Jedzenie ma znaczenie.

2013-07-04-03.08.47

Często mówi się, że jesteśmy tym, co jemy. To sama prawda. Powiem więcej: całe nasze życie dałoby się zdefiniować poprzez jedzenie. Rozpatrujemy wielkie idee, odkrywamy wynalazki, doznajemy wzniosłych uczuć, przeżywamy ogromne radości i druzgocące dramaty. Ktoś może stwierdzić, że w obliczu takich kwestii jedzenie ma znaczenie drugorzędne. Nic bardziej mylnego! Prędzej czy później wszystkie rozmyślania o ideach, patetyczne miłosne słowa czy kłótnie przerywa burczenie w brzuchu.

Aby żyć, trzeba jeść. Truizm? Być może, ale przecież każdy z truizmów zawiera w sobie prawdę. Co więcej, całe nasze życie można opowiedzieć przez jedzenie. Zwykle – paradoksalnie – pomijamy ten aspekt,

Tak to natura obmyśliła, że już będąc w łonie matki odżywiamy się. Gdy przychodzimy na świat, karmi się nas mlekiem z matczynej piersi. Częstym elementem dzieciństwa jest grymaszenie przy jedzeniu (pamiętacie określenie „Tadek-niejadek” niebezzasadnie nadawane dzieciom, które nie chciały jeść?), ale też odkrywanie nowych smaków przy okazji rozmaitych dziecięcych aktywności (obiady serwowane w przedszkolu, gałki lodów przynoszące miłą ochłodę w upalne wakacyjne dni, puszysta, słodka wata cukrowa nieodzowna w wesołym miasteczku). A szkoła? Cóż, to nie tylko sprawdziany, oceny, płócienne worki z butami zmiennymi czy ławki, w których trzeba wytrzymać całe czterdzieści pięć minut do upragnionej przerwy. To również pożywne drugie śniadanie troskliwie pakowane w papier śniadaniowy (ewentualnie drobne monety w kieszeni, które można zamienić na batoniki czy slodki napoj w szkolnym sklepiku).

Gdy dorastamy i nadchodzi czas randek, często lądujemy w kinach, pubach, kawiarniach czy restauracjach – i znów towarzyszy nam jedzenie. A to w formie popcornu, z którym oglądanie filmu na wielkim ekranie staje się jeszcze przyjemniejsze, a to jako przegryzka do (często jeszcze wtedy zakazanego) piwa, a to wreszcie jako słodkie czekoladowe ciastko czy wykwintne danie przyniesione przez eleganckiego kelnera jako wstęp do dalszej części wieczoru. Zdarza się, że po latach zwykle pamięta się tytuł filmu, utwory płynące z barowej szafy grającej lub nazwę ulicy, przy której stała cukiernia, a rzadko to, co akurat jedliśmy!

Tak właśnie to się ciągnie – urodziny nie ograniczają się do prezentów – to zazwyczaj także poczęstunek. Święta Bożego Narodzenia poza śniegiem niosą ze sobą również karpia i szereg tradycyjnych potraw. Wszelkie spotkania wiążą się z jedzeniem („- Częstujcie się”, „- Czego się napijesz?”, „- Jeszcze herbaty? A może kawy?”). Ślub to nie tylko ołtarz, biały welon, weselna potańcówka, ale także tort, którego pierwszy kawałek tradycyjnie odkrawa para młoda. Ciąża wiąże się często ze wzmożonym apetytem i osobliwymi zachciankami jedzeniowymi. Nawet czyjś pogrzeb to obok rozpaczy i łez – barszcz czy rosół podany na stypie. Niektórzy członkowie rodziny często są wspominani przez pryzmat swoich kulinarnych sukcesów („- Nikt nie robił takich pierogów jak babcia”, „- Moja mama świetnie doprawia pomidory, nikt jej nie dorówna”, „- Desery cioci są kaloryczne, ale za to jakie pyszne!”) bądź kuchennych wpadek („- Pamiętasz jak się pomyliłaś i dodałaś do ciasta soli zamiast cukru?”, „- I zrobił sałatkę z niełuskanym słonecznikiem!”, „- Okazało się, że rosół się skwasił”).

Tak, każdą historię z naszego życia (zwyczajną, dramatyczną, komiczną, romantyczną) dałoby się opowiedzieć poprzez jedzenie. Wszak ono towarzyszy nam każdego dnia.

Jako dziecko spozywalam mięso, nie będę ukrywała, że było inaczej (choć jednocześnie mięso nigdy szczególnie mi nie smakowało). Moja kochana mama wystawała w długich kolejkach, aby zdobyć dla mnie parówki czy wędlinę – kierowała nią miłość i troska. Uśmiech z jakim podawała mi śniadanie, pamiętam bardzo dobrze. Te wspólne codzienne rodzinne śniadania – owoc wysiłków, trosk i miłości – należały do najpiękniejszych chwil mojego dzieciństwa. I nawet kiedy dzisiaj zdaję sobie sprawę, w jakich to wszystko odbywało się dekoracjach, nie mam żalu ani do siebie, ani do rodziców. To były trudne lata, szynka czy kiełbasa stanowiły prawdziwy rarytas – nikt nie myślał o martwych zwierzętach, wegetarianizm zdawał się pojęciem abstrakcyjnym.

Jednak nie wszystko, co widziałam, przyjmowałam biernie. Kiedyś byłam świadkiem tego, jak moja ciotka zabija koguta, aby przygotować dla mnie rosół. Patrzyłam, jak nóż błyszczy w ręku ciotki, słyszałam pełen przerażenia krzyk zarzynanego ptaka. Głowa koguta potoczyła się po zalanym krwią klepisku i znieruchomiała. Gdy było po wszystkim, ciocia jak gdyby nigdy nic umyła ręce i wróciła do picia kawy. Oczywiście zjadłam przyrządzony przez nią rosół – byłam tylko kilkuletnim dzieckiem, jak mogłam się sprzeciwić? – ale zastanawiałam się, dlaczego to biedne stworzenie musiało zginąć, abym ja dostała obiad? Wydawało mi się to niewłaściwe – ale dopiero kilka lat później umiałam określić swoje uczucia, znaleźć ich przyczynę. Sprzeciwiałam się cierpieniu zwierząt. Nie chciałam być za nie odpowiedzialna – choćby pośrednio.

Dzieciństwo to były również święta wielkanocne czy bożonarodzeniowe. Czas magiczny? Na pewno! Tak jak w wielu polskich domach i u nas stała przystrojona bombkami i cukierkami choinka z prezentami umieszczonymi w cieniu pachnących, zielonych igiełek. Wśród tradycyjnych potraw na stole królował znakomicie przyrządzony karp. Wspaniały, choć nieco sentymentalny obrazek, prawda? Jakże powszechny! Rodzina modli się wspólnie, łamie opłatkiem, zasiada do stołu, chwali kolejne dania, wymienia prezentami. A wszystko poprzedza zabicie karpia (tego samego, który wcześniej często pływa w wannie ku uciesze dzieci!). Ojciec rodziny chwyta za młotek, ogłusza wyrywającą się śliską rybę, a w końcu odcina jej głowę ostrym nożem. Nie zaprzeczę – u mnie w domu również tak to wyglądało. Tata brał to zadanie na siebie – a my z mamą i siostrą zamykałyśmy drzwi łazienki, aby tego nie widzieć). Krew się wyciera, wannę spłukuje, a niedługo później można się delektować smakiem doskonale przyrządzonej ryby. I życzyć sobie nawzajem szczęścia oraz długich lat życia. Cóż, jednego i drugiego zabrakło karpiowi.

Przechodząc na weganizm, chciałam tylko sprzeciwić się zabijaniu zwierząt, jeść bez wyrzutów sumienia. A jednak moja decyzja wywołała powszechne zdumienie. Ludzie uważali to za dziwactwo, powtarzali, że swoim dzieciom nie pozwoliliby na takie wybryki. Jednocześnie  z chęcią kupowali im tłuste chipsy, kaloryczną czekoladę i niszczące zęby napoje gazowane. Zadawali pytania i wysuwali stwierdzenia, z którymi większość wegan musi się ciągle borykać:

- To co ty będziesz jadła? – ciekawili się, jakby jadłospis musiał się składać wyłącznie z mięsa.

- A ile tracisz, rezygnując z mięsa! – wzdychali, a ja wcale nie tęskniłam za hamburgerem z McDonalda, nie wiadomo czym faszerowanym kurczakiem czy mielonką o niewiadomym składzie.

- Ale ryby oczywiście jesz? – zakładali, jakby ryba to nie było mięso (a wcześniej – żywe zwierzę).

- Wszyscy jedzą mięso – zwracali uwagę, jakby to, że coś robią wszyscy, z góry miało być dobre.

- Mięso jest zdrowe, ma dużo białka, witamin i żelaza – powtarzali, a większość z nich nie umiałaby wyjaśnić, jakie witaminy zawierają zabite zwierzęta, co daje białko i co to właściwie jest to żelazo.

- Bez mięsa nie można żyć. Zobaczysz sama – przekonywali mnie ci, którzy sami nigdy nie byli na diecie wegetariańskiej.

- Nie jemy zwierząt tylko mięso – ten argument może wydawać się śmieszny, ale przekonanie to dość powszechne. Często zapomina się o tym, że szynka, kabanos czy kotlet schabowy to nic innego jak przetworzone części zwierząt.

Dziś weganizm jest dużo bardziej powszechny, ale kiedy ja stawiałam pierwsze kroki na bezmięsnej diecie, wciąż spotykałam się z niezrozumieniem i kpiącymi uśmieszkami. Ludzie – wychowani tak jak ja na obiadach, których mięso było głównym elementem, a jarzyna smętnym dodatkiem – brali mnie za dziwaczkę.

Dzisiaj juz sie nie denerwuje, kiedy ktos  nazywa mnie „nie z tego swiata”.
Fajnie jest byc „odmiencem” ;)
Cudownego wieczoru Wam zycze.
Wasza Witarianka.

Afirmacja na najblizsze dni:

Jestem zrodlem swojego bogactwa

Wszystko co tworze przynosi mi spelnienie

Tagi: , , surowe jedzenie , weganizm

Komentarze: 30

  1. Eryk 6 grudnia 2016 at 21:08 Reply

    Taaa bo równie dobrze można by twierdzić, że skoro ryba nie składa się z mięsa to człowiek także. Bo przecież człowiek to człowiek, a nie mięso… ehhh szkoda słów i tyle. Poza tym bardzo dobrze rozwinięty wpis Pani Asiu : )

    • Joanna Balaklejewska 7 grudnia 2016 at 19:38 Reply

      Eryku :)

      To, ze ryba nie jest miesem slyszalam niejednokrotnie i to nawet od bardzo uczonych ludzi ;)
      Na poczatku mojej drogi z wegetarianizmem zamowilam pizze weganska. Kelner przyniosl mi z kurczakiem, a jak powiedzialam mu, ze to nie jest pizza weganska,
      spojrzal na mnie i spytal: „To kurczak tez mieso”?
      Myslalam, ze to zart, ale on pytal powaznie ;)

  2. EWCIA 7 grudnia 2016 at 08:02 Reply

    JOASIU WSPANIAŁY WPIS! TRZYMAJ SIĘ CIEPLUTKO, U MNIE DZIŚ RANO BYŁO -11 STOPNI MROZU!

    • Joanna Balaklejewska 7 grudnia 2016 at 19:34 Reply

      Ewciu dziekuje, u nas coraz chlodniej chociaz do mrozu daleka droga. Hiszpanie trzesa sie z zimna i czekaja na lato ;)
      Ja zazdroszcze Wam z kolei sniegu, tak dawno go nie widzialam. Usciski wielkie :*

  3. Maciej 7 grudnia 2016 at 08:10 Reply

    Bóg pozwolił nam jeść zwierzęta dlatego że uważał że to dla nas dobre. Widać w inny sposób nie możemy zapewnić sobie pożywienia. Bóg przewidzał zwierzęta jako pokarm dla nas ludzi i nie tylko że możemy je jeść ale powinnismy.
    Wegetarianizm zaś ma swoje źródło w pogańskich religiach!. Dzisiaj dzieci zdrowe za kilka lat chore.

    • Eryk 7 grudnia 2016 at 10:03 Reply

      Hmm na moją intuicję masz jakieś 12-14 lat bez urazy… Od kiedy to DOBRY Bóg pozwala na zabijanie mordowanie według Ciebie i zjadanie tego w co dał tchnienie życia hmm? A co według Ciebie z 5 przykazaniem pt. „Nie zabijaj” ?? Przykro mi ale twierdzenie że wegetarianizm wywodzi się od pogan jest całkowicie BZDURNE. Bóg po pierwsze nic nie „przewidział” tylko już na samym początku stworzenia dał ludziom oraz wszelkim zwierzętom wszystkie rośliny(i tylko rośliny) jako POŻYWIENIE ! Po drugie W biblii pojawia się wzmianka o tym że Bóg dał ludziom jakby przyzwolenie na mięso ale po potopie kiedy to nie było pożywienia roślinnego. A po 3 biblia jest tak pięnie ubrana w liczne metafory i barwione zwroty poprzekręcane że nie można jej brac dosłownie ;) Dużo słów zostało zmienionych np. słowo ryba- niby jezus podarował ją dziecku a tak naprawde to nie była RYBA !! oryginalne źródła w języku hebrajskim zawierają słowo POKARM a nie „RYBA” a więc wszystko w tym momencie zmienia postac rzeczy. Sam Jezus Chrystus żywił się tylko pożywieniem roślinnym i tego właśnie nauczał, mało tego… Przeprowadzał tez liczne posty i żył w promieniach słońca osiągają Boskie zdrowie oraz odkrywają tajemnice życia wiecznego. Oczywiście zaznaczam na koniec że zdecydowana większośc dzieci dziś je niestety mięsne potrawy a odziwo no popatrz chorują coraz liczniej wręcz wystarczyło by odwiedzić zwykłą przychodnię by zobaczyć te kolejki rodzinne niedowiarku.

      • Artiss 7 grudnia 2016 at 21:58 Reply

        Dał zwierzęta by służyły, a nie do jedzenia.

        ps piękne słowa

        • Joanna Balaklejewska 8 grudnia 2016 at 09:13

          Artiss, dzien dobry :)

          Zwierzeta sluza czlowiekowi od zarania dziejow, mozna z nimi wspolpracowac, ale nie wykorzystywac na skore, mieso lub do innych obrzydliwych celow jak cyrk, rytual Przebywanie ze zwierzetami ma dobroczynny wplyw na nas. Dla kazdego czlowieka, zdrowego czy chorego zwierze moze byc lekarzem czy przyjacielem.
          Kazde z nich daje czlowiekowi cos dobrego,wzbogaca zycie, czyni je piekniejszym ;)

          Usciski.

        • Artiss 22 grudnia 2016 at 02:35

          dokładnie tak jak piszesz… ja jeszcze trochę się kręcę z moimi schematami, ale prę do przodu już myślami:)

  4. Sylwia 7 grudnia 2016 at 08:55 Reply

    Wspaniały wywód Pani Joasiu, energii na dzisiejszy dzień nabrałam. Jak ja bym chciała mieć taką istotę jak Pani na „dotyk ręki”. Serdecznie pozdrawiam

    • Joanna Balaklejewska 7 grudnia 2016 at 19:32 Reply

      Dziekuje Sylwio, milo mi czytac takie slowa.Pozdrawiam pieknie i przesylam pozytywna energie ;)

  5. Kinga 7 grudnia 2016 at 15:25 Reply

    Witam.Oj tak ,oj tak Joasiu,wszystko sie zgadzam z Toba.I to jest wlasnie bledne kolo.Sa ludzie nieswiadomi i sa tez swiadomi.Twoj synek jest taki podobny do mojej siostry syna(nawet moja Łucja potwierdziła)ale niestety zajada miecho i ciagle choruje.A twoj wyglada na zdrowego(chyba zgadlam,ze nie choruje np.alergia).
    MACIEJU,MACIEJU OJ KOŁO MACIEJU.Skoro zaglądac na ten blog,to myślę,że potrzebujesz wsparcia.Takie osoby,ktore nie interesuja sie z witarianizmem,to wogole nie zagladaja na takie strony.Albo boisz sie straty pienieznej z zakladu miesnej.
    Pan Bóg najperw podarował jabłko.
    Macieju,jak wspomnialam na ktoryms komentarzu,ze ja od 7 lat nie spozywam padliny, a od 5 mesiecy bez nabialu,wykonalam tekst na wit.b12 i zelazo mam w normie.Moj starszy syn kiedy mial 5-6 lat bronil sie przed miesem.Ale nieswiadomie byl zmuszony,bo uprawial intesywnie sport i do tej pory.Iprzed to naleganie i przed obozy sportowe ,syn twierdzi ze ma teraz potrzeby.Oj niestety wpadl w nalog.
    Jeszcze taka ciekawostka.Kiedys bylam na tradycyjnym spozyciu,zima marzlam.Teraz zdecydowanie mniej.Moj tesciu je wszystko i przedtworzone slodycze pali pije,Szuka goracego kaloryfera.
    Eryku masz racje ,widze i slysze jak rodzice narzekaja”ze moje ciagle choruje”.Eryku ,a co do ksiazki Arnolda Ehert z tego co widze ze nie ma w tlumaczeniu na polskim.Jestem bardzo zainteresowana.No i Joasiu Twoje wydawnictwa tez.
    Pozdrowienia z zimowej Łodzi.

    • Joanna Balaklejewska 7 grudnia 2016 at 20:04 Reply

      Kingo najpierw odpowiem na Twoj wczesniejszy komentarz. Sunny je duzo, ale UWAGA- nie zawsze ;)
      Czasami w ciagu dnia zje nie wiecej jak 500 kcal, bywa, ze 1000. Potrafi zjesc 2000, nawet wiecej.
      Bywaja dni, ze caly dzien nic nie zje dopiero wieczorem 3 jablka, lub inne owoce.
      To co zapisuje w food-booku to dni gdzie zjada wiecej. Dla mnie kalorie nie licza sie wcale. Co z tego, ze ktos zje 2000 tys kcal, skoro wiekszosc z tego-
      to puste, malo wartosciowe jedzenie. Dzieci sa wysokie, grubsze na tradycyjnym jedzeniu,ale kosci maja kruche i sa chorowite.

      Moj Sunny oprocz tradycyjnego przeziebienia, ktore mial 2 razy w ciagu swojego zycia ( trwalo od 1-3) dni na nic nie chorowal.
      Nigdy u lekarza nie byl ze wzgledow zdrowotnych. Jedynie wazenie, mierzenie, podstawowe badania. Kiedy mial 2 latka i mieszkalismy
      w Niemczech uwielbial biegac boso po sniegu. Zuzia rowniez nie choruje.
      Powiedz Twojej ukochanej siostrze aby przynajmniej zminimalizowala mieso do 2 razy w tygodniu, chleb calkowicie wyeliminowala z diety. Mozna upiec samemu, przepisow jest duzo w internecie. Zadnego cukru, nawet trzeba uwazac na ketchup :( Cukier dodaje sie wszedzie.
      Lucja zobaczy, ze stan jej synka na pewno sie poprawi, czego jej zycze z calego serca.

      Macieja ojciec ma sklep miesny. Napisal mi bardzo brzydki email, ktory skasowalam, tutaj nie bede go przytaczac, gdyz nie potrzeba nam stresu i zlej energii.

      Kingo do Twojego syna nie mozna miec pretensji, wielu trenerow namawia do spozywania miesa.To mlody czlowiek, ktory ma metlik w glowie.
      Wierze, ze skoro nie jadl jako dziecko, odrzuci je na bok ktoregos dnia.

      Jestem juz 7 rok na witarianizmie, nie marzne, moj syn chce biegac bez czapki. Moja Zuzia i maz maja podobne odczucia. Nic bardziej nie ogrzewa jak zdrowa dieta :)

      Kingo przesylam usciski.Przyjemnej nocy.

    • Eryk 8 grudnia 2016 at 10:23 Reply

      No niestety nie ma w j. polskim tej książki, gdyby była już dawno byłbym w jej posiadaniu :) Ale całe szczęście są ludzie, którzy w internecie przedstawiają chociaż częściowe jakże ważne i istotne tłumaczenie :) A tak na marginesie…. Niedługo Pani Asia zamieści wpis na swoim blogu dotyczący mojej osoby, mojego wręcz historycznego życiowego wydarzenia związanego z moim wejściem w świat surowych owoców i warzyw oraz pierwszej głodówki po której moje życie całkowicie się zmieniło… Być może wpis ten wzbudzi w wielu inny rodzaj myślenia, być może da nadzieję że każdy z nas może wszystko jeśli tylko tego bardzo pragnie ; )

  6. niralamba 7 grudnia 2016 at 19:27 Reply

    Dziękuję, Joasiu! Podpisuję się pod tym, co piszesz, z całego serca :) A empatia i wrażliwość rozwija się w czasie: dopiero kiedy przestajemy zjadać martwe ciała zwierząt pozwalamy sobie poczuć, jak bestialskie, okrutne i niemądre było nasze zachowanie. Ale ono takie jest dopiero teraz, z punktu widzenia wyostrzonej świadomości. Wcześniej — było całkowicie naturalne, stosownie do czasu, miejsca i tego, kim byliśmy wtedy. Dokładnie tak, jak Ty o tym teraz piszesz :)

    Tymczasem pamięć, uważność, przyjazne uczucia wobec samego siebie również wtedy, kiedy robiliśmy rzeczy, które teraz są nam odległe, pozwalają na życzliwość i tolerancję również wobec ludzi, którzy są obecnie na innym etapie swojej życiowej drogi — niezbędnym choć trudniejszym i połączonym z cierpieniem — zarówno ich własnym, jak i innych czujących istot. Myślmy o nich z miłością.

    Dobrych Świąt, Kochani!
    Namaste

    • Joanna Balaklejewska 8 grudnia 2016 at 09:15 Reply

      Piekne slowa kochana.
      Jakie Ty masz wspanialosci w tym swoim sklepie online :) Oby takich sprzedawcow nam przybywalo coraz wiecej.

      Cudownych dni, Wesolych Swiat! :*

  7. Ramona 8 grudnia 2016 at 09:40 Reply

    Witam mam 22 lata. uwielbiam jeść mięso i nie wyobrażam sobie życia bez, a ostatnio po rozmowie z wujkiem, który jest weganinem czuję się zła. Wujek uważa, że ludzie jedzący mięso są niemoralni i powinni przestać to robić i przedstawił takie argumenty, że nie umiem tego podważyć i teraz bardzo źle się czuję i czuję, że jestem zła i moi bliscy już przestali być dla mnie dobrzy, bo też jedzą mięso i nawet nie podejmują dyskusji na ten temat i się z tego śmieją.

    • Eryk 8 grudnia 2016 at 10:15 Reply

      Spokojnie… nie ma ludzi złych i dobrych na tym Świecie. Są ludzie dobrze postępujący i źle postępujący, każdy człowiek ze swej natury jest istotą DOBRĄ, lecz to najwyższe DOBRO zostało w nas uśpione-nam odebrane, lecz zawsze istnieje szansa by je odzyskać i rozpalić nim całego/całą siebie : ) A tak na marginesie, nie lubimy mięsa ani innych zbędnych i szkodliwych dla nas „produktów żywnościowych”, to że człowiek to je wynika tylko i wyłącznie z wieloletniego przyzwyczajenia i uzależnienia, UZALEŻNIENIA. A z mięsa jest wbrew pozorom baaaardzo łatwo zrezygnować, wystarczy spróbować by się przekonać ;)

  8. EWCIA 8 grudnia 2016 at 16:58 Reply

    DROGA RAMONO, JA NA WEGANIZM PRZESZŁAM PONAD 5 LAT TEMU. PRZEZ PRZYPADEK ZOBACZYŁAM JAKIŚ FILMIK W INTERNECIE DOTYCZĄCY TRAKTOWANIA I HODOWLI ZWIERZĄT. ZACZĘŁAM DRĄŻYĆ TEMAT- TEGO SAMEGO WIECZORU OBEJRZAŁAM JESZCZE SPORO FILMÓW O PODOBNEJ TEMATYCE . OD NASTĘPNEGO DNIA PRZESTAŁAM JEŚĆ MIĘSO I NABIAŁ. TAK PO PROSTU I NIGDY NIE CZUŁAM ZA NIM TĘSKNOTY. TAK JEST DO DZIŚ. OCZYWIŚCIE NADAL POSZERZAŁAM SWOJĄ WIEDZĘ, DUŻO CZYTAŁAM. I WIESZ CO? ŻAŁUJĘ TYLKO JEDNEGO- ŻE PODJĘŁAM TĄ DECYZJĘ TAK PÓZNO! SPRÓBUJ! WARTO. RADZE CI SZUKAĆ INFORMACJI, CZYTAĆ, ASI BLOG JEST WSPANIAŁY! JEŚLI WZGLĘDY ETYCZNE NIE PRZEMAWIAJĄ DO CIEBIE SPRÓBUJ ZE WZGLĘDÓW ZDROWOTNYCH, WARTO.

  9. Joanna Balaklejewska 8 grudnia 2016 at 16:58 Reply

    Ramona podzielam zdanie Eryka. Jesli chodzi o mieso to nie posiada ono smaku.
    Bez przypraw pewnie nie zjadlabys kawalka. Owocow i warzyw nie trzeba doprawiac, chociaz mozna, jednak nie jest to koniecznoscia. Ty nie lubisz miesa. Jestes uzalezniona od konserwantow i przypraw. Wielu milosnikow miesa twierdzi, ze nie doprawiaja tataru. Doprawiaja cebula, sola i pieprzem. Jesli sumienie podpowiada Ci rezygnacje z miesa zrob to! Kiedys objadalam sie paluszkami, snickersami i innym przetworzonym jedzeniem.
    Wiedzialam, ze to bezwartosciowy pokarm, ze paluszki bez soli i innych dodatkow nie bylyby takie dobre,tradycyjne slodycze bez cukru nie sa smaczne.
    Nie chcialam siebie dluzej oszukiwac. Na nowo odrodzil mi sie zmysl smaku i wechu.
    Dzisiaj nie tknelabym tych produktow, nie mowiac juz o miesie.
    Ciekawa jestem Twojego stanowiska w tej sytuacji. Pozdrawiam Cie serdecznie ;)

  10. EWCIA 8 grudnia 2016 at 16:59 Reply

    JOASIU, ERYKU CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA KOLEJNY WPIS :)!

  11. Eryk 10 grudnia 2016 at 18:22 Reply

    ; )) To będzie mocna dawka informacji i naprawdę czegoś niesamowitego, a zarazem tragicznego dla mnie w naprawdę pełnym tego słowa znaczeniu…

  12. Kinga 10 grudnia 2016 at 22:33 Reply

    Oj oj ! Brzmi zachęcająco. Z niedoczekaniem i niecierpliwością, będzie dla mnie pouczające. Chcę dalej iść w głębi życia i duszy.Pa.Lekkiej nocki.

  13. Ramona 11 grudnia 2016 at 12:02 Reply

    Dziekuje wszystkim za wsparcie. Obejrzalam fllmy, poczytalam na temat weganizmu. Chce byc weganka. Jak ja moglam tego nie wiedziec :( Rozumie wszystkich, ktorzy sa weganami, ze tez tak dlugo wzlekalam. To moj prezent dla siebie i innych istot.
    Wigilia bedzie dla mnie bez karpia, mama juz wpadla w szal. Jak sobie z tym radzic, z rodzina, ktora nie akceptuje mojego wyboru. Mowia, ze sie nabawie anemii, niestety wciaz studiuje, wiec jestem na garnuszku rodzicow.Bede chciala podjac prace od nowego roku w weekendy aby miec swoje pieniadze.

  14. EWCIA 11 grudnia 2016 at 14:30 Reply

    DROGA RAMONO, Z MOJĄ MAMĄ BYŁO PODOBNIE, ŻYĆ MI NIE DAWAŁA. ALE JA BYŁAM TWARDA. ZACZĘŁAM JĄ DODATKOWO UŚWIADAMIAĆ NA TEMAT NEGATYWNEGO ODDZIAŁYWANIA MIĘSA NA NASZ ORGANIZM, CZYTAŁAM RÓŻNE ARTYKULY, PRZYTACZAŁAM NIEPODWAŻALNE FAKTY . TO BYŁ PROCES DŁUGOTRWAŁY…A DZIŚ NIE UWIERZYSZ , ONA SAMA PRZESTAŁA JEŚĆ MIĘSO! NO MOŻE RAZ, DWA RAZY DO ROKU ZJE MALUTKI KAWAŁECZEK Z OKAZJI ŚWIĄT ALE JAK SAMA TWIERDZI NIEZBYT DOBRZE SIĘ POTEM CZUJE. NAUCZYŁA SIĘ GOTOWAĆ ZUPY BEZ MIĘSNEJ WKŁADKI, Z NABIAŁEM PODOBNIE- ZREZYGNOWAŁA, OSTATNIO NAWET PRZESTAŁA DOLEWAĆ MLEKO DO KAWY, CZASEM ZJE JAJKO NA MIEKKO, ALE OD SZCZĘŚLIWEJ KURY. POPRAWIŁY SIĘ WYNIKI JEJ BADAŃ, SAMA TWIERDZI , ŻE TERAZ DUŻO LEPIEJ SIĘ CZUJE I MA WIĘCEJ ENERGII. ALE TO BYŁ PROCES STOPNIOWY. ŁAGODNIE JĄ UŚWIADAMIAŁAM. DZIŚ JESTEM Z NIEJ DUMNA, A ONA SWOIM TRYBEM ŻYCIA CHWALI SIĘ NAWET PRZED KOLEŻANKAMI. WARTO SPRÓBOWAĆ. RADZĘ CI DUŻO CZYTAĆ, WIADOMOŚCI JEST BARDZO DUŻO. POLECAM KSIĄŻKI DR FUHRMANA, ON LECZY LUDZI Z CHORÓB CYWILIZACYJNYCH WŁAŚNIE DIETĄ WEGAŃSKĄ, NA BLOGU AKADEMIA WITALNOŚCI TEŻ SĄ BARDZO PRZYDATNE WPISY. NO I NIEZASTĄPIONY BLOG ASI , KTÓRA POSZŁO O KROK DALEJ I JEST WITARIANKĄ, CZYLI NIE SPOŻYWA JEDZENIA PODDANEGO OBRÓBCE CHEMICZNEJ- WSZYSTKO NA SUROWO. RAMONO UWAŻAM , ŻE PODJĘŁAŚ WSPANIAŁĄ DECYZJĘ I TRZYMAM ZA CIEBIE KCIUKI!

  15. Ramona 12 grudnia 2016 at 12:02 Reply

    Jeszcze nie dawno jadlam wszystko, teraz czuje sie weganka w sercu! Pragne byc kiedys witarianka, ale najpierw weganizm. Ewcia mama wczoraj mi powiedziala, ze nie bedzie dawala na moje leczenie.
    Niegrzecznie jej powiedzialam, ze u lekarza chyba sami weganie nie stoja.
    Wiem jednak, ze spokojem moge do wszystkiego dojsc.
    Denerwuje mnie chlopak, ktory kpi ze mnie, bo jeszcze tydzien temu jadlam z nim kurczaka.
    Mowi, ze nie wytrzymam. Jednak po obejrzeniu tych filmow, waszych rad i jak Joasia napisala „mieso nie ma smaku”, wiem, ze dam rade.
    Zobaczylam jak sie obcina kurczakom dzioby, maltretuje krowy, mleko..!- nie mialam pojecia, ze jestesmy jedynymi ssakami, ktore pija mleko innych ssakow. Ograbiamy inne zwierzeta ze wszystkiego. Wiem, ze to nie jest fanaberia chwilowa, tylko moja decyzja i to dzieki Wam. Moja mama mowi, ze bez apteczki witamin nabawie sie niedoborow.

    • Eryk 12 grudnia 2016 at 17:32 Reply

      Powiedz mamie ze jedyym niedoborem na Świecie jest brak energii, a poza tym to ludzie jedzacy zniszczone termicznie jedzenie mają od dziecka niedobory(zakładając istnienie witamin heh) gdyż przeciez w szkole uczyło się nas wyraźnie że wszystkie witaminy giną w temp powyżej 40-45 stopni a temp 42 stopnie ścina białko (tzw gorączka) dlatego jest tak niebezpieczna dla naszego ciałą niby. No to co z białeczkiem w temp 200 stopni? 250 stopni gdzie smazy się i piecze martwe ciała naszych bliźnich zwierzątek? Wystarczy samemu ruszyć mózgownicą…

  16. Kinga 12 grudnia 2016 at 14:19 Reply

    Ramono.To i tak wspaniale ze podjelasz na zdrowsze odzywianie.Jestes bardzo mloda i mylse ze podziekuje Twoj organizm.A szczegolnie przed zakladaniem rodziny.U Asiuli jest super opisane na temat ciazy czy male dziecko i nie tylko.A chyba malo jest mlodych ludzi,ktorzy chca zmienic na zdrowie,tak jak mowisz wrecz wysmiewaja. I nie tylko mlodzi ,bo starci tez,tak jak moja rodzina.Teraz dowiedzialam sie ze moj szwagier(37 lat)ponowie idzie na zabieg na przepukline jamy brzusznej(jest maniakiem miesa i imprezy wekeendowe alkoholowe)Szczerze mowiac jeszcze nie zapoznalam z ta choroba,czy to jest powiazanie z odzywianiem(jak wszyscy okreslaja z powodu dzwigania)Mlodzi ludzie wygladaja jak starzy.Ramona,mama musi poprostu czasowo dojsc do akceptacji.Najlepiej na poczatku nie za wiele dyskutowac,tylko niech najpierw poobserwuje i dac czasu do wchloniecia.Rodzicom jest trudno zrozumiec zbyt duzej zmiany u dziecka.Mama nie ma jeszcze swiadomosci a zarazem teraz sie martwi o Ciebie,ze zabraknie jakich witamin czy popadniesz w choroby.My wiemy ze to nie prawda,a zarazem to da nam na dobre.Ramona ,trzymam cie za kciuki,aby powiodlo lagodnie i spokojnie.
    Ewcia.Podziwiam cie ,ze powoli udalo sie zmienisz u mamy,pomimo na poczatku nie akceptacji.Od 8 lat nie jem miesa,caly czas wciskaja miesa i inne przetworzone produkty moim dzieciom.Bo jestem dla nich nie odpowiedzialna matka.Cha …nawet jak moj syn mial roczek to nie chcialam zostawisz jego na dzialce u nich na tydzien,a ja wtedy widzialabym sie z nim na wekeend.Jak dla mnie sa mocno zatoksycznieni.(nie wiem czy prawidlowo powiedzialam).
    Ach to potrawie duzo rozgadac.
    No i mocno Was Kocham.Jestescie na tym swiecie dla Nas.

    • Joanna Balaklejewska 15 grudnia 2016 at 11:00 Reply

      Dziekuje Kingo, mocno sciskam. Moc milosci przesylam :* ::)

  17. Natalka 13 grudnia 2016 at 22:58 Reply

    Wszystkim Wam bardzo dziekuje, Kingo Tobie takze. Jak Joasia pisala wspaniale byc „odmiencem” :)
    Wchodze na tego typu blogi i widze, ze nie jestem sama, ale najbardziej mi sie tu podoba, obys Joasiu pisala czesciej ;), na vlogi sie nie pogniewam, ksiazka nie pogardze ;)

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *