po prostu.

  56. EWCIA 25 stycznia 2017 at 20:11 Reply

    AGATO A CZY MOGŁABYŚ COŚ WIĘCEJ NAPISAĆ CO WYCZYTAŁAŚ W KSIĄŻCE ERETA A CZEGO NIE MA W TYM POLSKIM ARTYKULE? U MNIE ANGIELSKI ŚREDNIO A BARDZO INTERESUJE MNIE TEN TEMAT. AGATO JA MAM PODOBNIE , JAK JEDNEGO DNIA ZJEM MNIEJ TO KOLEJNEGO CIĘŻKO MI OPANOWAĆ APETYT NIESTETY…

    • Agata 25 stycznia 2017 at 20:38 Reply

      Kurcze, bardzo dużo tego było… Z takich najważniejszych rzeczy, to o diecie przejściowej. Może ona trwać nawet kilkadziesiąt lat, w zależności jak bardzo chore jest ciało, ile toksyn. Można umrzeć, jeśli uwolnią się one zbyt gwałtownie. Dlatego przejście na same owocki, z dnia na dzień, jest złym pomysłem. Tak samo długie głodówki od razu. Owoce suszone, gotowane/pieczone oczyszczają łagodniej niż surowe. Ważne są warzywa (bez skrobi), które działają jak miotła w układzie pokarmowym, zwłaszcza surowe. Pieczone bataty (takie nie są śluzotwórcze), zwłaszcza jak organizm oczyszcza się zbyt gwałtownie.

      Co do pieczenia batatów (a nie gotowania, duszenia na parze) – kiedyś czytałam o batatach i ich indeksie glikemicznym w zależności od sposoby przygotowania. Pieczone chyba właśnie miały najwyższy indeks glikemiczny, pewnie o to chodzi. Tak samo jemy dojrzałe banany (cukier, nie skrobia jak w niedojrzałych) i za pokarm oczyszczający (nie tylko wymiatający syf) mogą nam służyć marchew i buraki. Jak banan niedojrzały to pieczemy go. Jak nagle mamy wielką ochotę na jakiś zakazany pokarm typu mięso to tego dnia jemy tylko warzywa (trzeba szybko wywalić syf a nie rozpuszczać więcej śluzu, bo to te toksyny krążące w organizmie wywołały ten apetyt).

      Najgorsze wg Eherta jest przejadanie się. Wielokrotnie podkreślał, że w lepszej sytuacji są mięsożercy jedzący niewielkie posiłki niż obżerający się wegetarianie. Duże porcje ryżu, strączków bardziej zasyfią organizm niż niewielka porcja mięsa.

      Podczas postów nie trzeba pić samej wody, dobra jest lemoniada, może być z niewielką ilością brązowego cukru lub miodu – pomaga rozcieńczyć śluz. O piciu soków owocowych też wspominał.

      Jeśli robimy post to po poście pierwszy posiłek powinien mieć właściwości wymiatające syf (np. namoczone śliwki; jakiś facet najadł się po poście daktyli i umarł), trzeba się szybko potem wypróżnić, jak nie ma wypróżnienia to zjeść więcej, zrobić lewatywę.

      Lewatywy są bardzo ważne, w ogóle żeby dużo srać bo tak głównie wywala się syf.

      Sorry, że tak porozrzucane informacje, bardzo dużo tego było, dwie książki już przeczytałam (Rational Fasting jeszcze), trochę mi się wszystko zlewa i nie chcę poprzekręcać. Jak interesuje Ciebie jakiś wątek konkretnie, to napisz, może coś dodam na ten temat.

    • Agata 25 stycznia 2017 at 21:06 Reply

      aha, i dłuższych głodówek można zupełnie nie robić, ale bardzo ważne jest żeby nie jeść śniadań. Jemy dopiero 10-11. Czyli intermitted fasting. Można pić rano kawę jak jesteśmy przyzwyczajeni, ale przechodzimy stopniowo na soki owocowe i lemoniadę. Ale nic solidnego. Jak jemy dwa posiłki dziennie, to organizm ma kiedy się oczyszczać. Jeśli nasz posiłek składa się z kilku rzeczy, to surowe owoce jemy w pierwszej kolejności. Orzechy (dozwolone w niewielkiej ilości, zimą głównie) najlepiej jeść z suszonymi owocami. Oczyszczenie organizmu średno trwa 1-3 lata (to kilkadziesiąt lat to przypadki ekstremalne).

  57. Eryk 26 stycznia 2017 at 00:29 Reply

    10-11 to właśnie śniadanie. Agato co Ty za kaszanę tu napisałaś?????? Orzechy+ suszone owoce???? Nigdy w życiu- fermentacja murowana. Kawa??? Ehret uważał ją za szkodliwą. Nie wierzę poza tym w te kilkadziesiat lat diety przejściowej cholera ktoś naśmiecił w jego książce teraz jak to przetłumaczyłaś jestem pewny!! Co w tym dziwnego że po długich głodówkach wracał do jedzenia? Chyba to nic złego. Nikt w ciagu krótkiego czasu nie jest w stanie odejść całkowicie od jedzenia. Najpierw trzeba oczyścić i naprawić całkowicie przede wszystkim jelito. Potem reszta ciała… Ale nie zdajecie sobie z jednej rzeczy sprawy kobietki… Człowiek jest dziś zamknięty w 4 ścianach rozumiecie??? W tym wypadku może zapomnieć o życiu bez jedzenia. Tylko poprzez zblizenie się do natury i czerpanie od niej energii życia można żyć wiecznie i bez jedzenia! W blasku słonca a także i bez niego, jako że nasze ciała mają zdolnośc wrodzoną do gromadzenia magazynowania energii!! Nie czujecie tego??? Ja czuję … całym sobą, inaczej już dawno bym umarł od tego tzw jedzenia bez energii… Można od razu przejśc na owoce i jeśc niewiele ale trzeba byc pewnym swego działania i nie bać się oraz PRZEDE WSZYSTKIM ZBLIŻYĆ SIĘ MAKSYMALNIE JAK TO TYLKO MOŻLIWE DO NATURY. Wtedy człowiek będzie bezpieczny. Co to znaczy zbliżyć się? Wyruszyć w samotną podróz bądź z kimś w sezonie letnim, być non stop wystawionym na działanie powietrza, słońca, pić tylko wodę z naturalnych źródeł, chodzić boso i nie ważne czy po błocie czy po szyszkach igłach- chodzić… opalać się nago i całym ciałem czerpać E N E R G I Ę, jeść tlyko 2 razy dziennie gdy słonce wysoko na niebie i znów gdy powoli zachodzi( tak uczył Chrystus). Nie przegrzewać ciała ubiorem zwłaszcza zimą- wtedy spotęgujemy zatruwanie ciała krążącymi w krwioobiegu zanieczyszczeniami. Teraz już wiecie czemu od małego człowieka uczy się by ciepło się ubierać??? No własnie… A co do oczu. Ja od urodzenia miałem zielono niebieskie jasne jakby, hmm… Ale od jakiś dwoch lat zwłaszcza gdy jest lato obserwuje niebieskie i w dodatku nad morzem gdy piję morską wodę oraz należycie się oczyszczam i czerpię energię zewsząd także i ze słońca to moje oczy wręcz błyszczą błękitem morskim na tyle że mój kolega w ŁEbie stwierdził że „kurcze wyglądasz jak chrystus normalnie, masz takie niebieskie jaskrawe oczy dziś”(miałem i mam dłuższe włosy i brodę hehe). Ja oczywiście już rozumiem z czego to wynika:) Gdy jakieś 2 lata temu spojrzałem jesienią w lustro po zjedzeniu jabłka pod wieczór to…. zrozumiałem i „odkryłem” niesamowitą rzecz! Patrzę ii…. nagle myślę spoglądając przed lustrem głęboko w swe oczy… powiedziałem: „ENERGIA!” „ENERGIA” – jesteśmy energią !!! I tamten dzień był przełomowy jeśli chodzi o mój światopogląd. Nie musiałęm nic czytac na temat energii(dopiero potem zacząłem) sam doszedłęm do tego wniosku- to niesamowite prawda? Tak więc gdy jestem nad morzem wiem że to moja ENERGIA- woda:)))) Tym się kieruje i moje oczy mi to mówią… Czuję w sobie potężną moc gdy stoję cały dzień w promieniach słońca ona rośnie w miarę moich wewnętrznych jakby chęci … Ale… zrozumiałęm że człowiek ma blokady i dlatego nie możemy z tej mocy w pełni korzystać, ja nie mogę. Ale pragnę tego by … naprawiać Świat.

    • Agata 26 stycznia 2017 at 01:22 Reply

      kaszana bo posiłek 10-11 został nazwany lunchem a nie śniadaniem? ktoś, kto wstaje o 5-7 rano i nie stosuje IF, zwykle śniadanie ma już z głowy przed 8.

      tak, kawa jest szkodliwa. zakwasza i jest symulantem. dlatego można ją pić na początku, jeśli ktoś jest przyzwyczajony, że rano pije i ma problem, żeby dotrwać na czczo do pierwszego posiłku o zalecanej godzinie. Przecież jest wyjaśnione, że potem należy ją odstawić i przejść na lemoniadę

      ja osobie w starszym wieku wieku, otyłej, która całe życie zażerała się mięchem, grillem, chlebem, ciachami, piła alkohol, do tego paliła i brała leki na różne choroby (Ehert pisał, że leki najgorsze, najdłużej zostają w systemie i ich odtruwanie może być bardzo nieprzyjemne), ZDECYDOWANIE odradzałabym przejść od razu na owoce

      to Ty wcześniej nie czytałaś jego pełnych książek? coś mi nie pasowało, bo gdzieś w komentarzach pisałeś ludziom, żeby nie jedli batatów bo „to ziemniak GMO”, mniejsza że nawet nie rodzina psiankowatych jak ziemniak, ale Ehert pisze o słodkich ziemniakach. Chyba też krytykowałeś banany a Ehert polecał m.in. je jako idealny owoc dla człowieka (oczywiście dojrzałe)

      a ja NIC nie napisałam, że to coś ZŁEGO, że Ehert jadł po głodówkach (???). Tylko podkreśliłam, że nie ma żadnego dowodu w postaci osoby, że dzięki tej diecie można żyć samą praną. Sam mistrz tego nie osiągnął. Jasne, w TEORII idealnie oczyszczonemu, żyjącemu w naturze człowiekowi mogłoby wystarczyć powietrze, ale nie wiem skąd u Ciebie ta pewność że Ty to osiągniesz… mieszkając w Szczecienie, oddychając zanieczyszczonym powietrzem, pijąc zanieczyszczoną wodę, no i instensywnie oczyszczasz się od dosyć niedawna w porównaniu do Eherta, tej pani, której wypowiedź jest na stronie o Ehrecie, Brother Air

      http://www.breathairmusic.com/band/bios/brother-air/

      no i mniejsza że nie oduzależniłeś się jeszcze od gotowanego, Ehert gotowanego nie demonizuje, ale spożywasz śluzotwórcze frytki czy wege pizze. Nie żebym patrzyła na Ciebie z góry, bo jestem pod mega wrażeniem Twojej determinacji i osiągnięć, wg mnie i tak już dużo udowodniłeś żyjąc tak długo na dwóch niewielkich posiłkach dziennie 🙂

      ja akurat jak Jezus nie chcę wyglądać, więc zostaję przy „mojej wersji” diety Eherta – tym bardziej że właśnie się obudziłam po kilku godzinach snu, żeby się wysrać samym właściwie śluzem 😀 przed snem dużo też odksztuszałam. Dzisiaj tak jak wczoraj były dwa posiłki dziennie, bez podjadania między nimi. Myślę, że już tak zostanie, bo jestem zdeterminowana i wróciłam do dawnego sposobu myślenia o jedzeniu (po anoreksji musiałam sobie wkręcać jak bardzo go potrzebuję, jakie pyszne jedzonko, jak wspaniale odżywia moje ciało, bo nic mi nie smakowało, nie chciałam jeść, jak miałam coś w ustach to czułam się jak taka krowa co automatycznie żuje trawę)

      EWCIA, jak nie możesz powstrzymać się, żeby czegoś nie zjeść, to spróbuj włożyć do buzi, pogryź, poczuj smak, zastanów się czy warto, jaki masz cel… i wypluj do kosza 😉

    • Agata 26 stycznia 2017 at 01:38 Reply

      „jeść tlyko 2 razy dziennie gdy słonce wysoko na niebie i znów gdy powoli zachodzi( tak uczył Chrystus)”

      pamiętam to z tej Ewangelii Esseńczyków, co można przeczytać na stronie o Ehrecie, ale ona niby ponoć sfałszowana, wymyślona przez Szekelego.

      Czy w Biblii też to jest?

  58. Eryk 26 stycznia 2017 at 00:40 Reply

    Jemy tylko w całości i dokładnie mieszamy ze śliną powoli działając… Tylko wtedy zapewnimy sobie powolną detoksykację i bezpieczną. Najlepiej jeśc na powietrzu. Soki powodują (oraz lemoniady słodzone zwłaszcza) zbyt szybkie tak naprawdę rozrzedzanie śluzu w jelitach a w konsekwencji takie działanie mocno obciąży narządy typu nerki i wątroba- ciało będzie w potrzasku ostrzegam bo sam do tego doprowadziłem wprawdzie nei na sokach bo nigdy ich nie uznawałem za konieczne a wręcz przeciwnie. TYYLKO WODA I JEDZENIE W CAŁOŚCI TAK JAK DAJE NAM NATURA. Kiedyś sokowirówek nie było ocknijcie się 😉 tzw błonnik jest magazynem energii, a my musimy ją uwolnic i przyswoić poprzez dokładne rzucie i gryzienie w spokoju z przyjemnością :)) Jeśli jemy złe jedzenie i nie zmienimy tego w wodną papkę to część śluzu pozostanie wnaszych jelitach i uformuje się jako stolec który ślizgając się w dół jelita będzie pozostawiac na nim śluz-osad. Możemy sobie potem jeść marchweekę i buraki wszystko fajnie ale dokłądnie pogryźmy gdyż jeśli tak nie zrobimy to z kolei przechodząca nawet surowa treśc pokarmowa tego typu będzie zahaczać fragmentami o ten śluz i może się do niego przyklejać i tak w kółko…. Jabłko najlepiej rozpuszcza śluz w jelicie na wodę najlepiej… potem wydalamy ten śluz z moczem. Tylko ten kto podda się głebokiemu oczyszczaniu na owocach zauważy tą istotną rzecz. Uciekam spać.
    PS. Pani Asiu z tym Mister World to tak trochę przesada ale dobra hehe.

    • Agata 26 stycznia 2017 at 01:32 Reply

      https://en.wikipedia.org/wiki/Juice

      „In 1869, a dentist by the name Thomas B. Welch developed a pasteurization method that allowed for the storage of juice, without the juice fermenting into alcohol. His method involved filtering squeezed grape juice into bottles, sealing them with cork and wax, and then placing them in boiling water. This method kills the yeast responsible for fermentation. He then sold his new product as “Dr Welch’s Unfermented Wine”.[55] In late 18th century United States, circulation of foreign fruit juices were heavily regulated by tariffs. The McKinley Tariff Act of 1890 increased import takes from 38 to 49.5 percent, and set taxes on fruit juices based on the alcohol content of the drink. Juices with 18% or less alcohol were taxed 60 cents per gallon, while anything above 18% was taxed $2.50 per proof gallon.[1]”

      o ile dobrze pamiętam, Ehret nic nie pisał, że sok ma być domowy, świeżo wyciśnięty

      oczywiście, taki zdrowszy, ale zastanawiam się czy to nie dopisujesz sobie pewnych rzeczy do jego ideologii

      ja soków owocowych raczej nie zamierzam pić, nie lubię, za słodkie, ale tłumaczę słowa Ehreta bo EWCIA chciała

    • Agata 26 stycznia 2017 at 08:00 Reply

      jeszcze jedno pytanie do Ciebie, Eryku, jeśli można, bo mi to siedzi w głowie… Pisałeś gdzieś, że na paznokciach nie powinno być półksiężyców, że świadczy to negatywnie o stanie naszego organizmu. Skąd ta informacja? U Ehreta się nie spotkałam (jeszcze), i wszystkie wyniki google, na które trafiłam mówią o zaniku półksiężyców jako o czymś negatywnym, nawet medycyna niekonwencjonalna jak ayurveda. Doszedłeś do takiego wniosku tylko na podstawie obserwacji własnego organizmu (jeśli tak, to skąd pewność, że półksiężyce nie zniknęły od wyniszczenia zbyt długą/gwałtowną głodówką, a nie ich zniknięcie świadczyło o oczyszczeniu?) czy gdzieś przeczytałeś?

  59. Pawel Jonasz 26 stycznia 2017 at 09:27 Reply

    Agata masz racje i tyle w temacie. Sokowirowek nie bylo, ludzie wyciskali soki kamieniami, radzili sobie jak mogli, nawet zwierzeta rozlupuja owoce i pija soki. Wyciskarki to doskonaly wynalazek, pozwalaja odbudowac chory organizm, dla kogos kto ma problemy z gryzieniem, dla dzieci. Soki warzywne i owocowe dostarczaja tak wielu cennych witamin, ktorych Eryk nie uznaje.
    Dobrze, ze zaczelismy myslec i uzywac glowy, jak mozna wykorzystac potencjal i mozg czlowieka. Nie kazdy wynalazek jest zly!

  60. Eryk 26 stycznia 2017 at 11:28 Reply

    Każdy wynalazek jest tylko mniejszym bądź większym złem i tyle w temacie ale myślcie i uważajcie jak chcecie. Zwierzęta po pierwsze mają idealnie czyste organizmy i mogą sobie na takie coś pozwolić, a poza tym podajcie mi prosze choć jeden przykład owocu z którego dane zwierze wyciska sok, proszę bardzo czekam…

  61. Eryk 26 stycznia 2017 at 11:33 Reply

    I jeszcze go „rozłupują”. Orzechy małpy rozłupują ale orzech to nie owoc;) No i kokosy mogą rozłupywać i pić wodę ale miąższ na pewno także skosztują gdyż czują że tam jest najwięcej energii. A co do półksiężyców to już pisałem- nie powinniśmy ich miec jeśli organizm jest wolny od śluzu!! Tak to co pisze Wam nie jest jedynie oparte na tym artykule ehreta ale na wielu wielu innych źródłach które setkami a może i tysiącami czytałem i wyciągałem wnioski na koniec sklecając sobie wszystkie elementy w logiczną całość i odrzucając to co nie jest zgodne z naturą(podłóg obserwacji przyrody i zwierząt zwłaszcza). Wtenże sposób wiem że dochodzi się do prawdy najprawdziwszej i w dodatku obserwuje zmiany na sobie. A jako że jesteśmy wszyscy w tym samym kręgu życia to niczym się nie różnimy nawet wśród zwierząt(jedynie wyglądem) bo narządy wszystkie mamy te same i z tą samą pełnioną funkcją przecież! Tu nie ma wyjątków! Półksięzyce- byłem już pewny jakieś 2 lata temu gdy spytałem o to Pani Asi czy ona je ma, odpowiedziała że nie, ja jej na to: „dzięuję to teraz już wszystko jasne, wiem że nie powinniśmy ich mieć” 😉 I tyle w temacie…

    • Agata 26 stycznia 2017 at 15:09 Reply

      dzięki za odp. o półksiężycach

      no pisałam wcześniej że wiedzę różnice w Waszych podejściach (Twoim i Ehreta), wiec może Tobie uda się osiągnąć to, czego nie udało się osiągnąć Ehretistom (życie praną)… ale to odpisałeś, że nie rozumiem nauk Ehreta i dalej wymądrzałeś się na ich temat, a na moje tłumaczenia jego słów, słów Twojego mistrza, którego ponoć tak dobrze znasz i rozumiesz, odpowiedziałeś „co za kaszana”… chociaż teraz wychodzi, że znasz tylko ułamek jego słów, resztę sobie dopowiedziałeś… super po prostu :/

      ja Ci dalej wierzę, że doświadczyłeś czegoś ważnego, wyjątkowego, ale fakt jest taki, że zachowujesz się momentami jak totalny pacan, sorry. Ciężko Ciebie brać za jakiś autorytet, chcieć słuchać. Raz narzekasz, że ludzie Ciebie nie biorą poważnie, nie ma dyskusji, ale jak jest dyskusja tylko nie idzie po Twojej myśli, wychodzi brak wiedzy na różne tematy, to uciekasz bo już masz dosyć pisania, Ty i tak znasz prawdę, my się przekonamy itd.

      whatever

      pozdrawiam i życzę sukcesów we wprowadzaniu światowej rewolucji (chociaż wątpię, żeby taka nastąpiła, bo już sami Ehretiści przeczą „prawom” nauki, a trochę już ich jest, życie praną, bez tych dwóch niewielkich, nieurozmaiconych posiłków dziennie to nie taki gigantyczny krok na przód wg mnie… większość ludzi i tak będzie mieć w dupie bo po prostu lubią jeść… no chyba że planujesz jeszcze nieśmiertelność – to już może skusić więcej osób 😉 )

  62. Eryk 26 stycznia 2017 at 11:35 Reply

    GDy mi znikały juz prawie blisko było do końca to ja odżyłem najlepiej w swym życiu i wtedy nie miałem już żadnych wątpliwości !!! Za każdego z Was mógłbym wziąźć pełną odpowiedzialnośc gdybym prowadził ob raną droga kogokolwiek do tego rajskiego zdrowia, za każdego i mówię to pisząc z pełną odpowiedzialnością i świadomością! Ale… nie musicie się ze mną zgadzać, życie jeszcze nie jedno Wam pokaże, a raczej natura i Wasze ciało.

  63. Eryk 26 stycznia 2017 at 11:39 Reply

    JA otarłem się o śmierć i wiem co pisze zapewniam w słowach. Wiem tak wiele że nie sposób to przekazać sukcesywnie… Tego jest za dużo. Żadna kawa żadna herbata a tylko woda czysta ze źródełka.Żadnych soków a tylko owoc w całości, jabłko z ogryzkiem i tylko ogonek odrzucamy. Żadnych sklepowych przekąsek! WSZE ciała chcą Energii z płynów zamkniętych szczelnie w błonach owocowych!!! W naturze nei mielibyśmy żadnych noży ani tym bardziej sokowirówek, a jakby ktoś kamieniami wyciskał to pewnie piłby z piachem – logika;))

  64. Eryk 26 stycznia 2017 at 11:42 Reply

    Kurcze inaczej…. GDyby natura naprawdę(i stwórca) chciałaby nam podarowac jedynie soki do picia to by taki owoc specjalnie stworzyła gdzie w środku jest tylko woda proste. A takiego nie ma, wyjątkiem jest kokos ale tam do jedzenia zawsze jest też miąższ bogaty w zmagazynowaną energię. Chyba już daruje sobie tłumaczenie czegokolwiek tyle się do tej pory napisałem nie mam dalej siły na wałkowanie tego samego…. do „zobaczenia” wszystkim. Pani Asiu… Pani wie ;)) Pani i ja wiemy….

  65. Eryk 26 stycznia 2017 at 11:43 Reply

    Pani i ja rozumiemy… No i Pani mąż także na pewno… Przyjdzie czas że ludzie poznają całkowitą PRAWDĘ i tylko prawdę bez komplikacji które szeroko są stosowane po to tylko by ludziom mącić w głowach jeszcze bardziej…

  66. Kinga 26 stycznia 2017 at 15:37 Reply

    Tak ,tak Eryku.To co natura stworzyla ,jest dla nas i dla zwierzat.Fakt,ze wszystkie cudne sprzety sa niepotrzebne .Ale jak wiemy w terazniejszych czasach niektore sprzety sa juz potrzebne,gdyz np. naszych dzieci ,ktore sa przekarmione swinstwami ,dobrze na poczatek przemycyc zdrowymi jedzeniami za pomoca sprzetow,ktore az tak nie niszcza wartosci odzywcze.Najpierw trzeba eliminowac najgorsze sprzety ,ktore zabijaja wartosci tkj. mikrofalowka.(naszczescie tego nie mam,wogole mam malo sprzetow)Eryk ,wiemy ze teraz nie da tak odrazu wszystko tego odrzucac.Tez chcialabym ,tak samo jak ty podchodzic tak mocno pochopnie,ale wiesz ze tak nie da ,Widze,ze mocno zalezy przekazac te twoje doswiadczenia(ktore ja wierze,i wciaz doswiadczam od Ciebie).Uwazam,aby bylo bezpiecznie i bardziej zrozumiale dla innych.lepiej przekazac spokojnym tonem i zachecajacoZ takim narzutem(wiem ze sie przeciwstawisz)mozesz odebrac odmienne zdanie.Przepraszam,nie powinnam oceniac i pouczac(nikt tego nie lubi nawet dzievci)Pozwolmy powolnym krokiem na swoim ciele doswiadczyc,bo my i tak jestesmy juz mocno nasiaknieci swinstwami na ciele i umyslu.
    Aco do Eherta,malo jeszcze znam teksty,bo jak Ewcia ,angielski jest dla mnie malo znane.Moja propozycja,aby mozna bylo przeksztalcic na polski,jakas wasza pomoca.
    Polksiezyce na paznokciach,tez sie zastanawiam,bo moj poltoraroczek ma na kciukach,a pomimo wciaz karmie piersia i z mojej strony przekazuje surowe produkty.Czasami przy jedzeniu mojego meza,Ziemowit domaga sprobowania.
    Eryk ,przyroda jest wspaniala,to prawda ona daje nam energie.Szukam zawsze tam gdzie jest najwiecej energii.Mam pytanie ,ktore rejony morza przebywasz?Bo my zwykle nie lubimy kurostwa,najczesciej uciekamy rowerami w dzikie miejsce.Ale zwykle wolimy piesze gorskie i puste od ludzi polany.

  67. EWCIA 26 stycznia 2017 at 19:48 Reply

    UWIELBIAM WAS CZYTAĆ!!!

  68. EWCIA 26 stycznia 2017 at 19:52 Reply

    AGATKO BARDZO DZIĘKUJĘ CI ZA TYLE INFORMACJI! CHCIAŁAM CIĘ JESZCZE SPYTAĆ JAK WYGLĄDAJĄ TWOJE CODZIENNE POSIŁKI OBECNIE? I PO CZYM OBSERWUJESZ, ŻE TWÓJ ORGANIZM OCZYSZCZA SIĘ? NO I CO DOKŁADNIE EHRET W SPRAWIE BANANÓW PISAŁ? JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI!

    • Agata 26 stycznia 2017 at 21:45 Reply

      jem 2 posiłki, pierwszy zwykle 10-11, czasami później, raz o 13 dopiero, ale nigdy przed 10; drugi późnym popołudniem

      poznaję po tym, że się oczyszcza, bo od wczoraj w nocy mam śluzową sraczkę (fuj, strasznie śmierdzi), a dzisiaj po myciu włosów suchy łupież – pierwszy raz od wielu lat mam łupież, szok lekki 🙂 ale o łupieżu Ehret też pisał, że tak może się objawiać wywalanie śluzu, suchym łupieżem właśnie

      w moczu też widzę zawiesinę

      dzisiaj nie jadłam nic surowego (pierwszy posiłek to były dwa buraki ugotowane w łupinach w niewielkiej ilości wody, drugi pieczone jabłka), bo liczyłam że opanuję sraczkę, trochę mnie już męczy 😉 ale nie dało rado. trudno, przeżyję

      wczoraj na pierwszy posiłek jadłam suszone figi (namoczone na noc, i niesiarkowane – Ehret pisał, że siarkowane trują), a na drugi shake 2 świeże jabłka, kawałek eko ogórka szklarniowego i eko raw zielona papka w proszku (wcześniej kupiłam to chcę zużyć, więcej raczej nie kupię bo takie super foods nie mają znaczenia wg Ehreta, szkoda kasy, ale ja akurat lubię smak glonów)

      wcześniej nie pamiętam co jadłam XD na pewno eko suszone daktyle z Rossmana na jakiś posiłek były, polecam bo mięciutkie, 8,99 zł za 200 g chyba (ale może 150 g)

      jeden dzień robiła głodówkę 24 h, nie zjadłam tego drugiego posiłku (moje leki porcja wieczorna olałam, biorę tylko z pierwszym posiłkiem, jak na razie nic mi nie jest), potem na pierwszy posiłek po poście dwa surowe jabłka i masakrycznie się czułam. Także ja z odtruwaniem chcę uważać, szybszego tempa niż teraz nie zniosłabym raczej a z tym daję radę tylko dlatego, bo nie pracuję teraz poza domem i jedyny obowiązek który muszę wypełnić we w miarę stałych porach to wyprowadzenie psa na spacer 2x dziennie – muszę być w stanie, bo czasami czuję się jakbym miała zemdleć (na spacerze idziemy na łąkę, oddycham głęboko i wpatruję się prosto w słońce, to drugie szczególnie pomaga). Dużo śpię i odpoczywam, nie byłabym w stanie tego robić jakbym miała pracę na etat albo małe dziecko, ale dzięki wolności mogę robić inne zadania kiedy akurat ok się czuję, mogę spać w ciągu dnia jak już psa załatwię. Przypominam, że ja byłam na Kwaśniewskim i paleo, Ty nie musisz tak mieć.

      o bananach pisał, że bardzo dobry owoc – nic szczególnego. On nie ocenia owoców na podstawie jakieś ich energii wewnętrznej. Mają być dojrzałe, i mała różnorodność. Można się miesiącami żywić jednym, tym samym owocem, który jest akurat w sezonie.

  69. EWCIA 26 stycznia 2017 at 19:56 Reply

    ERYKU ŻYCZĘ CI MNÓSTWA CIERPLIWOŚCI DO NAS ;)! TO POD WPŁYWEM TWOICH KOMENTARZY NIE BAŁAM SIĘ PRZEJŚĆ NA DIETĘ OWOCOWĄ! GDYBY NIE TY SZYBKO BYM ZREZYGNOWAŁĄ OBAWIAJĄC SIĘ NIEDOBORÓW. NA RAZIE SPOŻYWAM WIĘCEJ OWOCÓW NIŻ ZALECASZ, ALE POWOLI …

  70. EWCIA 26 stycznia 2017 at 19:59 Reply

    CHCĘ DODAĆ , ŻE TAK DOBRZE NIE CZUŁAM SIĘ JUŻ DAWNO, ZAUWAŻYŁAM, ŻE NA PAZNOKCIACH TYCH NAJMNIEJSZYCH PALCÓW NIE MAM PÓŁKSIĘŻYCÓW! NA POZOSTAŁYCH NIESTETY SĄ….

    • Agata 26 stycznia 2017 at 22:18 Reply

      ja też na najmniejszych nie mam – to chyba nic nie znaczy (chyba że wcześniej widziałaś, że masz?…), , ja nie mam też widocznego półksiężyca na środkowym placu lewej ręki, pewnie schowane pod skórkami, na kciukach mam duże i widoczne, chyba najlepiej na kciuki patrzeć, ale niech Eryk lub Joasia się wypowiedzą czy półksiężyce znikają wszystkie na raz, czy pojedynczo

  71. Eryk 27 stycznia 2017 at 10:38 Reply

    Obserwujcie księżyc i obserwujcie swoje półksiężyce na paznokciach ; ) Największe są na kciukach gdyż to obraz naszych jelit(prawie jestem pewny). zwykle znikają od najmniejszego do największego ale mogą być niewielkie różnice. Wieczorem napiszę coś więcej na koniec…. Naprawdę na koniec a potem już najwyższy „czas” wziąć się za siebie.

    • EWCIA 27 stycznia 2017 at 12:58 Reply

      eryku dokładniej, napisałeś, że znikają od najmniejszego do najwiekszego, ale półksiązyca czy palca?

      • Eryk 27 stycznia 2017 at 23:17 Reply

        Palca oczywiście 😉

  72. Eryk 27 stycznia 2017 at 10:39 Reply

    A jutro nów….

  73. EWCIA 27 stycznia 2017 at 18:30 Reply

    AGATKO A CO ZALECAŁ JEŚĆ ERET W OKRESIE PRZEJŚCIOWYM?

    • Agata 27 stycznia 2017 at 21:46 Reply

      napisałam Ci na początku: owoce (niekoniecznie surowe), warzywa

      bez skrobi czyli banany dojrzałe (lub pieczone), bataty tylko pieczone, ziemniaki be, tłuszcz be

      tutaj masz przydatną listę produktów, które warzywa najmniej śluzotwórcze, w jakiej formie najlepsze (surowe, pieczone, duszone na parze), po angielsku, jak chcesz to wrzuć w tłumacz google

      https://www.mucusfreelife.com/list-of-mucusless-foods/

      prof. Spira (jego strona) to pan, który teraz propaguje Ehreta

      jak myślisz że jesteś dosyć czysta to spróbuj od razu z przewagą owoców, z tym, że nawet jeśli teraz jesz tylko owoce i super się czujesz, to jeszcze nic nie znaczy, jeśli jesz za dużo/za często – organizm oczyszcza się jak przestajesz jeść. tzn. wg mnie na surowej diecie i tak się oczyszcza ze śluzu (Joasia pisała że kiedyś jadła dużo, po latach wystarczają jej dwa posiłki, chociaż na siłę nie ograniczała; więcej podobnych relacji widziałam że po latach „objadania się” surowizną już tak dużo pokarmu nie potrzeba – myślę, że nie kłóci się to z Ehretem) ale przy dużej ilości pożywienia dużo wolniej. Możesz zrobić też test, głodówkę jednodniową, im gorzej się będziesz po niej czuła (obserwuj osłabienie, zawroty głowy, nalot na języku itp.) tym wg Ehreta masz więcej syfu. Ja się fatalnie czułam, a po pierwszym posiłku (dwa jabłka, dopiero zaczynałam czytać pierwszą książkę) jeszcze gorzej, ale po tym co ja fundowałam mojemu organizmowi przez zaburzenia odżywiania (głównie anoreksja, ale też epizody bulimiczne), już od podstawówki, wiem że jestem zasyfiona, myślę że mogę być przypadkiem ekstremalnym wręcz więc nie bój się za bardzo przez moje doświadczenia. ale lepiej chuchać na zimne, tym bardziej jeśli nigdzie Ci się nie spieszy. mi się spieszy, bo najpóźniej w rok chcę być prawie wolna od jedzenia (że będę mogła żyć praną nie wierzę) i uciekam w las/na bezludną wyspę 😀 jeśli będę w stanie robić miesięczne posty wtedy to będę mogła sobie fajne pożyć chociaż trochę

      no i jak najmniej mieszaj, są jakieś tam reguły ale nie chce mi się wszystkiego pisać, po prostu jedz jak najmniej urozmaicenie, najmniej produktów łącz w posiłkach, surowe owoce zawsze pierwsze jeśli masz mieszany posiłek, nie pij do posiłków

      jak się źle czujesz to warzywa, spowolnią oczyszczanie, tak samo jak masz apetyt na syf. Ja dzisiaj marzyłam o torcie Kandulskiego – szok, od lat takich rzeczy nie jem i mnie nie kręcą (ale kiedyś bardzo, zwłaszcza kostka/tort Chicago 😉 )

      powodzenia!

    • Eryk 27 stycznia 2017 at 23:22 Reply

      Ci którzy jedli dużo słodyczy powinni przejśc na warzywa gotowane najpierw przez tydzień dwa w zalezności od samopoczucia… Potem moga włączac powoli owoce ale nie za dużo i po prostu obserwować siebie. Oczywiście zrezygnowac od razu trzeba ze wszelkich słodkich i barwionych napojów w kolorowych buteleczkach i tyle;) Jeśli ktroś spożywał dużo mięsa to niech lepiej uważa przy głodówkach i żywieniu owocami- tu trzeba mądrze jeść już czyli mało i niezróżnicowanie. -tyle jeśli chodzi o moje ogólne zalecenia.

    • Eryk 27 stycznia 2017 at 23:36 Reply

      Poza tym pamiętam jak ja od razu przeszedłem po 2 miesiącach od rezygnacji najpierw z mięsa(4 lata temu w październiku jakoś) od razu na surowe owoce i warzywa a dokłądnie na tylko marchewki i jabłka jedząc oczywiście często i dużo przez ponad miesiąc tylko to a więc mono można powiedzieć… Jadłem jak już po 2 godz znowu czułem niby „głód” ale teraz wiem że to żaden głód nie był(!) Po prostu jadłem za dużo stosując się do głupich rad w wielu artykułach! Dlatego przestrzegam przed tym innych… Czułem oczywiście odstrzał energetyczny tak wielki że latałem skakałem w ta i we wtą ćwicząc na ciężarach 😉 Ale potem zaczałem już mocniej opadać z sił i chudnąc … no i…. tu się wiele zaczęło bo zaczynałem czegoś nierozumieć a jednocześnie wierzyłem bardzo bardzo mocno w to wszystko że tak musi po prostu być i trzeba to przetrwać to oczyszczanie… Także nie zwątpiłem aż po dzień dzisiejszy mimo tego że przeżyłem koszmarny okres. Jutro podziele się już ostatni raz w najbliższym czasie cytatami i jednocześnie żelaznymi zasadami których pragnę się trzymać i uważam za tylko i wyłącznie słuszne i prawdziwe… Będą to cytaty zarówno Ehreta jak i Chrystusa oraz innych … W tych słowach jest przepiękna prawda najprawdziwsza pod słońcem. Oczywiście nie muszą wszyscy w to wierzyć naprawdę, ja jedynie pisze jak jest a każdy niech robi jak chce; ) A potem „uciekam” robić swoje jak się z Wami tym podzielę… Zdaję sobie sprawę z niewiarygodności moich słów i twierdzeń dlatego wiem że póki nie stanę się sam żywym przykładem tego wszystkiego nikt w to nie uwierzy gdyż człowiek zbyt daleko został odsunięty od natury-od prawdy. Wiele razy podczas głębokiego oczyszczania na jabłkach przeze mnie zerwanych patrząc w okno docierały do mnie informacje jakby od wyższej siły i patrzę na ten świat za okno widze te resoraczki(samochody) te bloczki(budynki) te okablowania elektryczne i myślę mając prawie łzy w oczach(dosłownie)… „Eryk nikt Ci w to nie uwierzy, wszyscy są w transie, wszyscy są zahipnotyzowani oszukańczą iluzyjną rzeczywistością. ”

      • Eryk 27 stycznia 2017 at 23:39 Reply

        To jabłka karmiły mnie mądrością- dlatego nie bez powodu pisze o nim jako owoc doskonały w każdym calu. Jest to najdoskonalszy owoc bez dwóch zdań.

        • Kinga 28 stycznia 2017 at 14:11

          Eryku.Wzruszylam sie i bardzo sie ciesze,co napisalesz teraz.To wlasnie bylo dla nas potrzebne.Najwazniejsze ,abys najlepiej podal Twoje doswiadczenia i efekty.Ucieszylo mnie mocno i ulzylo ,kiedy powiedzialesz ,kiedy jemy duzo slodyczy ,to pezbieczniej jest rozpoczac od gotowanych warzyw itp i itd.Teraz to byl w strzal w dziesiatke,bo wiemy kiedy ktos sporo zjadal toksyczne produtky jest raczej niebeczpieczne przejscie na odrazu surawke.Dlatego ,dziekuje Ci ,sam napisalesz kiedy potem fatalnie sie czulesz po drastycznym oczyszczaniu.
          Eryku,naprawde z wielkim sercem dziekuje za te Twoje wypowiedzi.Dalesz mi wielka nadzieje i mocno Ci wierze.Tak to prawda ,ludzie sa bardzo,bardzo mocno uspieni, i jest im trudno uslyszec ,co my chcemy przekazac.Jakie piekno jest wszechswiat i jablka.Jak wiem ,jak trudno jest opisac slowami czy tekstem,to trzeba widziec i slyszec samemu.
          Eryku tez chcialabym,tak jak Agatka i Ewcia,moze jeszcze inni,pisz dla nas cokolwiek.Idlatego Joasiu bardzo jestem wdzieczna za Twoje i stnienie Twojego blogu,bo nam otworzylasz brame do serca.I Joasiu rowniez badz z nami i pisz jak najwiecej.
          Agato,coraz bardziej otwierasz serce.Nie wiem,czy znasz Nelly Radwanowska.Mozna ja posluchac na youtubie.Miedzy innymi trafilam na wypowiedz deprecji.Ale wierze ,ze wyjdziesz z tej wady.Bo juz twoje slowa otwarte.Ja bym tez chetnie napisala wiele,ale mam jeszcze duza rodzine.
          Aha,Eryku,kiedys tez pisalam,czemu trafilesz na psyciatre?Bardzo mnie martwilo,kiedy nasz znajomy trener mojego syna,sam poszedl do szpitala psychiatrycznego,bo naszprychuja jego, i mysle ze moze pogorszyc sytuacje.
          Agato,tez mysle ,ze takie ciaalo jakie mamy jest naturalna rzecz.I rzezbienie figury jest oszukiwanie siebie.Tak jak mocny zakrywajacy makijaz.Tez mam plaskie posladki ,chude patyki nogi.No coz,zastanawialam sie nad tym,ale twierdzam powoli,ze wazne czy dobrze sie czuje.Ja bardzo dobrze sie czuje twoim cialem i dusza,poza norme moich najblizszych.Czasem odzwajemniam zartem i usmiechem,,a ty masz za duzo na brzuchu czy pryszcz rosnie na nosie itd.,,
          Joasiu odezwij sie do nas.Chcemy kontakt z TOBA.
          Kochani kocham Was.Badzcie teraz szczesliwi

        • Eryk 28 stycznia 2017 at 21:32

          Dziękuję Ci za bardzo miłe słowa naprawdę. Co do szpitala psychiatrycznego to pamiętaj….- Tam każdy kto siedzi ma wciskane leki każdy bez wyjątku, inaczej by tam nie był. Po drugie tam nie ma ludzi chorych! Chorobę tak naprawde potęgują te leki;/;/;/ Sam byłęm tego świadkiem… 🙁 Ale Ci „lekarze” są uśpieni i sami pewnie chętnie by je brali jakby co;/

      • Agata 28 stycznia 2017 at 02:11 Reply

        ja bym właśnie takie posty najchętniej od Ciebie, Eryku, czytała – o Twojej drodze, doświadczeniach, po kolei wszystko jak wyglądało… Nie cytaty, żelazne zasady (myślę, że tutaj niczym nas już nie olśnisz, często powtarzasz to samo, czyli żeby dokładnie gryźć, całe owoce prosto od natury, woda od natury, mało jeść, itd.), ale właśnie jak u Ciebie oczyszczanie wyglądało. Jak to się stało, że zamknęli Ciebie w psychiatryku – chyba nie wyglądałeś wtedy (fizycznie) zbyt dobrze? Za ostro się oczyszczałeś, za mocno schudłeś? Kiedy przestałeś tracić na wadze po tym jak zaprzestałeś objadać się jabłkami i marchewkami?

        Ja teraz już prawie nie ćwiczę siłowo – tylko kiedy naprawdę mam ochotę, albo przez chwilkę żeby się rozgrzać (czyli w bodybuilding się już nie bawię). Trochę mi szkoda tyłka, bo już znowu się robi płaski jak patelnia, nad nim musiałam się napracować (z natury mam mały i bardzo wąskie biodra, jak go „sztucznie” nie rozbudowuję to sylwetka nie jest proporcjonalna), ale wolę żeby organizm skoncentrował siły na oczyszczaniu, nie regenerowaniu mięśni. Chudnąć bym już za dużo nie chciała – przed wczoraj widziałam się z babcią i już była histeria, że znowu źle wyglądam, strasznie chuda jestem itd. do siostry nawet w tej sprawie dzwoniła lol ale jeśli inaczej się nie da to trudno, to moje ciało i moja sprawa, jak innym przeszkadza i martwi to ich sprawa, ich emocje z którymi muszą sobie poradzić, ja nic nikomu nie jestem winna.

        u siebie już dawno zauważyłam, że im więcej jem tym bardziej chce jeść. Lata temu już jak się odchudzałam – w domu byłam głodna, ale nie chciałam jeść, więc zmuszałam się do wyjścia na spacer dłuższy… i na spacerze tego głodu już nie czułam. A po całym dniu ciągłego podjadania to wieczorem nawet nie tyle czułam głód, tylko taką zgagę, palenie w żołądku, że znowu chciało się jeść żeby to uczucie znikło. Ale jak przetrzymałam to rano już było ok, i nie było jakiegoś wielkiego głodu „bo poszłam spać z pustym żołądkiem”. Często mamy porozciągane żołądki i w ogóle wnętrzności, powypychane. Po kilku dniach ostrej restrykcji mi chce się rzygać na myśl, że mój posiłek miałby być jeszcze większy niż dwa jabłka (jedno i tak by wystarczyło – żeby zabić głód, a nie się „najeść”)

        nie musisz na wszystko odpowiadać, dużo tego, ale chciałam Ci dać do zrozumienia, ile mam do Ciebie pytań osobistych bardziej niż o przekonania. W ogóle to super by było gdybyś założył sobie bloga, po kolei wszystko opisywał, poświęcając więcej miejsca wydarzeniom ważnym, przełomowym… bo trochę informacji można znaleźć w komentarzach, ale strasznie to porozrzucane i niepełne. Też mnie ciekawi co się działo po Twojej 9 dniowej głodówce – zdaje się, że to była Twoja najdłuższa głodówka i chyba wspominałeś, że niemal katastrofalna w skutkach… czyli byłeś mocno zanieczyszczony wtedy jeszcze, tak myślę

        aha, i półksiężyce Ci zniknęły i już więcej nie wróciły?

        sorry, pełno tego jest. o wiele łatwiej zadawałoby się pytania po postami bloga, tam gdzie wątki się pojawiają. Blog mógłby też przyciągnąć osoby zainteresowane breatharianizmem, postami religijnymi, a Twoich komentarzy nie „musiałaby” czytać osoby, których takie tematy nie interesują, którzy wchodzą na bloga Joasi, żeby popatrzeć na witariańskie smakołyki, odstresować się – nie są chętne czy gotowa na gwałtowne, pełne wyrzeczeń głębokie oczyszczanie organizmu (takie osoby zawsze będą, ja siostrze i mamie opowiedziałam już na naukach Ehreta, były ciekawe, ale nie żeby stosować na sobie; znajomy siostry który podejrzewa u siebie boreliozę, w trakcie diagnostyki, też nie chce, woli jak już spróbować Żywienia Optymalnego dr Kwaśniewskiego, bo „on z mięsa nie zrezygnuje”). Ale rozumiem jeśli z jakiegoś powodu nie chcesz pisać bloga

  74. EWCIA 27 stycznia 2017 at 21:30 Reply

    AGATO BARDZO CIĘ PODZIWIAM! JA NIESTETY MAM PRACĘ NA ETAT I NIE WIEM CZY FIZYCZNIE DAŁĄBYM RADĘ. A CZY CZUJESZ GŁÓD? A UCZUCIE ZIMNA NIE JEST ZBYT INTENSYWNE?

    • Agata 27 stycznia 2017 at 21:59 Reply

      dziękuję, ale nie ma powodu żeby podziwiać – ja jestem trochę walnięta jeśli chodzi o to co funduje mojemu ciału, myślę że o wiele zdrowiej jest mieć pracę na etat i wolniej się oczyszczać 🙂

      głód czuję czasami straszny, ale umiem sobie z nim radzić/ignorować, jak nie mogę spać z głodu, jest taki że aż boli, to zajmuję się czymś, czasami piję zieloną herbatę (ostatecznie planuję odstawić, ale na razie to dieta przejściowa a ja od japońskiej zielonej herbaty jestem totalnie uzależniona 🙂 ), ostatnio też zaczęłam znowu odwiedzać międzynarodowe forum dla osób z zaburzeniami odżywiania, szczególnie pod forum dla osób, które cierpią na kompulsywne objadanie się – zawsze mnie to odstręczało od jedzenia, straszna przypadłość (wiem, że to trochę świńskie motywować się cudzym nieszczęściem, ale cóż – ja na „dobrego człowieka” nie aspiruję 😉 )

      zimno jest mi tylko po myciu bo zawsze kończę lodowatym natryskiem, ale to chwilę poćwiczę i przechodzi. w ogóle wg mnie ćwiczenia to najlepszy sposób na zimno. nie trzeba długo, najlepiej z ciężarami to naprawdę wystarczy 5 minut żeby się mocno zgrzać

    • Agata 28 stycznia 2017 at 01:47 Reply

      aha, i EWCIA, jeśli nie chcesz ograniczać ilości owoców w tygodniu ze względu na pracę, to spróbuj tylko nie jeść śniadań i późnych kolacji (intermitted fasting, zdaje się że Joasia też nie je wieczorem i z samego rana, nie wiem czy na początku witarianizmu też tak było), albo chociaż jedno odpuść, albo/i włącz jednodniowe głodówki w weekend, kiedy możesz sobie pozwolić. Jak już nie jest śluzotwórczych pokarmów to dobrze, żeby jeszcze dać organizmowi kiedy się tego nazbieranego śluzu pozbyć (nawet jeśli rzadko, powolutku), to super. Nie musi być od razu „idealnie” 🙂

      buziaki

  75. Eryk 28 stycznia 2017 at 21:51 Reply

    Cięzka praca fizyczna przyspieszyła u mnie wszystko wtedy traciłem siły energię jedząc cały czas na surowo. Potem już tylko jabłka i gruszki na jesień wczesną czyli owoce silnie oczyszczające i mimo że jadłem ich „zaledwie”(ktoś by powiedział) 4-5 gruszek lub 4-5 jabłek średnich to to było już pod koniec gdy coraz bardziej nikłem w oczach za DUŻO uwierzcie. Pamiętam dzień jak od rana raz nic nie jadłem do końca pracy do 14:00 i sam się sobie dziwiąc mówię „dlaczego się tak dobrze czuję? skąd to? przeciez nic nie zjadłem o co tu chodzi ?!”…. Nie rozumiałem jeszcze wtedy dokładnie wszystkiego i dochodziłem rozmyślając codziennie(aż do dziś nie było takiego dnia w którym bym nie pomyślał o czymś, a mineły już 3 lata praktycznie) nad wieloma szczegółami… Pracowałem jako szklarz na 3 zmiany, a wiec miało co mnie wykonczyć… To nie wina tak naprawdę pracy to nie wina owoców, lecz przyczyna tkwi w zanieczyszczeniach które człowiek w sobie nosi- ZAZNACZAM WYRAŹNIE TO. To właśnie na oczyszczanie z tego idzie najwięcej energii i dlatego kluczem jest tu tylko dostarczanie jej sobie a nie odbieranie nadmierną ilością pożywienia i zamknięciem w 4 ścianach stale. Gdy ułożymy w całośc logiczną z Panią Asią moją ujmijmy to tak historię zamieszczę tu wszystko także i swoje zdjęcia jak wyglądałem nie wstydzę i nie obawiam się niczego. Ale od razu uprzedzam, wyglądałem tak jak Ci biedni wykończeni ludzie w obozach koncentracyjnych. Ważyłem 41 kg każda kość widoczna ledwo stałem na nogach, a w szpitalu próbowano „ratować” mnie zabójczymi lekami. Cudem i tylko dzięki Bogu który jest wszechobecną energią ocalałem. A półksięzyce- ich sens zacząłem dopiero „odkrywać” po wyjąsciu z tego szpitala gdy zacząłem kolejne głodówki a raczej ich serie na początek 7 dni, potem kilka po 2-3-4 dni i tak przez ok,. 2-3 msc-e na samych … jabłuszkach:) Wyjątek stanowiły tylko pojedyńcze dni gdy musiałem dla zachowania ŻYCIA(dokładnie tak) hamować oczyszczanie na warzywach robiąc miksy z kalarepy marchwi i jabłka w blenderze, byłem wtedy w lekkim zakłopotaniu ponownie bo znów ponowny po szpitalu kryzys się pojawił po głodówce kolejnej co po 1 głodówce ale tym razem już wiedziałem gdzie leży mój błąd i wiedziałem jak działać w razie czego i… nie myliłem się ale miałem bardzo mało sił życiowych nie mogłem długo zrobić nawet pełnego przysiadu. Aż w końcu pewnego dnia… idąc słaby ulicą w ułamku sekundy po zjedzeniu uprzednio jabłka(ok. 2 godz. wczesniej). wstąpił we mnie nowy żywot. Wzrok słuch, węch, ostrość obrazu stabilnośc jego – wszystko nabrało niesamowitej wyrazistości, no i siła nagle we mnie się odrodziła na nowo w tamtej chwili. Biegnę do domu poczułem wilczy potężny nigdy wczesniej mi nieznany apet jem jem te marchewki przy mamie razem z burakami szybko ale dokładnie przerzuwając …. mija kilka minut czar prysł znów uczucie słabości:) dużo by tu pisac. Nie rozumiałem wtedy do końca co się dzieje. A co do półksięzycy to one własnie w tej pięknej chwili prawie się rozmazały na moich oczach:)))) I dlatego już wtedy nie miałem żadnych wątpliwości… Chcę powrócić do tamtych chwil pragnę tego i powrócę to nie do opisania ten stan w promieniach słońca wtedy.

  76. Eryk 28 stycznia 2017 at 21:57 Reply

    Gdy potem znów zaczałem stopniowo jeśc to złe jedzenie ale roślinne cały czas, to obłoczki na paznokciach znów zaczęły rosnąć i to dośc szybko zwłaszcza jak jadłem chleb, potem gdy będąc nad morzem spróbowałem (niestety;/) sera żółtego i czekolady miałem puls 100 a potem nawet ponad sto i wtedy przerwałem jedzenie czekolady … Masakra. Poczułęm jak naprawdę to „coś” obciąża organizm i znowu myśłi moje: „Eryk jaka szkoda że tylko Ty to czujesz a iinni … śpią” mam półksięzyce obecnie także ale bardzo malutkie na wskazującym na środkowym(mniejszy) i na serdecznym znikome. Na kciuku oczywiście największy(one znikają na końcu)- to te od jelit jestem po prostu pewny co tu dużo pisać. Każdy palec na pewno odpowiada konkretnemu narządowi w naszym ciele i sprawdzę to jeszcze raz dokłądnie na sobie jak to jest gdy będę już blisko mety i podzielę się tym ze wszystkimi. Bo pragnę ludziom pomagac (zupełnie za darmo a nie jak niektórzy) a nie wprowadzać w błąd.

  77. Eryk 28 stycznia 2017 at 22:09 Reply

    Obecnie i tak one znikają mi mimo tego że jem co jakiś czas to tzw jedzenie. Ale tu dużo moja zasługa że chociaż dokładnie gryzę i jem tylko 2 razy na dzien przez to organizm ma czas na oczyszczanie się na bierząco i to mi dało też do myśłenia że ludziom wymierzono ogromny cios ucząc ich jedząc 3 posiłki dziennie śniadanie objad i kolacja- o zgrozo…. gdy one stają się blade te pólksięzyce to znak że śluz dobrze jest podsączony i organizm próbuje go wymyć-pozbyć się go a my powinniśmy wtedy uważac i należycie działać. Tak jest u mnie już praktycznie od momentu wyjąscia ze szpitala od 3 lat i to tak się za mną niestety ciągnie… Męzze organizm męcze ale ja zgromadziłem uwierzcie mi naprawdę ful energii latem wędrując boso miesiącami opalając się nad morzem w promieniach słońca stojąc często … nago 😉 Pływałem w morzu pijąc wodę tą że- wodę życia:) Miałem wyporność gdy nie jadłem nic bądź jadłem znikomo tak wielką jakbym był w morzu martwym poważnie, nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczałem to mi dało wiele do myślenia… Np. że niemożliwym jest to gdyby człowiek był idealnie zdrowy by się utopił !! Zyskałem mnóstwo energii na tą zimę stąd czuję się nie jak na 29 lat momentami a jakbym miał 15-16 dosłownie. A najcudowniejsze odczucia myślę… dopiero przede mną : ) Ale kto mi w to uwierzy… Nawet własna rodzina jest od tego daleko. Jest tylko jedna znana mi osoba która wiem że jest w stanie zaakceptować prawdę i ją zrozumieć.. Jest taka pewna osoba- osoba która razem ze mną „odkrywała” to co najpiękniejsze i najistotniejsze w życiu, lecz wszystko tak się nam pogubiło tak pomieszało ku wielkiemu nieporozumieniu że… rozeszły nam się drogi. To była ukochana mi osoba. Obdarzona wielkim wewnętrznym pięknem i dobrem którego nigdy nie zapomnę.

  78. Agata 29 stycznia 2017 at 08:38 Reply

    Dziękuję Eryku za podzielenie się doświadczeniami. Dwa razy przeczytałam żeby przetrawić

    Co do tego, że ciągle ciągnie Ciebie do „normalnego” jedzenia– Spira ma na swojej stronie artykuł o tym jak ważna jest dieta przejściowa, i to właśnie źle poprowadzona/za krótka może być przyczyną tego, że produkty zwierzęce (mięso, ryba, ser) patrzymy jak na jedzenie w ogóle, i nas ciągnie. Myślę, że to samo dotyczy innych „zakazanych” produktów. Nie chcę tutaj nadużywać słowa śluzotwórczych, bo niektóre tworzą ropę, nie śluz, Ehret tego jeszcze nie rozróżniał. Był tylko człowiekiem, nie z każdym słowem w jego książce się zgadzam np. pisał że będąc Ehretistą ma się większą szansę urodzić geniusza, bo podczas ograniczenia pokarmu rodzi się więcej chłopców a geniuszem jest zawsze chłopiec lol (cóż, początek 20 wieku…), jego dieta leczy impotencję, polucje nocne i… masturbację, no i zalecał niemowlakom przy małej ilości mleka matki podawać krowie rozcieńczone wodą coś tam coś tam z miodem (sorry niemowlaki i macierzyństwo mnie nie interesują więc nie skupiałam się zbytnio przy czytaniu tej części)

    przypomnę tylko, głównie z myślą o EWCE, że Ehret pisał że pokarmem dla człowieka są owoce i zielenina. wg mnie warto też ją jeść, a nie same owoce, tym bardziej jeśli nie jemy ich mało. Tonya Zavasta je zieleninę (zna naukę Ehreta, jestem pewna), Joasia i jej rodzina – wszyscy piękni i zdrowi. Zielenina alkalizuje krew. Ehret dużo uwagi poświęcał w swojej książce alkalizowaniu, kwasotwórczości. I jeszcze coś, EWCIA, Tonya Zavasta jest 2x dziennie, długi post, ale je w okienku od godziny 7 do wczesnego popołudnia. Także szukaj drogi dla siebie, bo raczej nie ma jednej idealnej. Ja polecam żebyś próbowała jednak sama czytać po angielsku, ja sama się nauczyłam właśnie w ten sposób że chciałam czytać różne rzeczy w sieci i nie rozumiałam, co drugie słowo wrzucałam do internetowego słownika na początku 😉 wtedy jeszcze tłumacza google nawet nie było. Teraz od kilka lat już sama się uczę japońskiego, też dlatego że chcę czytać różne rzeczy a nikt mi nie przetłumaczy… zresztą uczyć się języków zawsze warto, nawet jeśli to ma tylko być 15 minut dziennie

    ja znowu na surowym bo po gotowanych, pieczonych suszonych owocach i warzywach i tak mam sraczkę a surowe bardziej mi smakują i nie muszę zmywać naczyń. Jedzenie za dużo (ciągłe podjadanie w tym okienku, nie za dużo objętościowo bo tak nigdy nie lubiłam) też nie pomogło, więc wczoraj na kolację zjadłam namoczony sezam niełuskany zmiksowany z pieczonym bananem a potem trochę ciemnej czekolady – po tym mi dopiero przeszło, wczoraj cały dzień miałam spokój mimo że jadłam tylko surowe jabłka, pół melona, surowy szpinak. Ale dzisiaj rano znowu śmierdząca śluzowata sraczka lol wolałabym jej nie powstrzymywać tłuszczem i kakao, może banany nie-super-dojrzałe to lepszy pomysł

    Na razie zamilkam bo znudziło mi się myśleć, pisać i czytać o jedzeniu tyle (chcę jeść jak najmniej bo ja nie lubię jedzenia, a ostatnio poświęcałam mu prawie całą uwagę – teraz czas odpocząć), więc nie będę przez jakiś czas odwiedzać bloga. Jeszcze raz dzięki Eryk że się naprodukowałeś dla nas. Ja w nieśmiertelność ciała ludzkiego nie wierzę (na pewno nie że jest naturalne, dostępne na wyciągnięcie ręki dla wszystkich, bo byśmy nie mieli gdzie mieszkać na tej Ziemi pięknej i wszystko byśmy zadeptali = i tak byśmy poumierali bo rośliny by nie miały gdzie rosnąć), ale powodzenia.

    Buziaki!

    • Eryk 29 stycznia 2017 at 15:31 Reply

      Fajie że mi wspomniałaś jeszcze o tym co Ehret pisał i że się z tym nie zgadzasz… a JA odpowiadam- On wiedział i rozumiał to co przekazuje. ;)) Miałem juz własne podobne analizy i myśłi co on na temat spraw intymnych ; ) Ale… za dużo bym tu znów tłumaczył. Nie bój się nie dosżło by na ziemi do przeludnienia gdybyśmy żyli wiecznie:) Dlaczego? Po prostu nei było by naturalnie tylu urodzeń, ale… znowuy bym tu musiał sporo wyjaśniać skąd to kolejne szalone stwierdzenie w moim wykonaniu. A ja znów odsyłam Was do zwierząt w naturze- obserwujcie i uczcie sie od nich:)) One sa doskonała, zwierzaczki są doskonałe jak i cała natura wszechmocna i potężna niezależna.

      • Agata 30 stycznia 2017 at 12:44 Reply

        zwierzęta mają różne zachowania w zależności od gatunku, niektóre są wierne partnerowi, inne „rozwiązłe” seksualnie. Można zaobserwować zachowania homoseksualne, pedofilskie, gwałty, a w dokumencie przyrodniczym widziałam jak lew morduje młode rywala po przejęciu jego partnerki… które zachowania mamy dokładniej kopiować od zwierząt? 😉

        a co do Ehreta jeszcze, to fajnie, że przetłumaczyłam coś z czym akurat się zgadzasz, ale może dla jasności dodam jeszcze, że Ehret opisuje jak wygląda starzenie się i śmierć osób stosujących się do jego zaleceń (powolna utrata energii, a nie nagła śmierć w bólu i chorobie), spekuluje że dziecko pary Ehretistów po mleku może przejść od razu na owoce, bez diety przejściowej, czyli nawet takie dziecko nie jest na tyle czyste żeby żyć praną

        Ehret nie obiecuje ani nieśmiertelności ani życia praną. O możliwości życia bez pokarmu zupełnie pobieżnie tylko wspomina, że być może byłoby to możliwe w przypadku całkowicie czystego człowieka żyjącego wśród zapachu kwiatów i owoców, że jest to niewiadoma

        w jego przepisach na dietę przejściową można znaleźć szczypiorek – Ty uważasz cebulowate za niejadalne dla człowieka

        wszystkie wynalazki człowieka są wg Ciebie złe, w tym gotowanie, a Ehret krytykował, wręcz kpił z raw foodistów i ich „mody” na jedzenie wszystkiego na surowo kiedy niektóre pokarmy są korzystniejsze (jeśli chodzi o oczyszczanie organizmu) w wersji odpowiednio przetworzonej m.in. marchew, buraki, kalafior, batat

        wyraźnie napisał że jeden ze swoich postów zakończył świeżym sokiem z winogron i winogronami (potem rzygał i srał i miał super oczyszczenie)

        także jeśli chcesz się dalej upierać, że macie takie same poglądy a to co Ci się nie zgadza to „pozmieniali słowa” to chyba z pół książki pozmieniali. Litości. Co Ty się tak w ogóle uparłeś na tego Ehreta? Ehret to Ehret, Eryk to Eryk. Ciesz się, że odkryłeś coś, czego Ehret nie wiedział, skoro własne podejście uważasz za lepsze, a nie knujesz jakieś teorie spiskowe a propos nauk od lat martwego faceta, którego książek nawet nie czytałeś, ani związanych z nim materiałów, opinii pisanych przez jego uczniów i osób, które go znały (Ehret to nie jakaś wiedza tajemna, zakazana, jego książki od lat nie wychodziły z druku), upierasz się że został zamordowany, wkładasz mu swoje słowa i myśli do ust. LITOŚCI.

        jak chcesz się dalej kłócić i upierać to błagam Cię przeczytaj najpierw jego książki, chociaż 1 książkę, bo jesteś gorszy niż 12-letnia fanka Justina Bibera czy innego takiego, co zna swojego idola „najlepiej” chociaż g*wno o nim wie, nigdy nie spotkała ani nie rozmawiała, a jak coś nie pasuje do jej wizji tej osoby to „nagonka mediów”, „wrogowie chcą oczernić”, itd. i żyje dalej w swojej fantazji. Gorszy bo Ty ma 29 lat, a nie 12

        jak widzisz PRAWDĘ w oczach Ehreta, w tym starym, kiepskiej jakości zdjęciu to może zmień ustawienia monitora

        • Eryk 30 stycznia 2017 at 15:16

          Nic nie wiesz, nic nie rozumiesz. Czas znikać…

  79. Agata 29 stycznia 2017 at 08:51 Reply

    jeszcze masz tutaj EWCIA linka do posta Tonyi bo przypomniało mi się, że z myślą o Tobie zrobiłam zakładkę, post po angielsku ale może spróbujesz sobie przetłumaczyć (albo gogle translator zrobi to sensownie)

    http://www.beautifulonraw.com/your-body-is-a-miracle-of-adaptability.html

    o tym jak Tonya doszła do takich godzin jedzenia – stopniowo. Jak rano albo wieczorem nie możesz powstrzymać się przed jedzeniem (a chcesz) to możesz chociaż o 15 minut przedłużać czas bez posiłku, nie trzeba od razu rzucać się na głęboką wodę i skręcać z głodu do jakieś tam godziny bo ktoś napisał że w innych godzinach nie wolno jeść (Tonya zna prace Ehreta a mimo to wybrała inne okienko czasowe, ze względu na jakieś wyniki badań– Ehret nie wiedział wszystkiego jak już pisałam. Ja o 7 rano na pewno jeść nie będę, zawsze jadłam późno pierwszy posiłek, ale jeśli komuś bardziej pasuje jeść wcześniej i kończyć wcześniej to dlaczego by nie spróbować)

    Buziaki!

    • Eryk 29 stycznia 2017 at 15:35 Reply

      Nikt nie wie „wszystkiego”. Zapewniam Cię że to był jeden z najmądrzej myślacych ludzi w historii. I nei bez powodu ktoś w końcu targnął na jego życie by z takim człowiekiem znającym prawdę skończyć. A jego słowa w książkach zostały niektore pozmieniane gwarantuję Ci. Ale ja bym, nie dał się nabrac na te pozmieniane słowa.

  80. Eryk 29 stycznia 2017 at 15:37 Reply

    To widać w jego błyskotliwym pewnym spojrzeniu- ja widzę w nich PRAWDĘ przepraszam bardzo ale ja widzę właśnie tylko to.

  81. EWCIA 29 stycznia 2017 at 18:22 Reply

    AGATKO NAPRAWDĘ BARDZO CI DZIĘKUJĘ! NIE SPODZIEWAŁĄM SIĘ AŻ TAKIEJ POMOCY, JESTEM BARDZO MILE ZASKOCZONA. ODPOCZYWAJ, A JAK BĘDZIESZ MIAŁĄ CHWILĘ TO DZIEL SIĘ CO U CIEBIE! Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM! NO I ŻYCZĘ CI WYTRWAOŚCI.

    • Agata 30 stycznia 2017 at 12:22 Reply

      Nie ma za co! Cieszę się, że mogłam pomóc. Na razie znowu uciekam, chciałam tylko zobaczyć ewentualne odpowiedzi, ale będę zaglądać pewnie.

      Jeszcze tylko dodam Ci, że Ehret do słodzenia lemoniady używał miodu i brązowego cukru (malutko słodzimy, jeśli słodzimy), ale Spira cukier brązowy odradza – poza miodem rekomenduje syrop klonowy, melasę. Ja się z tym zgadzam, że są to o wiele lepsze słodziki niż cukier. A miód to oczywiście lepiej nie z marketu, zwłaszcza że teraz większość to „mieszanka miodów z krajów UE/poza UE” a nie od jednego pszczelarza, do tego źle przechowywane (za długo leżą w jasnym świetlne na sklepowej półce), ale to pewnie wszystko wiesz (o ile Ciebie w ogóle miód interesuje, ja nie jestem weganką nawet jeśli moja dieta jest wegańska, żółtka jajek bym jadła z przyjemnością gdyby mi służyły, uwielbiam)

      buziaki!

      • Eryk 30 stycznia 2017 at 15:08 Reply

        Nie wierzę w to że on takie rzeczy doradzał, nie wierzę i już… Może to dobrze że jeszcze nie ma jego książki w j. polski przynajmniej nerwów oszczędzę czytając NIE JEGO słowa. ehhh

        • Eryk 30 stycznia 2017 at 15:09

          A raczej nie czytając słów NIE NAPISANYCH przez niego- poprawka.

        • Agata 30 stycznia 2017 at 16:12

          skąd w takim razie jesteś taki pewien, że to co dotąd czytałeś, te skrawki tłumaczeń z polskiej strony, to JEGO słowa? pochodzą z tych samych „sfałszowanych” książek

          wg Twojej logiki to cały Ehret może być jedną wielką fikcją, sorry 🙂

        • Eryk 30 stycznia 2017 at 16:19

          Wystarczy że przełożyłem te słowa na praktykę i przekonałem się że przekazują tylko prawdę proste. Ale ja już mam dość tłumaczenia naprawdę. Jestem tym zmęczony a jeszcze muszę skupić się na tym do czego dążę. A ludzie niech wierzą w co tylko chcą.

        • Agata 30 stycznia 2017 at 20:58

          no to bądź wdzięczny Ehretowi za te nauki, które Ciebie zainspirowały i pomogły znaleźć „swoją drogę”, i doceń zbieg okoliczności, że tylko to, co Tobie odpowiada jest na polskiej stronie 🙂 Nie musisz się z nim we wszystkim zgadzać przecież, a tupanie nóżką że książki sfałszowane i to nie słowa i praktyki Ehreta trochę mało produktywne i sensowne więc nawet dobrze, że się już zmęczyłeś i wolisz skoncentrować na swoim celu. Powodzenia 🙂

  82. EWCIA 29 stycznia 2017 at 18:32 Reply

    ERYKU ODNIOSĘ SIĘ DO TWOICH ODCZUĆ PO ZJEDZENIU CZEKOLADY. OTÓŻ MI TEŻ NIESTETY ZDARZA SKUSIĆ SIĘ NA KUPNE SŁODYCZE. CORAZ RZADZIEJ NA SZCZĘŚCIE, ALE NIE WIEM CO WTEDY MNIE OGARNIA. ZA KAŻDYM RAZEM OBIECUJĘ SOBIE, ŻE JUŻ KONIEC . OTÓŻ KIEDYŚ JADŁAM SŁODYCZE TONAMI I NIC. OD JAKIEGOŚ CZASU(OK ROK ) OBSERWUJĘ , ŻE PO ZJEDZENIU NAWET NIEWIELKIEJ ILOŚCI ZACZYNA MI BARDZO SZYBKO BIĆ SERCE, CHODZĘ JAKBY NAĆPANA (CHOCIAŻ Z NARKOTYKAMI NIGDY NIE MIAŁAM STYCZNOŚCI, TO TAKI KOLOKWIALIZM), NO I TAKIE OKROPNE UCZUCIE W BRZUVHU! KOLEJNY DZIEŃ CZUJĘ JAKBYM MIAŁA COŚ NA KSZTAŁT KACA! OSTATNIO ROBIŁAM MAMIE KULKI Z SEZAMU I MIODU (WOLĘ ŻEBY ZJADŁA TAKIE NIŻ KUPNE ŚWIŃSTWA) I OCZYWIŚCIE MUSIAŁĄM SIĘ SKUSIĆ. MYŚLAŁAM, ŻE PO TAKICH DOMOWYCH SŁODKOŚCIACH NIC MI NIE BĘDZIE, A TU NIESTETY CIERPIAŁAM CAŁY DZIEŃ!

  83. Eryk 29 stycznia 2017 at 20:45 Reply

    Widzisz powoli zaczynasz właśnie uczyć się na sobie i to jest właściwa droga, powodzenia ;)) Dobrej nocy.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *